Nad wyraz spokojna, leniwa i niemrawa sówka. Czasem zjadłszy smakołyk, przysypia u adresata i za nic nie chce wylecieć z przesyłką zwrotną. Robi się jednak nieprzyjemna i upierdliwa, gdy ktoś skąpi jej przysmaku dla sów.
Po krótkiej batalii i wciśnięciu w nią kilku kruchych pierników biała sowa wyleciała posłusznie przez korytarz w poszukiwaniu swego pana. List napisany był czytelnie, aczkolwiek było widać, że nadawca ciut się spieszył.
Nie spodziewała się dostać listu od Anthony'egp, dlatego gdy tylko otworzyła oczy - z pewną niechęcią spojrzała na kolejną sowę, która pewnie przyniosła jej miłe słowa od znajomych. Jedno mrugnięcie, drugie, trzecie, a panna Whisper dopiero teraz zdała sobie sprawę czyjego pupila gości u siebie w dormitorium. Po chwili wahania wyciągnęła rękę po pakunek i widząc, że znajduje się w nim piwo i jedzenie westchnęła. Treść liściku sprawiła jedynie, że uśmiechnęła się do siebie.
Cytat :
Anthony.
Obawiam się, że jedna butelka piwa nie wystarczy.
W.
Na końcu odpowiedzi domalowała jeszcze niewyraźne serduszko, co zwyczajnie miało oznaczać dziękuję.
Wanda Whisper
Temat: Re: Sowa śnieżna Gallagherów Nie 19 Lip 2015, 16:47
Mimo zaślepienia żalem i niebywałą tęsknotą nie straciła człowieczych odruchów. Gdy umęczona sowa wpadła do jej sypialni i z głośnym łoskotem zrzuciła niemal na jej głowę paczkę z alkoholem ręce Krukonki powędrowały do zwierzaka, którego i napoiła i pokarmiła resztką śniadania, które ledwo tknęła. Piwo Gallagherów, których smak na długo zostawał w ustach ułożyła pod łóżkiem na czarną godzinę po czym przesunęła piwnymi tęczówkami po znajomym piśmie.
Cytat :
Tony.
Dziękuję, ale nie chcę byś Ty i Twoja rodzina zbankrutowali przez mój chwilowo natężony pociąg do alkoholu. Za który zresztą postaram się jakoś odwdzięczyć.
W.
PS: Swoją pałkę trzymaj w bezpiecznym ukryciu dopóki faktycznie nie będzie potrzebna.
To przyjemne uczucie mieć możliwość korespondowania z kimś, z kim niegdyś łączyło Cię mocniejsze uczucie. Niczego nie oczekiwała od Tony'ego, nie prosiła go o nic, a ten mimo wszystko sprawił, że chociaż na moment zapomniała o Lancasterze.
Cytat :
Tony.
Nie pij tyle. Brzuszki piwne już dawno wyszły z mody. I tak, wiem. Znajdę Cię.
Śnieżna Sowa znalazła Anthonego w kuchni. Przysiadła mu na głowie, łapiąc szponami jego włosy, aby jakoś się utrzymać w pionie. W dzióbku trzymała list, który spuściła na podłogę. Chłopak musiał się schylić, żeby go podnieść, a wtedy Bjorn złapał za tył koszulki Puchona, robiąc spore dziury. Odleciał, nie czekając na odpowiedź. Gdy chłopak otworzył anonimową kopertę, zobaczył zdjęcie przedstawiające jego samego biegającego po kuchni bez spodni. Nie wiadomo czy było prawdziwe, czy ktoś się zabawił efektami specjalnymi. Na odwrocie było napisane krótko i zwięźle:
Cytat :
Zostaw zgrzewkę piwa na końcu korytarza na piątym piętrze. Jeśli nie, to zdjęcie pojawi się na wszystkich drzwiach Hogwartu.
Sowa, wyraźnie WKURZONA wróciła do Anthonego, a pierwsze co zrobiła, to zaatakowała go i goniła po całej kuchni przez chwilę, robiąc mu jeszcze więcej dziur na koszulce. Rzuciła mu listem w twarz i odleciała nim zdążył cokolwiek zrobić.
Cytat :
DOBRA.
Sebastian Machiavelli
Temat: Re: Sowa śnieżna Gallagherów Sob 25 Lip 2015, 16:48
Sówka Klaus znalazła Anthonyego w łazience. Nie przejmowała się jego negliżem, przysiadając na drewnianej ściance prysznica. Zrzuciła mu czerwoną kopertę, wyjca na głowę i odleciała.
