IndeksIndeks  SzukajSzukaj  Latest imagesLatest images  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  

Share
 

 Stara Studnia {Peskipiksi pesternomi!}

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Idź do strony : 1, 2  Next
AutorWiadomość
Mistrzynie Papużki
Mistrzynie Papużki

Stara Studnia {Peskipiksi pesternomi!} Empty
PisanieTemat: Stara Studnia {Peskipiksi pesternomi!}   Stara Studnia {Peskipiksi pesternomi!} EmptyNie 06 Wrz 2015, 13:12


Stara studnia, którą ostatnio gajowy zamierzał naprawić. Niestety, miejsce to jest oblegane przez chmarę chochlików kornwalijskich, które trzeba przepędzić swoimi znanymi (i skutecznymi) metodami! Kto wie? Może to miejsce skrywa jakąś tajemnicę, której odkrycie jest uniemożliwione przez nieproszonych gości?

*wejście tylko dla graczy, którzy zapisali się na event
*event rozpoczynie Mistrz Gry we wtorek (8.09) w godzinach wieczornych
Mistrzynie Papużki
Mistrzynie Papużki

Stara Studnia {Peskipiksi pesternomi!} Empty
PisanieTemat: Re: Stara Studnia {Peskipiksi pesternomi!}   Stara Studnia {Peskipiksi pesternomi!} EmptyWto 08 Wrz 2015, 21:26

//P.

Hagrid przyprowadził w okolice studni troje śmiałków, którzy pewni swojej wiedzy i umiejętności postanowili stawić czoła rozszalałym chochlikom kornwalijskim. Sam był poobijany, podrapany i zaaferowany tym, co miało się niedługo stać w tym miejscu. Podszedł do Krukonki, która wydawała się chyba najbardziej nieobecna z całej trójki, jednak nie pytał co się stało. Położył jej wielką dłoń na ramieniu i uśmiechnął się poczciwie.
- Lepiej uzbrójcie się w różdżki i potrzebną wiedzę, aby je pokonać. Nie lekceważcie stada, gdyż jest ono bardziej niebezpieczne niż może się to wydawać na pierwszy rzut oka – powiedział śmiertelnie poważnie, po czym westchnął obejmując spojrzeniem dwie dziewczyny i jednego chłopaka. Każde było z innego domu, brakowało tylko Ślizgona do wypełnienia całego obrazka. To mógłby być świetny przykład tego, jak różne domy mogły ze sobą współpracować. O to w sumie chodziło, bo w prawdziwym życiu nie będzie żadnych podziałów. Jeśli będzie ktoś chciał przeżyć, będzie musiał zyskać osoby, które mu w tym pomogą, chodziło oczywiście o zaufanie – przede wszystkim. Tutaj także. Zaufanie i współpraca.
- Nie dajcie się. Pokażcie na co was stać, współpracujcie ze sobą, bo to ważne – powiedział, po czym uśmiechnął się, a jego oczy się zaszkliły. To był wzruszający moment, a on musiał ich zostawić, aby sami mogli pokazać jakimi umiejętnościami dysponowali. Tutaj liczyła się nie tylko wiedza i umiejętność władania zaklęciami, ale także spryt; można powiedzieć, że przede wszystkim on. Gajowi pożegnał się z uczniami, pozostawiając ich w swoim towarzystwie.

______

Ruszyliście wąską ścieżką, którą dawno ktokolwiek uczęszczał. Weszliście dosłownie kilkanaście metrów w głąb zakazanego lasu, jednak wciąż, gdy się odwracaliście za siebie, mogliście zobaczyć chatkę gajowego. Na pierwszy rzut oka, gdy tylko zobaczyliście ukrytą za drzewami studnię, nic się nie działo. Stała po środku małej polanki. Rozpadała się i naprawdę potrzebowała kogoś, kto mógłby się nią zaopiekować i doprowadzić do stanu używalności. To było smutne miejsce, jednak miało w sobie coś, co sprawiało, że mieliście się na baczności.
Co robicie? Od czego zaczynacie?
Murphy Hathaway
Murphy Hathaway

Stara Studnia {Peskipiksi pesternomi!} Empty
PisanieTemat: Re: Stara Studnia {Peskipiksi pesternomi!}   Stara Studnia {Peskipiksi pesternomi!} EmptySro 09 Wrz 2015, 20:29

Murphy podążała ścieżką w ślad za gajowym, Antkiem i Arią niejako zamykając wesołą ferajnę zmierzającą ochoczo do Zakazanego Lasu.
Z niemówioną obawą a zarówno pretensją - co jej strzeliło do głowy, żeby w ogóle zgłaszać się do walki z tymi cholernymi chochlikami? To znaczy - nie żeby się ich bała, czy coś. Temat miała opanowany - w końcu przeczytała o kornwalijskich szkodnikach całe pół rozdziału z tej księgi w bibliotece ale… no cóż. Miała tylko nadzieję, że nie okaże się to stratą czasu bo pomimo początkowo entuzjastycznego nastawienia (BĘDZIEMY PRZEGANIAĆ CHOCHLIKI ALE BĘDZIE FAJNIE CISKAĆ BEZ OPAMIĘTANIA ZAKLĘCIAMII) nastawiona była teraz dosyć sceptycznie. Bo chyba zapomniała, jakie one są wkurzające. A ona wkurzona - i teraz połączcie to moi drodzy w jedno, dodając odpowiednią ilość czasu (cały dzień) oraz ilość niewinnych, postronnych świadków (dwoje) i mamy mieszankę wybuchową. Teraz chciała mieć to po prostu za sobą.
Dotarła wreszcie do miejsca, gdzie drogi śmiałków oraz przewodnika się rozchodzą. Bo oni podążać mieli dalej w kierunku, rzekomo, śmiercionośnej studni a on - w stronę ciepłego domu. I bardziej rozsądnych, tudzież o wiele mniej inwazyjnych obowiązków. Murphy spojrzała z sympatią na gajowego, który z kolei troszczył się o nich i odparła niby to beztroskie.
- Nie martw się, poradzimy sobie z nimi. My też jesteśmy niebezpieczniejsi niż się wydaje na pierwszy rzut oka - i puszczając do niego roześmiane oczko, pomachała ochoczo na pożegnanie. Nieco zazdroszcząc świętego spokoju a z drugiej strony… no cóż. Nagle i niespodziewanie zaczął w niej kipić cały ten entuzjastyczny ogrom ekscytacji odczuwanej na początku. Bo teraz, gdy spojrzała na twarze towarzyszów nie chciała się już martwić. Bo po co, może będzie zabawnie?
- No to co, idziemy? - wzruszyła ramionami i dobywając czerwonego dębu z kieszeni naznaczyła szlak. Tę krótką drogę, trwającą zaledwie kilkanaście metrów - w gruncie rzeczy nie byli daleko od skraju. Murphy spoglądając się raz po raz zarówno na swoich towarzyszy jak i w poszukiwaniu ewentualnych chochliczych… no cóż, zwiadowców czy też kogokolwiek w tym guście dalej była w stanie ujrzeć ściany Hagridowej chatki.
W końcu doszli na miejsce, co uświadomiła sobie niemalże momentalnie. Docierając do skraju małej polanki, gdzie w centralnym punkcie mieściła się tylko i wyłącznie ona. Studnia. Stara, spróchniała, rozpadającą się. Pozornie spokojna, a jednak - Murphy czuła w każdej ze swoich dwustu i sześciu kości, że kipi w niej od chochliczej werwy. Na razie, szczęśliwie dla nich schowanej. Mieli chwilę by zastanowić się co zrobić.
- Jesteśmy na miejscu - stwierdziła rzecz oczywistą wyglądając nieśmiało zza drzewa. Nie trzeba rzecz jasna mówić, że zrobiła to używając najbardziej konspiracyjnego z konspiracyjnych szeptów w historii świata - To co robimy? Zaklęcie spowolniające? - spytała odwracając się do towarzyszy broni. Z śmiertelnie poważną miną, choć ogniki rozbawienia w zielonych oczętach zdawały się przeczyć podniosłości bohaterskiej walki, jaką zaraz odbędą.
Anthony Gallagher
Anthony Gallagher

