|
| |
Autor | Wiadomość |
---|
Gość
| Temat: Re: Gabinet profesor Lacroix Sob 17 Sty 2015, 16:32 | |
| Keegan od zawsze przepadał za alkoholem. A ten należący do Lacroix był po prostu wyśmienity. Jak to było możliwe, że on takiego nie posiadał? Przecież był znawcą wszelkich trunków! I musiał się o tym dowiedzieć czegoś więcej. Rozmowa o uczniach… Landon za nimi nie przepadał, jednak uwielbiał się na nich drzeć i karać wypracowaniami na całe, dwie rolki pergaminu. Na jego twarz wkradł się przebiegły uśmieszek. Zaśmiał się z rozmarzonej pracowniczki. Metamorfomagia była świetną zdolnością, którą można było wykorzystywać do straszenia uczniów. I łatwiej było unikać rozmów kiedy nie było się w humorze. - Wyślę, wyślę – uśmiechnął się. Wiedział, że opiekunka faworyzowała swoich uczniów, jednak nie był aż tak wredny, żeby wysyłać ich do Wilsona, który był postrachem całej szkoły. Co prawda, Lacroix nie słynęła z zbyt dobrej reputacji, jednak nie zarządzała takich kar jak nauczyciel Patronusa. – Wiele osób niedocenia wspaniałej sztuki jaką są eliksiry. A one są bardzo potrzebne. W końcu wiele osób ich używa. – uśmiechnął się. - Cóż… Ja nauczycielem zostałem, bo tak chciałem – powiedział. Tak naprawdę chciał odegrać się na tych, którzy mu dokuczali. Oczywiście, mieściło się w tym wielkie zamiłowanie do tej dziedziny. W pewnej chwili Chantal wstała i podała mu butelkę tego wspaniałego alkoholu. Na jego twarz wkradał się banan. – Naprawdę dziękuje, Ch… Panno Lacroix – nie wiedział do końca, czy mógł zwracać się do niej po imieniu. |
| | | Chantal Lacroix
| Temat: Re: Gabinet profesor Lacroix Czw 22 Sty 2015, 15:52 | |
| Czas dobrze mijał przy wspólnej konwersacji, Chantal sama zapomniała o tym, że za chwilę ma umówione spotkanie w Hogsmeade. Kobieta uśmiechnęła się lekko do Keegana, czując się dość swobodnie. -Dobrze, że nie piliśmy herbaty, jeszcze byś mi coś wywróżył z fusów. Chociaż... może jesteś w stanie mi coś przewidzieć? -zapytała go, zakładając nogę na nogę. Była zaciekawiona, czy na zawołanie można coś wywróżyć. Chantal nie miała nigdy okazji zapytać jasnowidza czy kogoś takiego odnośnie swojej przyszłości. Miała do tego mieszany stosunek, ale należało zaznać wszystkiego w życiu, by móc się przekonać, czy było warte uwagi. Takie miała przeświadczenie. Dopiła do końca porcję whiskey i oparła się wygodnie o fotel. Wysłuchała uważnie Keegana, ale jej chmurny wzrok napotkał zegar w kącie gabinetu. -Bardzo dobrze mi się rozmawia, ale wybacz, wzywają obowiązki. -wstała z siedziska i skinęła głową. -Nie ma za co, Keeganie. I mów mi Chantal. Po prostu Chantal. -poinstruowała go i skierowała się ku wyjściu z gabinetu, zaraz po Landonie.
