IndeksIndeks  SzukajSzukaj  Latest imagesLatest images  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  

Share
 

 Studnia

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
AutorWiadomość
Mistrzyni Proxy
Mistrzyni Proxy

Studnia Empty
PisanieTemat: Studnia   Studnia EmptyPon 29 Cze 2015, 20:53



Studnia


Gdzieś w tej części zamku, którą przeznaczono na pomieszczenia gospodarcze, kryją się niepozorne drzwi na niewielkie patio, którego trzy ściany w całości obrośnięte są winoroślą i bluszczem. Pod jedyną pozbawioną roślinności, znajduje się studnia, z opuszczonym do połowy wiadrem. Ktokolwiek chciał przed laty wydobyć z niej wodę, przerwał w trakcie wykonywania tej czynności i nigdy do niej nie powrócił. Dlaczego? I co oznaczają te wyryte dookoła brzegu, zatarte w dużej mierze przez czas litery?

Sebastian Machiavelli
Sebastian Machiavelli

Studnia Empty
PisanieTemat: Re: Studnia   Studnia EmptyPon 13 Lip 2015, 16:20

Byłoby miło, gdyby uczennica, do której napisał się pojawiła. Interesowała go od dłuższego czasu, jednak jego działania zatrzymywały się tylko na obserwacji i zbieraniu potrzebnych dla niego informacji. Dowiedział się dużo, jednak wciąż niewiele aby w pełni ukształtować sobie obraz pani Prefekt Slytherinu. Dlaczego wybrał akurat ją jako obiekt zainteresowania? Może dlatego, że przyjaźniła się z Samuelem Silverem, a także Benem Wattsem, a to już bardzo ważny powód, szczególnie, że zaobserwował zmianę w zachowaniu Prefekta Naczelnego. W przeciwieństwie do Isabelle, to ten niestety był fatalnym kłamcą i Sebastian od razu domyślił się, że coś siedzi mu na żołądki. Z Isabelle było inaczej, jednak wciąż wiele jej brakowało do bycia wytrawnym łgarzem, mydlącym oczy innym, ale o to już się nie martwił. Jeśli dziewczyna przyjmie jego propozycję, to z pewnością nie pożałuje, a on uczyni z niej kogoś specjalnego, kim będzie mógł idealnie kierować tak, jak tylko sobie wymyślił. Do tego jednak potrzebował czasu, jednak był cierpliwy, a ona już nabyła konieczne do życia podstawy, które na pewno przydadzą się jej nie tylko teraz, w chwilach zawodu miłosno-przyjaźniowego, ale także w dorosłym życiu, kiedy przyjdzie jej się zmierzyć z równymi, a nawet lepszymi sobie.
Pojawił się w umówionym miejscu trochę przed czasem, chociaż nie określił się jakoś konkretnie o której chciał ją widzieć w tym o to miejscu. Mógł jednak spokojnie przyjrzeć się studni i otoczeniu. Odkąd odkryto to interesujące miejsce, Sebastian często tutaj przychodził, aby przebadać kilka rzeczy, a już na pewno zobaczyć cóż jest wyryte dookoła brzegu litery. Mógłby przypuszczać, że to starodawne znaki, lub po prostu runy, jednak były na tyle zatarte, że ciężko było cokolwiek stwierdzić. Na pewno jednak nie odpuści tak łatwo i jeszcze nie raz tutaj zawita, aby trochę w tym miejscu posiedzieć i pogłówkować. Uśmiechnął się mimo wszystko do siebie, drapiąc przy tym po brodzie. Ta szkoła stanowczo jeszcze nie raz go zaskoczy, a on cierpliwie będzie czekał na ten dzień, kiedy pozna wszystkie tajemnice zamku – jeśli kiedykolwiek to mu się uda. Praca w tym miejscu był jak wygrany los na loterii, zdecydowanie.
- Ciekawe, ciekawe. Jeszcze znajdę sposób, aby rozgryźć tę zagadkę – wymamrotał do siebie, nie mogąc się powstrzymać od szerokiego uśmiechu, który pojawił się na jego twarzy. Wyglądał w tej chwili jak dziecko, które dostało wymarzoną zabawkę na święta i jeszcze więcej, niż się spodziewało.
Oparł się biodrami o brzeg studni i skrzyżował ręce na torsie, spoglądając w kierunku wejścia, skąd przyszedł. Miał nadzieję, że dziewczyna trafi do tego miejsca bez jakichkolwiek problemów, a on nie będzie musiał zbyt długo czekać. Wiedział, że była punktualna, także wychodził z założenia, że lada moment, a ujrzy burzę brązowych włosów i czarną szatę, z zielonymi elementami. Niesamowicie uwielbiał interakcje z ciekawymi uczniami, których mógłby sobie włożyć do swojego kolekcjonerskiego pudełka.
Isabelle Cromwell
Isabelle Cromwell

