IndeksIndeks  SzukajSzukaj  Latest imagesLatest images  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  

Share
 

 Posiadłość Silverów [Dover, Wielka Brytania]

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Idź do strony : 1, 2  Next
AutorWiadomość
Samuel Silver
Samuel Silver

Posiadłość Silverów [Dover, Wielka Brytania] Empty
PisanieTemat: Posiadłość Silverów [Dover, Wielka Brytania]   Posiadłość Silverów [Dover, Wielka Brytania] EmptyWto 23 Wrz 2014, 12:34



Posiadłość Claudii i Leonarda Silverów, czarodziejów czystej krwi, którzy wychowują od maleńkości swojego wnuka, Samuela. Dom jest postawiony na małym wzniesieniu, otoczony pięknym, kolorowym ogrodem z altaną, to tam właśnie Claudia przesiaduje prawie całe dnie, pijąc herbatę z japońskiej porcelany. Niedaleko znajduje się dzika plaża, na którą nie zapuszczają się Mugole, gdyż krążą pogłoski, że w tym miejscu straszy. Nic bardziej mylnego, to tylko Leonard Silver, stary kawalarz.

Pokój Sama mieści się na ostatnim, trzecim piętrze. Czasami trudno określić czy jest się w pokoju chłopaka, czy w domowej bibliotece. O dreszcze może przyprawić też sztuczny, ludzki szkielet robiący za lampkę nocną oraz mnóstwo czaszek zwierząt ułożonych na parapecie. Brr... I mówią, że Sam nie jest szalony.


Ostatnio zmieniony przez Samuel Silver dnia Nie 28 Wrz 2014, 18:53, w całości zmieniany 1 raz
Gość
avatar

Posiadłość Silverów [Dover, Wielka Brytania] Empty
PisanieTemat: Re: Posiadłość Silverów [Dover, Wielka Brytania]   Posiadłość Silverów [Dover, Wielka Brytania] EmptyCzw 25 Wrz 2014, 17:44

Trudno było prosić o ładniejszy dzień – niebo miało kolor iście podręcznikowego błękitu, delikatne wełniaste chmurki nie zwiastowały ani kropli deszczu, no i słońce które nie prażyło, a pieszczotliwie muskało ciepłem odsłoniętą skórę. W takie dni po prostu chciało się żyć. Albo dosiąść miotły i polatać sobie po okolicy, co też Belinda rozważała dłuższą chwilę po przebudzeniu, zanim Claudia Silver nie wparowała do pokoju z oświadczeniem, że potrzebna jej pomoc w ogrodzie. I tak oto panna Blackwall, dorosła kobieta lat 32, nauczycielka w Szkole Magii i Czarodziejstwa została spacyfikowana przez dziarską staruszkę i wysłana do pielenia grządek. Biorąc pod uwagę, że ledwo dostała czas zamienić piżamę na jakieś stare ogrodniczki i jaskrawożółtą bluzkę, a spomiędzy ust wystawał jej kawałek chwyconego w biegu tosta, humor miała naprawdę niezły. Usadowiona między krępymi krzaczkami związała włosy w warkocz, by nie wpadały jej do oczu i chwyciła za odpowiednie narzędzie. W pracy fizycznej niewspomaganej magią było coś oczyszczającego, wyciszającego – powoli obok równych grządek pojawiły się kupki świeżo wyrwanych chwastów i zanim czarownica się spostrzegła, praca była skończona, a Claudia wraz z Leonardem oświadczyli, że idą na spacer. I bardzo dobrze, starym piernikom też należało się coś od życia. No i nie będzie komu zrzędzić. Państwo Silver, dziadkowie Samuela od strony ojca byli jej przyszywaną rodziną i kochała ich na swój własny, nieco pokrętny sposób, ale mieszkanie w tym samym domu co każde wakacje powoli męczyło. Szczególnie, że traktowali ją jak dziecko, a nie dorosłą kobietę, którą od dawna była.
Pozostawiona sama sobie obmyła tylko bose stopy i wyciągnęła z jednej z toreb mały, dmuchany basen nabyty swego czasu w mugolskim sklepie. Po nadmuchaniu ustawiła go w cieniu werandy, napełniła wodą oraz wpuściła do środka złapanego wcześniej w słoik Krakena. Ośmiorniczka (A może ośmiorniczek? Wciąż nie wiedziała.) nie wydawała się zachwycona przenosinami z przytulnego akwarium, ale już po chwili zaczęła krążyć po całej długości basenu. Zielonkawa, miękka skóra stopniowo nabierała głębokiego odcienia szmaragdu, kiedy Belinda sięgnęła po worek przysmaków i zaczęła rzucać je na powierzchnię.
Isabelle Cromwell
Isabelle Cromwell

Posiadłość Silverów [Dover, Wielka Brytania] Empty
PisanieTemat: Re: Posiadłość Silverów [Dover, Wielka Brytania]   Posiadłość Silverów [Dover, Wielka Brytania] EmptyPią 26 Wrz 2014, 21:17

