IndeksIndeks  SzukajSzukaj  Latest imagesLatest images  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  

Share
 

 Gęstwiny i zarośla

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Idź do strony : Previous  1, 2, 3  Next
AutorWiadomość
Gość
avatar

Gęstwiny i zarośla - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Gęstwiny i zarośla   Gęstwiny i zarośla - Page 2 EmptyNie 25 Sty 2015, 01:11

Savos Baltazar Aren otworzył oczy, przeciągnął się i ziewnął. Za oknem księżyc zawisł wysoko. To była jego już naturalna pora. Cichutko wstał z łóżka, ubrał się w mundurek i wyjrzał przez okno. Ujrzał wspaniałe nocne niebo i światło gwiazd. Wykonał szybki rachunek sumienia, stwierdził że nie musi dzisiaj niczego powtarzać (Nigdy nie musiał. Prawdopodobnie mógłby bez problemu podejść do egzaminów choćby i teraz i osiągnąć świetny wynik. Ale nie takim myśleniem zyskał sobie ten status), po czym zszedł do pokoju wspólnego. Było zimno, ciemno i nieprzyjemnie, dokładnie tak jak lubił. Wyszedł z siedziby krukonów. Za każdym razem kiedy wychodził na wycieczkę nocną, dziękował w myślał Savosowi Mefistofelesowi Arenowi który nauczył go jak chodzić po cichu i przemieszczać się w ciemnościach. Przekradł się przez zamek, co jakiś czas przyśpieszając, wiedząc że gdzieś może się czaić Filch albo pani Norris. A schody przemieszczały się zazwyczaj dość głośno. Osobiście korzystał z wyjścia na 4 piętrze które znajdowało się za lustrem.Było dość wygodne. Gdy wydostał się z zamku, położył się na ziemi niedaleko zakazanego lasu i patrzył w niebo. Jednak nie mógł się długo nacieszyć gwiazdami, ponieważ odnalazł go jakiś pracownik pomagający przy magicznych stworzeniach i zapytał czy Savos mógłby wejść do środka lasu i poszukać profesora który tam nieopatrznie polazł w poszukiwaniu jakiegoś stwora. Wszystko to było jakieś takie mętne i niezrozumiałe dla krukona, zupełnie jakby jakiś pół idiota miał wpływ na rzeczywistość i słabo coś sobie przemyślał. Wzruszył ramionami i poszedł w ciemność bo, uwaga uwaga, nudziło mu się. Poprosił o mały słoik, ze specyficznym wieczkiem z kawałkiem drutu, by mógł nosić słoik niczym latarnie. Wyczarował błękitny płomień który umieścił w słoiku i postanowił użyć jako źródła słabego światła, zostawiając okolicę w półmroku, a w samym lesie odciął gałąź która wyglądała mu na odpowiednią i paroma zaklęciami tnącymi stworzył sobie prosty kij. Przekręcił go w dłoni i mocno uderzył nim o swoje plecy. Kij się nie złamał, za to plecy zapiekły. Uśmiechnął się z satysfakcją. Wybrał kij zamiast różdżki w powodu logiki. Gdyby używał różdżki, widząc niespodziewane zagrożenie musiałby rzucić zaklęcie. Które mogło wyjść źle z powodu zaskoczenia, albo mogło zostać źle dobrane do przeciwnika. Kij był lepszy, miał tylko znak równa się. Niespodziewane zagrożenie=grzmotnięcie kijem. Jeśli się nie złamał to drugie grzmotnięcie, a jeśli się złamał to dźgnięcie. Poza tym ta sekunda była bardzo cenna bo zazwyczaj pozwalała rozpoznać przeciwnika i zrobić coś sensownego z różdżką. Szedł przez las, powoli, oddychając chłodnym powietrzem. Nie potykał się, bo to by było głupie. Patrzył na drogę, licząc kroki, próbując się nie zgubić w lesie. Co jakiś czas oznaczał drzewa i ścieżki. W końcu zobaczył białe światło zaklęcia lumos.
-Nie wiem który to profesor... Ale musi być wyjątkowo tępy by rzucać zaklęcie dające białe światło w miejscu gdzie stworzenia są przyzwyczajone do ciemności. To tak jakby wypowiadał im wojnę i prosił je o zjedzenie go. - pomyślał po czym po cichu podszedł do profesora.
-Profesorze... Profesorze Dimitr - powiedział normalnym głosem gdy już rozpoznał idiotę - Proszę, niech pan zgasi to światło. Wątpię by mieszkańcy tego miejsca to lubili. - Machnął zachęcająco błękitno ognistą latarnią tworzącą półmrok. Jak to mówił ojciec Savosa "Światło jest najgorszym wrogiem zabójcy. Podobnie też jak głupca." W ciemności, dobrej jakości światło tak naprawdę ogranicza wzrok na dłuższy dystans.
Dimitr Cronström
Dimitr Cronström

Gęstwiny i zarośla - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Gęstwiny i zarośla   Gęstwiny i zarośla - Page 2 EmptyNie 25 Sty 2015, 02:06

Profesor wciąż miał mieszane uczucia co do tego zadania. Czy coś się w tych krzakach poruszyło? A może... nie. Sam nie wiedział. Poza tym ta cholerna różdżka go bardziej oślepiała, niż pomagała coś zobaczyć. Profesor nawet nie miał pojęcia, że tym sposobem ściąga na siebie kłopoty. Jednak coś miało mu wytknąć ten błąd. A właściwie ktoś...
-Co?!- Szybko zgasił różdżkę i wycelował w miejsce skąd dobiegał głos. Gdyby nie drobne światło w słoiku pewnie nawet by go nie dostrzegł. Wzrok przyzwyczaił się do białej barwy wydobywającej się parę chwil temu z jego broni.
-Sa... Aren?!- Opuścił magiczny patyk luzując na niej uścisk. Nim to zrobił miał jednak ochotę mimo wszystko cisnąć w niego jakąś klątwą. Zabawne. -Co Ty tu robisz?! Nie można włóczyć się o tej porze poza zamkiem. Nie mówiąc już o ZAKAZANYM Lesie.- Warknął na niego. Oj, wyciągnie z tego konsekwencje. Jednak teraz... naszła go myśl. Dość ciekawa.
Podszedł powoli do chłopaka zerkając na kij, który zabrał ze sobą. Doprawdy dziwny z niego czarodziej. Mógł jeszcze jakiś miecz zabrać, albo coś w tym stylu.
-Ale dobra. Skoro jest z Ciebie taki chojrak to mi pomożesz. Gajowemu uciekł Kwintoped. Powinieneś wiedzieć co to. Pobiegł w stronę tych gęstwin... -Wskazał palcem w stronę najmroczniejszej części lasu.- ...więc trzeba go złapać.- Dokończył i odszedł od krukona parę kroków. Przyglądał się mu mimo wszystko trochę nieufnie. Nie lubił go, to także wolał mieć na oku.
-Chodź!- Rozkazał, jakby nie dawał Savosowi wyboru. Profesor zagłębił się w las razem z siedemnastolatkiem...