Studnia Empty
PisanieTemat: Re: Studnia   Studnia EmptyCzw 16 Lip 2015, 19:54

Cichy stukot obcasów zdradzał zbliżającą się postać. Isabelle się nie spieszyło, ba, nawet nie była pewna, czy w ogóle zastanie profesora Machiavelliego w wyznaczonym miejscu. Czuła się tak, jakby miała dowiedzieć się jakiegoś sekretu, bądź miała być za chwilę szantażowana. Nie mogła przypomnieć sobie jakiejkolwiek sytuacji, która mogłaby być powodem „tajnego” spotkania. Dlaczego profesor się nią zainteresował? Przystanęła, by związać włosy z koński ogon i poprawić przypiętą odznakę prefekta. Sam zapewne nie byłby z niej dumny, w końcu nie spędzała kilku godzin na polerowaniu jej, tak jak przyjaciel. Ruszyła znów przed siebie, powoli stawiając jedną nogę przed drugą. Dzisiejszego dnia wyglądała nawet przyzwoicie, przespała tej nocy kilka godzin. Dziwny niepokój nie pozwalał jej zazwyczaj na zbyt długo zmrużyć oczu, jednak musiała sprawiać pozory. Tak wyglądało jej życie, czy to w szkole, czy w domu. Zawsze musiała udawać, dopasowywać się do sytuacji. Była trochę rozchwiana, ale przecież nawet najlepszym zdarza się chwila załamania i zwątpienia. Isabelle nigdy się nie poddawała. Z dnia na dzień coraz lepiej radziła sobie z własnymi problemami, umiejętnie ukrywając wszystko uśmiechem. Pozornie nikt nie dostrzegał zmiany, a Cromwell była tak przekonana o tym, że jej maska wcale nie zaczęła pękać, że niczego nie podejrzewała. Może jednak gra normalności nie zwiodła wszystkich, lecz po prostu nie znalazła się osoba na tyle odważna, by podejść i wprost zapytać o powód. Może nawet nikogo to nie interesowało?
Blokowane uczucia próbowały wciąż przedrzeć się do serca Ślizgonki, przychodząc falami. Z dnia na dzień zamiast się oddalać, wciąż napływały i zalewały jej myśli. Gdyby tylko potrafiła to wszystko wyłączyć… Na co komu uczucia, inni ludzie? Każde zbliżenie przynosi ze sobą w końcu rozczarowanie, nieważne, czy znało się kogoś kilka lat, czy kilka dni.
Najchętniej darowałaby sobie dzisiejsze spotkanie. Czy profesor nie mógł przyjąć jej we własnym gabinecie? Nic nie przeskrobała, nie wiedziała więc, czym zasłużyła sobie na takie zainteresowanie. Starożytne runy nie były jednym z jej ulubionych przedmiotów. Nie należała do grupy nieudaczników, którzy nie mieli o nich bladego pojęcia, ale nie była również pasjonatem. W zasadzie to przychodziła na zajęcia tylko po to, żeby popatrzeć na przystojnego nauczyciela, ale czy można jej się dziwić? Zapewne nie była jedyną dziewczyną, która tak postępowała. Być może troszeczkę gryzły ją wyrzuty sumienia, w końcu już od dawna wiedziała, kto jest jej rycerzem na białym koniu…
Nim dotarła na miejsce, wyczarowała na twarzy uśmiech. Okazało się, że profesor Machiavelli już na nią czekał. Zaskoczona, tylko na moment się zatrzymała, po czym podeszła nieco bliżej.
- Dzień dobry – uśmiech nie schodził z jej twarzy. – Chciał się pan ze mną widzieć – dodała niezwłocznie, potwierdzając tym samym otrzymanie jego wiadomości, na którą nawet nie odpisała. Cóż, teraz pozostanie jej tylko czekać, aż wyjawi jej powód spotkania.
Sebastian Machiavelli
Sebastian Machiavelli

