|
| |
Autor | Wiadomość |
---|
Melanie Moore
| Temat: Re: Dział "Transmutacja" Czw 27 Sie 2015, 18:17 | |
| Długi czwartek już właściwie był za nią. Przyjemny dzień i deszczowy, a jak wiadomo dla Melanie deszcz jest rzeczą jak najbardziej przyjemną. Chociaż większość osób marudzi, no ale przecież taka jest angielska pogoda! Trzeba z tym żyć, przyzwyczaić się i nawet polubić, a Puchonka tego dokonała. Co prawda jesienny deszcz, a letni różnią się od siebie znacznie, ale nie dla niej. Wręcz przepada z chłodem, gdyż może przywdziewać ulubione swetry, których jest fanką. Postanowiła uprzątnąć swoje zbiory zapożyczone z biblioteki, trochę tego było i żeby nieść do wszystko na IV piętro? Sześć różnych tomów, ważących pewnie w połowie tyle co sama Melanie. Dlatego też musiała się posłużyć cudownym zaklęciem by chociaż część książek unieść w powietrze i tak iść do biblioteki. Dwie książki pod pachę, reszta pod wpływem zaklęcia Wingardium Leviosa unosiły się nad nią kierowane cały czas różdżką. Musiało to wyglądać dość zabawnie, raczej nie wiele Puchonek ma takie zamiłowanie do nauki. Pod tym względem bardziej jej do Ravenclaw, ale to nic w porównaniu do pozostałych jej cech charakteru. Przemierzyła tak już wszystkie piętra, oczywiście na skróty by się nie bawić w przejście albo psikus ze schodami. Dotarłszy w końcu na miejsce mogła odłożyć książki tam gdzie ich miejsce. Dział zaklęć i uroków, wróżbiarstwo i na samym końcu dział transmutacji. Najcięższa książka jaką miała. Wtedy właśnie zobaczyła znajomą jej dziewczynę rok młodszą, która siedziała przy stoliku nad stertą materiałów. Skierowała książkę pod regał, a ona sama powędrowała na swoje miejsce. Schowała różdżkę do spodni i stanęła przy stoliku opierając o nie biodro -Witaj Blake, nad czym siedzisz? - spytała ciekawskim tonem, ale oczywiście w miarę cicho. Nachyliła się nad nią zaglądając do podręcznika - albo nie będę Ci przeszkadzać - rzuciła jeszcze unosząc dłonie w górę. Nie chciała się narzucać, skoro tutaj jest to na pewno w jakimś celu, czyli nauki. Zrozumiałaby w stu procentach gdyby jej powiedziała "Wybacz, uczę się. Pogadam potem ok?" Nawet gdyby to było w typowo oschły sposób, ale dawno po prostu nie gadały i tyle. |
| | | Jason Snakebow
| Temat: Re: Dział "Transmutacja" Czw 27 Sie 2015, 22:58 | |
| //Bilokacja za przyzwoleniem// "Szeroki świat jest pełen wielkich cierpień, i wielkich radości, mój przyjacielu. To pierwsze utrzyma Cię na właściwej drodze, a drugie sprawi ze podróż będzie znośna..." - R.A.Salvatore
Jason postanowił zabrać się za porządki. Ot, taki z niego porządny Puchon. Dobra, tak naprawdę to postanowił poodnosić niepotrzebne książki do odpowiednich działów w bibliotece. Wstał więc rano, ogarnął się w miarę szybko, poza włosami oczywiście, które są jego wizytówką i jednocześnie wielkim, nieokrzesanym chaosem. Ubrał ciemne jeansy, wygodne trampki, czarny podkoszulek, na który to zaś zarzucił koszulę w niebieską kratę, a na całość sztandarowo szata z Hufflepuffu. Tak się dziś wystroił, jak struś na dożynki, czy coś w ten deseń. Ruszył więc korytarzem w kierunku biblioteki. Początkowo miał ochotę pójść przez ruchome schody, jednak w ostatniej chwili zmienił zdanie. Co prawda nigdzie się nie śpieszył, ale z drugiej strony nie miał ochoty spędzić połowy dnia czekając, aż ruchome stopnie łaskawie go przepuszczą tam gdzie chciał pójść. Poza tym, był trochę w niehumorze na takie "żarciki". Znów miał koszmary. Ostatnimi czasy bardzo mało spał. poza tym, bywają takie dni i noce, które zmieniają wszystko. Bywają takie rozmowy, które są w stanie wywrócić do góry nogami cały nasz świat. Nie możemy ich przewidzieć i nie możemy się na nie przygotować . Czyhają gdzieś, zapisane w łańcuchu pozornych przypadków, nieuchronne jak świt po ciemności. Jak Jason czuł się podczas takich nocy pełnych koszmarów? Dziwnie. Nie potrafił tego dobrze określić. Czuł się jakby brnął w ciszę głuchych ulic, zaklęty jakby we mgle własnych słabości. I mrok jest tam, gdzie stawia swe kroki. Miał problem z opisywaniem swoich odczuć, bardziej próbował je analizować pod względem logicznym niż emocjonalnym, co oczywiście nie daje żadnych widocznych efektów. Trzymał więc pod pachą trzy opasłe tomiska