Temat: Gabinet i sypialnia Sandersa (OPCM) Sob 01 Gru 2018, 15:16
Gabinet i sypialnia
Po otwarciu dębowych drzwi ujawnia się gabinet z dwoma fotelami, ciepłym kominkiem i komodą pełniącą rolę biurka. Nieopodal okna stoi pulpit zawalony papierzyskami i samopiszącym piórem. Przejście do części sypialnianej znajduje się za krótkim korytarzem zasłoniętym zasłoną - w tej części znajduje się łóżko, szafka nocna i garderoba. Całość gabinetu posiada wiele ksiąg bez tytułów, jest tu przytulnie i ciepło. Na kominku znajduje się rodzinne zdjęcie Sandersów, a nad nim wiszą uczniowskie szaty Griffindoru sprzed blisko 20 lat.
Yumi Mizuno
Temat: Re: Gabinet i sypialnia Sandersa (OPCM) Sob 01 Gru 2018, 15:24
Po korytarzu niosło się echo jej kroków. Obcasy uderzały w podłogę dosyć głośno, co świadczyło, że dana osoba się spieszy. Co prawda Yumi nie czuła pośpiechu, a jednak podążała energicznie do gabinetu nauczyciela z książką w dłoniach. Udało się jej wygospodarować odpowiednio dużo czasu, aby udać się do profesora Sandersa w celach czysto naukowych. Biblioteka nie pozwalała jej pogłębić interesującego jej tematu, zatem wolała uczciwie udać się do osoby dorosłej. Idąc korytarzem mimowolnie dyskretnie się rozglądała. Zachowywała spokój, a mimo wszystko gdzieś na dnie serca odczuwała nieśmiertelny niepokój. Niedawno wróciła do nauczania szkolnego i o dziwo, nadrobiła większość zaległości. Poświęcała każdą wolną chwilę i pół nocy, aby uzupełnić co trzeba. Utrzymywała świetne tempo, wszak będąc w domu ciotki wysyłała opasłe wypracowania, dzięki czemu dzisiaj nie żyła z przeświadczeniem, że jest zacofana w związku ze szkolnym programem. Wiedza sama pchała się do jej głowy, przyjmowała ją zatem chętnie i angażowała się w jej przyswajanie. To pomagało jej ukoić nerwy, a zgodnie z opinią jej psychiatry, to najzdrowszy sposób, aby wrócić na prostą. Odkryć w sobie sposób na wyciszenie myśli i emocji, co pozwala na chłodną kalkulację i ocenę otoczenia. Poprawiła rąbek spódniczki i przystanęła przy rycerskiej zbroi. Nachyliła się nad nią i zaczęła poprawiać grzywkę i nieposłuszne strąki. Ułożyła włosy na ramionach, przetarła kciukiem kącik ust i przyjrzała się swemu zniekształconemu odbiciu. Prezentowała się nienagannie, co było sukcesem zważywszy, że przez cztery miesiące w ogóle o siebie nie dbała i cierpiała na silne załamanie nerwowe. Dzisiaj miała dobry dzień. Ufała, że będzie jeszcze lepszy, gdyby otrzymała od profesora Sandersa to, czego zapragnęła. Podziękowała grzecznie zbroi za cierpliwość i otrzymała od niej skrzeczącą odpowiedź, kiedy przesunęła swą żelazną stopę po podłodze. Przytuliła do brzucha książkę i czarną teczkę, skręciła na korytarzu i stanęła naprzeciw gabinetu. Zapukała pięścią trzykrotnie, a usłyszawszy zaproszenie, nacisnęła delikatnie chłodną w dotyku klamkę. - Dzień dobry, profesorze Sanders. Czy mogę na chwilę wejść? - zapytała dźwięcznym i łagodnym tonem, przekraczając próg. Zamknęła za sobą drzwi i rozejrzała się po gabinecie z zainteresowaniem. Wystrój uległ zmianie od ostatniej jej wizyty. Co prawda nie przebywała tutaj zbyt często, a jednak miło było popatrzeć na pozytywne zmiany. Dostrzegła sporą ilość ksiąg, które aż prosiły się, by dotknąć ich grzbietów z jakąś taką pieszczotliwością. Jako, że szkoliła się w czujnej obserwacji zauważyła zdjęcie rodzinne profesora stojące sobie na kominku. Widząc obce twarze poczuła wstyd, zupełnie jakby kogoś podglądała. Przez jej twarz przemknął grymas. Nie przepadała za tematem rodzinnym i taką też atmosferą. W tym gabinecie było naprawdę przytulnie i wystrój wzbudzał tęsknotę, przed którą się tak broniła. Zaczerpnęła dyskretnie tchu i zakończyła oględziny. Popatrzyła na nauczyciela i założyła na usta formalny i miły dla oka uśmiech. - Przyniosłam panu referat z marca dotyczący wilkołaków, wypracowanie na trzy stopy pergaminu na temat rodzaju klątw i do sprawdzenia notatki, o które pan prosił traktujące o rodzajach duchów. - podeszła do biurka, dwoma palcami wygrzebała z teczki odpowiednie zwoje pergaminu i wyciągnęła do nauczyciela. Zostały jej zadane w zeszłym tygodniu, a dzisiaj je oddawała treściwe, obfite, grube i zapisane niezwykle starannym pismem. - Co mam jeszcze uzupełnić, profesorze? - ścisnęła mocniej książkę, odczuwając pewien stres i niepokój na myśl, że będzie musiała lada moment poruszyć trochę trudniejszy temat. Póki co przyglądała się spokojnie mężczyźnie czując wobec niego pewną nić sympatii. Odczuwała potrzebę przypodobania mu się, pokazania, że jest pilną uczennicą i traktuje poważnie nabywanie wiedzy. Spięła ramiona i przypilnowała się, aby uśmiech zdobiący jej usta wciąż był taki samy jak w chwili przekroczenia progu.
Noah Sanders
Temat: Re: Gabinet i sypialnia Sandersa (OPCM) Sob 01 Gru 2018, 16:11
Brwi Noah uniosły się w górę, kiedy sowa profesor Chantal przyniosła pośpieszną odpowiedź w zaledwie kilka minut. Był przekonany, że jeśli obowiązki pozwalałyby jej – natychmiast pojawiłaby się w jego gabinecie. Przesunął nieśpiesznie palcami po pergaminie, upewniając się czy odczytał wszystko i nakreśliwszy zaledwie kilka wyrazów wyjaśniających, odesłał odpowiedź. Odwiesił nauczycielską szatę na drewniany wieszak, który skłonił się delikatnie w geście podziękowania. Następnie nauczyciel przysiadł w fotelu, zatapiając się w lekturze uczniowskich wypracowań.
Zrobiłeś co mogłeś, nic więcej się nie dało – próbując zagłuszyć wyrzuty sumienia skupił uwagę na treści. Nie trwało to jednak zbyt długo, ponieważ rozległo się wyraźne pukanie do drzwi i oderwał wzrok od lektury.
- Proszę!
