|
| Starożytne Runy - Sebastian Machiavelli | |
| |
Autor | Wiadomość |
---|
Sebastian Machiavelli
| Temat: Re: Starożytne Runy - Sebastian Machiavelli Pią 22 Sie 2014, 21:47 | |
| Chiara, Franz, Carney
Sebastian spojrzał na amulet Kreugera i podrapał się po brodzie. Kiwnął w końcu głową z aprobatą, kierując spojrzenie błękitnych oczu ku chłopakowi. - Thurisaz to potężna runa, która pomaga człowiekowi nie tylko zwyciężyć, ale przede wszystkim chroni przed działaniem złych, zewnętrznych sił. Przydatna w tych czasach – mruknął nieco zamyślony. – Ważne, żeby wierzyć w jej działanie, wtedy jest to bardzo silna tarcza przeciwko przeciwnościom losu. Dobrze, Franz, dobrze – pochwalił go, mając nadzieję, że chłopak taki amulet ochronny będzie nosił z dumą. Następny był Carney. Sebastian uśmiechnął się z aprobatą widząc połączenie trzech run. A więc ten chłopak był już na wyższym poziomie wtajemniczenia, nie musiał mu tłumaczyć niczego. W dodatku idealnie dobrał bazę do amuletu. – Gromowładny na pewno będzie dobrze Cię chronił, Carney – mruknął. Nagle zdał sobie z czegoś sprawę… Jego nazwisko. – Brat Ua Duibhne? Niesamowite, cieszę się, że mam takiego zdolnego ucznia. – powiedział wesoło. Na sam dźwięk tego nazwiska w duchu robiło mu się wręcz niedobrze… nie znosił Diarmuida, ale od czego miało się tę idealną zdolność kłamania? No właśnie, aby nie robić sobie niepotrzebnych wrogów wśród uczniów, których można było tak łatwo sobie owinąć wokół palca. Gdy podeszła do niego Chiara di Scarno, oczy Sebastiana zabłysnęły w fascynacji. Idealnie skomponowana mieszanka run, w dodatku zrobiła talizman sposobem trudniejszym, bardziej pracochłonnym, a jednak idealnie. Widać, miał przed sobą osobę, która była wręcz zafascynowana Runami. Ach, bratnia dusza. - Nie mam żadnych zastrzeżeń, Chi – powiedział. Oh, tak, to imię na pewno zapamięta. – Mam nadzieję, że spotkam cię na moich zajęciach w roku szkolnym. Podniósł się i zwrócił do tych, którzy skończyli: - Możecie iść, jesteście wolni,a amulety zabierzcie ze sobą, jako nagroda w uczestnictwie w zajeciach.
Możecie napisać posty wyjściowe lub dostajecie automatyczne z/t
Ostatnio zmieniony przez Sebastian Machiavelli dnia Sob 23 Sie 2014, 00:47, w całości zmieniany 1 raz |
| | | Jasmine Vane
| Temat: Re: Starożytne Runy - Sebastian Machiavelli Sob 23 Sie 2014, 00:06 | |
| Nie da się ukryć, że Jas myślała, iż ta lekcja będzie dość nudna, ale obecność z jednej strony Chiary, a z drugiej Franza obfitowała w różnego rodzaju atrakcje. Jasme co jakiś czas podłapywała wzrok Sebastiana i nawet odważyłą się parę razy wysłać mu promienny uśmiech albo puścić oczko. Jak ktoś by na to spoglądał z boku pomyślałby, że go podrywa... Dziwna relacja u kuzynostwa, ale chyba żadne nie mogło sobie odpuścić. Ona postanowiła nieco odczekać z robieniem swojego talizmanu. Chiara zajęła się tym prawie od razu, a Franz... zaiwanił jedyny podręcznik w ich otoczeniu. Jasme zaglądała to na jedno to na drugie, jak im to idzie. Dopiero, gdy Franz podszedł do Seby i został pochwalony, dziewczyna zaczęła przeglądać zawartość woreczka. Dostał jej się krystaliczne