z zakresu transmutacji, dość ciężkie i nieporęczne, ale dał radę. Mijał po drodze milion twarzy, do paru nawet lekko się uśmiechnął. Jest progres w jego zachowaniu, nie ma co. W końcu wszedł do zacisza Panny Pince i starał się zachowywać jak najciszej. Wiedział bowiem, że wystarczy jeden dźwięk, by ściągnąć na siebie zarówno gniew niebios jak i kohorty piekielne. A tego żaden śmiertelnik by nie chciał, uwierzcie mi. Wszedł cicho i powoli, powoli skierował się w stronę odpowiedniego działu, będącego zbiorem szerokiej wiedzy transmutacyjnej. Gdy już się tam znalazł zobaczył dwie, dziewczyny z własnego, żółtego domu, Melanie oraz Blake. Lekki, ledwo zauważalny uśmiech znalazł się na jego twarzy. To takie nie puchońskie przesiadywać w bibliotece. No cóż, widocznie w ich przypadku Tiara mocno się pomyliła. Ale czy na pewno? - Cześć.. - szepnął do dziewczyn, po czym na półkę odłożył swoje tomiska. W zasadzie nie musiał, same tam powędrowały, gdy tylko zbliżył je do odpowiedniego regału. Magic.... Przeszedł dwa regały dalej i zaczął wyciągać kolejno tomy, oglądał tytuły. Szukał czegoś. Jednocześnie nie robił tego świadomie, ale nadsłuchiwał. W ciszy bowiem zaklęty jest krzyk o niesamowitej sile. Trzeba tylko wiedzieć, gdzie nadstawić ucha. Gdy tylko znalazł odpowiednią książką, usiadł przy stoliku, gdzie Blake oglądała jakieś pisane dzieło. Zajął miejsce przy końcu stolika, nie chcąc im przeszkadzać, ale także z powodu tego, iż nie przywykł do ich obecności...Nawet, jeśli już tyle lat ze sobą mieszkają pod jednym dachem. Ot, taki Puchon. |
| | | Blake Blackwood
| Temat: Re: Dział "Transmutacja" Czw 27 Sie 2015, 23:54 | |
| W bibliotece musiało być cicho, nie było to więc idealne miejsce na szkolne ploteczki czy inne takie spotkania towarzyskie. Może dlatego właśnie obrała to miejsce Blake, jako jedno ze swoich ulubionych. Nikt jej tu nie zaczepiał, każdy przychodził tu we własnej sprawie, zachowując przy tym ciszę, byleby tylko nie zdenerwować wiecznie naburmuszonej pani Pince. Czytelnia była swego rodzaju samotnią, której nie dane jej było uświadczyć w Pokoju Wspólnym puchonów. Słysząc otwierające się drzwi, najpierw jeden raz, a potem drugi spojrzała w ich stronę i jęknęła w duchu - oto Pokój Wspólny przyszedł za nią. Melanie kroczyła w jej stronę, a z każdym jej krokiem panna Blackwood uświadamiała sobie, że w zasadzie nie ma nic przeciwko jej towarzystwu. W sumie i tak nie miała dziś głowy do nauki i prędzej czy później wróciłaby do lochów, by tam zaszyć się w swoim dormitorium. - Nie przeszkadzasz - odpowiedziała uśmiechając się serdecznie i zamknęła księgę do transmutacji na znak, że faktycznie skończyła robić to, co robiła, gdy Melanie zawitała w bibliotece. W międzyczasie przywitała się też z Jasonem, który szybko zniknął między półkami. Spojrzała na towarzyszkę nie bardzo wiedząc jak zagadać. Prawie nic o niej nie wiedziała. Była rok wyżej, podobnie jak Snakebow, toteż nie należała do wąskiego grona jej znajomych. Kiedyś razem próbowały uczyć się latania, ale Blake dała sobie spokój dość szybko. Miotła nie posłuchała jej ani razu, toteż obydwie puchonki więcej się naśmiały, niż nauczyły. - Padam z nóg - odezwała się wreszcie. - Czekam na dzień, w którym będę mogła porządnie się wyspać i nie spóźnić na śniadanie. Nie wiem, czy kiedykolwiek nadejdzie. Dlaczego tiara nie przydzieliła mnie do Slytherinu? Mogłabym mieć oficjalnie wyrąbane we wszystko - zażartowała. Kątem oka dostrzegła, jak Snakebow zajmuje miejsce przy końcu jej stolika i robi... Coś. - Nie krępuj się, chodź bliżej, chyba, że aż tak cię onieśmielamy - rzuciła w jego stronę lekko zszokowana, że z jej własnych Blak'owych ust wyszło tak śmiałe zdanie. Ot! Przyganiał kocioł garnkowi. To jasne, że z całej tej trójki to właśnie panna Blackwood była tą najbardziej nieśmiałą, ale jeśli otworzy się jeszcze bardziej, wszystko się zmieni? |
| | | Melanie Moore
| Temat: Re: Dział "Transmutacja" Pią 28 Sie 2015, 11:42 | |
