IndeksIndeks  SzukajSzukaj  Latest imagesLatest images  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  

Share
 

 Cieplarnia nr 1

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Idź do strony : 1, 2  Next
AutorWiadomość
Henry Lancaster
Henry Lancaster

Cieplarnia nr 1 Empty
PisanieTemat: Cieplarnia nr 1   Cieplarnia nr 1 EmptySob 15 Lut 2014, 17:32



Cieplarnia nr 1


Najbezpieczniejsza. Uczą się tu głównie pierwszo i drugoklasiści. Po środku stoi stół, którego długość można regulować prostym machnięciem różdżki. W powietrzu unosi się specyficzny zapach, lecz nieszkodliwy dla organizmu. Jest tu cieplej niż na zewnątrz. Wszędzie doniczki, doniczki i doniczki...

Gość
avatar

Cieplarnia nr 1 Empty
PisanieTemat: Re: Cieplarnia nr 1   Cieplarnia nr 1 EmptyWto 24 Lut 2015, 16:20

Podziękował Mirabeth. Przynajmniej udało mu się jakoś do niej dotrzeć (haha dobre sobie). Dziewczyna obiecała, że pożyczy na chwilę książkę. Shepard nie chciał wdawać się w nią w zbędne dyskusje, po prostu postanowił spełnić jej prośbę. Nie była zbyt wygórowana, więc nie spodziewał się większych komplikacji w zdobyciu odpowiedniego składnika.
Opuścił zamek. Chłodniejszy powiew wiatru od razu go niemiło powitał. Ciarki przeszły przez jego ciało, a na rękach pojawiła się gęsia skórka. Shepard szybko zapiął wszystkie guziki w swojej szacie, aby nie zmarznąć. Żałował, że nie zabrał ze sobą szalika, ale nie chciał go teraz przywoływać. Udał się biegiem w stronę cieplarni. W biegu przynajmniej się rozgrzeje i być może nie będzie aż tak bardzo odczuwał, że jest już przecież październik. Tylko idioci wychodzą na dwór ubrani jedynie w szatę czarodzieja. Zapamiętał, aby wieczorem pójść do Skrzydła Szpitalnego i poprosić o eliksir pieprzowy, profilaktycznie rzecz jasna.
Dopiero na miejscu zorientował się, że przecież „od tak” nie może wejść do cieplarni. Może i to była przerwa międzylekcyjna, ale i tak mogli się tutaj kręcić inni uczniowie, a co gorsza na złym uczynku mogła nakryć go sama profesor Sprout. Dotarł do szlarni numer jeden. Czyrakobulwy raczej nie były mocno niebezpieczną rośliną, więc mogli się nią zajmować najmłodsi. Przynajmniej tak przedstawiała się teoria. Dante nie był pewien w której klasie przerabiali tę roślinę.
Przycupnął tuż przy drzwiach. Nerwowo rozejrzał się dookoła. Serce zaczęło bić mu mocniej. Dawno takich rzeczy nie robił. Ostatni raz próbował się gdzieś włamać w czwartej klasie. Później życie stało się o wiele prostsze. Wyciągnął z kieszeni szaty różdżkę.
- Alohomora – wyszeptał zaklęcie machając magicznym patykiem w stronę drzwi. To, że robił coś nielegalnego, naprawdę zaczynało go podniecać. Dawno tak się… nie bawił.
Mistrzynie Ohydki
Mistrzynie Ohydki

Cieplarnia nr 1 Empty
PisanieTemat: Re: Cieplarnia nr 1   Cieplarnia nr 1 EmptyWto 24 Lut 2015, 16:36

Nieważne w jaki sposób, ważne, że Dantemu udało się przekonać Marybeth do tego, by pożyczyła choć na parę godzin książkę, która tak bardzo była potrzebna Amanadzie! Inna sprawa, że Gryfonka życzyła sobie 10 ml ropy z czyrakobulwy, której tak łatwo nie było wcale zdobyć. Shepard postawił na próbę włamania do cieplarni, ale czy była to słuszna decyzja?
Szybko opuścił zamek i przebiegł w kierunku swojego celu. Wiedział na pewno, że czas go nagli, ale mimo tego, starał się być ostrożny. Dlatego dość cicho wyszeptał zaklęcie Alohomora, a drzwi stanęły przed nim otworem. Problem polegał na tym, że... profesor Sprout była w środku, a przez to, że schylała się, sięgając coś, co upadło za szafkę, Krukon nie zauważył jej przez przeszkloną szybę. Kobieta podniosła się, spoglądając na chłopaka gniewnym wzrokiem.
- O, panie Shepard! A moje wypracowanie na temat otrzymywania kory wiggenowej i sporządzania eliksiru wiggenowego to dostanę do końca semestru? - Zrzędliwy, ale i w jakimś stopniu ciepły ton rozniósł się po całej cieplarni. No tak, Dante najwyraźniej zupełnie zapomniał o pracy domowej... albo nie słuchał profesor Sprout na ostatnich zajęciach. Chociaż, czy ostatnie zajęcia prowadziła akurat profesor Sprout? Cóż, nieistotne. Wypracowanie trzeba było napisać, ale najpierw Shepard zobowiązał się przecież pomóc pannie Landon.
- To teraz, proszę, panie Shepard, szybko się wytłumaczyć: w jakim celu włamuje się pan do cieplarni? Mam nadzieję, że ma pan dobre uzasadnienie. W innym wypadku będę zmuszona wyciągnąć konsekwencje. - rzuciła spokojnie i mimo groźby, uprzejmie. Wszystko wskazywało jednak na to, że jej wrodzona cierpliwość została wystawiona na próbę z powodu niezbyt rozsądnego zachowania Dantego. Może jednak lepiej było najpierw cichutko zapukać w oszklone drzwiczki? No trudno, czasu cofnąć się już nie dało!
Gość
avatar