Ciemniej chyba już być nie mogło. Co sprawiało, że nawet światło odbijające się od księżyca tutaj nie docierało? Większa liczba drzewa, czy inny, nie do końca łatwy w pojęciu powód? Dimitr już nie używał Lumosa ze względu na niebezpieczeństwo o którym go uświadomił uczeń.
Zabawne, że skończył na polowaniach w środku nocy, po trzech kieliszkach z Arenem. Jego najgorszym uczniem, którego musiał znosić na lekcjach i czasami nawet po. Przykładowo teraz. Skąd taka nienawiść do tego chłopaka u profesora? Jak wiadomo ten człowiek ma dziwny sposób podziału swoich uczniów. Jedni byli faworytami, tymi którzy zasługiwali na więcej uwagi Cronströma i mogli ujrzeć jego lepsze oblicze. Druga grupa to "nieistniejący". Czyli tacy, którzy byli mu obojętni, Ci co mu nie podpadli, ani także niczym się nie wybili. Miał problemy nawet z zapamiętaniem ich nazwisk. Ostatni podział dotyczył tych najgorszych według niego. Oni mieli ciężko. Raz czymś podpadli (bądź wielokrotnie) i byli skreśleni w oczach nauczyciela. Savos królował na liście tych ostatnich u rosjanina. Powodem było to, że lenił się strasznie, a jakimś cudem miał dobre oceny. Podejrzewano, że ma jakiś niedozwolony sposób na to. Dodatkowo zadziera nosa uważając siebie za geniusza. Cronström natomiast sądził, że się najzwyczajniej w świecie popisywał jak każdy. Nie wierzył w zdolności młodego krukona. I wątpił by ten kiedyś był w stanie naprawić sobie reputacje.
No... a teraz sami w lesie, wróg z wrogiem, a także czyhający się potwór...
Gość
avatar

Gęstwiny i zarośla - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Gęstwiny i zarośla   Gęstwiny i zarośla - Page 2 EmptyNie 25 Sty 2015, 02:37

-Ałł - jęknął zakrywając sobie ucho prawą dłonią trzymając kij. Lubił ciszę, a profesorzy, inni uczniowie, a także to trzecie... Woźni! Tak, oni zdecydowanie nie szanowali ciszy - Rzeczywiście. Ma pan rację profesorze. Jesteśmy w zakazanym lesie. - Nie na darmo nosił tytuł zakały krukonów. Długo musiał trenować bezczelność, sarkazm i naturalne wzbudzanie nienawiści i wrażenia zaspania. Savosowi zdecydowanie nie pasowało określenie chojrak, podobnie zresztą jak słowo tchórz. Po prostu mrok i cisza były dla niego całkiem naturalne. Nawet taka nieprzenikniona ciemność jak ciemność zakazanego lasu. Można powiedzieć że miał swoją skalę tchórzostwa i niepokoju. Na rozkaz profesora kolejno mrugnął, mlasnął, następnie wzruszył ramionami i podążył za nauczycielem.
Nie żeby ta przygoda była mu nie w smak. Nawet lubił lekcje astronomii, zresztą Rosjanin nie był najgorszym nauczycielem. Po prostu żywił do krukona tą dziwną antypatie, która dla ucznia była nielogicznością.
Savos był dumny z siebie. Profesor miał w zwyczaju zapamiętywać tylko nazwiska dziewczyn i co głupszych uczniów którzy byli przekonani że profesor ma dość nieczyste intencje. Krukon w sumie się z nimi zgadzał w tym przypadku. Nawet teraz można by wyczuć od rosjanina trochę alkoholu, ponieważ stanął od nawietrznej. Jednak jego, Savosa Baltazara Arena pamiętał z innego powodu. Oczywiste dla krukona było to że ma dobre oceny z astronomi. W końcu dużo się uczył, był inteligentny i słuchał każdego słowa nauczyciela (Oczywiście jeśli te słowa miały mały związek z tematem lekcji, ignorował je jak tylko mógł), jednak nauczyciel zapewne uważał że chłopak albo oszukuje, albo zwyczajnie go nie lubi z jakiś nieznanych krukonowi powodów. W grę mogła wchodzić także zazdrość dla jego talentu. Nie świadczyło to o nim najlepiej. Podążali w niezręcznej ciszy, a Savos próbował sobie przypomnieć wszystko co wiedział o stworzeniu. Szybko mu to poszło. Gruba sierść = łatwo palność. Zazwyczaj. Ale dla pewność można by jeszcze przez drogę pokombinować.
Dimitr Cronström
Dimitr Cronström

Gęstwiny i zarośla - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Gęstwiny i zarośla   Gęstwiny i zarośla - Page 2 EmptyNie 25 Sty 2015, 03:05

Już wolał nie komentować tej bezczelności, którą okazał w swojej wcześniejszej wypowiedzi. Kiedyś się odpłaci. Uważa go za debila? Cóż, nawzajem. Choć ten spór, który wymyślił sobie Dimitr był beznadziejny, to przynosił niekorzystne skutki. Gdyby Cronström nie stawiał wszystkiego na jednej karcie może dostrzegałby odcienie szarości, wśród tej czerni i bieli. Ale nie...

Oczy powoli przyzwyczajały się do ciemności. Było lepiej niż z tym oślepiającym Lumosem. Jednak nie mógł dostrzec tego co chowało się w najciemniejszych miejscach. Jeśli ten pięcionóg wlazł w jakieś drzewo to koniec. Poszukiwania będą bezowocne. Światło ze słoika chłopaka pozwalała im się nie potykać, ani nie wpadać na coś, na co by nie chcieli stanowczo wpaść. Ale było za słabe na zobaczenie tego co dalej przed nimi. Chociaż nie ściągała dziwnych poczwar.
-Po co Ci ten kij?- Spytał kpiąc z tego. Nie często czarodzieje używali tak prostej rzeczy zamiast silnej różdżki. Ale tego człowieka nie w sposób zrozumieć. Profesora z resztą także.
-Jeśli zobaczysz tego "pajęczaka" nie podpalaj go! Hagrid musi mieć żywego Kwintoped. Postaraj się go ogłuszyć drętwotą i... nie dać się zjeść.- Łatwo powiedzieć, trudniej zrobić. Jak to coś Cie dopadnie to nie ma przebacz. -Oczywiście jeśli poza tym badylem masz różdżkę...- Spojrzał na niego unosząc brwi. Wcale by się nie zdziwił jakby zostawił swoją największą broń gdzieś poza lasem. Wtedy koniec! Według profesora oczywiście.

