IndeksIndeks  SzukajSzukaj  Latest imagesLatest images  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  

Share
 

 Gabinet K. Wattsa

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
AutorWiadomość
Kenneth Watts
Kenneth Watts

Gabinet K. Wattsa Empty
PisanieTemat: Gabinet K. Wattsa   Gabinet K. Wattsa EmptyPią 01 Kwi 2016, 20:22

Urządzony po męsku skromny gabinet, w którym jest mnóstwo klatek i akwariów. Niektóre zawierały okazy niesamowitych stworzeń. Bez paniki, były to małe stworzonka, które w większości spały. Na stoliku walały się w nieładzie stosy wypracowań, ale biurko było niezwykle uporządkowane. Po prostu stały na nim tylko świeczka i kałamarz z piórem.
Gość
avatar

Gabinet K. Wattsa Empty
PisanieTemat: Re: Gabinet K. Wattsa   Gabinet K. Wattsa EmptyPią 01 Kwi 2016, 20:38

Gdy tylko Miriam dowiedziała się o wakacie na miejscu stażystki w Hogwarcie, postanowiła wykorzystać nadarzającą się okazję. Nie żeby wiązała przyszłość z transmutacji. Dzieci też raczej nie lubiła, bo to głupiutkie, wrzeszczące lub co gorzej- przemądrzałe. Jednak czy było lepsze miejsce na obserwację swojego biologicznego ojca niż jego praca?
Na początku chciała robić to wszystko z oddali. Mijać go na korytarzu, ale uzmysłowiła sobie, że podobnie zachowywała się matka. Nie o to jej chodziło. Chciała zrobić w jego życiu wielkie bum, a nie stać w cieniu i nasłuchiwać.
Raz się żyje!
Ubrała się w szafirową sukienkę, założyła buciki na obcasie i upięła długie, blond włosy w koronę. Chciała zrobić wrażenie dystyngowanej młodej damy, by widział co stracił, zostawiając jej matkę samą. Gdy stała już pod drzwiami, wsunęła niesforny kosmyk za ucho, wzięła głęboki oddech i zapukała.
Gdy doszło do niej z za drzwi zaproszenie, przybrała na twarz sztuczny uśmiech i weszła.
-Dzień dobry profesorze, nazywam się Miriam Brown.- przyglądała mu się z uwagą, chcąc zauważyć, czy nazwisko zrobi na nim wrażenie. To co ją ukuło to identyczne jak jej oczy.
Kenneth Watts
Kenneth Watts

Gabinet K. Wattsa Empty
PisanieTemat: Re: Gabinet K. Wattsa   Gabinet K. Wattsa EmptyNie 03 Kwi 2016, 02:02