Cieplarnia nr 1 Empty
PisanieTemat: Re: Cieplarnia nr 1   Cieplarnia nr 1 EmptyWto 24 Lut 2015, 16:56

Jak gdzieś wleźć to oczyliście ze stylem. Po co bawić się w delikatnie pukanie w drzwiczki, skoro można było rzucić zaklęcie? Dante nie wziął pod uwagę, że ktoś może znajdować się w środku! Zrobił podstawowy błąd. Wygodnickie życie, które prowadził przez ostatnie lata, sprawiły, że nie brał pod uwagę wszystkich czynników.
Bardzo się przeraził, kiedy odkrył, że profesor Sprout znajduje się w środku. Nie wiedział, co ma zrobić. Powinien uciekać? Udawać idiotę? Szybko schował różdżkę do kieszeni jako ewidentne narzędzie zbrodni. Zaraz pewnie Ravenclaw otrzyma tysiąc minusowych punktów za to, że postanowił złamać się do cieplarni. Cordiel go zabije, o ile obchodził ją jeszcze Puchar Domów.
Shepard złapał się za głowę, kiedy profesorka zapytała o zadanie domowe. Całkowicie o tym zapomniał. Nie zanotował sobie w kalendarzu, że powinien to zrobić i proszę… Nerwowo zaczął gryźć swój policzek. Odpowiedź była tylko jedna:
- Wie pani, pani profesor, że choruję na mózgową groszopryszczkę. Dużo rzeczy zapominam. Bardzo przepraszam, że jeszcze nie oddałem tego wypracowania. Obiecuję, że do końca tego tygodnia pani je otrzyma. – Przynajmniej miał poważną wymówkę, która była medycznie potwierdzona. – Już sobie zapisuję, że mam się tym zająć. – Poszukał pióra w kieszeni. Dobrze, że takowe posiadał. Na stalówce zasechł atrament. Shepard przyłożył koniec pióra do ust, „pociamkał” je nieco i napisał sobie na lewej ręce, że ma do oddania wypracowanie do profesor Sporut. Pewnie i tak o nim zapomni i zmyje przypomnienie, ale to już była inna para kaloszy.
- Ja wiem, że to… wygląda bardzo źle. To całe włamanie i w ogóle brak pracy domowej. – Zaczął nerwowo. Pragnął, aby pamięć podpowiedziała mu do czego służyła ropa z czyrakobulwy.
- Ja… To… To jest bardzo wstydliwe, pani profesor. Jenny mnie zabije, jeśli pani powiem. – Kręcił, oj kręcił. Widział jednak w tym jakieś rozwiązanie. – Wyskoczyły jej takie ogromne pryszcze, że nie chce wyjść z dormitorium. Jej koleżanki mi powiedziały. W Skrzydle Szpitalnym akurat się skończyła ropa z czyrakobulwy, więc… Jest pani naszą jedyną i ostatnią nadzieją. Taka młoda i piękna dziewczyna. Niech pani ją ratuje!
Mistrzynie Ohydki
Mistrzynie Ohydki

Cieplarnia nr 1 Empty
PisanieTemat: Re: Cieplarnia nr 1   Cieplarnia nr 1 EmptyWto 24 Lut 2015, 17:17

