|
| Stara rezydencja rodu Cronström [Szwecja] | |
| |
Autor | Wiadomość |
---|
Dimitr Cronström
| | | | Dimitr Cronström
| Temat: Re: Stara rezydencja rodu Cronström [Szwecja] Sob 31 Sty 2015, 15:30 | |
| Wir powietrza i ochota wymiotowania... To częste, no chyba, że się przyzwyczaisz. Ale Dimitr nie używał deportacji od dawna. Nawet lądowanie na ziemi skończyło się upadkiem. Cronström otarł twarz z brudnej wody, która znajdowała się na wilgotnych liściach. Pora jesienna. Drzewa były gołe, a wszystko pozdychało i upadło. Nauczyciel powoli podniósł się z ziemi i otrzepał ubranie. Zapomniał, że zamek znajduje się w centrum zielonej krainy. Hm, mogli wylądować w bagnie, albo w bardziej nieprzyjemnym miejscu. Co nie zmienia faktu, że są daleko od jakiejś cywilizacji. Gdyby coś się stało nikt nie przybędzie z pomocą. Lecz chyba nic ich nie zaatakuje. Na pewno nie inny czarodzieje, no chyba, że się zdziwi i zamek przejęli jacyś bandyci, czy coś. Zorientował się, że Keegan także nie miał najlepszego upadku, więc podszedł do niego, sprowadzając faceta do pozycji stojącej. -Chodź. Jesteśmy niedaleko.- Nie powiedział nic więcej. Zrobiła się tajemnicza atmosfera. Wróżbita w końcu znalazł się w nieznanym miejscu, a jedyna osoba jak mu towarzyszyła to kolega z pracy.
Mężczyźni przedzierali się przez krzaki, mijając też ponure i brzydkie drzewa. Gdzie byli? Prawdopodobnie w okolicznym lesie. Nic nadzwyczajnego nie spotkali do momentu, aż minęli starą ścianę i posąg czarodzieja, porośniętego bluszczem. Był stary i brudny. Chyba przestali o niego dbać jeszcze wcześniej niż te parę miesięcy. Posąg przedstawiał mężczyznę z surowym wyrazem twarzy i szpiczastą brodą. Na tabliczce widniał mało wyraźny napis: "Bjorn Cronström". -Spójrz na to Landon. Widzisz przed sobą wizerunek dupka, którego zło pochłonęło całkowicie.- Skomentował i ruszyli dalej. Dimitr niezbyt znał swoich przodków, ale o tym było głośno. Czarnoksiężnik... brak słów.
W końcu wydostali się z mrocznego lasku i ujrzeli sporą przestrzeń przypominającą polane, gdzie od czasu do czasu były kolejne gołe drzewa i krzaki. A w oddali widniał zamek. Trochę tutaj się zapuściło. Już nie było pięknych kwiatów i zadbanych ogrodów. Nauczyciele zatrzymali się dopiero przy starym kamiennym stawie, gdzie wziąć była zielona woda. Obrzydliwe. Czy pora roku dawała taki paskudny klimat, czy też zaniedbanie? Rosjanin wskazał ręką na rezydencje. -Oto masz przed sobą... opuszczoną Rezydencje Rodu Cronström!- Powiedział z udawaną dumą. Mógł trochę zaskoczyć Keegana tym "Rodem" ponieważ nazwisko nauczyciela astronomii jest powszechne jedynie w Szwecji. Bez dalszego opóźniania ruszyli w stronę wielkiej i strasznej budowli... |
| | | Gość
| Temat: Re: Stara rezydencja rodu Cronström [Szwecja] Sob 31 Sty 2015, 16:43 | |
| Keegan nienawidził zdolności teleportacji. Zbierało mu się wtedy na wymioty, później kręciło się w głowie i trzeba było szukać odpowiednich proszków. A nie uśmiechało mu się rozmawiać z tym całym Onrim, uzdrowicielem w Hogwarcie. A w tym wypadku było najgorzej. Zamiast wylądować na równych nogach, upadli na ziemię. Teraz byli cali brudni. - Świetnie – mruknął pod nosem otrzepując się z piachu i brudnej wody znajdującej się na kolorowych liściach. Mężczyzna obok miał chyba podobny problem. Wróżbita uniósł wzrok do góry i zobaczył rozciągający się przed nimi wielki ogród. W samym sercu stała wysoka rezydencja, opuszczona i stara, wywołująca dziwny dreszczyk. W pobliżu nie było żadnych domów, oznaki życia. Wszystkie organizmy były obumarłe… Uznał, że najpierw muszą sprawdzić teren. – Jasne. Ale dobytek zdobyłeś. W środku musi być wiele pomieszczeń skoro wszyscy się pomieściliście. Ale to chyba zero prywatności, nie? – rzucił z dziwnym uśmiechem wykrzywiającym jego twarz. Do końca nie wiedział, gdzie iść i co było w danym miejscu, na co należało uważać. Jego jedynym wsparciem był Dimitr, któremu można było ufać. Był odważnym człowiekiem mającym świetną pamięć. Nie było tam zbyt pięknie. Landon wpatrywał się w gołe drzewa bez żadnego wyrazu. Kiedyś Rezydencja Cronström musiała być jednym z najpiękniejszych miejsc na świecie. Co się stało, że została tak opuszczona? Nie mieszkał tu nikt oprócz Dimitra? Co prawda Keegan słyszał o ich rodzice, niegdyś bardzo popularnym, jednak większość ksiąg została wyrzucona albo schowana w tym budynku. Wiedział tylko o jakimś ataku. Nic więcej. Dopiero po chwili pojawiło się coś wiele ciekawszego. Zaniedbany posąg przedstawiający jakiegoś człowieka. - Dziwne imię. I przypomina jakiegoś upierdliwego dziadka potrafiącego częstować ludzi cukierkami. Dlaczego stoi tu jego posąg? – zapytał będąc ciekawym odpowiedzi. Z pewnością trochę przesadzał. Jak na razie tylko obrażał jego wspaniały ród. Ale to był Keegan – takiemu facetowi chyba można wybaczyć? Dwór nie był zbyt ciekawym miejscem co Keegan skomentował głośną uwagą na temat brzydkich drzew i krzaków. Spodobał mu się jedynie ten staw, zaniedbany, ale jednak fajny. [b]- Ciekawe, czy są tam zdechłe ryby – parsknął śmiechem. – Mieliście w rodzinie ani magów? Może chowają się gdzieś w domu jako pająki. – Miał dodać kolejną uwagę, gdy zobaczył zamek z bliska. Wcześniej widział zaledwie szczyt, a teraz… Cała rezydencja. Ogromna. Rozchylił kąciki ust i wszedł do środka. Do jego nosa uderzył zapach zgnilizny.
|
| | | Dimitr Cronström
| Temat: Re: Stara rezydencja rodu Cronström [Szwecja] Sob 31 Sty 2015, 17:22 | |
| Dimitr w drodze do zamku przypomniał sobie o żartach na temat Bjorna i pająków. Dziwne, że dopiero teraz parsknął śmiechem, jakby w tym momencie dotarło do niego co Keegan powiedział. -Był gorszy od upierdliwego dziadka. Szczerze mówiąc nie ma pewności. Może Olaf... mój daleki przodek, rozkazał go wynieść z rezydencji i ukryć w lesie.- Wytłumaczył. Hm, w jego rodzinie trafiały się potwory, jak i dobre duszyczki. Na czym obecnie ród stał? Na niczym, upadł... -Co się tyczy pająków. Hm, ciekawa myśl, lecz wątpię.- Dodał i znów skupił spojrzenie na zamku, który z każdym krokiem był coraz bliżej.
