|
| |
Autor | Wiadomość |
---|
Gość
| | | | Claire Annesley
| Temat: Re: Gabinet Hendleya Nie 03 Sty 2016, 13:15 | |
| /lekcyjna bilokacjaWszystko szło tak źle, tak bardzo źle, że nieoczekiwane zaproszenie na zajęcia z zakresu wiedzy medycznej, jakie otrzymała w sposób dość spektakularny przy śniadaniu ucieszyło ją jeszcze bardziej, niż zazwyczaj. Stwierdzenie, że właśnie tego potrzebowała byłoby może wnioskiem zbyt przesadzonym - tak naprawdę jedynym jej marzeniem byłoby wyjechać teraz na koniec świata, gdzieś, gdzie nic nie przypominałoby jej o ostatnich wydarzeniach - nie ulegało jednak wątpliwości że dorzucenie do napiętego grafiku kolejnych zajęć mogło skutecznie odwrócić jej uwagę od niepotrzebnych myśli. Nic więc dziwnego, że do gabinetu Hendley'a wybrać zamierzała się nie kiedyś, a w pierwszej wolnej chwili jeszcze tego samego dnia. Po zakończeniu ostatniej w tej dobie lekcji do dormitorium wpadła więc tylko na chwilę, by wypakować z torby niepotrzebne już podręczniki i, nie przejmując się faktem, że właśnie traci ostatnie dziś chwile wolnego czasu na kolejną lekcję, szybkim, raźnym krokiem ruszyła na I piętro. Droga nie była długa, Claire dotarła więc na miejsce szybko, nie musząc zabawiać się podczas podróży dodatkowymi przemyśleniami. I bardzo dobrze, że nie musiała tak sobie wędrówki uatrakcyjniać, prawda? Ostatecznie nic, o czym mogłaby teraz myśleć, nie należało do tematów przyjemnych. Tak czy inaczej stanęła w końcu u drzwi gabinetu szkolnego uzdrowiciela i chrząknęła cicho. Nie bardzo wiedziała, czego dokładnie powinna spodziewać się po przekroczeniu progu - i nie chodziło tylko o formę zajęć, ale także to, z kim przyjdzie jej się uczyć - ale to nie miało znaczenia. Wszystko będzie lepsze od ponurego wieczoru spędzonego w kokonie z kołdry, w towarzystwie niechcianych wspomnień. Zapukała więc w drewniane odrzwia obandażowaną dłonią* i czekała. Nie wypadało w końcu od tak, bez zaproszenia wparować do gabinetu - a Claire nigdy nie robiła tego, co nie wypada... No, w porządku, najczęściej nie robiła. Musiały być w końcu jakieś wyjątki potwierdzające regułę. * Wyjaśnienie urazy jest tutaj, w pierwszym moim poście :) |
| | | Gość
| Temat: Re: Gabinet Hendleya Pon 04 Sty 2016, 14:45 | |
| Wiadomość, która narobiła takiego bałaganu na śniadanie zakodowała się gdzieś z tyłu głowy, ponieważ Vip miała teraz inne sprawy na głowie. Popołudniu kiedy lekcje dobiegły końca, a panna Le Fay wyszła na błonia i skryła się pod jednym z rozłożystych drzew, aby w ukryciu skonsumować papierosa, naszło ją dziwne, niezbyt przyjemne uczucie. Coś jakby o czymś zapomniała, ale o czym ? Początkowo dziewczyna postanowiła to zignorować i delektowała się smakiem wyrobu tytoniowego, który kiedyś rzuciła, ale jak widać nałóg powrócił. W pewnym momencie doznała olśnienia, sowa na śniadaniu! Wyciągnęła zwitek pergaminu i przeczytała jeszcze raz z ust wypuszczając sporą chmarę gęstego dymu. Nie wypada odmówić, poza tym zdobycie dodatkowych umiejętności nigdy nie jest stratą czasu… Z tymi myślami dogasiła papierosa i schowała peta w drzewie, a dokładniej niewielkiej dziupli. Zarzucając torbę przez ramie skierowała swe kroki z powrotem do zamku. Na szczęście pierwsze piętro nie było daleko od głównego wejścia do szkoły. Po niedługim czasie dotarła do Skrzydła Szpitalnego i zwolniła kroku zauważając jakąś inną uczennice pod drzwiami gabinetu. W pierwszej chwili chciała się obrócić i odejść z zamiarem powrotu w innym terminie, jednak doszła do wniosku, że skoro już tu przyszła