| Jak widać nauka Blake nie była, aż tak ważna skoro bez zawahania zamknęła książkę. Dla niej lepiej, chociaż faktycznie biblioteka nie jest dobrym miejscem na pogaduszki. O tyle dobrze, że im się poszczęściło i nie było tutaj żadnego Krukona, który mógłby je uciszać. Normalka. Dlatego Mel woli brać książki ze sobą, a potem zwracać. Gdyż w tym miejscu zawsze spotka kogoś z kim chciałaby zamienić przynajmniej dwa słowa, które potem przekształcają się w cały dialog i ciche pośmiechiwanie pod nosem. Wtem za jej plecami pojawiła się osoba płci męskiej, poznała ten głos. Odwróciła się by potwierdzić, że to była osoba, o której myślała. -Cześć Jason - odparła krótko, a on jednak zajął się swoimi sprawami. Mogła wrócić dalej do Blake, która starała się jakoś podtrzymać tę rozmowę, a może i nie. Jak się dowiedziała, miały ten sam problem ze snem. Jeszcze kilka dni temu wyspanie się to było również jej marzeniem. Gorzej, Mel zawsze była wszędzie na czas, zarwane noce gdyż nie miała już innej pory do nauki. -Skąd ja to znam. Polecę Ci jeden mały trik, jednego dnia po prostu wszystko to olej, tak jak ja. W jeden dzień znowu byłam gotowa do działania - nie przejmować się niczym, odłożyć coś na później. Świat się nie zawali przez to, była nawet sobie wdzięczna, że tak postąpiła. Gdy zrobiła sobie dzień, w którym interesowała się tylko sobą, snem i błogim lenistwem nazajutrz była jak nowo narodzona - Nie żartuj sobie nawet. Nie chciałabym byś została kolejnym obślizgłym ślimakiem - tak już sama określa tych Ślizgonów, albo przynajmniej od niedawna. Pucholand i Slytherin to całkiem dwa różne światy, nie ma nawet jednej rzeczy, która by ich w jakikolwiek sposób łączyła. Spojrzała na Jasona, który widocznie chciał się odizolować od dziewczyn, czy nie zdawał sobie sprawy, że skoro Melanie tutaj jest to nie ma szans na naukę czegokolwiek? -Zostaw tę książkę i powiedz co u Ciebie słychać - rzuciła w jego stronę krzyżując ręce na piersi. Jakoś nie miała tak sumienie by jej kolega z roku siedział i czytał pod czas gdy one obie sobie rozmawiają o niczym poza nauką i transmutacją. Jednakże wiedziała, że Jason już taki po prostu jest, może jednak da się przekonać i odłoży tę nudną lekturę na później. Maja jeszcze trochę czasu do końca roku, spokojnie się wyrobi jak jeden dzień sobie odpuści. Twierdzi to dziewczyna, która każdego dnia poświęca czas na naukę, ale i jednocześnie nie chce tracić z życia, to też nie ignoruje znajomych. Czy to nie jest przypadkiem sprowadzanie na złą drogę? Odrywanie od nauki? Niegrzeczna Mel, kusi ludzi i odrywa od nauki, jeszcze potem się okaże, że Jason dostanie Trolla i co wtedy? Będzie miała poczucie winy! |
| | | Jason Snakebow
| Temat: Re: Dział "Transmutacja" Pią 28 Sie 2015, 22:59 | |
| "Piękno istnieje niezależnie od czasu. Czasu potrzebujemy jedynie by je odnaleźć. "
Ludzki mózg jest niesamowity w swym działaniu. Potrafi pracować dwadzieścia cztery godziny na dobę na najwyższych obrotach ( choć w mniemaniu niektórych mugolskich naukowców wykorzystujemy zaledwie 1/3 potencjału naszego mózgu, czy jakoś tak), a mimo wszystko i tak znajdzie się nagle jakaś luka...jakaś przerwa w tym taśmociągu myśli, która rozwala nam całą pracę. Zawsze przez tę dziurę potrafią wpełznąć myśli, których tak naprawdę w ogóle w sobie nie chcemy. A może właśnie boimy się do nich przyznać? Albo jeszcze inaczej - trzymamy wszystkie myśli w sobie, niektóre jednak zamykamy za bardzo grubym murem, który stawiamy każdego dnia od początku. Taki murarzem własnej osobowości jest właśnie Jason. Ludzie mówią, że "dla chcącego nie ma rzeczy niemożliwych"... czy to dlatego, tylu z nich, chce być " Bogiem" dla innych? Czy może chcą być Bogiem dla samych siebie, rozporządzać swoją psychiką i ciałem wedle własnego upodobania, swoistego egoizmu? Jason nie określiłby się wszechmogącym dla samego siebie, wręcz przeciwnie. Bardziej pasowałoby tu określenie wroga. Puchon jest wrogiem dla samego siebie, zamyka część swoich emocji, niejako niszczy się od środka. Dwa wilki walczą ze sobą nieustannie, ale wygrać może tylko jeden. Ten karmiony. Teraz znowu Jason znajdował się w tej części szkoły, którą mógł określić mianem swojego azylu. Czuł się w bibliotece bezpiecznie, uwielbiał tę słodką ciszę, która w swojej niezwykłości mile łechtała jego małżowiny uszne. Brak jakichkolwiek dźwięków, jedynie oddech czy bicie serca to najwspanialsza melodia na świecie. Dodatkowo w ciszy ponoć znajduje się najwięcej krzyku, trzeba tylko dokładnie