|
| |
Autor | Wiadomość |
---|
Alecto Carrow
| Temat: Re: Pomost Wto 08 Maj 2018, 20:54 | |
| To było głupie. To było dziwne. To na pewno nie było normalne. Cała tą sytuację tłumaczyła sobie jako przerażająca pomyłkę nasłaną przez zdradziecki los. Miała już dość tego, że sama nie mogła kierować swoim losem, czuła się jak w jakiejś chorej grze, w której raz ona, a raz Daniel rozdają karty. Niestety ta partia nie była dla niej łaskawa. Wpatrywała się w niezmąconą toń wody, która w niczym nie przypominała burzy uczuć przez, którą przechodziła dziewczyna. Zatoczyła krąg bosą stopą powodując, że na lustrze jeziora pojawiły się delikatne fale. Westchnęła cicho nad swoim losem, ostatnie spotkanie z Blaisem nie skończyło się zbyt dobrze, kolejna kłótnia do kolekcji, która wcale nie była im do niczego potrzebna. Po raz kolejny poddała się emocjom, nie potrafiąc utrzymać ich na wodzy w jego obecności, po raz kolejny pokazała jak wielką władzę ma nad nią. Była głupia spędzając z nim tak wiele czasu, powinna wyjść gdy tylko przekroczyła prób gabinety, a za biurkiem zamiast spotkać ojca Daniela, ujrzała jego samego. -Ughhh…pieprzony Blais! – warknęła gdzieś w przestrzeń, mając nadzieję, że to przyniesie ulgę, niestety z marnym skutkiem. Zacisnęła dłonie na drewnianych deskach, wtem do jej uszu dobiegł odgłos kroków, które z każdą sekundą zdawały się być coraz bliżej, kierowana jakby obawą nie odwróciła się jednak. Czyżby prześladował ją nawet tutaj? Spięła mięśnie, szykując się na ewentualny atak, zaś prawą dłoń przeniosła na różdżkę leżącą tuż obok. Kątem oka zauważała jak ktoś siada nieopodal, od razu rozpoznała sylwetkę tej osoby – Jasmine, rozluźniała się, czując jak serce, które chwilę temu biło jak szalone powoli zwalnia swój rytm. Nie przypuszczała, iż to właśnie brunetkę spotkać dzisiaj, jeszcze w tak odosobnionym miejscu, gdzie sama blondynka szukała samotności. - Jasmine, jak dobrze cię widzieć – odpowiedziała, przytulając ją z wyraźną ulgą wymalowaną, Ślizgonka była jedną z nielicznych przyjaciółek Carrow, którą jednocześnie bardzo sobie ceniła, ją i jej zdanie oczywiście. Widząc pełną butelkę i smutny uśmiech brunetki spojrzała na nią zaskoczona. Od razu wyczuła, że coś jest nie tak. -To, co się stało? – zapytała, biorąc szklane naczynie do ręki, po czym odkręcając kurek upiła łyk i podała butelkę przyjaciółce.
|
| | | Jasmine Vane
| Temat: Re: Pomost Pon 14 Maj 2018, 22:14 | |
| Może i sprawiała wrażenie odrealnionej, odciętej od świata, nadal jednak pozostawała dobrym obserwatorem. Alecto w trudnych chwilach raczej przychodziła do Jasmine niż uciekała w samotność. Podobnie panienka Vane. Jak na złość okazało się, że szukając pustelni, znalazły siebie nawzajem. Czyżby to nie było przeznaczenie? Chociaż zamyślona, Jasmine słyszała nagły wyrzut złości Alecto. No tak. Przecież nie tylko czarnowłosa miała problemy miłosne... Usiadła obok Alecto, wpatrzona w wzburzoną toń wody. Mogła by okazywać teraz poruszone do głębi serce Jas. Nie szalał sztorm, nawet można powiedzieć, że było gładkie i spokojne... ale jeden, najmniejszy ruch marszczył i martwił. Chociaż grała w quidditcha i kontuzje nie były jej straszne, teraz czuła się jak lalka z porcelany. Krucha i nieporadna... Westchnęła ciężko i odebrała od przyjaciółki butelkę, żeby teraz to ona zrobiła spory łyk. -Chyba to samo co u Ciebie, co nie? -rzuciła z lekkim przekąsem. Wiesz Al, widziałam Franza w zakrwawionej koszuli, chyba zabił swojego ojca, ale to chyba nic takiego? Jak myślisz? Pomyślała z zażenowaniem. No tak, nie powie jej tego. -Co nasz ukochany Danielek tym razem zrobił? -zapytała, zmieniając temat. Znała się z Blaisem od małego i kochała... jak brata. |
