To tutaj odbywają się najważniejsze narady Gryffindoru przed meczem! Cała drużyna skupia się na tym co ma do powiedzenia kapitan. Na ścianach wiszą szafki na strój, gdzieniegdzie plakaty sławnych drużyn Quidditcha, nie mogło także zabraknąć oznaczeń domu Godryka. Pod ścianą stoją ławki, na których odpoczywają zmęczeni zawodnicy. Należy uważać, aby przypadkiem nie zahaczyć o jakąś chwilowo porzuconą miotłę lub treningowego kafla.
Syriusz Black
Temat: Re: Szatnia Gryfonów Wto 06 Maj 2014, 16:25
Black przełknął duży kawałek kanapki, jednocześnie wpatrując się w list od Jamesa. Bla, bla, miał zjeść, aby potem nie marudzić. Myślał, że to takie proste! Posiadanie kilku żołądków wymagało ciągłej pielęgnacji. Łapa grzecznie zaszedł do skrzatów i wziął od nich podwieczorek składający się z tuzina kanapek, trzech babeczek, słodkiej drożdżówki, jabłka i kilka plasterków świeżego bekonu, specjalnie dla niego upieczonych. Połowę z tego zjadł po drodze, a drugą połowę właśnie przeżuwał, wchodząc do szatni. Nie zastał jeszcze nikogo, i też się nie spodziewał. Od razu po dołującej i nudnej lekcji historii magii poszedł do kuchni, aby się nie spóźnić na trening. Musieli dokopać Ślizgonom, którzy stali się nadzwyczaj upierdliwi ostatnimi czasy. Nie łudźmy się, Łapa chciał zmiażdżyć na kwaśne jabłko Regulusa. Nie zmienił co do niego zdania mimo, że z Dorcas nie rozmawiał prawie w ogóle. Mijali się, witali, czasami gdzieś poszli na spacer, jednak widać było, że coś wisi w powietrzu. Usiadł na krzesełku, nogi zarzucił na ławkę stojącą naprzeciw, a podwieczorek puścił w powietrze. Liścik od Rogacza wcisnął do kieszeni i złapał pierwszą lepszą książkę Jak ulepszyć swoją miotłę?, otwierając ją w połowie. Jeśli chodziło o sport, można było go spotkać z tomiszczem w ręce, w innych przypadkach było to nader rzadkie łamane na niemożliwe. Wcisnął do ust dwie kanapki i nie pomyślał, aby się już przebrać. Wciąż chodził poirytowany po incydencie nad jeziorem. Gdy widział Regulusa w odległości dziesięciu metrów, musiał być powstrzymywany przez Petera i Remusa, aby nie rzucić mu się do gardła. Łapa nie obiecywał Dorcas, że zostawi go w spokoju tylko, że póki co nie będą do tego wracać. Niefajnie mu się funkcjonowało, gdy nie rozmawiał z Meadowes normalnie. Nie mógł liczyć na pomoc z historii magii, a Luniak ponownie się obraził i nie chce udzielać mu tak zwanych "korepetycji" za jego mordercze ślizgońskie zapędy. Cieszył się jednak w duchu, że w końcu będzie mecz. Rozprostuje kości, wyżyje sie, a potem zmiażdżą i zdepczą ślizgońskie podróbki czarodziejów. Świetnie udawał, że nie obawia się taktyk Rosiera, ich kapitana. Skubany mógł robić problemy, ale jako, że Łapa był wiecznym optymistą, zakładał, że i jego zniszczą na boisku.
