Temat: Historia kołem się toczy Pon 14 Lip 2014, 02:41
Opis wspomnienia
Ostatnie czego się chce po niemiłym spotkaniu na dziedzińcu, które nieomal nie skończyło się gwałtem to nadziać się na tego samego chłopaka. Sam na sam. Bez drogi ucieczki.
Osoby: Tanja Everett, Gilgamesh von Grossherzog
Czas: czerwiec 1977
Miejsce: Lochy
Tanja Everett
Temat: Re: Historia kołem się toczy Pon 14 Lip 2014, 02:46
Powiedzieć, że ostatnio Tanja prowadzi nocny tryb życia to ująć całą esencję w jedno zdanie. Ona praktycznie nie pojawiała się w pokoju wspólnym, a już nocą nie można było jej zastać w łóżku. Zwiedzała Hogwart, cierpiąc na bezsenność, która zanikała dopiero wraz z nastaniem świtu. Teraz z łóżka wyciągnęła ją myśl, że przecież nie ma już jakiegoś składnika do zrobienia sobie maści na blizny. Brakowało jej jadu skorpeny, a ten był w schowku w klasie eliksirów. Niewiele myśląc, Gryfonka udała się na spacer do tejże sali. Była ogólnie dostępna, więc zabranie fiolki lub dwóch nie powinno przejąć profesor Lacroix. Tanja bez trudu dostała się do sali, używając Alohomory. Szafka wisiała tuż nad wejściem, więc zajęła się przekładaniem buteleczek, by znaleźć tę właściwą.
Gilgamesh von Grossherzog
Temat: Re: Historia kołem się toczy Pon 14 Lip 2014, 02:58
Nagle za Tanją, drzwi do sali eliksirów otworzyły się po raz kolejny. Ktoś wszedł, po czym mogła usłyszeć wymruczane "colloportus". Osobnikiem który wparował do środka był oczywiście Gilgamesh. Odpowiedź na pytanie "co tu robił" też była oczywista - uciekał przed tym paskudnym woźnym. Gross wybrał się na zwykła nocną przechadzkę, ale pech najwidoczniej go prześladował - po dziesięciu minutach spaceru, usłyszał sapiący oddech woźnego za rogiem. Dlatego też wpadł do pierwszego pomieszczenia które miał pod ręką. Na szczęście jak się okazało, ta wredna, stara imitacja człowieka ze swoim wyliniałym kocurem, najwyraźniej postanowiła pójść w drugą stronę. I nagle to się stało. Impuls, bodziec, nagła myśl, która sprawiła że zamiast się otworzyć i wyjść, postanowił się rozejrzeć. A może po prostu chodziło o fakt, że zastał drzwi otwarte? Czemu wcześniej o tym nie pomyślał? Tak czy siak, gdy już spojrzał, zauważył ostatnią osobę której by się tutaj spodziewał. Tanja Everett. Jego niedoszła gwiazdeczka. Była naprawdę urocza i żałował że tamten paskudny Gryfon mu się wepchnął w nieodpowiednim momencie. Czymś co też go zaskoczyło, był fakt że Gryfonka chyba właśnie próbowała podkraść coś Chantal. Ot, przykrość. Tak czy siak, zdawał sobie sprawę że Tan zapewne też się cieszy na jego widok, wspominając ich ostatnie spotkanie. Cóż więc mógł zrobić. Podszedł do niej spokojnie, tak aby stanąć z nią twarzą w twarz i rzucił pierwsze co mu przyszło do głowy: -Cześć Tanja. Stęskniłaś się?