Z tematu (x2?) /wybacz, ale jestem chora trochę i nie chcę blokować >< |
| | | Chantal Lacroix
| Temat: Re: Gabinet profesor Lacroix Pią 16 Lut 2018, 16:52 | |
| Czy był lepszy dzień na warzenie eliksirów na wypadanie włosów jak dzisiaj? Pół mrok, odpowiednia wilgotność, przejmujący chłód opatulający stawy niczym pogrzebowy całun... Chantal była w swoim żywiole, stawiając na dębowym stoliku obok biurka cynowy kocioł. Delikatne płomienie trzaskały pod lewitującym źródłem słodkich oparów. Ciekawa zależność, że wszystkie mikstury, których działanie było zaliczane do mniej lubianych, miały kojące, przyjemne zapachy. By zmylić wrogów. Wszystkie lecznice i wspomagające nie dość, że prawie zawsze paskudnie śmierdziały, to miały jeszcze okropny smak. Taka przekorna natura eliksirów. Jak i charakter opiekunki Slytherinu. Z subtelnym uśmieszkiem dosypała garść suszonej pokrzywy i zasiadła na wygodnym fotelu za biurkiem. Wywar musiał teraz pozostać na wolnym ogniu przez dokładnie godzinę. Specjalna klepsydra, w której tkwiły drobniutkie jak piasek, ziarnka kryształów zaczęła odmierzać czas. Chantal zmoczyła usta w pucharze, w którym miała zacne, skrzacie wino. |
| | | Argus Filch
| Temat: Re: Gabinet profesor Lacroix Pon 19 Lut 2018, 17:12 | |
| Są sprawy, których nie można było odkładać na później i Argus doskonale o tym wiedział. I właśnie dlatego, bez chwili na odpoczynek i wizyty po aspirynę w skrzydle szpitalnym, stękając z wysiłku, gramolił się do lochów. Na dobrą sprawę powinien był wystosować oficjalny list do profesor Lacroix, prosząc ją o konfrontację w sprawie działań jej wychowanków... ale skoro dyrektor nic sobie nie robił z wniosków o wprowadzenie kar cielesnych, to tym bardziej nie było co liczyć, że nauczycielka eliksirów się takowym pismem przejmie. Pokonując kolejne partie schodów, woźny rozmyślał nad tym, jak bardzo kadra nauczycielska jest zepsuta, pozwalając na te wszystkie wybryki młodzieniaszków. Na nikogo nie można było liczyć w tym zamku, musieli pilnować porządku sami - on i jego kocia luba, która obecnie dokonała żywota i honorowo spoczywała w rodowym wazoniku Filcha. Ostatecznie Argusowi udało się zgramolić na sam dół, bez kolejnych strat w postaci upadku ze schodów jego szanownej osoby. Przystanął przed gabinetem Smoczycy, dając sobie chwilę na wyrównanie oddechu, otrzepanie i tak brudnej marynarki oraz przybranie srogiego wyrazu twarzy. Nie siląc się na specjalne uprzejmości, dość głośno załomotał w drzwi sygnalizując swoją obecność. Starał się trzymać prosto, chociaż po ilości rozrywek zaserwowanych mu przez uczniów, raczej powinien się położyć po kilogramie tabletek przeciwbólowych. - Pani Profesor... - odezwał się, kiedy kobieta już raczyła mu otworzyć. Mimo, że wyraz twarzy miał jak zwykle skrzywiony, głos Wielebnego był zarazem szorstki i nieco oślizgły - ...chciałbym złożyć doniesienie na Pani wychowanków. Konkretnie, to zgłosić morderstwo. Dla Filcha sprawa była jasna. Pani Noriss nie była zwykłym kotem tylko pracownikiem szkoły, a fakt, że spłonęła doszczętnie zostawiając po sobie garść popiołów, był równoznaczny z tym, że zginęła śmiercią tragiczną. Woźnego nawet nie zastanawiało, gdzie się podziały ewentualne kości i jakim cudem nie zwymiotował... w końcu swąd palonego ciała raczej byłby dalece nieprzyjemny. |
| | | Chantal Lacroix
| Temat: Re: Gabinet profesor Lacroix Pon 02 Kwi 2018, 18:09 | |
| Upojne chwile przy winie i kociołku przerwało nagłe łomotanie do drzwi. Chantal skrzywiła nos i zaklęła soczyście. Poprawiła szatę, przyrzekając, że jeśli był to namolny uczeń, wyrzuci go widowiskowo za drzwi. Otwarła wrota do jej komnaty z impetem. Wyprostowała się, widząc niezbyt przez nią lubianą postać woźnego. Z reguły przychodził molędzić o tym, jak zachowują się jej wychowankowie. Bądź co bądź był członkiem grona pedagogicznego, więc musiała go wysłuchać. -Morderstwa? Czy Pan, Panie Filch, nie nawdychał się przypadkiem za dużo oparów kolejnego odplamiacza pani Skower? - -zapytała, niechętnie wpuszczając woźnego do środka. Zatrzasnęła drzwi. Nie sądziła, żeby facet mówił prawdę. Na pewno chodziło o zabójstwo jego biednych stawów, gdy kolejny uczeń bezczelnie zabrudził posadzkę. Usiadła ponownie za biurkiem, zakładając nogę na nogę. -Kto, kiedy i kogo rzekomo zamordował?- zagadnęła z ironicznym uśmieszkiem. |