Ciepłe promienie słońca wdarły się do pokoju Isabelle, delikatnie wybudzając ją ze snu. Początkowo próbowała odgonić natrętną jasność wyciągniętą dłonią, po chwili rezygnują z bezsensownych prób. Powoli podniosła się na łokciach, próbując się rozbudzić. Szaroniebieskie tęczówki świdrowały pomieszczenie, jakby po raz pierwszy je widziały. Z cichym westchnięciem wyswobodziła się z pościeli, kładąc bose stopy na miękkim dywanie. Przetarła jeszcze zaspane oczy, a jej usta wykrzywiły się w delikatnym uśmiechu. Od kilku dni nie potrafiła znaleźć sobie miejsca, czekając z niecierpliwością na zakończenie obozu. Nie mogła się już doczekać spotkania z przyjacielem, choć nawet nie była pewna, czy już wrócił. Zbiegła po schodach, wpadając do kuchni. Nie miała ochoty na śniadanie, jednak babcia potrafiła być bardzo przekonująca i nie wypuściłaby wnuczki z pustym żołądkiem z domu.
Dzień był niezwykle przyjemny i ciepły, więc dziewczyna ubrała zwiewną, jasną sukienkę. W torebce przemyciła ulubione słodkości przyjaciela oraz ciasteczka, które upiekła babcia – w końcu nie wypadało przyjść z pustymi rękami. Ojczym przeniósł się razem z Isabelle niedaleko posiadłości Silverów, po czym pocałował córkę w czubek głowy i zniknął, wracając do swoich obowiązków. Isabelle przez chwilę nie ruszała się z miejsca, przyglądając się znajomemu widokowi. To miejsce było dla niej jak drugi dom, wiązały się z nim tysiące wspomnień. Pokręciła głową, wprawiając w ruch brązowe włosy, które chwilę po tym przeczesała palcami. Opadały na jej ramiona i plecy, komponując się idealnie z seledynowym materiałem sukienki. Powoli ruszyła w stronę domu, zastanawiając się, czy przypadkiem nie przyszła o zbyt wczesnej porze. Wydawało jej się, że widzi jakiś ruch przed domem. Zmrużyła lekko oczy, przyglądając się dokładniej ujrzanej sylwetce. Szybko rozpoznała Belindę. Z uśmiechem na ustach, przyśpieszyła kroku.
Dzień dobry, ciociu! – zawołała, machając do niej. Przystanęła dopiero przed dmuchanym basenem, zastanawiając się w jakim celu został tu postawiony. Ujrzawszy ośmiorniczkę, od razu zrozumiała. Przez chwilę przyglądała się krążącemu w wodzie stworkowi, przekrzywiając przy tym lekko głowę.
Oh, prawie bym zapomniała… - mruknęła nagle pod nosem, marszcząc przy tym lekko brwi. Sięgnęła do torebki i wyciągnęła z niej ładnie zapakowane ciasteczka. – Babcia je upiekła – dodała, podnosząc znów wzrok na kobietę i podając jej pakunek.
Gość
avatar

Posiadłość Silverów [Dover, Wielka Brytania] Empty
PisanieTemat: Re: Posiadłość Silverów [Dover, Wielka Brytania]   Posiadłość Silverów [Dover, Wielka Brytania] EmptySob 27 Wrz 2014, 19:43

Kto by pomyślał, że nie zostanie sama na zbyt długo? Zajęta karmieniem Krakena przy brzegu basenu zauważyła Isabelle dopiero, gdy dziewczyna zawołała na powitanie. Usta czarownicy rozciągnęły się w szerokim, szczerym uśmiechu, a gruby warkocz zsunął się z ramienia na plecy, kiedy wstała z kucek.
- Izzy słońce, dawno cię nie widziałam – rzuciła, opierając dłoń na biodrze i robiąc pozornie groźną minę z wydętymi nieznacznie policzkami pełnymi powietrza. Mało dorośle i jeszcze mniej poważnie. Bywały takie momenty, w których Belinda zastanawiała się, czy w ogóle potrafi zachowywać się tak, jak oczekiwano od nauczyciela, ale uczyła już 3 lata i jak dotąd Dumbledore nie zdecydował się jej wyrzucić... I całe szczęście, bo nie miałaby pojęcia co ze sobą zrobić.
- Wspaniale – oznajmiła, biorąc od młodej Cromwell paczuszkę i trzymając ją przy piersi jak wyjątkowo cenny skarb. - Babcia wreszcie się zdecydowała, czy da mi wyjść za swoje zdolności kulinarne? Pierścionek ciągle czeka – dodała, omijając basen i otwierając łokciem drzwi wejściowe. - Napijesz się herbaty? Wina? Ognistej? - zaproponowała, wchodząc do domu z gracją pijanego łabędzia na wrotkach. Zawsze się potykała o te cholerne dywaniki, które Claudia tak uparcie zostawiała w przedpokoju. Skierowała się w stronę kuchni, krzycząc, by Isabelle mogła ją wciąż usłyszeć na werandzie:
- Pewnie przyszłaś do Sama? Jeszcze nie wrócił z obozu, ale ma ze sobą wziąć tego kolegę, Wursta czy jakoś tak.
Samuel Silver
Samuel Silver

Posiadłość Silverów [Dover, Wielka Brytania] Empty
PisanieTemat: Re: Posiadłość Silverów [Dover, Wielka Brytania]   Posiadłość Silverów [Dover, Wielka Brytania] EmptyNie 28 Wrz 2014, 19:48