Tanja Everett
Temat: Re: Historia kołem się toczy Pon 14 Lip 2014, 03:22
Przestawiała fiolki uważnie, by odkryć tę właściwą z jadem skorpeny. Przeklinała cicho pod nosem, kiedy nie mogła go znaleźć. -Mam Cię... -uśmiechnęła się triumfalnie, gdy w jej dłoni pojawiła się buteleczka z zielonym płynem. Zrobiła krok do tyłu, akurat gdy do sali ktoś wpadł. Impet był tak wielki, że włosy Tan zafalowały, a ona sama nie zarejestrowała, kto acz tutaj wpadł. Dopiero, gdy chłopak się odwrócił, poczuła jak jej serce staje. Jej twarz zbladła śmiertelnie, a butelka wypadła z jej dłoni, rozbijając się w drobny mak, a jad rozlał się po klepkach, znikając z sykiem. Tanja robiła krok do tyłu za każdym razem, gdy Gross zbliżał się do niej. Już wystarczająco tamto wydarzenie zapadło jej w pamięć i bez widoku Ślizgona i doprowadzało do poważnej depresji, a teraz miała go przed sobą. Sam na sam w pustej sali. Brawo Tanju, u Ciebie nie istniał limit pecha! Czuła, jak krew krzepnie jej w żyłach, jak nogi stają się ciężkie... jak strach ją paraliżuje. Tanja była nader odważna i nie pozwalała nikomu się zastraszyć, teraz jednak musiała przyznać. Bała się Gilgamesha, bo wiedziała, do czego był zdolny. Jego widok odbierał jej zdolność do logicznego myślenia. -Ani trochę, ja... ja muszę już iść. -rzuciła dziwnie cicho i wyminęła chłopaka by dostać się do drzwi. Nacisnęła klamkę, lecz jak na złość.. były zamknięte. Jeden zero dla Gilgamesha.
Gilgamesh von Grossherzog
Temat: Re: Historia kołem się toczy Pon 14 Lip 2014, 03:43
Spodziewał się takiej reakcji. Coś w tym dziwnego, że biedna Tanja po trochę zbyt brutalnym spotkaniem z jego boskimi palcami, teraz obawiała się tego co będzie dalej? Swoją drogą - czemu ona mu robiła taki aerobik? Żeby tak do niej ciągle dochodzić, to musiał się napocić, a od takiego biegania po klasie eliksirów zaspokojony nie będzie. Wysiłek ten sam, ale przyjemności zero - wręcz nie wypadało tak. Mimo to zrobił to co musiał - po raz kolejny za nią poszedł, chociaż nie był pewien czy to ma sens i czego właściwie oczekiwał. -Meh, poczekaj chwilę.-mruknął chwytając ją za rękę. Sam nie był jeszcze pewien czy zamierza dokończyć to co zaczął, czy może coś zgoła odmiennego. Mało kto zapewne mógłby się tego domyślać. Miał tyle możliwości, ale nie potrafił się zdecydować co zamierza. To był jego najgorszy wróg - nawet kogoś tak idealnego, czasami dopadał brak zdecydowania, co zdecydowanie nie było mu na rękę. Jednakże, skoro już postanowił ją złapać, to musiał coś z tym zrobić. Powiedział "a", to nadeszła pora na jakieś "be", a może nawet "ce", bo wypadałoby żeby mogli razem dojść do "zet" zanim zastanie ich tu świt. Przyciągnął ją więc do siebie i z braku lepszych pomysłów, postanowił przytulić. Nie było to jednak tak "przyjemne" jak przy ich ostatnim spotkaniu. Przytulił ją czule, nienachalnie...zupełnie jakby nie miał złych zamiarów. Drugą ręką pogłaskał ją po włosach i dopiero wtedy się odsunął. Zupełnie nie miał pojęcia co robi. I to właśnie dostarczało mu rozrywki. -Kiepsko wyszło co? Po Twoich reakcjach rozumiem że Twoja reputacja była przekłamana. A szkoda, bo byłabyś całkiem niezłym skarbem króla. Naprawdę, przypadłaś mi do gustu. Mam nadzieję że...eee...nie chowasz urazy?-wygłosił z lekko przepraszającym uśmiechem, w duchu biczując się nacią pietruszki po pośladkach. Co on gadał właściwie? To wszystko ta późna pora, to zdecydowanie dlatego. Jego ciało zdawało sobie z tego sprawę, bowiem już chwilę po tej wypowiedzi musiał zakryć usta aby "dyskretnie" zamaskować ziewnięcie. Mógł jednak wybrać opcję z gwałtem - zdecydowanie byłoby łatwiej, sensowniej i szybciej. No i wiedziałby co robić dalej, co było pozytywnym akcentem.