James Potter
Temat: Re: Szatnia Gryfonów Wto 06 Maj 2014, 16:49
Niespodziewanie, przerywając błogą ciszę sprzyjającą czytaniu, do szatni wpadł złoty znicz. Złoty punkcik, bo tylko tak mogło go zarejestrować zbyt wolne, ludzkie oko, przemieszczał się z nadzwyczajną szybkością po całym pomieszczeniu, zahaczając a to o jakieś stare, zostawione po ostatnim treningu miotły, a to uderzając o ławkę. Kilkakrotnie nawet przeleciał przed samym nosem Łapy, choć ten nie zdążyłby podnieść ręki, a znicz znalazłby się już na drugim końcu. Dopiero po chwili do środka wszedł James, pchając skrzynie z pozostałymi piłkami, do których kapitanowie mieli dostęp w związku z zaplanowanym wcześniej treningiem. McGonagall dopilnowała rzecz jasna, aby Gryfoni mogli nawet wypożyczyć na chwilę złoty znicz. Widząc jej znaczące spojrzenie jakoś tak ciężko było odmówić. - Tylko się nie zakrztuś! - rzucił w stronę Blacka, zostawiając skrzynie przy pierwszej ławce. Przeczesał palcami włosy, a następnie rozprostował kości. Potter wydawał się być w doskonałym humorze, co zdradzał chociażby szelmowski uśmiech, który nie schodził mu z twarzy. Być może sprawny obserwator mógł się domyślić, iż stoi za tym pewna rudowłosa, zielonooka piękność. Klapnął na miejsce obok Blacka. - Poczęstowałbym Cię kremowym piwem, który chowam tutaj na specjalne okazje, ale przed treningiem nie wypada, tak więc musisz poczekać do jego zakończenia - zagadał, co było tylko pretekstem, aby przy okazji móc się dokładnie przyjrzeć Syriuszowi. Kogo jak kogo, ale Pottera nie oszuka. - Wszystko w porządku? - może to było dość głupie pytanie, lecz Potter chciał wiedzieć, jak powinien się zachować względem niego i Meadowes. Słyszał o zajściu nad jeziorem, a także jego konsekwencjach.
Charlie Allison
Temat: Re: Szatnia Gryfonów Wto 06 Maj 2014, 17:01
Charlie wpadła na boisko, po drodze klęła na Jamesa. Jakby nie miała nic lepszego do roboty, jak trening Quidditcha! Owszem, Charlie liczyła się z tym, że dołączając do drużyny będą treningi. Ale no kurde! Gryfonka po drodze jadła czekoladową babeczkę, aby się odrobinę uspokoić. Nie miała nawet czasu się uczesać, odkąd ta cholerna fretka wplątała się jej we włosy. Bo oczywiście Freddie musiał się przestraszyć sowy, i ukryć się. Ale dlaczego w jej włosach?! Po drodze starała się lekko ogarnąć swoją czuprynę, przeczesując ją palcami. Nie, spróbuje nie nakrzyczeć na Pottera. Otworzyła drzwi i dumnym krokiem wparowała do środka, nadal przeklinając w duchu Jamesa. Oczywiście, on już był w środku. A razem z nim Syriusz. Charlie wkurzonym wzrokiem omiotła chłopaków i usiadła na ławce. Po czym wyjęła grzebień i zaczęła czesać swoje włosy. Swoją miotłę położyła obok, wyobrażając sobie, jak byłoby wspaniale nią w coś lub kogoś walnąć. Owszem, może to nie była wina Pottera, że Freddie się przestraszył sowy, ale Charlie będzie go obwiniała, i koniec, kropka. Gdy już miała włosy związane w kok, spojrzała na chłopaka. -To co dzisiaj będziemy robić?