to nie ma nic do stracenia. Podeszła do dziewczyny, wcześniej opsikując się perfumami, żeby stłumić woń papierosów, stanęła kilka kroków od niej, po szacie zorientowała się, że to puchonka. Vipera była już na tyle długo ślizgonką aby zorientować się, że jedni z drugimi, delikatnie mówiąc, nie lubią się. Nie przeszkodziło jej to jednak w zadaniu krótkiego, zwięzłego pytania. -Ty też na szkolenie? Zdawała sobie sprawę, że jej głos był zimny i raczej odpychający aniżeli zachęcający do rozmów, jednak nie potrafiła inaczej. Spokojnie obserwowała dziewczynę, czekając na odpowiedź. |
| | | Gość
| Temat: Re: Gabinet Hendleya Pon 04 Sty 2016, 20:26 | |
| Gdyby któraś z uczennic poskarżyłaby się na sposób dostarczenia listu Hendley jedynie uniósłby brwi. Nie był świadkiem przedstawienia, a dobrał jego zdaniem porządne sowy. Jak widać niestety błędnie ocenił spokojnie siedzące, znudzone ptaszyska. Uniesieniem brwi również skomentował pukanie do drzwi jego gabinetu. Nie spodziewał się tak szybkiego odzewu, uznał że dziewczyny albo przyjdą pod koniec tygodnia albo oleją temat. Proszę, proszę...praca zaplanowana na dzisiejszy wieczór idzie w odstawkę. Pozwolił sobie chwilę nie odpowiadać, wyciągając w tym czasie książki z szuflady oraz za pomocą magii podpalając ogień pod kociołkiem. Mimo swojego zdziwienia był gotowy na lekcję, nie zdążył jedynie pokroić wszystkich składników. Zresztą, uczniowie też mają dwie ręce, prawda? -Wejść. Rzucił krótko obserwując uważnie drzwi. A co jeśli to nie uczniowie tylko jakiś zabójca? Można by wyśmiać tok rozumowania Hendleya, wkońcu jest zwykłym medykiem i dodatkowo znajduje się w dobrze chronionym zamku, ale lepiej dmuchać na zimno nie? Oparł się o biurko, ścisnął nieco mocniej różdżkę i czekał. |
| | | Gość
| Temat: Re: Gabinet Hendleya Pon 04 Sty 2016, 22:00 | |
| Kiedy usłyszała pozwolenie na wejście dziewczyna z Huffelpuffu zupełnie przestała ją interesować. Podprawiła torbę i nacisnęła klamkę nie zważając na to czy chwilowa towarzyszka pragnie wejść pierwsza jako że pierwsza tu dotarła. Weszła do gabinetu powoli rozglądając się ciekawie, kiedy zauważyła profesora, zlustrowała z góry na dół, rejestrując, że jest całkiem przystojny i młody oraz, że trzyma różdżkę, to była pierwsza rzecz, która przedarła się do jej umysłu podnosząc alarm., albowiem taki był jej umysł, wykrywał, oceniał, kalkulował i podejmował działanie. Nie było powodu, aby tym razem miałoby być inaczej. -Dobry wieczór, profesorze… Nawet gdy mówiła do nauczyciela temperatura jej tonu pozostała zimna jak lód. Zapewne nie robiło to dobrego pierwszego wrażenia, ale nie miała ochoty się zmieniać w stosunku do jednej osoby. Spojrzała ciekawa na biurko szukając czegokolwiek co powiedziałoby jej jaka będzie tematyka dzisiejszej lekcji. |
| | | Claire Annesley
| Temat: Re: Gabinet Hendleya Pon 04 Sty 2016, 22:09 | |
| Przestąpiła z nogi na nogę odrywając od drzwi zamyślone spojrzenie dopiero wtedy, gdy jej uszu dobiegły czyjeś kroki - i głos. Przybyłej nie znała, może co najwyżej kojarzyła z korytarza - raz w życiu może faktycznie gdzieś się minęły - i w normalnych okolicznościach byłby to wystarczający argument, by być sympatyczną. Wiecie, zrobić dobre pierwsze wrażenie, nie zrazić nowo poznanej do siebie i tak dalej, i tak dalej. Annesley zawsze przykładała do tego szczególną wagę, zawsze starała się być uśmiechniętą, otwartą, pomocną. Zawsze - aż do teraz. To nie dzisiejszy dzień był tym przełomowym, uśmiech spełzł Klarze z usteczek już wcześniej. Teraz natomiast - podobnie jak w każdej innej chwili - doskonale widać było tego skutki. To, że Puchonka uśmiechnęła się krzywo, wymuszenie; że jej ton nie był już tym szczerze sympatycznym, a jedynie neutralnie grzecznym i to, że nie lgnęła do nowej tak, jak zazwyczaj. Cóż, w tej chwili pannie Annesley nie było znowu tak daleko do dystansu, jaki zwykle narzucali innym Ślizgoni. - Też - odpowiedziała więc po prostu i nie wdając się w większe dyskusje, towarzyskie wymiany poglądów czy kurtuazyjną pogawędkę po prostu wkroczyła do gabinetu, skoro właśnie zostały zaproszone. Nie była pewna, czy mają uczyć się dziś tylko we dwie, ale w sumie to nie miało większego znaczenia. Claire przyszła tu zrobić swoje, nabywać wiedzę a nie udzielać się towarzysko. Grupa nie była jej potrzebna. - Dobry wieczór, panie Hendley - przywitała się więc, jak przystało dziewczynce dobrze wychowanej, nie zwracając większej uwagi, że medyk wita je z różdżką w dłoni. Poczyniła kilka kroków do przodu i zatrzymała się we względnie neutralnym miejscu, nie wiedząc do końca co ze sobą zrobić. Wciąż przecież nie miała pojęcia jak wyglądać mają dzisiejsze zajęcia. - Dostałam list od pana, jeśli więc tylko zbyt się nie pospieszyłam, chciałabym zacząć zajęcia dzisiaj - wyjaśniła jeszcze powód swej wizyty - wiadomo, bandaż na ręce mógłby odrobinę wprowadzić w błąd - i odetchnęła cicho, poprawiając wiszącą na ramieniu torbę. To będzie przyjemny wieczór, z pewnością lepszy niż gdyby miała organizować go sobie sama. |
| | | Gość
| Temat: Re: Gabinet Hendleya Pon 04 Sty 2016, 22:37 | |
| Czyli jednak miał rację, pilne uczennice odpowiedziały na jego wezwanie. Dobrze, będzie miał swój obowiązek z głowy. Nie zrozumcie mnie źle, poszerzanie wiedzy u młodzieży jest ważne, ale Hendley nigdy wcześniej nie robił szkoleń i nie wiedział za bardzo co ma przekazać. Dyrektor dobrze o tym wiedział, dlaczego więc zlecił takie zadanie młodemu medykowi? Liczył na jego pomysłowość? -Dobry wieczór. Jestem bardzo mile zaskoczony Waszą chęcią do nauki. Proszę, usiądźcie sobie. Wskazał na dwa krzesła ustawione obok biurka. Uśmiechnął się lekko, ilustrując co obydwie dziewczyny robią. Dzięki temu zauważył lekki niepokój ślizgonki na widok różdżki w jego ręki. Bała się że coś jej zrobi? Nie chcąc wywoływać strachu jeszcze przez rozpoczęciem zajęć położył patyk na biurku. Założył ręce z tyłu i ponownie oparł się o biurko. -Zapewne wiecie kim jestem, ale i tak się przedstawię. Nazywam się Richard Hendley i jestem od tego roku szkolnego szkolnym medykiem. Jak już napisałem w liście, wolą dyrektora jest przygotowanie jednostek wykazujących zdolności pozwalające na zostanie magomedykiem. Profesorowie z eliksirów i zielarstwa są zadowoleni z Waszych wyników, dlatego poszłyście na pierwszy strzał. Jeśli nie interesuje którejś praca w Świętym Mungu, to ma jeszcze okazję wyjść. Zrobił chwilę przerwy, po czym kontynuował. -Dzisiejszym tematem lekcji będą eliksiry lecznicze. Żeby nie stawiać odrazu wysoko poprzeczki zaczniemy od Esencji ze Szczuroszczeta. Pierwsze pytanie: jak działa ten eliksir, jak się go stosuje i dlaczego nie wolno go pić? |
| | | Claire Annesley
| Temat: Re: Gabinet Hendleya Pon 04 Sty 2016, 22:44 | |