Nagle usłyszeli dziwne szelesty, nie pasujące do tej leśnej ciszy...
Gość
avatar

Gęstwiny i zarośla - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Gęstwiny i zarośla   Gęstwiny i zarośla - Page 2 EmptyNie 25 Sty 2015, 03:52

Szedł raźnie obok profesora. Oczywiście co jakiś czas zostawał w tyle, oznaczając ścieżkę i drzewa. Doprawdy, byłoby źle gdyby się zgubili w tym lesie. Trzymał latarnie nisko by przede wszystkim oświetlała drogę, tak więc wątpliwe było by profesor dostrzegł malujący się na twarzy Savosa uśmiech. Krukona ogarnęła nostalgia. Pamiętał jak z tatą chodził do lasu w nocy. Raz nawet udało mu się powstrzymać gwałt. Piękne czasy. Oczywiście nadal w wakacje chodził z tatą do lasu, ale teraz było już mniej gwałcicieli których można było natłuc kijem, a w razie większych problemów przestrzelić łydkę z kuszy. Wielką różnicą między Savosem a normalnym człowiekiem w tych warunkach było to że chłopak nie ziewał, nie kiwał się, co więcej, szedł szybkim raźnym marszem, opierając kij ramię, co jakiś czas go przekładając i uderzając o plecy. Tak jakoś z nawyku.
-Profesorze, a ja mam takie pytanie. Czemu właściwie pan mnie nienawidzi?- Zapytał Savos niewinnie -Dobrze się uczę, staram się nie przeszkadzać panu na lekcji... A mimo wszystko odnoszę wrażenie że jest pan opryskliwy.-Ryzykowne zagranie. Ale to on niósł światło i zapamiętywał drogę, podczas gdy leciutko podpity Dimitr zapewne mógłby się zgubić.-Mniejsza zresztą o powód. Może mnie pan po prostu nie znosić, uważać że oszukuję, albo może pan równie dobrze być bardzo złym człowiekiem w długiej czarnej szacie który ma w zwyczaju zabijanie ludzi o krwi mieszanej. Większości z tych odpowiedzi nie wypada panu chyba udzielać. Przy okazji, sprawdził pan moją pracę?-Savos wykazywał taką beztroskę w tych okolicznościach że patrząc na niego człowiek słyszał gwizdanie. Teoretycznie niemożliwe, ale coś w umyśle człowieka łączyło widok 17 latka z kijem w ciemnym lesie z radosnym pogwizdywaniem.
-To proszę pana jest wysoce zaawansowany system obronny. Pełna nazwa to Kompetetny I Jowalny. W skrócie KIJ. Widzi pan, logika tego urządzenia jest prosta. W przypadku nieznanego zagrożenia, występuje jedna metoda użycia kija. Właściwie to jest ich ogromna ilość, podobnie jak w szermierce, ale zbaczam z tematu. Kij jaki jest pan widzi. Jest prosty i dobry to uderzania. Idealny w sytuacji gdy nie jest do końca pewne jakie zaklęcie należało by rzucić. - Czy nabijał się z profesora? Może, ale tylko troszeczkę. Po prawdzie to zwyczajnie opowiadał o swojej logice -Profesorze, mamy do czynienia ze stworzeniem które pożera ludzi. O ile dobrze pamiętam, stado pożarło klan czarodziei. Odnoszę wrażenie że drętwota od tak go nie powali. A skoro nie mamy go podpalać to sugeruję użyć kombinacji zaklęć Aquamenti, albo Aqua Eructo, a następnie zaklęcia Glacius.- odsłonił poły szaty, dzięki czemu można było zobaczyć różdżkę -Kij się przyda. Będę mógł skupić na sobie jego uwagę.- Chwilę później usłyszał dźwięk. To równie dobrze mógł być inny jedzący ludzi potwór. W końcu to zakazany las. Savos ostrożnie położył latarnie na ziemi, przerzucił kij do lewej ręki i wyciągnął różdżkę.
Dimitr Cronström
Dimitr Cronström

Gęstwiny i zarośla - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Gęstwiny i zarośla   Gęstwiny i zarośla - Page 2 EmptyNie 25 Sty 2015, 04:28

Czemu ten dzieciak tak się cieszył? Chodził po mrocznym lesie, gdzie prawie nic nie widać, a potworów chmara. Dodatkowo środek nocy, przez co nawet sam Dimitr był trochę senny. To nawet po nim trochę widać, ale starał się być czujny. Jednak zachowanie Savosa trochę go dekoncentrowało i irytowało. No mniejsza.
Oh, nie. Teraz zacznie go wypytywać i gadać? Nie mógł być cicho i rozglądać się za ludojadem?!
-Nienawidzi...- Spojrzał na niego uważnie. To chyba trafne określenie. Teraz pogawędka nauczyciela z uczniem? -Właśnie sęk w tym, że siedzisz zbyt cicho. Nie jesteś aktywny! Lenisz się, a jak już coś powiesz to się popisujesz. Próbujesz komuś coś udowodnić?- Powiedział mu prosto w twarz co uważa. Już nie wspomniał o możliwym oszukiwaniu na testach. Wtedy by się zdradził, że ma go na oku. -Opryskliwy? Masz niewyparzony język.- Powiedział bez ogródek. Nie będzie przecież mu czegoś takiego potwierdzał. Wolał uczepić się tego, że chłopak za dużo sobie pozwala.
Tego co powiedział później się trochę nie spodziewał. I On niby się nie popisuje?! Dimitr zatrzymał się patrząc uważnie na krukona.
-Gardze takim zachowaniem. Jesteś arogancki i zapatrzony w siebie. Może ja jestem złym człowiekiem, lecz wypraszam sobie mówienie o mnie, jak o seryjnym mordercy mającym coś do mieszańców. Jeśli myślisz, że traktuje wszystkich twojego pochodzenia jednakowo to się mylisz. I daj mi spokój z pracą, widzisz co robimy!- Odparł groźnie i szarpiąc za swoją pelerynę, która miałą w zwyczaju podwijać się pod nogi, ruszył dalej.
Ten dzieciak naprawdę go wkurzał. Po co go brał? Szkoda, że to nie Dumstrang, a szlabany nie polegają tutaj na torturach.
-Kij to kij, a nie skrót. Wiem, że można nim walczyć, głupi nie jestem, choć ty zachowujesz się karygodnie.- Jedyne co potrafił powiedzieć w tej sytuacji. Nie że to, ale miał coraz to większe wątpliwości. Albo Savos jest totalnym debilem, albo się z nim bawił. Oby to pierwsze, bo inaczej źle skończy. -Wiec skończ te gadki...- On swoje, a On swoje. Te paplanie nigdy się nie skończy.
-Zamrożenie powiadasz? Chociaż na coś sensownego wpadłeś.- Przyznał mu racje chcoaż w tym. Nie był jednak kompletnym egoistą. Ale gdy tylko powiedział o zwracaniu uwagę, na usta cisnęło mu się, że nawet stwór może go pożreć. Co się uparł an ten badyl? Dobrze, że wziął jednak różdżkę.