Tanja Everett
Temat: Re: Historia kołem się toczy Pon 14 Lip 2014, 04:07
Szarpnęła za klamkę raz jeszcze zrozpaczona, że musi ją to spotykać. Już sięgała po różdżkę schowaną w tylnej kieszeni spodni, gdy poczuła uścisk na swym nadgarstku. Gilgamesh był sto razy silniejszy, więc z lekkością przyciagnął Tan do siebie i przytulił. Poczuła, jak jej mięśnie sztywnieją, a krew niebezpiecznie uderza do mózgu. Zakręciło jej się w głowie. Szczęście w nieszczęściu, że jednak Ślizgon ja mocno trzymał, inaczej już dawno by padła. Kolana jej drżały i były jak z waty. Kiedy Gil ją puścił, zachwiała się mocno i prawie, że przepadła do tyłu, ale zdążyła złapać się blatu ławki i opaść na krzesło. Po sekundzie zreflektowała się, że ma nieco otwarte usta. Zamknęła je i zamrugała powiekami, chcąc mieć pewność, że to nie jest sen. Kciukiem wymacała różdżkę w tylnej kieszeni. Wystarczył jeden jego ruch, by ją wyjęła i użyła... Dobrze, że kontrolowała swoje ciało dosyć dobrze, bo znowu by zbierała szczęke z podłogi. Powoli odzyskiwała rezon. -Kiepsko? Zakłamana reputacja?! Człowieku, ja jestem nietknięta! Sprawiałeś mi ból! Ty nawet nie wiesz co to znaczy dla kobiety,gdy ktoś chce siłą odebrać jej.. niewinność! -wstała oburzona, podnosząc także głos. Miała ochotę Grossa zamordować, a on ją pytał czy nie chowa urazy! Dobre sobie! Tanja zacisnęła dłonie w pięści i modliła się o to, aby Ślizgon do niej nie podszedł, bo marny byłby jego los. Chwyciła różdżkę i trzymała ją w pogotowiu. -Wiesz co, wcale. Ani odrobiny urazy. -prychnęła.
Gilgamesh von Grossherzog
Temat: Re: Historia kołem się toczy Pon 14 Lip 2014, 04:25
Gilgamesh słyszał wiele rzeczy. Różne informacje dziennie przeplatały się ze sobą. Nie spodziewał się że Tanja zareaguje aż tak gniewnie, w końcu przecież przeprosił! Na swój sposób, ale przeprosił. O co jej jeszcze chodziło? Cóż...zorientował się po chwili. Zachłysnął się powietrzem i przez chwilę się krztusił. W brutalny sposób spalcował dziewicę?! Otworzył usta i wybałuszył oczy, mając wrażenie że zaraz dostanie zawału. -Czemu nie wspomniałaś o tym ani słowem głupia? Przecież bym Cie traktował delikatniej.-burknął, zupełnie jakby był o to obrażony. No proszę, rozmawiał z dziewicą. Co więcej - brutalnie wdarł się w jej strefy intymne. Jednakże...kto by się tego spodziewał? Dziewictwo w tym wieku może nie było rzadkie, ale zdecydowanie nie mógł się domyślić że ktoś taki jak Tanja-uwodzicielka-huncwotów je jeszcze posiada. -Jeśli to Ci poprawi humor - Twoje wnętrze było najmilszym w jakie miałem okazje wetknąć palce.-mruknął, nie do końca świadom tego co mówi. Przecież był w szoku, nie można go winić. Po chwili sie otrząsnął - wypadałoby się zachować lepiej, prawda? Nie na codzień człowiek spotyka dziewicę którą skrzywdził i to nieświadomie. Bo świadomie to zupełnie inna sprawa, ale tak nieumyślnie to trochę głupio. Szkoda tylko że groziła mu różdżką - to akurat sprawiało, że miał ochotę zrobić to jeszcze raz i to czymś większym niż palce, najlepiej metalowym, z kolcami. Cóż, pora zaryzykować, prawda? Na szczęście miał dłuższe ręce, co ułatwiało mu jakiekolwiek ewentualne manewry. Spojrzał jej głęboko w oczy i złapał ją za nadgarstek ręki którą trzymała różdżkę (tak w razie co, żeby nie miała okazji jej w niego wycelować). Oczywiście zrobił to delikatnie - nie chciał jej miażdżyć kości, po prostu przytrzymać. No chyba że zamierzała się wyrywać, wówczas to już inna sprawa. -Przepraszam. To chyba odpowiednie słowo, prawda? Nie chciałem Cie skrzywdzić, po prostu...mam problem z okazywaniem uczuć. A prawda jest taka, że po naszej rozmowie mi się spodobałaś. Potem po prostu mnie wkurzyłaś i tak to jakoś wyszło. Jednakże jak potem tak o Tobie myślałem...to chyba się w Tobie zadurzyłem. Myśl o tym co chcesz.-powiedział cicho, starając się utrzymać kontakt wzrokowy. Kafel w grze, Tanjo o pięknych i zgrabnych piłkach. Co teraz?