Syriusz Black
Temat: Re: Szatnia Gryfonów Wto 06 Maj 2014, 17:05
Znicz był wstrętną muchą. Latał, bzyczał, obijał się, zahaczał, uderzał i drażnił. Łapa nigdy nie potrafił zapałać do niego żadnym uczuciem mimo, iż to złote coś było przyczyną ich wielu zwycięstw. Machnął ze dwa razy ręką przed twarzą, chcąc odpędzić od siebie upierdliwego znicza, nie trafiając i zbytnio się na nim nie skupiając. Dopiero dźwięk przesuwanej walizy zwrócił jego uwagę. W pierwszej chwili wydawało mu się, że Rogacz zabił Snape'a i wcisnął go do środka, a teraz taszczył jego zwłoki, by zakopać pod Bijącą Wierzbą. Łapa już otwierał usta, aby zaoferować pomoc przy pozbywaniu się ciała, ale niestety była to walizka z godłem Hogwartu, a więc quidditch. Nie ukrywał rozczarowania! - Nezasktusesiejeslinebedesrucalnica. - wybełkotał z pełnymi ustami i dopiero po chwili przełknął te wszystkie kęsy. Nie zamierzał podzielić się z jedzeniem. Nawet z kumplem. Potrzebował protein i siły na trening i mecz, dlatego wrzucił do ust jeszcze dwie kanapki i wszystkie babeczki przyglądając się podejrzanie dobremu nastrojowi Rogacza. - Sam sobie wezmę piwo, a skoczymy na ogniste whisky jak zmiażdżymy tyłki slytherinowi. - wyszczerzył się jak zwykle zakładając samą optymistyczną wersję. Innej nie przewidywał. Gdyby poszło coś nie tak, miałby kolejny powód do dopadnięcia żywcem Regulusa. Zresztą, nie potrzebował dodatkowych powodów. Wzruszył ramionami przy pytaniu. - Bo ja wiem. Nie wracamy do tego, ale ja nie idę na ustępstwo. Uwierzysz, że go zaprosiła na wakacje do siebie? - wzniósł oczy ku niebu, przewidując krwawą bójkę między nim a swym kochanym rodzeństwem. - Powiedziałem, że będę tam, ale nie jako ja. - nie mówił do końca co miał na myśli, bo Rogacz mógł się tego bez problemu domyślić - będzie tam jako pies dopóki dopóty będzie tam Regulus. Nie przepuści okazji, aby go capnąć w którąś z kończyn i odstraszyć od Dorcas. Wcisnął do ust kanapkę. Po chwili do szatni wparowała wściekła kobieta. Łapa zakrztusił się, gdy zobaczył mordercze spojrzenie jakie im posłała. Potrzebował chwili, aby się opanować. - A jej co się stało? - szepnął do Jamesa, nie kwapiąc się, aby odpowiadać Charlie na pytanie. Nie był głupcem. Wolał Lacroix od gryfonek z okresem. Jeszcze by dostał po łbie za niewinność, a to już fundował mu Filch, więc nie potrzebował dopieszczania w tej kwestii.
Resa Anderson
Temat: Re: Szatnia Gryfonów Wto 06 Maj 2014, 17:11
Miotła Resy zawsze była zadbana,jak na dobrego zawodnika przystało, ale tym razem przeszła samą siebie. Jej Nimbus 999, który przecież nie był już najnowszym modelem, błyszczał jakby był wzięty z fabryki mioteł, nie ze szkolnego składzika. Sama Resa natomiast prezentowała się nadzwyczaj.... zwyczajnie. Ciemne kosmyki spięła w wygodny kucyk, by w razie spontanicznego treningu nic jej nie przeszkadzało, a sylwetka dziewczyny jak zwykle była skryta za wygodnymi ciuchami. - Czas rozgromić Ślizgonów! - dało się słyszeć okrzyk,a dopiero potem do szatni weszła Resa i uśmiechnęła się szeroko do wszystkich. - Syriusz! Rogacz! Dobrze was widzieć. Mam swój prowiant! - roześmiała się i podrzuciła jabłko, które trzymała w dłoni wolnej od miotły. Usiadła na ławeczce obok Charlie i zamiast powitania obdarzyła ją buziakiem w policzek, który jej zdaniem wyrażał o wiele więcej. - Co ty taka naburmuszona jakbyśmy ci siekierą ojca zabili? - mruknęła półgębkiem do przyjaciółki, rzuciła jej krótkie spojrzenie i rozejrzała się po szatni. Dopóki nie przyjdzie ich choć trochę więcej, James nie rozpocznie swojego mini wykładu.