Młodzi czarodzieje mieli to do siebie, że lubili pakować się w kłopoty. Wielu z nich miało punkty szkolnego regulaminu w głębokim poważaniu. Niektórym zaś brakowało nieco szczęścia i zostawali przyłapywani przez nauczycieli na gorącym uczynku. Do Krukona tym razem los niewątpliwie się nie uśmiechał. Mimo tego, chłopak nie zamierzał się poddawać, pokazując swą naturę rycerza na białym koniu. Kto wie, może takie zachowanie zaimponuje profesor Sprout? Każdy uczeń Hogwartu na pewno zdawał sobie sprawę z tego, że kobieta miała w gruncie rzeczy dobry charakter i łatwiej było ją przekonać do swej niewinności niż chociażby wspomnianą wcześniej Smoczycę. Profesor Lacroix raczej nie miała ochoty słuchać wymówek swych wychowanków.
- Panie Shepard! Urwanie głowy z panem! - westchnęła ciężko, ale postanowiła póki co odpuścić. Ujemne punkty nie stanowiły żadnej motywacji. Poza tym komentarz Dantego rozbawił ją do łez, toteż profesor Sprout próbowała ukryć to, że dała się tak łatwo omamić słowom uroczego Krukona.
- Do końca tygodnia. To ostateczny termin. - dodała już spokojniejszym i o wiele bardziej zdecydowanym głosem, kiedy przyszedł czas na tłumaczenia pana Sheparda... Chłopak potrafił grać na emocjach i naprawdę ujął kobiecinę, która niegdyś opiekowała się Hufflepuffem. Nauczycielka wiedziała jednak, że nie może tak łatwo puścić płazem włamania do jej kochanej cieplarni!
- Dam Ci fiolkę ropy z czyrakobulwy, ale pod dwoma warunkami. Po pierwsze, żeby mi to było ostatni raz. Żadnych włamań do którejkolwiek cieplarni! Po drugie, najpierw pomożesz mi przesadzić sadzonki mandragor. No już. Zakładaj słuchawki. - Po tych słowach uśmiechnęła się do ucznia, pokazując mu wiszące na ścianie słuchawki. Następnie przeszła z nim do środka cieplarni, gdzie stało łącznie 12 doniczek.
- Pamięta pan z zajęć? Najpierw łapiemy mandragorę, później wkładamy ją do pustej doniczki, a na koniec przysypujemy ją ziemią. Rzecz jasna, żeby tak nie piszczała. Rozumiemy się? - zapytała, po czym sama założyła na uszy słuchawki, a kiedy zobaczyła, że Dante poszedł w jej ślady przesadziła pierwszą z sześciu sadzonek.
Gość
avatar

Cieplarnia nr 1 Empty
PisanieTemat: Re: Cieplarnia nr 1   Cieplarnia nr 1 EmptyWto 24 Lut 2015, 17:52

Shepard uśmiechnął się przepraszająco na słowa profesorki. Pokiwał głową, że zrozumiał. Może jednak nie zapomni o tym wypracowaniu? W szczególności, że profesor Sprout zgodziła się mu pomóc w zdobyciu ropy z czyrakobulwy. Takie rzeczy się po prostu pamięta i jest się za nie dozgonnie wdzięcznym.
- Do końca tygodnia. – Powtórzył po niej, aby raz na zawsze wyryć sobie to w pamięci. Będzie miał pracowity wieczór, naprawdę.
- Bardzo przepraszam, pani profesor. Już nigdy nie będę próbował się włamać do cieplarni albo innych pomieszczeń. To ostatni raz. Jeśli będę w potrzebie, nie będę posuwać się do takich haniebnych czynów. Po prostu o to zapytam. Dziękuję stokrotnie za pani pomoc! – Mówił nieco dziwnie, jakby cofnął się o kilka wieków wstecz. Trudno było wymagać od chłopaka o imieniu Dante, aby nie miał swoich dziwactw.
Nie protestował, kiedy kobieta poprosiła go o przesadzenie mandragor. Powoli zaczął rozumieć reguły „gry” - podczas wykonywania misji zdobycia książki, będzie musiał wykonać wiele pomniejszych „questów”. Dziwne było to, że tak bezinteresownie zgodził się pomóc Krukonce, później Gryfonce, a teraz bez szemrania podszedł do ściany po słuchawki. Bez zastanowienia sięgnął po pierwszą parę z brzegu. Pamiętał, że na zajęciach zawsze wszyscy walczyli, aby ich słuchawki nie były różowe i puchate. Oczywiście, para, którą wybrał, była rodem z koszmarów uczniowskich. Trudno. Tu nie chodziło o rewię mody. Czas go naglił. Miał nadzieję, że Amanda otrzyma książkę na czas i będzie mogła napisać wypracowanie. Nie miał po co rozmawiać z profesor Sprout na jej temat, wiedział, że i tak kobieta zrobiła dla niego bardzo wiele.
- Tak, tak. – Przytaknął na słowa pani profesor, idąc za nią w głąb szklarni. Nałożył puchate i różowe słuchawki, na dłonie ubrał rękawice. Przysunął do siebie pustą doniczkę, zorientował się, gdzie jest ziemia. Podszedł do pierwszej sadzonki, chwycił roślinę pewnie. Odetchnął głęboko. Widział jak to robiła pani profesor, więc nie powinien napotkać na jakieś problemy. Chyba. Wyciągnął mandragorę z ziemi, włożył ją do pustej doniczki. Brzydkie „dziecko” darło się w niebogłosy, ale Dante miał to w nosie. Sięgnął do worka z ziemią, aby przysypać ją ziemią. Miał nadzieję, że wszystko zrobił prawidłowo i „cudownego” głosiku nie będzie słychać. Wcale. Ani „ciupinki”.
Mistrzynie Ohydki
Mistrzynie Ohydki

Cieplarnia nr 1 Empty
PisanieTemat: Re: Cieplarnia nr 1   Cieplarnia nr 1 EmptyWto 24 Lut 2015, 18:20

