|
| |
Autor | Wiadomość |
---|
Mistrzyni Proxy
| Temat: Re: Pułapki Czw 11 Wrz 2014, 13:25 | |
| /moje drużyny takie niedoinwestowane. :P Założyłam, że sobie z różdżki wypalą. Ale dostarczę wam, nic się nie bójcie. ;)
Kto ma racę? Nikt nie ma racy? Gdzie się podziała raca? Jak to tak, w liście mówić o racy, a racy nie dostarczyć? Że niby cięcia budżetowe? Bezczelność! Całe szczęście, że w lochu panowała atmosfera powszechniej miłości, bo zapewne trochę dostałoby się organizatorom za to haniebne niedopatrzenie. A może tylko pozornie racy nie dostali, a tak naprawdę była ona gdzieś, tylko należało poczekać na odpowiedni moment? Kto mógł to wiedzieć, cała ta sytuacja nie wyglądała zbyt racjonalnie, nie mówiąc już o tym, że dłuższe pozostawanie w lochu groziło powszechną orgią, bez względu na to jak bardzo każdy z członków drużyny Pułapek chciał dobrnąć już do końca zabawy. Najlepszym dowodem na to było nagłe uczucie Lancastera do kufra oraz fakt, że pozostała trójka zdawała się powoli tworzyć jeden nieco osobliwy organizm z mnóstwem poplątanych kończyn. Tymczasem skrzynia, na podobieństwo autorki tekstu wzruszona głębią emocjonalnego przywiązania Puchona, zalała się łzami, wraz z utratą wilgoci zmniejszając się w do rozmiarów kieszonkowych. To jednak nie było wszystko, bo zanim ktokolwiek zdołał się w sprawie zorientować, pomknęła w dół po schodach, które przypominały teraz słonawą Niagarę. Kto by pomyślał, że kawał drewna może mieć w sobie taką skłonność do wzruszeń! Mieli dwa wyjścia: poddać się sile obezwładniającej miłości i zrzucić z siebie maski obojętności albo troszkę się zmoczyć i ruszyć w dół, w nieznane. |
| | | Henry Lancaster
| Temat: Re: Pułapki Czw 11 Wrz 2014, 16:57 | |
| Gapił się nic nie rozumiejącym wzrokiem na Gwen. Jedna go zrozumiała i chciała mu pomóc udźwignąć kufer, aby mogli wynieść go w bezpieczne miejsce. W ładniejsze, w którym będzie mu cieplej i wygodniej, bo przecież na to skrzynia zasługiwała w całej swojej pięknej okazałości, co nie? I tak musiał odsunąć się kawałek, bo skrzynia ni stąd ni zowąd zaczęła się zmniejszać. - O, ona też chce z nami iść, widzicie? E-ej... - zmartwił się zakochany po uszy w kawałku uciekającego drewna. Henry nawet nie przejął się rosnącą wciąż u ich stóp kałużą. Podniósł się i pobiegł w kierunku schodów, wyglądając małego punkcika. Zatrzymał się jak woda sięgała mu już do kostek, czyli kilka stopni niżej. Zawahał się i obejrzał się na towarzystwo. Resztki omotanego rozsądku przypominały mu, że mieli być czymś na kształt drużyny. - Musimy po nią iść, nie możemy jej tutaj zostawić. - wskazał palcem ciemną taflę wody. Mówił o kufrze jak o żywej istocie, wszak wciąż był omamiony wmuszoną miłością do wszystkiego wokół. I tak miał szczęście, że zapałał uczuciem do przedmiotu. Na ich miejscu chyba nie chciałby przytulać nikogo innego poza swą parą, czyli w jego przypadku Sol. Brzmienie imienia Słoneczka w głowie trochę go ocuciło, ale tylko trochę. Nie tak bardzo, aby zaprotestować i nie iść za skrzynią, tylko na tyle, żeby powstrzymywać chęć przytulenia Gwen, Jasmine i Amycusa. Najlepiej jednocześnie. - Lumos Maxima. - zaklęcie pomknęło w dół, żeby rozświetlić im drogę. Nie mogli wziąć pochodni, bo jak się zamoczy to będzie bez sensu jej ze sobą targać. Lancaster jawnie pokazywał werbalnie i niewerbalnie co chce zrobić: wejść w głąb. I tak też własnie zrobił, mocząc nogawki spodni aż do kolan. |