Zza krzaków wyskoczyły dwa pająki, sporych rozmiarów, jednak jak na normę swojego gatunku, były małe, wiec młode. Skąd się wzięły?! Co to jest! Dimitr wycelował w jednego...
-Drętwota!- Czerwony pocisk ogłuszył poczwarę. Za słaba, aby wyjść z tego bez szwanku. Co prawda Rosjanin przez pierwszą sekundę miał zamiar użyć zaklęcia uśmiercającego, ale ze względu an obecność ucznia (i złą reputacje tych zaklęć czarnomagicznych) zastąpił klątwę drętwotą.
Ale pozostał jeszcze jeden pająk...
Gość
avatar

Gęstwiny i zarośla - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Gęstwiny i zarośla   Gęstwiny i zarośla - Page 2 EmptyNie 25 Sty 2015, 12:20

-Nie zgłaszam się bo nie ma po co. Dobra odpowiedź równa się popisywania, a zła równa się nieudane popisywanie w pana oczach. I co ja biedny mam zrobić?-Kręcił głową zupełnie tak jakby naprawdę obchodziło go to że jest w takiej beznadziejnej sytuacji na lekcjach. -Cóż, mnie pan dręczy z powodów nie do końca wiadomych. Oczywiście doceniam brak fanatyzmu w nienawiści do mnie, bo nawet lubię swoje życie. Taki nałóg który ciężko jest rzucić. Jeśli mnie pan może nienawidzić od tak, to parę kroków dalej zaczynają się prześladowania, choćby o krew. A poza tym wybrałem taki ładny charakter pisma- Savos nie do końca kojarzył kto mu właściwie przepisał tę pracę domową, ale domyślał się że to była jedna z tych które zamiast kropek nad i stawiają małe serduszka. Normalny nauczyciel nie zasłużył na coś takiego... Pan Dimitr jednak był niedobry i zły. Jak na profesora astronomii przystało, czasami musiał prowadzić zajęcia praktyczne o nocnej porze. O ile inni nauczyciele mogli mu słabo zarzucać że jest senny, a w bardziej ekstremalnych przypadkach pijany, to profeser Dimitr widział go o najaktywniejszej porze jego dnia, w której zdarzało mu się pracować. -Czy zdaje pan sobie sprawę że przez całą drogę się męczyłem z wymyśleniem skrótu dla kija, czekając aż pan mnie zapyta, a pan od tak to zignorował. Szkoda.- Warto było czasem poczekać aż się ściemni i popatrzeć na Savosa. Za dnia chwiał się przechodząc z klasy do klasy, wszystko robił powoli, a stawał się szybki jedynie w sytuacji zagrożenia życia, ale w nocy... Noc to inna sprawa. Mógłby właściwie wszędzie biegać, co irytowało mocno ludzi którzy zazwyczaj normalnie przesypiali noc. Właściwie, gdyby był tu inny profesor, albo więcej niż jedna osoba, wtedy byłby względnie spokojny. Więcej osób go w gruncie rzeczy onieśmielało. A inni nauczyciele nie zasługiwali na taką dozę sympatii Savosa.

Gdy pająki wyszły z zarośli, krukon podbiegł do jednego i trzasnął kijem między oczy a szczękoczułki. Podstawowa zasada wykładana Savosowi przez ojca brzmiała "Bądź szybki". Spodobała mu się, więc często ją stosował. Wymierzył małej akromantuli kopniaka, i stanął na niej. Młody uczeń lubił aktywność fizyczną. Dawała upust agresji, a w takiej sytuacji jak ta dawała cenne sekundy na rozpoznanie wroga, a poza tym ćwiczenia rozwijały refleks który i tak był mu potrzebny. Ustawił kij na środku pająku, wymierzył w swoją broń różdżką i szepnął "Gravis". Następnie, nacisnął kijem na pająka, dodając do niego tymczasowo ogromną masę broni, która przebiła akromantule na wskroś. Przez chwilę się wierciła w bólu (Jeśli to coś w ogóle czuło ból. Savos skrycie miał taką nadzieję), a potem zamarła w bezruchu. Krukon cofnął swoje zaklęcie, wyjął kij, a następnie szybkim machnięciem zrzucił wnętrzności i krew stworzenia. Obrócił broń w dłoni, a następnie wykonał uderzenie o swoje plecy. Nikt, włącznie z nim samym nie wiedział czemu tak bardzo nie lubi swoich pleców i zadawał im ból. Schował różdżkę, przełożył kij do prawej i podniósł z ziemi lampę jak gdyby nigdy nic.
-Wie pan właściwie gdzie jesteśmy?- Zapytał wykonując znak na ścieżce i drzewie nieopodal
Dimitr Cronström
Dimitr Cronström

Gęstwiny i zarośla - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Gęstwiny i zarośla   Gęstwiny i zarośla - Page 2 EmptyNie 25 Sty 2015, 13:27

-Inni jednak nie mają z tym problemu. Ty jakoś wolisz utrudniać.- Odpowiedział wciąż nie przerywając marszu w dal. Zastanawiał się ile to jeszcze potrwa, aż zwariuje, zabije dzieciaka i gdzieś go tutaj zakopie. Nikt się nie dowie. Eh...
-Słyszałem, że mówią na Ciebie "Zakała Krukonów". I się jeszcze dziwisz? Skądś tą reputacje masz. Powinieneś zabrać się za siebie, a nie szukać winnych. Gdybyś od początku się starał to może inaczej wyglądałaby ta nasza sytuacji. A zarzuty pod kątem czystości krwi są niestosowne Drogi chłopcze...- Powiedział spokojnie, starając się nie wybuchnąć. Po co te nerwy! -I tak, bardzo ładne. Z każda pracą coraz to ciekawsze. Choć serduszka mogłeś sobie darować. Niech następny charakter pisma będzie bardziej własny...- Zakpił. Ta, bo on jest ślepy i nie zauważył tego? Dlaczego Savos ma czelność jeszcze się dziwić czemu ten sądzi, że oszukuje na testach. Skoro nawet to nie On pisze swoje wypracowania!
Dlaczego go to spotykało? Nie mógł natrafić na same dzieciaki, które są w porządku i uczą się ładnie? Mógł spróbować w Dumstrangu. Co go ściągnęło do tej Szkockiej szkoły...
-Świetnie, a teraz pomyśl nad tym, że jak się nie uciszysz to źle skończysz!- Już miał dość. Stanowczo.