Profesor Sprout właściwie teraz mogła się już tylko cieszyć z niespodziewanego najścia. Przynajmniej mogła szybciej uporać się z sadzonkami mandragory, a nie oszukujmy się, ich pisk był wyjątkowo irytujący. Szczególnie zważywszy na to, że szkolne słuchawki miały swoje lata i nie chroniły już tak dobrze przed tego rodzaju ultradźwiękami. Sama pani Sprout na szczęście schowała jeszcze kilka nowych par po szafkach, bo trudno powiedzieć, czy te, z których uczniowie korzystali na zajęciach przy sadzonkach, spełniłyby swoją rolę przy dorosłych mandragorach.
- Dobrze, panie Shepard. Ma pan szczęście, że jest pan aktywny na lekcjach z zielarstwa. - odpowiedziała chłopakowi z uśmiechem. Nie kłamała. Uczniowie raczej nie przepadali za jej przedmiotem. Dante był jednym z lepszych uczniów z zielarstwa, więc poruszał się swobodnie po cieplarni. Najwyraźniej pamiętał również lekcję, na której sam przesadzał sadzonki mandragor, bowiem całkiem nieźle radził sobie z wykonaniem swojego zdania. Dobrze też przejrzał mistrzowskie zapędy do pomniejszych questów.
- Wie pan, panie Shepard. W tych słuchawkach naprawdę panu do twarzy. Może zechce mi pan pomóc przy kolejnych sadzonkach? Mam je odebrać w następnym tygodniu. Oczywiście nie zapomnę o jakichś dodatkowych punktach dla Krukonów. - zaproponowała Pomona po tym, jak oboje uwinęli się z robotą. Nagle jednak przypomniała sobie po co Dante próbował włamać się do cieplarni.
- Ah, tak, czyrakobulwa. - szepnęła bardziej do siebie niż do niego, po czym powędrowała do jednej z szafek i ściągnęła z półki niewielką fiolkę.
- Proszę. Przekaż pannie Cordiel pozdrowienia i życz jej powrotu do zdrowia. - Po tych słowach podała chłopakowi jego prezent i powróciła do swoich obowiązków, zostawiając go samemu sobie.

Dante, kierunek -----> Wielka Sala
Victor Greth
Victor Greth

Cieplarnia nr 1 Empty
PisanieTemat: Re: Cieplarnia nr 1   Cieplarnia nr 1 EmptySro 20 Cze 2018, 20:26

To wcale nie tak, że musiał to robić. Przecież on kocha roślinki. Musiał, to znaczy - chciał właśnie w tym momencie swojego życia zadbać o ich wzrost, gdyż ze względu na jakąś dziurę w dachu biedactwa przymierały. Nie żeby był jakiś specjalnie zasmucony z tego powodu, ale Dyrektor byłby ukontentowany, gdyby nie musiał kupować kolejnych doniczek z tymi bezużytecznymi wiechciami. W ten oto sposób Victor Greth z butelką Ognistej Whisky przechadzał się między alejkami, nucił coś tanecznego i nawoził delikatne rośliny smoczym łajnem. Po załataniu dziury w dachu i ogrzaniu każdej łodyżki z osobna, musiał je wszystkie odżywić. Był tak znudzony swoim życiem, że robił to po kolei wywijając w stronę każdej donicy różdżką. Wewnątrz szklarni było całkiem ciepło, a każdy łyk Ognistej jedynie poprawiał jego humor i krążenie w żyłach. Świetna zabawa, Greth, bawić się smoczym kałem!
Nemesis Sigita
Nemesis Sigita

Cieplarnia nr 1 Empty
PisanieTemat: Re: Cieplarnia nr 1   Cieplarnia nr 1 EmptySro 20 Cze 2018, 21:10

Ostatni rok szkoły z każdym dniem działał na Nemesis coraz gorzej. O ile od razu nie znajdzie gdzieś roboty to będzie musiała wrócić do domu na doszkolenie albo zostanie zaciągnięta do pomocy przy pracach jej matki i brata. Na samą myśl miała ochotę zwrócić trzy posiłki wstecz, rozwalić najbliższą ścianę i spalić kilka szlam. Był już marzec, a miała wrażenie, że dopiero co wracała z wytchnieniem z domu rodzinnego. Jeszcze w pociągu dzwoniły jej w uszach zachwyty nad jej bratem, a przed oczami migał jego twarz, która była raczej bez wyrazu. Z wyjątkiem oczu, które zawsze spoglądały na nią z góry.
Potrzebowała odreagować, rozluźnić się. Nawet tańczący Kraken nie pomagał, więc było źle. Nie miała zbyt wielu przyjaciół, poza tym nie lubiła się wygadywać przy pierwszej lepszej okazji. Szczególnie, że rówieśnicy posiadają swoje problemy i są podobnie rozchwiani emocjonalnie, żadna z nich pomoc. Mogła jej w tej chwili pomóc tylko jedna osoba. Może nie jedna, ale nikt inny nie wydawał się być bardziej odpowiedni. W końcu towarzystwo dorosłego faceta to najbardziej neutralne i racjonalnie brzmiące towarzystwo dla wzburzonej nastolatki.
Zwinęła z kufra pod swoim łóżkiem butelkę whisky, po czym niczym burza opuściła pokój wspólny. Przechodząc przez zamek zauważyła, że większość osób raczej jej schodzi z drogi - i dobrze, obawiała się jak bardzo mogłaby przesadzić w wyładowywaniu się na przypadkowych uczniakach. Nie, to nie obawa przed szlabanem czy resztki kręgosłupa moralnego. Po prostu mało inteligentnym byłoby porwanie się na byle kogo z czarna magią w zanadrzu, szczególnie, że to mogłoby się skończyć interwencją wyższych instancji.
Gdy dotarła do cieplarni z ulga zauważyła, że nauczyciel faktycznie jest środku, zajmując się roślinami. Perfekcyjnie, nie byłoby nic dziwnego w jego nieobecności w tym miejscu, jednakże tego dnia zamierzała latać po połowie szkoły jak durna. Wparowała do środka, odsunęła doniczki z jednego stołu(mało delikatnie, wywracając dwie z nich), po czym usiadła na blacie. Wyjęła butelkę alkoholu z torby i machnęła nią w stronę Victora.
- Zanim cokolwiek powiesz. Mam to, co oboje lubimy, za to brak humoru. Zanim zaczniesz prawić mi morały i powoływać się na swój autorytet po prostu napij się ze mną jak na mężczyznę przystało.
Niedbale rzuciła torbę na ziemie, po czym poprawiła zakolanówki. I tak czuła kłujący chłód blatu, jednakże musiała się poważnie zastanowić czy jej to przeszkadzało.
Victor Greth
Victor Greth