| | | Jasmine Vane
| Temat: Re: Pułapki Czw 11 Wrz 2014, 21:26 | |
| Ślizgonka czuła się jak odurzona. Nigdy nie była w takim stanie upojenia alkoholowego, by zacząć "przylepiać" się do wszystkich i wszystkiego w nagłym napływie miłości. Nie, to nie tak, że jej nie znała i nie potrafiła jej okazać. Tylko nie okazywała jej wobec obcych jej osób. I rzeczy. Wiadomo, czy ściana jej nie kopnie jak ją przytuli? Ta walka z chęcia tulenia była z góry przegrana. Jasmine mimowolnie przesuwała dłońmi po ścianach, po plecach Amycusa i jego ramionach niezwykle silnych i pewnych... oparła podbródek na jego ramieniu i już, już prawie zamknęła dłonie na jego brzuchu by mocno się przytulić... lecz resztką rozsądku odsunęłą się i posłała Amycusowi przepraszające spojrzenie. Później sytuacja rozwinęłą się lawinowo. Tulący się do kufra Henry spowodował, że ten zapłakał rzewnymi łzami wzruszenia i poleciał w dół. Jasmine spojrzała za nim. Co on wariował?! Jas wyjęła różdżkę i rzuciła krótkie "Lumos!". Pobiegła za Puchonem. Nie, że porwała ją przygoda. Po prostu tędy należało iść by sie stąd wydostać! -Chodźcie, jeszcze sobie ten gamoń coś zrobi z tej tęsknoty.. -rzuciłą do Gwen i Amycusa. |
| | | Gwendolyn Scrimgeour
| Temat: Re: Pułapki Czw 11 Wrz 2014, 21:46 | |
| Gwen podniosła głowę, napotykając pełen pasji wzrok Henryego. Przez jej twarz przemknął wyraz zaskoczenia; spojrzała po reszcie towarzyszy, potem znów na niego, zrobiła ruch, jakby chciała wstać, ale zaraz się rozmyśliła tylko po to jednak, żeby się unieść i ponownie kucnąć. Roześmiała się niepewnie, zerknąwszy przelotnie na rosnącą z każdą chwilą taflę wody.- Ja nie kwestionuję twoich upodobań, koleżko, ale jak już masz coś macać – polecam Carrowa. Rączki miękkie jak aksamit. - Wyszczebiotała, nim zdołała włączyć proces myśleniowy. I może właśnie przez pryzmat dobitnego uprzytomnienia sobie abstrakcyjnej potęgi oddziaływania tego miejsca na nią i każdego z towarzyszy, postanowiła opuścić loch – sucha, czy nie. Blondynka ruszyła, by zrobić to co należało, gdy poczuła, że na jej ciele pojawiła się gęsia skórka. Niezrażona nagłą obniżką temperatury ciała, na wskutek kontaktu porcelanowej cery ze nowo powstałym strumyczkiem, w miarę obierania niższych stopni, czuła coraz wyraźniej ogarniające ją przyjemne uczucie posiadania konkretnego, albo choć naszkicowanego celu, doświadczając jednocześnie kłócącego się z nim i wymykającego jednoznacznej definicji wrażenia, że cały czas stąpa po cienkim lodzie absurdu. Świadomość, iż nareszcie może podjąć jakieś działanie, sprawiała jej nieopisaną przyjemność. Wrażenie absurdu nasiliło się jeszcze bardziej, kiedy dotarło do niej jaki właściwie motyw przewodni przyświeca ich wyprawie. Abstrahując od pobocznych pobudek mających na celu krok do przodu, mający wydostać ich z tegoż dziwnego położenia, niezaprzeczalnym faktem pozostało to, że śledzą kurcząco-płacząco-emocjonalny kufer. Nie po raz pierwszy przemknęło jej przez myśl, że Dumbledore, o ile to rzeczywiście dyrektor zgotował im ten los, jest niespełna rozumu. Ale co zrobić. Jeszcze tylko skinieniem łebka przyznała rację Jasmine i wyciągając różdżkę przed siebie, szła w nieznane. Wyraźnie pocieszając się myślą, że nie stoi w miejscu. |