/Proponuję pisać króciutkie posty żeby akcja szła szybko :)
Charlie Allison
Temat: Re: Szatnia Gryfonów Wto 06 Maj 2014, 17:33
Wzięła swoją miotłę i zaczęła ją czyścić. Wprawdzie była ona czysta, bo Charlie dbała o nią. To był jej jeden z największych skarbów. Wyciągnęła jeszcze jedną czekoladową babeczkę, po czym rzuciła ją Syriuszowi, krzycząc głośne "Łap!". I nie zwróciła uwagi, czy chłopak ją złapał, czy wręcz przeciwnie. Odwróciła wzrok w stronę Resy, która właśnie weszła do Szatni i usiadła obok niej i pocałowała w policzek. Charlie w końcu się uśmiechnęła i oszepneła jej. -Przez sowę, którą ten idiot... przepraszam, Pan wysłał do mnie, Feddie się przestraszył i wplątał we włosy. I nawet czasu ogarnąć się nie miałam! - To ostatnie zdanie powiedziała nieco głośniej. Po czym jeszcze raz posłała mordercze spojrzenie Potterowi i zaczęła rozmawiać ze swoją przyjaciółką. -A ty celnie wal, ale nie we mnie. Nie chcę znowu mieć złamanej ręki. Wypadki u Gryfonki zdarzały się dosyć często. Najczęściej było to spowodowane przez... muchy. Tak muchy, które bezczelnie latały jej przy twarzy, i gdy chciała chociażby jedną z nich zabić, ta oddalała się na pół metra, i przez to najczęściej dziewczyna spadała boleśnie na tyłek lub inne części ciała.
Cú Chulainn O'Connor
Temat: Re: Szatnia Gryfonów Wto 06 Maj 2014, 18:20
Cú Chulainn wparował do szatni niedługo po radosnym wejściu Resy. Zbliżając się do namiotu nawet usłyszał to jakże przyjemne dla ucha "czas rozgromić Ślizgonów". O tak. Raczej, nie inaczej. Na wejściu rozejrzał się szybko z tym szelmowskim uśmiechem na twarzy, po czym zajął miejsce obok Syriusza, opierając swojego Nimbusa 1000 obok siebie. On nie miał manii czyszczenia mioteł, ale też nie był ostatnim fleją, więc miotła prezentowała się dobrze. Właściwie bardzo dobrze, biorąc pod uwagę ile razy pałkarze Slytherinu chcieli ją zabić. Przywitał się z nim, skinął Potterowi, po czym obrócił się do dziewcząt. Resa urocza jak zawsze, jej optymizm był tym, co mogło poprawić humor po zawalonym ćwiczeniu czy wypracowaniu. Charlie też stanowiła miły akcent każdego dnia, ale teraz... Aż otworzył szerzej oczy na widok tego spojrzenia. W tamtym momencie mógł przysiąc, że Sam-Wiesz-Kto wziąłby nogi za pas i schował się pod kołdrą. Na szczęście nie musiał rzucać swojego "dziewczyno, kto ci zabił fretkę, że pałasz taką rządzą mordu", bo akurat wyjaśniała sprawę Resie. Uśmiechnął się zawadiacko i poklepał Charlie po ramieniu. - Nie martw się, Potter tak ma z wyczuciem czasu. Na pocieszenie powiem, że taki...artystyczny nieład ci pasuje. - powiedział luźno, po czym wrócił spojrzeniem do Jamesa. Lekka powaga na jego twarzy i ta wspaniała skrzynia, którą O'Connor tak uwielbiał. O tak, już czuł pierwsze fale adrenaliny przed meczem. - No? To jak ich rozgromimy? Przysięgam, że jak nie zrzucę tego Niemca z miotły, najlepiej trafiając go w łeb, to uznam to za dzień stracony.
Tanja Everett
Temat: Re: Szatnia Gryfonów Wto 06 Maj 2014, 18:30
Można było powiedzieć, że ten dzień należał do niezłych.. a nawet dobrych. Dopóki w ręce Tanji nie wpadł liścik od Rogacza, odnośnie treningu quidditcha. Tanja nie zaniedbywała treningów, ale głównie wykonywała je osobno lub z dziewczynami, pod wieczór za zgodą Rogacza. Teraz mieli mieć zajęcia całą drużyną, a dwójka z nich - Syriusz i Dorcas - należały do osób, które raczej nie chciały oglądać Tanji... a już na pewno można to było powiedzieć o Syriuszu. Everett też nie pałała chęcią do ujrzenia Łapy, ale liczyła na to, że Rogacz zagada chłopaka odpowiednio i ich kontakt będzie znikomy. Tanja wzięła się więc w garść i zabrała swoją miotłę z schowka w sypialni i z duszą na ramieniu wybrała się do szatni. Miotła była zadbana, chociaż dosyć mocno wyeksploatowana. Jednak spisywała się bardzo dobrze - została zakupiona ze wszystkich oszczędności Tanji i była jej najdroższym skarbem. Poza Rubinem oczywiście. Ubrana w jeansy i luźny, czarny podkoszulek pchnęłą drzwi szatni. Od razu dojrzała kapitana drużyny. Uśmiechnęła się do niego delikatnie. Udała, że nie widzi zajadającego się Łapy i skierowała się od razu do Charlie i Resy. Usiadła koło Irlandki. -Hej, gotowe na mecz? -zagadnęła je jakby nigdy nic. Omijając spojrzenia Syriusza.. skupiając się tylko na meczu. I na grze.