Tym razem w harmonogramie przypadł mu dzień w Hogwarcie. Po trzech lekcjach z młodszymi rocznikami udał się do gabinetu, aby posprawdzać zadania na kolejną lekcję z piątoklasistami. Obiecał im oceny dzisiaj, więc wolał się wywiązać z obowiązku. Prawdę mówiąc nienawidził papierków, dlatego wszystko robił na ostatnią chwilę. Po stokroć wolał im dać na zadanie opiekę nad jakimś małym stworkiem. Sprawdzałby postępy i tym podobne. Durne procedury go nie puszczały. W ministerstwie nikt się nie cackał z przepisami, gdyby Kenneth chciałby ich przestrzegać, mnóstwo ludzi leżałoby na cmentarzach. Dlatego szefowie wybaczali mu pewne nieścisłości. Miał wolną rękę. W Hogwarcie nie było jednak tak łatwo. Dumbledore sprawował nad wszystkim pieczę.
Kenneth nie bawił się w jakieś szkolne szaty. Buty ze smoczej skóry, szerokie spodnie i szary T-Shirt pod czarną kurtką. Wygląd dość ponury, ale ciężko było zastać Kennetha w jakiś żywszych kolorach. Trzymał nogi na biurku, odchylając się niebezpiecznie na fotelu. Kiwał się machinalnie, fioletowym piórem oceniając wypracowania. Był dość łagodny, obniżał tylko za karygodne błędy. Kiedy właśnie przekreślał kwestię, że hipokampusy odżywiają się ludzkim mięsem, usłyszał pukanie.
-Proszę. -odparł, odkładając pióro do kałamarza. Podniósł głowę na wchodzącą blondynkę. Nie kojarzył jej z lekcji, a na matkę ucznia wyglądała zbyt młodo. Musiała to być stażystka... tylko jakiego przedmiotu? On miał Louisa Shawa, poza tym dyrektor zostawiłby mu w gabinecie notkę. Kenneth wstał z miejsca.
-Dzień dobry. Kenneth Watts, proszę siadać i mówić mi po imieniu. -wskazał na fotel naprzeciwko biurka. Odczekał aż dziewczyna usiądzie i sam usiadł. Czy nazwisko coś mu mówiło? Niewiele, było dość popularne. Kojarzył wiele osób o tym nazwisku, ale pytanie, czy to nie aby rodzina byłoby dość żmudne. Znał Kiarę, George'a, Zachariasza, Cliffa, Rose... wszyscy o nazwisku Brown.
Uśmiechnął się lekko do dziewczyny.
-W czym mogę pomóc? Na uczennicę wyglądasz za staro, a na matkę ucznia za młodo, więc musisz być nową stażystką. Zaklęć? -zapytał uprzejmie.
Gość
avatar

Gabinet K. Wattsa Empty
PisanieTemat: Re: Gabinet K. Wattsa   Gabinet K. Wattsa EmptyNie 03 Kwi 2016, 15:40

Gdy nie zauważyła, by jakikolwiek mięsień na twarzy jej rozmówcy drgnął, zmarszczyła brwi w zakłopotaniu. Właściwie czego oczekiwała, ze wymieni nazwisko, on popatrzy w jej oczy i powie "córeczko" ?
Myśli przelatywały przez jej głowę z szybkością światła. Bo przecież to jest całkiem dobry moment, by się wycofać, zapytać o jakieś stworzonko, a uzyskawszy informacje o nim, wyjść z tego gabinetu raz na zawsze.
- Nie jestem pewna, czy tak otwarte analizowanie wieku kobiety nie powinno być zabronione- odparła z uśmiechem.
-To prawda, jestem nową stażystką, tyle że transmutacja, nie zaklęcia. - powiedziała to wszystko lekkim tonem, ale po chwili skrzyżowała ręce na kolanach i dyskretnie obtarła spocone dłonie o materiał sukienki.
-Przyszłam jednak w prywatnej sprawie.- ton jej spoważniał, poprawiła się na krześle, bo to zaczęło się wydawać żarzące. Najchętniej szybko by się z niego podniosła i wybiegła. Tyle, że takie histeryczne zachowania i tchórzostwo, było tym czym dogłębnie gardziła. Jak się powiedziało "A", należy powiedzieć "B".
-Przyszłam porozmawiać o twoim nieślubnym dziecku.- wyrzuciła z siebie i utkwiła w nim spojrzenie, chcąc zauważyć choćby najmniejszy grymas jego twarzy. Teraz nie ma już odwrotu. Choćby ją wyśmiał, zwymyślał, powie mu wszystko. W życiu są takie sprawy, które trzeba uporządkować raz na zawsze. Jak miałoby wyglądać jej dorosłe życie, gdyby sprawy rodzinne, były tak pogmatwane? Porozmawia z nią i zrozumie, Miriam ruszy dalej, wyrzuci ją i skrzyczy, zrobi to samo tyle, że wcześniej wyrzuci w jego stronę kilka obelg, a jeszcze lepiej jakieś zaklęcie.
Kenneth Watts
Kenneth Watts

Gabinet K. Wattsa Empty
PisanieTemat: Re: Gabinet K. Wattsa   Gabinet K. Wattsa EmptyNie 03 Kwi 2016, 22:57