-Alohomora.- Machnął różdżką, a kłódka odpadła. Wielkie drzwi otworzyły się z niewyobrażalnym piskiem. Dimitr spojrzał na Landona i westchnął. Chyba czas trochę więcej powiedzieć. -Rok temu wszyscy mieszkańcy tego zamku zostali zamordowani. Poza nimi także goście, którzy przybyli na... moje urodziny.- Powiedział niepewnie. Jeszcze nikomu nie opowiadał o tym co zaszło. Nawet Albusowi. Ale chyba lepiej, żeby towarzysz był świadomy jak ciężkie jest wejście do rezydencji dla Cronströma. -Nie spodziewaj się krwi, czy czegoś w tym stylu. Ludzie wyzionęli tu ducha przez zaklęcia uśmiercające.- Więcej nie powiedział. Nie widział sensu tłumaczenia kto i czemu doprowadził do wielkiej tragedii. Weszli do środka. Uderzył ich smród spowodowany tak długim zamknięciem pomieszczeń, a także nie sprzątania. Był straszny syf, a kurz zatykał nozdrza. Chciało się kichać, a oddychanie było trudne. Trzeba tu porządnie wywietrzyć! -Tragedia.- Napomknął i poszedł wszedł głębiej. Znalazł się na środku gigantycznego... salonu? Chyba tak. Na jednej ze ścian znajdował się portret ukazujący łysego mężczyznę z siwą brodą, w dumnej postawie, trzymającego złotą laskę. To chyba Makrain. Ojciec Dimitra. Rosjanin zapominając o Keeganie, zagłębił się w wspomnieniach. Od jakiegoś czasu myślał o powrocie. Ostatni raz tutaj był w dzień tragedii. Wszystko się pozmieniało. Pusto. Zero mieszkańców. Zamek jak z jakiegoś strasznego filmu. Poczuł się słabo, ale wciąż trzymał na nogach. -Strasznie tu duszno... muszę się przejść.- Powiedział i nagle zmierzył w stronę schodów prowadzących do bibliotek. Tam powinno być więcej świeżego powietrza, zważając na to, że z okien nic nie zostało. |
| | | Gość
| Temat: Re: Stara rezydencja rodu Cronström [Szwecja] Sob 31 Sty 2015, 19:06 | |
| Keegan nieco zdziwił się gestem wydanym przez Dimitra. Swoją drogą, wróżbita miał podobne drugie imię! Tak. Bo to czas na takie ciekawostki… - Być może. Rozumiem, że to taka czarna owca rodziny. Nikt tego całego Bjorna nie lubił? – zapytał z nutą podenerwowania w głosie. Właśnie takie osoby sprawiały ,że starożytne rodu wyznawali idee czystości krwi. Według takich osób żaden mugolak nie miał prawa wstąpić do drzewa genealogicznego. – E tam… Nie ma co wątpić! Wszystko je możliwe… Może za rogiem zobaczymy mrówkę zamieniającą się w człowieka? – wyciągnął różdżkę. – Na wszelki wypadek. Keegan aż zatkał uszy z wrażenia. Co to za pisk?! - Gwałcą tam kogoś? – zapytał, krzywiąc się i marszcząc czoło. Po chwili wybuchł niekontrolowanym śmiechem, zgiął się wpół i spojrzał na swojego towarzysza. Sam nie wiedział czemu zaczął się śmiać. Może jakiś napad? W końcu miał czasem takie odpały. Ogarnął się dopiero, gdy Dimitr wspomniał o swoich urodzinach. – Przykro mi. Hmm… Czyli jesteś jedynym ocalałym członkiem rodu? – z jakiegoś powodu uśmiech zniknął z jego twarzy. Jak to możliwe u takiego energicznego człowieka? Właściwie zawsze uśmiechał się i rozbawiał towarzystwo. Może to była jego wrażliwa strona? Osoby bez rodziny? Sieroty? Taka była straszliwa prawda. – No tak. Po co machać nożem na prawo i lewo skoro można rzucić prostym zaklęciem? Chłopie, jak ty ocalałeś? – Keegan zaczął zastanawiać się nad tą całą tragedią. Kto ją spowodował? Z jakiego powodu? Czym członkowie rodu Cronstorm mu zawadzili? Może były tam jakieś informacje? Jedynym wyjściem i odpowiedzią były drzwi prowadzące do Rezydencji. Trzeba było pokonać strach, pokazać prawdziwą odwagę. - JEZUS SMARIA! NIE WYNAJĄŁEŚ ŻADNEJ SPRZĄTACZKI?! – wykrzyczał mając napad kaszlu. Nienawidził tego syfu! Ojoj… Chyba szykuje się napad szału. Musiał się tylko powstrzymywać w obecności swojego kolegi, DImitra. Nie mógł publicznie pokazać swojej prawdziwej fobii. Jego wzrok powędrował wprost na obraz, który zaciekawił nauczyciela Astronomii. Keegan parsknął śmiechem. – A ten? Keegan pobiegł prosto za Dimitrem. Dotarli do jakiejś biblioteki… Wszędzie wiele półek, wybitych okien i zakurzonych ksiąg. - O CHOLERA JASNA! O CO TUTAJ CHODZI?! – wykrzyczał. – CO TO ZA MIEJSCE?! |
| | | Dimitr Cronström
| Temat: Re: Stara rezydencja rodu Cronström [Szwecja] Sob 31 Sty 2015, 19:41 | |
| -Nawet późniejsze pokolenia nazwały go "Czarną Owcą" co jest trafnym określeniem. Pierwszy przypadek potwora w rodzinie, niestety nie ostatni.- Zaczął zatrzymując się przed schodami. Jeszcze tyle siły miał, by gadać. -Na pewno nie wrogowie. Był szanowany, ale się go bali. W końcu zjawił się kto wystarczająco dobry, aby go zabić.- Odpowiedział. Spojrzał jak Keegan wyciąga różdżkę. Dimitr swojej nawet nie schował bo był zbyt przejęty i zamyślony. Za to zacisnął teraz na niej mocniej palce. W sumie nie wiadomo co zastaną. Ruszyli schodami na górę, profesor od czasu do czasu zerkał na Landona. -Nie mam pojęcia, czy jestem jedynym. Nic mi o tym nie wiadomo. Ale sądzę, że są jakieś odłamy drzewa genealogicznego. W końcu to duża rodzina. Kobiety zmieniały nazwiska. Jeśli ktoś żyje to na pewno nie nosi mojego nazwiska. "Cronström" został jeden.- Wytłumaczył masując skronie. To smutna prawda. Jeśli Dimitr nie będzie miał żony, a przede wszystkim dziecka... ród wygaśnie. Choć w sumie wszystko przemija. Przykładem jest ten zamek, który stał tutaj od dziesięciu wieków, a teraz nikt nie zagląda. -Można to uznać za szczęście, że byłem przezorny. Nikt nie miał różdżki poza mną. Deportowałem się w ostatniej chwili. Gdy tutaj wróciłem okazało się, że nikomu innemu nie udało się uratować.- Powiedział jakby nigdy nic, kiedy już znaleźli się na odpowiednim piętrze. A było ich sporo. Lecz jeśli pamięć go nie mylił to tutaj. Wzruszył ramionami, wciąż mając magiczny patyk w pogotowiu. -Czego się spodziewałeś. Pokojówki całodobowej?- Zażartował i odwrócił się w jego stronę. -Ten starzec z obrazu to mój ojciec. Na tej ścianie wieszało się obraz obecnej w danej chwili, głowy rodu. Szczerze powiedziawszy teraz ja tam powinienem wisieć... ale nie mam malarza i to już bezsensu.- Odparł z lekkim uśmiechem. Udało się! To ta biblioteka. Uderzyło ich chłodne powietrze, lecz przyjemne po zetknięciu się z tym kurzem. W pomieszczeniu zgromadziło się wiele ksiąg. -Keegan, spokojnie.- Uciszył kolegę i dla zajęcia się czymś chwycił pierwszą lepszą książkę pod tytułem "Pamiętnik Olafa Cronströma". Rosjanin otworzył ją na pierwszej stronie i zaczął czytać: - Cytat :
- "Chciałbym przedstawić wam fragment z mojego życia. Dokładnie moment pogromu, który przetrwałem ja i moja rodzina..."