się w nią wsłuchać, a można dowiedzieć się naprawdę wielu interesujących rzeczy. Paradoks prawda? Najbardziej paradoksalna jest jednak sama istota ludzka... Posiada¬my, by zaraz coś utracić, dążymy, by przez chwilę dotknąć stopami miejsc, których tak pragnęliśmy i zaraz potem podążamy dalej zostawiając to za sobą i jeszcze na długo potem przed nami nie ma po prostu nic. Tracimy kawałek siebie w każdej kolejnej sekundzie, czas leci nieubłaganie. Czasem warto zadać sobie pytanie, jak go wykorzystasz? Co ze śladami kroków pozostawionych w miejscach, do których nie wrócimy? Co z naszymi relacjami, które w pozostaną puste i zamknięte, wypełnione resztkami naszych oddechów? Odpowiedź jest prosta...nie wracaj tam, tylko pozwól sobie odzyskać wzrok, słuch, czucie... czucie w sercu i czucie na skórze, by odnaleźć nowy dotyk, nowy rytm bicia serca, poczekaj aż pozwolisz sobie poczuć ciepło pulsu w żyłach. Niby żyjemy...niby jesteśmy martwi... Jason myślami był gdzie indziej, jakby wypad do biblioteki był tylko pretekstem. Ale przed czym tak naprawdę uciekał? Nieważne, póki co. Teraz siedział na końcu stołu i kartkował pożółkłe strony wielkiej księgi, na których wypisane były czasem niezwykłe cuda, ale czasem również i takie rzeczy, która zakrawały o zwykłą bujdę. Dlaczego więc to robił? Dlaczego tylko marnował czas na przeglądanie książki, której treść do niczego mu nie była potrzebna? Chciał oczyścić myśli, uporządkować je, ponieważ oscylowały wokół jednego wydarzenia i jednej osoby, na myśl której robiło mu się...ciepło. Bardzo ciepło. Z rozmyślań wyrwały go pytania koleżanek. Wyprostował się czując, jak robi mu się głupio. Chrząknął cicho i powiedział. - Co u mnie słychać... - zaczął, lecz nie wiedział co tak naprawdę powiedzieć. Jego życie...było dość nudne, nie obfitowało w jakieś wydarzenia, którymi mógłby się pochwalić Puchonkom. W sumie...jest jedno, ale...jest to sprawa wyłącznie między nim, a pewną Krukonką. O której notabene myśli jak najęty. - W zasadzie to co zawsze... czyli...w sumie nic ciekawego...a..u Was? No, to się popisał górnolotną wypowiedzią. Spojrzał na Mel, której wzrok dosłownie go przeszywał, Blake również patrzała na niego jak na małe dziwadło ( do czego w sumie się przyzwyczaił). Nie wiedział czemu, ale czuł się lekko osaczony. - Ekhm.. -chrząknął cicho, po czym zamknął książkę i zmarszczył brwi. - Czy....eee...znacie może...Cynthię Harpadóttir? Znaczy no...bo...miała mi oddać książki i...ten... Oj, chyba się wsypał, jednak jego ciekawość wygrała nad jego racjonalnym myśleniem. Roma Invicta. Miał tylko nadzieję, że może im zaufać. |
| | | Blake Blackwood
| Temat: Re: Dział "Transmutacja" Sob 29 Sie 2015, 13:02 | |
| W puchońskim towarzystwie czuła się nadzwyczaj zrelaksowana. Puchoni nie oceniali siebie nawzajem, nie taksowali wzrokiem, nie interesowali się przesadnie życiem innych uczniów, nie zajmowali się wyłącznie plotkami tylko po prostu byli. Mieli przyjazne nastawienie, uprzejmie zwracali się do wszystkich wokoło i była to na przestrzeni lat miła odmiana dla Blake, która wychowała się słysząc w domu wiecznie opryskliwy ton własnej matki, obwiniającej ją często o rzeczy, na które dziewczyna absolutnie wpływu nie miała. Panna Blackwood odsunęła od siebie podręcznik jak najdalej mogła, choć doskonale wiedziała, że nuka wcale jej dziś nie ominie, i rozłożyła się na stoliku nie spuszczając wzroku z Melanie. - Chciałabym tak, ale jestem pewna, że gdybym spróbowała, to po kilku godzinach cichy głosik tu w mojej głowie - popukała się w czoło - zacząłby robić mi wyrzuty, że marnuję dzień. Ja oczywiście opierałabym mu się, ale niezbyt długo. Daję sobie maksymalnie godzinę - powiedziała z uśmiechem. - Dobra rada, ale nie dla mnie - dodała jeszcze. Podniosła głowę ze stolika i stłumiła chęć ziewnięcia, które nagle ją opanowało. Naprawdę była porządnie zmęczona, ale przecież jeśli tylko wypije kubek parującej kawy uda się jej jeszcze przetrwać kilka godzin. Odsunęła od siebie myśli o czekającym na nią ciepłym łóżku w dormitorium i parsknęła mimowolnie śmiechem usłyszawszy stwierdzenie panny Moore. - O nie, ja bym się tam kompletnie nie odnalazła. Nie potrafiłabym być tak wredna jak ślizgoni, chociaż czasami im trochę