Stara Studnia {Peskipiksi pesternomi!} Empty
PisanieTemat: Re: Stara Studnia {Peskipiksi pesternomi!}   Stara Studnia {Peskipiksi pesternomi!} EmptyNie 13 Wrz 2015, 03:02

To nie był jego najlepszy poranek i trzeba przyznać, że trzeba było mocnego szturchnięcia pod żebra, by Cole zdołał go wreszcie dobudzić, ze zręcznością ścigającego uchylając się przed nadchodzącym ciosem w szczękę. Jak niemal każdy śpioch, bardzo zażarcie bronił się przed wszelkimi gwałtownymi próbami wybudzenia i odebrania tych cennych dodatkowych kilku minut snu, tak więc odruch niejednokrotnie kazał mu znokautować porannego posłańca prędzej niż dognała go i powstrzymała rozsądna i trzeźwa myśl. Poprzedniego wieczora trochę zbyt długo zasiedział się na błoniach z Aidenem, gdzie wyciągnięci na plecach na trawie testowali i okiem znawcy oceniali najnowsze piwo zaprzyjaźnionego browaru, a jak wiadomo, pobudki następnego dnia bywają ciężkie. Słowo raz dane winno być jednak dotrzymane, a choć nie wiedział do końca, co też strzeliło mu do głowy, kiedy zgłaszał się na ochotnika do utylizacji szkodników (zwykle takie przyjemności przydzielano mu na szlabanie), to zdawał sobie sprawę z faktu, że przy odpowiedniej ilości alkoholu każdy pomysł wydaje się znienacka najlepszym pomysłem na świecie. Chodźmy pomóc Hagridowi przy łapaniu stworzeń, które najpewniej uważa za nieszkodliwe i urocze i bardzo prawdopodobnie zgińmy? Jasne, nie widziałem lepszej zabawy!
Naciągnął więc przez rozczochraną głowę bluzę z napisem Pixie Slayer (pozostaje mieć nadzieję, że chochliki nie potrafią czytać), wsunął swoją różdżkę z czerwonego dębu za pasek spodni, po czym pognał na spotkanie ze starym, poczciwym gajowym, po drodze kradnąc jednej ze stojących w lochach zbroi hełm i słysząc jak ze szczękiem i podzwanianiem grozi mu jeszcze pięścią. Wyszedł na zimne listopadowe powietrze, wcisnął dłonie w kieszenie i nasunął na głowę kaptur, patrząc spod oka na lekko zachmurzone niebo. Dołączył do zgromadzonej przy chatce Hagrida ferajny i uśmiechnął się do Murphy i towarzyszącej jej ładnej dziewczyny, która wydawała się odrobinę wycofana, a w której rozpoznał siostrę Porunn Fimmel. Tej Porunn Fimmel, która obkleiła szkołę zdjęciami jego gołego tyłka. Zagwizdał z cicha pod nosem, samemu nie wiedząc nawet na co, a następnie zadarł lekko głowę na rosłą postać gajowego i pokazał mu uniesiony kciuk.
— Wstawiaj wodę na herbatę i szykuj coś mocniejszego, Hagridzie, bo za pięć minut jesteśmy z powrotem.
I odwrócił się, nie zwlekając niepotrzebnie, obierając od razu kurs na starą studnię, którą należało oczyścić. Wyciągnął na wszelki wypadek różdżkę i rozluźniony przemierzył niewydeptaną ścieżkę, podobnie jak reszta grupy przystając ostatecznie w cieniu drzew, gdzie mieli dobry widok na całą sytuację. Spojrzał po twarzach swoich towarzyszek i zatarł ręce, dziwnie podekscytowany perspektywą jakiejś akcji. W rodzinnym domu w Kenmare zdarzało mu się już pozbywać szkodników, ogród nadawał się wyłącznie do odgnamiania, a w garderobie zalęgły się bahanki, ale nie miał dotąd bezpośredniej styczności z chochlikami i nie wiedział, czy było to choć odrobinę bardziej ekscytujące od zawodów w rzucaniu gnomami do celu. Zerknął wpierw na Arię i podał jej dużą, szorstką dłoń.
— Tony Gallagher. Myślę, że byłoby na miejscu, gdybyś poznała mnie inaczej niż od dupy strony — zagadnął, na moment obnażając zęby w uśmiechu, Jak zwykle bezpośredni, jak zwykle niezbyt taktowny. A później przeniósł wzrok na Murphy i zmarszczył na chwilę brwi. — Brzmi nieźle, choć myślę, że powinniśmy je najpierw wywabić. Dopóki wszystkie siedzą w tej swojej dziurze, nie wiemy, z czym tak naprawdę mamy do czynienia. — Wyciągnął skradziony wcześniej niecnie hełm i jak gdyby nigdy nic założył go na głowę, unosząc przyłbicę i mrugając łobuzersko do dziewczyn. — No co? Ponoć lubią łapać za uszy i nosy.
Jak szli na wojnę, to przynajmniej w wielkim stylu!
Aria Fimmel
Aria Fimmel