| | | Amycus Carrow
| Temat: Re: Pułapki Pią 12 Wrz 2014, 11:45 | |
| Czy mogłoby istnieć coś bardziej nieodpowiedniego w rzeczywistości jak zachowanie Henry’ego wyznającego miłość drewnianemu kawałkowi drewna, którego rzewne łzy zaczęły tworzyć strumień wraz z każdym kolejnym podskokiem? Owszem, istniało i w swojej nazwie nosiło imię Jasmine, której dłonie łapczywie przesuwały się po jego barkach, wprawiając go w cały szereg wewnętrznych wybuchów, sprawiających iż ciało domagało się coraz więcej pieszczot ukierunkowanych na rzeczywistość tu i teraz. Gdzieś poza cienką granicą obłąkańczego pożądania przebijała się racjonalność tak cichutka, że gdyby Jasmine nie odsunęła się w porę, z pewnością poczuła by dłoń Amycusa na jednym z pośladków, których ani razu jeszcze nie pozwoliła mu dotknąć. Krueger z pewnością nie byłby zadowolony z takiego obrotu sprawy i nawet zważywszy na nietypową sympatię, jaką oboje zapałali względem swoich zainteresowań, nie miałby szans uniknąć całkiem słusznego kazania ze strony kolegi. Nawet działanie czaru nie usprawiedliwia pewnych zachowań, a przynajmniej Carrow niezwykle intensywnie próbował sobie wmówić taką kolejność rzeczy. Niezwykle łatwo byłoby zaakceptować dziejące się właśnie fakty ze świadomością, że ciebie to nie dotyczy i masz prawdziwą władzę nad własnym ciałem, odpornym na działanie tak rzewnych emocji jak współczucie czy rozpacz, prezentowaną obecnie przez jedynego w tym gronie Puchona. Amycus wypuścił pochodnię ze swojej dłoni wrzucając ją w stronę tworzącej się kałuży i kiedy ta z sykiem zgasła, przeniósł rozbawione oblicze w kierunku Gwen wychwalającej jego dłoń. Tęsknota była uczuciem dalece zrozumiałym przez chłopaka, poznającego zaledwie reakcje organizmu zamiast prawdziwie dojmującej emocji, której poszczególne przejawy nie były obserwowalne. Potrafił wprowadzić ciało w stan z aktorskim profesjonalizmem, przyjmując wyraz twarzy wielce zobolały, jednak nieumiejętność odczuwania wyższych uczuć uniemożliwiała mu zrozumienie zachowania Henry’ego. Abstrakcja w jakiej się znajdował stanowiła dla niego całkowicie nowe doświadczenie, z którego z pewnością trudniej będzie mu ukryć własną obojętność i dowieść normalności, o jaką większość ludzi go posądzała. Przyglądał się kolejno znikającym w korytarzu personom, zastanawiając się w głębi na ile mógł im zaufać i odsłonić się przed nimi, prezentując zupełnie odmienne stanowiska od nich. Role, w jakie przyjdzie mu się wcielić podczas obozu z pewnością zostaną zauważone przez obserwujących ich nauczycieli czy opiekunków, których obecność z pewnością gdzieś pozostawała w obrębie świadomości Amycusa. Przesunął palcami po chropowatej różdżce, ostatecznie przekładając ją do prawej dłoni i ruszył za wesołą kompanią z przekonaniem, że jego maski nie mogą usunąć się ani przez chwilę, a słabości powinny być głęboko skrywane. Dotychczasowe doświadczenia można by z dziecinną wręcz łatwością wydobyć z chłopaka, którego edukacja powinna przesunąć się w nieco innym kierunku, czyniąc jego umysł zamkniętym dla wyspecjalizowanych osób. Za samo dręczenie Dereka stanąłby pod sądem. Odsunął wspomnienia na bok, skupiając się na rozciągającej się na przedzie świetle, brnąc powoli coraz bardziej w chłodną wodę.