zazdroszczę. Są mimo wszystko tacy popularni i nawet lubiani, przez co dużo im uchodzi płazem - odparła, choć sama w zasadzie nigdy nie dążyła do popularności. Nie nadawała się do tego, z tą swoją nieśmiałością i zbyt miękkim sercem. Przez całe sześć lat nauki pozostawała niewidzialna dla reszty szkoły i nic nie zapowiadało by to kiedykolwiek mogło się zmienić. Spojrzała na Jasona, który sprawiał wrażenie, jakby się trochę w życiu pogubił i nie miał pojęcia co im odpowiedzieć. Blake lubiła Snakebowa. Był czystym puchonem, podobnie jak i ona sama. Pociesznym, lekko niezdarnym, posiadającym trochę nostalgiczne usposobienie. Tak jak teraz. Blake wzruszyła ramionami uśmiechając się do chłopaka. - U nas też stara bieda, żadnych nowych ploteczek. Chyba jesteśmy zbyt nudne - zaśmiała się. Pytanie, które zadał Jason jeszcze bardziej rozweseliło pannę Blake. Jego ton sprawiał wrażenie tak mocno zażenowanego, że puchonka wcale nie musiała na niego patrzeć by móc sobie wyobrazić jak potężny rumieniec oblewa jego twarz. Jason się zakochał? Blake zakochiwała się średnio raz w miesiącu i nigdy nie odważyła się zagadać do chłopaka do którego aktualnie wzdychała. Nic nowego jeśli chodzi o nią. Słyszeć jednak takie rewelacje z ust innej osoby było dość zabawne i dziewczyna ledwo powstrzymywała się by nie wybuchnąć gromkim śmiechem, co mogłoby skutkować wyrzuceniem ich z biblioteki za zakłócanie ciszy. Poza tym nie chciała, by Snakebow'owi zrobiło się przykro. Jeszcze by się obraził, a to ostatnia rzecz jakiej Blake by sobie życzyła. - Nazwisko kojarzę, ale nie potrafiłabym dopasować go do jakiejś konkretnej twarzy, przykro mi Jason. - Spojrzała na niego dobrotliwie. - Ale nie martw się, na pewno odda ci te no... Książki. |
| | | Melanie Moore
| Temat: Re: Dział "Transmutacja" Pon 31 Sie 2015, 11:47 | |
| -Przez to znacznie więcej się od nich wymaga, by się ogarnęli. Dobrze przesadzam, od wszystkich się czegoś wymaga ich po prostu trzeba pilnować - czasami faktycznie realia Slizgońskie nawet i ten rudej Puchonce się podobają. Tylko boi się przyznać, że też tkwi w tym odrobinka zazdrości. Nie ma pojęcia skąd się to bierze, po prostu tak jest. Jednakże jak sobie pomyśli, że część z nich w przyszłości może stać się niebezpieczna dla innych ludzi. Przeszłość jaką ma za sobą i podejrzenia, jednak nie pozostawia wątpliwości. Lepiej nie mieć za wiele wspólnego z tymi ludźmi, a jak już ma jakieś relacje to na pewno nie są one sympatyczne. -Wszyscy mówią to samo i na tym temat się kończy. Ja się pochwalę, że zaczęłam naukę nowego rodzaju zaklęć. Muszę jedynie się wziąć za dodatkowe ćwiczenia - odparła z dumą w głowie. Po prostu musiała powiedzieć coś innego niż "stara bida, nic nowego" no i na tym się kończy temat. Przecież Puchoni są dla siebie bliskimi ludźmi i chyba nie warto tak się kryć ze wszystkim i warto coś ciekawego o sobie powiedzieć. Tak się złożyło, że Mel mogła dodać coś od siebie. Jednak nie chciała zdradzać zbyt wiele informacji, ale w sumie. Nie ma powodów by wykorzystywać to przeciwko uczniom z tego samego domu. Postanowiła tak nie sterczeć nad młodszą dziewczyną, wyminęła ją i odsunęła krzesło, na którym sobie klapnęła. Gdyby nie to, że to była biblioteka i nie wypada wyłożyła by nóżki na stół. Poza zajęciami, zawsze jej pozycje siedzące są przeinaczone od normalnych. Najzwyczajniej szuka dla siebie wygodnej pozycji. Dlatego podciągnęła nogi i usiadła po turecku, na szczęście jej wymiary są wystarczające by było jej wygodnie na drewnianym mebelku. -Cynthia.. jak? - to chyba wiele tłumaczyło, że jednak dziewczyny tej nie znała. Skoro nie mogła powtórzyć tego nazwiska, dość osobliwe. Za to na pewno nie tutejsze. Skoro w ogóle nie kojarzyła nawet to zapewne z innego domu i w ogóle młodsza. Mel zna większość nazwisk osób z jej roku i od razu jest wstanie podać dom. Za to w tym przypadku nie mogła pomoc Jason'owi. -Jakie książki? - spojrzała na Blake, kiedy ona o tym wspomniała. Chociaż ona jej nie znała, to wiedziała o co chodzi? Jakie kurde książki?! Teraz już serio trzeba będzie jej wytłumaczyć o co chodzi - A co z tą dziewczyną? - teraz już spojrzała na chłopaka, który wyglądał na dość speszonego...Niemożliwe!? Czyżby jej średniej działalności