| Zajmując jedno ze wskazanych im krzeseł odłożyła torbę obok, ranną rękę ułożyła ostrożnie na własnych kolanach i, jeszcze nim zdążyła porządnie odetchnąć, wyrecytowała odpowiedź. Bo to było proste. Nawet bardzo. - Esencją ze szczuroszczeta leczy się drobne rany, zadrapania. Stosuje się go bezpośrednio na rozcięcie lub poprzez przyłożenie do obrażenia gazy nasączonej eliksirem. Nie należy go pić, bo w najlepszym przypadku może tylko nie zadziałać jak powinien - czy raczej nie zadziałać wcale - a w najgorszym dać nam pełnoprawne zatrucie z objawami od wymiotów do, chociażby, krwawej biegunki. Odetchnęła cicho. To naprawdę nie było trudne. Nie, żeby uważała się za wszystkowiedzącą, ale omawiana esencja rzeczywiście wywarem była podstawowym. Każdy kto interesował się choć trochę eliksirami czy uzdrawianiem musiał mieć pojęcie o co z nim chodzi. Gdyby nie wiedział... No, wiecie. To trochę jak z nieznajomością liter alfabetu czy podstawowych zasad gramatyki. Jak się nie ma o nich pojęcia to nie ma co myśleć o bardziej zaawansowanych zagadnieniach. |
| | | Gość
| Temat: Re: Gabinet Hendleya Pon 04 Sty 2016, 23:01 | |
| Usiadła nadal obserwując mężczyznę, magomedykiem zostać nie zamierzała, o nie, ale eliksiry to był jeden z jej koników. Kiedy usłyszała pytanie o mało się nie zaśmiała, a jej usta rozciągnęły się w rozbawieniu. Naprawdę będziemy powtarzać podstawy? Oby nie. Założyła nogę na nogę, a kiedy dojrzała kociołki jej zielone oczy jakby się ożywiły i zyskały jaśniejszy odcień. Nie miała zastrzeżeń co do wypowiedzi puchonki dlatego też nie odezwała się ani słowem czekając na dalszy rozwój sytuacji. Medyk wydawał się sympatyczny to raczej panna Le Fay nie należała do przyjemnych i otwartych osób, ale cóż, tak została wychowana. Wydawać by się mogło, że słucha uważnie tego o czym mówi się w gabinecie, albowiem taki był jej wyraz twarzy skupiony, zainteresowany. W rzeczywistości jej umysł był tam gdzie oczy, wśród kociołków, obmyślając jakiś nowe receptury, które choćby odrobinę przybliżyły ją do swojego jedynego pragnienia. |
| | | Gość
| Temat: Re: Gabinet Hendleya Pon 04 Sty 2016, 23:14 | |
| No proszę, a jednak coś już wiedzą. Hendley pokiwał przytakująco na automatyczną odpowiedź Claire. Może i pytał o podstawy, ale od czegoś trzeba zacząć. Teoria teorią, jak jednak zachowają się w praktyce? Wiedza wyparuje z umysłu i pozostawi jedynie pustą masę mruczącą myyyy i patrzącą się na wykrwawiającego pacjenta? Sam miał na początku problemy, niby wszystko wiedział a równocześnie nie wiedział nic. -Teorie znacie, więc zabierać się teraz to roboty. Każda ma do dyspozycji jeden kociołek i składniki, instrukcje jeśli nie pamiętacie znajdziecie w zielonej książce leżącej na biurku. Waszym celem jest jak najszybsze wykonanie zdatnego do użytku eliksiru. Powtarzam: zdatnego. Żeby dodać emocji będziecie musiały opatrzyć moją ranę. O, właśnie tą. Wziął nóż leżący na biurku i przeciął płytko skórę na całej długości przedramienia u obydwu kończyn. Krew zaczęła wyciekać i skapywać na podłogę. Nie było to nic wielkiego, zanim uczennice skończą zdąży się zasklepić. Sama jednak myśl, że trzeba opatrzyć nauczyciela u samego Richarda wywołałaby pietra. -Czas, start! |
| | | Claire Annesley
| Temat: Re: Gabinet Hendleya Pon 04 Sty 2016, 23:30 | |
| Praktyka? Świetnie! Wprawdzie z obandażowaną, wciąż bolącą jeszcze prawą ręką mogło być jej trudno zdążyć w czasie, ale, cholera, to nie miało znaczenia. Prawda była taka, że Claire nie czuła się pod presją. Tak, Hendley rzeczywiście sporządził sobie całkiem eleganckie zadrapanie, ale... Cóż, może Annesley utraciła coś ze swojej empatii. A może po prostu umiała myśleć w kryzysowych sytuacjach, zachować zimną krew i tak dalej? Tego ostatniego nie miała być pewna tak naprawdę do momentu, w którym przyszłoby jej uczestniczyć w jakimś naprawdę znaczącym