Zofia, bo tak się nazywała sowa Wilsona, leniwymi trzepotami skrzydeł poświadczyła o swojej obecności. Zrzuciła zwinięty rulonik pergaminu i odleciała obrażona.
Cytat :
Przyszły piątek, godzina dwudziesta, Pub pod Świńskim Łbem. Dużo galeonów. Ogniste whisky, sherry, piwa. Całą noc. Jerry
Krótko, treściwie i na temat. Czy potrzeba większej zachęty?
PS Jbc, mogą się znać z MM :P Zbieram ludu na popijawę.
Puchacz William wylądował na parapecie w pokoju Desiree. W dziobku trzymał list w różowej kopercie, na której nabazgrane było jej imię i nazwisko, a w łapkach ściskał duży kwiat słonecznika. Gdy poczta została rozpakowana, oczom kobiety ukazała się ogromna kartka i tekst napisany dużymi literami:
Cytat :
Panienko Leclair, Zaszczyt by mnie kopnął, gdyby zgodziła się Panienka pójść ze mną do Wilsonów na imprezkę. Strasznie żym się podniecił przejął tym zaproszeniem, a nie chciołbym iść som. Rozumi mnie Panienka, na imprezki idzie się chyba z kimś jeszcze, nie? Cholibka, niech mnie hipogryf stratuje, ale byłbym no wie Panienka, zaszczyt by mnie kopnął no, jakby się Panienka zgodziła ze mną pójść. Oprócz listu wysłałem tyż kwiatka, którego sam posadziłem. Słonecznik będzie pasował do pani włosów, jasnych i pinknych takich, no. Czekam na odpowiedź, Panienko, mom nadzieję, żym się nie narzucił bardzo... Pozdrowionka i liczę na odpowiedź, Rubeus Hagrid.
Sowa William usiadła na parapecie, przyglądając się pięknej blondynce. W dzióbku trzymała wielką kopertę, którą Desiree od razu mogła rozpoznać.
Cytat :
Panienko Leclair A tam, niech się panienka nie martwi. Jużem nie pamiętał co się dookoła mnie działo i to mi tak głupio. Jak dureń byz umioru żym się zachował... Mam nadzieję, że jednak dałaby się panienka zaprosić w jakieś ładnijsze miejsce... Rubeus Hagrid
Klaus podleciał do Desiree, gdy tylko ją znalazł. Dziobnął ją w ramię, pozostawiając pod jej nogami czarną kopertę.
Cytat :
Panno Leclair, Wierz mi, że nie lubię kiedy robi się ze mnie żarty, jednak dam Ci jeszcze jedną szansę. Zapraszam na kolację do mnie do domu. Upichcę coś dobrego. Jeśli się nie zjawisz, znajdę sposób, aby wyrównać rachunki. S. Machiavelli
Sowa William miała naprawdę wiele listów do rozdania. Hagrid postanowił zadbać o bezpieczeństwo uczniów, informując ich o pewnych rzeczach przed rozpoczęciem roku szkolnego.
Cytat :
UWAGA, ogłoszenia drobne i wielkie
W zwionsku z nachodzącym rokiem szkolnym 1977/78, postanowiłżym przypomnieć o paru sprawunkach, na które uczniaki winne zwrócić uwagę.
1. Żodnych nocnych wypraw do Zakazanego Lasu. 2. Dziennych równisz. Chyba, ży pod przywodnictwem psora, mojego pomocnika Dorina Whispira lub moim. 3. Zabronia się urządzania libacji alkoholowych na obrzeżach Zakazanego Lasu, o wnyntrzu Lasu już ni wspomnę. 4. Zabrania się karmienia magicznych stworzyń, które są pod opieką Hogwartu. 5. Żodnego wyrzuconia opakowań po słodyczoch na dziedzińcu, chrońcie pszyrode. 6. Wracojcie do Hogwartu bezpieczni.
Żym się stęsknioł, dzieciaki.
Strażnik Kluczy i Gajowy Hogwartu
p.s Zgubiłżem piczontkę Hogwartu, mocie za to sówkę.
Mała, zdecydowanie zbyt energiczna sówka podfrunęła do Desiree, lądując na jej ramieniu z gracją skrzydlatego chomika po kofeinie. Była tak zadowolona z wykonania zadania, że ledwo dała sobie wyciągnąć z dzióbka niedużą kopertę, w której oprócz listu znajdowała się nieduża, srebrna broszka w kształcie bliżej niezidentyfikowanego kwiatu.
Cytat :
Panno Leclair,
Chyba oczy mnie zwodzą, ale wydawało mi się, że ostatnio widziałem panią na jednym z korytarzy Hogwartu. Pokręcony umysł podsuwa czasem przyjemne zwidy. Jak się pani wiedzie? Współpracownicy nauczyli się wreszcie sortować dokumenty jak trzeba?
z pozdrowieniami Alex Hall
PS - tę broszkę znalazłem w jednym z pudeł ze swoimi magicznymi eksperymentami ze szkoły i myślę, że pani nada się bardziej niż mnie. Wystarczy jej dotknąć, pomyśleć o konkretnym kwiecie, a tak właśnie będzie pachnieć.
Omega odnalazła Desiree przy śniadaniu, o mało nie lądując w jej pucharze z sokiem dyniowym.