Zauważył zmarszczkę na czole stażystki i nieco go to rozbawiło. Taka była pewna, że jest znana wszem i wobec gronu pedagogicznemu? A tu niespodzianka, Kenneth przebywał w szkole tak rzadko, że nie rejestrował nowych praktykantów. O ile oni nie byli pod jego skrzydłami.
-Jeśli Cię uraziłem, to wybacz. Po prostu lubię dedukować. -uśmiechnął się lekko i odłożył wszystkie prace na bok. A propos dedukcji, to Ken dalej nie potrafił rozgryźć z jaką sprawą przybyła do niego Miriam. Chyba nie chciała go podrywać, widać by to było od samych drzwi. Sprawy szkolne? Nie znali się zbytnio, więc czemu wybór padł na niego?
Pokiwał głową, słysząc odpowiedź blondynki.
-To tym bardziej nie rozumiem Twojej wizyty. Jestem prawdziwą nogą z transmutacji. Kiedyś zmieniłem brwi nauczyciela w igły sosnowe. Chyba w ucieczce zwiedziłem wtedy cały zamek. -westchnął, nadal uśmiechnięty na to wspomnienie. Nigdy nie poznał tyle zakątków zamku, jak uciekając przed wściekłą McGonagall. Do dzisiaj pamięta jej wściekły, ale za to jaki seksowny głosik. Zastanawiał się, czy jak nauczycielka wróci z urlopu to go pozna. Oby jej brwi wyglądały już normalnie.
Wyprostował się na krześle, starając się skojarzyć, jaką to prywatną sprawę może mieć Miriam. Kolejne zaś zdanie praktycznie zbiło go z nóg. Zmarszczył czoło.
-To jakiś żart? Nic mi nie wiadomo, abym posiadał jakiekolwiek dziecko. -zauważył, nieco tracąc humor. -W swym życiu posiadałem trzy kobiety, dwie za czasów szkoły, jedna obecnie. Z pierwszą nigdy się nie kochałem, u drugiej nie zauważyłem u niej ciążowego brzuszka, a z żoną nie mam dzieci. -uśmiechnął się kwaśno. -Więc jeśli to żart, to bardzo kiepski, panno Miriam.
Jednak jakaś zapadka kliknęła. Miriam Brown. Rose Brown. Do jasnej cholery, ale przecież ona nie była w ciąży? Zauważyłby, poza tym powiedziałaby mu... chyba?
Gość
avatar

Gabinet K. Wattsa Empty
PisanieTemat: Re: Gabinet K. Wattsa   Gabinet K. Wattsa EmptyNie 03 Kwi 2016, 23:52

Miriam widząc jego reakcję na chwilę zamarła. Potarła dłonią czoło i ciężko westchnęła. Czy to wszystko nie mogłoby być łatwiejsze? Gdy zasugerował, że żartuje ledwo nad sobą zapanowała, by nie nagadać mu do słuchu. Wyprostowała się na krześle i uśmiechnęła krzywo.
-Wolałabym żeby to był żart. Naprawdę. Byłoby to dla mnie bardzo na rękę.- powiedziała lekko rozdrażniona. Sięgnęła po torebeczkę, przewieszoną przez ramię, wyjęła papierosy i nie pytając o zgodę odpaliła jednego. Potrzebowała uspokoić emocje, by móc chłodno dokończyć sprawę, w której przyszła. Po za tym, było to cudowne zajęcie dla rąk. Wstała od biurka, podeszła do okna i je otworzyła. Pomieszczenie zalał podmuch zimnego powietrza. Gdy zaciągnęła się po raz pierwszy spojrzała na rozmówcę.
-Z tego co wiem, ciążowy brzuszek nie jest widoczny od razu- rzuciła ironicznie lekko mrużąc oczy. Zaciągnęła się ponownie papierosem.
-Jak już mówiłam, jestem Miriam Brown, moja matka ma na imię Rose, urodziłam się 24 lutego 1957 roku.... I jestem twoją córką.- wyrzuciła to z siebie jednym tchem. A teraz- niech się dzieje wola nieba.  Niedopałek znalazł się za oknem, które szybko zostało zamknięte. Miriam wróciła na swoje miejsce. Nagle gdy zrzuciła ten ciężar z barków poczuła się jakaś lżejsza, a i siedzenie na krześle nie było już takim dyskomfortem. Miała  to wszystko za sobą i uwolniła się od tej, wręcz paranoicznej myśli o ojcu. Przynajmniej taką miała nadzieję.
Kenneth Watts
Kenneth Watts