Koniec obozu był tym, na co chyba jako jedyny nie czekał z utęsknieniem. Nawet drugi etap wydawał się dla niego czymś lepszym niż powrót do domu. Kochał swoją babcię Claudię z całych sił, jednak nauka nawet w wakacje była czymś, czego Sam chciał uniknąć. Miał nadzieję, że jego ciotka Belinda będzie akurat w domu, dzięki czemu uniknie zasypania nowymi książkami, kupionymi przez babcię. Czasami się zastanawiał ile mózg jest w stanie pomieścić informacji. Szybko jednak zrezygnował ze sprawdzenia tego na sobie, po prostu w pewnym momencie udając, że się uczy. Obawiał się jednak, że nawet wizyta Bena nie będzie w stanie powstrzymać Claudii od zagonienia ich obu do nauki, bo przecież co innego mogą robić w te słoneczne dni, pełne wolnego czasu? Chyba jedyną osobą, która była w stanie poskromić jego babcię była Isabelle Cromwell, jego przyjaciółka z dzieciństwa. Dziewczyna miała w sobie coś, co sprawiało, że Claudia wręcz zabierała Samowi książki, mówiąc coś w stylu: Zajmij się teraz Isabelle, na naukę przyjdzie czas. Książkami mi wnuków nie zrobisz.
O co jej chodziło? Do dzisiaj nie był w stanie tego zrozumieć, jednak nie zadawał pytań, które mogły niepotrzebnie zmienić jej tok rozumowania i nawet Izzy nie byłaby w stanie nic poradzić. Póki co tak, jak było w tej chwili zupełnie mu odpowiadało.
Do domu wrócił, używając swoich nowych, nabytych podczas obozu umiejętności. Teleportacja była czymś, co niezwykle cenił i nawet zdążył polubić to okropne uczucie, przyprawiające o mdłości. Uczucie, jakby ktoś wyszarpnął żołądek z organizmu, porzucał nim trochę i zmaltretowany na powrót wsadził na swoje miejsce. O dziwo, Samuel to uwielbiał, jednak nie od dzisiaj było wiadomo, że był po prostu dziwny, a takie rzeczy go kręciły. Rozejrzał się dookoła, a pierwsze co zauważył, to basen, który świadczył o tym, że jego ciotka była w domu. Świetnie, Ben powinien dołączyć do niego później, musiał wrócić na chwilę do domu i wziąć potrzebne dla niego rzeczy. Miał zostać aż do końca wakacji, żeby obaj mogli pójść na stację w King’s Cross i z peronu 9 i ¾  odjechać w stronę Hogwartu. Zapowiadało się dosyć ciekawie, jednak brakowało mu jeszcze jednej, jedynej osoby, której perfumy uderzyły jego nozdrza. Przez chwilę stał oszołomiony, po czym jego spojrzenie padło na Isabelle. O wilku mowa, jednak jak zwykle jego węch go nie zawiódł. Zapach jego przyjaciółki był dla niego czymś, z czym od zawsze ją kojarzył.
- Izzy, robisz za mój komitet powitalny? – spytał, uśmiechając się do niej szeroko. Może i słowa były zbyt bezpośrednie, jednak Sam nie był pewny uczuć, jakie dziewczyna do niego pałała. Była jego przyjaciółką i raczej nie starał się hamować w słowach, które wypowiadał w jej obecności. Co więcej, w gestach też nie był jakoś mocno wycofany. Podszedł do dziewczyny i chwycił ją w pasie, po czym przyciągnął ją do siebie, zamykając w silnym objęciu. Jedną dłonią pogłaskał ją po głowie. No i super, była Isabelle, to babcia nie zagoni go do nauki tak szybko. Czas więc świętować! Niech jeszcze tylko Watts dojdzie.
Isabelle Cromwell
Isabelle Cromwell

Posiadłość Silverów [Dover, Wielka Brytania] Empty
PisanieTemat: Re: Posiadłość Silverów [Dover, Wielka Brytania]   Posiadłość Silverów [Dover, Wielka Brytania] EmptyNie 28 Wrz 2014, 22:05

Isabelle bardzo lubiła Belindę. Nie tylko dlatego, że była dla niej przyszywaną rodziną – ta ciemnoruda kobieta była całkiem inna od większości osób, które zdążyła do tej pory poznać. Izzy jednak nigdy nie umiała się przekonać do jej zamiłowania ośmiornicami. Co prawda przyzwyczaiła się już do tego, lecz sama wolała się zbytnio nie zbliżać do jej pupila. Widok krążącego w basenie Krakena miał w sobie jednak coś uspokajającego, więc co chwilę zerkała na ośmiorniczkę.
- Chciałam odwiedzić was wcześniej, ale tata zadbał o to, żebym w wakacje się nie nudziła i całkowicie je rozplanował – powiedziała, akcentując wybitnie słowa „nie nudziła”. Ojczym pod pojęciem rozrywka rozumiał coś całkiem innego, niż ona. Większość czasu spędzała doskonaląc umiejętności gry na fortepianie i czytając opasłe księgi, które w ramach wakacyjnego „buntu” szybko zaczęła ignorować. Babcia też dorzucała swoje trzy grosze, każąc jej towarzyszyć sobie w kuchni przy wypiekach, porównując te czynności do tworzenia eliksirów i przyprawiając młodą Cromwell o zawroty głowy.
Zaśmiała się na wzmiankę o pierścionku. – Ciociu, chyba będziesz musiała zadowolić się owocami związku zdolności kulinarnych z babcią – odparła, kręcąc przy tym głową. Patrzyła jak Belinda znika za drzwiami, zastanawiając się, czy faktycznie proponuje jej mocniejsze trunki, czy tylko żartuje.
Poproszę herbatę – dodała, gdy kobieta mogła ją jeszcze dobrze usłyszeć. Po chwili Izzy również weszła do środka, rozglądając się niepewnie. Spodziewała się tego, że Sam jeszcze nie wrócił, choć ta informacja mimo to zdołała ją niemile zaskoczyć. Wurst – domyśliła się, że chodzi o Wattsa – tylko pogorszył sprawę, jej dobry humor właśnie wybywał na spóźnione wakacje. Mina zrzedła jej tylko na chwilę, nie mogła wszak okazać Belindzie niechęci wobec przyjaciela jej syna chrzestnego, zdusiła więc narastające zirytowanie. Gdy usłyszała znajomy głos, natychmiast odwróciła się w kierunku źródła dźwięku, a jej twarz na nowo rozjaśniała. – Wróciłeś – powiedziała z udawanym spokojem, choć miała ochotę piszczeć jak jakaś głupia nastolatka. Nie protestowała, gdy chłopak przyciągnął ją do siebie i zamknął w silnym objęciu. Isabelle również oplotła go ramionami, opierając o niego głowę. Na chwilę zamknęła oczy, chłonąc jego ciepło. Głupkowaty uśmiech pojawił się na jej twarzy, gdy Sam pogłaskał ją po głowie.
Udusisz mnie, głupku – mruknęła, starając się, by zabrzmiało to przekonująco. – Jak było na obozie? – nie puszczając go, zadarła głowę do góry, by na niego spojrzeć.
Gość
avatar

Posiadłość Silverów [Dover, Wielka Brytania] Empty
PisanieTemat: Re: Posiadłość Silverów [Dover, Wielka Brytania]   Posiadłość Silverów [Dover, Wielka Brytania] EmptyPon 29 Wrz 2014, 22:53