Stara Studnia {Peskipiksi pesternomi!} Empty
PisanieTemat: Re: Stara Studnia {Peskipiksi pesternomi!}   Stara Studnia {Peskipiksi pesternomi!} EmptyWto 15 Wrz 2015, 20:51

Wyciszane emocje buzowały wewnątrz Krukonki, próbując znaleźć jakiekolwiek ujście. Usiedzenie w miejscu zdawało się trudniejsze, niż dotychczas, a czytanie tylko wzmacniało efekt ciągłego zniecierpliwienia. Ciskanie przedmiotami o ściany jednak nie wydawało się stosownym wyjściem, skoro nie chciała nikogo martwić swoim brakiem jakiejkolwiek stabilności. Aria próbowała chwytać się wszystkiego, co tylko wpadnie w jej ręce. Segregowała książki, przekładała co chwilę przedmioty w pokoju, pomagała młodszym w odrabianiu zadań, czy też spacerowała w samotności po błoniach. Próbowała chociaż trochę poprawić maniery dwóch małych kotków, które od pewnego czasu zamieszkiwały jej dormitorium. Na szczęście towarzyszki niedoli nie miały zamiaru zgłosić zażalenia, a gdy spoglądały na małe puszyste kulki miłości, były w stanie nawet wybaczyć pojawiające się znikąd dziury w szatach oraz zadrapane meble. Aria musiała poważnie przemyśleć odesłanie ich do domu, gdzie mogłyby hasać do woli i doprowadzać biedne skrzaty do szału.
Na siłę szukając odpowiednich zajęć, by tylko nie myśleć o własnych problemach, natknęła się na Hagrida. Oczywiście bez wcześniejszego zastanowienia, zgłosiła się na ochotnika, by pomóc pozbyć się chochlików. Miała nadzieję, że wszystko odbędzie się pokojowo i bez ofiar śmiertelnych w postaci małych stworzonek (bądź większych, zwanych uczniami). Ponadto przebywanie na świeżym powietrzu zawsze koiło nerwy i pozwalało spojrzeć na wszystko z innej perspektywy. Ciepło ubrana i gotowa do boju, ruszyła na spotkanie. Zgromadzonych powitała początkowo nieśmiałym uśmiechem, który nieco się poszerzył, gdy na ramieniu  spoczęła ogromna dłoń gajowego. Kiedyś trochę ją przerażał, ale te czasy już dawno odeszły w zapomnienie.
Aria uwielbiała lasy, nieważne, ile niebezpiecznych stworzeń mogło się w nich czaić. Odetchnęła głęboko, wdychając chłodne powietrze. Wkrótce zza drzew wyłoniła się studnia, która czasy swojej świetności miała już dawno za sobą. Krukonka rozejrzała się dookoła, nie tracąc przy tym czujności. Miejsce było niezwykle ciche, lecz nie warto było się tu zamyślać, skoro mieli do wykonania zadanie. Poza tym powinni uważać jeden na drugiego, by nikomu nie stała się krzywda.
- Aria Fimmel - przedstawiła się nieśmiało, na krótką chwilę chwytając wyciągniętą w jej stronę dłoń. Spróbowała również się uśmiechnąć, lecz zważywszy na nieco spuszczoną głowę, efekt nie był aż tak widowiskowy. Tak jak pozostali, w końcu i ona wyciągnęła różdżkę. Kąciki ust nieco mocniej zadarły się w górę, gdy chłopak założył na głowę hełm.
- Co właściwie z nimi zrobimy, jak już uda nam się zwrócić ich uwagę? - spytała nagle, starając się brzmieć normalnie, a nie jak przerażone dziecko. Zerknęła w stronę studni, bojąc się, że nim zdołają dojść do porozumienia, wszystkie chochliki postanowią zafundować im zapewne niezbyt miłe powitanie.
- To znaczy... zaklęcie spowalniające wydaje się dobrym rozwiązaniem, ale co później? - dodała, wciąż niezbyt pewna, czy udało jej się przekazać znaczenia własnych myśli. Nie mieli klatek, a przecież nie wysadzą ich w powietrze. Problem nie zniknie, jeżeli rozproszone stworzonka uciekną, skoro w każdej chwili mogłyby znów powrócić w to miejsce.
Mistrzynie Papużki
Mistrzynie Papużki

Stara Studnia {Peskipiksi pesternomi!} Empty
PisanieTemat: Re: Stara Studnia {Peskipiksi pesternomi!}   Stara Studnia {Peskipiksi pesternomi!} EmptyCzw 17 Wrz 2015, 21:27

//P.

Staliście niedaleko studni i zastanawialiście się, jak skutecznie i bezproblemowo podejść do chochlików kornwalijskich, o których z pewnością coś nie coś wiedzieliście. W końcu uczyliście się o nich na zajęciach zarówno obrony przed czarną magią, jak i na lekcjach opieki nad magicznymi stworzeniami. Zastanówcie się czego się te stworzonka najbardziej boją, jak je wywabić ze studni! Może ktoś zdecyduje się zaglądnąć do środka? Jak na razie nic nie wskazywało na to, aby cokolwiek się działo. Być może mogliście dostrzec jednego niebieskiego chochlika, zaglądającego zza krawędzi studni. Wielkie czarne ślepia świdrowały Was od stóp do głów. Jednak pomimo z założenia wrogiego nastawienia, nie ruszył się nawet o centymetr w ich kierunku. Nie zaatakował, tylko znów schował do środka. Jeśli się wsłuchacie, to usłyszycie złośliwe chichoty, cieniutkie głosiki, które rozmawiały ze sobą w tylko sobie znanym języku. Hałas stawał się coraz głośniejszy, jednak żadne, chociażby jedno stworzenie, nie ruszyło się i nie zaatakowało, ewidentnie czekając na  Wasz ruch, bądź odejście. Jedno było pewne; stojąc w miejscu nic nie wskóracie, a już na pewno nie sprawicie, że okupanci sobie odejdą. W końcu to Wy w tej chwili jesteście ich gośćmi.
Murphy Hathaway
Murphy Hathaway

Stara Studnia {Peskipiksi pesternomi!} Empty
PisanieTemat: Re: Stara Studnia {Peskipiksi pesternomi!}   Stara Studnia {Peskipiksi pesternomi!} EmptyNie 20 Wrz 2015, 20:25