Tanja Everett
Temat: Re: Historia kołem się toczy Wto 15 Lip 2014, 00:11
To było chore! Chore, nieprawdopodobne i Tanja aż się uszczypnęła, by uwierzyć, że przypadkiem nie śni. Syknęła, bo zabolało. Roztarła zaczerwienione miejsce. Dobrze, że paraliżujący strach nieco minął, bo inaczej Gil mógłby zrobić z nią co tylko by chciał. Jego mina spowodowała, że Tan wywróciła oczami. No tak, plotki plotkami, a dalej jak pocałunek z żadnym chłopakiem nie zaszła! Litości.. Wybuchnęła histerycznym śmiechem i postukała się knykciem w czoło. -Oszalałeś?! Co, może miałam mówić "Gilgamesh, gwałć mnie delikatniej, jestem dziewicą!". -prychnęła ostro. To było niedorzeczne! On w ogóle nie miał prawa jej dotykać, obojętnie czy była tą dziewicą czy nie była. To uwłaczało kobiecej godności. Komplement, jakim ją uraczył wcale nie poprawił jej humoru. Wręcz przeciwnie, poczuła zimny dreszcz przechodzący po jej plecach. Schowała twarz w dłoniach. Nie podejrzewała, że Gross jest tak.. płytki. Najwyraźniej jego marzenia opierały się na brutalnym sporcie i seksie z ledwo poznanymi dziewczynami. W co ona się wpakowała.. czy on musiał zamknąć te drzwi za sobą?! Teraz blokował jej do nich dojście. W sumie mogła by go sparaliżować i wybiec, ale może przeciągnąć to, dopóki Filch nie odejdzie? W ostateczności ucieknie wprost w jego ramiona, bo wolała szlaban. Podniosła wyżej różdżkę by uraczyć Ślizgona jakąś klątwę, lecz ten zdązył chwycić ją za nadgarstek. Chciała go wyrwać, lecz to spowodowało tylko większy nacisk i ból. Przestała się więc szarpać licząc na to, że nie zmusi ją do użycia innej siły jak magiczna. Wraz z każdym kolejnym słowem Ślizgona, oczy Tanji robiły się coraz większe i większe. Uczucia? Zadurzenie?! -Czekaj, czekaj, czekaj! -wstrzymała go, podnosząc lewą dłoń by go zastopować. -Żartujesz, prawda? Wiedz, że to tragiczny żart. -nie uwierzyła mu, przecież już wystarczająco dał jej do zrozumienia, że jest nieobliczalny i niesłowny. -A na przyszłość, rada ode mnie - jak Ci się dziewczyna podoba to nie pakuj jej łapy do majtek tylko jej daj kwiaty i zaproś na kawę. Jak trafisz na łatwą, to wtedy Ci się odda zanim zapłacisz rachunek. I puść mnie. -znowu szarpnęła ręką.