Ojczym Isabelle może i był na swój sposób dobrym człowiekiem, ale Belinda jakoś nigdy za nim nie przepadała. Może gdyby usunąć kij najwyraźniej połknięty za młodu... Czarownica miała wrażenie, że nigdy nie pokazywał prawdziwego siebie, ukryty gdzieś za zasadami i przesadną uprzejmością. Nie potrafiła czuć się swobodnie w obecności ludzi jego pokroju i najczęściej kończyło się to napadem nerwowego chichotu, który zwykle kwalifikował ją jako niezrównoważoną wariatkę. Nie uważała się za konwencjonalnie normalną, ale na brodę Merlina, poważne problemy z psychiką miała już dawno za sobą.
Kobieta pokręciła lekko głową, jakby chciała się opędzić od nieprzyjemnych myśli i nastawiła wodę do gotowania, w międzyczasie odnajdując w kuchennych szafkach wszystko, czego potrzebowała. Wytarta, drewniana taca, talerzyk na ciastka przyniesione przez Izzy, dwie pary filiżanek na spodkach... Cztery. Charakterystyczny dźwięk aportacji i znajomy głos chrześniaka mógł oznaczać tylko jego powrót do domu z obozu zorganizowanego przez Dumbledore'a.
- No wreszcie – rzuciła do siebie, uśmiechając się mimowolnie. Przeciągły gwizd czajnika oznajmił, że mogła zalewać herbatę, co też zresztą uczyniła, nie zostawiając po sobie w kuchni większych zniszczeń. Dopiero gdy wszystko wylądowało zgrabnie na tacy, wyciągnęła różdżkę, mamrocząc:
- Accio aparat.
Z jej pokoju na piętrze posłusznie przyleciał nieduży, mieszczący się w dłoni polaroid z groteskowo dużą jak na całkowity rozmiar lampą. Lewitując przed sobą pełną tacę, Belinda pewniej uchwyciła urządzenie, przygotowując je do pracy. Nagły błysk zapewne zaskoczył zarówno Sama jak i Izzy, ale nie mogła sobie odmówić, by nie zrobić im chociaż jednego zdjęcia razem.
- Sam, ty mały goblinie – zaczęła, gładko odstawiając tacę na stolik, który miał na werandzie swoje stałe miejsce. - Czemu się nie pochwaliłeś, że zdałeś kurs?
Gdyby nie fakt, że Isabelle była aktualnie przyklejona do młodego Silvera, uściskałaby go na powitanie... Ładnie razem wyglądali, różnica wzrostu zdecydowanie działała tu na wzrost czynnika "uroczości".
Samuel Silver
Samuel Silver

Posiadłość Silverów [Dover, Wielka Brytania] Empty
PisanieTemat: Re: Posiadłość Silverów [Dover, Wielka Brytania]   Posiadłość Silverów [Dover, Wielka Brytania] EmptySro 01 Paź 2014, 19:24

Sam nigdy nie był pewny tego, jakie drugie dno posiada zachowanie Isabelle w stosunku do niego. Była zawsze dla niego taka dobra, chociaż wiedział, że posiada swoje mroczne strony. Nikt nie znał jej tak dobrze, jak Krukon. Wydawałoby się nawet, że zaledwie wczoraj dziewczyna siłą niezwykłej perswazji i manipulacji wyciągała z niego najcenniejsze rzeczy. Czasami to nawet nie były słowa, a dajmy na to ulubiony lizak. Chłopak nie miał siły przebicia przy niej, jakby jej charakter był dla niego na tyle ciężki, że w pewnym momencie rezygnował z dalszego przekomarzania się, wiedząc, że i tak z nią nie wygra. Jej jasne oczy zdawały się świdrować go z taką intensywnością, jakby chciała tym sposobem naznaczyć swój teren. Przez chwilę przed jego oczami pojawiła się dosyć niepokojąca wizja przyjaciółki biegającej z widelcem, którym dźgała inne dziewczęta, z zazdrości. W sumie, to nie zdziwiłby się gdyby tak faktycznie było, jednak Ślizgonka potrafiła mydlić innym oczy, poprzez bycie przesadnie miłą. W niektórych kwestiach jej nie popierał, jednak jak to bywało – miał do niej słabość i nawet wady zdawały się dla niego czymś uroczym. Dalej jednak pozostawał przy założeniu, że wszystko co odczuwał było po prostu przyjacielską troską o bliską mu osobę. Gdy się w niego wtuliła, w jego odruchu było natychmiast objąć ją mocno w pasie, aby pokazać, że nigdzie nie pójdzie bez jego pozwolenia. Jego ciało się rozluźniło, po czym pochylił się i oparł brodę o czubek jej głowy. Nie spodziewał się, że przyjdzie. Głupi był, że nawet nie wziął tego pod uwagę, bowiem znał ją na tyle, żeby domyślić się tego, że mogła tutaj przesiadywać wraz ze swoją ciotką, Belindą. Swoją drogą, to zastanawiał się gdzie też ją wcięło. Rozejrzał się dookoła, a chwilę później coś błysnęło mu w oczy. Aaprat!
- Ciociu Bel, poważnie? – jęknął, przecierając bolące od ostrego światła oczy. Wymamrotał cicho pod nosem oschłe słowa, po czym podszedł do Rudej i objął ją mocno na powitanie. Był zmęczony, jednak został wychowany tak, aby okazywać każdemu szacunek, niezależnie od tego jak się danego dnia czuło. Etykieta wymagała, więc starał się jak mógł aby się do niej stosować. Miał ochotę na jedno – paść na łóżko i zasnąć. Isabelle wziąłby chętnie ze sobą, jednak co na to Ben? Znowu by mu mówił, żeby brał się za dziewczynę w bardziej… męski sposób. Nie do końca wiedział co też te słowa oznaczały, bo przecież okazywał jej szacunek, jako kobiecie. Czego więc jeszcze chciano od niego? Źle się zachowywał, czy jak?
- Ben niedługo będzie – powiedział, po czym podrapał się po policzku, odwracając do Cromwell, posyłając jej przy tym krzywy lecz ciepły uśmiech.
Isabelle Cromwell
Isabelle Cromwell