Obserwując skryto i w cichości Gallaghera rozmawiającego z Arią, uśmiechnęła się lekko pod nosem. Zupełnie bezwiednie, pozornie bez powodu, niby to bez znaczenia dusząc w sobie tę przeklętą kobiecą część chcącą swatać ze sobą przyjaciół. Bo w sumie czemu nie, byłoby śmiesznie - w końcu zna ich oboje i wie, że raczej nie zrobią sobie krzywdy. Raczej - skwitowała po chwili, sznurując usta w odpowiedzi ostatnio nawiedzające ją wspomnienia. Bo przez chwilę chyba zapomniała, że ludzie zawsze i bez przerwy się krzywdzą.
Dusząc w sobie te nieprzyjemności, nie odzywała się słowem przed dłuższą chwilę. Aria miała rację - plan był dobry do czasu. A potem? Co, mieli wybudować chochlikom łódkę z chrustu i puścić ją po jeziorze? Och nie, beznadzieja - trzeba było zdobyć klatkę, w jakikolwiek możliwy sposób.
Murph rozglądając się wkoło wybrała ten, który wydawał się najprostszy. Nie żeby mogli się wrócić do zamku po jedną z niezliczonych klatek, skrywanych gdzieś na dnie najgłębszego lochu Smoczycy. Albo poprosić Hagrida, żeby pożyczył sieci. Och nie, oni będą czarować.
Odpowiadając na zaczepne spojrzenie Antka, wpadła na pewien plan. Wykorzystać przecież mogą jego zakuty łeb, ot co. Także tego, oddawaj ten hełm.
- Ale Ty jesteś, Antek. Dla siebie masz jakąś ochronę a dla nas nie? Oddaj mi to, i tak Ci będzie tylko przeszkadzać - rzuciła Murph, wywracając gdzieś po drodze szarozielonymi oczętami. Miała tylko nadzieję, że Puchon jej zaufa i pozwoli dokonać niecnie ułożonego planu - Serio, daj mi to. Mam pomysł - dodała po chwili, po czym nie zwlekając ani minuty dłużej sama ściągnęła z niego ten cholerny hełm. Za zgodą, czy też nie - przecież zrozumie istotę tego poświęcenia… prawda?
- Incarcifors - zaintonowała kierując różdżkę w stronę antkowego skarbu. Który wraz z zgrabnym ruchem nadgarstka zaczął się zmieniać - wydłużać, smukleć i tak jakby rozczepiać się na wiele długich prętów. Po parunastu sekundach na miejscu hełmu stała metrowa klatka, a dumna Hathaway szczerzyła się do współtowarzyszy broni, nie bacząc na ewentualne groźby czy wywijanie rączek niedoszłego rycerza okrągłego stołu.
- No dobra, ja już swoje zrobiłam. Antek, Ty rzucasz depulso, czy jakąś inną cholerę. Aria, Ty stań tutaj i czekaj z otwartą klatką. Ja przejdę na drugą stronę polany i zaatakujemy je z dwóch stron. Rozumiemy się? Wszystko jasne? - Murphy rzuciła, zakładając jednocześnie pasmo włosów za ucho. Gotowa, do startu...
Anthony Gallagher
Anthony Gallagher

Stara Studnia {Peskipiksi pesternomi!} Empty
PisanieTemat: Re: Stara Studnia {Peskipiksi pesternomi!}   Stara Studnia {Peskipiksi pesternomi!} EmptyNie 27 Wrz 2015, 14:45

Pomimo swej pozornej wesołkowatości i swobodnego, niemal lekceważącego podejścia do życia, Anthony wiedział całkiem nieźle, bo wiedział z doświadczenia, że uczucia są materią na tyle delikatną i kruchą, że skrzywdzić kogoś, w szczególności osobę nam bliską, można głupio, bezmyślnie i tak łatwo, niezauważalnie, że ani się spostrzeżesz, a słowo lub dwa zburzy w zasadzie bezpowrotnie coś, co budowało się latami tysiącem wspomnień i wyrzeczeń. Najłatwiej i najgłębiej przychodziło nam krzywdzić właśnie osoby najdroższe i Murphy miała rację, twierdząc, że nie da się tego uniknąć. Jednego nie mógł jednakowoż nijak Arii odmówić – delikatnej, naturalnie dziewczęcej urody i zwyczajnej, prostej, niepodszytej świńską myślą przyjemności, jaka płynęła dla mężczyzny, chłopaka ze spoglądania na ładną dziewczynę; prostej radości życia, jaką dawało zawieszenie oka na ślicznej panience. Uśmiechnął się więc do niej pogodnie, wciskając dłonie w kieszenie bluzy, bowiem wiatr o tej porze roku zdecydowanie nie smagał już policzków wspomnieniem lata, jednak wówczas dotarł doń głos panny Hathaway, a jej małe ręce wyciągnęły się w kierunku jego, jak to się mówi, zakutego łba.
— Chciałem wam trochę porycerzować. Czy nie tak się mówiło na tych mugolskich gości ubranych w konserwę, którzy stawali w obronie dam? — Urodził się i wychował w rodzinie czarodziejskiej, jego wiedza na temat świata niemagicznego była zatem poważnie wybrakowana i zwykle ograniczała się do głupot, które opowiedzieli mu bardziej zorientowani znajomi mugolacy. Zaciekawiony, sięgnął dłonią w kierunku hełmu, chcąc ściągnąć go i podać Murphy, dziewczyna była jednak niecierpliwa i – jak widać – szybsza (bo czerwona wyścigowa), bowiem zdjęła mu go i bez ociągania przyłożyła doń różdżkę. Uniósł brwi, rozbawiony, po czym zagwizdał. — McGonagall byłaby dumna. I ja też, zważywszy na fakt, że w piątej klasie przez omyłkę przetransmutowałaś mi uszy w zajęcze słuchy.
Zakasał rękawy bluzy i bojowo naciągnął na głowę kaptur, ukradkiem spoglądając w kierunku studni. Wydawało mu się, że przez moment dojrzał nad jej krawędzią parę błyszczących, czarnych oczu, że usłyszał wysoki, chochliczy, złośliwy chichot (śmiały się zupełnie jak Aristos Lacroix, naprawdę), ale nijak nie zbiło go to z pantałyku. Hathaway miała rację, nie było sensu zwlekać, trzeba było wziąć się do roboty. Chwycił mocno różdżkę, by żaden niebieski żartowniś nie spróbował mu jej wyrwać, obrócił ją w palcach i zerknął z ukosa na towarzyszące mu dziewczyny. Jako jedyny mężczyzna w drużynie czuł jakiś rodzaj powinności, by osłaniać je przed niebezpieczeństwem, wysunął się więc naprzód jako pierwszy, zgodnie z zaleceniami Murphy otaczając rój z drugiej strony.
— Wypłoszę je i spróbuję skonfundować, a wy postarajcie się je jakoś unieruchomić — mruknął do Murphy i zerknął na panienkę Fimmel, posyłając jej iście zbójecki uśmiech. Wycelował różdżkę w otwór studni, w którym, wydawało mu się, wyczuwał już jakieś poruszenie, a potem powiedział: — A teraz miejcie się na baczności, bo to może je rozjuszyć. Perriculum. — Czerwony snop iskier wpadł z sykiem do studni, robiąc tam prawdziwe zamieszanie. Wzniósł ramię i nakierował perfekcyjnie różdżkę. — Confundus.
Przy całej tej akcji eliminacji szkodników istotnym wszak było, by nie zniszczyć samej studni – w końcu to o nią tutaj chodziło.
Aria Fimmel
Aria Fimmel