|
| | | Mistrzyni Proxy
| Temat: Re: Pułapki Sob 13 Wrz 2014, 16:34 | |
| Schodzili powoli, w ciemność. Początkowo woda ledwie moczyła ich podeszwy, potem zaczęła zmaczać ich buty, aż ostatecznie stanęli w niej po kostki, zostawiając za sobą wypełniony podejrzanym grzybem loch i ruszając w dalszą drogę. Mieli przed sobą mroczny korytarz, rozświetlony jedynie tą odrobinką światła, która wciąż padała z pomieszczenia powyżej. Trudno było określić, jak daleko się on ciągnie, bo nawet zaklęcia rozświetlające nie do końca spełniały swoją funkcję, odbijając się od wody oraz ścian i w efekcie oślepiając naszych niezmordowanych tułaczy. Na przekór przeciwnościom parli oni do przodu, przynajmniej tak długo, jak byli wstanie, bo po kilku, a może kilkunastu minutach coś stanęło im na drodze. Coś, co było średnich rozmiarów, przypominało lwa, posiadało miękko opierzone skrzydełka i głowę małej dziewczynki, o uroczych czarnych lokach i błyszczących, smutnych oczach. Siedząc w wodzie sfinksiątko przyglądało się w tej chwili niewielkiej już skrzynce z jakąś dziwną nadzieją, ale kiedy tylko w zasięgu jego wzroku pojawili się członkowie grupy "Pułapek", istotka przeniosła na nich spojrzenie i wykrzywiła usteczka, jakby nie wiedząc czy krzyczeć, czy łkać, czy może zrobić coś zupełnie innego. - Czy to jakaś zagadka? - zapytało ostatecznie cichutko, wskazując na kuferek, takim głosem, jakby chciało na nich wymusić odpowiedź twierdzącą, jakby od niej zależało wszystko lub nawet więcej. Nie wyglądało, jakby planowało ich szybko przepuścić, a pomimo swego niedojrzałego wieku, było zdecydowanie niebezpieczne. Z każdą zaś mijającą chwilą coraz wyraźniej dawało się zauważyć, że poziom wody się podnosił. Powoli acz nieubłaganie. |
| | | Henry Lancaster
| Temat: Re: Pułapki Nie 14 Wrz 2014, 09:38 | |
| Szedł jako pierwszy. Uparcie brnął w wodzie, a gnał go czar wymuszający walkę o kuferek. Woda wlewała się mu do butów, a więc chód stawał się coraz mniej przyjemny. Ciemność nie pomagała. Henry opierał rękę o boczną ścianę, żeby nie utracić równowagi. Raz na jakiś czas patrzył przez ramię na towarzyszy zdając sobie sprawę, że raczej nie bardzo chciałby tu teraz tkwić sam. I się nie mylił. Zatrzymał się w sporej odległości od sfinksa. Małego, gdyby nie te pazury, to powiedziałby, że całkiem ładnego. Opuścił różdżkę automatycznie. Jako spec od magicznych zwierząt już podświadomie wiedział, że lepiej nie drażnić sfinksów, nie ważne czy są małe czy wielkie. Też i klątwa kufra nie pozwalała mu myśleć o walce. Ba, Henry mógłby i nawet przytulić sfinksa, jeśli nie ryzykowałby tym utraty głowy ani żadnej kończyny. Puchon podrapał się w tył głowy. Nie mają innego wyjścia jak potwierdzić, skoro wzrok sfinksiątka natarczywie tego oczekuje. A że muszą na poczekaniu wymyślić szaradę to już inna historia. -Taa-aak, to jest zagadka. - spojrzał na skrzynię. No to wpadli. Sfinksy z natury pilnują błyskotek i są wykorzystywane do tego przez czarodziejów. Normalnym zachowaniem było unikanie walki. Chrząknął dwa razy. Może ich nie rozszarpie na śniadanie, a odda kufer albo pokaże gdzie mają iść? Kto wie. - Więc słuchaj, sfinksie jaką mamy zagadkę. - posłał uśmiech potworkowi, ale nie podchodził bliżej o nawet cala. - On zawsze nosi śmieszną szatę, z wszystkimi zaklęciami jest na bakier. Jest stałym klientem miodowego królestwa, a jego tiara co święta jest zawsze niebieska. Ma długą brodę aż do brzucha, bez cytrynowych dropsów nigdzie się nie rusza. Jest wysoki, silny, mądrości rozdaje, ale za to do tańca się nie nadaje. To taka szycha wśród czarodziejów, sławna już od zarania dziejów. Zgadniesz o kim mowa? Inaczej kufer się nam schowa. - dzielnie powstrzymywał chęć pobiegnięcia do skrzyni. Sinfksy są diabelnie inteligentne i choć Lancasterowa zagadka była łatwa, miało to zająć czymś potwora na czas intensywnego myślenia towarzyszy co zrobić, aby iść dalej i odzyskać kuferek. Powinni ten czas błaznowania Henry'ego wykorzystać owocnie. Henry błagał ich w myślach, byleby się nie wyrwali z klątwami do ataku. Chłopakowi zrobiło się już gorąco. Nie wierzył, że gada ze sfinksem. |