dramacie, tym niemniej na pożytek obecnej sytuacji możemy uznać, że tak, rzeczywiście umiała się zachować. Tak czy inaczej, gdy tylko mężczyzna pozwolił im działać, Klara przemieściła się do jednego ze stanowisk i odetchnąwszy cicho przystąpiła do pracy. Wlewając do kociołka sto starannie odmierzonych mililitrów wody zaczęła podgrzewać ją na średnim ogniu, w międzyczasie dorzucając też ogon szczuroszczeta. Gdy tylko barwa wywaru zmieniła się na żółtą panna Claire miała już przygotowaną kolejną odmierzoną porcję płynu - tym razem rdestu ptasiego, dokładnie dziesięć mililitrów. Dolawszy to do kociołka z uwagą przyglądała się, jak temperatura esencji najpierw odrobinę spada, a następnie znów wzrasta (co mogła obserwować na termometrze, którego końcówkę wsunęła ostrożnie w przygotowywaną ciecz). Gdy słupek rtęci sięgnął kreseczki odpowiadającej dziewięćdziesięciu stopniom panna Annesley uzbroiła się w łyżkę i zamieszała eliksir powoli, starannie, pięć razy zgodnie z kierunkiem wskazówek zegara. Potem pozostało jej tylko wygasić ogień, pozostawić ciecz do wystygnięcia i... Nie. Nie ruszyła ratować Hendley'a - no, a przynajmniej nie z gazą nasączoną eliksirem. Bo wiecie, esencja ze szczuroszczeta zdatna jest do użytku dopiero po dwóch godzinach, a jeśli miały traktować Richarda jako faktycznego pacjenta to panna Annesley nie zamierzała pozwolić mu na tak długie czekanie, przynajmniej nie z otwartą raną. Kociołek ze stygnącym, wywarzającym się eliksirem pozostawiając więc dokładnie tam, gdzie stał, zbliżyła się do uzdrowiciela nie z wilgotną gazą, a z różdżką i wskazując nią na zadrapanie rzuciła bez odrobiny zawahania: - Ferula. No co? Przecież musiała zabezpieczyć ranę przed zakażeniem a podłogę - przed dalszym zabrudzeniem krwią. Obandażowanie było najprostszym sposobem, które realizowało powyższe cele. Oczywiście, panna Claire zastanawiała się przez moment, czy nie lepsze byłoby Episkey, ale... Cóż, nie miała pewności, czy zaklęcie leczące drobne obrażenia by wystarczyło. Zresztą, skoro zakładali, że docelowo mają użyć eliksiru, obandażowanie spokojnie wystarczy. Na dwie godziny zabezpieczy ranę tak, by potem móc ją uzdrowić. |
| | | Gość
| Temat: Re: Gabinet Hendleya Wto 05 Sty 2016, 00:08 | |
| Gdy tylko usłyszała o warzeniu eliksiru momentalnie wróciła do rzeczywistości i podeszła do kociołka szybkom krokiem lekko się przy tym uśmiechając. Nie zależało jej na byciu pierwszym, szczerze mówiąc niech ta dziewczyna zajmie się panem medykiem. Sztuka eliksirów nie nadaje się do organizowania wyścigów, tu potrzeba skupienia, cierpliwości i dokładności i taka właśnie była panna Le Fay podczas ważenia wywaru. Skupiona, cierpliwa i dokładna. Każdy składnik dodawała wręcz z perfekcyjną dokładnością i spokojem, tak, czynności towarzyszące tworzeniu mikstur w jakiś dziwny sposób ją uspokajały i wyciszały, zapominała o całym otaczającym ją świecie koncentrując się tylko i wyłącznie na poprawnym wykonaniu każdego etapu. Skończyła zaledwie kilka sekund przed konkurentką i obserwowała jak ta podchodzi do mężczyzny, który sam się zranił (co za głupota! Vip nie mogła tego pojąć, jak można się osłabiać w ten sposób!) i bandażuje jego „zadrapanie”. Uniosła tylko brew i odwróciła się do swojego kociołka termometrem sprawdzając temperaturę cieczy. Po czym wróciła na swoje krzesło i usiadła zakładając nogę na nogę. |
| | | Gość
| Temat: Re: Gabinet Hendleya Sro 06 Sty 2016, 13:40 | |
| //Pierwszy rzut na eliksir Claire, drugi na zaklęcie Claire i trzeci na eliksir Vipery.