Dorcas Meadowes
Temat: Re: Szatnia Gryfonów Wto 06 Maj 2014, 18:55
Liścik od Pottera wpadł w jej ręce, od razu zmieniając już zaplanowany wieczór, choć liczyła na wyrozumiałość Lilianne. Meadowes szybko zostawiła swoje rzeczy po całym dniu zajęć w dormitorium, przebrała się w luźną szatę na trening, a także chwyciła miotłę nie chcąc zwlekać do ostatniej chwili. Przez całą drogę, która dzieliła ją od szatni, gryzła się z paroma myślami. Przede wszystkim Black. Ich relacje były dość... napięte. I choć potrafiła rozgraniczyć pewne sprawy, a także nie przenosić tych prywatnych na boisko i ogólnie w relacje z innymi, to jednak nie miała nigdy pewności jak zachowa się Syriusz. Ponadto Tanja nadal... nadal nie wiedziała co o niej myśleć. Dlatego też uznała, że najzdrowiej będzie skupić się na quiddtichu. Dor lekkim krokiem weszła do szatni, uśmiechając się może nieco niemrawo. Tylko spokojnie, Meadowes, a na pewno wszystko skończy się pomyślnie. - Cześć. I nie, nie spóźniłam się Potter. Puściła Rogaczowi oczko, a także usiadła na pierwszej, lepszej ławce, jakoś się nie przejmując tym, obok kogo siedzi. Skórzaną torbę rzuciła w kąt, a miotłę oparła na wyciągnięcie ręki.
James Potter
Temat: Re: Szatnia Gryfonów Wto 06 Maj 2014, 19:13
- Że co proszę? - spojrzał na Łapę z miną kogoś, kto udaje, iż intensywnie myśli. Bo pomimo najszczerszych chęci niewiele pojął z tego, co mu chciał powiedzieć, poza faktem, że chyba Blackowi brakuje babeczek, bo jest na nie niewyobrażalnie łasy. - No tak. Teraz już przynajmniej wiem, dlaczego wiecznie nie zgadza mi się ilość butelek - stwierdził, po chwili marszcząc brwi. Odnosił wrażenie, że Łapa nie mówi mu wszystkiego, choć nie miał mu tego za złe. Przynajmniej na razie. Nie było to miejsce, ani też czas, sprzyjający wyznaniom i porządkowaniu własnych spraw. Zapamiętał, aby zabrać go przy najbliższej okazji do Wrzeszczącej Chaty. Tymczasem poklepał Syriusza po plecach, dla otuchy. - W takim razie zasługuje na coś specjalnego... Musiał urwać, gdyż do szatni wparowała Charlie ze skwaszoną miną. Nie chciała, aby była świadkiem ich knucia na temat kolejnego, wybornego "żarciku" tym razem dedykowanemu Regulusowi. Rogacz przywitał ją z dość mocno kontrastującym, szczerym wyszczerzem. - To co zawsze, moja droga - podbijać Slytherin! Kolejni zaczynali się schodzić, toteż James ruszył się z miejsca i raz jeszcze upewnił się, że o niczym nie zapomniał. Znicz już dawno przestał krążyć po szatni, spoczywał chwilowo w kieszeni Pottera. - Meadowes! Mam nadzieję, że zdrowie dopisuje, bo inaczej będziesz miała mnie na sumieniu! - niewinnie nawiązał do Blacka. Nim zaczął, przesunął spojrzeniem po swojej wiernej gromadce oraz chrząknął. - No dobra! Po pierwsze chciałbym was przeprosić za tę małą dogodną porę, ale obiecuje, że za rok dołożę wszelkich starań, aby nasze treningi miały miejsce o szóstej rano. I po drugie, jak wiecie, mamy na dniach decydujący mecz ze Slytherinem. Nie wątpię, że puchar znajdzie się w naszych rękach, ale chyba nie odpuścimy naszym przyjaciołom i nie darujemy sobie zabawy, co nie? Bierzcie miotły, załóżcie ochraniacze, trzy kółka dla rozgrzewki!
