Puszczyk przyleciał pod osłoną nocy, do sypialni Krukonów dostając się tylko dlatego, że jedno z okien zostało uchylone. Przemknął nad śpiącymi, zostawiając niesiony w szponach bukiecik słodko pachnących konwalii na szafce obok łóżka Bena. Dołączony był do nich bilecik, na którym ktoś napisał tylko jedną literę: M.

Mała i płochliwa sówka przyniosła ze sobą niezaadresowaną kopertę, z której wyskoczyła czekoladowa żaba. Czyżby pomyłka?

Cytat :

Ratuj Samie!

Odkad wstapilam do druzyny boje sie, ze ktorys z tluczkow mnie zepchnie z miotly podczas meczu. Koszmary mi sie juz snia z tego powodu! Prosze, zgodz sie na jakis indywidualny trening, musze podszkolic kilka manewrow i opanowac lek przed tymi pilkami! Prosze, prosze, prosze! Jesli sie zgodzisz, przyniose wiecej czekoladowych zab!

Cytat :

Mój Ulubiony Prefekcie,
Czy byłbyś tak miły i skoczył do Hogsmeade po te słodziutkie bułki, które Madame Rosmerta upiekła dzisiaj rano?
I mleko.
Zjesz ze mną kolację. Ubierz się ładnie.
W sobotę wieczorem, w moim gabinecie o godzinie 19:15.

Sebastian Machiavelli

Rankiem po pierwszych zajęciach patronusa, przed każdym z grupy usiadła mała, rozczochrana sówka, niosąc w pazurkach dziesięć takich samych kopii przesyłki. Narobiła szumu, niektórym przewróciła puchar z sokiem dyniowym bądź wylądowała w talerzu, ale robiła to z nieoczekiwanym, fajtłapowatym wdziękiem, hucząc przyjaźnie.
Każda przesyłka zawierała pudełko z czekoladową żabą oraz odręcznie napisany list. Pismo nadawcy nie było najschludniejsze, ale stosunkowo łatwe do odczytania.

Cytat :

Szanowny panie Watts!

Przede wszystkim gratuluję przetrwania pierwszych zajęć - nie były łatwe i nie mam wątpliwości, że ciskaliście klątwy pod naszym adresem. Piszę jednak tylko w swoim imieniu, by wyrazić nadzieję, że dzisiaj każde z was czuje się już lepiej i solidnie odespało. Przypominam o ćwiczeniach skupienia i zapraszam do swojego gabinetu na trzecim piętrze, jeśli którekolwiek z was miałoby ochotę porozmawiać lub zapytać o coś w atmosferze niezatrutej gburowatością pana Wilsona.

Nie dajcie pouciekać swoim żabom.



A. Hall

*jeśli ktoś byłby chętny na po-patronusową fabułę z Hallem przy gorącej czekoladzie, proszę o PW.

Do Bena przyleciała sowa o imieniu Berserker. Adam postanowił, że się trochę wysłuży pupilem jego kuzyna, mając nadzieję, że jak tylko wróci (bo nie przyjmował innej opcji), to sowa nie będzie się na niego skarżyła.
Niosła list, w którym to Adam błagał o pomoc.

Cytat :

Benie!
To ja, Adam. Jeśli się zastanawiasz, który Adam, to ten, którego pewnie nie pamiętasz. Czyli właśnie ja. Niech Cię nie zdziwi sowa Cu, przyleciała od mnie. Była bardzo wycieńczona, jakby przeleciała niezły kawałek w poszukiwaniu właściciela. Mam nadzieję, że jak Cu wróci, to dobrze się nią zajmie.
Mniejsza o to...
Potrzebuję pomocy w sprawach zwierząt.
Myślisz, że ropuchę da się nauczyć donoszenia listów? Moja osobista sowa chyba dostała wścieklizny i nie ma z niej prawie żadnego pożytku...

Pozdrawiam i liczę na pomoc,
Adam.

Cytat :

Biała mała sówka zrzuciła biały rulonik wprost na głowę adresata. Okazało się, że Redakcja wydała następny numer "Lustra". Magazyn pachniał/cuchnął mocnymi perfumami różanymi.

Sowa przybyła bladym świtem, niosą w dzióbku starannie zapakowaną kopertę. Nie obudziła jednak adresata, zostawiając przesyłkę na szafce nocnej i odlatując do kolejnego ucznia. Miała jeszcze parę innych listów do rozdania.

Cytat :

Witam Młodzi Seminarzyści,
W dniu dzisiejszym sporządziłem listę osób, które zostały wybrane jako Jednostki Specjalne. Będziecie uczestniczyć w spotkaniach organizowanych przeze mnie i moją prześliczną asystentkę. Porozmawiamy sobie o różnych sprawach i na pewno wzmocnimy więzi między nami.
Klub nosi nazwę Seminarium i jesteście od dzisiaj jego pełnoprawnymi członkami.
Zapewniam mnóstwo słodyczy, dobrego jedzenia i picia.
Pozdrawiam i życzę miłego dnia,

Sebastian Machiavelli

P.S
Przypominam o referacie na 15 stóp na temat Run Celtyckich, którego termin wypadał pięć dni temu.

Cytat :

Drogi Benie,
Chyba zgubiłem gdzieś ten referat bo nigdzie go nie widziałem. Może Hristi go wyrzuciła? Proszę, napisz jeszcze jeden na temat Świń w Zagrodach, a odpuszczę Ci o Runach Celtyckich.

Pozdrawiam i życzę owocnej pracy,
Sebastian Machiavelli

p.s
Ładna dziś pogoda, w sam raz na pisanie wypracowania.