| | | Argus Filch
| Temat: Re: Gabinet profesor Lacroix Pon 09 Kwi 2018, 14:34 | |
| Zachowanie nauczycielki eliksirów, to jak pobłażliwie potraktowała sprawę z jaką przyszedł, nawet nie znając szczegółów zajścia, wcale Argusa nie zdziwiło. Mimo, że oficjalnie był członkiem Rady Pedagogicznej i pełnił nie mniej ważną funkcję Stróża Porządku, zarówno higienicznego jak i w kwestii relacji gawiedzi szkolnej (rozbrykanych, niewychowanych dzieciaków). Puścił złośliwości kobiety mimo uszu i wszedł do środka gabinetu. Zaraz po przekroczeniu progu, do czujnych nozdrzy woźnego (który nieczuły był wyłącznie na kocią urynę) dotarł zapach warzonego eliksiru. Filch na moment stracił wątek, kiedy jego myśli zeszły na tor nowego śledztwa. Czy aby profesor Lacroix nie gotowała przy zamkniętych drzwiach czegoś niebezpiecznego? Czy istnieje szansa, że któreś z tych niepokornych dzieciaków to później ukradnie i wyleje biednemu Argusowi na posadzki? Co jeśli wcześniej wspomniany odplamiacz pani Skower nie pomoże? Staruch drgnął słysząc kolejne pytanie nauczycielki, która bezczelnie zasiadła teraz za biurkiem, nie proponując mu nawet żeby spoczął. Zmierzył ją niechętnym spojrzeniem swoich wodnistych oczu, które nadal były zaczerwienienie od dymu i łez rozpaczy za panią Noriss. Biedny Wielebny w całym zajściu nawet nie zdawał sobie sprawy, że jego pracowicie zapuszczane resztki włosów, które zamierzał zaczesać na swoją pokaźną łysinę, również ucierpiały w starciu z przestępcami. Zamiast usiąść na dużo mniej wygodnym krześle na przeciwko Chantal, woźny podszedł do biurka i znienacka uderzył pięścią w blat. - DZISIAJ! - rozpoczął Argus bez ładu i składu. Kiedy już przypomniał sobie po co zjawił się w lochach, gorycz i złość po dzisiejszym ataku wróciła na nowo - Te chol... pan Padmore i panna Hanyasha! - znów podniósł głos. Ręka mu zadrżała, oczy wyraźnie wskazywały na postępujący wytrzeszcz - Włamano się do mojego gabinetu! Skradziono dokumenty szkolne! Podpalono! - wykrzykiwał staruch, podkreślając każde przewinienie bogatą gestykulacją - Moja... P-PANI NORISS...SPALONA... PRZEZ... PRZEZ TĄ DZIEWUCHĘ! Kiedy już powiedział to głośno, całe powietrze jakby uszło z jego spracowanego ciała i opadł na krzesło obok biurka. Pociągając nosem wyciągnął z kieszeni chustkę nie pierwszej świeżości i nic sobie nie robiąc z obecności kobiety, wydmuchał nos zdecydowanie nieelegancko i hałaśliwie. - Żądam sprawiedliwości... - odezwał się już ciszej, jeszcze bardziej blady niż zwykle. Jego wodniste oczy ponownie zaszły łzami. |
| | | Chantal Lacroix
| Temat: Re: Gabinet profesor Lacroix Sro 20 Cze 2018, 21:06 | |
| Chantal zerwała się zza biurka widząc, jak jej drogocenny kałamarz z czarnego kryształu chwieje się niebezpiecznie po uderzeniu woźnego w blat. Spiorunowała go wzrokiem. -Panie Filch! -obruszyła się, ale to nie przeszkodziło woźnemu do kontynuowania zeznań. Kobieta widząc żywą gestykulację woźnego chwyciła kałamarz i odłożyła na nieco bezpieczniejszą półkę. Nie siadała już, opierając się o biurko. Z wrzasków i bełkotu woźnego wyciągnęła wnioski - Hanyasha i Padmore spalili akta, a w całym tym rwetesie musiała ucierpieć pani Norris. Nie, żeby kobieta żałowała w jakikolwiek sposób tego futrzastego potwora, ale musiała jako zareagować. Westchnęła ciężko. W sumie prędzej dała by uczniom medale niż ich ukarała, ale woźny tak tego nie zostawi. -Dobrze, w takim razie wezwę ich do siebie i skonfrontujemy wersje wydarzeń. Dostanie pan sowę by również stawić się na pogadankę. A teraz przepraszam, wykipi mi eliksir. -kobieta wskazała na drzwi, sama podchodząc do kociołka. Kiedy woźny wyszedł z gabinetu, ona sama zajęła się warzeniem mikstury.