Dość wyraźną wadą tak wielkiego pomieszczenia było roznoszące się echo, przez które zapraszanie gości do środka było swoistego rodzaju utrapieniem dla Noah. Dopiero dostrzegając drobną sylwetkę uczennicy w barwach Ravenclawu podniósł się z zielonego fotela i przywołał machnięciem wieszak na ubrania. Skrzypiąc niemiłosiernie umagiczniony przedmiot zbliżył się do nauczyciela, aby ten swobodnie mógł zarzucić nauczycielską szatę na ramiona.
- Dzień dobry, zapraszam, śmiało – odpowiedział lekkim uśmiechem dziewczynie, której w żadnej mierze nie potrafił przypisać do żadnego z roczników. Wyglądała z pozoru na dojrzałą, jednak Noah miał lekki problem z określeniem konkretnego wieku.
Siódma klasa…? Może chodzi o OWUTEmy...
Zdjęcie znajdujące się na kominku przedstawiało 20-kilkuletniego nauczyciela wraz z niewiele starszą kobietą o kruczoczarnych włosach, pociągłej twarzy, nastolatka oraz małżeństwa w zbliżającym się wieku emerytalnym. Noah nie dostrzegł jednak taksującego wzroku Krukonki, bardziej zainteresowany papierzyskami, jakie ze sobą przyniosła. Podszedł więc do niej niespiesznie, wyciągając dłonie w kierunku pergaminów. Pierwszy z nich rozwinął, aby upewnić się czy został prawidłowo podpisany i zatytułowany – nie miał jednak żadnych zastrzeżeń. Podniósł zaskoczone spojrzenie na dziewczynę, odbierając kolejne wypracowania.
- Wszystkie trzy tematy…? – zagadnął z niezrozumieniem, rozwijając kolejne rulony. Te, które omiótł pośpieszenie wzrokiem odłożył na komodę, uprzednio zbliżając się w tamtą stronę. Niezgrabnie rozgarnął dłonią miejsce, przekładając niesprawdzone jeszcze wypociny piątoklasistów i uśmiechnął się pod nosem.
Miłe zaskoczenie dnia...
Nie potrafił wyjść z podziwu dla kaligraficznego pisma, więc szybko podsumował – zaczarowane pióro z pewnością ułatwiło sprawę dziewczynie. Wielkość referatów była imponująca, jednak wolał zapoznać się z treścią i ocenić jakość tekstu, nie zaś ilość.
- Proszę, niech mi panienka przypomni, jak masz na imię i z którego jesteś rocznika?
Odłożył w końcu materiały w jedno miejsce i ułożył na samym dnie wielkiej góry pergaminowych wypracowań. Noah wychodził z założenia, że sprawiedliwość nie może mieć wyjątków – i jeśli dziewczyna nie oddała pracy w wyznaczonym terminie (czyli marcu), zmuszona jest poczekać na odpowiedź nauczyciela, gdy ten upora się z bieżącymi sprawami. Swobodnym krokiem podszedł do opasłej witryny, za którą znajdowały się grube teczki oznaczone małymi herbami domów i rocznikami aktualnie uczącymi się w Hogwarcie. Witrynka miała cztery półki – po jednej, dla każdego z domów. Wyciągnąwszy smukłą różdżkę z kieszeni umocowanej do rękawa machnął nią zgrabnie, a zaklęcie popłynęło wprost w zamek zabezpieczający witrynkę.
- Herbaty lub wody? – zagadnął, przeczuwając że kwestia zaległości będzie zupełnie odmienna od sytuacji z panem Hornem. Noah westchnął, otwierając drzwiczki witrynki wyższej niż on sam i zerknął przez ramię. - Śmiało, niech panienka usiądzie – uśmiechnął się pobłażliwie, starając się zachować przy tym życzliwy wyraz twarzy.
Yumi Mizuno
Temat: Re: Gabinet i sypialnia Sandersa (OPCM) Sob 01 Gru 2018, 16:33
Dopadło ją poczucie niezręczności, gdy tak stała przed nauczycielem i czekała na jego zaproszenie, słowo, gest. Mimo wszystko kark miała wyprostowany, zachowywała profesjonalny spokój. W chwili kiedy zorientowała się, że nauczyciel w ogóle jej nie kojarzy, ugryzła się w kącik ust. Faktycznie, powinna najpierw się przedstawić. Wróciła do nauki raptem dwa tygodnie temu, uczniów była masa, a więc nic dziwnego, że jej nie zapamiętał. Nie rzucała się jakoś w oczy, wszyscy dawno przywykli do obecności dziewczęcia innej narodowości. - Najmocniej przepraszam, już się przedstawiam. Mizuno Yumi, piąty rok, Ravenclaw. - zreflektowała się wyciągając głowę w kierunku mężczyzny. - Moje dane są pieczołowicie zapisane w prawym górnym rogu każdej pracy. Związałam pergaminy zszywkami, aby strony się nie pogubiły. - dodała i zamilkła odnosząc wrażenie, że się niepotrzebnie rozgadała. Podrapała się po policzku i mocniej przytuliła do siebie książkę. Stała sobie spokojnie, nie wadziła, nie przemieszczała się ani zbytnio nie rozglądała. Czekała na odpowiedź, która o dziwo nie nastąpiło. Zamiast tego usłyszała propozycję poczęstunku. Teraz to ona odczuła zdziwienie. - Wody, dziękuję bardzo panie profesorze. - uznała, że lada moment zaschnie jej w ustach, a więc nie odmówi uprzejmości. Pamiętała doskonale ojcowskie nauki, by jak najmniej odmawiać starszym i bardziej doświadczonym czarodziejom, oczywiście rzecz jasna w samych rozsądnych sytuacjach. - Dziękuję. - rzekła i usiadła na brzegu krzesła, z nogami złączonymi przy kolanach i splecionymi przy łydkach. Wygładziła spódniczkę, by nie było na niej żadnej fałdki, położyła nań książkę, a na okładkę blade dłonie. - Jestem tą dziewczyną, która była nieobecna przez dwa miesiące szkolnej nauki. Wysyłałam listownie największe wypracowania i teraz nadrabiam materiał. - postanowiła się przypomnieć. Odczuła wewnętrzną frustrację. Nie lubiła być aż tak niewidoczna i niewyraźna pomimo tego, że nauczyciel miał święte prawo nie pamiętać uczniów. Ile ich było? Setki! Popatrzyła na mimikę profesora i rozluźniła się dostrzegając tam życzliwy uśmiech. Nie powinno być źle.
Noah Sanders
Temat: Re: Gabinet i sypialnia Sandersa (OPCM) Sob 01 Gru 2018, 17:18
Mizuno… Mizuno… piąty rok...
Po wypowiedzeniu magicznych danych, Noah wodził palcem po grzbiecie teczek Ravenclawu przez kilka dobrych minut. Poszukiwania odpowiedniego rocznika nigdy nie przysparzały mu problemów, jednak tym razem teczka okazała się nieco opaślejsza od pozostałych.