Cieplarnia nr 1 Empty
PisanieTemat: Re: Cieplarnia nr 1   Cieplarnia nr 1 EmptySro 20 Cze 2018, 21:27

Victor nachylał się właśnie nad listkami słodziutkiej, tłuściutkiej mandragory w pierwszym stadium rozwoju, szepcząc do niej czułe słówka, gdy drzwi się otworzyły i do środka weszła jedna z jego, hm, tolerowanych uczennic. Zacisnął zęby, gdy zrzuciła jedną doniczkę. Nie odezwał się jednak, widząc jej zgrabne nogi w tak lubianych przez niego zakolanówkach. Tylko nie mówcie nikomu.
Z nonszalancją wyprostował się, zostawiając mandragorę niepocieszoną. Otrzepał dłonie, wytarł je niedbale w szaty i spojrzał na uczennicę. Zlustrował ją od stóp do głów, powolutku, centymetr po centymetrze. Gdyby nie jej umysł, z pewnością nie patrzyłby na nią z taką fascynacją. Skierował kroki ku dziewczynie i zatrzymał się paręnaście centymetrów przed nią.
- Za kogo pani mnie ma, panno Sigita? - brzmiał jak wkurzony, rozsierdzony wręcz profesor, gotowy do wręczenia szlabanu. Zmrużył niebezpiecznie oczy i spojrzał na jej butelkę. Dumbeldor, nie wyrzucaj. - Pani serio sądzi, że opijałbym pani zapasy?
Po tych pełnych wyrzutu słowach sięgnął do wewnętrznej kieszeni szaty i wyjął podobną butelkę, stawiając ją zdecydowanie na blat. Przypadkowo także musnął kolano uczennicy, karcąc się w myślach za to cholernie nieodpowiedzialne obsunięcie dłoni. Naprawdę się hamował.
- Pani zdrowie, Sigita. - mruknął, unosząc butelkę w jej stronę. Błądził wzrokiem po jej twarzy, chcąc wyczytać, co takiego wybiło Ślizgonkę z równowagi.


Ostatnio zmieniony przez Victor Greth dnia Sro 20 Cze 2018, 21:50, w całości zmieniany 1 raz
Nemesis Sigita
Nemesis Sigita

Cieplarnia nr 1 Empty
PisanieTemat: Re: Cieplarnia nr 1   Cieplarnia nr 1 EmptySro 20 Cze 2018, 21:49