| | | Jasmine Vane
| Temat: Re: Pułapki Pon 15 Wrz 2014, 01:05 | |
| "Pogoń" za kuferkiem trwała w najlepsze. Było ciemno, a woda zaczynała sięgać coraz wyżej. Materiał spodni powoli nasiąkał, pnąc się ku górze, wywołując w ciele uczucie dyskomfortu i chłodu. Jasmine była przyzwyczajona do chłodu, ale ten z przemoczonych ubrań był dojmujący i chyba bardziej szkodził.. Starała się w miarę sprawnie oświetlać drogę przed sobą, chociaż światło nikło w oddali. I nadszedł czas, by się zatrzymać. Jas odgarnęła włosy z oczu i przyjrzała się stworu. Mimo młodego wieku wyglądał na.. sfinksa. Dziewczyna widziała je tylko na rysunkach w książkach, ale miała świadomość, że są niebezpieczne. Nawet, jako młode. Lubowały się w zagadkach, więc prędzej spodziewała by się, że to sfinks zada im jakąś zagadkę, aniżeli Henry wystrzeli z zagadką od siebie. Jasmine uniosła nieco brew zaskoczona tym odwróceniem ról. -Czy to nie powinno być na odwrót? -szepnęła do stojącego obok Amycusa i Gwen. Nie odzywała się jednak do stwora, nie wiedząc, czy aby Puchon nie ma racji. |
| | | Amycus Carrow
| Temat: Re: Pułapki Pon 15 Wrz 2014, 10:35 | |
| Zaledwie z niewielkiej odległości można było dostrzec groźne stworzenie, zakwalifikowane przez Ministerstwo Magii jako groźne, z jakim poradzić mógłby sobie jedynie specjalista. Żaden z uczniów nie posiadał wystarczającej wiedzy oraz umiejętności, aby stanąć z różdżką w ręku naprzeciwko sfinksowi (nawet, jeśli był on niewiele starszy od nich) i wyjść z tego cało w wystarczającym stopniu, ażeby ruszyć dalej w przerwaną podróż. Henry wyszedł na czoło niecodziennej drużyny, niemalże od razu zagadując stworzenie wykazując się nie lada odwagą oraz pomysłowością, jaka z pewnością nie jednemu została by odebrana. Podczas gdy Puchon przekierował uwagę stworzenia na swoją zagadkę, Jasmine podzieliła się swoimi podejrzeniami z Amycusem, kiedy tylko dołączył wystarczająco blisko do przystającej gromadki. Zaledwie kątem oka obserwował podnoszący się leniwie poziom wody, podarowując pozostałym uczestnikom możliwość obserwowania Sfinksa i jego poczynań, na korzyść własnego milczenia i wyszukiwania rozwiązania z nietypowej wręcz sytuacji. Niezwykle łatwo byłoby zniszczyć plan Lancastera, dlatego też Carrow zerknął w stronę nieznajomej mu Gwen, mając lichą nadzieję również na milczenie z jej strony wystarczająco długo, aby mogli przemyśleć swoje kolejne poczynania. Sfinksy należą do istot groźnych w wypadku zagrożenia przedmiotów, jakich pilnują – w tym momencie nie był to z pewnością kufer, który dopiero co przybył na miejsce. Amycus na próżno próbował doszukać się dalszej części korytarza za plecami stworzenia, zastanawiając się czy otrzymają wskazówkę od magicznej dziewczynki. Zerknął przelotnie na Jasmine opuszczając nieco mocniej różdżkę i stanął krok przed dziewczynami, jak gdyby planował ochronić je przed ewentualnym atakiem niebezpiecznego zwierzęcia. Trudno było przewidzieć reakcję sfinksa, więc Amycus czekał na odpowiedź stworzenia przygotowany do skoku w kierunku Henry’ego i pociągnięcia go za fraki, jeśliby stwór zapragnął zasmakować jego mięsiwa.