Posiadłość Silverów [Dover, Wielka Brytania] Empty
PisanieTemat: Re: Posiadłość Silverów [Dover, Wielka Brytania]   Posiadłość Silverów [Dover, Wielka Brytania] EmptyPon 06 Paź 2014, 20:29

Pytanie Isabelle zniknęło gdzieś w niebycie, przegonione przez złowieszczy błysk aparatu. Dziewczyna przez moment totalnie zapomniała o istnieniu Belindy, toteż oślepiająca jasność na chwilę zbiła ją z pantałyku. Odsunęła się od Samuela, mrugając kilka razy, po czym tylko pokręciła głową. Powinna była się tego spodziewać! Rudowłosa kobieta nigdy nie przepuściłaby sobie okazji gromadzenia kolejnych dowodów rzeczowych – jak lubiła to w myślach nazywać. Isabelle nie miała nic przeciwko zdjęciom, gorsze były nazbierane przez lata historie, których świadkiem była matka chrzestna Sama… ale o tym wolała teraz nie myśleć. Choć, czy miała się czego wstydzić? Dopóki nie docierały do niepowołanych uszu, nie musiała się niczego obawiać.
Moment, w którym Sam witał się ze swoją ciocią wykorzystała na to, by poprawić sukienkę i przeczesać palcami włosy. Odwzajemniła uśmiech chłopaka gdy ten się odwrócił, choć w jej oczach przez chwilę można było dostrzec groźny błysk. Oczywiście przebywanie z Samem na obozie nie wystarczyło Benowi, musiał jeszcze wpychać się między nich w ostatnie dni wakacji!
- Świetnie – rzuciła tylko, a jej ton głosu nie zdradzał nic podejrzanego. Udawanie miała poniekąd we krwi, nie zastanawiała się nad tym, że przed przyjacielem nie musiałaby mijać się z prawdą. Zrobiłaby jednak wszystko, by wypaść w jak najlepszym świetle, nawet jeżeli wiązałoby się to z drobnymi kłamstwami i wcale nie było jej z tego powodu przykro. Może, gdyby kiedykolwiek usiadła w spokoju i zaczęła analizować swoje zachowanie, nie gromadziłaby się w jej wnętrzu ogromna złość. Mogła mieć tylko nadzieję, że nigdy nie zdarzy jej się wybuchnąć przed osobami, na których jej zależy.
- Ah, prawie bym zapomniała… - mruknęła pod nosem, grzebiąc w torebce. Po chwili wyciągnęła z niej czekoladę i podeszła do przyjaciela, podając mu ją z uśmiechem. – Proszę. Nie wiedziałam, że Ben też przyjdzie, więc dla niego nic nie przyniosłam – zmarszczyła lekko brwi, udając zakłopotanie. Nie skąpiła nikomu słodkości, a gdyby się domyśliła, że dziś zobaczy również Wattsa, z pewnością przyniosła by mu również coś dobrego. Krukon zawsze mógł skosztować pysznych wypieków jej babci, których na pewno wystarczy dla wszystkich.
- Dziękuję za herbatę - Isabelle przeniosła jasne tęczówki na Belindę, nadal się uśmiechając. Miała nadzieję, że Samuel do nich dołączy, a nie ucieknie zaraz do swojego pokoju. Wyglądał na zmęczonego i wcale mu się nie dziwiła, więc postanowiła nie pytać chwilowo o jego pobyt na obozie. Opowie jej wszystko gdy odpocznie.
Ben Watts
Ben Watts

Posiadłość Silverów [Dover, Wielka Brytania] Empty
PisanieTemat: Re: Posiadłość Silverów [Dover, Wielka Brytania]   Posiadłość Silverów [Dover, Wielka Brytania] EmptyNie 12 Paź 2014, 14:04

Teleportacja z ciężkim kufrem, choć wciąż nowa i posiadająca faktor podniecającej, okazała się zadziwiająco nudna. Do bólu przewidywalna. Nie popełnił żadnego błędu, nie rozszczepił się zostawiając kawałek brwi w domu... Tyle czasu czekało się na pozwolenie, by się jej uczyć, a cała  radość jakoś szybko bladła.
Ben Watts, Krukon szlachetnych lat 17 wylądował więc bez problemów na podwórku posiadłości Silverów, wypuszczając powietrze z ust, gdy wrażenie naporu zniknęło, a w uszach przestało dzwonić. Miał podły humor. Z gatunku tych wymagających wciśnięcia się w ciemny kąt pod kocem z zapasem cukru w jakiejkolwiek formie. Albo rozniesienia czegoś w drzazgi, choć zwykle brzydził się przemocą. Wszystko dzięki niepodpisanej paczuszce z czekoladowymi żabami, które nieopatrznie zaczął podjadać, krążąc po pokoju i szukając ostatnich drobiazgów do spakowania. Cóż, posądzał wuja lub ciocię o zostawienie ich w jego sypialni... Gdy odkrył, że wszystko co wychodzi z jego ust, nie schodzi poniżej poziomu donośnego wycia (bo śpiewem ciężko byłoby to nazwać), wygrzebał z dna pudełka usmarowaną czekoladą karteluszkę. I prawie dostał palpitacji serca, domyślając się, do kogo odnosiła się treść. Wyglądało na to, że przed powrotem do Hogwartu powinien zaopatrzyć się w jeden z tych mugolskich hełmów i kamizelek kuloodpornych...
Widok panienki Cromwell i panny Blackwall na ganku domu tylko utwierdził Krukona w przekonaniu, iż świat go nienawidził. Albo przynajmniej chciał, by boleśnie odpokutował za jakieś niewiadome winy. Choć wcale tego nie czuł, uśmiechnął się, unosząc dłoń na powitanie – nie ośmielił się próbować mówić, przynajmniej jeszcze nie teraz.
Samuel Silver
Samuel Silver

Posiadłość Silverów [Dover, Wielka Brytania] Empty
PisanieTemat: Re: Posiadłość Silverów [Dover, Wielka Brytania]   Posiadłość Silverów [Dover, Wielka Brytania] EmptyNie 12 Paź 2014, 20:03