Stara Studnia {Peskipiksi pesternomi!} Empty
PisanieTemat: Re: Stara Studnia {Peskipiksi pesternomi!}   Stara Studnia {Peskipiksi pesternomi!} EmptyNie 04 Paź 2015, 19:01

Zamienienie hełmu w klatkę okazało się strzałem w dziesiątkę. Byli już zabezpieczeni, przynajmniej, jeżeli chodziło o część upchnięcia chochlików w jedno miejsce, z którego nie było ucieczki.
- Tak, rycerze ubierali się w zbroje – rzuciła, nim zdążyła się powstrzymać. Uwielbiała mugolskie baśnie i legendy, w których aż robiło się od pięknych dam, księżniczek i rycerzy. Kiedyś nawet nie miała im za złe, że same nie potrafiły się obronić – wszak były tylko postaciami na papierze. Czasy, w których kobiety musiały liczyć na mężczyzn, już dawno odchodziły w cień. Aria znała nie jedną silną postać, która zmiotłaby nawet całą armię odważnych rycerzyków jednym ruchem dłoni. Sama nie chciała być od nikogo zależna, chętnie przyjmowała więc rolę obrońcy, choć niestety nie pozwoliło to uchronić ukochanych osób od zguby i zranień.
Aria nie kazała zbyt długo na siebie czekać, posłusznie stając za klatką. Różdżkę trzymała pewnie w dłoni, gdy spoglądała w stronię studni. Nie protestowała, przyjmując Murphy jako lidera gruby – zdawała się nadawać na tę pozycję idealnie.
- Jestem przygotowana – powiedziała, kiwając jednocześnie głową na potwierdzenie. Uśmiechnęła się również do Puchona, na kilka chwil wlepiając wzrok we własne buty, gdy poczuła wkradające się na policzki rumieńce. Zapewne nigdy nie pozbędzie się tej nieprzyjemnej przypadłości, która towarzyszyła jej przy każdym spotkaniu z przedstawicielem płci męskiej. Rozproszenie nie trwało jednak zbyt długo, w końcu mieli do wykonania zadanie. Wpakowanie całej masy chochlików do klatki wydawało się Arii niezbyt przyjemne – dla stworzonek, rzecz jasna. Mimo złej sławy, były jednak żywymi istotami, którym nie chciała robić krzywdy. Oby one również myślały podobnie…
Zaklęcie rzucane przez Anthony’ego, o ile się powiedzie, na pewno nie spodoba się chochlikom. Krukonka wolałaby wpierw zaryzykować spojrzenie w głąb studni i upewnienie się, z czym tak naprawdę mają do czynienia. Rozjuszanie „wroga”, którego nie widzieli na oczy, wydało jej się nagle bardzo złym pomysłem. O ile chochliki w ogóle postanowią opuścić bezpieczną kryjówkę, Aria spróbuje je spowolnić zaklęciem immobilus.
Mistrzynie Papużki
Mistrzynie Papużki

Stara Studnia {Peskipiksi pesternomi!} Empty
PisanieTemat: Re: Stara Studnia {Peskipiksi pesternomi!}   Stara Studnia {Peskipiksi pesternomi!} EmptyNie 04 Paź 2015, 19:07

//P.

Jak widać, Murphy skończyła tylko na wydawaniu rozkazów, jakby przynajmniej była liderką! Jednak czego się spodziewać po takim charakterze, jaki miała? Dopiero Anthony postanowił działać i to wcale nie tak, jak zażyczyła to sobie Gryfonka. Najpierw rzucił zaklęciem, które miał ona celu wypłoszenie chochlików. I co najważniejsze, udało mu się. Czerwony snop światła wpadł do studni i wystrzelił, na chwilę ogłuszając wszystkich, a przede wszystkim to, co się w niej znajdowało. Jednak jeśli myślał, że będzie tak łatwo, to grubo się pomylił. Ze studni wyleciały dosłownie dwa chochliki, z piskiem zaczęły latać w tę i we w tę. Confundus  rzucony również z różdżki Anthonyego trafił w nie, co tylko spowodowało jeszcze większe szkody. Jedno ze stworzeń, rzuciło się niemalże w amoku w stronę przygotowanej na coś Murphy i zaplątało się w jej długie, rude włosy, niczym nietoperz. Drugie zaś dorwało się Arii, która postanowiła postawić rebelię i nie słuchać się poleceń Gryfonki. Szybko poczuła, jak coś wsuwa się pod jej sweter i zaczyna szaleć w jej ubraniu, kalecząc tym samym jej delikatną skórę.
W dodatku fajerwerki, które zafundował Puchon, sprawiły, że tylko rozjuszyło to, co chowało się w studni. A może i też nie do końca w tym miejscu? Nagle, niewiadomo skąd, zaczęły lecieć w ich stronę kamienie, dużo kamieni. I te duże i te małe. Wszelkiego rodzaju, wielkości, grubości i ciężkości.
Jeden kamień, średniej wielkości trafił Anthonyego w potylicę. Następny zaś trafił Murphy w ramię. Aria dostała w czoło. Co teraz?