Cytat :

Drogi Benie,
Przede wszystkim musisz nakarmić swoją sowę, bo chyba ma jakiś do mnie żal i patrzy jakbym był fajną kanapką. Nigdy nie chciałem być kanapką.
Co do wypracowania - napisz mi z jaką częstotliwością leciały ubrania na błoto. Słyszałem, że dorobiłeś się na chwilę świńskiego ogonka. Musiało być ostro.

Trzymaj się ciepło i w razie pytań, pisz.
Sebastian Machiavelli

Płomykówka Hristiny przyleciała późnym wieczorem, by nie rzec nocą, gdyż jej pukanie w szybę poprzedziło północ raptem o kilka sekund. Odczekała chwilę, po czym zaczęła pukać tak natarczywie, że zbicie okna nikogo by chyba nie zdziwiło. Vlad, wpuszczony do środka, od razu przysiadł na łóżku, gdzie zostawił dosyć spory pakunek. Szybko wyleciał, by zaraz wrócić z powrotem, z podobnych rozmiarów bagażem. W pakunkach było przynajmniej trzydzieści numerów komiksów, związanych seriami. Do tego liścik przy nóżce sowy.

Cytat :

Ahoj, Krukońska Kulo Dyskotekowa!

Cieszę się bardzo, że moje małe, Mervelowe królestwo Cię wciągnęło. Ostrzegam, że już nie wypuści i nikogo nie interesuje Twoje zdanie! Podrzucam kontynuacje oraz kilka krótkich mini-serii, które mogą Ci przypaść do gustu. Ja Ci pokazuję coś nowego, więc Ty mi też - co następne po kuchni? Jestem otwarta na propozycje, nie daj mi się zanudzić lub zbytnio zestresować wami, małolatami.

Wróg Schodów numer 1

Na dole liścika była narysowana mała karykatura rudowłosej w kapitańskim kapeluszu i z papuga na ramieniu. Ptaszysko było ruchome i co chwile pojawiała sie obok niego chmurka z napisem "AHOJ, SZCZURY LĄDOWE".

Cichy chichot wypełnił sypialnię Hristiny po przeczytaniu sowy od Bena. Pochyliła się nad biurkiem by odpisać w tempie ekspresowym, pisząc szybko i zamaszyście. Ot, dziwny entuzjazm ją wypełnił.
Vlad przyleciał tym samym niedługo po jego ostatniej, dostawczej wizycie, tym razem tylko z liścikiem.

Cytat :

Mugol o nazwisku Disney? Przyznam, że nie mówi mi to nic a nic, ale jeszcze masz coś ciekawego w tej chwilowej monotonii to chętnie skorzystam. Tylko nie zawiedź oczekiwań kapitana!

Hristi

PS. Czekam na wszystkie wytyczne, Prefekcie małolatów.

Ben dostał sowę w porze śniadaniowej. Dobrze ją znał, gdyż należała do jego najlepszego przyjaciela. Nie było go na śniadaniu, więc najpewniej coś musiało mu wypaść. Dostał list, starannie zapakowany i zabezpieczony zaklęciem, dzięki któremu tylko on mógł ją odczytać.

Cytat :

Przyjacielu,
Byłeś ostatnio bardzo zabiegany, ja też. Nie mieliśmy więc możliwości porozmawiać, a mi w pewnym momencie po prostu wypadło to z głowy.
Dostałem się jako jedyny na wymianę międzyszkolną. Płynę w tej chwili do Skandynawii, do Szkoły Magii Durmstrang. Będę tam miesiąc, dwa. Mam nadzieję, że ten wyjazd otworzy mi drzwi do wiedzy jaką jest Magia Lecznicza i będę mógł tym samym wzbogacić się o podstawy Czarnej Magii. Wychodzę z założenia, że to każda magia jest dobra - trzeba tylko umieć się nią odpowiednio posługiwać.
Przepraszam, że Cię wcześniej nie poinformowałem. Ostatnio nie jestem sobą.

Mam dla ciebie kilka rado-próśb, proszę, weź je do serca:
1.Trzymaj się ciepło i nie wpadaj za bardzo w tarapaty.
2.Nie wchodź w drogę Fimmel. Jest dziwna.
3.Nie czytaj za długo tych komiksów po nocach, tylko zacznij się uczyć.
4.Zaopiekuj się Isabelle.

Do zobaczenia,
Sam.

Bjorn przyleciał do Bena o świcie. Nie zbudził go jednak. Pozostawił tylko paczkę, w której znajdowała się jego bluza, którą pożyczył w tamtym roku Fimmelównie. Nic więcej po sobie nie pozostawił. Odleciał, jakby go nigdy tutaj nie było.

Po śniadaniu jakiś pierwszoroczny Gryfon wręczył do rąk Bena list. Był zmachany, jakby biegł przez cały zamek, aby jeszcze złapać pana prefekta Krukonów.
- Nie pamiętam, kto mi to dał, ale kazał przekazać Ci do rąk własnych! - wykrzyknął i pobiegł w siną dal.

Co bardziej spostrzegawczy dostrzegli tego, pomeczowego popołudnia niepokojąco wzmożony ruch powietrzny. Wszelakiej maści sowy i sóweczki, parami opuszczając swe wygrzane legowiska, zacięcie wykonywały narzucone im zadanie, niespecjalnie nawet męcząc adresatów w niemej prośbie o nagrodę za przebytą trasę. Krukonka słono zapłaciła za priorytetowe dostarczenie wiadomości. Anonimowych.