- Oh, bardzo dziękuję, ze pewnością ułatwi mi to sprawdzanie – bąknął pod nosem, ponieważ ciężar teczki przerósł jego oczekiwania, chociaż z pozoru nie była ona grubsza od kilkustronnicowego wypracowania. Z pewnością wygladało to komicznie, kiedy trzymał dwoma rękoma teczkę i z cichym jękiem umieścił ją na pulpicie tuż obok okna. Machnął niedbale ręką, odganiając pióro, które grzecznie wróciło do kałamarza nie rozchlapując atramentu. Noah przeniósł w końcu wzrok na pedantycznie ubraną uczennicę, czując w stosunku do niej nieokreśloną sympatię.
Być może przez to, że słodzi ci czas po gorzkim spotkaniu z tamtym chłyskiem.
Nauczyciel machnął ręką w kierunku kominka, gdzie nad paleniskiem unosił się żeliwny kocioł pokaźnych rozmiarów. Chochla, która mieszała przed chwilą coś w jego wnętrzu wyprysnęła w górę, aby przelecieć nad głową uczennicy i pomknęła w nieznaną, zakrytą część pomieszczenia.
- Poczęstuj się, śmiało – dodał, przeszukując niekończącą się liczbę kartek. W międzyczasie wskazał podbródkiem na stolik stojący nieopodal fotela, w którym Yumi – nawet siedząc na krawędzi – omal się nie zatopiła całkowicie. Na stoliku leżała bowiem okrągła misa z ciasteczkami o różnych kolorach, z kawałkami czekolady w środku. Minęło kilka sporych minut zanim nauczyciel przebrnął przez blisko 50 stron teczki i odnalazł nazwisko uczennicy jaką właśnie gościł. Zmarszczył brwi, czytając pośpiesznie informacje na jej temat:
Opuszczone lekcje… zaległości… wcześniej pilna uczennica… zakł… zakład psychiatryczny?
Mężczyzna podniósł wzrok na niepozorną dziewczynę, jedynie na chwilę. W tym momencie z pomieszczenia zza kotary wyleciały dwa drewniane kubki bez uchwytów, lądując z eleganckim piruetem na stoliku przed Yumi.
Śmierć ojca… Nie ma nikogo… Matka… niedawno nawet brat … O Merlinie...
Doczytanie poszczególnych notatek spisanych ręką poprzednika Noah było dla niego niczym cios w policzek – dowiedział się zdecydowanie zbyt dużo jak na spokojny dzień pracy w Hogwarcie. Dlatego energicznie zamknął teczkę z rocznikiem piątym Ravenclawu i podszedł w kierunku dziewczyny, poprawiając przy tym szatę na ramionach.
- Dobrze, musiałem nieco wniknąć w sytuację, przepraszam za tą... – zatoczył dłonią okrąg w powietrzu, próbując odnaleźć w umyśle odpowiednie słowo. Nim jednak znalazł, dokończył wypowiedź w inny sposób: - Przez dwa miesiące nauki ominęło ciebie sporo praktycznych zajęć, dlatego wolałbym skupić twoją uwagę, panienko Mizuni.
Nauczyciel patrzył na Krukonkę, jednak poprawił szaty w taki sposób jakby zamierzał usiąść i … właśnie w tym momencie, jeden z wolnych foteli przysnął się w idealnym momencie, aby posadzić szlachetne cztery litery profesora.
- Obrona przed czarną magią to dość poważny przedmiot, tym bardziej w czasach, w jakich żyjemy. Na moich zajęciach stawiam przede wszystkim na praktykę, ponieważ teorię możecie poznać w bibliotece przy małej pomocy – posłał kolejny uśmiech, jednak nieco smutniejszy i bardziej zamyślony niż poprzedni. Było mu szczerze żal nastolatki, która nim osiagnęła pełnoletność – straciła wszystkich bliskich.
Dopiero teraz zwrócił uwagę na ściskaną przez nią książkę, starając się dostrzec tytuł okładki. Pochylił się po wolny kubek z wodą.
Yumi Mizuno
Temat: Re: Gabinet i sypialnia Sandersa (OPCM) Sob 01 Gru 2018, 18:05
Popatrzyła z zainteresowaniem na wyciągniętą teczkę. Różniła się grubością i to ją zastanowiło. Cóż profesor tam trzymał? Zrodziła się w niej piekląca ciekawość, która narastała z każdą minutą, kiedy mężczyzna wczytywał się w treść ukrytych zwojów. Nie mogła oddać się kontemplacji na ten temat, bowiem tuż nad jej głową śmignęła chochla. Uchyliła się, a mimo wszystko jedna kropla opadła jej na skroń. Poczuła gorąc, niemalże parzący lecz nie wykrzywiła ust. Boczną częścią palca wskazującego otarła niepożądaną kroplę i udawała, że nic się takiego nie wydarzyło. Powiodła wzrokiem do talerzyka z ciasteczkami. - Dziękuję. - odmówiła, czuła, że to nie czas na zajadanie się słodkościami i kruszenie na nienaganny strój, nad którym od rana pracowała. Odgarnęła z czoła kosmyk grzywki, który wrócił od razu na swoje miejsce łaskocząc ją w rzęsę. Nie mając nic lepszego do zrobienia, przypatrzyła się kształtom ciasteczek i czekała aż nauczyciel skończy szukać tego, czego potrzebował. Dwukrotnie ukradkiem zerknęła na niego i wtedy właśnie nawiązali krótki kontakt wzrokowy. Co tam wyczytał? Czemu na nią spojrzał? Siedziała nieruchomo wszak i nie wykazywała się żadnym przesadnym gestem. Powitała spojrzeniem wirujące kubki, wsunęła dłoń w ucho naczynia wcześniej szeptem prosząc książkę, aby grzecznie zaczęła unosić się w powietrzu, co też uczyniła, zajmując miejsce tuż obok jej kolan. Patrzyła nauczycielowi spokojnie w oczy, gdy ją próbował przeprosić za coś nienazwanego, czego nie potrafiła zdefiniować. Nie czuła się w żaden sposób urażona ani zaniedbana. Była uczennicą, on nauczycielem, a więc wiadomym było, iż musi grzecznie czekać na odpowiedni poziom atencji z jego strony. Kącik jej ust drgnął w zdradzieckim uśmiechu, gdy mężczyzna zginał się do siadu i w ostatniej chwili powędrował ku niemu fotel. To było miłe dla oka, zwyczajne i piękne w swej prostocie. Poprawiła się na miękkim krześle i wyprostowała plecy, próbując zminimalizować wrażenie, że mogłaby się w nim zapaść i zniknąć, gdyby zechciała zwinąć się tu w kłębek. Czuła, że dałaby radę. Przyjęła smutny uśmiech i zmarszczyła nieznacznie brwi. Uniosła kubek z wodą do ust, zwilżyła je zanim się odezwała. - Niestety nie mogłam ćwiczyć zaklęć, ale odkąd wróciłam do Hogwartu pracuję nad nimi w każdej wolnej chwili. Proszę o pomoc moich współmieszkańców i jako tako udaje mi się nad nimi pracować. - poczuła się do usprawiedliwienia, szczególnie, że profesor zwrócił uwagę na tę istotną część. Świat robił się niebezpieczny. Bardzo niebezpieczny. Wchodzili w niespokojne czasy. Sama myśl wywołała w niej dreszcz niepokoju. Wzdrygnęła się. - Jeśli mam zaliczyć któryś z tych zaklęć, douczę się go do wyznaczonego terminu, profesorze. Jestem w stanie zrobić dużo, aby nadrobić zaległości szczególnie z pana przedmiotu. - mówiła tonem poważnym, może trochę zbyt poważnym jak na jej ledwie szesnaście lat. Zerknęła kątem oka na lewitującą leniwie książkę, która obracała się w ślamazarnym tempie wokół własnej osi. Nosiła tytuł Magii obronnej umysłu ludzkiego Denisa Hendersona, która nie jest dostępna w szkolnej bibliotece, a można ją nabyć za pewną ilość galeonów przy ulicy Pokątnej.