| | | Alecto Carrow
| Temat: Re: Pomost Wto 15 Maj 2018, 13:26 | |
| Samotność nigdy nie była odpowiednia dla panienki Carrow, uciekając przed innymi sami skazujemy się na odosobnioną walkę z własnymi problemami, które z czasem przytłaczają nas coraz to bardziej, doprowadzając do rychłego upadku. Dlatego w chwilach kryzysu Alecto często przychodziła do Jasmine, na której towarzystwo oraz dobrą radę zawsze mogła liczyć. Teraz sytuacja była nieco inna, bardziej skomplikowana, nie chciała by panienka Vane stawała przed wyborem ona czy Daniel. Brunetka przyjaźniła się z Blaisem, kiedy Carrow prowadziła z nim jeszcze otwartą wojnę, nie chciała więc niszczyć ich relacji. Czuła jak alkohol pali jej gardło, skrzywiła się na to uczucie dyskomfortu, nigdy nie przepadała za wysoko procentowymi trunkami, właściwie od pamiętnej nocy kiedy upiła się w obecności Daniela były jej wrogiem. Miała bardzo słabą głowę, wystarczyły dwa piwa kremowe, by czuła się jak na karuzeli, jednak teraz sądziła, że ognista jest tum czego potrzebuje najbardziej. – Vane, stać cię na więcej- odpowiedziała, słysząc jej wymijającą odpowiedź. Widziała, że jej przyjaciółkę coś trapi, a przecież mogła powiedzieć blondynce wszystko. Przytuliła ją - Wiesz, że możesz powiedzieć mi wszystko - dodała, słysząc imię ukochanego jej twarz nieco posmutniała. Odebrała szklaną butelkę od brunetki upijając duży łyk złocistego płynu, krzywiąc się przy tym - Właściwie to nie wiem od czego zacząć – przyznała patrząc gdzieś przed siebie – Myślałam, że mnie kocha, a on przez prawie rok nie dawał znaku życia, nie wyjaśnił nawet dlaczego wyjeżdża, po prostu zostawił mnie bez słowa. Potem zjawia się w tym pieprzonym kotle, mówi mi że byłam tylko jego odskocznią, nic nie znaczącym epizodem w jego życiu, że tak naprawdę nigdy nic do mnie nie czuł.....- jej ton stawał się coraz ostrzejszy, a dłonie zacisnęła w pięści – kiedy ja jak głupia czekałam na chociaż jedną wiadomość, na jego powrót by mu powiedzieć jak mocno go kocham,a on co? Pieprzony Blais! Potem mnie pocałował, patrzył na mnie tak.....I uciekł, znowu. Czy on musi zawsze to robić? – zapytała, lecz nie oczekiwała odpowiedzi. Były Ślizgon wywarł na Alecto bardzo duży wpływ, przez co w dziewczynie zaszła diametralna zmiana, dawniej nie potrafiłby mówić tak wprost o tym co czuje, a teraz? Czuła się jak otwarta księga - Przysięgłam, że dam sobie z nim spokój, definitywnie. A on znowu pojawia się w moim życiu. Tym razem spotkałam go w Ministerstwie, w gabinecie jego ojca i co? Po raz kolejny usłyszałam wymówki. Mam go już serdecznie dość, tylko miesza mi w głowie, a ja zerwałam te głupie zaręczyny, naraziłam się swojej rodzinie i po co to wszystko? W każdym razie nie ma o czym mówić- zakończyła swój wywód, znowu ubijając trochę z butelki. Poczuła jak w jej oczach zbierają się łzy, a głos delikatnie się załamuje. Zamrugała kilka razy,by powstrzymać płacz. Kochała go, mimo wszystko kochała-Ale obiecaj mi Jas, że to wszystko nie wpłynie na wasze relacje – poprosiła opierając głowę na ramieniu przyjaciółki. |
| | | Jasmine Vane
| Temat: Re: Pomost Sro 20 Cze 2018, 01:08 | |