czysty kryształ górski. Znała jego właściwości. Mając kryształ górski powiększa się zdolność koncentracji, rodzi optymizm i wiara we własne możliwości. Przejrzała pobieżnie książkę i wiernie odrysowała na kamieniu runę Wunjo. Przez chwilę zastanawiała się co jeszcze, a z racji braku pomysłów dołączyła do kamienia przywieszkę - czterolistną koniczynę. Planowała talizman szczęścia, to przydało by się jej w najbliższym życiu. Tak przygotowana podeszłą do biurka Seby i bezwstydnie usiadła bokiem na jego rogu. Nachyliła się dość mocno, ukazując swoje kobiece wdzięki i pokazała Sebie swoje dzieło. -Co myślisz? -zagadnęła go uroczo. Odgarnęła włosy nieco do tyłu, patrząc kuzynowi w oczy. Uśmiechnęła się niewinnie. |
| | | Yumi Mizuno
| Temat: Re: Starożytne Runy - Sebastian Machiavelli Sob 23 Sie 2014, 22:10 | |
| Śmiertelnie obrażona na Kaynetha wstała i usiadła ławkę przed nim, ani razu na niego nie patrząc. Rezygnowała z jego błyskotliwości i bogatej wiedzy o runach na rzeczy swojej dumy, która według własnego narzeczonego jest zbyt wielka. Co dziwne, Tiara przydziału bez wahania otuliła jej umysł domem Ravenclawu. Yui dorównywała w swej dumie Gryfonom... Wzięła książkę o runach i schowała się z boku klasy. Łącznie run? Nie wiedziała o czym Sebastian do niej mówi. Jej wiedza na ten temat była zerowa. Nigdy nie uczęszczała na tego typu zajęcia, a przyszła tutaj z czystej ciekawości oraz z powodu zbyt wiele wolnego czasu. Podeszła do biurka i wyjęła jasnożółty kamień, powracając do swojego stolika. Według księgi kamień szlachetny nosił nazwę topazu. Obracała go w palcach, przewracając stronicę. Uniosła wysoko brwi czytając definicję topazu. - Cytat :
- Przeznaczony dla osób spod znaku Byka. Święty kamień. Mistrz słowa i moc oddziaływania na innych. Topaz ułatwia skupianie uwagi, pomaga w koncentracji, pokonywaniu przeszkód i trudności. Ożywia umysł, a jego żółty kolor symbolizuje moc i siłę. Wypowiadanym słowom daje siłę wyrazu i przekonania. Jednych obdarza dużą intuicją, innym pomaga rozwiązać trudne sprawy, zawiłe problemy. Kamień ten udziela daru wyczuwania fałszywych sytuacji i obłudnych
przyjaciół. Może również korzystnie wpłynąć na rozwój duchowy. Wzmacnia organizm, koi nerwy, rozszerza zdolności percepcyjne. Topaz uchroni przed negatywnymi wibracjami i oddali wszelkie choroby. Kto nosi topaz, tego nie splami nigdy oszczerstwo i złość. Przeczytała tekst drugi raz. Yumi była spod znaku byka, urodziła się wszak szesnastego maja. Dziewczyna zastygła w bezruchu na dobrą minutę, obracając kamień wciąż w dłoni. Czy to przypadek, że wyjęła akurat ten kamień? Gdyby tak amulet umiał rozwiązać jej zawiły problem, działający na nią destrukcyjnie... noszący imię starszego brata. Otrząsnęła się słysząc rozmowy innych uczniów, kończących swoje dzieła. Podziwiała ich, gdyż jej wiedza nie była na tym poziomie, aby potrafiła cokolwiek połączyć. Przerzuciła kilka stronic w poszukiwaniu informacji na temat poszczególnych run. Przesunęła palcem. Pierwsza runa, druga, trzecia...to szósta przykuła jej uwagę. Kenaz, związana z pracą, nauką, światłym umysłem, otwartym na