-Olaf był przeciwieństwem Bjorna. To wielki bohater.- Przerwał czytanie i skierował wzrok na wróżbitę. |
| | | Gość
| Temat: Re: Stara rezydencja rodu Cronström [Szwecja] Sob 31 Sty 2015, 21:45 | |
| Rozdziawil usta. Potwora? Dimitr musiał mieć z nim coś wspólnego – był jego rodziną i na pewno odziedziczył pewne cechy charakteru. A jednak… W ogóle takiego nie przypominał! Pokręcił z niedowierzaniem głową. Historia rodu Cronstorm musiała być bardzo ciekawa. A nuż widelec skrywali wielki majątek? To byłoby super - Słabo. Jednak nie był taki dobry, hm? Przeliczył się! – ponownie wybuchł niekontrolowanym śmiechem. Nie wiedział jak to opanować. Jego humor wziął górę i nie pozwolił opanować swojego ciała. – Przepraszam! NAPRAWDĘ! NIE MOGĘ SIĘ POW-POWSTRZYMAĆ! HAHA! – opanował się dopiero kilkanaście sekund później kiedy zadał pytanie Dimitrowi. Nie takiej odpowiedzi się spodziewał – myślał, że był ostatnim ocalałym członkiem rodu. - Ja to bym na twoim miejscu poszedł do Baru pod świńskim łbem i zrobił sobie syna. Jeśli takie coś ma się zmarnować to dupa będzie – wyznał zgodnie z swoimi histerycznymi przemyśleniami. Uśmiechnął się lekko – asm nie wiedział czemu wykonał ten jakże miły gest. Keegan zawsze był dziwny i nie było na to żadnego normalnego wytłumaczenia. W końcu on nie był normalny, prawda? Ale jak to jest być nienormalnym jeśli jest się normalnym? No bo w końcu nie był nienormalny tylko zdrowo walnięty? Ale czym różni się określnie ‘’zdrowo walnięty” od „nienormalny”? No właśnie. Jeśli ktoś ma zamiar odpowiedzieć na to pytanie to zapraszam. Ale wracając… - A co? Gwałciciele przybyli i pozabijali całą rodzinę? Jak ja ich wszystkich powybijam, nogi z dupy pourywam i jak Gnoma do nor zapędzę! A to fusy niedogrzane! JAK JA IM PRZEPOWIEM PRZYSZŁOŚĆ TO ZOBACZĄ! – wykrzyczał, parskając śmiechem. Owszem, czasem był zbyt energiczny. Ale teraz chyba przesadził, nieprawdaż drogi czytelniku? - A dlaczego nie pokojówki! Lepiej jakąś wynajmij, znajdź skarb rodzinny i pokaż, że jesteś prawdziwym Cronstormem. Nawet Mathiliada Senter, ta znana jasnowidząca, będzie mogła się, za przeproszeniem… zesrać! Biblioteka… No cóż. Miejsce niezbyt przyjemne ze względu na to, że najbardziej brudne. No szkoda, ale czego się spodziewać? Podszedł do jednej półki, wyciągnął swoje niezbędne rękawice i założył je na ręce. Następnie chwycił księgę noszącą tytuł: Mapa Rezydencji Cronstorm. - Dimitr? Mam tu coś… - powiedział nachylając się i otrzepując ją z kurzu. Następnie podał ją swojemu koledze. – O co tu chodzi?
|
| | | Dimitr Cronström
| Temat: Re: Stara rezydencja rodu Cronström [Szwecja] Sob 31 Sty 2015, 22:27 | |
| -Większość tych potężnych uważa się na niezwyciężonych. Lecz na każdego przychodzi kres.- Odpowiedział mądrymi słowami, które kiedyś ktoś mu powiedział. Zaraz, tak! Dumbledore, gdy rozmawiali na temat Lorda Voldemorta. Była do dziwna pogawędka. Dimitr wtedy przyszedł do Albusa po księgi, a ten zaskoczył go tematem wojny. Może chciał wiedzieć co sądzi profesor o tym wszystkim? Może... -Keegan co Cie tak cieszy? Wypiłeś Eliksir Rozśmieszający, czy co? Chyba musiałeś odwiedzić Smo... znaczy Chantal.- Rzucił z uśmiechem. -Może jestem słabo poinformowany, ale widziałem Was razem. Coś się szykuje?- Zażartował. Nie wiedział jak wygląda życie prywatne nauczycielki z lochów, czy też Landona. Nawet nie obchodziło. Ale pośmiać się można. No może Keegan przesadzał z tym ubawem. -Ja tu bym bardziej się załamywał niż śmiał. Tyle do rematu...- Dodał ironicznym tonem. Zamknął na chwilę książkę, gdy kolega wspomniał o dziecku. Boże. -Grzeszyć? A niedawno z kościoła wyszliśmy...- Powiedział rozbawiony. Wróżbita go chyba zaraził tym humorem. -Wolałbym, aby to była odpowiednia kobieta.- Napomknął. Normalność to rzecz względna, do przedyskutowania. Każdy miał jakieś swoje małe zaburzenie. Dimitra przykładowo pozbawili poczucia litości, a także zrobili z niego dupka. Niektórzy uczniowie potwierdzą. Strach pomyśleć jednak jaki byłby wychowując się w Szwecji, wśród rodziny chorej na punkcie krwi. Na jego kolejne słowa zaczął się śmiać. Śmiać... wy to rozumiecie? Dimitr i śmiech! Keegan go popsuł! Kiedy ostatnio profesor od astronomii był w takim nastroju? Od dawna zamykał się w gabinecie i chlał na umór. -Dobra, to było dobre.- Uspokoił się otwierając znowu książkę. -Oh, skarbów to tu jest dużo... słuchaj...- Dimitr przeszedł do czytania pamiętnika: - Cytat :
- "[..]jestem Olaf Cronström. Skoro to czytasz zapewne jesteśmy spokrewnieni. Wątpię, by zapiski moich wspomnień wyszły zza mury zamku. Nie chciałem, aby to co przeżyłem poszło w zapomnienie. To co się wydarzyło 10 stycznia 1689 roku przechodzi ludzkie pojęcie[...]"
-Urodziłem się 10 stycznia. Zabawne, że ta data tyle razy przewija się przez tragedie Rodu.- Dodał nagle Dimitr i wrócił do czytania: - Cytat :
- "[...]nasi wrogowie postanowili się odpłacić. Reżim który zapoczątkował mój pra, pra, pra dziad, Bjorn odbiło po kolejnych pokoleniach. Inni czarodzieje zdecydowali się nas zlikwidować. Tej wcześniej wspomnianej daty nastąpiło oblężenie na rezydencje. Wrogowie nie próżnowali. Zrobili armie. Jako głowa licznej rodziny musiałem nad wszystkim zapanować. Kazałem kobieta i dzieciom ukryć się w piwnicach, natomiast z silnymi mężami ruszyliśmy do boju. Przewaga liczebna przeciwników była porażająca. W odpowiednim momencie zrozumieliśmy, że to bez szans. Wycofaliśmy się do środka. Kazałem wszystkim uciekać ukrytym wyjściem z posiadłości, które biegło przez katakumby i podziemia. Sam dbałem o to, aby nikt nie został w tyle. Musiałem sam odwracać uwagę tych, którzy nas ścigali, dając czas mojej rodzinie i bliskim na oddalenie się jak najdalej. Katakumby świetnie przygotowane na tego typu wydarzenia były wyposażone w kraty zamykające drogę. Pozamykałem jedyną drogę powrotu. Zarwałem także most, by nikt nie dostał się do rodzinnego skarbca. Udało nam się, mimo strat..."