| Gdyby Jasmine posiadła inną sztukę niż oklumencję, zapewne wyśmiała by myśli Alecto. Nie miała zamiaru wybierać. Ba, nawet była zdania, że nie ma czegoś takiego jak wybór między osobami, które się darzy większym uczuciem niż zwykłe "cześć". Dziewczyna po prostu powiedziała każdemu co o tym myśli, a potem udawała, że bardziej ją interesuje smak herbaty z wczorajszej kolacji niż problemy Alecto i Daniela. Może i sama Jasmine też nie przepadała za ognistą, ale ona nie miała smakować. Wręcz przeciwnie, miała przepalić gardło, przełyk, aż do żołądka, mając marną nadzieję, że zahaczy o serce. Gdyby była możliwość wypalić sobie to co boli... wspomnienia, osoby, imiona, pocałunki... oh, jak dobrze by się teraz Jasmine czuła! Nie musiała by się snuć z kąta w kąt i zastanawiać się, czy poświęcić miłość czy może swoją własną duszę. Nie chciała i też nie mogła nic powiedzieć Alecto, dlatego umiejętnie zmieniła temat i zaraz tego pożałowała. Mocno objęła blondynkę, widząc dojmujący smutek w jej przepięknych oczach. Vane jednak postanowiła uważnie wysłuchać przyjaciółki. Nie odzywała się ani słowem, jedynie mocno się krzywiąc, gdy Alecto przeszła do wydarzeń w Dziurawym Kotle. Daniel mówiący coś takiego?! Ilekroć Jasmine z nim rozmawiała, sprawiał wrażenie równie zadurzonego w Carrow jak ona w nim. Co tu się do licha działo?! Jasmine czuła wzmagającą się w niej wściekłość. Nie odpowiedziała od razu na słowa Alecto. Miała ochotę zabić Daniela na miejscu... albo jeszcze gorzej. Nazwać go tchórzem. -Na relacje nie wpłynie, owszem. -głos Jasmine był nienaturalnie zimny i podsycony złością. -Ale obawiała bym się o jego stan fizycznym ze szczególnym uwzględnieniem ciała poniżej pasa. --warknęła, biorąc kolejny łyk whiskey. Może nie chciała wpływać na chłopaka, żeby wrócił do Alecto i ją przeprosił, ale należał mu się solidny opieprz. Niezwłoczny! |
| | | Alecto Carrow
| Temat: Re: Pomost Wto 26 Cze 2018, 22:30 | |
| Czy było coś złego w tym, że gdy przyjaciółka przytuliła blondynkę, ta żałowała iż to nie ramiona Daniela otulają ją, a zapach dymu papierosowego nie miesza się z jego własnym, tworząc niepowtarzalną nutę, która jest tak wyjątkowa i niepowtarzalna jak on sam? Żałowała każdej chwili z nim spędzonej, a jednocześnie już brakowało jej tych, które nigdy nie nadejdą. Była egoistką, wiedziała to od dawna, lecz czy nim uczucie to, tak proste, przyziemne i niewłaściwie, nagle znikało, zastąpione przez…właściwie co? Pożądanie? Potrzebę bycia z kimś, przebywania? Czy może miłość? Była zdolna do miłości? Miała tego pewność, niegdyś zupełnie tak jak pewna była tego, że właśnie oddycha, jednak teraz wszystko się zmieniło. Szybko wierzchem ręki otarła pojedynczą, samotną łzę spływającą po lekko różowym policzku, po czym nieco jeszcze smutno uśmiechnęła się do Jasmine, która, jak zwykle wykazując się stoickim spokojem, była dla niej wsparciem. Lodowaty dreszcz przeszył ciało Carrow gdy pierwsze słowa padły z ust brunetki, nie wiedziała czy wywołał go chłodny wiatr czy może ton głosu, który był niezwykle zimny. Al spojrzała na przyjaciółkę z lekkim przerażeniem, wiedziała, że ta nigdy nie rzucała pustych słów, a gdy już podejmowała pewne kroki zawsze doprowadzała do końca to co zaczynała. -Jasmine, daj spokój. To ma sens? – zapytała, chociaż doskonale znała odpowiedź. Ona i Daniel nie istnieli, i choć sama pragnęła opowiedzieć komuś o wydarzeniach z ostatnich kilku tygodni, nie chciała nasyłać Vane na jej byłego chłopaka... przyjaciela? W tym momencie, nie potrafiła określić kim tak naprawdę dla siebie byli poza przekleństwem. -Dziękuje, że mnie wysłuchałaś, ale to wszystko co powinnaś