Z tematu x2 |
| | | Victor Greth
| Temat: Re: Gabinet profesor Lacroix Sro 20 Cze 2018, 21:14 | |
| Victor Greth przemierzał z gracją szkolne korytarze, lustrując każdą napotkaną osobę. Dzięki wzrostowi znacznie górował nad większością uczniów, wśród pierwszaków wzbudzał niepokój. Lecz kto mógł wzbudzać niepokój jeszcze większy...? No, kto? To nie jest tak, że on jej nie lubi. On po prostu baby nie trawi. Co z tego, że wygląda jak bajka, kiedy sprzątnęła mu sprzed nosa robotę marzeń? Ale się, Victorek, odpalił. Kroki swoje skierował ku najniższym kondygnacjom zamku, po drodze ukradkiem spijając kilka łyków Ognistej z piersiówki. Ale on jej nagada! Powie tej gówniarze, co o niej myśli! Kiedy dotarł do drzwi gabinetu profesor Lacroix, strzepnął niewidoczne pyłki z szaty i poprawił rękawy. Przyklepał włosy i zacisnął dłoń w pięść, by zapukać, lecz jednak zawahał się. Ale, halo, kim on jest? A właściwie - kim ONA jest?! Ta myśl dodała mu odwagi, wziął głęboki wdech i zdecydowanie załomotał w drzwi. Ot, poczeka dziesięć sekund i się zwinie, no cóż zrobić. |
| | | Chantal Lacroix
| Temat: Re: Gabinet profesor Lacroix Sro 20 Cze 2018, 21:29 | |
| Mistrzyni Eliksirów miała wyjątkowo ciężki tydzień, zajęta wymyśleniem nowego eliksiru, który zawojuje światem czarodziejów, a jej przyniesie chwałę oraz sławę. Nie była łasa na wywiady w Proroku i galeony od Ministerstwa, ale jej celem w życiu było zasłynąć cudownymi recepturami, a to można było zrobić jedynie poprzez ciężką pracę. Pod koniec dnia pozwoliła sobie na większa niż zawsze dawkę skrzaciego wina, który ukołysał ją do snu jak nic innego. Ubrana jedynie w czarną koszulę nocną, która na pewno nie grzała i nie kryła niczego co powinna była. Nauczycielka wyrwana ze snu zawsze zakładała szlafrok, ale... Ze snu wyrwało ją walenie w drzwi. Chwilę jej zajęło pojąć, że już nie śni i musi na wpół pijana i na wpół śnięta otworzyć te cholerne drzwi. Przeczesała wzburzone loki palcami i podeszła do drzwi, nie narzucając nic na ramiona. Ziewnęła potężnie i otworzyła z rozmachem drzwi. - Greth? A Ciebie jakie licho nasłało o tej porze? -zapytała po parunastu sekundach, kiedy starała się zrozumieć powagę sytuacji. Jedwabny materiał koszulki delikatnie zsunął się z jej ramienia. Nie czekając na tłumaczenia i słowa nauczyciela zielarstwa, odwróciła się i gestem ręki nakazała mu wejść do środka. - Wejdź, zamknij drzwi, bo przeciąg. -mruknęła zaspanym głosem. Sięgnęła po rzucony w nieładzie szlafrok i narzuciła go na pół-nagie ramiona. |
| | | Victor Greth
| Temat: Re: Gabinet profesor Lacroix Sro 20 Cze 2018, 21:39 | |
| Taaak, w ciągu tych paru sekund mężczyzna układał sobie w głowie okropne wyzwiska. Równał ją z ziemią w najbardziej podły sposób, masakrował jej przeszłość, teraźniejszość i tłamsił przyszłość. Się doigrała. Po ponad dwóch latach złości na nią, w końcu zdobył się na to, żeby jej wygarnąć wszystko, bo w sumie - dlaczego nie? Dlaczego ona ma być z siebie taka dumna, gówniara jedna, chyba lubię to słowo, gówniara. Jeszcze jeden łyk Ognistej. W tym momencie Victor miał się odwrócić i odejść