Nim zabrał się za atak na drugiego pająka chłopak go wyprzedził. W wielkim stylu. Tego się nie spodziewał. Bardzo go zaskoczyła szybka reakcja i sposób zabicia stwora. Większość dzieciaków by uciekła z piskiem. Ale profesor nie zamierzał go chwalić.
-Em...- No, zatkało go, ale tylko tyle. -Wiem!- Odparł. Nie przyzna się, że poszli nie wiadomo gdzie.
Jednak wyprawa nie okazała się bezowocna. Cel ich poszukiwań zbliżał się do nich, całkowicie niewykrywalny, schowany w ciemności, którą uznał za swoją domenę.
Gość
avatar

Gęstwiny i zarośla - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Gęstwiny i zarośla   Gęstwiny i zarośla - Page 2 EmptyNie 25 Sty 2015, 23:51

-Innych studentów nie obarcza pan tą samą dozą sympatii- kretyński uśmiech nie spływał z twarzy Savosa. Dobrze że profesor tego nie widział. Krukon był niepewny społeczeństwa, przy dużej ilości ludzi łatwo się wahał, ale mimo wszystko zawsze zachowywał dużą pewność siebie. Wyglądał wspaniale, był inteligentny, a oprócz tego wysportowany. Zakładając że może się mylić, uznał że to nie jego wina iż nauczyciel nie pokłada w nim żadnych nadziei. Właściwie to logicznie rzecz biorąc Savos ten spór wygrywał. Nawet jeśli był nazywany leniwym, nawet jeśli w dzień przysypiał na lekcjach, nawet jeśli był bezczelny, to wciąż dostawał wysokie oceny, co oznaczało że zdecydowanie ma jakiś potencjał. Dimitri dobrze przekazywał wiedzę. Tak, mógłby napisać ładną książkę o astronomii, którą Savos z chęcią by przeczytał. Co nie zmieniało faktu że rosyjski profesor był okropnym pedagogiem. Upijał się, uśmiechał się głównie do uczennic, nakładał wieczną nienawiść na uczniów, i nigdy nie próbował dowiedzieć się czegoś o swoich studentach.
-Przyznam się szczerze że długo na to pracowałem.- Głos Savosa Baltazara Arena był przesycony szczerą dumą. -Bez przykrości jednak stwierdzę że to przezwisko nie ma nic wspólnego z tym co robię u pana na lekcjach. Czyżby pan wierzył prostym plotkom? Poza tym mówi pan że gdybym od początku się starał to może wyglądało by to inaczej. Czyżby skazał mnie pan na wieczne potępienie? Nic już się nie da zrobić? Olaboga- ostatnie słowo wyszeptał cichutko do samego siebie dramatycznym głosem. -Mogłem, ale były takie piękne że nie miałem serca ich usunąć.- Ktoś taki jak Savos zdecydowanie musiał być wysportowany, inteligentny i dobry w zaklęciach. Inaczej prawdopodobnie już by nie żył. Oczywiście zdawał sobie sprawę z tego że łatwo jest odkryć że uczennice spisują jego prace. On sam nie widział tego jako złe. Mimo wszystko słowa były jego, a to się przecież liczyć powinno.
Krukon nawet nie zwrócił uwagi na "Em" profesora. Zwyczajnie nie było mu to potrzebne i tyle. Przekrzywił głowę o jakieś 45 stopni w prawo na "Wiem!" wypowiedziane przez pana Dimitra.
-Bzdury. Czuć od ciebie alkoholem tak po troszku, cały czas się pieklisz, zachowujesz się dość nierozważnie. Gdyby nie ja, przyciągnąłbyś do siebie armie pająków światłem lumosa, zgubiłbyś się i jeszcze pewnie coś by cię zeżarło na końcu.- Nie pragnął śmierci nauczyciela. A raczej była mu obojętna.
-Blefuje pan?-zapytał z przekrzywioną na prawo głową. Niestety, nie miał do końca czasu na usłyszenie odpowiedzi, bo chwilę po tym jak zapytał, z ciemności wyskoczył kwintoped - Mały stwór pokryty brązową sierścią. Byłby nawet słodki, gdyby nie to że ludojad. Savos głęboko wierzył w filozofię kija. I tym razem go nie zawiodła. Stwór rzucił się na profesora Dimitra, podczas gdy Savos zamachnął się kijem. Skutek był taki że kij się złamał na potworze, ale przynajmniej został odepchnięty na drobną odległość. Słoik z płomykiem podrzucił na trawę, najdelikatniej jak mógł, mając nadzieję że się nie stłucze. Jeszcze raz zamachnął się resztkami kija, a gdy kwintoped robił unik, on wyciągnął swoją różdżkę. Skoncentrował się i według planu rzucił zaklęcie Aqua Eructo, trzymając potwora pod ciągłym strumieniem wody. Obawiał się że jeśli profesor szybko nie zamrozi poczwary, krukonowi dość ciężko będzie przeżyć. Pomysł ze spaleniem potwora zdecydowanie będzie teraz cięższy, ale nie niewykonalny. Niestety, w razie niepowodzenia tego planu, Savos nie miał już niczego w zanadrzu. Mógł kopać i uciekać, ale prawdopodobnie na nic by się to nie zdało. Oczywiście, plan ostateczny zakładał przywrócenie katany do prawdziwych rozmiarów i rozcięcie potwora... Ale to raczej nie wchodziło w grę. Gdyby to zrobił, odebraliby mu katanę, a przywiązał się do niej. Chyba jednak zaryzykowałby ucieczkę, w razie gdyby coś poszło nie tak... Chociaż chyba nic nie mogło pójść nie tak w tej sytuacji.
Dimitr Cronström
Dimitr Cronström

Gęstwiny i zarośla - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Gęstwiny i zarośla   Gęstwiny i zarośla - Page 2 EmptyPon 26 Sty 2015, 16:24

-Zauważ, że sobie zasłużyłeś na to. Nie robisz zadań domowych, wyręczasz się innymi, nie pracujesz, myślisz, że wszystko Ci wolno! Zachowujesz się gorzej od reszty, Ty nie rokujesz poprawy.- Powiedział już lekko się unosząc. Ale czy to było tego powodem? Dimitr gubił się jakby miał coś do ukrycia, lecz może być to spowodowane trzema kieliszkami i sennością. Też możliwe!
Ten spór pomiędzy Savosem, a profesorem szybko nie ustąpi. Przynajmniej nie jeśli rosjanin będzie uparty i zachowywał się jakby miał kamień w bucie. Czy ktoś go zrozumie i wytłumaczy powód? Nie! Prawdopodobnie byłby z niego najgorszy na świecie wychowawca. I tyle.
No i nie uśmiechał się głównie do uczennic... same robiły zakochane spojrzenia w jego stronę.
-Nie znam Cię, ale opinie innych nauczycieli świadczą o tym, że jesteś "leniwym geniuszem". Ja bym określił twoją osobę jako "leniwy oszust". Zobaczymy, czy twoje sztuczki pomogą Ci w dorosłym życiu.- Profesor nie chciał uwierzyć, że krukon sprawdziany pisze samodzielnie. Czyżby tiara przydziału brała do niebieskich zawodowych kłamców i krętaczy? To chyba lepiej pasowałby do ślizgonów. Co tu robił... -Wciąż nie widzę u Ciebie poprawy, która pozwoliłaby uważać, że nie jesteś stracony. Dziwisz się, że Cie skreśliłem, skoro jesteś obibokiem?- Spytał śmiertelnie poważny. -No i się popisujesz. To źle świadczy.- Dodał po chwili.
Rozmasował skroń słysząc o tym co wygaduje. Dlaczego On?
-Rozumiem, że może Ci się to podoba, ale chłopakowi nie wypada dawać takiej pracy, mimo że napisanej przez dziewczynę, ze swoim nazwiskiem.- Westchnął. Dimitr wiedział od dawna o tych wypracowaniach, ale poza słowami Savosa nie miał mocnych dowodów. On wiedział swoje.
Dało się tak wyczuć ten alkohol? Może. Ale pewnie zmysł orientacji już mu zanikał.
-Mówię prawdę.- Kłamał w sprawie tego, że nie kłamie. Co za ironia. Wolał żeby chłopak się nie domyślał prawdy. Pewnie w jego szalonej głowie już tworzyły się przeróżne myśli, lecz mógł liczyć na cień szansy, że ten się zamknie z tymi pytaniami.