wiedzę. Rozświetla zawikłane sprawy, wskazuje rozwiązanie. Należy do ognia... Pozostała jeszcze baza, a to nie mówiło jej absolutnie nic. Wertowała księgę kilkakrotnie i szukała odpowiednika - wiedzy. Sur, Soger, Tisa... Tisa? Kształcenie, umysł, nauka... to chyba o to chodziło? Zapisała to na małej kartce tak samo jak i wygląd runy, którą wybrała. Yu odsunęła się od książki i wmusiła w siebie parę wdechów. Nie miała tyle odwagi, aby samej cokolwiek łączyć. Odczekała aż paru uczniów wyjdzie i dopiero wstała z kamieniem, podchodząc do nauczyciela. Poczekała również aż Jasmine odejdzie, kończąc prezentowanie psorowi swoich wdzięków. Może już nie lubiła Sebastiana, ale wciąż należał do kadry nauczycielskiej. Skoro mógł jej czegoś nauczyć, miał jej szacunek. Wyciągnęła do niego dłoń z jasnożółtym topazem. - Panie profesorze, nie chcę niszczyć tego kamienia. Nie umiem łączyć i nie wiem jak mam umieścić Kenaz w środku. Wiem tylko, że chyba nie bez powodu sięgnęłam po ten akurat kamień. - chłodny ciężar topazu był przyjemny. Książki nie nauczą ją łączenia. Runy stanowiły dla Yui nowość. |
| | | Ben Watts
| Temat: Re: Starożytne Runy - Sebastian Machiavelli Sob 23 Sie 2014, 22:52 | |
| Pomysł scenek nie wywołał w Krukonie żadnych szczególnych uczuć, tak samo jak ostateczny brak ich wystawienia – choć może powinien się cieszyć, bo dopiski Sebastiana na jego tekście dla narratora były w pewnych miejscach... Niepokojące, jeśli można to tak określić. „Tutaj wstaw błyskotliwy żarcik”, „zwróć uwagę widowni na smukłe łydki Thora”. Nie chciał się chyba przekonywać, czy Cu miał do tego odpowiednie nogi, choć z blond włosami i wymachując młotem na moment sprawił wrażenie, jakby faktycznie pasował do roli nordyckiego boga. Skłamałby, gdyby powiedział, że mały pokaz zdolności metamorfomaga nie wywołał na nim żadnego wrażenia, wręcz przeciwnie – gdzieś z tyłu głowy kołatała mu się myśl, by poprosić O'Connora o dokładniejszy pokaz w zwolnionym tempie, kiedy już wyjdą z zajęć. Póki co jednak przeszli do najciekawszej i najbardziej pożytecznej części, na którą od początku czekał. Może i nie znał się w ogóle na kamieniach ani ich właściwościach, ale od czego były dodatkowe tomy umieszczone przez profesora Machiavellego na ich stołach? Za to więc zabrał się najpierw, dłuższą chwilę wertując w skupieniu stronice, podczas gdy niektórzy wykonali już swoje amulety czy też talizmany i zostali wypuszczeni z zajęć. Szczerze wątpił, czy znajdzie coś, co idealnie pasowałoby do run, jakich chciał użyć, ale los najwyraźniej sprzyjał Benowi tego dnia. Aż zmarszczył brwi, podnosząc księgę bliżej oczu i trzy razy przeczytał opis, by upewnić się, że nic sobie nie uroił – słowa uparcie się nie zmieniały, pozostawiając sens takim samym jak na początku. Agat ognisty, jedna z wielu odmian agatu miała zarówno właściwości ochronne jak i pozwalała na zwiększenie skupienia, szlifowanie umiejętności oraz przyswajanie nowych informacji. Pożyteczne w każdym swoim aspekcie dla kogoś, kto uważał wiedzę za jedną z najważniejszych wartości. Zostawiając księgę otwartą na rycinie, Krukon podszedł do stołu, na którym