Noah Sanders
Temat: Re: Gabinet i sypialnia Sandersa (OPCM) Sob 01 Gru 2018, 18:49
Dostrzeżenie radosnej iskierki w oczach Krukonki odnotował jako personalny sukces – choćby na chwilę! Z początku spojrzał na uczennicę jako jedną z nadgorliwych, jednak po wyczytaniu powierzchownych informacji na jej temat, dostrzegł głębię problemu. Pomimo zmęczenia sytuacją z panem Hornem, postanowił wykrzesać z siebie nieco więcej empatii w stosunku do nastolatki – ta przynajmniej wydawała się chętna na współpracę i pomoc. Usiadł wygodniej w fotelu, upijając zaledwie łyk chłodnej wody zanim odłożył go ponownie na stolik. Po chwili twarz uczennicy przyozdobił smutny uśmiech, który wydał się Noah bardziej naturalny niż poprzedni.
- Oh tak, to całkowicie zrozumiałe…! – ostrożnie dobrał słowa, jedynie domyślając się jak wielki ciężar doświadczeń niosła na swoich barkach panna Mizumi. Pokiwał głową z uznaniem, słysząc o współpracy jaka zawiązała się między mieszkańcami Ravenclawu. Zrobiło mu się ciepło na sercu, widząc solidarność i wsparcie wśród młodszego pokolenia.
- Bardzo się cieszę, że tak żarliwie podchodzisz do praktyki – dodał spokojniejszym i bardziej opanowanym tonem, opierając się szerokimi plecami o oparcie wygodnego fotela. - W dodatku z pomocą przyjaciół.
O ile są to zaklęcia obronne...
Podniósł lewą rękę, aby poprawić zsuwający się szeroki rękaw szaty. Dostrzegł wyraźne drgnięcie nie pokoju na dziewczynie, więc powstrzymał ściągnięcie brwi – niepotrzebnie czuła się zagrożona w tym miejscu. Dla rozluźnienia sięgnął po jedno z ciastek upieczonych przez jego matkę. Zanim jednak wgryzł się w nie, machnął spokojnie dłonią w kierunku porcelanowych talerzyków, które przypłynęły w powietrzu zgodnie z zajętymi miejscami rozmówców. Dopiero mając w dni podstawkę na okruszki, odważył się ogryźć kawałek słodkości.
- Jesteś już w piątej klasie i większość z nich dotyczy zajęć ochronnych. Bądź zabezpieczających. O ile pamięć mnie nie myli, jakiś czas temu zaczęliśmy rozmawiać na twoim roczniku o praktycznym rozpoznawaniu klątw... – zamyślił się lekko, odpływając myślami na temat planu dydaktycznego jaki został odgórnie narzucony przez poprzedniego nauczyciela. Postanowił go nieco zmodyfikować, dodając zdecydowanie więcej możliwości praktyki.
- No, ale – uciął gwałtownie, posyłając sympatyczny uśmiech Yumi – ...oddałaś swoją pracę na ten temat, więc łatwiej będzie ci nadgonić praktykę.
Okładka książki dawała mu wyraźny sygnał – czyżby dziewczyna chciała nauczyć się ochrony własnego umysłu? Bądź co gorsza – wniknąć w umiejętność czytania myśli innych?
- Ale chyba przyszłaś tutaj również w sprawie pana Hendersona, prawda…? – zaryzykował tym zagadnieniem, kiedy również i spojrzenie dziewczyny spoczęło na książce znajdującej się w Dziale Ksiąg Zakazanych. Kto odważył się sprzedać ten tom tak młodej osóbce?! Noah ponownie oparł się plecami o fotel, tym razem jednak oparł resztę ciała na lewym oparciu i podparł podbródek wierzchem dłoni.
Yumi Mizuno
Temat: Re: Gabinet i sypialnia Sandersa (OPCM) Sob 01 Gru 2018, 19:20
- Jak już pan wspomniał, pana przedmiot jest bardzo ważny. Nie ośmieliłabym się go zlekceważyć. Zależy mi na nim i zajmuje wysokie miejsce na liście moich priorytetów. - odniosła wrażenie, że nie zabrzmiała zbytnio jak nastolatka, której głównym aktualnym planem życia powinna być zabawa i korzystanie z życia. Uświadomienie sobie tej gorzkiej prawdy nie było łatwe lecz nie zrobiła w tej kwestii niczego. Straciła ochotę na porywające zabawy bądź co gorsza upijanie się ponczem. Miała inne plany. Inne marzenia. Inne ambicje, przez co nie oddawała się nastoletniemu szaleństwu a pracowała nad sobą, by zajść daleko. Wydawało się jej, że usłyszała przy uchu chrupnięcie ciastka. Mrugnęła energicznie i wrażenie zniknęło. Nie poczęstowała się jednak słodkościami mimo, iż czuła ich ładny zapach. Postukała chudymi palcami w kufel z wodą. Zaklęcia obronne, czyli czysta defensywa. Nie patrzyła na to pod kątem uzupełnienia wiedzy, a wykorzystania w życiu, w pewnych sytuacjach, które mogą się jej przydarzyć. Opanowanie ich stało się nagle jeszcze ważniejsze niż dotychczas. Skinęła głową, owszem, teorię znała, a nad praktyką ćwiczyła. Co prawda nie robiła takich postępów jakby chciała lecz nie poddawała się. Musi być najlepsza. Musi umieć się obronić na wypadek... - Owszem, choć co innego gdy wspiera mnie koleżanka z roku a co innego jak doświadczony nauczyciel. - przyznała mu rację i zauważyła głośno różnicę. Tym razem napiła się wody, bowiem książka została zauważona. I ona skierowała nań wzrok, na kilka sekund zamyśliła się i zaczęła przypatrywać znacznie intensywniej, zupełnie jakby czegoś w niej szukała. - Tak, jak pan zauważył. - ożywiła się nieco i dotknęła okładki tomiszcza. Te spoczęło wygodnie we wnętrzu jej dłoni. Przesunęła kciukiem po miękkiej oprawie. - Przyszłam do pana z bardzo uprzejmym zapytaniem czy zechciałby pan wydać mi pozwolenie, abym mogła poznać drugą część trylogii pana Hendersona. Jest ona umieszczona w Dziale Ksiąg Zakazanych, czego z ręką na sercu, nie przewidywałam. - przełożyła książkę w taki sposób, aby nauczyciel mógł przeczytać dokładnie tytuł bądź ewentualnie ją przejrzeć osobiście. Yumi znała jej treść na pamięć, choć ku jej żalowi, nie było tam nic na temat zaklęć. Sama teoria i filozofia. - Uprzedzę pytanie, interesuję się tą dziedziną z pobudek osobistych. Nie będę ukrywać, miałam problemy natury... duchowej, co skłoniło mnie do refleksji nad siłą umysłu i emocji. Szukam zatem informacji jak się wzmocnić i wierzę, że trylogia pana Hendersona da mi szansę, by stać się silniejszą. Mam nadzieję, że pan mnie zrozumie. - wszystko co mówiła okraszała spokojnym, rzeczowym tonem. Rozmawiała kulturalnie z dorosłym mężczyzną, patrzyła mu nieprzerwanie w oczy i w sumie nie miała nic do ukrycia. Słyszała o rzadkiej dziedzinie magii pozwalającej osłonić całkowicie umysł przed ingerencją z zewnątrz jednakże nie znała jej nazwy ani nie posiadała na ten temat głębszej wiedzy. Poruszała się po omacku lecz wiedziała, że pewnego dnia dojdzie do swego.