Ani przez moment nie uwierzyła, że chciałby jej dać szlaban. Miał już parę ładnych okazji, a fakt, iż nie skorzystał z ani jednej z nich mówił sam za siebie. Po prostu wbiła spojrzenie w jego oczy, wytrzymując wzrok profesora. Ba, nawet urządziła sobie mała próbę przejęcia tym drobnym gestem dominacji, ale wyszło jak zwykle. Wciąż oboje utrzymywali się na równym pułapie, będąc sam na sam. Bez żadnych niepisanych zasad dobrego wychowania, zbędnej hierarchii szkolnej czy udawanego szacunku. Siła rzeczy musiała go szanować, ale nie dlatego, że on był jej nauczycielem, a ona jego uczennicą. Na logikę - Victor miał więcej lat na karku, więcej doświadczenia. Choćby się nie wiadomo jak bardzo kogoś nienawidziło, trzeba było umieć przyznać przynajmniej przed samym sobą, że ktoś jest w czymś lepszy.
Uśmiechnęła się usatysfakcjonowana, gdy wyciągnął swoją butelkę. To utwierdziło ją w przekonaniu, że idealnie wybrała kompana do spędzenia wolnego czasu tego dnia. Perfekcyjna relacja dwóch osób, które rozumieją swoje potrzeby. Tak jej się wydawało, bo przypadkowe muśnięcia dłoni zapalały jej w głowie ostrzegawczą lampkę. Ostrzeżenie jednak nie miało dotyczyć drogi ewakuacyjnej, o nie. Nemesis juz któryś raz zauważył te drobne gesty, które wśród uczniów mogłyby być dosyć żałosnym sposobem na zawrócenie w głowie dziewczynie. W wypadku, gdy rzecz dotyczyła nauczyciela... Cóż, ciężko było to sklasyfikować. Nie po raz pierwszy w środku jestestwa Ślizgonki budził się do życia instynkt, który kazał sprawdzić jak daleko może przesunąć tę czy inną granicę.
- I twoje, Victorze. - odpowiedziała, po czym pociągnęła z butelki spory łyk trunku. Wykrzywiła się, otarła usta wierzchem dłoni i postawiła butelkę obok siebie na stole. Ponownie wróciła spojrzeniem do oczu, które zazwyczaj lustrowały uczniów lub zebrane w cieplarniach rośliny, jednakże teraz mogła spróbować zachować je dla siebie. Zachłanna z niej dziewczyna, trzeba przyznać, ale po co brać mniej, jak można więcej?
- Wybacz te ułomne "dzień dobry", ale mam ochotę coś roznieść w pył. - zaczęła po drobnej pauzie. - Dotarło do mnie jak mało czasu zostało do końca roku i zaczęłam się poważnie zastanawiać nad oblaniem egzaminów by powtarzać rok. Chociaż ten plan jest wybitnie dziurawy, jeśli brać pod uwagę powody jego narodzin.
Zrzuciła z ramion płaszcz, gdyż upał panujący w cieplarni zaczął jej doskwierać. Poprawił i tak krótką sukienkę, po czym pociągnęła jeszcze jeden łyk Ognistej. Panno Sigita, jak daleko możemy zajść tym razem? Czy ta kropla alkoholu, która tak bezczelnie spłynęła wzdłuż szyi ginąc w dekolcie będzie miała znaczenie?
- Nie masz jakiegoś sposobu na to, bym nie musiała na wakacje wracać do domu rodzinnego? Czegoś, z czym nawet moja matka nie będzie mogła dyskutować? Jak zobaczę ją i brata na oczy to w trybie ekspresowym sprawdzę czy Szatańska Pożoga mnie nie przerasta.
Victor Greth
Victor Greth

Cieplarnia nr 1 Empty
PisanieTemat: Re: Cieplarnia nr 1   Cieplarnia nr 1 EmptySro 20 Cze 2018, 22:03

Gdy alkohol przemknął wprost do jego żołądka, zaczął się zastanawiać nad swoim położeniem. Poczuł się jak szczeniak, który głupio dał się zaciągnąć w pułapkę. Jeny, Victor, to twoja uczennica, opanuj się. Nieważne, że jest tysiąc lat świetlnych umysłowo nad całą resztą. Nawet ty nie byłeś tak ogarnięty w jej wieku, to prawda. Ale uspokój się.
Wziął wdech i pociągnął kolejny łyk. Tym razem już zachował odpowiedni dystans, żadne drgnięcie dłoni nie pozwoliło na zetknięcie się dwóch skrawków skóry. Teraz rzeczywiście wyglądało to na przypadkowe, gdyby nie twardy, nieugięty wzrok wbity w oczy dziewczyny. Gdy butelka odrywała się od ust profesora, jego oczy wciąż tkwiły w tym samym miejscu, z uwagą obserwując ślepia siedemnastolatki. Cholera, no właśnie, siedemnastolatki. Alkohol już wypala ci zwoje, Greth.
Victorze. Nono, nie powiem, profesor zielarstwa nie spotkał się jeszcze z taką śmiałością ze strony ucznia. O dziwo nie przeszkadzało mu to, nie widział w dziewczynie jakiegoś braku szacunku czy jawnej pogardy, ot, uznał, że może nawiązali jakąś nić porozumienia, której tak bardzo nie chciał z nikim ciągnąć. O nie, on nie miał chęci na jakieś znajomości, uśmiechy, zwierzenia, sekrety, przyjacielskie powitania, pożegnania i łzy po śmierci. Kto był tego, kurna, godzien? Tu mu jednak to nie przeszkadzało. Wysłuchał dziewczyny do końca i po raz kolejny zatkał usta butelką. Po trzech dużych łykach odchrząknął i przekrzywił głowę.
- Zdurniałaś? Po co ci powtarzać rok? Skończ i uciekaj stąd jak najszybciej. - Gdyby był Panią Norris, to prychnąłby z pogardą. To dziewczę powinno spadać stąd czym prędzej i rozwijać się w jakiejś szanowanej akademii. Na jej kolejne słowa jednak uśmiechnął się krzywo.
- Możesz na całe lato zostać tutaj i czyścić szklarnie. Poza tym trzeba pozbierać nawóz bezpośrednio od smoczków, polecam. - Chętnie załatwiłby dziewczynie wakacyjne zajęcia dodatkowe. To nie jest tak, że profesorowie siedzą i byczą się dwa miesiące, o nie. Oni wciąż tu tyrają i nie wszystko da się załatwić drewnianym patykiem. Ciekawiło go natomiast, skąd w dziewczynie taka niechęć do rodzicielki.
- Nie tęsknisz za mamusią? - Ironiczny uśmiech i uniesienie brwi. No tak, ty pewnie, Wikuś, gdybyś mógł, to dalej byś się mamusinej spódnicy trzymał. Gdyby tylko nikt ci jej nie sprzątnął.
Nemesis Sigita
Nemesis Sigita