|
| | | Gwendolyn Scrimgeour
| Temat: Re: Pułapki Pon 15 Wrz 2014, 20:31 | |
| Dziewczyna ostrożnie, acz uparcie parła przed siebie, przeklinając w duchu impuls, który kazał jej włożyć spodnie, zdecydowanie najgorszy strój dla wlokących-się-po-rozmokłych-tunelach. Powoli brnęła za towarzyszami, starając się poruszać najciszej, jak tylko to możliwe. Nie miała pojęcia jaka przyszłość pisana jest Czterem Pancernym i Kuferkowi, jednak jak największe ograniczenie potencjalnych powodów ewentualnego zwrócenia uwagi jakiejkolwiek istoty, która chciałaby zamieszkiwać tak przytulny, zagrzybiały korytarz wydawało jej się dobrym rozwiązaniem. Kilkakrotnie odwracała się za siebie, upewniając czy oby 1)nikt nie został przez nic zjedzony; 2)owa łakoma istota nie ma ochoty na dokładkę. Szczęśliwie nic nie wskazywało na to, by cokolwiek miało dopaść ich „od tyłu”. O nie, co to to nie. Niebezpieczeństwo ulokowało się z przodu. Lazurowe ślepia wędrowały po prezentowanej przed nimi sylwetce z niedowierzaniem, jak gdyby jeszcze nie dotarło do niej, że to wszystko dzieje się naprawdę. Sfinks. W bezpośredniej bliskości tejże istoty nie sposób było zdobyć się na jakąkolwiek kpinę. Nad wszystkimi myślami, a nawet nad najniewinniejszą rozmową, unosił się ponury cień niepewności. Gwen poczuła gwałtowne uderzenia serca, natomiast jej umysł storpedowały wszelakiej maści wulgaryzmy, którymi mogła określić sytuację w jakiej się znaleźli. I wtedy Henry otworzył dzioba. Wejście na terytorium Sfinksiątka, obrzucenie go spojrzeniem i pozwolenie Puchonowi na wyrażanie głęboko skrytej kreatywności zajęło dziewczynie około minuty. W tym krótkim czasie jej umysł zdążył przeanalizować kilka najbardziej prawdopodobnych wariantów dalszego rozwoju sytuacji. I mimo że opcja obrzucenia stworzonka wyzwiskami i zaklęciami, a w razie potrzeby wyzwisko-zaklęciami zdawała się aż nader kusząca [mhm, jasne], postanowiła z buzią na kłódkę przeczekać najbliższe chwile, pozwalając na reakcję Sfinksa. Niepokojący zdawał się jednak fakt, uprzednio zaakcentowany przez Ślizgonkę, iż zagadka wyrosła nie z tej strony, co powinna. No nic, najwyżej zeżre Henry'ego. |
| | | Mistrzyni Proxy
| Temat: Re: Pułapki Wto 16 Wrz 2014, 13:30 | |
| W tym akurat momencie Sfinksiątko nie wyglądało bynajmniej groźnie. Wręcz przeciwnie, uśmiechało się do przybyszów z łamiącą serca nadzieją, a w jego oczach pobłyskiwała nieco naiwna ufność, że oto przybyli jego wybawiciele. Oczywiście wszystko to mogło się zmienić w mgnieniu oka, bo niedojrzały wiek przeuroczej istotki, nie oznaczał równocześnie, że była ona bezbronna. Ba, daleko jej było do tego, o czym świadczyła zdrowa biel ostrych jak brzytwy zębów, postukiwanie pazurów o kamienie lochu i ciche posykiwanie wężowego ogona, który poruszał się niespokojnie i hipnotyzująco w tę i z powrotem. Ale co do tego, że pomimo swoich kompaktowych rozmiarów, Sfinksiątko stanowi poważne zagrożenie, wszyscy się chyba zgadzali, przejdźmy więc do spraw istotnych, aby bez sensu nie przynudzać. Kiedy Henry postąpił kilka kroków do przodu, mięśnie magicznej kreatury zaigrały pod piaskową sierścią, a czekoladowe oczy na moment pociemniały nieufnie. Szybko jednak treść zagadki dostatecznie odwróciła uwagę "malucha", aby Puchon mógł przestać drżeć o swoje życie. Perspektywa odzyskania kuferka i wydostania się z zalewanego wodą tunelu wciąż wydawała się jednak jedynie abstrakcją, bo Sfinks prychnął pogardliwie, kiedy tylko Lancaster zakończył swoją wypowiedź. - To proste. Każdy zna Albusa Dumbledore'a. - odezwał się groźnym głosem, a sierść na jego grzbiecie najeżyła się ostrzegawczo. Był Sfinksem, potrzebował swojej zagadki, zagadki trudnej i nie-do-odgadnięcia, a oni częstowali go czymś takim?! Ogon zatrzepotał gwałtowniej w powietrzu, które przeszył groźny syk. - Czy znacie jakieś inne? - zapytał po chwili, łaskawie planując dać im jeszcze jedną szansę.