Dimitr był zaskoczony. Tego wszystkiego nie wiedział. -Niesamowite...- Powiedział cicho i kontynuował: - Cytat :
- "[...]zajęli nasz dom. Ale łatwo się nie poddaliśmy. Z pomocą króla, trzeciego dnia poprowadziliśmy wojska, ludzi magicznych i niemagicznych, przeciwko moim wrogom. Naszym! Powiodło się. Lecz nikt nie potrafił zapomnieć o tym, że parę dni wcześniej ginęli nasi bliscy. Moi bracia.[...]"
Zamknął pamiętnik. Więcej już wiedzieć nie chciał. -Szkoda, ze Olafa zabił jego własny syn.- Westchnął. Kiedyś usłyszał coś o śmierci swojego przodka. Profesor zwrócił uwagę na to co odnalazł wróżbita. Podszedł i spostrzegł, że to mapa zamku. Był nawet zaznaczony punkt wejścia do katakumb. Tych z pamiętnika Olafa. -Mapa. Musimy coś sprawdzić...- |
| | | Gość
| Temat: Re: Stara rezydencja rodu Cronström [Szwecja] Nie 01 Lut 2015, 13:22 | |
| - Piękny cytat. Zapewne usłyszałeś go podczas chlania z Dumbledore'm? – stwierdził Keegan parskając śmiechem. Na jego twarz wkradł się ten znany wszystkim, dziwny uśmiech. Sam nie wiedział czemu, ale miał taki nastrój – chciał jakoś rozweselić wszystkich znajdujących się w pobliżu. Może ten Bjorn wreszcie się uśmiechnie? Dobre sobie… Taki gbur na pewno zajmował się tylko pojedynkami i forsą, którą skrywał pod ich nogami. Takie miał zdanie Landon i nie zamierzał jego zmieniać. - Nie… Ale ten głupi uzdrowiciel wysłał mi jakiś eliksir wywołujący bąble – skrzywił się na samą myśl o Onrim Partanenie. Głupiutki czarownik straszący uczniów swoją osobą. Chciałby być lepszy od Grona Pedagogicznego? Chciałoby się… - Szpiegujesz mnie? – roześmiał się. – A jak tam z twoimi fankami, co? Wszędzie gdzie jesteś są też twoje uczennice! – nieraz nie dwa widział Dimitra w otoczeniu roześmianych nastolatek. Postanowił mu jednak odpuścic – w końcu nauczyciel Astronomii nie był żadnym pedofilem, czy coś w tym stylu. Jemu można było zaufać w stu procentach. – No chyba tak będzie lepiej… - dodał Keega. - Taa… Jeśli ty się przejmujesz kościołem to ja zabiłem Bjorna – parsknął śmiechem. Pokręcił z rozbawieniem głową i spojrzał na swojego towarzysza podróży. – Taa… - powiedział tylko. Keegan sam nie miał syna i nie zamierzał go sobie robić. Jeszcze żadna nie skradła mu serca. No tak. Bo jak pokochać takiego wariata? Albo jak wariat ma pokochać zwykłą kobietę? No. On miał swoje zasady i wymagania. Chciał jasnowidzącą, podobny charakter! To były tylko marzenia, niemożliwe do spełnienia. Keegan spojrzał jakoś dziwnie na DImitra. Czy on się śmiał? ON SIĘ ŚMIAŁ? Keegan zarażał swoim humorem! No to świetnie! Jego oczy rozbłysły, gdy usłyszał o skarbie. – I jeszcze go nie wziąłeś? JAK MOGŁEŚ ZŁY CZŁOWIEKU! - Olaf Cronstorm? To tak jakby trochę dziwne imię… - stwierdził bez żadnych pohamowań. – Ludzkie pojęcia… MAŁO! – wykrzyczał Keegan opierając się o parapet. To musiał być naprawdę stary pamiętnik. Jak to możliwe? Ten facet pisał to podczas ucieczki? Haha! Jakby nie miał innych zmartwień! Albo… on to przeżył! - Taa… Mówiłem, że jesteś nieszczęśnikiem, stary! – roześmiał się, podchodząc bliżej i wychylając się zza ramienia Cronstorma. Pamiętnik był ciekawy – i Dimitr mógł go zabrać. Jak się czuł czytając pamiętnik zmarłego człowieka? Dziwnie. Dopiero następny fragment pokazał jak bardzo jest zdiziwony. Czy to w ogóle było realne? – To przechodzi ludzkie pojęcie! Mugole pomogli pokonali czarodziejów? Przecież widzieli jak czarują! Co zrobiło Ministerstwo?! Odkasłał. - WŁASNY SYN?! CO TO ZA RODZINA?! – wykrzyczał lekko podenerwowany. – ALE CO?! CO MUSIMY SPRAWDZIĆ?! |
| | | Dimitr Cronström
| Temat: Re: Stara rezydencja rodu Cronström [Szwecja] Nie 01 Lut 2015, 14:06 | |
| -Hm, nie widziałem, by Dumbledore kiedykolwiek pił. W sumie w tym wieku już nie wypada. Ile On już ma? Gdzieś sto lat. Jeśli ja dożyje tego sędziwego wieku w tych czasach to będę ganiał dzieciaki, by były cicho- Zażartował palcami gładząc okładkę książki. Pamiętnika... Ciekawiło go ile takich pamiątek jeszcze znajdą. To było pierwsze lepsze co wyciągnął z biblioteczki! A tego jest dużo. Może odkryć tyle tajemnic historii, które skrywają się w tym zamku i nie doświadczyły światła dziennego. Wcześniej go to nie interesowało. Ale teraz, gdy już definitywne nie miał rodziny... chciał chociaż poznać tych krewnych, którzy żyli jeszcze przed nim. Aby wiedzieć kim jest i co znaczy.
-Uzdrowiciel?- Ocknął się nagle. -Onri? Ten człowiek jest dziwny, chciał abym przetestował jego wywar. Niech się tym sam otruje.- Dodał z westchnięciem. Ale spojrzał na Keegana zainteresowany. -Nie szpieguję, ale da się was zauważyć. Wychodzisz z od niej z lochów... Nie interesuje mnie to, ale daje do myślenia.- Udawał, że go nie widzi. Podpuszczał go? Podejrzewa jakieś romanse w gronie pedagogicznym? -Weź daj mi spokój z nimi. Zamiast rozglądać się za chłopcami w ich wieku biegną do starszych.To strasznie utrudnia wykonywanie zawodu. Jedynym pożytkiem z tego jest to, że się pilniej uczą.- Taka prawda. Chciały zabłysnąć i zwrócić jego uwagę. Jednak zawsze kończyło to się fiaskiem w próbach zbliżeń. Ten unikał ich jak ognia.