Cieplarnia nr 1 Empty
PisanieTemat: Re: Cieplarnia nr 1   Cieplarnia nr 1 EmptySro 20 Cze 2018, 22:27

Nie tym razem, a niech to. Kropla widocznie nie ma takiej mocy, o ile właśnie nie przelewa czary. Ale nic straconego, jeszcze wszystko przed nami.
Spodziewała się, że Victor ochrzani ją jak nieogarniętego szczeniaka. Szczególnie, że już przedstawiając mu ten pożal-się-illuminati plan zauważył masę luk, których powinna się wstydzić tak samo jak tego, że kiedyś dobrze myślała o swoim bracie. Nawet nie mogła się obruszyć czy dla samej zasady spróbować wywalczyć część swojej racji. Nie było jej racji i dobrze o tym wiedziała. Na moment reprymendy nawet odwróciła wzrok, pozwalając mu paść na roztrzaskaną doniczkę. Brawo, Nem. Jeszcze trochę i to będzie twoja psychika. Tak jak siedem lat temu.
Perspektywa pomagania w szklarniach i zabawy z nawozem sprawiła, że aż spojrzała na nauczyciela jakby ten urwał się co najmniej z wierzby bijącej po tym, jak ta postanowiła sprawdzić ile razy może nim uderzyć o podłoże zanim straci przytomność albo odpadnie mu jakaś część ciała. Przez chwilę miała ochotę go wyśmiać, jednakże szybko doszła do wniosku, że to niekoniecznie było nabijanie się z jej mało skromnej osoby. Będąc profesorem od zielarstwa nie mógł zdziałać nie wiadomo czego, a mimo wszystko to był jakiś plan. Z tym że w tym wypadku chyba wolała jednak wrócić do domu niż skazać się na upokorzenie takiego kalibru.
- Podziękuję, aż tak zdesperowana nie jest. - powiedziała w końcu, zawadiacko unosząc kącik ust i wędrując opuszkiem palca po krawędzi butelki. - O swojej rodzinie mogę powiedzieć sporo złego, ale z godności mnie nie obdziera. Bez urazy.
Dwa łyki później ponownie się skrzywiła, ale na pytanie wypływające z ust Victora. Kpiący, pogardliwy uśmiech wypłynął na jej wargi, choć wcale nie był skierowany w stronę ex-Ślizgona. Spojrzała gdzieś w bok, bawiąc się łańcuszkiem, który w swych ruchach znaczył teren swojej dekoltowej jurysdykcji.
- Wiedźma z Bagien może i jest szanowana, ale gdy osiągnę to, czego chcę będzie się czołgać u moich stóp. Nie obchodzi mnie jak bardzo ona i Maverick są wychwalani przez cała rodzinę, każdy jeden z nich kiedyś albo będzie moim nieumarłym podnóżkiem, albo zawiśnie w myśl tradycji Kaldrila.
Gdy ponownie wbiła spojrzenie w nauczyciela jej czarne oczy płonęły ogniem, pomimo obecności zielonych obwódek. Czysta nienawiść, tak destrukcyjna, a jednak pociągająca, gdy ktoś posmakował jak przejmuje kontrole nad jego życiem. Po chwili milczenia odetchnęła i rozluźniła się, opierając nonszalancko dłońmi o blat. Kpiący uśmieszek znów wrócił na jej usta, które po kolejnym łyku, aż musiała oblizać. Posmak whisky, który zostaje na wargach był wyjątkowo dobry - musiała stwierdzić.
- Tylko błagam, żadnej przemowy o zemstach, które prowadza do nikąd. Mam wysokie mniemanie o twojej inteligencji, nie każ mi tego korygować.
Victor Greth
Victor Greth

Cieplarnia nr 1 Empty
PisanieTemat: Re: Cieplarnia nr 1   Cieplarnia nr 1 EmptySro 20 Cze 2018, 22:38

O nie, nie, Victor wykorzystuje właśnie tysiąc procent swojego samozaparcia, żeby nie patrzyć na dziewczynę jak na kogoś, kto może być fizycznie atrakcyjny. Bo, naturalnie, jest mężczyzną, ale z drugiej strony brzydzi się głupotą. A Nemesis bynajmniej glupia nie była, co sprytnie komplikowało sprawę. Victor zdecydowanie wolał prostsze sytuacje, takie jak dyskusje z ładną, ale durną dziewczyną niż rozmowa z kimś, kto mimo wieku ma wiele do powiedzenia, a przy tym plusuje wyglądem. Cholera, Vic, ogarnij się, ona nawet nie jest pełnoletnia, jej Namiar od razu by cię zniszczył. Oddychaj, men.
Na jej uwagę o godności uśmiechnął się krzywo. Tylko tyle. Zamaskował milczenie kilkoma łykami whisky, które wypaliły jego gardło. O tak, mamusia tęskni. Ciekawe, co u taty, co?
Nie zdążył nawet zastanowić się, co u ukochanego ojca. Dlaczego? Och, to wcale nie jest wina dziewczyny, która zsunęła dłoń na łańcuszek. Ułamek sekundy wystarczył Victorowi, by alkohol intensywniej zaszumiał mu w uszach. Cholera, nie jest dobrze.
Najgorsze w tej dziołsze był fakt, że ubierala się dość wyzywająco. Na ogół nie ruszało to mężczyzny, bo gardził łatwymi, pustymi babami, ale Nemesis przez te kilka lat dała się poznać jako cholernie inteligentna dziewczyna, a to profesor cenił nade wszystko. W dodatku nie umknął mu ruch języka po kształtnych wargach dziewczyny, co spowodowało zaciśnięcie szczęk Victora. To zdecydowanie mknęlo w złym kierunku, a kolejny łyk alkoholu nie pomagał mężczyźnie w logicznym myśleniu.
- Uważasz, że jesteś mądrzejsza od rodzicielki? Po kimś musiałaś to wszystko odziedziczyć. - Te słowa wypowiedział spokojnie, choć można było wyczuć powątpiewanie. Dla niego matka była najwyższą świętością, jedyną godną stuprocentowej uwagi kobietą, ale nie przejmujmy się tym, po prostu braki z dzieciństwa.
Nemesis Sigita
Nemesis Sigita