Studnia Empty
PisanieTemat: Re: Studnia   Studnia EmptyNie 19 Lip 2015, 12:27

Tak jak się spodziewał, dziewczyna nie pozwoliła mu długo czekać. Zerknął na zegarek, który wskazywał dokładnie tę godzinę, na którą się z nią umówił. Nie mógł się dziwić, szczególnie, że była prefektem Slytherinu, a to do czegoś zobowiązywało. Odbił się biodrami od brzegu studni, o który się opierał, po czym podszedł do dziewczyny, trzymając dłonie schowane w kieszeniach czerwono czarnej szaty nauczycielskiej. Przyjrzał się jej przez krótką chwilę, po czym uśmiechnął się lekko do niej, wesoło i zachęcająco. Przecież nic nie chciał jej zrobić, a ona powinna mu bez problemu zaufać. Wtedy mógłby przejść do kluczowego etapu manipulacji, aby powoli, ostrożnie do niej dotrzeć.
- Cieszę się, że przyszłaś. Martwiłem się, że nie znajdziesz czasu na naszą małą pogawędkę. Szczególnie, że w tej chwili trwa mecz Quidittcha. Pewnie chciałaś trochę pokibicować swoim przyjaciołom z domu, prawda? – zagadnął, obdarowując ją promiennym uśmiechem, sugerującym, że był naprawdę zadowolony z faktu, że poświęciła się, żeby do niego przyjść. W sumie nie miała zbytniego wyboru, biorąc pod uwagę fakt, że ona była obowiązkową dziewczyną, wypełniającą zadania prefekta, a on? No właśnie, on był nauczycielem, który wręcz zażądał spotkania z nią. Nie wiedział, czy była fanką tej gry i czy faktycznie chciała kibicować drużynie swojego domu. Nie interesowały go jednak takie błahostki, które tylko uniemożliwiały zdolność racjonalnego myślenia w sytuacjach ekstremalnych.
Przyglądał się jej uważnie, jednak nie sprawiał wcale takiego wrażenia. Co jakiś czas tylko na nią zerkał, będąc bardziej skupionym na otoczeniu, niż na samej dziewczynie. Tak miało właśnie wyglądać. Nie mógł dać jej do zrozumienia, że był zainteresowany o wiele bardziej, niż dopuszczała ustawa. Poza tym czy w regulaminie nie było przypadkiem zakazane spoufalanie się z uczniami? On nie miał zamiaru się spoufalać. Bardziej zależało mu na zwykłej pogawędce o wszystkim, aby zyskać jej zaufanie. Później czekał ją pierwszy etap nauki, nawet jeśli tego nie chciała, to miał zamiar tak owinąć ją wokół palca, że ciężko będzie jej odmówić.
- Tak się zastanawiałem czy jest coś, co cię gryzie? A raczej, chciałem zapytać czy nie wiesz co się dzieje z Samuelem i Benem. Obaj tacy dziwni, a przecież zawsze z tego co kojarzę, to trzymaliście się razem i… - zaczął, po czym nagle przerwał, kładąc dłoń na ustach, jakby „zdał sobie sprawę z tego, że jest zbyt wścibski”. Odetchnął i zanim dziewczyna zdążyła cokolwiek powiedzieć, kontynuował:
- Jestem opiekunem domu. Nie zrozum mnie źle. Nie chcę ingerować w wasze życie. Raczej bym chciał pomóc, bo tego właśnie wymaga mój zawód. Mam nadzieję, że nie bierzesz mi tego za złe, że poprosiłem właśnie Ciebie o rozmowę? Wydajesz się naprawdę ułożoną i mądrą dziewczyną, która wie czego chce w życiu – pochwalił ją, chcąc przy tym połechtać jej ego. Chciał dostrzec jej reakcje, chociaż jedną zmianę na twarzy. Potrafiła udawać, naprawdę nieźle jej to szło, jednak wciąż była młoda i niedoświadczona w tym wszystkim, zagubiona. Czego jednak mógł się spodziewać po szesnastolatce? Niestety, ludzie, a szczególnie sami uczniowie zapominali, że byli jeszcze tylko dziećmi, które w ciemną noc trzeba było prowadzić za rękę, oświetlając przy tym drogę.
Isabelle Cromwell
Isabelle Cromwell