Atak stwora był niespodziewany. Sam ich odnalazł. I pewnie zacząłby już konsumpcje profesora, gdyby nie szybka interwencja szesnastolatka. Po raz drugi go zaskoczył. Nie będzie tego ukrywał. Lecz nie czas na pochwały, walka trwa! Aren wystrzelił strumieniem wody w pięcionoga, rusek trochę się zastanawiał czemu to robi. Po chwili przypomniał sobie plan dzieciaka o którym wspominał. Więc... nie ma co tracić czasu.
Wyjął znów różdżkę i wycelował w mokrego pajęczaka.
-Glacius!- Mokra sierść kwintopeda nagle zaczęła pokrywać się kawałeczkami lodu i szczepiać się ze sobą nawzajem. Minęło parę sekund, a stworzenie, już nie takie groźne, całe zamarznięte, przewróciło się na ziemie. Udało się. Ten plan był dobry.
-Gratulacje...- Mruknął pod nosem. Wielki komplement z jego strony! Dimitr wyjął worek, który magicznie schował w kieszeni. Powoli i ostrożnie wpakował poczwarę do środka. Lepiej tak niż trzymać go na rękach. Trochę ciężkie to coś, ale zaciągnąć do gajowego da radę. Nauczyciel spojrzał na krukona. Czekał, aż ten będzie gotowy do powrotu.
Gość
avatar

Gęstwiny i zarośla - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Gęstwiny i zarośla   Gęstwiny i zarośla - Page 2 EmptyWto 27 Sty 2015, 00:23

Nie uniósł palca by odpowiedzieć na zarzuty. Nie otworzył nawet ust. Po prostu patrzył przez trzy sekundy na profesora który oskarżał go o brak zadań domowych i wysługiwanie się innymi. Przecież robił! Te dwa określenia nawzajem się wykreślały, w końcu wysługiwał się innymi by robić zadania domowe. Ale nie miał siły się kłócić z profesorem. Niestety, nauczyciel nie należał do elit logiki. Savos umiał rozróżnić bitwę nie do wygrania, a bitwę przegraną, więc zwyczajnie wzruszył ramionami i zignorował Dimitra. W ogólnym rozrachunku wyjdzie to krukonowi dobrze w kwestii mentalnej. Idąc spokojnie krukon rozmyślał. Przecież wolno mu było wszystko, a przynajmniej on sam nie widział zastrzeżeń. Oczywiście, miał jakieś swoje z góry ustalone granice, ale ustawione przez niego i nikogo innego. Gdy tylko usłyszał sugestię, jakoby jego wyniki były spowodowane oszustwem, uśmiechnął się drwiąco, próbując powstrzymać chęć uderzenia siebie samego po twarzy.
-Gdybym miał takie zdolności by dostawać najlepsze możliwe oceny z prawie każdego przedmiotu na sumach za pomocą oszustwa, prawdopodobnie i tak by mi się należały. - Im więcej czasu spędzał z Dimitriem, tym bardziej jego obecność rzutowała na zdrowie Savosa. Dla krukona nie było problemem ubrać się jak na wiosenną pogodę w czasie zimy, i wyjść z tego obronną ręką (Za to słońce go paliło i krył się w każdym cieniu.), ale głupota nauczyciela wywoływała u niego dreszcze i uczucie jakby marzł od środka. Popisujesz... Cóż za debilne słowo. Gdyby Savos przez chwilę się zastanowił i określił gdzie mniej więcej się znajduje, byłby w stanie wymienić większość gwiazd które w tej chwili znajdują się nad jego głową. To by było popisywanie się, bo oczywiście nie było to do niczego potrzebne w tej chwili. Jaki stopień upośledzenia człowiek musi posiadać by określać ucznia przysypiającego w dzień na lekcjach, a w nocy pracującego za dwóch, mało aktywnego na lekcjach, jako kogoś kto się popisuje? O ile dobrze pamiętał, dawał upust swojej wiedzy tylko wtedy kiedy profesor Dimitr pytał go specjalnie o coś trudnego by zwyczajnie go pogrążyć. Fajnie jest dostać złe miano za przeszkodzenie nauczycielowi w dręczeniu cię.
-Wie pan co?- dodał kąśliwie w sprawie serduszek -Zmienię się. Zacznę poprawę. Od dziś będę patrzył co moja dłoń z ładnie zadbanymi długimi paznokciami ponawypisywała i będę wymazywał serduszka.
"Mówię prawdę". Savos, przez gniew który cały czas narastał potrzebował z sekundy by stwierdzić oczywistość w myślach
-"Mówię prawdę"... On przecież jest nauczycielem! Co dziennie widzi uczniów którzy mu się z czegoś tłumaczą i dodają "Mówię prawdę" Co jest z nim nie tak? To oczywiste że nie wie! - Oprócz tego czuł się wyziębiony... Potrzebował zastrzyku przemocy, który szybko się pojawił, i szybko zakończył. Przez niezdecydowanie Dimitra, musiał zobaczyć zęby potworzyska, stanąć twarzą w... paszczę, wgłębienie, przenośną dziurę bez dna... Widok był dość zatrważający. Na szczęście zamarzł po chwili.
"Gratulacje". Zatrważające. Savos co prawda i tak miał to głęboko gdzieś, ale i tak miło ze strony nauczyciela. Gdy rusek pakował potwora do worka na kartofle, czy cokolwiek to tam było, krukonowi przez myśl przeszło żeby draństwo po prostu zostawić w jakimś dole i powiedzieć Hagridowi by po to przyszedł, ale skoro Dimitr zamierzał to taszczyć to jego sprawa. Savos nigdzie się nie wybierał na razie. Podszedł do drzewa, wyciągnął różdżkę, a następnie odciął odpowiadającą mu gałąź. Wziął ją w dłoń i poprawiał za pomocą zaklęć tnących, w tym samym czasie powoli zmierzając do lampy. Stanął przy niej i jeszcze trochę spędził na tworzeniu nowego kija, tak skupiony na swoim zadaniu że udawałby że nie usłyszał profesora gdyby ten się niecierpliwił. Gdy skończył, wziął lampę do drugiej ręki, schował różdżkę i zwrócił się do profesora.
-Nie jestem do końca pewien gdzie jesteśmy- Bzdura. Cały czas zaznaczał dla siebie drogę. -Ale skoro pan zna drogę, na pewno nas pan stąd wydostanie.- Może głos był normalny, ale w spojrzeniu ucznia czaił się lód.
Dimitr Cronström
Dimitr Cronström