Cytat :
PANIE GALLAGHER, PROSZĘ O NATYCHMIASTOWE POSPRZĄTANIE ZDJĘĆ PAŃSKIEGO TYŁKA, KTÓRE SĄ WYWIESZONE NA WSZYSTKICH DRZWIACH HOGWARTU I WYTAPETOWAĆ SOBIE NIMI DORMITORIUM.
Fantek zastał Antka wyjątkowo w łóżku - była niedziela, popołudnie, a więc wszyscy porządni uczniowie siedzieli już w bibliotece ucząc się na zbliżające się egzaminy. Ciemne oczy sowy wpatrywały się w śpiącego jeszcze Gallaghera i dopiero po dłuższej chwili, gdy ptak sfrunął na głowę Puchona wczepiając pazurki w jego jasne włosy upuściła błękitną karteluszkę wraz z doczepionym zdjęciem Tony'ego bez bielizny.
Cytat :
Serio?
Pismo było mu doskonale znane - wyrzut - czy raczej zdziwienie zmieszane z [tutaj wstaw odpowiednie słowo] aż biło z krótkiego listu wysłanego przez Krukonkę.
Odpowiedź od Antka przyszła wyjątkowo szybko - zdziwienie jakie odmalowało się na twarzy panny Whisper zaraz zmyło się przez zdradliwy rumieniec, który pojawił się po tym jak dziewczyna przeczytała dopisek umieszczony przez przyjaciela na samym dole karteczki. Wanda jeszcze raz spojrzała na dobrze znane jej literki starając się kontrolować wstępujący uśmieszek na jej lico.
Cytat :
Doskonały.
Ujdzie w tłoku, Tony.
W.
Claire Annesley
Temat: Re: Sowa śnieżna Gallagherów Sob 12 Wrz 2015, 21:10
Sowa panny Annesley do najbystrzejszych nigdy nie należała, tym razem jednak dostarczenie listu załatwiła w sposób niemal profesjonalny. To, oczywiście, miało swoje bardzo proste wyjaśnienie - kilka lat praktyki na trasie Claire-Anthony i z powrotem czegoś ją jednak nauczyło. Gdy więc każda inna korespondencja była dla Yogi wyzwaniem, tak liściki do Puchona stały się już właściwie jej specjalizacją. Do nikogo (poza, co jasne, innymi Annesleyami) nie trafiała tak szybko i bezproblemowo, jak do Gallaghera.
Cytat :
Tony,
dobrze wiem, że Ty wiesz o urodzinach Maire i o nich nie zapominasz (no skądże!), ale jestem dobrą siostrą i muszę zapobiec rozczarowaniu podobnemu do zeszłorocznego. Zraniłeś jej dobre serduszko i nie ma znaczenia, że złożyłeś życzenia następnego poranka. Naprawdę nie wiem, czym zasłużyłeś sobie na tak szybkie wybaczenie z jej strony. Może teraz, po trzystu sześćdziesięciu dniach, wreszcie mi powiesz, czym dokładnie przebłagałeś wtedy moją małą M.? Lubi lody kokosowe, te różowe. To tak, gdybyś jednak miał życie zbyt intensywne, by pamiętać o upodobaniach dziesięciolatki.
C.
Po oddaniu listu dumna ze swej fachowości Yoga wydarła dzioba donośnie - tak, by wszyscy wiedzieli, jaka jest doskonała.
Claire Annesley
Temat: Re: Sowa śnieżna Gallagherów Nie 13 Wrz 2015, 16:32
Odpowiedź nadeszła szybko, ale Claire nie miała złudzeń - jej list był niezbędny, by Maire ocalić od kolejnej rozpaczy, a Tony'ego od większych wydatków, by rozpacz tę załagodzić. Nie miała jednak do Gallaghera żalu - gdyby miała, jej pismo niemal dziurawiłoby pergamin, a tak przecież nie było. Zapominalstwo Antka traktowała po prostu jako stały element codzienności i nie widziała nic złego w tym, że czasem trzeba mu o pewnych rzeczach przypomnieć. Yoga kolejny kurs zaliczała z godnym podziwu entuzjazmem, wyjątkowo nie łapiąc zadyszki i cudownie koordynując swe ruchy przy lądowaniu.
Cytat :
Ależ oczywiście, że mam, mój drogi. Gdzież bym śmiała w Ciebie wątpić! Za to M. wierzy w Ciebie aż za bardzo. Naprawdę uważam, że jest dla Ciebie zbyt łaskawa i szczerze wierzę, że jeszcze z tego wyrośnie. Wiesz, że to taka choroba wieku dziecięcego, coś, przez co trzeba przejść, by później mieć spokój. W dorosłości znacznie gorzej się to znosi, niestety. A zmysł do interesów? Zawsze wiedziałam, że z niej rasowy Annesley, żadne tam stworzenie przygarnięte z ulicy! Zobaczysz, gdy nadejdzie jej kolej do dziedziczenia, jeszcze Was wykupi. Póki jednak aura wzajemnej, rodzinnej sympatii pozostaje nienaruszona to tak, mogę się z Tobą wybrać. Zgarnij mnie w wolnej chwili, planowanie zawsze średnio nam przecież wychodziło.