-Musiałbyś mieć parę set lat. Oczywiście masz tam trochę siwych włosków, lecz to nic nie znaczy.- Zażartował oczywiście. Landon był starszy od Dimitra o całą dekadę, a myśleli na tym samym poziomie. To wróżbita jest zacofany, czy astronom inteligentny? -Przyznam Ci się szczerze, że myślałem o rodzinie. Ale za dużo mnie spotkało bym się mógł teraz otworzyć dla jakiejś kobiety i mieć ochotę na posiadanie dziecka.- To chyba kolejna szczera wypowiedź tego człowieka dzisiaj. Chyba było ich za dużo. Nawet odłożył pamiętnik na półkę. Nie miał ochoty dalej go przeglądać. Trochę się załamał. Nie miał rodziców, a jak się pojawił ojciec to mu go odebrano. Dimitr potrafiłby być dobrym tatą? Jednak wrócił do stanu normalności, kiedy kolega znów zaczął krzyczeć. Czemu tyle krzyczy?! -Nie wiem gdzie jest. I nie potrzebny mi. Nie jest mój. Tylko rodziny. Powinien tutaj pozostać, tak jak te wszystkie pamiątki po Cronströmach.- Gadał od rzeczy! Każdemu przyda się kasa! A można chociaż wyremontować ten zabytek! -Imię "Olaf" było popularne w Skandynawii. Byli nawet tacy wikingowie.- Wytłumaczył i rzucił nawet ciekawostką. -No zgodzę się z tobą. Myślę, że jest tu wiele więcej starych książek. Gdy ten wspomniał o nieszczęściach, Dimitr uśmiechnął się do siebie. Tak. On i tragedie szły w parze. To jakieś przeznaczenie chyba. Może jeszcze ktoś go zabije 10 stycznia? Ha! Magia istnieje, więc wszystko może się zdarzyć. -Wiesz... Ministerstwo nie ma władzy w Skandynawii, funkcjonuje w Wielkiej Brytanii. Poza tym wątpię, aby parę wieków temu kogoś obchodziło trzymanie czarodziejskiego świata w tajemnicy. Cóż, przynajmniej kiedyś współpracowali.- Powiedział tym mądrym głosem.
Przyglądając się mapie postanowił mu odpowiedzieć dość tajemniczo. -Zdrady były wszędzie...- Przemówił i chwycił mapę. Wiedział co robić. Podziemia... wejście w kuchni. Dobra! -Chodź, wytłumaczę po drodze!- Profesorowie po paru chwilach pobiegli schodami w dół... |
| | | Gość
| Temat: Re: Stara rezydencja rodu Cronström [Szwecja] Nie 01 Lut 2015, 19:05 | |
| - Chciałbyś. Dumbledore bardzo często pije… Nawet pożycza mi przeróżne alkohole! – wykrzyczał entuzjastycznie Keegan. Nieraz nie dwa widział pijanego dyrektora. Każdy miał prawo się napić, a ten człowiek trzymał się bardzo dobrze. Należało się spodziewać, że przeżyje bez choroby jeszcze kilkanaście dobrych lat. –Masz dopiero dwadzieścia trzy, Dimitr. Jesteś jeszcze młody choć wyglądasz na czterdziestkę – zażartował. Cronstorm wyglądał i zachowywał się bardzo dojrzale – jak na swój wiek. Keegan w takim wieku chlał i szlajał się po ulicach Hogsmeade. Oj, jak on tęsknił za tymi czasami! Teraz był starym bykiem i nie mógł się przemęczać. Co prawda – był w dobrej formie, ale to już nie te same lata. Teraz musiał nauczać bandę rozwydrzonych bachorów, jak wróżyć z fusów. To było bardzo ciekawe zajęcie, jednak tamci tego niedoceniali. A szkoda, bo mogli być całkiem dobrymi jasnowidzącymi. - Taak – pokiwał głową. Na samą myśl o tym człowieku robiło mu się niedobrze i miał ochotę wyrzucić kogoś przez okno. Takie oto uczucia on wywoływał! Nie zamierzał zmieniać zdania na jego temat! Tacy ludzie powinni siedzieć w Azkabanie i całować się z de mentorami. – Ja wiedziałem, że to jakiś psychopata. Jakiś homoseksualista? – w tamtych czasach tacy ludzie mieli przerąbane. Po prostu każdy ich gnębił i nie zamierzał się poddawać. Ale Partanen musiał to dobrze ukrywać. Tak zdawało się Keeganowi. A ten czasem wyolbrzymiał problemy. - Lacroix jest miłą kobietą. Ma też dobry alkohol… Ale jesteśmy tylko przyjaciółmi – wyznał, wzruszając ramionami i chwytając jakąś książkę. Niestety, gdy tylko ją pociągnął jakaś siła wciągnęła go za ścianę i otoczyła go ciemność. Zaśmiał się na cały głos. – Dimitr, tutaj są jakieś tajne przejścia – pociągnął za książkę, która stała odwrotem do tamtej i ponownie pojawił się przed przyjacielem. – Ale cuda – zaśmiał się. – Tam była jakaś kuchnia czy coś w tym stylu! A co do tych twoich fanek… Bo nastolatki są dość głupie. Przynajmniej niektóre, te, które otwarcie pokazują zainteresowanie starszym osobnikiem. Powinny zająć się nauką, a nie chłopakami. Ale takie czasy nastały… Teraz to po kątach się całują i jakieś romanse wyprawiają. Ostatnio to jakaś piątoklasistka płakała, że ktoś ją zdradził. MASAKRA! - wykrzyczał zgodnie z prawdą. Naprawdę nie rozumiał tej nowej mody. Kiedyś to trzeba było skryć się za kotłownią, żeby skraść całusa, a teraz… Szkoda gadać! - Och… Aż taki stary to nie jestem. Ale coby nie udawać… Jaki sens było bać się tego Bjorna? Kilku uzdolnionych członków rodziny mogło położyć go na łopatki. Zabić, zakopać i wybić! – wykrzyczał trochę zbyt głośno. Cóż. Może zbyt dużo tego darcia się - ALE TY MUSISZ UTRZYMYWAĆ RÓD, CHŁOPIE! JESTEŚ JEGO GŁOWĄ! NIE KMINISZ?! NIEODŁĄCZNA CZĘŚĆ… I TYM PODOBNE. MUSISZ. M.U.S.I.S.Z! – dodał. Na jego miejscu poważnie by to przemyślał. Nie mógł stracić takiego ważnego rodu. A Dimitr był młody i bogaty – bez problemu mógł zeswatać się z inną czystokrwistą czarodziejką. Takie leciały tylko na kasę, a więc i dziecko poszłoby bez żadnego problemu. Musiał z nim o tym koniecznie porozmawiać. Przecież to było najważniejszą rzeczą! Jeśli Cronstorm nie zrobi sobie dzieciaka to cała tradycja, rodzina i cała reszta – to przepadnie. - E tam… Ogarnąłbyś tą rezydencję za ten skarb. Nie musiałbyś znosić tych głupich, rozwydrzonych bachorów. Naprawdę za tym nie tęsknisz? Przecież mógłbyś tutaj zamieszkać, pokazać, że Cronstormowie jeszcze żyją! – chciał go jakoś zachęcić. Po prostu musiał powiedzieć mu, że warto to utrzymywać, inwestować. - Ano… Nie jestem taki głupi! – rzucił jakby urażony. Tak naprawdę tylko się zgrywał i pokazywał, że można być w dobrym humorze nawet wspominając swoja zmarłą rodzinę. Coprawda nie znał nikogo z rodu Cronstorm – oprócz Dimitra, oczywiście. - Niestety… Nie to, że mam coś do mugoli, ale mogliby przynajmniej pozostać w swoim świecie. Narażają się na niebezpieczeństwo jakie sprawia Voldemort – zamknął usta. Zapomniał ugryźć się w język! To jedna z jego wad – mówienie co ślina na język przyniesie. – Zapomniałem się! – ogarnął się dopiero minutę później. Voldemort nie mógł im nic zrobić. Nie był jeszcze tak silnym człowiekiem! - Ja pikolę! Jak możesz być taki tajemniczy? – zapytał Keegan i ruszył za swoim przyjacielem.
|
| | | Dimitr Cronström
| Temat: Re: Stara rezydencja rodu Cronström [Szwecja] Nie 01 Lut 2015, 23:33 | |
| -Oh, nie musisz mi wypominać na ile wyglądam. Poza tym, giną teraz młodzi chłopacy. To nie takie łatwe się zestarzeć.- Odpowiedział. To prawda, że był młodym profesorem, może jednym z najmłodszych w personelu. Lecz wiedział, że o swoje życie trzeba obawiać się zawsze. -To raczej nie psychopata. Nie cechują go aspekty tego zaburzenia. No i wątpię, by ktoś jego poziomie intelektualnym zaliczałby się do tego grona.- Zażartował. Zebrało im się na obgadywanie? Najwidoczniej. -Homoseksualista? Nie mam pojęcia.- Dodał odgarniając jeszcze kurz z książek.