Gęstwiny i zarośla - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Gęstwiny i zarośla   Gęstwiny i zarośla - Page 2 EmptySro 28 Sty 2015, 19:54

Gdyby może Dimitr nie walną kielicha, czy dwóch... trzech, przed drogą i zdrzemną się chociaż w ciągu dwóch dni bezsenności... to może miałby więcej oleju w głowie i chęci na pomysły. Teraz zachowywał się jak narzekający dziad, który jest zbyt uparty i denerwujący, aby przyznać racje chociażby w jednej kwestii krukonowi. Sama nienawiść do chłopaka go nie ogłupiała. Jedynie tryb "pracy" jaki teraz prowadził trochę go ograniczał.
-Oczywiście. Szkoła przecież powinna nagradzaj genialnych oszustów, którzy wykorzystują zdolności do czegoś takiego.- Zakpił. Sam nie lubił osób, które szły na łatwiznę. Gdy mieszkał jeszcze w Moskwie, co chwilę natrafiał na kanciarzy, którzy wykiwali go niejednokrotnie. Stąd te złe nastawienie i podejrzenia co do blondyna. Nie podobał mu się pod tym właśnie względem. Trzymał się uporczywie swego, że wie lepiej!
Męczyła go ta gra słów. Miał dość.
-Wolałbym, aby to była twoja dłoń pisząca prace, niż głupich dziewuch dających się tobie namówić na takie coś. One też powinny ponosić konsekwencje.- No, no. Dimitr się nie... Dimitr działał ostro. Po prostu wolał wszystko czarno na białym. Nie podobała mu się myśl, że jeden się obija, a reszta za niego robi!
Gdyby Savos serio próbowałby się zmienić, to profesor ucieszyłby się na tą wiadomość. Ale ciągły sarkazm jakim posługiwał się krukon sprawiał, że nauczyciel nie traktował go na poważnie. Co bardziej niszczyło ich relacje. Ale jest co w niej psuć?

Dimitr już miał ochotę wracać, ale nim to zrobił patrzył na Arena przy pracy. Trochę zdziwiła go umiejętność "przetrwania", którą widocznie znał siedemnastolatek. Umiał zrobić nową broń i to nawet wytrzymałą. Nauczyciel jednak zawiązując worek nie śmiał nic wtrącić na ten temat.
Dość! Trzeba iść!
-Nie kręć mi tu. Co chwilę latałeś do tych drzew i coś kreśliłeś, jakbyś bawił się w podchody. Ten kij jest dowodem na to, że wiesz jak sobie poradzić w trudnej sytuacji. Wiec proszę, przetestujmy to! Wykaż się i wyprowadź nas! Taki mój test dla Ciebie...- Dimitr obrócił sytuacje na swoją korzyść. Raczej Savos nie odmówi, a dzięki temu wyjdą...
Gość
avatar

Gęstwiny i zarośla - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Gęstwiny i zarośla   Gęstwiny i zarośla - Page 2 EmptyPią 30 Sty 2015, 00:20

Dimitr wyjątkowo nie łapał idei że ściąganie na trudnym teście zabezpieczonym magicznie wymaga więcej umiejętności i wysiłku niż zwyczajne nauczenie się tego. Nie ma to jak dobrze myślący profesor. Tylko pogratulować.
Savos lubił swoje "odczepione od ciała dodatkowe kończyny". Były przydatne. Co prawda nie na tyle by Savos kiedykolwiek rozważył chociaż pomysł oddania za nie życia. Albo też skaleczenia się. Większość z tych dziewczyn nie była dla niego warta. Poza tym, zawsze spłacał swój dług. Pomagał w lekcjach, wstawiał się za nimi gdy było trzeba... Do jednej pewnie nawet się uśmiechał czule i przymilał. Konsekwencje jakie on mógł dostać nie były dla niego istotne. To tylko szlaban. Parę godzin lub też dni i tygodni pełnych fajnej nudy, polegające na czyszczeniu rzeczy, bezsensownej pracy fizycznej i tak dalej. Krukon uwielbiał to. Miał dużo czasu do myślenia w spokoju. Jak dotąd jego ulubionym przewinieniem jakie mogło się zapisać w kartotece Filcha było to jak kiedyś podkradł ze szkoły mop, a rano został przyłapany przez woźnego jak czyścił korytarz.(Nie żeby lubił porządek. Po prostu naszła go ochota na popatrzenie na ślizgających się imbecyli) Mimo wszystko jednak nie chciał by ktoś inny ponosił karę. W dodatku niezasłużoną jego zdaniem. Savos jednak nic nie odpowiedział. Przewrócił oczami, wzruszył ramionami i maszerował dalej.
"Test". Jakby nauczyciel chciał go testować. Po prostu wolał nie zostać w lesie. Savos cmoknął z dezaprobatą, zatoczył krąg kijem i uderzył się po plecach. Kij działał i to bardzo dobrze. 
-Pan chce się po prostu stąd wydostać. Ten tak zwany test nie polepszy mojej sytuacji. Powiem panu coś o sobie. Gdy przybyłem do Hogwartu, okazało się że mam pewną mutację genetyczną. Konkretniej odczepione od ciała kończyny. Głównie z ładnymi paznokciami. Z jakiegoś powodu pan ich nie lubi, i chciałby mi je pan połamać, albo chociaż na nich stanąć. Na szczęście dopóki jesteśmy tutaj, nie może pan ich dotknąć. Ale jak wrócimy co pana powstrzyma? - Nie był pewien czy Dimitr pojmie metafory. Ale nie zaszkodziło spróbować, może coś się w nim przebudzi. Savos by nie przedłużać ruszył powolnym spacerem przez las, wyszukując nacięć które zrobił wcześniej i przyglądając się ziemi pod stopami. Mógłby przyśpieszyć, ale czekał na to aż profesor zrozumie sugestię. Teraz ociągał się i leniwie, jakby od niechcenia szukał drogi powrotnej.
Uczniowie którzy kojarzyli Savosa zastanawiali się czemu nie jest gryfonem. Mógł ryzykować swoje życie, wdawać się w bójki, mówić sarkazmem do nauczycieli. Nie wiedzieli prostej rzeczy. Umysł Savosa działał inaczej. Krukon pożądał wiedzy, inteligencji, szybkości myślenia. Adrenalina, walki, skoki, to wszystko wywoływało w nim dużą szybkość myślenia. Mógł równie dobrze być socjopatą, albo wariatem. Niestety, bardzo inteligentny, zdolnym i silnym wariatem.
Dimitr Cronström
Dimitr Cronström

