Temat: Bo spanie na lekcji jest beee Pią 04 Wrz 2015, 14:30
Opis wspomnienia
Noc była ciężka, wymagała wielkiego poświęcenia ze strony Percy (no bo przecież książka się sama nie przeczyta) i mimo zapewnień Euphie, że potem następnego dnia będzie niewyspana postanowiła odłożyć sen na inny czas, a dobrym czasem okazała się lekcja zielarstwa. Panu Marsowi ten pomysł nie podobał się co prawda tak bardzo jak pannie McDonald, ale postanowił okazać serce i skończyło się tylko na reprymendzie, co go zgubiło bo gdy późnym wieczorem postanowił rozprostować nogi na szkolnych korytarzach ujrzał tam nikogo innego jak naszego śpiocha. Jej nocne spacery przelały szalę goryczy i szlaban należał się jak malowany. Krótko mówiąc czeka nas mały szlaban.
Osoby: Ethan Mars, Percy McDonald
Czas: wrzesień, bieżącego roku
Miejsce: szklarnia
Gość
Temat: Re: Bo spanie na lekcji jest beee Pią 04 Wrz 2015, 14:41
-Zieeeew. Znudzona, powoli spełzałam w stronę wyjścia ze szkoły, mijając uczniów śpieszących się w tylko sobie znanych kierunkach, kilku znajomym twarzom machnęłam na przywitanie i powiedziałam, że znowu idę cierpieć za niewinność. Zaśmiali się tylko, wiedząc co w praktyce oznacza niewinność panny McDonald. Kolejne parę kroków, czemu to wyjście musi być tak daleko. Czekał mnie szlaban. W sumie jeszcze parę lat temu (tak ze cztery) przejęłabym się tym stanem rzeczy. Zmartwiła, zastanawiała co rodzice, siostra, koza Gertruda na to powie, ale teraz. Zawiodłam ich wszystkich wystarczająco wiele razy by być świadoma, że oprócz zdania na, następny rok nic już ich z mojej edukacji nie obchodzi. Ciekawe co robią wszyscy inni uczniowie w tym czasie kiedy ja chodzę na szlabany, ich życie musi być strasznie nudne. Ciągle tylko lekcje, potem pokój wspólny, inni ludzie. Nigdy nie mają szansy zrobić czegoś pożytecznego jak wyplewienie grządek, albo wyczyszczenie podłogi albo łazienki. Powoli sunęłam w stronę szklarni. Ciekawe co ciekawego zostało dla mnie przygotowane. Ta myśl lekko mnie podekscytowała, na twarzy pojawił mi się diabelski uśmieszek. W końcu doszłam, otworzyłam drzwi szklarni i z diabelskim uśmiechem stanęłam przed biurkiem. -Dzień dobry.- Po tych słowach mój uśmiech był jeszcze szerszy.-To ciekawego dzisiaj będę robić.
Gość
Temat: Re: Bo spanie na lekcji jest beee Pią 04 Wrz 2015, 14:57
Ethan, odziany w swoją czarną szatę, w której to nauczyciele poruszali się po Hogwarcie, siedział przy swoim niewielkim biurku, tuż obok cieplarni. A może to już była cieplarnia? Nie to jednak miało być ważne, a spotkanie z pewnym uczniem, który musiał teraz odpracować swoje przewinienia. Może nie zaszkodził swoim zachowaniem dobru innych, ale naraził się nauczycielowi, który ostatnie pół roku był stale nerwowy. Co mu się dziwić... Stracił kobietę, którą kochał, a przynajmniej tak mu się wydawało, najlepszy przyjaciel odsunął się od niego... Może i był nauczycielem, ale miał również życie prywatne. Co z tym idzie w parze? A no właśnie problemy, których żadnemu człowiekowi w tych czasach nie brakło. - Spóźnienie... - Burknął, nie odrywając wzroku od książki, którą uważnie czytał. Była to zdecydowanie stara księga, oprawiona w najprawdziwszą skórę. - Chyba posiedzisz tutaj godzinę dłużej. Weź nauszniki. Wstał, rozejrzał się i ruszył przed siebie, w stronę właściwiej części cieplarni, przy okazji zamykając swoją księgę, jednak robiąc to na tyle "dyskretnie", ażeby nasz drogi "zbrodniarz" nie był w stanie przeczytać jej tytułu. Dlatego właśnie położył ją tyłem na przód (dop. aut. hahaha). - Zaczniemy od czegoś łatwego. Musisz przesadzić mandragorę. Tylko nie daj się pogryźć...