zrobić – oznajmiła, patrząc na dziewczynę z zaciętym wyrazem twarzy, po czym odebrała od niej butelkę wypijając z niej spory łyk; alkohol powoli dawał o sobie znać. Nigdy nie miała mocnej głowy, mimo iż będąc na dworze mogła wypić więcej, zdawała sobie sprawę z faktu, że gdy tylko znajdzie się w ciepłym pomieszczeniu bardzo szybko odpłynie. Potrzebowała tego. Tak jak potrzebowała jego, by żyć, oddychać, istnieć. – Lepiej powiedz, co trapi twoją piękną główkę i nie migaj się, znam cię Vane i widzę, że coś jest nie tak – powiedziała uderzając lekko ramieniem o jej ramię. |
| | | Jasmine Vane
| Temat: Re: Pomost Pon 09 Lip 2018, 16:14 | |
| Chociaż urodę Jasmine odziedziczyła po mamie o francuskich korzeniach, temperament i bojowy charakter wyraźnie był pokłosiem genów ojca. Ślizgonka czuła, jak krew zaczyna w niej wrzeć. Nie była to łatwa sytuacja - z jednej strony bliska przyjaciółka, z drugiej najbliższy przyjaciel, wierny powiernik wszystkich jej sekretów. Nie kontaktowała się z nim często, ale w żadnej z wiadomości nie śmiał nawet słowem wspomnieć o swoim zachowaniu... gdy wcześniej Vane wiedziała co się święci, miała wrażenie, że jest zauroczony Alecto na zabój... Rozważania Jasmine przerwało przybycie sowy. Chwyciła list i przeczytała go ze zmarszczonym czołem. Chwyciła butelkę i nadal czytając wykonała potężny łyk. Zmięła list w dłoni i chwilę wpatrywała się w toń jeziora. -Alecto, bardzo Cię przepraszam, opowiem Ci o moich zgryzotach i o treści tego listu jak wrócę. To bardzo pilne, przysięgam. -powiedziała Jasmine, nachylając się do przyjaciółki i muskając ustami skraj jej warg. Wstała pospiesznie i ruszyła w stronę zamku, zostawiając przyjaciółce resztę alkoholu w butelce. Oczywiście nie miała pozytywnych uczuć do nadawcy listu.
Z tematu. |
| | | Nicolas Sharewood
| Temat: Re: Pomost Sro 29 Maj 2019, 13:36 | |
| Czas uciekł w zastraszającym tempie, Nicolas coraz boleśnie odczuwał tego skutki, bo wraz ze wskazówkami zegara przesuwającymi się po jego metalowej tarczy na drewnianym biurku piętrzyła się coraz to bardziej opasła starta pergaminów i książek, wręcz nawiązująca mu wziąć się w końcu do pracy. Systematycznie w miarę wzrostu owej kupki spadały chęci panicza Sharewood do zmarnowania chociaż jednej cenne sekundy życia nad trzymaniem pióra zamoczonego w atramencie nad kartką,zamiast tego korzystając z wiosennej pogody, ciepłych promieni słońca oraz chwili samotności postanowił udać się na pomost. Drewniana konstrukcja na co dzień przyciągała wiele osób, choć dziś była wyjątkowo pusta, prawdopodobnie wynikało to z faktu, że jutro starsze roczniki - w tym również jego - czekał ważny test. Brunet przeczesał dłonią nieco przydługie włosy wzdychając ciężko. Mimo tego, że wokół życie dopiero się budziło, kwitły kwiaty, drzewa pączkowały on czuł się zupełnie go pozbawiony, egzystował, funkcjonował w świecie, lecz życiem nie mógł tego nazwać. Nie cieszyły go przyziemne sprawy, liczył się z tym, że zostało mu już niewiele miesięcy do opuszczenia murów zamku. Wakacje w jego przypadku nigdy nie były czasem niecierpliwie wyczekiwanym, wręcz pragnął, aby rok szkolny trwał,jak najdłużej byleby tylko nie musieć wracać do domu i ojca. Usiadł na samym końcu pomostu zdejmując wcześniej buty, zanurzył stopy w jeszcze zimnej wodzie napawając się chwilą spokoju, chciał oczyścić umysł.
|
| | | Sponsored content
| Temat: Re: Pomost | |
| |
| | | |
| Pozwolenia na tym forum: | Nie możesz odpowiadać w tematach
| |
| |
| |