na wieki, lecz usłyszał złowieszcze skrzypienie. Nie było tak, że się Chantal bał, o nie. On po prostu nie mógł znieść jej obecności. Ale w porządku - był na to przygotowany, na konfrontację z potworem, z osobą, która zniszczyła mu plany na przyszłość. Widział ruch klamki i nabrał powietrza w płuca, żeby dowalić jej wiązanką. Gdy drzwi się uchyliły, całe powietrze i wszystkie pomysły z niego uszły. Kurwa, jedna, jedyna myśl na miliard, i tylko ona utkwiła mu w głowie. I widok jej doskonałych nóg. Znaczy, tfu, paskudnych odnóży. Nie wiedząc, dlaczego, posłusznie wszedł i zamknął za sobą drzwi bez słowa. Z niemym zawodem wiódł za nią wzrokiem, gdy narzucała na siebie szlafrok. Skrzyżował ramiona na piersi i dyskretnie omiótł ją spojrzeniem. Ponownie. - Co robisz? - Zadał to pytanie z okropnym wyrzutem, jakby pytał żonę, gdzie była cały dzień. Ot, wypalił ze zlością pierwsze, co mu przyszło na myśl. Miał w głowie tysiąc pomysłów, milion słów, które bardziej by tu pasowały, lecz wybrał te dwa, wypowiedziane jeszcze w najokropniejszy ze sposobów. Ray miał rację, ta dziołcha miała nieziemskie ciało. To znaczy, cholera, jaka ta baba jest odrażająca! |
| | | Chantal Lacroix
| Temat: Re: Gabinet profesor Lacroix Sro 20 Cze 2018, 21:50 | |
| Jakby nie patrzeć, Chantal nie darzyła Victora jawną nienawiścią i wrogością jak on ją. Nawet była rozbawiona jego urażona dumą. Co mogła poradzić na to, że zgłosiła się na posadę mistrza eliksirów o parę godzin wcześniej niż Vic? Ona by nie brała się za zielarstwo, szukając szczęścia w innej szkole. Victor chyba jednak uznał sobie za punkt honoru dopiec jej do żywego swoją obecnością i czatować, kiedy w końcu spadnie ze schodów i zajmie jej miejsce. Gdyby nie był takim zadufanym w sobie bufonem i nie robił jej złośliwości na każdym kroku, już dawno zaproponowała by mu współpracę w pewnym przedsięwzięciu... tylko, że on nie chciał, więc ona oddawała mu pięknym za nadobne z tym, że ona miała z tego niesamowity kabaret, a on wściekał się i tupał jak małe dziecko. Wewnętrznie, ale widać było tę złość w jego oczach. Chantal poprawiła czarne loki i usiadła na fotelu obok szklanego stoliczka, na którym stał pusty kieliszek. Założyła nogę na nogę i zamyśliła się głęboko. Podniosła zaskoczony wzrok na Gretha. -Witam Cię w środku nocy w połowicznym negliżu i zastanawiam się, jaki alkohol wyjąć by się z Tobą napić. A Ty? -zapytała, machnąwszy od niechcenia różdżką, przywołując na stolik dwie szklanki i butelkę bursztynowego trunku. Butelka odkorkowała się i rozlała dwie równe porcje do szklanek. Chantal skinęła głową na fotel naprzeciwko siebie. -Siadaj i pij, whisky się zagrzeje, a szkoda marnować. -zarządziła łagodnym, lecz rozkazującym tonem. Wpadł w jej sidła, a chyba miał jej nazdać, czyż nie? |
| | | Victor Greth
| Temat: Re: Gabinet profesor Lacroix Sro 20 Cze 2018, 22:17 | |