Gilgamesh von Grossherzog
Temat: Re: Historia kołem się toczy Wto 15 Lip 2014, 00:51
Tym razem Gilgamesh nie mógł się powstrzymać od szerokiego uśmiechu. Jej wypowiedź go po prostu rozbawiła. W sumie, zastanawiał się co by zrobił, gdyby to faktycznie powiedziała. -To by było całkiem sensowne. Najpierw bym Cie wtedy pogłaskał, a dopiero potem się dobrał. A że nie ostrzegłaś... Niestety - po jej następnej wypowiedzi, bynajmniej nie było mu do śmiechu. Żeby tak wziąć jego wypowiedź za żart? No, no, no, to mu się zdecydowanie nie podobało. On jeszcze jej pokaże. Jednakże tym razem miał ochotę zrobić co innego. W końcu poza wyjątkową urodą, nieprzeciętną siłą fizyczną, talentem do pojedynków, bogactwem, szlachetnym urodzeniem i byciem ideałem, Gilgamesh miał jeszcze jedną ogromną, ułatwiającą mu życie zaletę. Był świetnym kłamcą, a co za tym idzie - wybitnym aktorem. Zamierzał zagrać tym razem coś, czego dotąd nie było w repertuarze. Coś, czym zapewne zaskoczy mała Everett, która zapewne się tego po nim nie spodziewała. Więc do dzieła. Wzdrygnął się na pokaz i lekko spuścił wzrok, zachowując kamienne oblicze. Następnie przygryzł wargę jakby bardzo się denerwował, starając się na nią nie patrzyć. To co zamierzał teraz zrobić, było skomplikowane ale zdecydowanie nie awykonalne. Dłoń wolnej ręki zacisnął w pięść tak mocno, że paznokcie przebiły naskórek i otworzyły niewielkie ranki, z których powoli zaczęła się sączyć krew. Rozluźnił dłoń i pozwolił ręce swobodnie opaść wzdłuż ciała. -Ok. Zrozumiałem aluzję.-powiedział martwo, puszczając jej rękę, cały czas patrząc w podłogę, tak jakby starał się na siłę unikać jej wzroku. Przymknął oczy - wreszcie nadszedł kulminacyjny moment. Zacisnął mocniej powieki i nadgryzł kawałek języka. Tak. Udało się. Stali tak blisko że Tanja musiała to zauważyć, a było tak cicho że musiała również usłyszeć. Po jego twarzy spłynęły dwie samotne łzy, które następnie uderzyły o posadzkę, roznosząc "kap. kap" echem po sali. Otworzył oczy i spojrzał gdzieś w bok. Zagrane perfekcyjnie.
Tanja Everett
Temat: Re: Historia kołem się toczy Sro 16 Lip 2014, 03:46
Chociaż zgrywała twardą, tak jej wnętrze trzęsło się jak galaretka, którą skrzaty z taką lubością serwują w czasie świąt. To było ponad siły Tan aby znosić obecność Grossa i jeszcze Merlinie - wysłuchiwać, że byłby dla niej delikatniejszy. Wiadomość, że rzekomo jest w niej zadurzony nie przekonała jej ani trochę. Musiał być niezłym aktorem, skoro z taką powagą mówił jej o tym i jeszcze miał czelność myśleć, ze próba gwałtu to nic takiego i jakoś to wytłumaczy. Nie, nie wytłumaczy tego nijak, bo Tanja długo jeszcze będzie się bała męskiego dotyku. Do tej pory się bała, teraz strach się pogłębił. Czekała na koniec tego cyrku i uczucie wolności, lecz to nie był koniec atrakcji na dziś. Była pewna, że żartuje. Kiedy zobaczyła jego reakcję zdębiała i już nie była taka pewna. Miotały nią sprzeczne emocje. Wcześniej taki zaborczy i nieznoszący sprzeciwu, a teraz płaczliwy i wrażliwy? -Grossherzog... no nie wygłupiaj się przecież... -wyjąkała. Co miałą zrobić? Przytulić do piersi i otrzeć łzy? Wyjść z trzaskiem? Najlepiej było jakoś powierzchownie załatwić tę sprawę i wyjść niezauważenie. Tak. Najlepiej. -Na.. następnym razem zapros kogoś na spacer.. ja wiem.. na pewno jakoś delikatniej, wtedy tamto mnie przestraszyło! Kobiety tego nie lubią, Merlinie... -znowu zaczeła się jąkać. Musiała stąd iść. -Ja tego.. już pójdę.. a Ty wiesz, nie załamuj się, głowa do góry.. i tego.. -cofała się powoli ku drzwiom i stukneła w klamkę różdżką. Liczyła na to, że jednak nie będzie musiała go przytulać.