Anthony:
Kostka 1: Perriculum (poziom trudności 10) = 9 + 1 = 10 zaklęcie udane
Kostka 2: Confundus (poziom trudności 12) = 9 + 10 = 19 zaklęcie udane

Aria:
Kostka 3: Immobilus (poziom trudności 12) = 6 + 0 = 6 zaklęcie nieudane


Ostatnio zmieniony przez Mistrzynie Papużki dnia Nie 04 Paź 2015, 22:47, w całości zmieniany 4 razy
Huncwot
Huncwot

Stara Studnia {Peskipiksi pesternomi!} Empty
PisanieTemat: Re: Stara Studnia {Peskipiksi pesternomi!}   Stara Studnia {Peskipiksi pesternomi!} EmptyNie 04 Paź 2015, 19:07

The member 'Mistrzynie Papużki' has done the following action : Dices roll

#1 '10-ścienna' :
Stara Studnia {Peskipiksi pesternomi!} JPnRRLL Stara Studnia {Peskipiksi pesternomi!} 2hyvupf

--------------------------------

#2 '10-ścienna' :
Stara Studnia {Peskipiksi pesternomi!} P076pqq
Murphy Hathaway
Murphy Hathaway

Stara Studnia {Peskipiksi pesternomi!} Empty
PisanieTemat: Re: Stara Studnia {Peskipiksi pesternomi!}   Stara Studnia {Peskipiksi pesternomi!} EmptyNie 11 Paź 2015, 11:02

Tak tylko troszeczkę przewracając szarozielonymi oczętami na wiele-mówiący błysk w oku Gallaghera oraz jeszcze więcej mówiące płowe rumieńce na policzkach Arii, Murphy przeszła do działania. Albo raczej - przeszłaby gdyby w porę ogarnęła płochliwe niczym gnębiwtryski myśli - jednak nie zdążyła chyląc czoła puchońskiego refleksowi. Ujrzawszy czerwone iskry pędzące do studni, niewiele myśląc rzuciła się na łeb na szyję na obiecaną drugą stronę polanki. Po czym obserwowała niebieskie cholery, usilnie uprzykrzające życie przekochanemu szkolnemu gajowemu. Za co zostaną sowicie ukarana, mają na to słowo Hathaway.
W pełni przygotowana, z największą satysfakcja obserwowała kolejne zaklęcie Anthony’ego, które pomknęło w stronę chochlików. Jednak podobne jak pierwsze (albowiem nie wypłoszyło ono z gniazda wszystkich tych choler, ale może i lepiej) nie do końca podołało wymaganym oczekiwaniom. I sprawiło, że w korwnalijskie żyjątka wstąpił jakiś morderczy szał i amok, który podpowiedział jednemu z tych samobójców zaatakować rudo-lwią grzywę Murphy. Na co ona, o ironio nie zareagowała krzykiem i piskiem, przynajmniej z początku. Bo najpierw z jej gardła wyrwał się nieracjonalny śmiech.
- Wyłaź cholero, o Merlinie. To boli - który szybko przerodził się w gwałtowną szamotaninę przy asyście słów, jakich nie powinna znać dobrze usytuowana dama. Murph jednak taką nigdy nie była, co więcej - do owego tytułu nie aspirowała a szkoda, bo być może w przeciwnym razie uczesała by włosy. Oraz splotła je w warkocz, co przeszkodziło by tej cholerze się w nich teraz plątać.
Nieźle już wkurzona, że nie zrobiła tego wcześniej skierowała różdżkę w swoją głowę. Choć wyglądało to nieco samobójczo - miała plan, zakładający wygnanie chochlika z włosów z ówczesnym zachowaniem ich w dobrym stanie.
- Conjunctivitis! - rzuciła, wtykając różdżkę gdzieś w okolicy głowy i oczu potworka, chcąc go skutecznie i brutalnie pozbawić wzroku. Być może wtedy przestanie ją szarpać, bić i gryźć i pozwoli się wyplątać z potarganych (już nie tylko przez poetycki wiatr…) włosów. Jeśli udało jej się stworzonko oślepić i zdążyć - zrobiła to. A jeśli nie… no cóż - ta wyjątkowo wkurzająca ozdoba będzie jej towarzyszyć dopóki obrzucana przez kamienie Murphy nie wyrwie jej razem z niesporym kłębkiem kłaków.
No właśnie, kamienie. Otrząsnąwszy się z minionego szoku, Gryfonka spojrzała niemrawo przed siebie, z niedowierzaniem. Czy te małe gnojki naprawdę obrzucały ich kamieniami? Auć, na pewno bo właśnie dostała jednym w ramię. Sycząc cichutko, już nieźle zdenerwowana wyciągnęła różdżkę w stronę chochlików i rzuciła na jednym tchu.
- Drętwota! Drętwota! - ściskając drewno mocno w dłoni. Jednocześnie miała na uwadze to, co się działo z Antkiem oraz Arią. Chłopak miał się stanowczo lepiej niż dziewczyna - po zadrapaniach i ranach widać było, że i ją wytulał jeden chochlik. Niedobrze… ale za to stali mniej więcej tam, gdzie powinni - podobnie jak ona. To dobrze, mieli choć śladowe ilości planu. Tyle, że ciskanie zaklęć w środek polanki, w wypadku gdy po drugiej stronie stali sprzymierzeńcy… Murph mogła kogoś trafić. Drętwota nie była dobrym pomysłem poza tym na taką ilość wrogów trzeba im było czegoś większego kalibru.
Ataku, a zarazem obrony przed kamieniami. Do głowy przyszło jej tylko jedne odpowiednie zaklęcie, i choć nigdy go nie użyła go wcześniej w pojedynku, skierowała różdżkę w podłoże niedaleko studni by krzyknąć.
- Aquastilus - i modlić się, modlić aby poskutkowało.