Cieplarnia nr 1 Empty
PisanieTemat: Re: Cieplarnia nr 1   Cieplarnia nr 1 EmptySro 20 Cze 2018, 23:00

Obserwowanie Victora i wyłapywanie ewentualnych oznak tego, że bądź co bądź, był mężczyzną sprawiało jej ogromną frajdę. Bawiła się przednio, acz nie mogła i nie zamierzała stwierdzić, że chodzi tylko o zabawę. Chodziło o coś więcej, o drobny płomień, który zaczynał przypominać o swojej obecności w okolicy podbrzusza. Dawno(a przynajmniej jak na swoją miarę) nie miała okazji dobrze się bawić z żadnym mężczyzną, a zbliżające się wakacje nie zwiastowały poprawy tej sytuacji, wręcz przeciwnie. Zaraz, jakie wakacje? To już nie wakacje, to definitywny koniec edukacji w tej szkole. To czas na pogłębianie wiedzy w murach domostwa na bagnach, albowiem nie było akademii, która nauczałaby nekromancji. Nie będzie rówieśników, nie będzie innych interesujących jednostek ani nauczyciela od zielarstwa.
Płomień najwyraźniej biernie uczestniczył w tych przemyśleniach, gdyż właśnie przybrał na sile, zmuszając Ślizgonkę do zaciśnięcia ud, a potem założenia nogi na nogę, byleby jakoś poradzić sobie z tym uczuciem. Nie, Victor nie było porażająco przystojny, raczej plasował się w rubryce mężczyzn o ciekawej urodzie, charakterystycznej. Był za to intrygujący pod kątem charakteru, a do tego załapali już dawno temu mocną nić porozumienia, które ignorowało podział na uczennice i nauczyciela. Był całkiem niezłym kandydatem na urozmaicenie czasu tego tak źle zaczętego dnia. Pytanie było jedno - chciała się bawić w podchody czy postawić sprawę jasno? Była zdolna do wprowadzenia w życie obu tych planów, ale musiała się zastanowić która taktyka miała lepsze efekty w perspektywie. Jeśli w najbliższym czasie do niczego nie dojdzie - w ten czy inny sposób - zda się na instynkt. Instynkt to odpowiedź na wszelkie trudne pytania.
- Niech cię ręka Illuminati broni - odpowiedziała od razu ze śmiechem. - Ni jestem od niej mądrzejsza. Mimo, że mnie to wręcz wkurwia to musze przyznać, że moja matka jest potężną czarownicą. A brat niestety też ma potencjał niczego sobie.
Ostatnie zdanie dodała ciszej, na moment mrużąc oczy i przenosząc wzrok na sufit cieplarni. W Mavericku najbardziej wyprowadzał ją z równowagi fakt, że gdyby nie pewne sploty wydarzeń mogli być idealnym duetem, najpotężniejszym rodzeństwem w całej historii rodu. Ale nie. Aż musiała pociągnąć solidny łyk ognistej, na chwilę tracąc orientację czy ten płomień w jej wnętrzu to jeszcze pożądanie czy już nienawiść i rozgoryczenie.
- Jestem pod wrażeniem, cierpliwie słuchasz mojego gadania. Aż tak cię to interesuje, starasz się być uprzejmy czy po prostu brakowało ci mojego towarzystwa?
Posłała mu uśmiech, który miał tyle znaczeń, ile osób by go zobaczyło. Jej wzrok pozwolił sobie na zatrzymanie się na guzikach koszuli Victora, by jak gdyby nigdy nic wrócić do jego oczu. No dalej, panie profesorze. Pokaż mi kolejne rozdanie twoich kart. Ile swoich będę musiała odsłonić zanim dotrzesz do granic mojej cierpliwości?
Sponsored content

Cieplarnia nr 1 Empty
PisanieTemat: Re: Cieplarnia nr 1   Cieplarnia nr 1 Empty

 

Cieplarnia nr 1

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 1 z 2Idź do strony : 1, 2  Next

 Similar topics

-
» Cieplarnia nr 2
» Cieplarnia nr 3

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Marudersi :: 
Hogwart
 :: 
Tereny Zielone
 :: Cieplarnie
-