Noah Sanders
Temat: Re: Gabinet i sypialnia Sandersa (OPCM) Sob 01 Gru 2018, 20:22
Nauczycielowi zrobiło się cieplej na sercu, gdy ponownie usłyszał szczere zapewnienie ze strony tak młodej uczennicy. Był przekonany, że wiele przeszła w swoim życiu – stąd powaga wylewająca się niemalże z jej oczu i smutek, który stara się zatuszować uśmiechem. Postanowił nie wchodzić butami w ten temat, już raz popełnił błąd w stosunku do innego ucznia.
- Bardzo mnie to cieszy, panno Mizuno – zgodnie z prawdą skinął głową, przyjmując do wiadomości powagę sytuacji. Oferta… a właściwie propozycja bądź prośba, jaka wypłynęła ze strony uczennicy zaskoczyła go. Odchrząknął i odsunął dłoń od swojej twarzy, nie dowierzając jak szybko i prosto można odbyć rozmowę z uczniem, jeśli ich cele są ze sobą zbieżne.
- Oczywiście, jeżeli wyrażasz takie zapotrzebowanie, mogę udzielić tobie kilku prywatnych lekcji w ramach podreperowania twoich umiejętności – potwierdził swoje zaangażowanie wyraźnie ożywionym tonem, upijając kolejny łyk wody i odkładając talerzyk z kawałkiem odgryzionego ciasteczka.
Pozwolenie…?
Zmarszczył zamyślony brwi, upijając więcej łyków wody niż zamierzał. Potrzebował jednak czasu do namysłu i żałował, że nie posiada artefaktu umożliwiającego zatrzymanie klepsydr. Spojrzenie nauczyciela spoczęło ostatecznie na okładce teoretycznego wstępu do leglimencji i oklumencji. Westchnął, odkładając w końcu kubek i przez chwilę trzymał dziewczynę w niepewności, wyciągając dłoń w kierunku książki. Zamierzał sprawdzić czy zawiera ona jakieś nowe dodatki, w którym roku została wydana i przez jakie wydawnictwo. Swego czasu sam bazował na tych księgach jako podstawie do nauki trudnej umiejętności ochrony swego umysłu, jednak czynił to zdecydowanie później niż piątoklasistka!
- Zanim odpowiem, muszę poznać prawdziwy powód, dla którego chcesz poszerzyć swoją wiedzę, panno Mizuni – bez ogródek chciał poznać przyczynę niepokoju igrającego w oczach uczennicy, ponieważ temat w jaki chciała się zanurzyć przekraczał póki co jej możliwości. Westchnął ponownie, opierając się ciężko o oparcie fotela.
- Czy obawiasz się, że ktoś mógłby próbować odczytać twoje wspomnienia bądź myśli? – jedynie to przyszło mu do głowy. Szczególnie, że w wyobraźni dostrzegł urywek jej akt ze wspomnieniem o śmierci matki… ojca… brata … w aktach bowiem nie było zapisanej żadnej rozsądnej przyczyny, dla której znalazła się w zakładzie!
To czyste szaleństwo...
Westchnął ponownie, przesuwając ze zdenerwowaniem równo przycięte wąsy. Poczuł, że jego dłonie się pocą, jednak zamierzał nad tym zapanować. Dlatego podniósł spojrzenie na uczennicę, nie uginając wzroku pomimo ostrości i pewności dostrzegalnej w oczach Yumi.
- Być może potrafię tobie pomóc w tej kwestii bardziej niż danie pozwolenia, ponieważ samo przeglądanie tych książek jest dość niebezpieczne, panno Mizuni. – Zaczynając swój wywód pomachał nieznacznie tomiszczem, podkreślając źródło informacji o jakim rozmawiają. - Chciałbym wiedzieć, skąd panienka zdobyła tę książkę. Przeglądanie jej w dormitorium nie jest dobrym zagraniem.