Gilgamesh von Grossherzog
Temat: Re: Historia kołem się toczy Sro 16 Lip 2014, 04:05
Jej reakcja była bardzo podobna do jego oczekiwań, więc w duchu zaczął już podskakiwać z radości. Jednakże to nie koniec atrakcji które dla niej przygotował. Miał jeszcze coś w planach. Spokojnie wysłuchał wszystkich słów które wypowiedziała, po czym postanowił uraczyć ją kolejną gierką. Wsadził dłoń do kieszeni i stanął przed nią. -Jest jeszcze coś...-powiedział smutnym głosem, mając nadzieję że Tanja poczeka jeszcze chwilę. W końcu...zaraz albo padnie na zawał, albo się załamie albo parsknie śmiechem. Wszystkie możliwe opcje były oczekiwane. W końcu pomysł Gilgamesha był wyjątkowo...cóż, niepasujący do tej sytuacji, lecz wyjątkowo zabawny, a przynajmniej w jego mniemaniu. Szybko wyciągnął z kieszeni coś kwadratowego i czarnego, po czym schował to za plecami. Ujął dłoń Gryfonki i złożył na niej pocałunek. -Tanjo Everett...-mruknął i powoli ukląkł na jedno kolano, cały czas trzymając ją za rękę. Oj tak, teraz to dziewczyna przeżyje szok psychiczny. -Czy uczynisz mi ten zaszczyt i przyjemność...-urwał na sekundę bądź dwie i nadeszła pora na wykonanie jego genialnego planu. Wyciągnął to co trzymał za plecami i wręczył jej. -I potrzymasz mi przez chwilę notes? Chce zawiązać buta, a strasznie uwiera.-dokończył i zabrał się za walkę ze złośliwym sznurowadłem, wiedząc że Tan prawdopodobnie przed chwilą myślała że ciągnie w innym kierunku. Niestety, nie zabrał ze sobą pierścionka, więc nie udałoby mu się zaskoczyć jej jeszcze bardziej, więc skoro nie mógł tego zrobić jak trzeba, to postanowił sobie zażartować. Gdy uporał się z butem (który de facto nie był rozwiązany), szybko się podniósł i zanim zdążyłaby go powstrzymać, złożył lekki pocałunek na jej ustach. Otarł oczy wierzchem dłoni, spojrzał w bok i bąknął nieśmiało: -Trzeba brać z życia co się da, prawda? Choćby i podstępem jak mawiają.