Cytat :
Panno Leclair,
Musiałem chodzić z głową w chmurach, żeby nie skojarzyć faktów - proszę mi wybaczyć to niedopatrzenie. Wygląda na to, że Ministerstwo straciło ostatnio kilku pełnoetatowych pracowników na rzecz Hogwartu. Wciąż nie jestem pewien, jak tam bez nas przeżyją.
Skoro oboje jesteśmy na miejscu, proponuję najbliższą sobotę o 17 przy wejściu do szkoły. Nie zaszkodzi na chwilę opuścić zamku, a atmosfera w Trzech Miotłach aż prosi się o wizytę.
Średniej wielkości sowa zaskrobała pazurem w okno pokoju zajmowanego przez praktykantkę, czekając cierpliwie na wpuszczenie do środka. Wskoczyła ochoczo i wystawiła nóżkę z przytwierdzoną kopertą. Dość sporych rozmiarów, zważywszy na gabaryty pośrednika.
Cytat :
Panno Leclair, zgodnie z naszą rozmową przesyłam listę przedmiotów potrzebnych do czekających nas zajęć z VII klasą. Zaplanowałem je na ... października o godzinie 20, dlatego prosiłbym o stawienie się o 18, abyśmy mogli przygotować teren na obrzeżach Zakazanego Lasu w odpowiedni sposób. Z pewnością będzie to nowe doświadczenie dla nas wszystkich, ponieważ dowiedziałem się, że nikt prócz nauczyciela astronomii nie organizował zajęć w godzinach nocnych. Prócz listy, proszę aby pani zarezerwowała sobie czas po lekcji z trzecioklasistami na przynajmniej dwie godziny – chciałbym ustalić zakres nowych obowiązków. Uważam, że na początku listopada będzie pani w stanie poprowadzić swoją pierwszą lekcję, dlatego chciałbym porozmawiać na ten temat w cztery oczy. Harry Milton
Na odwrocie kartki znajdowała się wspomniana wcześniej lista: uporządkowana i licząca niespełna 5 składników.
Gołąb przyleciał do Desiree wcześnie rano. Trochę ciężko mu się było dostać do Ministerstwa, ale dla chcącego nic trudnego. W końcu był gołębiem, a one wlezą wszędzie, gdzie tylko się da. Nawet tam gdzie się nie da, one i tak znajdą sposób, żeby tam wleźć. Piernik był szturmowcem, jednym z najbardziej wyrafinowanych, najlepszych gołębi pocztowych na świecie. Nic nie było dla niego niemożliwe. Dostał się do biura sieci fiuu, do najbardziej pedantycznego miejsca na ziemi. Do gabinetu panienki Leclair. Nabałaganił, nasrał i zostawił list. A następnie po prostu poleciał szukać drogi powrotnej.
Cytat :
Panienko Leclair, Dlaczego uciekłaś z Hogwartu? Mój syn nie był dla ciebie wystarczająco dobry? Czy może obraziłaś się na to, że wywróżyłam Ci staropanieństwo? Nie chciałam być niemiła, ale przecież fusy i kryształowa kula nie kłamią.
Pozdrawiam, Prof. Romulus Xandria
Redaktor
Temat: Re: Desiree Leclair - Sowa Liberte Nie 23 Sie 2015, 17:31
Droga Des! Tak ostatnio piłam herbatę o smaku moreli w kubku z wiewiórkami i przypomniało mi się, kiedy piłaś z niego jeszcze będąc stażystką w Hogwarcie! Szkoda, że Ciebie już tu nie ma. Może chcesz wyskoczyć do Hogsmeade? Robi się zimno i muszę kupić Filemonowi sweterek. Waham się czy w kurczaki czy w sikorki. Doradzisz mi, a potem skoczymy na coś do picia?
Pozdrawiam, Alice
Pod podpisem znajdowała się odciśnięta łapka kota.
Des, Kubek to nie serce, jeden się rozbije, a drugi się kupi! Ale i tak Twoja genialna gimanstyka odratowała go! Do dziś pamiętam, jak machałaś łapkami. No może faktycznie powinnam rozejrzeć się za sweterkiem z myszkami. Biedny Filemon, taki zmarzluch z niego! Chętnie się zobaczymy z Tobą, podaj tylko datę i miejsce! Alice
P.s. obiecuję, że nie spóźnię się dłużej jak kwadrans!
Dzielna sowa przyleciała do Desiree wczesnym rankiem, kiedy to kobieta dopiero co przyszła do pracy i zaparzyła sobie pierwszą kawę tego dnia. Dostała jednak niesamowity podarek, w postaci wielkiego pudła. Aż dziw, że sowa potrafiła to ot tak sobie unieść. Gdy prezent został otwarty, jej oczom ukazał się wielki stos papierów oraz koperta, w której zanurzony był list.
Cytat :
Cześć, Leclair Pomyślałem sobie, że masz za mało roboty, a moim zadaniem jest przecież zapewnić Tobie jak najwięcej rozrywki w ten nudny jak flaki z olejem dzień. Chodzi mi oczywiście o randkę, na które nie chodzisz. No, nie licząc randek z papierami. Właśnie Ci jedną załatwiłem. Baw się dobrze. I pamiętaj, ma być posegregowane od A do Z. Jeśli nie będzie, to szef mnie zabije.
Trzymaj się i pozdrów swojego chłopaka. A, czekaj... Nie masz go. Mój błąd