Gabinet K. Wattsa Empty
PisanieTemat: Re: Gabinet K. Wattsa   Gabinet K. Wattsa EmptyCzw 14 Kwi 2016, 20:32

Słynął z poczucia humoru, ale każdy dobry nastrój kiedyś miał swój kres. Chociaż Ken początkowo odbierał rozmowę ze stażystą jako niezły dowcip, wraz z upływem minut przestawał się uśmiechać. Nie sądził, aby ktoś miał na tyle samozaparcia i tupetu, aby ciągnąć tę błazenadę aż do tej pory. Reakcja Miriam nie wskazywała na chęć do żartów, ale jak można mówić takie bzdety dorosłemu mężczyźnie? Na Merlina, czy on miałby odwagę iść do Dumbledore'a i powiedzieć mu od progu, że ma zamiar rozmawiać o jego nieślubnym dziecku? Ken był znany z doprawdy durnych pomysłów, ale nie aż takich. Nikt nie wsadzał głowy w otwartą paszczę smoka. Jak już to duży palec u nogi. Nie więcej.
-Nie rozumiem. -rzucił, odchylając się na krześle. Kiwał się na nim nonszalancko, obserwując uważnie Miriam. Jeśli nie zamierzała streścić w końcu, o co jej chodzi, to będzie zmuszony ją wyprosić.
Opadł krzesłem z łoskotem na parkiet akurat, kiedy Miriam sięgnęła po papierosa. Nie zamierzał jej upominać, była dorosła. Nie lubił jednak kobiet z papierosami w ustach, wyglądało to niesmacznie. Obserwował chłodno ruchy kobiety, która poszła otworzyć okno. Brew mocno mu drgnęła, ale nie wstał. Nie lubił, kiedy ktoś rządził się na jego terenie, nawet Ben znał pewne granice panoszenia się po jego pokoju czy gabinecie. Koniec, kropka. Głośno oddychał przez nos, uspokajając nerwy.
-Oh, korepetycje z anatomii nie są mi potrzebne, miałem okazje widzieć kobiety w różnych stadiach ciąży. -odparł sarkastycznie. Mocno ścisnął dłonie na oparciach krzesła. Słuchał każdego kolejnego słowa Miriam. I z każdym kolejnym czuł, że traci czucie w kończynach. Otworzył szeroko oczy, dopiero po chwili zorientował się, że nawet miał nieco rozchylone usta. Zamknął je czym prędzej.
-Co? -wydusił, starając się uporządkować swoje myśli. Tym razem to on wstał i zaczął się przechadzać po pokoju.
-Zaraz zaraz... mówisz, że... jesteś córką Rose Brown? Gryfonki z Londynu? -upewnił się, a widząc potwierdzenie w oczach Miriam, kontynuował rozważania. -Moment... luty... pięćdziesiąty siódmy... -mruczał pod nosem, szybko przeliczając pewne daty. Z pewnym olśnieniem spojrzał na Miriam.
-Cholera. To może być... nie, to JEST prawda... -zamilknął na chwilę. Aż nagle na jego twarzy pojawiła się zmarszczka zdenerwowania.
-Od kiedy się rozstaliśmy Rose nie odezwała się ani słowem, chociaż próbowałem kontaktu... nigdy nie napisała, że... że ja... i Ty... -tego było za wiele. Sięgnął do barku i nalał sobie solidną szklankę whiskey. Wypił ją duszkiem i nalał sobie kolejną.
-Chcesz? -zapytał na wydechu, kiedy wypił kolejną dawkę alkoholu.
Gość
avatar