-Cóż, przyjaźnie damsko-męskie prowadzą zazwyczaj do...- Nie dokończył bo Keegan zniknął. Okazało się, że wpadł do sekretnego pokoju. Zdawało się być jakąś kuchnią, ale na ścianie wisiał gobelin na którym było drzewo genealogiczne. W tym pomieszczeniu składano rupiecie. Dimitr już miał ochotę czytać imiona z tapiserii, lecz uznał, że na to czas będzie później. Spokojnie, nie śpieszmy się. -Niestety, ja nie zrozumiem dzisiejszej młodzieży. Chyba dlatego, że już do niej nie należę, a czasy się zmieniają.- Napomknął już nie drążąc tego nieprzyjemnego tematu "fanek" Rosjanina. -Bjorn był potężnym czarnoksiężnikiem. Mimo reżimu jaki wprowadził wszyscy szanowali jego... moja nazwisko. Na rękę było trzymanie go przy życiu. Zabił swoich rywali. Myślisz, że nie wliczając krewnych?- Wytłumaczył. Mógłby zostać nauczycielem historii magii! Tutaj jest tyle informacji, że głowa mała.
-Landon, uspokój się!- Podniósł głos, by znów uciszyć znajomego. Wróżbita z całą pewnością nie panował nad sobą. -To nie takie proste. Nie chce mieć dziecka z jakąś kobietą do której nic nie czuje. A skoro nie spotkałem swojej wybranki to wątpię, by istniała jakaś, która ze mną wytrzyma.- W sumie nie oszukiwał siebie. Przypuszczał, że umrze samotnie przez swój dupkowaty charakter, a nazwisko wygaśnie. Niestety. Choć trzeba przyznać. Wykorzystanie pieniędzy na odbudowanie tej ruiny nie było wcale złym pomysłem. -Czy tęsknie... byłem tutaj zbyt krótko, aby uznać to miejsce za mój dom. Ale tutaj się urodziłem. Może masz racje...- Westchnął. Oh, ciężkie czasy się szykowały. Pora zmian. Słowa wróżbity trafiały w samo serce Cronströma. Gdy wypowiedziano słowo "Voldemort" Dimitr zamarł, ale po chwili chrząknął. Jedyne co powiedział to: -Zdarza się.- Czemu? A co, miał go teraz zlać?
-Tajemniczość to moja cecha!- Wykrzyczał biegnąc po schodach w dół, przyjaciel musiał się nieźle pośpieszyć, aby nie zgubić "gospodarza" tego zamku. Nauczyciele dotarli do kolejnej kuchni, strasznie brudnej. Według mapy tutaj było wejście do podziemi. Tam gdzie podziemia, tam złoto. -Szukaj wejścia.- Powiedział, ale długo tego robić nie musieli. Za szafą był drzwi. Dimitr bez zbędnego pierdolenia się przewrócił mebel, który się roztrzaskał. Chyba wzięła nad nim górę ciekawość i to cholerna. Rosjanin otworzył wejście i wszedł do środka. Z jego różdżki wydobyło się jasne światło. Katakumby. Śmierdziały i wyglądały tragicznie. -Trzymaj się mnie. Nie oddalaj i nie zgub.- Podał cenne rady, ponieważ dwóch dorosłych czarodziejów wkraczało w nieznane i niebezpieczne piwnice. Kto wie co się tutaj zalęgło! Po 10 minutach idąc na ślepo przed siebie natrafili na jakieś szczątki. Obrzydliwe. Cóż, nie było na kościach już mięsa, ale mimo wszystko... |
| | | Gość
| Temat: Re: Stara rezydencja rodu Cronström [Szwecja] Wto 03 Lut 2015, 13:50 | |
| - Chciałbyś, staruchu! – zażartował z uśmiechem wykrzywiającym jego twarz. – Niedługo będziesz taki jak ja! Zobaczysz, ten czas szybko zleci! – wykrzyczał trochę zbyt głośno. W sumie nikt nie mógł ich usłyszeć, jednak należało zachować jakąś ciszę i spokój. W końcu po kątach mogły kryć się szczątki Cronstormów. Myśl ta Keegana lekko przerażała, jednak był w stanie się ogarnąć i nie zemdleć. Raczej była to nutka adrenaliny wypełniającej jego ciało od najciemniejszych zakamarków. - Może i nie… w każdym bądź ranie na pewno nie jest o zdrowych zmysłach. Gdybyś był trochę starszy to poznałbyś go w Durmstrangu… W końcu on tam podobno uczęszczał. W każdym razie jeden pierwszoklasista płakał, gdy od niego wychodził. Czyżby gwałt?! – zaśmiał się z słów towarzysza. Przy nim można było naprawdę się świetnie bawić! A taką miał starganą opinię wśród uczniów. Ale to dobrze! Ta banda rozwydrzonych bachorów powinna się słuchać starszych! – Ależ oczywiście! Zobaczysz! Często widuje go na Nokturnie! Po prostu trzeba go śledzić… Najlepiej poprosić o to jakiegoś magicznego detektywa, aurora czy coś w tym stylu. W każdym bądź razie… Przyszliśmy tutaj w jakimś celu! - Oj, daj spokój! Ty masz wiele przyjaciółek a nadal żadnej nie wziąłeś! Więc proszę mi nie przesadzać tutaj… - rzucił krótko, zamyślił się, po czym dodał. – A poza tym… Ona jest zajęta. Diarmuid… Wiesz który? Ten od transmutacji. – Kiedy wyszedł, otrzepał się z kurzu i spojrzał na niego z dziwnym uśmiechem na ustach. Po chwili zgiął się w pół i wybuchnął niekontrolowanym śmiechem. – Ale czary! Naprawdę! Po co wam to było? Po co wam biblioteka? Haha! – Znalazł najbliższy kran i podszedł do niego. Był brudny, brzydki, lekko zepsuty. – Chłoszczyść! – rzucił krótko i w mig zabłysł on czystością. Uśmiechnął się ponownie. – Aquamenti! – pojawiła się krystalicznie czysta woda, której się napił. Następnie spojrzał na swojego towarzysza. Załamał ręce. – To nie ja! A jeśli chodzi o młodzież… - rozpoczął, po czym po prostu zaczął krzyczeć! – CHŁOPIE, JA W TWOIM WIEKU TO MIAŁEM SIEDEMNAŚCIE LAT! TY TEŻ MASZ PODOBNIE Z TĄ RÓŻNICĄ, ŻE MASZ SZESNAŚCIE! – wydarł się na cały głos. Uspokoił się dopiero na wzmiankę o Bojrnie. Ten gość był naprawdę złym człowiekiem. BRZYDKIM CZŁOWIEKIEM! I to i to… O. Tak można stwierdzić. – Potężnym? Dumbledore mógłby go zabić za pomocą jednego zaklęcia drętwota. Krewnych? A to dupek! JAK ON MÓGŁ ZABIJAĆ RODZINĘ? KTO GO SPŁODZIŁ? – Cholera jasna. Jak on mógł opowiadać o tym z takim spokojem malującym się na jego twarzy? Landon powstrzymywał się od ryknięcia na cały dom, a Dimitr… To ten drugi powinien to bardziej przeżywać. - Ale… Ale… To takie dziwne! MIAŁEŚ UTRZYMYWAĆ RÓD! JESTEŚ JEGO GŁOWĄ! – powiedział prawie nakazując. Musiał mu znaleźć jakąś kobietę – a mógłby być ojcem chrzestnym tego dzieciaka. Wiedział, że lekko uraził Cronstorma. Wypowiedział tylko dwa ciche słowa. Czy on bał się tego imienia? Tak jak wszyscy? Zapewne tak. Skoro tak zareagował. Nie jego wija, że miał taki charakter! Musiał zachowywać się normalnie na swój sposób. Najpierw pokonać schody, być szybkim. Bolał go kręgosłup, o mało co nie złamał sobie piszczeli. Kropelki potu spływały po jego twarzy. Okulary prawie się rozbiły. Ale biegł… Nie poddawał się. Gdzie prowadził go towarzysz? Zapewne do katakumb. Keegan nie był głupi i wiedział czego ten szuka. Pochowanego skarbu. Chciał to wszystko odbudować. - NA SKARPETKĘ TROLLA! – ryknął. – CO TY TAKI NACHALNY NA ZNALEZIENIE TYCH KATAKUMB?! – ryknął nieco przerażony, po czym użył zaklęcia Lumos. – Nie jestem głupi… Nie zgubię się! – po dziesięciu minutach przemieszczenia katakumb zwolnili. Keegan sam nie wiedział czemu. Jego towarzysz schylił się i zmierzał w wybranym kierunku. A kiedy światło różdżki padło na szczątki, Keegan zaczął wrzeszczeć. Złapał się za serce, po czym wykrzyczał. - TO BYŁO STRASZNE! |