czekały woreczki ze wszystkimi przyborami – wątpił, by Sebastian przyniósł im wszystkie dostępne rodzaje szlachetnych kamieni, ale może... - No proszę – mruknął z cichym zadowoleniem, gdy odnalazł w woreczku upragniony ognisty agat. Miał fascynujący kolor, przez czernie przechodził płynnie do nitek czerwieni, żółci, zieleni w zależności od tego, jak padło na niego światło. Wracając na swoje miejsce nie sięgnął po atrament, uznając, że będzie zbyt nietrwały. Zamiast tego wyciągnął różdżkę, wymamrotał odpowiednie zaklęcie i płynnymi ruchami wyciął w powierzchni kamienia po kolei runy Gebo, Ansuz, Ehwaz i Algiz. Gdy skończył, podniósł kamień i dmuchnął lekko, pozbywając się osadu z wgłębień. Całość wyglądała nieźle, ale jednak czegoś mu brakowało... Choć nie miał z początku takiego zamiaru, ostatecznie wsunął kamień w zawieszką z młotem Thora - nigdy nie zaszkodzi mieć wsparcia gromowładnego bóstwa. |
| | | Sebastian Machiavelli
| Temat: Re: Starożytne Runy - Sebastian Machiavelli Nie 24 Sie 2014, 18:54 | |
| Jasmine Vane Sebastian obserwował dziewczynę z zainteresowaniem przez cały czas, kiedy siedziała przy stole i robiła swój amulet… a może talizman? Chłopak kiwnął głową z zadowoleniem, gdy zaczęła iść w jego stronę ze skończonym magicznym przedmiotem. Zerknął na niego, obejrzał dookoła i przez chwilę się nad czymś zastanowił. - Widzę, że bardzo liczysz na szczęście, panno Vane – powiedział spokojnie, spoglądając na zrobiony talizman. – Kryształ górski będzie pasował do twojej skóry, plus ładnie się komponuje – zaśmiał się, po czym podrapał się po głowie. Spojrzał na Jas, a raczej na to, co mieściło się trochę niżej oczu… znacznie niżej. - Zasłaniasz mi widok na innych uczniów, droga kuzynko – mruknął i poczochrał ją po włosach. – Dobrze zrobiony talizman, niech ci sprzyja. A teraz zmykaj, bo jeszcze sprawisz, że zwariuję, a nie jestem już młodym chłopcem, któremu hormony tak szybko uderzają do głowy, jednak jeśli będziesz miała czas, to zapraszam na pogawędkę do mojego namiotu – wskazał dłonią wyjście i zajął się swoimi słodyczami. Wszystko, tylko nie patrzeć w stronę kuzynki.
Yumi Merberet Gdy Yumi podeszła do niego w połowie zrobionym amuletem, Sebastian zastanowił się nad czymś jedną chwilę. W końcu w milczeniu wskazał na trzeci woreczek w którym były pędzelki i atramenty w zamkniętej fiolce. - Runy to specyficzne znaki, które można zarówno wyryć na kamieniach, ale i też namalować. Proponowałbym, żebyś wzięła do ręki pędzelek i namalowała Kenaz. One nie potrzebują „ładowania” w postaci zaklęcia, czy coś. One w same w sobie posiadają tajemną, magiczną moc, której nie w sposób wyjaśnić ot tak – powiedział, po czym pomasował palcami skronie, jakby nagle zaczęła go mocno boleć głowa. – Jeśli chodzi o sam kamień, to może to zbieg okoliczności, albo cię wybrał sam – mruknął i wzruszył ramionami. Spoglądał jeszcze przez chwile na Yumi po czym wskazał dłonią na jej miejsce. – Będziesz wiedziała jak zrobić? Uważaj, żeby nie namalować Kenaz do góry nogami, wtedy zamiast przypływu wiedzy, to zaczniesz zyskiwać coraz gorsze stopnie. Ostrożnie z talizmanami, Yumi.