Gość
Temat: Re: Bo spanie na lekcji jest beee Pią 04 Wrz 2015, 15:11
Zawsze lubiłam pana Ethana. Mogło być to spowodowane moją wrodzoną miłością do roślinek wyssaną z mlekiem matki, jego gderliwość, która ostatnimi czasy wydawała mi się być wyjątkowo zabawna. Z wielkim uśmiechem ruszyłam w głąb pomieszczenia. Ten wyszczerz był tak wielki, że zadziwiający był fakt, że mi usta się nie popruły, albo szwy nie poszły. -Tak jest panie profesorze.- Powiedziałam na jego słowa o przedłużeniu szlabanu. Ostatnio za dużo czasu spędzałam z Euphie, mój instynkt samozachowawczy się zacierał. Coś poszło bardzo nie tak. Słysząc rozkaz nałożenia słuchawek, domyśliłam się od z czym przyjdzie mi się dzisiaj mierzyć. W sumie trochę żałowałam, że nie będzie to szorowanie doniczek, usłyszałam ostatnio fajną piosenkę, do której idealnie pasowałby dźwięk szorowanej donicy. Mimo wszystko zabawa z Mandragorami też mogła być niczego sobie. Nałożyłam na głowę słuchawki, dokładnie przyczepiając je do głowy, nie chcemy przecież stracić słuch, co to to nie. Na zadanie kiwnęłam głową i ruszyłam do odpowiednich doniczek. Szybkim spojrzeniem zlokalizowałam duże doniczki, które potem szybko przeniosłam bliżej sadzonek i nasypałam do nich trochę świeżej ziemi. Dla pewności, że mam dobrze założone słuchawki, docisnęłam je po czym szybkim ruchem ręki wyciągnęłam roślinę. Wyglądała okropnie, jak małe, pomarszczone, brązowe dziecko, które na dodatek darło się tak sakramencko głośno, że mimo słuchawek słyszałam jego głos. Szybko włożyłam drące się stworzenie do drugiej doniczki i zaczęłam zasypywać je ziemią, aż do momentu, w którym przestało wyć jak syrena policyjna. Potem wzięłam się za następne. Rozmowa nie miała żadnego sensu w tym jazgocie.
Gość
Temat: Re: Bo spanie na lekcji jest beee Sob 05 Wrz 2015, 20:47
Ethan dokładnie przyglądał się odbywanemu przez uczennicę szlabanowi. Fakt, rozmowa w tym hałasie nie miała najmniejszego sensu, toteż profesor nawet nie próbował niczego. Miał chwilę "dla siebie". Mógł spokojnie pomyśleć o tym, co z sobą zrobić. Faktem było, że jego myśli były mocno zagłuszane przez straszliwy hałas, który nawet pomimo nauszników, trafiał do uszu Ethana dobrze. Jednak nie przejmował się tym. Heh, kiedyś bałby się, że jego słuch muzyczny zostanie uszkodzony. Teraz nie miało to najmniejszego sensu. Nie miał po co śpiewać. Nie miał dla kogo śpiewać. Prawdopodobnie wszyscy fani zespołu, w którym to pan Mars grał, już o nim zapomniały. Chociaż... Phoebe pamiętała o tym doskonale. Na brodę Merlina... Znowu złapał się na myśleniu o niej, chociaż to była już przeszłość, która na pewno nie wróci. Utrzymywali ze sobą kontakt, ale to już nie to samo... - Powiedz mi, czego nie lubisz robić? Zapytał retorycznie, kiedy zauważył, że panna McDonald skończyła swoje zadanie i zdjęła nauszniki. Była dziwną osobą, o tak. Kto by się cieszył z szlabanu w szklarniach?! Nikt przy zdrowych zmysłach, no przecież. Jej jak widać sprawiało to wielką radość. Dla Ethana te wszystkie czynności również były przyjemne, ale on nie był uczniem, tylko nauczycielem tego przedmiotu. Za młodu na myśl, że musiałby robić coś takiego... W sumie to sam nie wiedział co by zrobił, bo nigdy w takiej sytuacji nie był. Ale na pewno nie skakałby z radości!
