Ciężko jest dojść do siebie, gdy jeszcze nie tak dawno temu było się gościem w przytulnym Azkabanie. Szczególnie, że w momencie zamknięcia oczu, cały koszmar powraca. Wspomnienia. Straszne paskudztwo. Ostatnio w życiu Cathalysta nic nie było różowe. I chociaż każdy wie, że pakowanie się w zawód Śmierciożercy to tylko masa cierpień, w tym przypadku winowajcami krzywd było całe Ministerstwo. Te które miało sprawiedliwie rozdawać karty!
Co planował Rifflesione, skoro od losu dostał nową szanse i odzyskał wolność? Odpowiedź jest prosta. Zemsta musiała zostać zrealizowana. Chęć dopadnięcia tego złamasa, przez którego Gabriel był teraz tylko zimnym ciałem, przekroczyła wszelkie granice. Niestety było wiele utrudnień. Cath nie mógł na dłużej pozostawać w jednym miejscu, ani ufać kolegom "po fachu". Mroczny Znak na jego przedramieniu spalony. Czarny Pan z pewnością wie o całej aferze. Mężczyzna popadł w niełaskę, a wielu sługusów Voldemorta tylko czeka, aby to wykorzystać. Cath wszystko przemyślał. I chyba wiedział co robić. Prawie.
Teraz... stał w pięknym miejscu, przy pięknej fontannie, przed pięknym domostwem, na który wydano majątek. Kto obeznany, ten wie, że posiadłość należy do van Dykenów. Czemu najpierw zawitał do Liama, a nie do najbardziej zaufanych przyjaciół, jak Pani Watts, czy starego Fimmela? Mieli dzieci. A on nie chciał narażać ich rodzin. Natomast starzy znajomi z Reedham powinni być pomocni.
-gdy na to patrze... nie mogę się przyzwyczaić.
Powiedział do siebie i poprawił rękaw, oraz rękawiczkę, która skrywała oparzenia. Następnie skierował się do głównych drzwi i zapukał, by po chwili pojawiła się w nich służąca. Znała Cathalysta.
-Powiedz najmłodszemu, aby ruszył swój tyłek do salonu.
Rzucił i nieproszony wszedł do środka, co zaskoczyło kobietę. Rifflesione nie miał sił na grzeczność i maniery.
Wszedł jakby nigdy nic do wcześniej wspomnianego miejsca i usiadl w fotelu, czekając na Aekena.
-Jak oni mogą żyć w tym bogactwie. Lepsze to, niż cela..
Znów przemówił do siebie samego, co od wyjścia z Azkabanu często się zdarza.