| | | Dimitr Cronström
| Temat: Re: Stara rezydencja rodu Cronström [Szwecja] Wto 03 Lut 2015, 19:26 | |
| -Jak wspomniałem... jeśli dożyję.- Dimitr to straszny pesymista. Wmawia sobie, że prędzej czy później przyjdzie do niego jakiś śmierciożerca chcący go zachęcić do wstąpienia w ich szeregi. Jeśli by odmówił, zginąłby. Co prawda już parę lat temu miał taką sytuacje. Ale "tragiczny wypadek" kiedy ten zły wpadł pod pociąg... eh. -Do Dumstrangu uczęszczali przeróżni ludzie. Ja i tak nie miałem okazji poznać zbyt wielu ciekawszych przypadków. Bardziej to ja do nich należałem.- Co nie mija się z prawdą! No bo co? W końcu dziedzic szlachetnego rodu! A za czasów szkolnych Dimitra, Cromstromowie byli dość poważani i liczni. Szkoda, że wszystko przemija. -Jeśli gwałt, to ja bym mu złamał kark.- Odparł, pół-żartem, pół-serio. -Nie chcę mi się tracić na to czasu. Ale widocznie ty miałeś zabawę...- Dokończył w sprawie Onriego. Mało ciekawy temat, tylko ponabijać się można przez parę minut. -Przyjaciółek? Co mam przez to rozumieć? Ja nawet przyjaciół nie posiadam... poza tobą.- Oh, zabrzmiało tak romantycznie, że rosjanin postanowił szybko coś dopowiedzieć bo zapadła niezręczna cisza. -...nie wziąłem bo nic mnie nie interesuję. A co do tego Diarmuida... Pamiętaj, że facet nie ściana, da się przesunąć.- Zażartował słynnym tekstem dotyczącym odbijania dziewczyny. Dimitr był w pełni przekonany, że gdyby wróżbita trochę się postarał zdobyłby Chantal. No, ale nie ma co nad tym filozofować. Obserwował uważnie ruchy Keegana, nic nie odpowiadając. Człowiek znowu dostał napadu śmiechu. To chyba nienormalne. Profesor czasami zastanawiał się, czy osobnik w okularach jest normalny psychicznie. Czy nie jest stuknięty. No, ale póki nie robił krzywdy i kończyło się na ciągłym śmiechu. Oho... zaczęły się znów krzyki Landona. -Trochę... nie rozumiem...- Odparł. Chyba wróżbicie się kalkulacje pomyliły. Albo ten błąd matematyczny był zamierzony. -Sądzę tylko, że chodź mam dopiero 25 lat, to już chyba umysłowo jestem za stary na to wszystko.- Dodał metaforycznie. -Keeg, pamiętaj, że Olafa zabił jego własny syn. W mojej rodzinie rodziły się same szumowiny, nie zważające na krewnych. Tak działa właśnie złe wychowanie i straszne tradycje. Co do Bjorna, który to zapoczątkował... nie wiem, czemu był takim potworem. Musiał widocznie wpaść w złe towarzystwo. Ale mój ojciec trzymał jego pamiętnik w swoim gabinecie. Później możemy zobaczyć jak to wyglądało naprawdę.- Wytłumaczył, po czym podał propozycje. W sumie odkrywanie tego jak wyglądało życie ludzi sprzed wieków było bardzo ciekawe! Czy ktoś z nas nigdy nie myślał o tym, aby przenieść się w czasie i żyć jak na si przodkowie? No może nie Rosjanin. On przez dłuższy czas bardziej myślał and tym jak przeżyć niż nad przeszłością o której snuje się jedynie domysły. -Nic nie miałem! Nie zostałem także głową rodu z wyboru! Tak się składa, że niefortunny los zechciał powybijać wszystkich moich krewnych i zostawić mnie samego z tym wszystkim!- Także krzyknął. Chyba pierwszy raz w stronę wróżbity. Poniosło go, ale kolega robił za duży nacisk na niego. Gdyby ostatniemu Cronströmowi zależałoby na kontynuowaniu dziedzictwa już by się wziął za to... Nie sądził, że Landon, aż tak się zmęczy. Facet kondycje tracił... -Sam mówiłeś bym znalazł majątek i go wykorzystał, teraz jest okazja!- Odparł kiedy zagłębili się w ciemności. Ah, spodziewał się krzyku przyjaciela. Aż uszy bolały bo rozniosło się po podziemnych tunelach. -Uspokój się!- Opanował go jakoś. Sam nie uważał szkielet za coś strasznego. Lecz powód z którego On tutaj się w ogóle znalazł mógł zjeżyć włos na głowie. "Szlachcic" znalazł przy truposzu małą książkę. Dziennik, bądź pamiętnik. Mniej zgrabnie pisany od tego Olafa. Dimitr zaczął czytać na głos. - Cytat :
"Ingosius to ciekawy przypadek w rodzinie Cronströmów. Może i najciekawszy! Spędziłem wiele lat nad doszukaniem się wszystkich informacji na temat życia mojego przodka o którym wolano zapomnieć, a także dane Jego potomków. Chciałbym przedstawić wam fragment moich posunięć w tym kierunku: "Ingosius żył około 500 lat temu, należał do naszej słynnej rodziny szlacheckiej. Ale nie trzymał się twardych zasad jak inni. Wolał zwiedzać świat, niż siedzieć w zamku. W końcu uciekł pozostawiając rodzinę za sobą. Zmienił imię i nazwisko na "Daren Aranpisso", oraz zamieszkał we Włoszech. Potężny czarodziej! Zgładził smoka węgierskiego dla króla! A także pokonał wielu nadwornych rycerzy w pojedynkach na miecze. Zdolności tego człowieka były widocznie niedoceniane w Skandynawii. Warto wspomnieć, że miał upodobanie do mugolek. Ciekawiły go bardziej niż przepiękne czarownice, bogate i poważane[...] Przez lata próbowałem poznać jego potomków, tą gałąź drzewa Cronströmów, która odbiegła najdalej od reszty. Prawda była poruszająca. Przypadki rodzenia się charłoków były częste. Chyba ciągłe brudzenie krwi i mieszanie jej z mugolską dało się im we znaki. W moich badaniach i dokumentach mam nawet spory spis odległych krewnych, lecz wspomnę jedynie o obecnym żyjącym. Savos Mefistofeles Aren. Charłak odbiegający od każdej normy znanej przeciętnym czarodziejom. Niewiele wiem, ale prowadzę badania[...]" Dimitr myślał, że zaraz przeżyje załamanie nerwowe. Savos Mefistofeles Aren? Savos Aren! Czy ten krukon z Hogwartu ma drugie nazwisko? Czy wielki przypadek? Jednak nic nie wspomniał Keeganowi. Jeszcze nie uprzedzajmy faktów. |