/przepraszaju, że tak późno!
Anthony Gallagher
Anthony Gallagher

Stara Studnia {Peskipiksi pesternomi!} Empty
PisanieTemat: Re: Stara Studnia {Peskipiksi pesternomi!}   Stara Studnia {Peskipiksi pesternomi!} EmptyNie 18 Paź 2015, 13:50

Niestety, jak można się było domyślić, bo w życiu już tak bywało, zwłaszcza jeśli miało się na nazwisko Gallagher – nie wszystko poszło zgodnie z planem, a przynajmniej z przewidywanymi zamierzeniami, bowiem ciężko było w ferworze spontanicznych wydarzeń mówić o szerzej zakrojonym scenariuszu. Jego pierwsze zaklęcie faktycznie wypłoszyło ze studni kilka zagubionych i lekko zdezorientowanych chochlików, ale kolejne zdecydowanie podziałało na nie zupełnie inaczej niż miał w zamiarze. O ile się orientował, a orientował się wbrew pozorom całkiem nieźle, to jego confundus niekoniecznie powinien wywołać podobne skutki, pozostało mu więc zrzucić winę na karb niepoprawnie rzuconego zaklęcia i ratować to, co mieli, zanim kompania całkiem podda się panice i zupełnie potraci głowy. Zerknął wpierw na pannę Hathaway, która zaśmiewała się w najlepsze, próbując wyplątać z włosów zbłąkanego szkodnika i pomimo najszczerszych prób, nie potrafił powstrzymać udzielającej się wesołości. Uśmiech spełzł mu jednak z ust, kiedy dostrzegł, że dziewczyna kieruje różdżkę we własną głowę, a na wargach zamarło niedopowiedziane ostrzeżenie, zbyt późne jednak, by powstrzymać ją przed próbą wycelowania w mały, szybki i ruchomy obiekt we własnych włosach.
— Murph, czekaj, u diabła… — zaklął pod nosem, pozostało mu jednak liczyć, że Gryfonka nie oślepiła się na własne życzenie, bo sytuacja na polance robiła się coraz bardziej gorąca. Coś z dużą siłą uderzyło go w potylicę i zamroczyło na moment, z cichym syknięciem podniósł więc dłoń do karku i rozejrzał się uważnie, doszukując się źródła nagłego ostrzału. I jeśli można było powiedzieć, że w czymś był naprawdę dobry, to były to zaklęcia defensywne, zareagował więc instynktownie i w pierwszym odruchu wymruczał w eter nasuwającą się na język inkantację: — Protego Horribilis!
Miał nadzieję, że w ten sposób otoczy ich trójkę magiczną barierą, która będzie chronić ich przed nadlatującymi zewsząd kamieniami. Cofnął się odrobinę, zacieśniając krąg, który tworzyli, a potem zerknął przez ramię na Fimmelównę, która zmagała się z miotającym się pod jej swetrem chochlikiem. Pokazał jej dłońmi uspokajający gest, a potem, zmrużywszy oczy, chwycił magiczną istotę przez materiał swetra na jej grzbiecie, czując jak miota się i wierzga pod jego palcami.
— Panienka pozwoli… — mruknął z uśmiechem, odrobinę zażenowany, a następnie pomógł jej usunąć intruza spod swetra i wrzucił go do klatki. Dumny z siebie, wygroził pięścią gdzieś w kierunku nadlatujących kamieni. — Mamy zakładnika, poddajcie się, a nikomu nie stanie się krzywda! — A potem zwrócił się do dziewcząt, dostrzegając kątem oka, że Murphy miota już w szale we wszystkie strony zaklęciami. — A teraz poważnie, zrobiło się gorąco. Ktoś ma jakieś pomysły? Mogę zostać naszym ochotnikiem-przynętą i sprawdzić, co naprawdę kryje się w studni. — By jednak nie pozostawać w ciągu tej krótkiej dyskusji bezczynnym wobec ataków wroga, uniósł różdżkę i wymierzył ją, upewniając się, że nie skrzywdzi przy tym dziewczyn: — Vapor!
Aria Fimmel
Aria Fimmel

Stara Studnia {Peskipiksi pesternomi!} Empty
PisanieTemat: Re: Stara Studnia {Peskipiksi pesternomi!}   Stara Studnia {Peskipiksi pesternomi!} EmptySro 21 Paź 2015, 23:23

Wydawałoby się, że wypłoszenie i pozbycie się chochlików, powinno przebiec łatwo i gładko. W końcu jaka w tym filozofia? Uparte stworzonka jednak nijak nie paliły się do współpracy, a oni, zamiast spróbować pokojowo rozwiązać problem, rzucili się od razu do ataku. Nierozważne, ale czego można się spodziewać po trójce tak bardzo różniących się od siebie uczniów? Zaklęcie Anthonyego powiodło się, lecz ze studni wyleciały tylko dwa chochliki, które dodatkowo zostały rozwścieczone kolejnym zaklęciem chłopaka. Różdżka Arii jednak nie miała zamiaru wykonać polecenia, więc mimo przygotowania, dziewczyna na nic się nie przydała. Właśnie chciała podbiec do Murphy, by pomóc jej pozbyć się niechcianego gościa z włosów, lecz drugi pozbawiony ciepła i miłości stworek, postanowił umilić jej życie. Był na tyle zwinny, że nawet w porę nie zdążyła zareagować – chochlik wdarł się pod jej sweter, urządzając sobie wyścigi.
- Dam ci ten sweter, jeśli tak bardzo ci się spodobał, tylko wyjdź – powiedziała, próbując bezskutecznie dorwać bestię. Nie potrafiła się go pozbyć, a podskakiwanie w miejscu nie wydawało się dobrym pomysłem. Nie mogła nawet rzucić się na ziemię w obawie, że przypadkowo unieszkodliwi stworka na całe wieki. Pozwoliła mu więc się szamotać, zaciskając zęby, gdy kaleczył jej skórę. Aria była tak bardzo zaaferowana współlokatorem sweterka, że nawet nie zwróciła uwagi na popłoch w studni. Dopiero wycelowany w czoło kamień zdołał ją ocucić. Syknęła cicho, masując obolałe miejsce. Murphy i Anthony zajęli się rzucaniem zaklęć ochronnych, a Arii zaczęło kręcić się w głowie. W dodatku nielegalny pasażer nadal buszował zbyt blisko jej skóry.
- Protego! – krzyknęła, chcąc chociaż częściowo uchronić się przed kolejnymi kamieniami, które magiczne stworzenia nieustannie rzucały w ich stronę. Chęć ochrony była czymś oczywistym, jednak przechodzenie do ataku wydawało się Arii złym pomysłem. Walczyli, ale nie wiedzieli nawet dokładnie, z jaką ilością przeciwników mają do czynienia. Kątem oka dostrzegła zbliżającego się Gallaghera, któremu w mig udało się unieruchomić szalejącego chochlika. Cichemu podziękowaniu towarzyszył nieznośny rumieniec na twarzy.
- Przestańcie rzucać zaklęcia, to je jeszcze bardziej rozwścieczy – powiedziała, intensywnie zastanawiając się nad nową wersją planu. Nie była pewna, czy zbliżanie się w tym momencie do studni było najlepszym pomysłem, ale nie mieli innego wyboru. Aria nie chciała siedzieć tu do rana, a obietnica pozostaje obietnicą. Muszę pozbyć się chochlików. Wszelkie rany się zagoją, więc skoro i tak już była poharatana, wolała rzucić się w wir niebezpieczeństwa.
- Osłaniajcie mnie – rzuciła, podwijając rękawy swetra. Postanowiła nie czekać na głosy sprzeciwu, czy aprobaty, po prostu ruszając przed siebie. Ścisnęła mocniej różdżkę, mając nadzieję, że nagle nic na nią nie skoczy z chęcią mordu w oczach i zdoła uniknąć pewnej śmierci. Po kilku krokach stawała, upewniając się, czy sytuacja nadal jest spokojna. Jeśli żaden kolejny mieszkaniec studni nie postanowił wychylić głowy, a Aria zbliżyła się do studni bez przeszkód, zerknęła do środka. W razie, gdyby nie mogła niczego dostrzec, spróbowałaby rozświetlić ciemność prostym zaklęciem lumos.
Mistrzynie Papużki
Mistrzynie Papużki