Tanja Everett
Temat: Re: Historia kołem się toczy Czw 17 Lip 2014, 02:05
Jeśli Tanja prosiła się o spokojny wypad do sali eliksirów po parę składników, to prosiła o nazbyt wiele. Sam widok Grossa był dla niej wstrząsem, ale już widok jak płacze i wyznaje jej, ze jest w niej fatalnie zadurzony był ponad jej mierne siły. Miała ochotę znowu być w swoim dormitorium i przeklinać głośno moment, kiedy je opuściła. Już prawie udało jej się wydostać z klasy, gdy jednak ten znowu postanowił ją przyprawić o kolejne atrakcje. Otworzyła szerzej oczy, gdy ją zatrzymał. Z przerażeniem patrzyła jak łapie ją za rękę i klęka na jedno kolano. To się nie działo na prawdę! Nie nie nie! Tanja poczułą jak krew odpływa z jej twarzy i traci oddech. Przecież nie chciał jej się oświadczać, a nawet jeśli, to ona i tak się nie zgodzi. Nigdy w życiu! Zagryzła dolną wargę czując, że robi jej się słabo. Zamknęła oczy nieco przerażona, kiedy wystawił coś przed sam jej nos. Niepewnie rozwarła powieki słysząc o ... notesie?! Kolana prawie się pod nią ugięły, ale w automatycznym geście odebrała notes. PAtrzyła na niego jakby był nie z tego świata. Zalała ją wściekłość, że śmiał tak ją wykorzystywać... a z drugiej chciała się roześmiać. Swoją drogą scenka była zabawna, szkoda tylko, ze początek ich znajomości nadal dawał Tanji mierne poczucie bezpieczeństwa. -Grossherzog... jak... co... -zaczęła, chcąc zdzielić chłopaka tym notesem. Oczywiscie nie przewidziała, że zechce ją pocałować, a i tak nie miała się gdzie odsunąć. Ten pocałunek palił jej usta. -Ty wredny... nędzny.. -zaczęła, ale ten nagły napływ adrenaliny i krok w kierunku chłopaka poskutkował tym, że zrobiło jej się ciemno przed oczami i czułą jak plecami zjeżdża po drzwiach. Nie zemdlała, ale wszystko było takie otumanione, przygaszone. Nie wstawała, czując w tym swoją szansę. Siedziała oparta o drzwi z opuszczoną głową. Musiała złapać nieco powietrza..
Gilgamesh von Grossherzog
Temat: Re: Historia kołem się toczy Czw 17 Lip 2014, 02:37
Reakcja przerosła jego najśmielsze oczekiwania. Nigdy nie pomyślałby że jego małe przedstawienie doprowadzi do tego że Tanja zemdleje. To było bardzo nierozważne z jej strony - mdleć przy kimś kto raz próbował ją zgwałcić? Co prawda...nie był z tego dumny i uznawał to za dość głupi błąd ale mimo wszystko - to było bardzo nieostrożne i pewną Gryfonkę czeka tutaj reprymenda. Mimo wszystko...głupio by było ją tu tak zostawić. Czego by nie mówił, szczerze ją polubił, jak na nieudany podryw. Może i sama się skreśliła, ale raczej nie miał ochoty zostawiać jej tutaj na pastwę Filcha czy jakiejś innej zarazy. -Młode to a głupie. Przy potencjalnych gwałcicielach się nie mdleje.-burknął sam do siebie, bo w jego mniemaniu Tanja przecież była nieprzytomna. Wziął ją ujął w zgięciu kolan, natomiast drugą ręką podparł w okolicach karku i wziął ją na ręce. Przecież nie zostawi jej leżącej na ziemi, jeszcze jej się co stanie - przeziębi się, albo będzie miała odciśniętą podłogę na swoim pięknym tyłku. Przeniósł ją kawałek i położył na biurku. Ta cała Everett nie była taka najgorsza nawet, mimo to dalej był na nią trochę zły. Zamierzał się na niej zemścić gdy ta tylko oprzytomnieje, jednakże póki co...nie, zdecydowanie nie weźmie jej "na śpiocha". To było poniżej wszelkiej krytyki. Przesunął dłonią po jej włosach, gładząc ją czule, po czym odwrócił się do niej tyłem i oparł o biurko. -Nieprzytomna jest zdecydowanie przyjemniejsza dla środowiska. No i nie próbuje mnie zabić. To też plus. Z tą urodą, to gdyby tak była mniej agresywna...możnaby się postarać...-szeptał w eter, bo przecież ktoś nieprzytomny nie mógł go słyszeć. A dobrze, bo była na tyle blisko że była w stanie usłyszeć każde wypowiedziane przez niego słowo dość wyraźnie. A to by nie było mu na rękę. Teraz zostało mu tylko czekać aż się obudzi i zbluzga go za to że ośmielił się jej dotknąć, bo raczej podziękowania za pilnowanie żeby nie zmarzła na podłodze się nie spodziewał. Toż to Gryfonka, oni byli niewychowani jak Puchoni.