kobieca intuicja coś jej podpowiedziała? Wcześniej jakoś nie miała z tym problemów i zazwyczaj szybko łapała temat, ale ostatnimi czasy nie o tym jej głowa, bo raczej skupia się na samej sobie. Chyba będzie miała kilka spraw do załatwienia z kilkoma osobami, a dokładniej dwiema. Bo nadal nie wie o co tak naprawdę im chodzi i musi się dowiedzieć, albo po prostu puścić w niepamięć. Dlatego też nie bardzo dostrzega w tym osoby trzecie i ich różnorakie potrzeby, dlatego o jakiekolwiek rady do Melanie. Na razie musi sama siebie ogarnąć, a niestety nie potrafi prosić o pomoc innych, jak już to w sytuacjach kryzysowych. Co się zdarzyło u niej.. tylko raz w życiu w piątej klasie od tamtej pory jej życia było spokojne, z czasem trochę zaczęło jej czasem odbijać. Jeszcze trochę i przykleją jej przydomek Puchonowa Panda czy coś w tym stylu. |
| | | Jason Snakebow
| Temat: Re: Dział "Transmutacja" Pon 31 Sie 2015, 12:39 | |
| Bo tak naprawdę odpowiedź "wszystko po staremu" jest najbardziej neutralna. Przynajmniej według Jasona. W tej krótkiej wypowiedzi może być jednak zawarta cała masa informacji. Trzeba tylko odnaleźć tajemnicze ścieżki między odpowiednimi wyrazami, trzeba wyczulić słuch i wzrok, patrząc na rozmówcę, obserwując jego mimikę, gesty. Z twarzy człowieka, w szczególności z oczu można bardzo wiele się dowiedzieć. Choćby nie wiadomo za jakimi grubymi murami czy różnorodnymi maskami ktoś mógłby się kryć.. to w oczach przejrzysz wszystko. Dlatego Jason lubił kontakt wzrokowy, ponieważ pozwalało mu wyczytać wiele z drugiej osoby. Z drugiej jednak strony narażał samego siebie na to samo. Niejako pozwalał drugiej osobie odkryć parę kart z jego ręki, ale nie wszystkie. Rozmowa dwóch osób przypomina grę w pokera. Kto okaże się lepszym graczem? Ktoś cichy, zamknięty w sobie, planujący, obserwujący, czy może jednak ktoś, kto gra w tak zwane otwarte karty? Czas pokaże. Teraz Twój ruch, drogi graczu. Rozmowa zeszła na temat Ślizgonów, więc Jason postanowił się nie wypowiadać. Od dawna ma z nimi zatargi, a szczególnie z jednym. Jak mu tam było - Gilgamesh? Imię jak dla psa. Chociaż w sumie Puchon nie wiedział, czy nie zrobiłby zwierzakowi krzywdy tak go nazywając. No mniejsza, w każdym bądź razie byli wredni, wywyższający się i jak na gust ciemnowłosego chłopaka - jak tylko opuszczą Hogwart na pewno większość nie będzie cnotliwymi pracownikami Ministerstwa. Być może było tak jak powiedziała Melanie. Może więcej się od nich wymaga przez to, że się tak panoszą, ale to nie zmienia faktu, że są nad wyraz nieprzyjemni w obyciu. Tak przysłuchiwał się melodyjnym głosom dziewczyn z domu, że zupełnie automatycznie kartkował dalej książkę nie wnikając w jej treść. Duży pożytek z przeglądania książki, nie ma co. Potem Melanie napomknęła coś o nowym rodzaju zaklęć, których się uczyła. Jason podniósł na nią wzrok i uśmiechnął się lekko wyrażając tym samym aprobatę. Skusił się tylko na cichą i krótką odpowiedź. - Powodzenia, na pewno Ci się uda... - po czym wstał i odniósł książkę na swoje miejsce. Wciąż myślami był przy pewnej Krukonce. Nie dawało mu to spokoju, to całe zdarzenie, które miało miejsce tydzień temu. Na samą myśl przełknął ślinę i wrócił na miejsce, sadowiąc się na drewnianym krześle, które pomimo surowej struktury, było w miarę wygodne. Dziewczyny na szczęście ( lub też nie), nie kojarzyły Cynthii. Może w sumie to dobrze? Jason nie będzie musiał się tłumaczyć ani opowiadać ze szczegółami to, co wydarzyło się w Wielkiej Sali. Chrząknął cicho i odpowiedział. - Nieważne zresztą... sam ją znajdę... - nie miał żadnych pretensji do dziewczyn, w sumie on sam znał ledwo wszystkich członków i członkinie jego domu, a co dopiero mówiąc o całej szkole. Setki mijanych twarzy, każda tak inna, tak w swoim rodzaju wspaniała. - Musi oddać mi pewną książkę o eliksirach... ale jak mówiłem, nieważne...Tym samym dał do zrozumienia, że nie ma ochoty ciągnąć dalej tego tematu, dlatego też wszelkie próby przyciskania go do muru skończą się fiaskiem, nawet mimo wyrafinowanych sposób Melanie. Miał już w sumie się żegnać i lecieć coś załatwiać, ale do działu wleciała jedna ze szkolnych sów. Narobiła rabanu, po czym upuściła kopertę przed twarzą Jasona. Chłopak zdziwiony