Stara Studnia {Peskipiksi pesternomi!} Empty
PisanieTemat: Re: Stara Studnia {Peskipiksi pesternomi!}   Stara Studnia {Peskipiksi pesternomi!} EmptyWto 27 Paź 2015, 12:45

//P.

Działo się, oj działo. Szczególnie, że coraz bardziej zaczynaliście denerwować stworzenia, które zdecydowanie nie były zadowolone z waszej obecności i wszelkich prób wygnania ich z miejsca swojego żeru. Było to jednak normalne, szczególnie, że dzikie stwory atakowały z ukrycia, chcąc ponieść najmniejsze z możliwych szkód.

Pierwsze zaklęcie, które rzuciła Murphy nie udało się, przez co dziewczyna jeszcze bardziej rozjuszyła chochliki, które wplątały się w jej włosy. Drętwota, wycelowana w jednego z nich cudem nie trafiła samej dziewczyny, co pokazało tylko, że miała wybitne szczęście. Jednak ze względu na fakt, że była rozjuszona i niespecjalnie potrafiła się skupić na wycelowaniu poprawnie zaklęcia, próby wytworzenia wielkiego słupa wody spełzły niestety na niczym. Powinna jednak się cieszyć, że nie została jej wytrącona różdżka z dłoni! Dalej mogła się bronić, bo właśnie w tej chwili zaatakowała ją przerośnięta, tłusta bahanka, która najwidoczniej przyleciała z całą hordą na pomoc chochlikom. Uważaj na jej ostre zęby!
(Murphy, rzucasz kostką przed napisaniem posta: parzysta liczba oczek będzie oznaczała, że zostałaś ugryziona, nieparzysta – w porę się uchyliłaś).

Gallagher przy swoim niesamowitym, ziemniaczanym uroku, starał się zabawić w obrońcę słabszych. Niestety, sam okazał się jednym z tych najsłabszych ogniw, które więcej szkodziły niż pomagały. Zaklęcie protego horribilis nie udało się, ale to nie była największa jego wtopa. Vapor wypuszczone z jego dębowej różdżki w pewnym momencie zmieniło swój tor biegu i trafiło w Arię oraz Murphy. Gorąca para wodna raczej nie była tym, czego w tej chwili potrzebowały. Ale to nie koniec kłopotów. Dwa chochliki kornwalijskie leciały prosto w jego stronę, a jeden ewidentnie polował na jego jedyną broń – różdżkę.
(Anthony, to samo: parzysta liczba oczek wyrzuconej przez ciebie kostki będzie oznaczała, że różdżka została Ci zabrana, nieparzysta – udało ci się w porę schować badyl)

Aria postanowiła być osobą, która miała nadzieję szybko dowiedzieć się o tym, co czaiło się w studni. Protego rzucone po to, aby chronić się przed rzucanymi w ich stronę kamieniami udało się i skutecznie odbijało pociski Pytanie, na jak długo? Dziewczyna wychyliła się do studni, aby spróbować coś dostrzec, ale było zbyt ciemno, a różdżka jak na złość odmawiała teraz współpracy. Coś jednak było nie tak i niestety, Krukonka miała się zaraz o tym przekonać. Włochate odnóże wyciągnięte w jej stronę miało zaraz się owinąć wokół niej i wciągnąć na dół.
(Aria, rzucasz kostkami: parzysta liczba oczek, coś cię chwyciło i zaczęło wciągać do studni, wołaj lepiej o pomoc! , nieparzysta liczba oczek – w porę się odsunęłaś. Poziom twojej wiedzy z ONMS Ci podpowiada, że to akromantula)



Murphy:
Kostka 1: Conjuctivitis; poziom 14 (6 + 2 = 8) - zaklęcie nie udało się
Kostka 2: Drętwota: poziom 10 - trafienie w chochila (6 + 10 = 14) - zaklęcie udane
Kostka 3: Drętwota: poziom 10 - trafienie w siebie (6 + 3 = 9) - zaklęcie nie udało się
Kostka 4: Aquastilus: poziom 15 (6 + 6 = 12) -zaklęcie nie udało się

Anthony:
Kostka 5: Protego Horribilis: poziom 16 - (9 + 5 = 14) - zaklęcie nie udało się
Kostka 6: Vapor: poziom 12 - poniżej 12 trafia w dziewczęta (5 + 6 = 11) - zaklęcie trafiło w sojuszniczki

Aria:
Kostka 7: Protego: poziom 12 (6 + 10 = 16) - zaklęcie udane
Kostka 8: Próba dostrzerzenia czegokolwiek kostka od 0 - 5 = kostka 8 - nie dostrzegła nic
Kostka 9: Lumos: poziom 10 - jeśli wcześniej jej się nie uda nic dostrzec  (6 + 3 = 9) - zaklęcie nie udało się


Ostatnio zmieniony przez Mistrzynie Papużki dnia Wto 27 Paź 2015, 13:17, w całości zmieniany 2 razy
Sponsored content

Stara Studnia {Peskipiksi pesternomi!} Empty
PisanieTemat: Re: Stara Studnia {Peskipiksi pesternomi!}   Stara Studnia {Peskipiksi pesternomi!} Empty

 

Stara Studnia {Peskipiksi pesternomi!}

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 1 z 2Idź do strony : 1, 2  Next

 Similar topics

-
» Peskipiksi pesternomi!
» Studnia
» Stara Biblioteka
» Stara klasa eliksirów
» Stara, nieużywana klasa

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Marudersi :: 
Fasolkowo
 :: 
Archiwum
 :: Fabularne :: Eventy
-