Zaszaleję i się zgłaszam. :P Tylko nie wiem, które bardziej Ci odpowiadają - pozytywne czy negatywne.

Jest mi absolutnie obojętne. Moja postać jednak chyba nie nadaje się do typowych negatywnych relacji. :3

Hmm, w takim razie myślę, że na dobry początek mógłby być pozytyw. ^^

To w takim razie proponujesz coś konkretnego? :3 Ja je widzę w niewymuszonej przyjaźni. Ot, spotkają się czasem, podyskutują, wymienią się poglądami. Oraz oczywiście Scarlett może stać się obiektem obserwacji Rosh, bo skoro lubi mówić o sobie... Rosh raczej nie bedzie to przeszkadzało, a przeciwnie, wiele ułatwi.

Miałam właśnie podobny pomysł co do formy znajomości. :) Scar będzie chciała ją na pewno poznać. Z początku raczej zadaje pytania, niż opowiada o swoich sprawach. Myślę, że nie ma potrzeby głębiej wnikać... co prawda czytałam KP Twojej postaci, ale wciąż całkowicie nie wiem, jak w praktyce to będzie wyglądać. Dalsza część powinna wyjść w trakcie pisania, mam nadzieję. :3

Intryguje mnie twoja karta, pragnęłabym jakiejś relacji dla pana prefekta .-.

Widzę ich trochę jako małą, dwuosobową lożę szyderców, która siedzi w kącie nad książkami, wymieniając się złośliwymi uwagami/spostrzeżeniami na temat cudzych zachowań (co, w jakim celu oraz dlaczego). Pomoc przy ćwiczeniu zaklęć też mogłabym podrzucić~
Ewentualnie gdybyś chciała coś głębszego, trochę niejasnego w ogólnym rozrachunku, mam mały pomysł na włączenie Ros w historię nauki legilimencji, który jej samej by nie dotykał, ale byłby bardzo blisko. Twoja wola :>

Scarlett tak, tak tak! O tym właśnie myślałam. *-*

Ben - Loża szyderców brzmi doskonale, świetnie pasuje do charakteru mojej postaci, ale intryguje mnie ten drugi pomysł. Mógłbyś trochę rozwinąć? :3

Proszę bardzo, już rozwijam :)

Ben przez 3 lata (do ostatnich wakacji) uczył się legilimencji u miłego pana Hawkinsa, który za obiekty do ćwiczeń podsuwał mu między innymi swoich gości, którym później wymazywał wspomnienia ataku na ich psychikę. Jedną z takich osób mógł być ojciec Ros - w ciągu jednego spotkania oczywiście nie wyciągnął z niego wszystkiego, ale na tyle dużo, by powiązać fakty i dojść do tego, że ma przed sobą rodzica koleżanki z domu. Mogłoby się to właśnie stać w ostatnie wakacje, wprowadzić pewien dystans do relacji z jego strony od początku nowego roku szkolnego. Udawałby, że wszystko jest w porządku, ale czułby się co najmniej dziwnie mając wiedzę na temat panny O'Dowd z takiego źródła.

Wow. Ben odkryłby jakim świrem jest Rosheen. Podoba mi się. Biorę! <3

Przybywam po pozytyw ;]

Kojarzyć cię musi, boś kruczek jak ona. Ale czego dokładnie duszyczka by pragnęła? :3

Dobra, to ja chcę czegoś ciekawego moja droga

A jakiś wstępny pomysł? :3 Sprecyzowanie pragnień? :P

Ja coś chcę :3