zerknął. Była zaadresowana do niego. Czym prędzej otworzył ją ciekawy treści. Już dawno nie dostał listu, może to od jakiejś cichej wielbicielki? Ah...Katja Odineva. Może to niekoniecznie wielbicielka, jakiej szukał, ale z dwojga złego... W każdym bądź razie, gdy otworzył kopertę, z jej wnętrza wypadło coś metalowego, złoto-czarnego, wypolerowanego z wielkim, widocznym napisem. Jason wziął to do ręki i gdy zobaczył napis mocno wybałuszył oczy. - Że...co? Prefekt? - wziął list do ręki i przeczytał go jeszcze dwa razy. To musiał być błąd. Mocno się speszył i schował odznakę z powrotem do koperty. - Emm...chyba ktoś się pomylił...Powiedział przełykając ślinę. No tak, jeszcze tego mu brakowało. Z jednej strony czuł niejaką dumę, ale z drugiej...meh. |
| | | Blake Blackwood
| Temat: Re: Dział "Transmutacja" Pon 31 Sie 2015, 15:43 | |
| Blake odchyliła się na krześle, co było jednym z bardziej niebezpiecznych wyczynów w jej nadzwyczaj spokojnym, szesnastoletnim życiu. Kilka minut wcześniej oddałaby wszystko za kubek gorącego kakao i rozgrzaną pościelą w jej wygodnym łóżku, teraz zaś stwierdziła, że mogłaby nie opuszczać biblioteki aż do wieczora. Towarzystwo Moore i Snakebow'a podziałało na nią nadzwyczaj pokrzepiająco i wpuściło nieco świeżego powietrza do jej lekko przynudnawej egzystencji. Bo przecież nie zajmowała się niczym innym jak tylko nauką. Czasem tylko trafi się jej jakieś niezobowiązujące spotkanie z Enzo, ale nic więcej. Nagle po sześciu latach odkryła, że warto było od czasu do czasu wyjść jednak do ludzi. Do ludzi innych niż bibliotekarka i nauczyciele. - E tam, olać ślizgonów. Mogłabym postawić własną różdżkę o to, że oni nie tracą swojego cennego czasu na obgadywanie nas. Niech sobie żyją ich własnym ślizgońskim życiem - stwierdziła, gdyż ten temat przestał ją już interesować. Odgarnęła włosy z twarzy, a kiedy podchwyciła spojrzenie Melanie i jej tekst o uczeniu się nowego rodzaju zaklęć zareagowała nieco bardziej entuzjastycznie niż Jason. Szczerze mówiąc spodziewała się po nim czegoś więcej niż "okej, aha, gratuluję, trzymam kciuki" ale cóż. Na pewno jeszcze nie raz ten chłopak ją zadziwi. - Naprawdę? Jakich? Jak się nauczysz to zapisuję się do ciebie na prywatne lekcje! Jeśli chodziło o naukę, Blake była pierwsza. Chętna znaczy. Nie ukrywała przed samą sobą, że to wszystko dlatego by wyrwać się z Hogsmeade. Marzyła się jej posada w Ministerstwie. Marzyło się jej życie z dala od matki. Marzyła się jej skrytka w Gringotcie pełna złociutkich galeonów. Marzyło się jej to wszystko, czego nigdy nie miała. Kluczem do tego oczywiście była nauka i panna Blackwood zdeterminowana dążyła do celu, krok po kroku będąc coraz lepszą. Nowe zaklęcia Melanie z pewnością jej w tym pomogą. Przeniosła wzrok na Jasona, który, jak się spodziewała, był lekko zmieszany swoim pytaniem. Ewidentnie żałował, że w ogóle je zadał, bo jeśli o Blake chodziło, to ona na pewno będzie od dziś reagować na to imię rozpoczynające się na C. No i książki. Jason, na Merlina, nie mogłeś znaleźć sobie lepszej wymówki? - pomyślała. Chłopak kręcąc głową chciał zakończyć temat, ale w pannie Blackwood otworzyła się całkiem nieznana dotąd szufladka z napisem "dociekliwość". - Co nieważne, jak nieważne? Ważne! Opowiadaj, jak masz jakiś problem z dziewczynami to postaram się ci pomóc. Na związkach się nie znam, ale dziewczyną w końcu jestem - uśmiechnęła się, całkiem nawet, można by powiedzieć, pokrzepiająco. Jej perypetie z Enzo nie mogłyby posłużyć jako idealny przykład relacji damsko-męskiej, ale do cholery, nie urodziła się przecież wczoraj! Jej rozmyślania nad perypetiami sercowymi Jasona zostały nagle brutalnie przerwane przez przylot sowy. List, ewidentnie zaadresowany do Jasona pacnął przed nim na blacie stołu, a sam adresat nie czekając ani chwili wziął się za otwieranie go. Gdy Blake dostrzegła co wysunęło się z koperty oniemiała. Dopiero głos puchona wyrwał ją z chwilowego zawieszenia. - Nooo.... Jason. Gratuluję. Teraz to już nie przelewki. Prefekt. No pięknie. |
| | | Melanie Moore
| Temat: Re: Dział "Transmutacja" Wto 01 Wrz 2015, 17:05 | |