Swoją drogą, Amycus miał rację. Sfinks czegoś pilnował i nie, nie był to kuferek. Ach, panno Vane, pani również wykazała się trafnym spostrzeżeniem. Czasem jednak nic nie jest tak, jak być powinno. |
| | | Amycus Carrow
| Temat: Re: Pułapki Wto 16 Wrz 2014, 14:11 | |
| Oh, jakże przydatną umiejętnością mogłoby okazać się czytanie w myślach, podczas których można bez problemów przekazywać niezwykle przydatne informacje, nie angażując w to osoby niepowołane. Zamiast tego, Amycus musiał wykorzystać chwilę zainteresowania Sfinksa osobą Henry'ego, odwaracając nieznacznie głowę w kierunku Jasmine: - Szukajcie tego, czego pilnuje. - Nie wysilał się, aby jego głos był słyszalny, ufając że podczas plusków wody i syczenia wężowego ogona, szept miłego dla ucha barytonu przebrnie się do uszu Ślizgonki oraz Krukonki, znajdującej się niedaleko tej pierwszej. - Ja znam. - Dodał głośniej dostrzegając powiększającą się irytację Sfinksa, którego postura z pewnością nie była adekwatna do umiejętności. Postanowił nie zbliżać się do stworzenia tak blisko jak Henry, zatrzymując się niespełna krok przed jego prawym ramieniem, zerkając doń jedynie kącikiem oka, aby upewnić się że sam próbuje znaleźć rozwiązanie z sytuacji w jakiej się znaleźli. - Właściwie znam dwie. - Dopowiedział po krótkiej chwili, nie pozwalając ażeby magiczna bestia zanudziła się i przeszedł od razu do meritum sprawy, grając wyraźnie na zwłokę: - Uczeń Platona i Sokretesa wybrał takie dwie liczby naturalne większe od 1, których suma jest mniejsza od 20. Platon poznał sumę tych liczb, a Sokrates ich iloczyn. Każdy z nich znał tylko swoją liczbę i obaj wiedzieli, że mają sumę i iloczyn pewnych liczb. Potem Platon i Sokrates przeprowadzili następującą rozmowę: Sokrates: Nie wiem jakie to liczby. Platon: Wiedziałem, że nie będziesz wiedział. Sokrates: A teraz to już wiem. Platon: A teraz to ja też wiem. Jakie były to liczby? - Jego głos odbijał się echem od ścian, podczas gdy każde z wypowiedzianych słów nie zdradzało rzekomego zdenerwowania młodego Carrowa, który mimowolnie musiał skupić się nie na własnej grze, ale przejściu dalej. W zanadrzu miał jeszcze jedną, z całą pewnością nieznaną Sfinksowi i liczył na kilka minut przemyśleń stworzenia, ażeby dokształcić poszczególne frazy w wystarczająco estetyczny sposób, aby były one zrozumiałe przez wszystkich. |
| | | Henry Lancaster
| Temat: Re: Pułapki Sro 17 Wrz 2014, 15:47 | |
| Henry dobrze wiedział, że to sfinksy powinny dać zagadkę do rozwiązania. On bardzo dobrze o tym wiedział, jednak nacisk w głosie sfinksa w pytaniu "Czy to zagadka" nakazała mu granie tak, jak ono zagra. Wolał się tutaj nie wychylać zbytnio i nie kierować się stereotypem, w końcu nie wiedział z kim mają do czynienia. Czy to sfinks czy coś zaczarowanego, kto to wie? Puchon nie ruszył się ani o krok. Spojrzał tylko na Amycusa, powstrzymując szeroki uśmiech. Lancaster był słaby z matmy, tym bardziej z historii magii. Tym razem na pewno im się uda i będą mogli bezpiecznie dojść do płaczącego kufra albo do tego czegoś, co pilnuje sfinks. Że coś pilnował to było pewne, przecież bez powodu by tu sobie nie siedział. Grał wcześniej za