Gabinet K. Wattsa Empty
PisanieTemat: Re: Gabinet K. Wattsa   Gabinet K. Wattsa EmptyCzw 14 Kwi 2016, 21:13

Odetchnęła z ulgą gdy zauważyła, że ten przyjął do wiadomości tę szokującą informację. Uśmiechnęła się nieznacznie, a w uśmiechu tym był tyle ulgi, co wcześniej napięcia. Właściwie zareagował lepiej niż się spodziewała. Nie wyrzucił jej za drzwi, ani nie nazwał pomyloną.
-Bardzo chętnie- tak, alkohol mógł koić nerwy dużo lepiej niż papierosy. Właściwie nawet zaplanowała sobie, że gdy tylko zamknie drzwi gabinetu Kennetha uda się prosto do miejsca, gdzie trunki leją się mocno.
- Nie zrobiła tego, bo cię kochała. Właściwie nadal kocha. Nie chciała byś wiązał z nią życie tylko z poczucia obowiązku. A o próbach kontaktu z twojej strony nic mi nie wiadomo. - powiedziała smutno, a kącik jej ust wygiął się w grymasie. Właściwie całe to górnolotne podejście matki do miłości trochę ją mierziło. "Jeśli kochasz puść wolno" bla bla bla... Może nie wtedy, gdy ten zrobi ci dzieciaka? Jednak nie Miriam było oceniać postępowanie matki. Rose robiła to co uważała za słuszne.
Panna Brown westchnęła głęboko i popatrzyła Kennethowi w oczy. Dosłownie identyczne jak jej - Rose miała w tym wypadku racje.
- Zresztą ja sama dowiedziałam się o tym kto jest moim ojcem dopiero, gdy skończyłam siedemnaście lat, bo wcześniej broniła tej informacji jak lwica. A uwierz mi dostawałam od niej zawsze to czego chciałam, prócz tej jednej, małej wiadomości- mówiąc to uśmiechnęła się lekko, na wspomnienie tej rewelacji, którą matka wyjawiała ze łzami w oczach, jakby mówiła o wielkiej świętości i jej reakcji. Czyli to jest to zakazane jabłko? Coś na co czekała tyle lat? Naprawdę? Myślała, że będzie to bardziej ekscytujące.
Kenneth Watts
Kenneth Watts

Gabinet K. Wattsa Empty
PisanieTemat: Re: Gabinet K. Wattsa   Gabinet K. Wattsa EmptyNie 17 Kwi 2016, 16:13