| | | Gość
| Temat: Re: Stara rezydencja rodu Cronström [Szwecja] Sro 04 Lut 2015, 17:35 | |
| - Oj… Już nie postarzaj się tak bardzo, stary pryku. Może jesteś stary duszą, a młody wyglądem… No dobra… Jednak się pomyliłem. Sorry – obejrzał przyjaciela od stóp do głów, po czym parsknął śmiechem i chwycił opasły tomik zaklęć użytkowych. Pewnie używały go gospodynie domowe – do wyczyszczenia jakichś tam rzeczy. No bo jakiemu bogatemu czarownikowi chciałoby się rzucać zaklęcia na te wszystkie przedmioty? No właśnie – żadnemu. Arystokraci byli potwornymi leniami chociaż Dimitr się na ich tle wyróżniał. No cóż… Przynajmniej jeden, normalny czarodziej. Sam Keegan nie należał do jakiegoś tam starożytnego rodu. Mimo, że w jego rodzinie przeważali czarodzieje czystokrwiści to istniało to od niedawna. I nie kładli oni nacisku na status krwi. Szanowali każdego obywatela magicznego świata i starali się pomagać w potrzebie. Dobre serce, prawda? No właśnie… Keegan sam kiedyś był potwornym zarozumialcem – zawsze mądrzył się jaki to on jest dobry, że ma taki status, a nie inny. Kiedy jeszcze się uczył Landonowie byli znaną rodziną… A potem jego rodzice zginęli, trafił do sierocińca i wszyscy go zostawili. Może dlatego stał się taki walnięty? Wszystko było możliwe, więc nie należało tej opcji całkowicie wykluczać. - No tak… - zamyślił się mężczyzna. A to zdarzało mu się często – najgorzej było na lekcjach, które miał prowadzić bardzo starannie. Ale jak wytrzymać z takimi ciekawskimi uczniakami, którzy pytali o wszystko co możliwe? No właśnie… Nijak! – Komu chciałoby się rozmawiać z całą szkołą. Pewnie każdy chciał się z tobą przespać, bo ty Cronstorm, bo ty ten arystokrata. Można i tak – zaśmiał się lekko, po czym spojrzał w jego ślepia – niebieskie, błyszczące – niczym u kota. – Nie należy się tym głupkiem przejmować. A co do tej zabawy… Chyba wypiłem eliksir rozśmieszający. Nie wiem, kiedyś coś mi dosypali do karafki. A zresztą… - machnął lekceważąco rękoma. Temat gbura Onriego już mu się nudził, więc należało przestać o tym głupku rozmawiać. Po co tracić czas na tego lekarzyka? Co najwyżej można rzucić go na pożarcie kałamarnicy! O. To byłoby całkiem dobre… - Ona bardziej do ciebie – uśmiechnął się chytrze spoglądając na niego kątem oka. Chantal mogłaby zostać zeswatana z Dimitrem – byli młodzi i starzy jednocześnie. W każdym bądź razie… Diarmuid był dość dziwnym czarnoksiężnikiem, którego trudno „przesunąć”. Och… Z pewnością nie był normalny. Ale czy to oznaczało, że był nienormalny? Nie. Był po prostu pierdolnięty, ale w dobrym sensie tego znaczenia. Bo na pewno nie pociągał go ból innej osoby – poza tym tylko zachowywał się dość dziwnie i należało mu nie zwracać uwagi. Taki był i nic nie mogło tego zmienić. - Nie rozumiesz? – parsknął śmiechem. Myślał, że to co mówi jest zrozumiałe i dość normalne. – Chodzi o to, że w tych czasach osoby w Twoim wieku duchowo mają szesnaście lat. W tamtych czasach było podobnie, ale czuliśmy się na siedemnaście – rzucił krótko, wykrzywiając twarz w dziwnym wyrazie. Sam nie wiedział jak to nazwać… Może po prostu musiał to zrobić? – Ale skoro uważasz, że jesteś stary to cóż… Nic na to nie poradzę. W końcu to ty najlepiej wiesz jak czujesz się w swoim wcieleniu – uśmiechnął się słabo, po czym otrzepał z kurzu najbliższą księgę. - No cóż… Można i tak. Na szczęście ty nie odziedziczyłeś tej głupiej smykałki do zabijania swoich krewnych. W ogóle nie zabijasz! No. Chyba jeden z tych nielicznych normalnych członków rodu Cronstorm. Historia tej rezydencji jest bardzo ciekawa… W sumie to przez tego dupka, Bjorna, zginęła cała twoja rodzina. Powinien smażyć się w piekle… Ciota taka z niego. Uważał się za najlepszego człowieka na świecie, a zginął w jednym pojedynku… Hehe. W sumie wielu uczniów w szkole pochodzi z takich rodów – stwierdził zgodnie z prawdą. Takie osoby(w większości) były strasznie zarozumiałe i chwaliły się swoją pozycją majątkową. Po prostu nikt nie mógł im podskoczyć, a jeśli już się odważył to kończył w błocie. No cóż… Można i tak, nie? - Nie no spoko… – uniósł ręce do góry w geście poddania. Trochę człowieka poniosło, jednak przyjacielowi idzie wybaczyć. Keegan często odstraszał ludzi swoim charakterkiem. Ale co tu poradzić? Nic nie da się poradzić! Taki już był! - Wyrażam tylko swoje zdanie, ale jeśli nie pasuje ci spłodzenie krewnego to okay.
*** - Sorry, człowieku… - wydyszał kiedy wreszcie się zatrzymali. Złapał wielki haust powietrza i pokręcił z niedowierzaniem głową. – Ale ja już taki młodziutki nie jestem… Kondycje się kiedyś traci, nie? Takiemu staruchowi jak ja można wybaczyć. Cztery dychy na karku – zaśmiał się jakoś dziwnie. Sam nie cieszył się z powodu starości, która nieubłagalnie nadchodziła. Przed Dimitrem jeszcze wiele szczęśliwych lat życia. A Keegan niedługo się zestarzeje i być może trafi do grobu. Taka była straszliwa przyszłość, która chciała nadbiec jak najszybciej. Może wyglądem trzymał się dobrze, jednak musiał ogarnąć swoją kondycję. Chyba czas na krótkie ćwiczenia, nie? - CO?! – ryknął przerażony. – J-ja… Savos… Kojarzy mi się z tym Krukonem, który cały czas otrzymuje jakiś szlaban i ujemne punkty. Czy myślisz o tym co ja? – zapytał z nutą zainteresowania w głosie. |
| | | Sponsored content
| Temat: Re: Stara rezydencja rodu Cronström [Szwecja] | |
| |
| | | | Stara rezydencja rodu Cronström [Szwecja] | |
|
Similar topics | |
|
| Pozwolenia na tym forum: | Nie możesz odpowiadać w tematach
| |
| |
| |