Tanja Everett
Temat: Re: Historia kołem się toczy Nie 20 Lip 2014, 00:44
Gilgamesh połknął haczyk, bo zaraz wyraził swoją dezaprobatę odnośnie mdlenia przy potencjalnych gwałcicielach. Tanja nie drgnęła nawet wtedy, gdy Gil wziął ją na ręce i podniósł. Bardzo przekonująco pozwoliła głowie opaść, a ciemne włosy zalśniły w wątłym świetle pochodni. Nie była taka głupia, by faktycznie mdleć. Liczyła na to, że dziwna sympatia Gila do jej osoby nagle nie minie i nie postanowi przejść do akcji na biurku Chantal. Dała się ułożyć na mahoniowym blacie. Siłą woli nie wzdrygnęła się, gdy dotknął jej włosów. Uchyliła ledwo ledwo powieki i dojrzała plecy Gila. Strach zdążył gdzieś uciec, inaczej nie była by w stanie wymyślić tego, co narodziło się w jej gryfońskiej główce. Zaczęła powoli przeciągać się na blacie. -Co się stało? Gdzie ja jestem? -zapytała słabym głosem. Uniosła się na przedramionach i spojrzała na Ślizgona mętnym wzrokiem. -Kim Ty jesteś? -zapytała ponownie. Przeczesała leniwie włosy palcami i usiadła, spuszczając nogi w dół. Patrzyła na Gila z wielkim pytajnikiem wymalowanym na ustach. Ciekawa była, co zrobi widząc, że straciła pamięć. Rozejrzała się po sali. -To jakaś klasa, tak? Uczyliśmy się? Nie pamiętam.. -westchneła cichutko.
Gilgamesh von Grossherzog
Temat: Re: Historia kołem się toczy Nie 20 Lip 2014, 01:20
Tego akurat Gilgamesh się nie spodziewał. Tanja zaczęła zachowywać się bardzo...dziwnie. Do tego zadawała nietypowe pytania. Czyżby ten szok doprowadził ją do utraty pamięci? Gross nawet nie wiedział że to jest możliwe, co nie zmieniało faktu że mógł teraz zrobić z nią wszystko co chciał, jeśli to była prawda oczywiście. Miał nawet pewien plan, ale odrzucił go, z niewiadomego sobie powodu. Szybko zmienił konwencję. Przybrał odpowiednią minę i odwrócił się do Tanji z grymasem złości i niechęci wymalowanym na twarzy. -Teraz udajesz że mnie nie znasz? Bardzo zabawne, naprawdę...jesteś prawdziwym geniuszem zła, Tanjo Everett. Tak, nadeszła pora na kolejne przedstawienie, wspaniałego aktora. Ślizgon miał już nawet opracowaną na szybko kolejną wypowiedź, jednakże zrobił efektowną pauze. Nie zamierzał jej okłamywać ani zwodzić po to aby zaliczyć. Wręcz przeciwnie - powie jej prawdę. Swoją prawdę. -Kim jestem? Teraz już jestem nikim. Dzięki Tobie. Poświęcałem się, łamałem własne zasady, nawet wdałem się w bójkę z tym pieprzonym rycerzykiem, a to wszystko dla Ciebie. A Ty mnie odrzucasz, za każdym cholernym razem depczesz po moich uczuciach, udając że to tylko kiepski żart. Nie pytaj mnie kim jestem, bo dbasz o to aby mnie nie było. Mam to w dupie wiesz? Po prostu mnie dobij. Mimo że zaczął swój monolog cicho i spokojnie, to z czasem mówił coraz szybciej, zaś ostatnie zdanie wymówił o ton głośniej. Był ciekaw reakcji Gryfonki, zarówno jeśli straciła pamięć jak i wtedy gdy się zgrywała. W jego oczach płonął gniew i ból, jednakże nie wynikało to tylko z aktorstwa. To był najlepszy rodzaj kłamstwa - ten który zwodził, pomimo tego że był prawdą. To już nie było przedstawienie - to było szczere wyznanie. Wyznanie które miało strzelić Tanji w jej piękną główkę i uświadomić, że jest zła. Że jest okrutniejsza od biednego, odrzuconego Ślizgona. Że to wszystko jej wina. -Po prostu mnie dobij. Nikt nie zapłacze.-burknał.