| Ja ci dam, dziecinko, kpić ze starego Gretha! Pamiętał jak wczoraj jej Ceremonię Przydziału, sam nie wie, dlaczego. I nadal bolało, jak Dyrektor powiedział mu, iż panna Lacroix już objęła stanowisko Nauczyciela Eliksirów. KUUUUURNA. Nie znosił, jak panoszyła się po zamku, myśląc, że jest od niego lepsza. Bo wcale nie była! To znaczy, być może tak nie myślała, ale psując Grethowskie marzenia, naraziła się właśnie na taką opinię. Nie żeby ją coś to obchodziło. Po jej słowach zastanowił się nad swoim zachowaniem. Czyżby serio było tak późno? Ostatnio biedny Victor nie sypiał zbyt dobrze, chodził spać nad ranem i budził się w południe na zajęcia (bo wiadomo, roślinki muszą mieć super światło), przez to był nieprzytomny, niepoważny i niespełna rozumu. Dlatego na propozycję Nauczycielki Eliksirów zerknął na szklankę z zaciekawieniem. Chce go zamordować, z pewnością. - Chyba nie wiesz, czym jest negliż, nawet połowiczny, Lacroix. - mruknął, siadając w fotelu z należytą dla siebie nonszalancją. Usadowił się wygodnie, poluzował szaty i chwycił w dłoń szklankę, spoglądając na jej zawartość. Przecież nie wyleje, prawda? Uniósł szkło w stronę kobiety i upił łyk. Twoje cholerne zdrowie, babo, pomyślał, gdy płyn przemierzał jego przełyk. Nie spuszczał uważnego wzroku z Chantal, jakby chcąc znaleźć wytłumaczenie, jakikolwiek powód, dla którego się tu pojawił. |
| | | Chantal Lacroix
| Temat: Re: Gabinet profesor Lacroix Sro 20 Cze 2018, 22:29 | |
| Ta cała dziecinna zabawa w podchody, jaką uprawiał Victor była bardzo zabawna, ale na dłuższą metę nużąca. Mistrzyni eliksirów nie widziała by problemu w tym, żeby wziąć sobie miesięczny urlop i pozwolić Grethowi uczyć błędnych receptur i analiz lub łaskawie oddać mu do nauki najmłodsze roczniki, które kolejkami ustawiały się do skrzydła szpitalnego z omdleniami, bólami brzucha i histerią. Od dłuższego czasu nawet kobieta miała zamiar zaproponować Grethowi eliksirową współpracę nad jednym przepisem, ale duma wydawała się być nadrzędną cechą zielarza. A szkoda. -Oh, nie słodź mi tak, bo jeszcze uznam, że wcale mnie nie nienawidzisz... -odparła rezolutnie, popijając whisky. Pojawiające się na szklance krople wody spływały po szkle, niebezpiecznie zbliżając się ku jego krawędzi, zlokalizowanej tuż nad pół osłoniętym dekoltem... Kap. Kap. Kap. Chantal czuła procenty w głowie, te i poprzednie, dlatego tak dobrze bawiła się w tej rozgrywce słownej z profesorem zielarstwa. -Skoro nie wiem, to może mi zademonstrujesz? Albo poinstruujesz co robię źle. -uśmiechnęła się szelmowsko, nawet dość cynicznie, odsłaniając białe ząbki. Upiła kolejny łyk. -Wybacz, ale chyba nie dosłyszałam... jaki jest powód Twojej wizyty? -zagadnęła filuternie. Kap. Kap. |
| | | Victor Greth
| Temat: Re: Gabinet profesor Lacroix Sro 20 Cze 2018, 22:48 | |
| Słucham?! Victor byłby znakomitym nauczycielem eliksirów. Jego troska o każdego z uczniów doprowadziłaby... pewnie do śmierci któregoś z nich... ale skupmy się na pozytywach! Generalnie, gdyby nie to, że kobieta odebrała mu posadę, spełniałby się w roli nauczyciela. Tymczasem jednak czuł się pokrzywdzony, na tyle, że zupełnie olewał swoje stanowisko. To znaczy - robił tyle, ile musiał, nic więcej. Zresztą, rzadko kiedy zdarzał mu się uczeń, który byłby szczerze zainteresowany przedmiotem, w takim razie - dla