Studnia Empty
PisanieTemat: Re: Studnia   Studnia EmptyWto 21 Lip 2015, 19:08

Miejsce spotkania było niezwykle spokojne. Stojąca w milczeniu dziewczyna tylko pobieżnie zlustrowała otoczenie, gdyż już po chwili musiała skupić się na podchodzącym do niej nauczycielu. Wciąż się uśmiechała, choć cała jej postawa i mięśnie twarzy dostosowywały się do sytuacji. W końcu nie chciała wyglądać na spiętą, czy też nienaturalną. Profesor Machiavelli miał to do siebie, że za każdym razem gdy się komuś przyglądał, miała wrażenie, iż przegląda daną osobę na wylot. Nie miała zamiaru wyjawiać ani jednej swojej tajemnicy, choć zapewne nie miałaby nawet do zaoferowania nic, co mogłoby go zainteresować.
- Poradzą sobie beze mnie, każda drużyna ma wystarczającą ilość fanów. Jedna osoba mniej, czy więcej nie zrobi różnicy – powiedziała, niezbyt chętna do ciągnięcia tematu Quidittcha. Powinna być na trybunach i kibicować, czy to swojej drużynie, czy przeciwnikom. Była nieco zawieszona pomiędzy, choć zawsze udawało jej się wybrnąć z kłopotliwej sytuacji. Czy Sam się na nią obrazi? Nie była pewna, która opcja zdawała się dla niej korzystniejsza – przyjaciel zauważający brak znajomej twarzy, czy też w ogóle ignorujący jej nieobecność. Coś poszło bardzo nie tak, za co się zaczynała coraz bardziej obwiniać. Gdyby nie była tak uparta i zawzięta, a lęk przed stratą nie byłby tak ogromny, zapewne wszystko jakoś by się ułożyło. Możliwe, że powstałej szkody nigdy nie uda im się naprawić, o ile nie znajdowała się tylko i wyłącznie w jej głowie. Próbując utrzymać iluzję, zwalczała samą siebie.
Profesor zdawał się interesować bardziej otaczającym ich miejscem, niż nią samą. Isabelle również zaczęła się rozglądać, podchodząc bliżej obrośniętej winoroślą ściany, by za chwilę znaleźć się bliżej studni. Podniosła oczy na Machiavelliego, gdy ten zadał pytanie. Na krótką chwilę na jej twarzy pojawiło się zaskoczenie, które zaraz zostało rozwiane kolejnym fałszywym uśmiechem. Otworzyła usta, lecz nim zdążyła się odezwać, profesor kontynuował. Odczekała cierpliwie, opierając się przy tym o studnię i zaglądając w sam środek.
- Wszystko jest w najlepszym porządku – powiedziała, ani chwili się nie wahając. Nie miała zamiaru nikomu się spowiadać, a już na pewno nie jakiemuś nauczycielowi. Przypuszczała również, że zapytał tylko z grzeczności, więc starała się nie wyglądać na zaatakowaną.
- W tym roku wszyscy jesteśmy bardziej zajęci - zaczęła po chwili namysłu. Odwróciła głowę w stronę ciekawskiego mężczyzny, chcąc dać mu do zrozumienia, że wybrał złego partnera do rozmów. Nie mogła zaprzeczyć, że była ułożona i mądra, w końcu również tego oczekiwał od niej ojczym. Nikt jednak nie prawi komuś komplementów tylko po to, żeby druga strona poczuła się faktycznie dowartościowana. Zawsze krył się za tym głębszy motyw, czego więc chciał od niej Machiavelli?
Czy naprawdę wezwał mnie pan po to, żeby rozmawiać na temat problemów trójki uczniów? – zapytała z powątpiewaniem w głosie, odrywając dłonie od chłodnego kamienia. – Zapewniam pana, że nie ma się o co martwić. Przynajmniej nie, jeżeli chodzi o mnie. Nie mam wpływu na konflikty między Samem i Benem, ale zapewne ich przyjaźń jest na tyle mocna, że to przetrwają. Może powinien pan ich wezwać na rozmowę? – zasugerowała, strzepując z dłoni pozostałości kurzu. Nie miała najmniejszej ochoty wdawać się w dyskusję na temat przyjaciół, co też mimowolnie musiało malować się w całej postawie dziewczyny.
Sebastian Machiavelli
Sebastian Machiavelli