Syriusz Black
Temat: Re: Szatnia Gryfonów Wto 06 Maj 2014, 19:19
Nim minęło parę minut do szatni wpakowała się reszta drużyny. Łapa roześmiał się na widok miny Cu, gdy ten dostrzegł morderczą minę Charlie. - I to mi się podoba! - klepnął Connora mocno w ramię w ramach uznania i podziwu za jego zapał i poprawne myślenie. - Ja dam wycisk Re...- urwał w połowie, bo weszła Tanja, a zaraz po niej Dorcas. Zamrugał oczami i miał minę nadzwyczaj głupią przez parę chwil. Przy okazji musiał się oczywiście zakrztusić żabą, którą wpakował do ust zaraz po tym jak ją złapał jednym, prostym i łatwym ruchem dłoni. Potrzebował jakieś minuty, by się doprowadzić do porządku. Nie widywał Everett na treningach i jakoś szczególnie się nad tym nie zastanawiał, jednak teraz aż zaniemówił. Zmarszczył brwi i uznał, że najlepszym sposobem będzie udawanie, że nic się nie stało, chociaż od razu atmosfera wokół nieco zgęstniała. Odezwała się nagle w nim huncwoska część i wyszczerzył się do gryfonów, a potem wbił spojrzenie w Dorcas. - Spóźniła, spóźniła. Za karę nie dam ci dziś rzucić kafla. - pogodnie stwierdził, że ten trening będzie ciężki, intensywny, ale i też ciekawy. Przy okazji podroczy się z Dorcas, a nuż w końcu wszystko wróci do normy. Nie planował nie pokazać Everett, że już mu się odwidziała dawno. Tanję omijał uparcie wzrokiem i nie wiedział jak Rogacz planuje sprawić, żeby ze sobą współpracowali. Jabłuszko odłożył na później, uznając, że najlepiej będzie jak nie będzie teraz jadł. Spojrzał nagle na Rogacza wesoło. - Hejże, jeleń, bo zaraz będziesz mieć mnie na sumieniu. - pogroził mu spojrzeniem, ale dalej się szczerzył. Wstał, zarzucił na siebie pelerynę i przywołał do siebie miotłę - która wcale nie lśniła. Była nieco brudna, pokiereszowana, ale niezastąpiona i najlepsza. Przeciągnął się i ziewnął. - Nie mogę się doczekać jak ich pozwalam z mioteł. - stanął przy drzwiach i ukłonił się niziutko. - Panie przodem. - szczerzył się i tak stał w ukłonie przepuszczając wszystkie damy w drzwiach. Oczywiście, że był dżentelmenem, ale na treningu nie da im żadnych forów.
Charlie Allison
Temat: Re: Szatnia Gryfonów Wto 06 Maj 2014, 19:59
W ciągu kilku minut cała szatnia się zapełniła. Prychnęła na słowa Cu. "Artystyczny nieład" dobre sobie. Po czym znowu rozwiązała włosy i lekko je przeczesała i znowu związała. Uśmiechnęła się do Dorcas i Tanji. Zewsząd słyszała okrzyki o Ślizgonach, dołączyła się do okrzyków. Po czym wyjęła sok dyniowy i się napiła. Warto na zapas się najeść i napić, bo znając życie, później nie będzie takiej możliwości. Dziewczyna złapała Nimbusa i z czułością potarła go rękawem. To była jej pamiątka, po latach nauki z Adamem. Uśmiechnęła się do tych wspomnień. Wiele z nich nie było takie wspaniała. Wiele razy obtłuczony tyłek i inne części ciała. Aż dziw, że rodzice nie zobaczyli tego wcześniej, tylko dopiero wtedy, gdy złamała kostkę wpadając na drzewo. O, jak jej szybko humor wrócił. co było zresztą pewne, w takim towarzystwie. Wstała z ławki i wyszła z szatni.