kogo miał się starać? - Na nienawiść trzeba sobie zasłużyć, a ty w moim życiu nawet nie występujesz. - Och, wcale bym tego nie chciał, okropna babo. To znaczy, naprawdę, Vicky wolałby, żeby jej nie było. Jego najlepszy kumpel, Ray, okropnie sobie kiedyś upodobał nieletnią Chantal, lecz, na szczęście, nie miał z nią później kontaktu. Jakiś czas potem tylko, gdy się dowiedział, kto ubiegł ambitnego Gretha, zachwycony był kształtami i predyspozycjami fizycznymi kobiety. Jak dobrze, że dla Victora tyle nie wystarczy. I jak źle, że Chantal wcale durna nie jest. Po tych slowach, rzeczywiście, miał ochotę zademonstrować jej, jak negliż wyglądać powinien. Zamiast tego napiął się cały, by usiedzieć w miejscu, zacisnął palce mocniej na szklance i upił solidny łyk i nie odpowiedział zupełnie nic, pragnąc powstrzymać się od jakiegokolwiek ruchu. Jakiegokolwiek, Greth! - Nie chciałem dopuścić, byś zachorowała. - mruknął odruchowo, wyjmując chusteczkę z kieszeni szaty i zawieszając dłoń parę milimetrów nad dekoltem kobiety. Chantal mogła łatwo chwycić materiał i wytrzeć się, nie osądzając go o jakąkolwiek próbę dotknięcia jej, lecz z drugiej strony... mogła zupełnie nie reagować, czując tylko delikatne łaskotanie jedwabiu. |
| | | Chantal Lacroix
| Temat: Re: Gabinet profesor Lacroix Sro 20 Cze 2018, 23:03 | |
| Gdyby tylko Chantal mogła się roześmiać... zrobiła by to nader głośno, że chyba cały dom Slytherina zbiegł by się zobaczyć, co się stało ich opiekunce. Nigdy nie uważała, że Greth jest słaby w eliksiry, na po prostu była szybsza i może ciut lepsza? Kto to wiedział, skoro nigdy się nie zmierzyli ze sobą. Widziała, jakie nerwy spinają nauczycielem, gdy ten miota się sam ze sobą. Po co przyszedł? Chyba nie po szklankę cukru, bo mu brakło. Coś innego musiało go tutaj zawołać, a skoro zrobił to sam, z nieprzymuszonej woli to miał w takim jakiś ważny cel. Chantal uśmiechnęła się szeroko, słysząc ociekającą jadem uwagę. -Bardzo rzadko nie występuję w Twoim życiu... a zwłaszcza w tej chwili. -kobieta pokręciła głową rozbawiona. Jak małe dziecko, doprawdy. Wzięła kolejny łyk, a widząc kolejne dylematy w oczach nauczyciela, tylko szerzej się uśmiechnęła. Ah, ci gentlemani. Chantal uniosła brwi w zaciekawieniu, a gdy dojrzała jedwabną chusteczkę jedynie się... nachyliła, aby wyciągnięta dłoń Gretha mogła lepiej dotrzeć do zbroczonych wodą zakamarków dekoltu mistrzyni eliksirów. -Twoja troska jest urzekająca, Victorze, może jeszcze raczysz mnie ogrzać po tych zimnych kroplach? -zapytała kokieteryjnie, znowu robiąc łyk alkoholu. Odstawiła szklankę. - Może w końcu skończymy z tą dziecinadą i zaczniemy mówić do siebie po imieniu? Mogła bym Ci zaproponować owocną współpracę, jeśli tylko przestaniesz dąsać się jak urażona dama. -rzuciła, zupełnie niewzruszona bliskością ręki i jedwabnej chusteczki. Możliwe, że Greth odrzuci propozycję z krzykiem, znowu unosząc się dumą... ale kto wie? |
| | | Sponsored content
| Temat: Re: Gabinet profesor Lacroix | |
| |
| | | |
Similar topics | |
|
| Pozwolenia na tym forum: | Nie możesz odpowiadać w tematach
| |
| |
| |