Studnia Empty
PisanieTemat: Re: Studnia   Studnia EmptySob 25 Lip 2015, 16:37

Sebastian przyglądał się dziewczynie uważnie, starając się wyłapać chociażby najmniejszą zmianę w jej zachowaniu, a co jak co, był w tym naprawdę dobry. Pomimo maski, którą dziewczyna starała się utrzymać na twarzy, on już mógł dostrzec te buntownicze ogniki, które tliły się w jej oczach i nie chciały nawet na chwilę zniknąć. Być może dla zwykłej osoby było to zupełnie normalne spojrzenie, które nie mówiło zupełnie nic. Sebastian jednak od dawna znał te sztuczki i bez problemu potrafił rozpoznać kłamstwo wymalowane na twarzy, czy tego ktoś chciał czy nie. Nie zapominając o tym, że sam kiedyś przechodził przez tę fazę i niestety, ale nie należał do osób, które potrafiły się z tym ukryć, tak jak Isabelle. Nauka, trening, a przede wszystkim konieczność idealnego maskowania swoich prawdziwych intencji i uczuć, sprawiły, że Sebastian wyrósł na wielkiego kłamcę, któremu teraz bliżej było do bycia byłym śliz gonem, niż pełnym moralności gryfonem.
- Wdaje mi się, że doping ze strony pani prefekt byłby im jak najbardziej na rękę. Chyba, że byłabyś zupełnie po innej stronie barykady – zaśmiał się, wiedząc, że Isabelle nie do końca była skłonna dopingować swoim kolegom z domu. Bardziej wyobrażał sobie dziewczynę, jak wykrzykuje słowa otuchy i dopingu przeciwnej drużynie. Nie chciał jednak w nic wnikać, bo nie po to tutaj się spotkali. Musiał ją podejść w umiejętny sposób, który sprawi, że dziewczyna zaufa mu i będzie chciała otworzyć przed nim. To było w tej chwili dla niego najbardziej istotne. Nie miał też zamiaru rezygnować po pierwszej porażce. Chciał owinąć sobie ją wokół palca, ale nie zakładał, że dostanie to, czego chce ot tak szybko, bez problemu. Im trudniej będzie ją zdobyć do swojej kolekcji, tym większą satysfakcję będzie odczuwał, gdy w końcu się uda.
Posłał jej serdeczny uśmiech, słuchając jej wypowiedzi w milczeniu, z kamiennym wyrazem twarzy, przyjmując wiadomości do siebie. Nie chciał w żaden sposób, żeby dziewczyna uznała, że wszystko, co do niego w tej chwili mówiła, puszczał mimo uszu i nie interesowało go to. Poniekąd tak było, jednak po co miała o tym wiedzieć? Ważne, żeby nie wiedziała zupełnie nic, uznając go za całkiem fajnego gościa. Co jak co, ale w ogóle nie interesowały go miłosne rozterki uczniów, gdyż sam uważał, że miłość jest słabością, której sam dał się omotać. Na moment wrócił myślami do blondwłosej piękności, która za każdym razem dawała mu kosza i nie chciała się z nim widywać dłużej, niż nakazywała konieczność. I jak on miał podbić serce kobiety, która chyba się go bała?
- Oczywiście. Wierzę, że jesteście zajęci. W końcu całą trójką jesteście prefektami. I co najważniejsze, świetnie się spisujecie. Wybacz, ze zapytałem. Po prostu właśnie o to mi chodzi. Jakość pracy Samuela trochę się pogorszyła, a przecież moim zadaniem jest dopilnowanie, aby wszystko było jak należy. Rozumiesz mnie, prawda? Jesteś pojętną osobą, jednak w porządku. Będę musiał zająć się tym sam, chociaż myślałem, że dostanę jakąś pomoc z twojej strony – westchnął, zakładając ręce na torsie, robiąc nieco zakłopotaną minę, która była w tej chwili idealna. Spojrzał w niebo i wypuścił z płuc powietrze, na chwilę przestając cokolwiek mówić.
- Wydawało mi się, że jeśli zapytam najlepszą przyjaciółkę Samuela o to, jak z nim postępować, to może uda mi się mu pomóc. Wierz mi lub nie, ale jest dosyć kiepsko, chociaż stara się udawać, że nie jest. Dobrym kłamcą to on nie jest – powiedział, spoglądając jej nagle głęboko w jasne oczy. Przyjął postawę zatroskanego nauczyciela, któremu bardzo zależało na dobru uczniów. Nie, żeby tak naprawdę miał daleko w nosie to, co się działo między uczniami.