Sam był osobą, która w przeciwieństwie do innych, dostrzegała szczegóły, a  nie ogół. Potrafił rozpoznać zmianę chociażby nawet mało istotną, jednak która zasadniczo wpływała na ostateczny werdykt. Nie zawsze jednak chciał spojrzeć na osobę w taki sposób, z góry zakładając, że to nie było potrzebne. Tak było w przypadku Isabelle, którą wręcz nie mógł posądzić o nic złego. Znali się od dzieciństwa, więc na pewno powiedziałaby mu prawdę, nieważne czy by mu się ona spodobała, czy też nie. Tak mu się wydawało, a nawet gdyby zauważył w jej zachowaniu coś, co by mu się nie spodobało, na pewno odrzuciłby to gdzieś na bok, aby nigdy do tego nie powrócić. Niemożliwym więc było to, że Isabelle nie lubiła Bena. Przecież jego przyjaciele zawsze byli przyjaciółmi Izzy i tak powinien, nie, i tak MUSIAŁ składać się jego świat. Ich świat. A więc, osoba, która wielką wagę przywiązywała do szczegółów, zmiany w zachowaniu… zwyczajnie zignorowała sygnały, które uporczywie chciały zwrócić jego uwagę. Isabelle była w jego oczach idealna, w dodatku nie miała powodu do zazdrości, zwracając uwagę na to, że byli najlepszymi przyjaciółmi, wraz z Benem oczywiście. Cała trójka powinna zamieszkać więc razem, najlepiej już, natychmiast. Tworzyliby naprawdę idealne trio, nierozerwalne, najlepsze.
- Prawda, że super? – uśmiechnął się szeroko, spoglądając intensywnie w te jasne, nieodgadnione dla niego oczy, które emanowały szczerością. Była piękna. Dziwne, że jeszcze nie znalazła żadnego chłopaka. Silver zrobiłby wszystko, żeby była szczęśliwa u boku tego jednego. Na widok czekolady, którą mu wręczyła, brązowe oczy chłopaka zabłysnęły z fascynacją. Kochał czekoladę. Pochylił się więc lekko i pocałował dziewczynę w czubek głowy, przy okazji wdychając ten przyjemny zapach szamponu. Jak to możliwe, że tak inteligentna, indywidualna osoba jak Samuel… w pewnych sytuacjach, kiedy dochodziło do konfrontacji z Cromwell, po prostu zapominał o tym, co go otaczało. Nieprzeciętny umysł Krukona zaćmiewał urok osobisty Ślizgonki, a może to ta ogromna zdolność manipulowania innymi? Isabelle potrafiła owinąć sobie mnóstwo osób wokół palca, pociągając później za sznureczki, zmuszając innych aby zatańczyli tak, jak ona im zagra. Być może Sam wpadł w jej sidła, nawet nie zdając sobie z tego sprawy? Była dla niego ideałem, istotą pozbawioną wad, dla której poruszyłby góry. Oczywiście wszystko w imię przyjaźni. Bo nic innego między nimi nie było. Szkoda, że nie niczego o związkach międzyludzkich nie było w książkach, które zazwyczaj czytał z taką pasją. Miał wrażenie, że jeśli chodzi o związki, to trzeba było o nich poszukać w książkach od Biochemii. Niespodzianką więc było, że gdy przeczytał z niezwykłą dokładnością wielkie tomiszcze, niczego o związkach międzyludzkich nie znalazł. Terencjusz mawiał Nic co ludzkie, nie jest mi obce. Widocznie Sam się do tej kategorii ludzi nie zaliczał.
Charakterystyczny dźwięk, który oznaczał aportację, sprawił, że na twarzy Sama pojawił się szeroki uśmiech. I o to pojawił się jego najlepszy przyjaciel, który musiał jeszcze po drodze wstąpić do domu, aby zabrać rzeczy. Mieli razem pojechać do Hogwartu, więc Ben przybył już z kuferkiem, w którym zapewne trzymał najpotrzebniejsze mu rzeczy.
- Stary, myślałem, że wpadłeś do morza, albo, że się rozszczepiłeś po drodze – powiedział, zapominając o dobrych manierach i wychowaniu. Znów zaczął ironizować, nie szczędząc sobie również sarkazmu. Ben był innym odpowiednikiem przyjaciela, który odpowiedziałby mu równie opryskliwie, przy okazji nie zostawiając na nim suchej nitki. Funkcjonowało to całkiem nieźle. Sam cieszył się, że cała trójka spędzi ze sobą te ostatnie dni wakacji, zanim wyruszą po kolejną dawkę wiedzy do Szkoły Magii i Czarodziejstwa, jako bogatsi o kolejne, wakacyjne przeżycia. O to przecież chodziło, prawda?[/i][/i]
Isabelle Cromwell
Isabelle Cromwell

Posiadłość Silverów [Dover, Wielka Brytania] Empty
PisanieTemat: Re: Posiadłość Silverów [Dover, Wielka Brytania]   Posiadłość Silverów [Dover, Wielka Brytania] EmptySob 18 Paź 2014, 23:18