Gęstwiny i zarośla - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Gęstwiny i zarośla   Gęstwiny i zarośla - Page 2 EmptyPią 30 Sty 2015, 14:34

To prawda. Profesor był wychowany w taki sposób, że oszustwa wszelakiego rodzaju zdawały się mu złe. Nieważne ile w to siły wkładasz... oszustwo to oszustwo. Szczególnie nie podobało mu się kiedy to uczeń chciał wodzić profesora (Jego) za nos. Tym natomiast odpłacał dwukrotnie. Kolejny powód dlaczego nienawidzi Savosa? Dopisać do listy! To już któryś punkt!
Dimitr to specyficzny człowiek. Ciężko go zrozumieć. Inteligentny to On był na swój sposób. Dotrzeć do jego umysłu to tak jakby spróbować zrozumieć schizofrenika! Po prostu osoba o normalnych zmysłach nie da rady! Aren miał chyba największe z tym trudności.
-Czemu dzieciaku bijesz się ciągle w plecy...- Powiedział w końcu nie mogąc znieść tej niewiedzy. Chyba masochizm do normalnych nie należał.
Tak, test to przykrywka, nie trudno się domyślić. Ale lepiej powiedzieć, że to próba umiejętności krukona, niż że nauczyciel się zgubił.
-Oczywiście, że chce, mamy to po co przyszliśmy.- Powiedział wskazując na wór w którym znajdował się zamrożony pajęczak. -Nie chce słuch...- Ale było za późno. Jego historia okazała się mimo wszystko durnymi metaforami, mającymi na celu go tylko zezłościć.
-Zabawny z ciebie osobnik.- Jedyne co wykrztusił z siebie. Nie miał więcej pomysłów na rozmowę o kobiecych dłoniach, paznokciach i wymyślonymi mutacjami genetycznymi. -Nie bój się. Nic im nie będzie. Jestem nauczycielem, a nie Egzekutorem.- Odparł z szyderczym uśmiechem. Co ciekawe nie przyszło mu do głowy, że Aren nie ma pojęcia o co chodzi z "Egzekutorem". Ten człek torturował każdego dzieciaka w Dumstrangu, który dostał szlaban. Czasami Cronström żałował, że nie mają w Hogwarcie takiego.
Rosjanin w spokoju przyglądał się poczynaniom uczniaka. Trochę się niecierpliwił bo nie wiedział ile pająk będzie w stanie uśpienia. -Szybciej!- Zawołał. Krwiożerczy ludojad ciągle budził niepokój. Nawet zastanawiał się, czy nie lepiej go zabić i wkręcić coś Hagridowi. Ale jak już... to nie przy młodzieńcu...

Po jakimś długim czasie poszukiwań wyjścia udało im się wydostać z tej mrocznej części lasu. Gdy z sporej odległości dostrzegli światło z lampy Hagrida Dimitr ucieszył się niezmiernie. Miał dość taszczenia tego stwora.
-W końcu...- Powiedział. Teraz pozostaje kwestia Savosa... coś mu przyszło do głowy...
Gość
avatar

Gęstwiny i zarośla - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Gęstwiny i zarośla   Gęstwiny i zarośla - Page 2 EmptyPią 30 Sty 2015, 21:27

Czemu bił się po plecach kijem? Nie wiedział. Być może sobie kiedyś wmówił że będzie w ten sposób ćwiczyć wytrzymałość na, albo stwierdził że nienawidzi swoich pleców. Cokolwiek to było, odpowiedź na to tkwiła gdzieś w podświadomości chłopaka. Oczywiście, dzięki temu mógł ocenić skuteczność kija, a także rozwijać swoją wytrzymałość, ale cały czas to nie był prawdziwy powód. W wakacje tak często był zacinany że taki spokój jak w Hogwarcie wydawał mu się nie naturalny. Czy oznaczało to masochizm? Prawdopodobnie, chociaż Savos skłaniał się do myśli że chodzi o to że w Hogwarcie nie miał co robić. Nie mieli biegów, szermierki, ani sparingów. Czuł się przez to tak jakby jego ciało stało się dodatkiem do umysłu, mimo że było wysoce przydatne. Szkoła magii i czarodziejstwa oferowała tylko dwa sporty. Quiditch (Do którego nigdy nie przywykł. Nie rozumiał czemu tylu chłopaków w jego wieku czerpało przyjemność z podawania piłki w powietrzu dosiadając miotły. Zwyczajnie to nie było dla niego), albo klub pojedynków. Savosa jednak szybko stamtąd wyrzucono, ponieważ nie zgadzał się na używanie wyłącznie zaklęć służących tylko ofensywie. Dlatego jedyne co mu zostało to obijanie pleców kijem, odrabianie szlabanów sprzątających, a także zielarstwo i opieka nad magicznymi stworzeniami. 
-Ymm...- To była jedyna odpowiedź na jaką profesor mógł liczyć. Savos sam do końca nie wiedział przecież, dlatego do odpowiedzi można było doliczyć też zdziwiony wyraz twarzy. Dodał jednak na szybko - Nie zrozumie pan. 
Teoretycznie profesor zapewnił że nic się nie stanie jego koleżanką. Wszystko było ok. Chyba
-Mój ojciec był egzekutorem. Pan go nie przypomina- Powiedział beztrosko uczeń. Teoretycznie jego ojciec przeprowadzał egzekucję... Co prawda Krukon domyślał się że chodziło o coś innego, coś co zrozumiałby tylko ktoś w wieku, a być może i pochodzenia/wychowania podobnemu Dimitrowi. 
Gdy nauczyciel go pogonił, Savos przyśpieszył. To było problematyczne. Zatrzymywał się co kilka, kilkanaście metrów wyszukując znaków, ale między nimi maszerował w szybkim tempie kogoś kto jest wyspany, wyćwiczony, obciążony jedynie latarnią i kijem, a nie jakimś ciężkim stworzeniem. 

Gdy wyszli z lasu, Savos jak to grzeczny i doświadczony uczeń, czekał na werdykt profesora astronomii dotyczący przebywania poza dormitorium późną nocą
Sponsored content

Gęstwiny i zarośla - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Gęstwiny i zarośla   Gęstwiny i zarośla - Page 2 Empty

 

Gęstwiny i zarośla

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 2 z 3Idź do strony : Previous  1, 2, 3  Next

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Marudersi :: 
Fasolkowo
 :: 
Archiwum
 :: Fabularne
-