Isabelle Cromwell
Isabelle Cromwell

Studnia Empty
PisanieTemat: Re: Studnia   Studnia EmptyPon 27 Lip 2015, 14:01

Umiejętności Isabelle być może nie były na wystarczająco wysokim poziomie, by oszukać stojącego nieopodal nauczyciela, ale w życiu codziennym okazywały się wystarczające. Radziła sobie wyśmienicie, nie ściągając na siebie podejrzeń. Nawet ojczym, ani babcia nie zdawali sobie sprawy z tego, jak mało znali dziecko, które przez tyle lat wychowywali. Najbliższe osoby należały do grona, które z jednej strony oszukać najtrudniej, z drugiej zaś najłatwiej. Jako pierwsi zauważali, gdy coś było nie w porządku, lecz szybko wypierali z umysłu niekorzystne obrazy. Przecież rodzina była najważniejsza, nic nie mogło wyglądać źle. Jeżeli chodzi o uczniów i pobieżne znajomości, gra była wręcz bajecznie prosta. Każdy wiedział tylko tyle, ile druga osoba chciała dać się poznać. Kto nie polubiłby drugiego człowieka, gdy ten wydaje się być niezwykle miłą i pomocną osobą?
Isabelle puściła kolejny komentarz na temat Quidditcha mimo uszu. Komu kibicowała, a komu nie, było wyłącznie jej sprawą. Poza tym właściwie nie zależało jej nawet na niczyjej wygranej, czy przegranej. Chłodne spojrzenie śledziło zazwyczaj tylko jedną osobę na boisku, ewentualnie jakiegoś nędznego przeciwnika, próbującego zrzucić Samuela z miotły.
Przyglądała się nauczycielowi z uwagą, chcąc, by ten w końcu przeszedł do sedna sprawy. Stawała się coraz bardziej niecierpliwa, nie rozumiejąc, do czego ma dążyć ta bezsensowna dyskusja. Niech mówi, po co ściągał ją w to miejsce, by mogła wrócić do ciekawszych spraw. Odczuwała lekki zawód, choć w zasadzie nie spodziewała się usłyszeć jakiejś tajemnicy.
Machiavelli coś zbyt mocno uczepił się tematu Sama, co zaczynało jej się coraz mniej podobać. Owszem, był opiekunek Krukonów, ale przecież było ich aż na pęczki. Powinien pozostawić martwienie się o przyjaciela jej, w końcu miała do tego prawo i mogła mu pomóc. Gdyby w końcu postanowiła przerwać dziwny pakt milczenia. Z każdym kolejnym słowem uśmiech na jej twarzy malał, po chwili znikając całkowicie. Nawet nie próbowała ukryć zmartwienia, bojąc się, że to ona była powodem pogorszenia sytuacji przyjaciela.
- Rozumiem – zaczęła, przyglądając się czubkom swoich butów. Nie chciała podnosić głowy, czując, że jeżeli chodzi o Silvera, straciła resztki opanowania. Był jej słabym punktem. Równocześnie poczuła się w pewnym sensie doceniona, przecież Machiavelli mógł zwrócić się z tym do Bena.
Chodzi o mojego przyjaciela, więc chciałabym pomóc. Nie wiem tylko, co powinnam zrobić – powiedziała, wciąż nie podnosząc oczu. Naprawdę nie wiedziała, nie pamiętała nawet, kiedy ostatni raz rozmawiała z Samem twarzą w twarz. Miała wrażenie, że nagle cała krew odpływa z jej twarzy, zdając sobie sprawę z tego, ile z życia przyjaciela ostatnio jej umykało. Zapewne nawet nie powiedziałby jej, gdyby coś było nie tak.
- Co pan ma na myśli, mówiąc, że jest dosyć kiepsko? – Ślizgonka powoli zaczynała znów panować nad swoimi odruchami, więc spojrzała nauczycielowi w twarz.
Sebastian Machiavelli
Sebastian Machiavelli