Ben Watts Bena powitał z otwartymi ramionami, a gdy się zbliżył, to poklepał go po ramieniu, szczerząc przez chwilę zęby w uśmiechu. Zawsze rano spotykał go na treningu, czasami nawet biegali sobie razem wokół zamku, ach… miłość do sportu tak łączyła ludzi, że gdyby Sebastian chociaż trochę brał to na poważnie, to może i zrobiłoby mu się przyjemnie na dnie żołądka. Jednak wszystko, co mówił, co robił było tylko i wyłącznie grą, kłamstwem, które ciągnęło się od niemalże zawsze w jego życiu. Gdyby Machiavelli potrafił rozróżnić prawdziwe uczucia od tych, które sam sobie uroił, to może i polubiłby Bena. - No pokaż mi co tutaj mamy – mruknął, po czym przez chwilę analizował wszystko, czego użył Ben do zrobienia amuletu. Pokiwał po chwili głową ze zrozumieniem. Dużo osób uznało, że Thor będzie najlepszym bogiem, który miał za zadanie chronić innych przed złem tego świata. Spojrzał uważnie na Bena. – Bardzo dobrze, bardzo dobrze – stwierdził. – Wydaje mi się, że ten amulet, który stworzyłeś będzie dodawał ci siły psychicznej, która pozwoli Ci na odróżnienie złego od dobrego, to naprawdę się przydaje i mam nadzieję, że będzie ci bardzo dobrze służyć – tutaj posłał mu ostatni uśmiech, poczym zajrzał do prawie pustego pudełka po fasolkach. Wyciągnął go w stronę Bena i zachęcił, żeby wziął ostatnią, a gdy odszedł, zmarszczył brwi, wyrzucając pudełko do kosza. A niech Ci się trafi o smaku wymiotów, wstręty kruczku.
Z tematu dostaje Jasmine i Ben |
| | | Yumi Mizuno
| Temat: Re: Starożytne Runy - Sebastian Machiavelli Nie 24 Sie 2014, 19:42 | |
| Wzięła z powrotem kamień szlachetny i wróciła na swoje miejsce, marszcząc nieprzerwanie brwi. Runy, runy, runy... przedmiot zagadkowy i wymagający nieprzerwanego skupienia. Dopóty, dopóki nie spoglądała na Kaya, potrafiła zachować odpowiedni poziom koncentracji nad zaleconym zadaniem. Yui ułożyła kamyk przed sobą, kładąc obok dłoni pędzelek i błękitny atrament. Przysunęła pod nos karteczkę z Kenaz. Na próbę namalowała na rogu papieru znak, a potem przekopiowała, starannie przerysowała go na kamień. Jej dłoń ani razu nie zadrżała, choć Yui nieświadomie wstrzymywała oddech. Identycznie postąpiła z symbolem, dwukrotnie sprawdzając, czy runa jest wymalowana w odpowiedniej pozycji. Spędziła tak piętnaście minut i dopiero po chwili wahania podeszła z powrotem do nauczyciela, prezentując mu na swojej drobnej dłoni żółtawy kamień połyskujący wymalowanym napisem Kenazu. - Runa wsiąkła w topaz. Czy dobrze, panie profesorze? - zapytała, zerkając nań ciekawie i cierpliwie. Albo się jej wydawało, albo jej dłoń, w której trzymała talizman, zrobiła się cieplejsza. Może to deja vu... |
| | | Cú Chulainn O'Connor
| Temat: Re: Starożytne Runy - Sebastian Machiavelli Nie 24 Sie 2014, 21:00 | |