Samuel na widok słodyczy często zachowywał się jak duże dziecko, co przy jego wzroście wyglądało wręcz komicznie. Iskierki szczęścia, które za każdym razem pojawiały się w jego oczach, przyprawiały Isabelle o nieznośne motylki w brzuchu. Gdy pojawiły się po raz pierwszy, nie rozumiała ich znaczenia, a nawet teraz próbowała po prostu o nich nie myśleć. Przyjaźnili się od zawsze, był dla niej jedną z najważniejszych osób w życiu i nie chciała go nigdy stracić. W dużej mierze to dzięki niemu nie załamała się po odrzuceniu przez rodziców, zawsze miał na nią dobry wpływ, co wyczuł nawet ojczym i nigdy nie sprzeciwiał się, gdy wraz z babcią odwiedzała jego rodzinę. Isabelle zawsze była zazdrosna o młodego Silvera, choć z czasem stała się mniej zaborcza. Motylki w brzuchu i inne skutki uboczne zakochania nie chciały jej opuścić, a wręcz przeciwnie – nasilały się z każdym dniem spędzonym razem. Równocześnie zaczął powracać lęk. Nigdy nie powiedziała Samowi, że czuje do niego coś więcej niż przyjaźń, a nawet przed samą sobą ciężko było jej się do tego przyznać. Czy gdyby się o tym dowiedział, ich relacje uległyby znacznemu pogorszeniu? Nie chciała, by to wszystko tak się skończyło, grała więc wciąż swoją rolę, starając się nie wykraczać poza jej granice.
Ciężko było jej się trzymać wyznaczonego schematu, gdy sielankowy obraz został mącony przez innego Krukona. Ben nigdy nie zrobił jej nic złego, lecz zbyt blisko trzymał się Samuela, co wzbudzało w dziewczynie szczery niepokój. Bała się, że ktoś może zająć jej miejsce, bądź wspiąć się jeszcze wyżej. Widząc Wattsa, uśmiechnęła się do niego i pomachała krótko dłonią na znak powitania. Jeżeli chodzi o panienkę Cromwell, to wcale by się nie pogniewała, gdyby Krukon się rozszczepił po drodze i nigdy nie dotarł do posiadłości Silverów. Na samą myśl o tym jej uśmiech jeszcze bardziej się poszerzył, a każdy kto znał Izzy wiedział, że nie świadczy to o niczym dobrym. Czasem wyglądała jak psychopatyczna kobieta, zdolna do wszystkiego i do własnej interpretacji pozostawało, czy w danej chwili chce kogoś zabić, czy po prostu wyściskać z radości.
Ben Watts
Ben Watts

Posiadłość Silverów [Dover, Wielka Brytania] Empty
PisanieTemat: Re: Posiadłość Silverów [Dover, Wielka Brytania]   Posiadłość Silverów [Dover, Wielka Brytania] EmptyCzw 23 Paź 2014, 20:26

Niezręczne sytuacje takie jak ta, stanowiły niezbyt miłe niespodzianki, ale istniały tylko dwa sposoby na reakcję – ucieczka lub stawienie im czoła. Ben zaszurał stopą na kamiennej ścieżce, chowając za sobą ręce i przyjmując niemal żołnierską postawę. Przyjemny, pachnący solą wiatr znad morza targał połami rozpiętej koszuli, którą narzucił na wytartego tshirta, poruszył wiszącym na szyi amuletem. Od czasu zajęć z run na obozie prawie się z nim nie rozstawał. Choć sytuacja nie sprzyjała i było już zdecydowanie za późno, by teleportować się niepostrzeżenie z bagażem prosto do sypialni Sama, Krukon doszedł do wniosku, że może się albo denerwować, albo obrócić swoją tymczasową przypadłość w żart. Wybierając drugą opcję, nie musiał przemykać po kątach, ani unikać rozmów.
- Chciałbyś, łosiu – odparł na komentarz przyjaciela, a spałaszowane wcześniej felerne czekoladowe żaby wykonały swoje zadanie, zmuszając jego gardło do śpiewu. Tudzież piania. Ciężko było zakwalifikować. Na widok zaskoczonych min wszystkich obecnych mógł tylko uśmiechnąć się przepraszająco, wzruszająco lekko ramionami. - Ktoś przysłał mi zaczarowane słodycze, to efekt.
Młody Watts nie miał zamiaru czekać na ewentualne wybuchy śmiechu, więc by je uprzedzić wyciągnął różdżkę, zmuszając swój kufer do lewitacji nad ziemią. Wraz z kolejnymi krokami w stronę domu, ciężki bagaż posłusznie sunął obok, gdzieniegdzie rozgarniając zasadzone w równych rzędach rośliny.
- Miło cię widzieć, Izzy – będąc tuż pod stopniami na werandę zwrócił się bezpośrednio do Ślizgonki, kierując w jej stronę lekki uśmiech. Choć nigdy nie zrobiła mu nic złego, podświadomie czuł, że dziewczyna nigdy nie była zachwycona jego towarzystwem. Dlaczego? O to musiałby zapytać wprost, a miewał ostatnio zbyt wiele konfrontacji z pewną panną z domu węża, by świadomie pakować się w kolejny potencjalny konflikt.
Samuel Silver
Samuel Silver

Posiadłość Silverów [Dover, Wielka Brytania] Empty
PisanieTemat: Re: Posiadłość Silverów [Dover, Wielka Brytania]   Posiadłość Silverów [Dover, Wielka Brytania] EmptyWto 28 Paź 2014, 22:15