Studnia Empty
PisanieTemat: Re: Studnia   Studnia EmptyPon 03 Sie 2015, 12:13

Sebastian uśmiechnął się w duchu, widząc, że najprawdopodobniej trafił w sedno całej sprawy. Niemalże od razu zauważył tę zmianę na twarzy dziewczyny, chociaż ona możliwe, że nawet sama o tym nie wiedziała. Jej rysy złagodniały, a jej skóra nieco pobladła – w nieznaczny dla niej, lecz bardzo znaczący dla niego sposób. Nie była dla niego jakąś wielką zagadką. Niemalże od razu ją rozszyfrował, tak, jak rozszyfrował błądzącego w chmurach od jakiegoś czasu Łosia, prefekta naczelnego. Ta dwójka nawet nie zdawała sobie sprawy z tego, jak kłótnia między ta dwójką wpływała na nich.
Przybrał poważny wyraz twarzy, jakby chciał tym zaznaczyć, że bardzo mu zależy na tym, aby wszystko między uczniami doszło do dobrego końca. Podszedł do dziewczyny, kładąc dłoń na jej ramieniu, mocno ściskając nań palce. Chciał, żeby wiedziała, że był po jej stronie i chciał jak najbardziej dobrze. Przecież był nauczycielem, opiekunem domu Kruka, więc z pewnością bardzo mu zależało na tym, aby wszystko między uczniami było w jak najlepszym porządku. Mieli się uczyć, być aktywni i przede wszystkim w zdrowiu i spokoju.
- Rozumiem, że chodzi o Twojego przyjaciela, dlatego też zwróciłem się bezpośrednio do ciebie – powiedział i zamknął oczy, przez chwilę zastanawiając się co też powinien jej powiedzieć na temat Silvera. Nie, raczej nie miał zamiaru jej uświadamiać w tej chwili, że chłopak zgłosił się na wymianę miedzyszkolną. Dla niego ewidentnie wyglądało to jak na ucieczkę od spraw, które spadły na jego barki. No cóż. Tego powinna się dowiedzieć od kogoś innego.
- Będę Cię informował na bieżąco o jego stanie, dobrze? Opuścił się w lekcjach, czasami nie wraca na noc do dormitorium, zbyt mocno jest przejęty też pracą prefekta naczelnego. To go zniszczy, tak przypuszczam – powiedział, załamując ręce. Przyjrzał się dziewczynie uważnie, a następnie zerknął na zegarek zawieszony na jego prawej ręce. Był już dosyć późno, a jemu zaczynały się zajęcia.
- Muszę lecieć. Będę z Tobą w kontakcie. Ty też pisz do mnie, jak będziesz miała jakieś pytania czy uwagi. Oczywiście mam nadzieję, że przyjdziesz na pierwsze spotkanie Seminarium. Jeszcze wyślę Ci sowę kiedy się odbędzie spotkanie – powiedział, a następnie ruszył w kierunku wyjścia, zostawiając dziewczynę samą przy studni. Nie wiedział ile tam siedziała, czy może postanowiła wyjść od razu po nim. Wszystko na razie szło tak, jak sobie zaplanował. Wybitnie i spokojnie. Potrzebowała czasu, a on miał zamiar dać jej go tyle, ile tylko chciała. Miał zamiar wepchać ją nawet siłą do swojego pudełka marionetek, które w pewnym momencie miału utworzyć jego prywatną armię.

[z/t dla Isabelle i Sebastiana]
Sponsored content

Studnia Empty
PisanieTemat: Re: Studnia   Studnia Empty

 

Studnia

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 1 z 1

 Similar topics

-
» Stara Studnia {Peskipiksi pesternomi!}

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Marudersi :: 
Hogwart
 :: Na drugim końcu korytarza, który już istnieje :: Parter
-