Yumi Mizuno
Temat: Re: Gabinet i sypialnia Sandersa (OPCM) Sob 01 Gru 2018, 20:42
Nie prosiła o prywatne lekcje, a jednak gdy odtworzyła sobie w myślach swą wypowiedź przyznała mężczyźnie rację. Mógł to tak właśnie odebrać przez co sama siebie zaskoczyła. Nawet gdyby brała pod uwagę tak odważną prośbę, nie sądziłaby, aby nauczyciel miał czas zwłaszcza dla niej. A tu proszę - dostała już zgodę i zapewnienie, że go dla niej znajdzie. Otworzyła szerzej oczy i ponownie odsunęła z czoła nieupiętą grzywkę. - Ojej, to byłoby bardzo miłe z pana strony, ale też nie chcę się panu narzucać i zabierać czasu. - stwierdziła, że wyrazi tę myśl jasno i klarownie, aby nie rodzić niedopowiedzeń i wątpliwości. Wizja poprawy swojego kunsztu czarowania w trakcie indywidualnych korków prowadzonych przez głównego nauczyciela Obrony Przed Czarną Magią... to znacznie przyspieszyłoby jej edukację i nadrobienie zaległości. Czekała cierpliwie na werdykt i nie spuszczała z niego wzroku. Przestała się uśmiechać, by nie wyglądać jak obłąkana. Przypatrywała się mu nie nachalnie, ot wyczekująco. W środku poczuła przejaw zniecierpliwienia, zdecydowanie wolałaby aby zastanawiał się ciut szybciej. Tyle wiedzy jest jeszcze nieodkrytej... tak wiele ma w sobie potencjału i chce go z siebie wydobyć w jak najokazalszy sposób. Musi, po prostu musi umieć się bronić. Ofensywa jest w drugiej kolejności, przede wszystkim ochrona samej siebie. To priorytet. Uniosła wyżej podbródek, zacisnęła palce na kuflu. - Tak, profesorze. Obawiam się, że ktoś mógłby wtargnąć do moich myśli i wspomnień. Sam-Pan-Wie-Kto uaktywnił swoją działalność, a jestem dzieckiem czystokrwistej rodziny. Chcę dmuchać na zimne niż kusić ciemną stronę mocy, by się mną w przyszłości zainteresowała. - mówiła połowiczną prawdę. Doskonale zdawała sobie sprawę, że wszystkie jej zabiegi dążą ku temu, by się obronić przed Amycusem. Był niezwykle charyzmatyczny, miał nad nią władzę i wyprał jej mózg. Omamił, zniszczył, stworzył na nowo. Wierzyła, że opanowanie sztuki obrony umysłu uodporni ją na jego wpływ. Bała się. Bała się, że on do niej w końcu przyjdzie i zacznie pytać. Czuła w kościach, że ten dzień nadejdzie. Wiedział, że wróciła. Popatrzyła na książkę i delikatnie nastroszyła cienkie brwi. Czy dobrze zrozumiała, że dostała egzemplarz nieprzeznaczony dla osób niepełnoletnich? Sądząc po postawie i zachowaniu nauczyciela, dokładnie tak było. Nie odpowiedziała od razu, widać było po jej drgającej dolnej wardze, że ją to zaniepokoiło. Odstawiła kufel na brzeg biurka nauczycielskiego i splotła ze sobą palce bladych dłoni. - W tej części nie ma treści, która mogłaby uchodzić za niebezpieczną. Tak mi się wydaje. Mówi pan, że jest to wiedza zakazana? Otrzymałam ten egzemplarz bez najmniejszego problemu i nie kupiłam go na Nokturnie. - coś ją powstrzymało. Zamknęła usta. Nie mogła mu powiedzieć o tej księgarni, którą prowadził przyjaciel jej zmarłego ojca. Walczyła sama ze sobą. Sprawiedliwość czy ambicja? Ambicja czy sprawiedliwość? - Zapewniam, że jeśli tak było, to nie byłam świadoma mimo, że dziwne mi się wydało, że druga część tej trylogii jest już poza moim zasięgiem. - mimowolnie zestresowała się. Co jeśli nauczyciel oskarży ją o złamanie regulaminu szkolnego albo o przestępstwo? Nie mogła pozwolić sobie na zawieszenie w prawach ucznia! Przez jej oblicze przemknął strach, jej ramiona zadrżały. Potarła odsłoniętą skórę i popatrzyła na profesora z już mniejszą pewnością siebie. - Zakupiona została z legalnie działającej księgarni. - zacisnęła usta. Nie umiała się przełamać, by mu zdradzić adres. Przeczytała księgę zakazaną... i chciała więcej. Jeśli wyda swoje źródło, straci bezpowrotnie szanse na zdobycie reszty trylogii. Czuła się, jakby walczyło w niej dobro ze złem. Ona sama z Amycusem. Prawie słyszała jego szept przy uchu.
Noah Sanders
Temat: Re: Gabinet i sypialnia Sandersa (OPCM) Sob 01 Gru 2018, 21:30
Najwyraźniej jest bardziej zaskoczona niż ty…! Ale przecież po to właśnie przyszła...
Noah uśmiechnął się pobłażliwie na wydźwięk stwierdzenia, że uczennica zabierze mu cenny czas, jaki mógłby przeznaczyć na coś bardziej kreatywnego. Pytanie jednak brzmiało, jak miał inaczej wykorzystać swój pobyt w Hogwarcie, jak nie dla uczniów i poszerzanie ich horyzontów, aby wychodząc poza mury potrafili nie tylko się obronić – ale przede wszystkim zrobili coś pożytecznego dla magicznego świata.
- Zastanowię się nad terminami, chciałbym w miarę możliwości spotykać się przynajmniej dwa razy w tygodniu przez najbliższe trzy tygodnie. Poznać poziom twoich umiejętności i tym podobne... – zatoczył ręką koło, kładąc ją ostatecznie na okładce książki. Wydawała się lżejsza niż ta, którą on sam czytał. Rok wydania jednak się zgadzał, zmienione zostało jednak uaktualnienie i księga została rozszerzona o wstęp.
- Chciałbym ją zachować do najbliższego spotkania, z tego co widzę kanon się zmienił przez te lata, gdy sam byłem uczniem. – Uśmiechnął się pokrzepiająco, żywiąc głęboką nadzieję iż takie wyjaśnienie dziewczynie w zupełności wystarczy. Miał ostatnio manię tłumaczenia się uczniom, a to należało w trybie natychmiastowym usunąć – jako nauczyciel otrzymał prawo rekwirowania takich ksiąg!
- Taaak, rozumiem, panno Mizuni – skinął głową, jednak wyjaśnienie zupełnie mu nie wystarczało. Dziewczyna ewidentnie chciała zaczerpnąć wiedzy bez tłumaczenia i usprawiedliwienia. Chociaż zdawało mu się, że nie ma złych zamiarów – wolał dmuchać na zimno, ponieważ kto raz zaczerpnie choć krztynę z praktyki oklumencji, zaczyna go kusić również druga strona. Westchnął cicho i pokręcił głową w kolejnym zastanowieniu.
- Jak już wspomniałem, kanon nauczania zmienił się. Temat leglimencji i oklumencji będziemy omawiać jedynie wyrywkowo na początku przyszłego roku. – Powiedział uczciwie, zgodnie z prawdą i podniósł spojrzenie z książki ponownie na uczennicę. Nawet jak na Krukonkę, zdawała się być bardzo zdeterminowana w osiągnięciu celu. Autentyczność strachu i reakcji jej ciała na wypowiedziane przez Noah słowa utwierdziły go w przekonaniu, że dziewczyna nie ma złych zamiarów względem dziedziny wiedzy, jaką chce pogłębić. Ambicja zmieszana ze strachem to wystarczająca motywacja do osiągnięcia wybitnych sukcesów.
- Dobrze, spokojnie, panno Mizuni. Być może zostałem źle poinformowany i pora uzupełnić braki w wiedzy – uśmiechnął się lekko, aby uspokoić dziewczynę. Pochylił się nieznacznie do przodu, aby położyć rękę na dłoniach uczennicy i je lekko ścisnąć. Miał przyjemnie ciepłą skórę, naznaczoną jednak czasem, nieudanymi zaklęciami i pracą.