Sam spoglądał na Bena z rozbawieniem, widząc… a raczej słysząc jak śpiewał. No cóż, był rozśpiewany jak słowik, chociaż Sam nie do końca był pewien czy to dobrze, czy źle. Dopiero kiedy chłopak wręcz wyśpiewał wyjaśnienie swojego stanu… Silverowi nie pozostało nic innego jak… roześmiać się jeszcze bardziej niż wcześniej, chociaż przez pewien czas starał się opanować. Nie mógł. Nie był przykładem osoby, która klepała po ramieniu, mówiąc, że wszystko będzie dobrze. Raczej jeszcze bardziej dobijał przyjaciół. I chociaż nie było to wcale takie śmieszne, to Sam nie mógł się opanować. Miał dosyć specyficzne poczucie humoru, które nie każdy potrafił zrozumieć. No cóż, to typ człowieka, który kierował się własną filozofią. A Ben raczej znał go na tyle, żeby wiedzieć, że w takich sytuacjach pomocy od niego nie dostanie. Inaczej było, kiedy faktycznie groziłoby mu coś złego, wtedy Sam rzuciłby wszystko i poszedł go ratować. Tak to funkcjonowało i raczej nic nie rokowało, żeby to się zmieniło.
- A powiedz śpiewnie Król Karol kupił królowej Karolinie korale koloru czerwonego albo, albo Stół z powyłamywanymi nogami! – rzucił Sam, szczerząc się jak mysz do sera. Podszedł do przyjaciela, trzymając Isabelle wciąż za dłoń, którą chwycił przy pierwszej lepszej okazji, tym samym przyciągając i ją bliżej niego. Przechylił głowę lekko w bok i pokręcił głową, nie mogąc przestać się śmiać. Miał dobry humor. Dwójka jego najlepszych przyjaciół była tutaj z nim, zamierzali spędzić wspaniałe ostatnie tygodnie wakacji razem. I może wszystko byłoby wspaniałe, gdyby nie sowa, która nagle przeleciała nad ich głowami, rzucając list prosto na Sama, przy okazji zaplątując mu się w tę bujną czuprynę. Zainteresowany tym, kto też o nim pamiętał, otworzył kopertę. Z każdą przeczytaną linijką tekstu, bladł coraz bardziej i bardziej, aż w końcu kartka upadła na trawnik. Nie, tego to się zupełnie nie spodziewał. Mógł zrozumieć wszystko, list na przykład od Pani Pince, bibliotekarki, która stale ścigała go, aby oddał wszystkie książki, które wypożyczył, a miał ich dosyć sporo. Mógł się spodziewać listu od Merberet i Wilson…
Umrę spalony żywcem jak tylko wrócę do Hogwartu, pomyślał, nie mogąc opanować drżenia własnych rąk.Nigdy jednak nie przyszłoby mu na myśl, że dostanie list od…
… Argusa Filcha.
Isabelle Cromwell
Isabelle Cromwell

Posiadłość Silverów [Dover, Wielka Brytania] Empty
PisanieTemat: Re: Posiadłość Silverów [Dover, Wielka Brytania]   Posiadłość Silverów [Dover, Wielka Brytania] EmptyCzw 30 Paź 2014, 00:22

Zdziwienie było pierwszą reakcją na dziwny sposób wypowiadania zdań przez Bena. Dzień doprawdy nie mógł stać się piękniejszy. Zaczarowane słodycze okazały się być przyczyną raniących uszu dźwięków wydobywających się z gardła Krukona. Isabelle musiała mocno przygryźć wargę, by zdusić śmiech. Przez chwilę zrobiło jej się go nawet żal, ale była zbyt zachwycona tą sceną, by kiedykolwiek się do tego przyznać. Nie mogła opanować drgawek, które pojawiły się w momencie wybuchnięcia śmiechem Sama. W końcu się poddała, nie mogąc dłużej wytrzymać tłumienia chichotu – bardziej jednak rozbawiła ją reakcja przyjaciela, niż cudowny śpiewa Wattsa. Nie mając większego wyboru, dała się pociągnąć Silverowi za sobą. Wolną dłonią starła niewidzialne łzy radości, uspokajając się. Uśmiechnęła się do Bena przepraszająco, w końcu wyśmiewanie się z czyjejś niedoli było niezwykle podłe. Klepnęła Sama lekko w ramię, by on również zaczął nad sobą panować, lecz zapewne nawet tego nie poczuł.
- Mam nadzieję, że zaczarowane słodycze nie zniechęciły cię do innych słodkości – powiedziała, lustrując Bena uważnym spojrzeniem. – Przyniosłam wypieki babci, musisz skosztować, są przepyszne – dodała w ramach wyjaśnienia, przywdziewając uroczy uśmiech. Tak bardzo się starała być miłą dziewczyną! Poza tym chętnie usłyszałaby jeszcze kilka pięknie wyśpiewanych zdań…
Przelatująca tuż nad ich głowami sowa dość mocno ją zaskoczyła. Nie zauważyła jej wcześniej, ba, nawet nie usłyszała szelestu skrzydeł, bądź jakichś innych zwiastunów jej zjawienia się. Za bardzo skupiła się na czymś innym. List wylądował na Samie, więc to on musiał być adresatem. Przekręciła głowę lekko w bok, powstrzymując się od zaglądnięcia przyjacielowi przez ramię. Skupiła się natomiast na jego twarzy, próbując w ten sposób odgadnąć treść wiadomości. Wnioskując po niezdrowym kolorze, jaki przybrała nagle jego skóra, spodziewała się raczej złej informacji. Chwilę później kartka upadła na trawnik, a Izzy automatycznie schyliła się po upuszczony list. Założyła, że Sam nie będzie miał nic przeciwko temu, że zerknie na treść. Nadawcą okazał się być postrach większości uczniów – Filch. Szlaban. Kąciki ust delikatnie zadrgały, gdy Isabelle próbowała po raz kolejny się nie roześmiać. Wiedziała, że woźny niesamowicie przerażał chłopaka i tylko z tego powodu trzymała się w garści.
- Oj, Sammy… - westchnęła, kręcąc głową. – Jeszcze rok szkolny się nie zaczął, a już jesteś ścigany przez twojego ulubieńca – machnęła listem w kierunku Bena, gdyby również był ciekawy zawartości. W końcu obaj się przyjaźnili, a treść nie zawierała żadnych prywatnych wiadomości, czemuż miałby nie zerknąć? Ścisnęła drżącą dłoń Sama, by dodać mu otuchy. Równocześnie cieszyła się, że ona nie otrzymała podobnego zawiadomienia. Na szczęście nic nie przeskrobała!
Sponsored content

Posiadłość Silverów [Dover, Wielka Brytania] Empty
PisanieTemat: Re: Posiadłość Silverów [Dover, Wielka Brytania]   Posiadłość Silverów [Dover, Wielka Brytania] Empty

 

Posiadłość Silverów [Dover, Wielka Brytania]

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 1 z 2Idź do strony : 1, 2  Next

 Similar topics

-
» Ravenscar [Wielka Brytania]
» Dom Ingrid Skarskard oraz Desiree Leclair [Wielka Brytania, Środek Lasu]
» Posiadłość Rifflesione'ów
» Posiadłość van Dykenów
» Posiadłość Potterów

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Marudersi :: 
Fasolkowo
 :: 
Archiwum
 :: Fabularne
-