| "Thorze". Więc tak ma zapamiętać go nauczyciel od run? Niby czemu nie, akurat bóg piorunów był bardzo fajną postacią, poniekąd nawet wzorem do naśladowania czy idealnym stróżem lub patronem. Jakby nie było Cu chciał też kiedyś zostać kimś takim. Może nie zostanie obrońcą ludzkości jak gromowładny, ale w tym kierunku zamierzał się poruszać. Szczególnie plany nabiorą tempa, jeśli dostanie się do Zakonu. Kto wie, piękne plany. Wrócił do swojego normalnego wyglądu, po czym zaczął przeglądać księgi w poszukiwaniu najlepszego dla siebie kamienia. Najpierw to, potem runa. Patrząc na listę właściwości w pierwszej chwili dostał oczopląsu, ale potem uważnie rozpoczął lekturę odrzucając kolejne pozycje. Sam do końca nie wiedział czego szuka. Pieniądze? Nie, o to nie dbał aż tak, by tworzyć amulet. Problemy z krążeniem krwi? No bez przesady. Przyjaźń? Rozważał to, dopóki jego wzrok nie padł na pozycji "siła/odwaga". Tak, chyba to jest "to". Siła i odwaga, by bronić tego i tych, którzy są dla O'Connora najważniejsi, by walczyć z tym, czemu się sprzeciwia i by w tym wytrwać, by go nie złamano. Przytaknął sam do siebie obserwując listę kamieni pasujących do tych wartości. Jego uwagę przykuło niebieskie tygrysie oko. Może i nie był to kolor gryfoński, ale przecież nie o to chodziło, prawda? Odnalazł ten minerał wśród wielu innych, akurat ten wylosowany miał kształt nieco trójkątny, przypominający krzywą podobiznę piramidy. Teraz czas na runę. Po wstępnej selekcji został z runami Uruz, Kenaz, Wunjo, Naudhiz, Eihwaz, Tiwaz oraz Ingwaz. Po kolejnym przesiewie zostały już Uruz, Eihwaz, Tiwaz oraz Ingwaz. Nie było łatwo wybrać najważniejszą z nich. Postanowił pomóc sobie zastanowieniem się nad samym sobą i tym sposobem jego spojrzenie zatrzymało się na dłużej przy cytacie: "Przedstawia kierowanie się trwałymi i solidnymi zasadami...". Na dodatek symbol włóczni zawarty w runie Irlandczyk wziął za dodatkowy znak. W końcu na co mu siła czy też odwaga, jeśli nie będzie używał ich sprawiedliwie, w zgodzie z samym sobą? Dlatego też dołączył do swojego niebieskiego tygrysiego oka runę Tiwaz i zawołał do siebie nauczyciela. - I jak? Sądzi pan, że taki amulet będzie przydatny dla Thora? - rzucił do niego z tym lekkim, łobuzerskim uśmiechem. |
| | | Chris Dolmeth
| Temat: Re: Starożytne Runy - Sebastian Machiavelli Pon 25 Sie 2014, 17:07 | |
| Kay uznał że najlepiej będzie jak po prostu przestanie się odzywać - to przecież nie miało sensu. Wycelował w siebie różdżką i mruknął: -Chłoszczyć W końcu nie zamierzał tutaj latać przez resztę życia ubabrany atramentem, co to to nie. Spojrzał jeszcze na Yumi z wyrzutem, ale nie odezwał się już do niej. Po tym przedstawieniu miał serdecznie dość maleństwa i liczył się już więcej mu się nie zdarzy na nią wpaść na obozie - nie chciał się wyżywać, a wiedział że przez najbliższe kilka tygodni będzie się na nią boczył. Co prawda w innych okolicznościach sam by się roześmiał na głos, ale nie tym razem - gdy w pobliżu byli Ślizgoni, wola minimalizować śmiechy i chichy, bo jeszcze mu się za to oberwie, a Franz wystarczająco mu już dopiekł ostatnim razem. -Reducio-wycelował w łańcuchy zmniejszając je, po czym z lekkim skrzywieniem patrzył jak pękają. Zapewne Seba będzie zły o popsucie mu jego łańcuchów. A raczej łańcuszków, bo po takim zmniejszeniu nie wyglądały na łańcuchy z prawdziwego zdarzenia. Kiedy