Informacja o ojcostwie zbiła Kennetha z nóg, w tym przenośnym znaczeniu. Kobieta, która przed nim siedziała potrafiła w paru zdaniach wywrócić cały świat do góry nogami. Dlaczego nie wątpił w prawdziwość tych słów? Ponieważ sam fakt bycia córką Rose Brown, to jej dziwne milczenie po zakończeniu szkoły, data urodzenia i oczy... Na Merlina, widząc oczy Miriam miał wrażenie, że patrzy w lustro. Wracając do biurka z dwoma szklankami whiskey i butelką zaczynał się dopatrywać podobieństw.
Wziął pokaźny łyk alkoholu i odetchnął głośno.
-Kochała... ale dlaczego, na litość nie napisała ani słowa, że mam dziecko? Nawet jeśli nie pozwoliłaby mi być z nią, bo dla niej by to było z poczucia obowiązku, to czemu nie pozwoliła mi Ciebie poznać? W końcu jesteś... moją córką. -obruszył się, nadal nie mogąc dojść do równowagi po tym wyznaniu. Odchylił się na krześle do tyłu. -Mama Rose nigdy za mną nie przepadała, może ona blokowała moje listy... a nie zdziwiło by mnie, gdyby zmieniła miejsce zamieszkania, a moja nierozgarnięta sowa nie trafiła pod adres. Napisałem do niej raptem dwa razy, może powinienem był przyjść osobiście, ale zrozum... pokłóciliśmy się tak strasznie, tak mocno uraziliśmy siebie wzajemnie pod koniec szkoły, że nie czułem potrzeby spotkania, skoro nie odzywała się listownie. Ah ja głupi, skąd mogłem wiedzieć?! -warknął, odkładając szklankę na biurko aż tam zachlapała blat. Był zły, że odebrano mu świadomość posiadania dziecka. Czuł się pokrzywdzony tą niewiedzą.
-Chcę się spotkać z Twoją mamą. Chcę to wyjaśnić raz na zawsze. -mruknął, dopijając alkohol. Przetarł zmęczoną twarz i chwilę zawiesił wzrok na Miriam. Co miał jej teraz powiedzieć?
-Nie wiem, co Ci powiedzieć. Jesteś dla mnie ogromnym zaskoczeniem. Chcesz mnie lepiej poznać... masz pytania, zażalenia, skargi? -zapytał, przełykając ślinę. Czuł lekki zawrót głowy.
Gość
avatar

Gabinet K. Wattsa Empty
PisanieTemat: Re: Gabinet K. Wattsa   Gabinet K. Wattsa EmptySro 27 Kwi 2016, 13:33

Sięgnęła po szklaneczkę z alkoholem i wysłuchując potoku słów bądź co bądź swojego ojca, pociągnęła łyka. Matka wspominała jej o braku sympatii ze strony babki do Kenetha. Zresztą, w momencie gdy Miriam poinformowała nestorkę rodu, że jedzie do Hogwartu poznać ojca, ta wydęła z niesmakiem usta, a nawet chciała coś powiedzieć, ale skończyło się na westchnieniu.
-Wątpię, że w tej chwili dowiesz się co nią kierowało, wątpię, że kiedykolwiek.- mruknęła z uniesioną jedną brwią, przyglądając się zawartości szklaneczki. Wypiła do dna, odstawiła szkło na biurko i westchnęła.
-Widzisz, jak już powiedziałam, informację o tym, że jesteś moim ojcem otrzymałam trzy lata temu, a odszukałam cię dopiero teraz, bo obiecałam mamie, jak była jeszcze świadoma, że to zrobię. Jest chora, zostało jej niewiele czasu, a ja stwierdziłam, że łatwiej będzie jej odejść gdy ta sprawa zostanie rozwiązana. Tak więc nie licz na wyjaśnienia z jej strony- uśmiechnęła się smutno.
Czy była gotowa na śmierć matki? Na to chyba nie można się przygotować nigdy, ale widząc jak Rose cierpi, Miriam pragnęła, by te męki trwały jak najkrócej. Zresztą nie była pewna czy ta osoba leżąca w łóżku, przypominająca tylko z wyglądu jej rodzicielkę nadal nią jest.
-Wpadki zwykle są zaskakujące- humor jej się zmienił, a w oczach zatańczyło prawdziwe rozbawienie, nawet zachichotała.
-Skarg i zażaleń żadnych. Widzę, że to jak wyglądało moje dzieciństwo, było w dużej mierze efektem wyborów mojej mamy, a być może nawet i babci. A poznać... To prawda, chciałabym. Przecież wiadoma jest mi tylko połowa puli genów, jaką dostałam... A nóż z drugiej wyłoni się jakieś wróżbiarstwo czy tendencje psychopatyczne. - wzdrygnęła się teatralnie i uśmiechnęła.
-Czy mogę poprosić jeszcze raz to samo? - spytała przysuwając mu szklaneczkę.  