Próg dla dobrze wykonanego eliksiru -14 Próg dla dobrze wykonanego zaklęcia -10
Eliksir Claire- 6+7=13 Eliksir udany, ale z małymi brakami. Zaklęcie Claire- 3+10=13 Zaklęcie udane. Eliksir Vipery- 10+5=15 Eliksir udany.
Ostatnio zmieniony przez Richard Hendley dnia Sro 06 Sty 2016, 13:45, w całości zmieniany 1 raz |
| | | Huncwot
| Temat: Re: Gabinet Hendleya Sro 06 Sty 2016, 13:40 | |
| The member ' Richard Hendley' has done the following action : Dices roll'10-ścienna' : |
| | | Gość
| Temat: Re: Gabinet Hendleya Sro 06 Sty 2016, 14:21 | |
| Tak jak się spodziewał dziewczyny nie wpadły na pomysł, żeby go opatrzyć magicznie na początek. Stał więc tak krwawiąc z rąk i obserwując jak pilne uczennice spełniają jego polecenie. Krew spokojnie kapała na podłogę kiedy one z wielką uwagą odmierzały składniki i wrzucały do kociołka. Ciekawe, a gdyby miał hemofilię albo anemię? Obrażenie było niewielkie, i znajdowali się z cywilizowanym miejscu, ale co gdyby wdarło się zakażenie? Claire zreflektowała się po chwili ale mimo wszystko Hendley nie był zadowolony. Vipera...tego już wolał nie komentować. Zrobiła swoje przy kociołku i poszła sobie usiąść. Teraz już wiedział dlaczego Dumbledore naciskał na ten kurs. Richard zdąży wbić parę rzeczy do głów zanim uczniowie opuszczą mury zamku. -Cieszy mnie to, że wykonałyście moje polecenie, ale jako osoby władające magią bez przygotowanego wcześniej eliksiru powinnyście mi było ODRAZU albo zabandażować ranę, jak zrobiła to panna Annesley, albo użyć Episkey do całkowitego uleczenia ręki. Ostatecznie będziemy używać okładu, dlatego Claire brawo za pomysłowość. Zauważyłem w Twoim eliksirze drobny błąd, ale nie przejmuj się, powinien działać. Vipero, Twój eliksir wygląda w porządku, ale zabrakło Ci opieki nad pacjentem. Zapamiętajcie na przyszłość, wszystko co możecie uleczyć magicznie, leczcie magicznie. Kiedy skończył podszedł do do gabloty wypełnionej eliksirami i wyciągnął z niej fiolkę wypełnioną różowym płynem. Przelał jej zawartość do dwóch mniejszych, tak że w każdej znajdowały się dwa łyki. Każdej uczennicy podał fiolkę i powrócił do swojej pozycji przy biurku. -Mamy trochę czasu zanim będziecie mogły nałożyć okład, dlatego zajmijmy się czymś innym. Wypijcie to co otrzymałyście i powiedzcie mi co to jest. |
| | | Sponsored content
| Temat: Re: Gabinet Hendleya | |
| |
| | | |
Similar topics | |
|
| Pozwolenia na tym forum: | Nie możesz odpowiadać w tematach
| |
| |
| |