doszło do tworzenia amuletów, Kayneth zupełnie zgłupiał - nie wiedział czego właściwie potrzebował i co zamierzał stworzyć, mimo że w teorii potrafił to zrobić bez problemów. Spojrzał tępo na Sebę, a jedna myśl pogoniła drugą i od Seby dotarł do Harley. Wybrał odpowiedni kamień runiczny i kamień, po czym otworzył swe dzieło. Gebo i rubin - czyż to nie wspaniałe połączenie? W końcu skoro chciał się chronić, to będzie to najlepszy wybór - nawet mordercze zaklęcie nie zaboli go tak, jak niepowodzenie w miłosnych podbojach. Ciekawe co na to powie Machiavelli. Podszedł do niego i podsunął mu amulet. -Nada się? Może przestaną mnie dzięki niemu oblewać atramentem, jak sądzisz?-mruknął burkliwie, bo dalej był trochę obrażony na Yumi i przerzucało się to na jego humor. |
| | | Sebastian Machiavelli
| Temat: Re: Starożytne Runy - Sebastian Machiavelli Pon 25 Sie 2014, 23:42 | |
| Yumi MerberetSebastian ujął jej kamień w dłonie i przyjrzał mu się do odbijającego się światła słonecznego. Zmarszczył brwi po czym kiwnął głową, spoglądając na dziewczynę z szerokim uśmiechem. - Talizman wiedzy stworzyłaś, młoda damo – powiedział i pokiwał głową z ochoczą. – Dobrze, możesz już pozbierać swoje i iść cieszyć się nowym nabytkiem – mruknął, po czym położył dłoń na jej głowie i poczochrał jej włosy. Miał nadzieję, że będzie już z tego zadowolona i po prostu sobie pójdzie… Niech wszyscy już sobie pójdą. Cú Chulainn O'ConnorSebastian spojrzał uważnie na chłopaka i kiwnął głową, po czym chwycił za kamień, którzy mu przyniósł. Zastanawiał się dobry moment, aż w końcu oddał talizman chłopakowi. - Uważam, że to ciekawe podejście do run, Thorze – powiedział poważnie, po czym uśmiechnął się przyjaźnie. – Amulet Sprawiedliwości, można go tak nazwać. Będzie cię chronił przed osobami, które cię okłamują i próbował w jakiś sposób ochronić przed ich wpływem. Bierz go, dbaj o niego i może pomoże ci przejrzeć – mruknął i spojrzał na książkę, co miało oznaczać, że koniec rozmowy właśnie nastąpił, a chłopak był wolny. Kayneth El-MelloiPrzyglądając się amuletowi, który zrobił własnoręcznie Kay, Sebastian westchnął cicho z politowaniem. Osobiście uważał, że Kay jak na osobę, która tak bardzo interesowała się runami… to poszedł po najmniejszej linii oporu, wykazując się lenistwem, jednak… Musiał go jakoś nagrodzić, w końcu COŚ zrobił, a to się liczyło. W dodatku przyszedł na jego zajęcia. - Nie powiem, że to będzie niewiadomo jak silny amulet obronny, ale wydaje mi się, że sam sobie będziesz musiał zapracować na szacunek runy, którą wybrałeś. ~*~*~*~ W końcu został sam. Wycelował różdżką w bałagan, który pozostawili po sobie uczniowie, a zaklęcie chłoszczyć załatwiło sprawę… Zamiast rozmów uczniów, w namiocie słychać było tylko rechotanie czekoladowej żaby, której Sebastian nie mógł znaleźć…[z/t dla wszystkich] |
| | | Sponsored content
| Temat: Re: Starożytne Runy - Sebastian Machiavelli | |
| |
| | | | Starożytne Runy - Sebastian Machiavelli | |
|
Similar topics | |
|
| Pozwolenia na tym forum: | Nie możesz odpowiadać w tematach
| |
| |
| |