TATO BARDZO PRZEPRASZAM, ŻE BYŁAM ZŁĄ CÓRKĄ, ALE PRACOWAŁAM. OBIECUJE POPRAWĘ NA PRZYSZŁOŚĆ.
Kenneth Watts
Kenneth Watts

Gabinet K. Wattsa Empty
PisanieTemat: Re: Gabinet K. Wattsa   Gabinet K. Wattsa EmptySob 30 Kwi 2016, 17:05

Kolejne łyki alkoholu pomagały Kenowi pojąć tę dziwną dla niego sytuację. W jednej chwili dowiedział się, że ma córkę, stażystkę transmutacji oraz, że jej matka jest umierająca. Tego było chyba za wiele jak na jeden raz. Ken usiadł w fotelu i przez chwilę siedział z twarzą ukrytą w dłoniach. Następnie przejechał palcami po swoich włosach, mierzwiąc je. Odetchnął głęboko. Chyba musiał sobie to wszystko poukładać. Jeszcze raz, od początku.
-Jak bardzo jest z nią źle? Co to za choroba? -zapytał, nieco tracąc rezon. Koniec końców był z Rose, chociaż ich uczucie się skończyło, interesował się jej losem długo po zakończeniu szkoły i tylko jej obojętność zakończyła poszukiwania. Gdyby jednak wtedy się uparł, wiedziałby o wiele, wiele wcześniej, że ma córkę. Dlaczego nie zwątpił w swoje ojcostwo? Dobrze znał Rose oraz matematykę. Przed nim nie miała nikogo innego, a po nim... Miriam musiałaby się urodzić jako wcześniak. Jeszcze z miesiąc po tamtej pamiętnej imprezie widywali się w szkole.
Poza tym, fakt istnienia Miriam tłumaczył wiele zachowań dziewczyny. Chociażby jej grypę żołądkową w dniu uczty pożegnalnej.
-Chciałby jej pomóc, jeśli to możliwe, ale wnioskuje po Twoich słowach, że na to już za późno? -zagadnął ze smutnym wyrazem twarzy. Miał poczucie winy. Może inaczej by się to poukładało.
Widząc wesołość CÓRKI, spojrzał na nią spod byka. Co ją tak bawiło?!
-Ej, młoda damo, ładnie to się śmiać ze starego ojca? -zapytał lekko poirytowany, a po chwili dotarło do niego, jak to brzmiało. Ojciec. Biologiczny ojciec. Musiał powiedzieć o Miriam swojej żonie, a że ona nie mogła mieć dzieci, na pewno poczuła by się źle. Bardzo źle. Ben tak samo, Ken usynowił go i traktował jak własnego. To wszystko zaczynało się mocno komplikować.
Zachichotał podobnie do Miriam na myśl o genetycznym podłożu do zachowań psychopatycznych.
-Wróżbiarstwa nie lubię, psychopatą jak dotąd nikt mnie nie nazwał. Pracuję tutaj w Hogwarcie jako nauczyciel opieki nad magicznymi stworzeniami, ale ogólnie pracuję od wielu lat jako agent w Patrolu Interwencyjnym w Departamencie Kontroli Nad Magicznymi Stworzeniami. Gdzie się pojawi jakieś mniej czy bardziej niebezpieczne bydle, tam biegnę aby je ujarzmić. Można powiedzieć, że mam małego hopla na ich punkcie... a one na moim. Poza tym lubię się napić... tak jak i Ty. -zauważył, nalewając dziewczynie whiskey. Spojrzał na nią. -Ale transmutacji to ja jestem noga, więc chyba musiałaś po matce odziedziczyć zdolności.
Sponsored content

Gabinet K. Wattsa Empty
PisanieTemat: Re: Gabinet K. Wattsa   Gabinet K. Wattsa Empty

 

Gabinet K. Wattsa

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 1 z 1

 Similar topics

-
» Sofia - skrzynka Wattsa
» Gabinet Hendleya
» Gabinet Halla
» Gabinet Miltona
» Gabinet Le Chiffre'a

Pozwolenia na tym forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Marudersi :: 
Fasolkowo
 :: 
Archiwum
 :: Fabularne
-