zt
Ostatnio zmieniony przez Charlie Allison dnia Wto 06 Maj 2014, 21:15, w całości zmieniany 1 raz
Resa Anderson
Temat: Re: Szatnia Gryfonów Wto 06 Maj 2014, 20:39
Machnęła lekceważąco ręką. Dla niej każda pora na trening była dobra, nawet jeśli list doszedłby do niej w trakcie gotowania spaghetti. Pogładziła upięte włosy przyjaciółki. - Przecież nie jest źle. To trening, nie wybory miss Hogwartu Puściła do niej oczko i uśmiechnęła się radośnie kiedy do szatni weszła kolejna osoba, a był to nie kto inny jak jej quidditchowa druga połówka. - Witam pana pałkarza! - zawołała. Zaraz za nim weszła Dorcas, którą powitała machnięciem ręki. Na pewno każdy zgromadzony w tym niewielkim pomieszczeniu miał serdecznie dość jej wrzasków. Nawet na widok Tan powstrzymała się od okrzyku i kulturalnie poczekała aż dziewczyna wejdzie do środka i tradycyjnie usiądzie obok niej. Delikatnie musnęła wargami jej policzek w geście przywitania, a wtedy Potter zarządził wyjście na boisko. - Ja zawsze jestem gotowa - złapała swoją miotłę, którą oparła o ławkę, schowała jabłko do kieszeni bluzy, która była magicznie powiększona na tyle, by nie wypadało. Sama to zrobiła, ot co! To chyba jej największe i jedyne osiągnięcie w transmutacji. Kiedy wstała, wyciągnęła rękę do Tan. - Dawno się nie ścigałyśmy, księżniczko, czas to zmienić. Kto ostatni, ten przytula tłuczka! Ze swojej szafki, w której był także strój Quidditcha wyciągnęła pałkę, którą zostawiła po ostatnim treningu i zakręciła nią popisowo. Witaj, stara przyjaciółko. Czas cie rozruszać - pomyślała, a nagłos wypowiedziała: - Chodźcie! No i wyszła.
z.t
Dorcas Meadowes
Temat: Re: Szatnia Gryfonów Wto 06 Maj 2014, 20:51
Hardo odwzajemniała spojrzenie Syriusza, unosząc przy tym subtelnie brew. O nie, mój drogi. Tak się bawić nie będziemy. Nim jeszcze Potter zaczął mówić, zdążyła odpowiedzieć Łapie. Swoją drogą nie kłamała. Zjawiła się punktualnie, idealnie o czasie. Ktoś, kto chciał być bardzo czepliwy, mógł jej zarzucić wyłącznie to, że wskazówki wskazywały dokładnie za dwie minuty ustaloną godzinę, którą na dodatek sam Rogacz podkreślił grubą krechą w liście. - Zapomnij, Black. Najpierw sam będziesz musiał go złapać. Z uśmiechem, który czaił się gdzieś w kącikach jej ust, przeniosła spojrzenie na Pottera, słuchając co też ma im do powiedzenia. Wbrew pozoru nie straciła formy. Udało się jej nadrobić trening, przez ostatnie trzy dni co dzień spędzała co najmniej godzinę na boisko. Nie mniej lepiej będzie, jeśli Łapa nie dowie się, kto też pomagał Dor. Kiedy zarządzono wyjście, Dor bez ociągania chwyciła miotłę i ruszyła na boisko, samemu Blackowi posyłając może jeszcze jedno, góra dwa spojrzenia. Nie była tak optymistycznie nastawiona, ale też niczego nie przekreślała. Ale kiedy dogodził panne Meadowes i szedł krok w krok obok, jakoś jej to specjalnie nie przeszkadzało.