Temat: Dama w opresji i jej rycerz Pon 16 Lut 2015, 10:25
Opis wspomnienia
O tym, że nigdy nie należy pomagać damom w opresji.
Osoby: Alex Hall oraz Bellatrix Lestrange
Czas: wiosna 1975
Miejsce: ulice Londynu
Dziarskim krokiem przemierzała ulicę Londynu, robiąc zaciętą minę do złej gry. Szła pewnie, ale tak naprawdę była zupełnie zagubiona. Na początku przyjęła swoją porażkę prawdziwe po męsku… czyli zaprzeczyła jej i nie zamierzała nikogo spytać o drogę, bo przecież ona doskonale wie, dokąd zmierza. Zresztą to, że straciła orientację w terenie, jest jawną winą tych parszywych mugoli. Specjalnie tak zbudowali te ulice, żeby jej utrudnić życie. Bellatrix nie było stać na takie subtelne złośliwości względem swoich wrogów, więc nastanie kiedyś dzień, gdy po prostu ich wszystkich pozabija. O ile wcześniej nie przejedzie jej samochód na tych ich hałaśliwych skrzyżowaniach z migającymi światełkami. Należało się po prostu aportować w ogródku przy domu, ale ona chciała zrobić niespodziankę. Zawsze tak kończą się wszelkie odruchy sympatii – zagubieniem pośród cuchnącego miasta, cierpkim smakiem na języku, którego źródłem jest raczej własna krew z przygryzionej ze złości wargi niż metaforyczne odczucie porażki oraz bólem nóg. Zacisnęła dłonie w pięści i tupnęła wściekle na znak z wypisanymi nazwami ulic, to niestety nie sprawiło, że znalazła się na miejscu. Przez swój upór nieświadomie zawędrowała już daleko od adresu, który zapisała sobie na kartce. Rozluźniła palce, patrząc na ów pognieciony teraz świstek. Zaczęła go nerwowo rozprostowywać, na tyle, by w pewnym momencie rozedrzeć wymęczony już papier. - Głupie mugolskie ulice. Już ja wam pokażę – odgrażała się prawdziwie dramatycznie, przyjmując minę płaczliwą. Skarga ta może nie dotarła do uszu boga, ale przechodzący obok czarodziej musiał zwrócić uwagę na to jedno… magiczne słowo. Po swojej lewej stronie miał kobietę ubraną szokująco jak na tutejsze standardy. Jakiś mugol mógł nawet w przypływie swojej złośliwości wziąć ją na żebraczkę. On jednak też nie wyglądał na księcia, więc nie miał prawa do narzekania. Gdyby Bella wiedziała, że jej wybawca nie jest czystej krwi, to prawdopodobnie zadałaby sobie sama pokutę i napisała tysiąc razy jego krwią „nie będę rozmawiać z osobami nieczystej krwi”. Alex był jednak na razie bezpieczny i z ulgą mógł stwierdzić, że spotkał czarownicę, a nie szaloną bezdomną. Zamiast kwaśnej woni alkoholu, towarzyszył jej ciężki oraz wyrazisty zapach, pewnie jakaś „Szalona Willa” albo „Pocałunek Czarownicy”. Załamywała ręce nad mugolską złośliwością w planowaniu ulic, a dolna warga jej niebezpiecznie drgała, jakby miała się zaraz rozpłakać. Bellatrix - pokonana przez zarządców ulic i ośli upór, piękne epitafium.