zwłokę, a teraz oddał pałeczkę Carrowowi będąc pewnym, że teraz jako tako kontrolują sytuację. Oczywiście do czasu aż to sfinksiątko nie zada zagadki im, wtedy zostaną jego kolacją albo zestarzeją się zanim znajdą rozwiązanie. Dopiero teraz Lancaster zauwazył podnoszenie się wody. Uniósł jedną nogę, postawił ja z powrotem i skrzywił się. Pływać niby umiał, sam uczył Laurel za młodu, ale ta woda była lodowata. I nie chciał kąpać się ze sfinksem. Powoli wypuścił powietrze z płuc zasłaniając sobą dziewczyny. Nie spuszczał wzroku ze sfinksa, ale też pilnował się, żeby nie sprawiać wrażenia agresywnego (on agresywny?) i przypadkiem nie zezłościć stworzenia. Najbardziej świetlaną przyszłością będzie wprawianie sfinksa w dobry nastrój. |
| | | Jasmine Vane
| Temat: Re: Pułapki Czw 18 Wrz 2014, 01:09 | |
| Zabawy w zagadki wszelakiej maści. Jasmine z coraz większym zaskoczeniem wsłuchiwała się w kolejne wersety wymyślane przez chłopaków. Nie odzywała się z przyczyn nazbyt trywialnych, jak bezpieczeństwa. Woda unosiła się niebezpiecznie i wcale nie zapowiadało to nic dobrego. Czekoladowe oczy Ślizgonki omiotły przenikliwym spojrzeniem całe pomieszczenie. Zagadka Henry'ego była banalna, co chyba nieco rozjuszyło sfinksa. Ta od Amycusa wymagała już nieco większej bystrości umysłu. Dziewczyna dosłyszała szept Amycusa, aby rozejrzeć się uważnie. Skinęła delikatnie głową. Bardzo dyskretnie dziewczyna zmieniła swoje położenie pod pozorem poprawienia nieco swego stroju, który nieco ucierpiał w tej szalonej gonitwie. Wtedy właśnie starała się wyłapać szczegóły skrywanej przez stworzenie rzeczy.
/wybaczcie, że tak krótko... |
| | | Gwendolyn Scrimgeour
| Temat: Re: Pułapki Czw 18 Wrz 2014, 20:10 | |
| Gwen opuściła wzrok na dłonie, bez udziału jej woli miętoszące skraj swetra, po czym podniosła go na figurujące przed nimi stworzenie. W obliczu błahej zagadki Puchona, szybka reakcja i trafna odpowiedź Sfinksa nie były czymś, czego którekolwiek z członków tejże wyprawy nie mogło przewidzieć. Milcząca do tej pory dziewczyna uważnie analizowała zaistniałe okoliczności. Uniosła brwi i podrapała się palcem po skroni. Sytuacja w tunelu została godną określenia wymykającej się spod kontroli z chwilą, gdy nasza wesoła kompania wpadła na istotę dotąd widzianą jedynie na kartach ksiąg dotyczących magicznych stworzeń. Gwen z czystym sumieniem potrafiła przyznać się do faktu, że sfinksiątko o kruczoczarnych włosach było pewnego rodzaju anomalią w domniemaniu naszej bohaterki. Zwłaszcza, gdy spotyka się je w randomowym podkopie. Krukonka cały czas trzymała się z tyłu, nijako zabiegając o jakąkolwiek uwagę, dlatego niespecjalnie inwazyjnym rozwiązaniem było dla niej zaadaptowanie sugestii Carrowa. Uważnie przewertowała bliskie okolice stworzenia, wychodząc z założenia, że to co najdroższe winniśmy trzymać „przy sercu”. Przy okazji, dyskretnie stając na palcach zapuściła żurawia ku okolicy tuż za plecami Sfinksa, jednocześnie zdając sobie sprawę z tego, iż poziom wody wzrasta.
/#bardzo-nie-mam-weny/ |
| | | Sponsored content
| Temat: Re: Pułapki | |
| |
| | | |
| Pozwolenia na tym forum: | Nie możesz odpowiadać w tematach
| |
| |
| |