- Być może na Pokątnej znajdują się księgarnie, które serwują tego typu księgi. Dziękuję, że przyniosłaś ją tutaj, panno Mizuni. – Starał się przywołać na twarz uśmiech najbardziej przyjazny jaki potrafił, a zmarszczki dookoła jego oczu pojawiły się niemalże natychmiast. - Drugi tom rozprawia o oklumencji stanowiącej obronę umysłu, która najwyraźniej panienkę interesuje. Muszę zastanowić się jednak nad wydaniem pozwolenia, dobrze? Dam panience odpowiedź jutro, listownie. – Odchylił się z powrotem na fotel, zsuwając dłoń z drobnych, spiętych palców Krukonki. Niespiesznie odłożył książkę między kubki z wodą a ciasteczkami. Następnie sięgnął po niedokończone ciastko i zaczął je ponownie konsumować.
- Kto wie, jeżeli wiedza okaże się wystarczająco przystępna, stworzę możliwość poszerzania wiedzy dla chętnych... – mruknął bardziej do siebie, jednak uważnie obserwował reakcje nastolatki, niejako czekając na reakcję na te słowa.
Yumi Mizuno
Temat: Re: Gabinet i sypialnia Sandersa (OPCM) Nie 02 Gru 2018, 18:29
- Oczywiście. Dostosuję się całkowicie do wyznaczonych przez pana terminów. - odpowiedziała niezwykle ugodowo wierząc, że to jej szansa na znaczne poprawienie swych umiejętności. Cieszyła się na tę myśl, była gotowa zacząć już teraz, zaraz, za jeden moment. Potrzebowała do tego jedynie różdżki, a z tą się nie rozstawała nawet na chwilę. Niezbyt spodobał się jej pomysł oddania książki na przechowanie. Zapłaciła za nią pewną cenę, poza tym ostatnimi czasy pilnowała swych własności. Mimo wszystko skinęła głową czując, że jeśli zaczęłaby protestować, mogłaby wzbudzić niepotrzebne zainteresowanie nauczyciela, a to nie było na jej liście rzeczy planowanych. Poznawszy dwa określenia, posmakowała ich w myślach. Zapamiętała dokładnie. Oklumencja. Leglimencja. Tak, to właśnie tego szukała, a nauczyciel nieopatrznie (a może celowo?) podsunął jej właściwe słowo. Od tej pory wiedziała, czego szuka. Nie miotała się po omacku, znalazła wyraźny cel. Oczy Yumi rozszerzyły się nieznacznie i to był jedyny przejaw zaskoczenia jak i ulgi. Zmarszczyła czoło dostrzegając jego ruch, a następnie czując na swych splecionych dłoniach dotyk. Popatrzyła na nauczyciela z uwagą, wysłuchała krzepiących słów i zdziwiła się jak ją uspokoiły. Mówił prawdę, a więc przestał podejrzewać ją o jakieś łamanie regulaminu. Stroniła od szlabanów, to niepotrzebna strata czasu. - Dziękuję, profesorze. Myślę, że można sprawdzić dostępność tego typu książek poprzez kontakt listowny z jakąkolwiek księgarnią. Jeśli "Esy i Floresy" ją mają, to znaczy, że nie muszą mieć zakazu ich sprzedaży nieletnim. - nie była pewna jak to wszystko ująć, a więc robiła dobrą minę do złej gry. Mimowolnie spuściła wzrok i próbowała sobie przypomnieć kiedy ostatnio otrzymała krzepiący gest. To ojciec powinien ją pocieszać i wspierać, a ten ograniczał się jedynie do położenia ręki na ramieniu do wspólnego zdjęcia. Gest profesora miał więc bardzo pozytywny wydźwięk. Zacisnęła swe chłodne palce. Uśmiech jaki jej posłał trochę ją rozluźnił. Odpowiedziała niepewnym uniesieniem ust, choć wciąż czuła się na pewien sposób zakłopotana. - Oklumencja. Hmm. - powtórzyła to słowo, jej cel stał się jeszcze bardziej wyrazisty. Skoro będzie to omawiane w przyszłym roku... to znaczy, że wiedza na ten temat powinna być dostępna również w bibliotece. Oczywiście chciała drugi tom pana Henedrsona, a jednak zapyta bibliotekarki czy nie ma czegoś pokrewnego, aby wytrzymać do września. Chciała teraz, już, wiedzieć jak najszybciej i od razu się uczyć. - Oczywiście. Zapewniam pana, że interesuje mnie teraz tylko teoria zawarta właśnie w tej trylogii. - praktyka to zupełnie inna kwestia. Trudna, leżała poza jej możliwościami i zdawała sobie teraz z tego sprawę. Mimo wszystko planowała ją, jeśli tylko odnalazłaby kogoś, kto opanował tę umiejętność. Miała jednak świadomość, że nikt się nie chwali oklumencją. To będzie niełatwa droga lecz Yumi postanowi nawet wykrzesać z siebie pokłady cierpliwości, jeśli ma dopiąć swego. Spięła barki słysząc dziwne słowa. Poszerzenie dostępności wiedzy? Co miał na myśli? Czy to, co właśnie pomyślała? Uniosła głowę i napotkała jego wzrok. Poczuła jak serce w jej piersi zaczęło bić szybciej. Rozplotła i znów splotła palce. Jeśli to prawda... - Byłabym niezwykle rada w takiej sytuacji. - wymusiła na sobie spokój, choć miała ochotę zacząć zapewniać, że ona jej potrzebuje, mocno, natychmiast, w trybie jak najpilniejszym, bo nie wiedziała kiedy przyjdzie dzień ostatecznego starcia. Zacisnęła usta, uciekła wzrokiem, powstrzymywała się. - Cenię każdą wiedzę. - dodała, mając na myśli również tę zakazaną, choć wierzyła, że zabrzmiała całkowicie naturalnie. Tym razem konsumpcja ciasteczka zaczęła jej wadzić. Miała ochotę wyrzucić wszystkie do kominka i zarzucić nauczyciela milionem pytań. - Czy oklumencja jest równie trudna do opanowania co na przykład animagia? - zapytała nim zdołała się ugryźć w język. Dłonie miała jak z oliwy, nie umiała ich podnieść by pochwycić z powrotem kufel i zwilżyć wyschnięte usta.
Nastolatka wydawała się niezwykle pojętna jak na piątą klasę, jednak Noah dość jednoznacznie zrzucił to na barki zmęczenia doświadczeniem jakie niechybnie na nią spadło. Była wystarczająco młoda, aby przeżywać załamania związane z nieodwzajemnianiem uczuć któregoś z chłopców, a ona zastanawiała się nad oklumencją.
Co się dzieje z tymi czasami…?
Poczuł niewielką ulgę kiedy uczennica skinęła głową. Mógł oczywiście zarekwirować pozycję, jednak zamierzał pokazać się podopiecznym z pozytywnej strony jako człowiek, który ma im pomagać – nie zaś rzucać kłody pod nogi. Zerknął przelotnie na okładkę książki, obiecując sobie rozmowę z dyrektorem szkoły na temat możliwości stworzenia dodatkowych zajęć na temat obrony przed czarną magią.
Może aurorzy byliby chętni opowiedzieć o swojej pracy…?