Gość
Temat: Re: Bo spanie na lekcji jest beee Sob 05 Wrz 2015, 21:02
Ze słuchawkami na uszach i wrzaskiem mandragory w tle, zaczęłam sobie śpiewać. Uśmiech na mojej twarzy pogłębił się jeszcze bardziej. Bardzo przyjemne popołudnie siedzę sobie w szklarni śpiewam na całe gardło nikt się nie wkurza, grzebie się w ziemi mogę się podroczyć z Mandragorami. Czego chcieć jeszcze do szczęścia, w sumie nie obraziłabym się za szklankę zimnej coli z lodem, ale bez niej też da się żyć. -One way or another, I'm gonna find ya' I'm gonna get ya', get ya', get ya', get ya' Kolejna doniczka już nie tylko śpiewałam, ale jeszcze ruszałam się w rytm dartej piosenki. Gruba dyskoteka więcej takich na Gacie Salazara. Kiedy moje zadanie się skończyło westchnęłam cicho, a było tak fajnie. Zdjęłam z głowy wygłuszające słuchawki i z szerokim uśmiechem spoglądałam w stronę psorka muchomorka. Słysząc jego pytanie spojrzała się na niego nie pewnie, żeby stwierdzić czy żartuje... Jak powie, że nie lubi jeść pączków to czy dostanie ich całą górę... to by było zbyt proste. -To co teraz?
Gość
Temat: Re: Bo spanie na lekcji jest beee Sob 05 Wrz 2015, 22:14
- Może teraz zajmij się nawożeniem kłaposkrzeczków. Tylko uważaj... Nie możesz dać zbyt dużo nawozu. Zaczynają się wić i skrzeczeć z niezadowolenia. Tego byśmy bardzo nie chcieli... Wskazał uczennicy worek z nawozem, oraz rośliny. Tak, jak z mandragorą mógł pozwolić panience na nieco swobody, tak tutaj byłoby to skrajnie nieodpowiedzialne. Musiała się skupić, a patrząc na to co robiła podczas przesadzania mandragory... Cóż, nie było to chyba jej mocną stroną. Ale oddech nauczyciela na karku chyba w każdym wzbudzi skupienie i to w sporych ilościach. Było południe. Słońce grzało niemiłosiernie, a przez szklaną fasadę uczucie gorąca stawało się jeszcze bardziej uciążliwe. Człowiek nawet mało potliwy już po kilku minutach przebywania tutaj mógł mieć całe mokre plecy i przynajmniej nie z powodu oblania się jakimś nawozem, czy czymś innym. O tak, upał był bardzo uciążliwy.
Gość
Temat: Re: Bo spanie na lekcji jest beee Nie 06 Wrz 2015, 18:19
Z niczym nie zakłóconym entuzjazmem ruszyłam po nawóz. Wielki wór oparłam sobie na stopie i ruszyłam w stronę kolejnego przystanku. Z ciekawością przyglądałam się kłaposkrzeczkom. Lubiłam rośliny,całe zielarstwo, nie była to miłość tak piękna jak ta do magicznych zwierząt, w ogóle do czworonogów, ale zawsze coś. Może nie przepadałam za pomocą na farmie, ale jakby nie patrzeć razem z siostrą grzebałyśmy się w ziemi odkąd nauczyłyśmy się raczkować, nauczenie się tego, że ziemia jest bee i nie powinno się jej jeść zajęło nam jednak więcej czasu. Postawiłam śmierdzący wór, po czym nie przejmując się niczym usiadłam na ziemi i zaczęłam grzebać ręką w worze, po czym powoli zaczęłam dosypywać roślinie nawozu. Robiłam to powoli stosując metodę prób i błędów. Nie mogłam sobie przypomnieć ile potrzebują, więc dawałam niewielkie ilości do momentu, w którym nie dostrzegałam, że roślina zaczyna się dziwnie zachowywać. Mimo skupienia cały cas nuciłam coś pod nosem. Nie potrafiłam siedzieć cicho, nawet w maksymalnym skupieniu towarzyszyły mi dźwięki, które gdybym nie wypuściła ich na zewnątrz zapewne rozsadziłyby mnie (jak osę wsadzoną do mikrofalówki).