C.
PS Następnym razem zacznij od nowa, nieładnie tak kreślić.
Claire Annesley
Temat: Re: Sowa śnieżna Gallagherów Nie 13 Wrz 2015, 21:05
Z Claire problem był taki, że Antkowi wybaczyłaby wszystko - przynajmniej na razie. Narzekała na naiwność dziesięcioletniej siostry, ale sama nie była wcale lepsza. Ot, najwyraźniej taka rodzinna słabość Annesley'ów do Gallagherów. Słabość, która sprawiała, że na listy - nawet tak przyziemne, jak teraz - czekało się z wypiekami na twarzy, a do odpowiedzi przykładało się bardziej, niż do czegokolwiek innego. Pismo było więc staranne, zwinięte w ruloniki liściki związane dokładnie żółtą wstążką. Naprawdę, brakowało jeszcze tylko sowitego skropienia kartek perfumami (czego Claire nigdy - NIGDY - nie robiła, nawet dla Antka!) i wykąpania Yogi w specyfiku do nabłyszczania piór.
Cytat :
Tony, Dziecięca wiara i niewinność? Ja bym to nazwała raczej chroniczną, postępującą naiwnością... Ale spokojnie! Choćbym nawet chciała wyprowadzić siostrzyczkę na ludzi, Merlin mi świadkiem - nie będę w stanie. Jej miłość jest niewzruszona i oporna na jakikolwiek wpływ rozsądku. Bez obaw więc, nadal będzie Ci wszystko wybaczać. Nawet głupie prezenty. Nie pamiętam, kiedy dostała coś głupiego i chyba nie mam innego wyjścia, jak tylko się z Tobą zgodzić. Niech się wstydzi. Kiedyś w końcu musi zacząć. Ale to Ty będziesz potem tłumaczył jej, że ma nie słuchać tego głupiego, rudego Scotta.
Sowa Aidena przepadała wprost za Antkiem. Mogło to mieć coś wspólnego z faktem, że przepadała również za piwem - co z reguły skutkowało lotem bardzo niestabilnym, by nie rzec wręcz korkociągowym. Tym razem, o dziwo, obyło się bez większych kolizji po drodze i koniec końców zalakowany woskiem rulonik upadł Tony'emu wprost na głowę. Archimedes uszczypnął go pieszczotliwie w kciuk i pohukując złowrogo przegonił z oparcia sowę Claire, trzepocząc przy tym skrzydłami w wyrazie niezadowolenia.
Cytat :
Czołem, głąbie bracie
Serce mi krwawi, że nie raczyłeś zwlec tyłka na mecz, ale z drugiej strony może to i lepiej, bo nie popisałem się specjalnie (trudno się popisać kiedy Vane cyckami i łokciem blokuje ci drogę). Z tej okazji zapytuję, czy nie miałbyś ochoty wymknąć się wieczorną porą do Hogsmeade?
PS Mam nadzieję, że pamiętałeś o urodzinach Annesley?
Przegoniona przedtem przez Archimedesa, Yoga wyraźnie z dostarczeniem listu zwlekała, a gdy wreszcie spoczęła obok Anthony'ego, obrazę i urażoną dumę czuć było od niej na kilometr. Skrzeknęła tylko raz, arogancko wystawiła nóżkę i gdy tylko list został odebrany, odfrunęła, zadzierając dzioba. Ewentualna odpowiedź musiała dostarczyć się sama.
Cytat :
Tony, mniej więcej taka jak zupełny brak instynktu samozachowawczego Gallagherów. Właśnie. Powinna za to odprawić jakiś rytuał dziękczynny... Czy cokolwiek, co robi się w ramach wdzięczności za posiadanie tak uroczej, kochanej siostry. Przypomnę jej o tym przy najbliższej okazji. Nikt nie słucha rudych? Nikt poza Maire. Zastanawiam się, czy ona przypadkiem nie zaczyna traktować go jakoś... No wiesz, inaczej. Tak, jak na to nie zasługuje. Obawiam się jednak, że nawet gdyby, to za nic mi się nie przyzna, zniesie nawet wydobywające szczerość łaskotki. Uparte z niej stworzenie, naprawdę. Nie mam pojęcia, po kim. , bo na pewno nie po Annesley'ach Kick a ginger day to jednak dobry pomysł. Myślę, że sporo wyjaśni w naszych wzajemnych relacjach ze Scottem.