Noah zamyślił się, podnosząc wzrok na Yumi i uśmiechnął się przyjaźnie. Przeczuwał, że dla nastolatki ten gest może oznaczać zdecydowanie zbyt wielką poufałość, jednak wychodził z prostego założenia – dziewczyna najprawdopodobniej nie miała żadnego wsparcia wśród dorosłych. Szkoła mogła stanowić dla niej jedyną możliwość wejścia na prostą pod względem duchowo-emocjonalnych krzywd, o jakich sama wspomniała. Nie sądził nawet, że zaufanie panny Mizuno wzrosło wystarczająco, aby podała nazwę księgarni skąd zakupiła książkę. To było dla niego nie tylko pokrzepiające, ale przede wszystkim dające sporą ulgę.
Oho, trafiłeś w sedno.
Uczennica ożywiła się wyraźnie, chociaż chłód dłoni wskazywał Noah na zdenerwowanie bądź spięcie. Czym jednak się jeszcze niepokoiła, skoro starał się ze wszystkich sił wprowadzić przyjazną atmosferę? Postanowił wybadać ją przez kilka dodatkowych pytań.
- Oj z pewnością wielu twoich przyjaciół Ravenlawu skorzystałoby z takiej okazji, prawda? – w jego uśmiechu dostrzec można było rozbawienie sytuacją i gorliwością Krukonów. Jeszcze jako uczeń nabijał się z wielu z nich, ich pęd do doskonałości i poszerzaniu wszelakiej wiedzy zadziwiał go i rozbrajał. Nie rozumiał nawet teraz z jakich powodów skupiali swoją uwagę na różnych dziedzinach, zamiast zająć się konkretnymi tematami. Westchnął pod nosem, kończąc konsumpcję ciastka.
- To zupełnie dwa inne działy. Oklumencja związana jest z magią ucieleśnienia, uroków i iluzji. – Odpowiedział na pytanie bez przeszkód, jednak zaraz dodał, aby pohamować dalszą lawinę pytań: Jeżeli chodzi jeszcze o panienki zaległości, czy jest coś konkretnego, nad czym praktycznie chciałabyś popracować?
Zdecydowanie łatwiej było mu lawirować w wiedzy, którą przekazał już uczniom w tym roczniku niż wiedza, w jaką musiał się zagłębić. Zamiast chodzić po omacku, wolał wyraźnie wskazać dziewczynie, dokąd mogą sięgać jej pytania.
Po chwili namysłu można było przyznać Noah rację. Dorośli, czyli osoby już w średnim wieku nie stanowili dla niej odpowiedniego oparcia. Yumi musiała przedwcześnie dorosnąć, a żyła tylko i wyłącznie dzięki psychiatrze, który wyciągnął ją z samego dna załamania nerwowego. Od tamtej pory wie czego i kogo się wystrzegać, nabrała sił... ale tęskniła za swobodą. Nauczyciel nie miał bladego pojęcia co naprawdę ją załamało. Nie śmierć ojca. Nie śmierć matki, której nawet nie pamiętała. Poczuła w sercu bezkształtny smutek. - Kilkoro Krukonów z pewnością zainteresowałoby się tematyką obrony umysłu, jednak nie sądzę, aby każdy miał ochotę zagłębiać się w tak trudną dziedzinę magii. - i miała nadzieję, że nikt poza nią nie będzie tym zainteresowany. Skoro miała szanse uzyskać od profesora Sandersa ogrom informacji dotyczący oklumencji, wolała nie dzielić się tą wiedzą z nikim innym. Intuicja mówiła jej, że wyciągnie z nauczyciela więcej wiedzy, jeśli będzie jedyną najgorliwiej zainteresowaną tematem. - Cieszę się zatem, że moim drugim przedmiotem na liście priorytetów są "Zaklęcia" profesora Flitwicka. - uśmiechnęła się szczerze, była naprawdę zachwycona tą informacją. Co prawda było to proste do przewidzenia, jednakże ustne potwierdzenie przez samego nauczyciela Obrony Przed Czarną Magią dodawało jej odwagi, by sięgnąć po to, czego pragnie. - Chciałabym w pełni opanować zaklęcie "Impedimento", profesorze. - skoro miała możliwość podsunięcia pomysłu, czemu nie? Celowo wybierała te zaklęcia ofensywne, a nie same defensywne, które były przerabiane pod jej nieobecność. Najważniejszą obroną jest atak i właśnie tego zamierzała się kurczowo trzymać, gdyby przyszło jej stanąć twarzą w twarz z wrogiem. Koniec z byciem szarą myszką, która boi się własnego cienia. - Ćwiczyłam je z koleżanką, ale nie wychodziło mi. Albo to koleżanka ma silną wolę, albo popełniam gdzieś błąd mimo, że znam na pamięć szczegółowy opis tego zaklęcia. - dała się odprowadzić od tematu oklumencji i ba, nawet tego nie dostrzegła. Połknęła haczyk innymi słowy i zapewne po wyjściu z gabinetu zda sobie w pełni z tego sprawę.
Noah nie przyglądał się uczennicy nachalnie, jednak w jego ciemnych oczach dostrzegalne było żywe zainteresowanie dziedziną, o której właśnie - całkiem swobodnie trzeba przyznać - rozmawiali. Fakt, iż wskazywała na niewielkie zainteresowanie stereotypowych kujonów trudną dziedziną wiedzy zaskoczyła go na tyle, aby wyraz lekkiego niezrozumienia zaplątał się na jego twarzy. Uśmiechnął się łagodnie, aby zatuszować swój brak kontroli i dla zamknięcia tego elementu tematu dopowiedział:
- Każdy z całą pewnością nie, jedynie umysły chętne na nowe doświadczenia i pewną dozę elastyczności mogą sięgnąć wcześniej nieznanych dziedzin.
O tak, nauczyciel wiedział aż za dobrze o co mu chodzi, ponieważ temat obrony umysłu poznał dogłębnie w szóstej klasie i od tamtej pory poszerzał swoje umiejętności. Może rozmowa z dyrektorem byłaby tutaj wskazana, aby przekazał mu dokładniejsze wytyczne obszarów jego nauczania. Zaśmiał się, kiedy wspomniała o profesorze Flitwicku, jednak skomentował to krótkim skinięciem głowy, chwilowo bardziej zainteresowany pałaszowaniem kolejnego ciastka niż ewentualnej dywagacji na temat priorytetowych zajęć i hierarchii wartości tejże Krukonki. Ciastka były zdecydowanie zbyt pyszne, aby zaprzątać sobie jakimiś kłopotami tę dobrą chwilę.
Razem z Yumi nauczyciel spędził przynajmniej dwie godziny na spokojnej rozmowie dotyczącej nadrobienia zaległości przez uczennicę. Dopięcie ostatnich szczegółów pozwoliło im znaleźć kompromis dotyczący książki i zdobycia pozwolenia, o sięgnięcie drugiego z tomów - Noah wolał kontrolować wiedzę Yumi, niż miałaby na własną rękę szukać wiedzy.