| -Dziękuję Jason - odparła posyłając mu delikatny uśmiech. Miło mieć wsparcie w kimś. Melanie może na razie liczyć tylko na swoich przyjaciół z Hogwartu. Niestety, los tak sprawił. Dlatego chcę mieć jak najlepsze relacje z innymi, a przynajmniej na tyle je rozbudować by wiedzieć komu faktycznie mogłaby zaufać. Nawet jeśli teraz jest w towarzystwie puchoniątek, to nawet tej dwójki nie zna na tyle by powiedzieć, że są jej przyjaciółmi. Jest pewne tylko tego, że gdyby coś się działo może na nich liczyć, a na pewno do pewnego stopnia. -Na prywatne lekcje? Niech najpierw sama się w ogóle tego nauczę. Dopiero zaczynam, daleko mi jeszcze by móc pewnie z tego korzystać. A nie chciałabym, żeby przez to ktoś inny ucierpiał - odpowiedziała drapiąc się po głowie. Dosłownie zaczyna, to nawet i pochwalić się nie może jeszcze nienabytą w pełni umiejętnością. Chociaż raz jej się udało to nie znaczy, że jakby teraz chciała to pokazać da radę. Prędzej by się wygłupiła lub zaczęła by mówić pod nosem wiązankę brzydkich słów, co w jej geście nie jest. Siedząc sobie jak nietypowa uczennica, do biblioteki wleciała sowa pozostawiając Jasonowi kopertę. Z ciekawością wychyliła się by zobaczyć co tam interesującego dostał, wyciągnęła się bardziej do przodu i oparła głowę na łokciach. Gdy ją otworzył zobaczyła dobrze jej znaną odznakę prefekta. -Ooo, gratuluję. Uwierz, nie pomylili. Jeden z niewielu ogarniętych Puchonów, a wiem o czym mówię. W sumie, nawet i troszkę zazdroszczę - dodała wracając do poprzedniej pozycji - A spróbuj mi tylko odjąć jakieś punkty - rzuciła jeszcze machają paluszkiem wskazującym. Siódmorocznych i rok młodszych już nie musi się tak czepiać, reszta to jeszcze małe dzieciątka. Potrzebują dyscypliny, a Puchony przede wszystkim w innym sensie niż upominane za bójki i rozrabianie. Po prostu. Trzeba być w Hufflepuffie by to zrozumieć, a nawet i nie. Wszyscy przecież to widzą. |
| | | Jason Snakebow
| Temat: Re: Dział "Transmutacja" Sro 02 Wrz 2015, 09:52 | |
| "W tłumie samych sikoreczek i trzpioteczek, szary wróbel się wyróżni. "
Jason nadal nie potrafił uwierzyć w to, co właśnie się dokonało. Oto teraz, w lewej ręce trzymał pachnący pergamin, a w prawej błyszczącą odznakę prefekta. Westchnął ciężko, nadal niedowierzając, choć w jego wnętrzu wręcz krzyczało, że to jednak nie sen, że to właśnie rzeczywistość rodzaju "tu i teraz". Cóż więc zrobić? Zawsze mógł się odwołać twierdząc, że się nie nadaje, prawda? Owe wyróżnienie nałożyło teraz na jego barki dodatkowe przywileje, z których mógł skorzystać ( ot słynna Łazienka Prefektów), ale także obowiązki, którym musi podołać. Bądź co bądź Jason należy do ambitnych ludzi, którzy wolą zacisnąć zęby i brnąć do przodu niż poddać się przy pierwszej trudności. Szkoda tylko ,że ta zasada działa tylko w przypadku obowiązków szkolnych. W kwestii miłości czy jakichkolwiek relacji międzyludzkich działa zupełnie odwrotnie. Paradoks prawda? Gdy Blake zaczęła naciskać na to, by zaczął opowiadać o Krukonce skrzywił się lekko. Ta mała, niepozorna Puchonka przyciskała go teraz do muru, a Jason nie lubił tego rodzaju wypytywań. Sprawiały, że jeszcze bardziej odbiegał od tematu, bo zwyczajnie na świecie czuł się niekomfortowo speszony, że w ogóle pozwolił sobie na taki temat. W sumie jego wina, mógł tego nie zaczynać, choć już nie potrafił wytrzymać. - Hah, droga Blake, dziękuję za chęć pomocy, ale... dam sobie radę sam... - tym samym oficjalnie zakończył temat Krukonki Cynthii. Przynajmniej miał taką nadzieję, że wnikliwa Puchonka nie będzie miała ochoty dalej tego ciągnąć. - Chyba... W zasadzie był wdzięczny sówce, która niejako zaburzyła tok ich rozmowy. Spojrzał na dwie, towarzyszące mu Puchonki i uśmiechnął się lekko. Były piękne, każda inna, a jednak wyjątkowa na swój sposób. Musiał przyznać, że uroda tych dwóch dziewczyn wybijała się ponad normę w jego hierarchii katalogowania piękna. Trzeba sobie najpierw zadać pytanie czym jest Piękno samo w sobie? Czy jest to coś, co wszyscy uważają za piękne? Czerwona róża? Może maleńki kotek? Czy też może Piękno jest bytem nie do zdefiniowania? Wszak oczywiste jest, że każdy ma swój obraz piękna, który go fascynuje. W przypadku Jasona Pięknem jest cisza, pożółkłe kartki księgi, zachód słońca i widoczne zamarzanie wody oraz wiele innych rzeczy. Niby proste, normalne rzeczy, ale jakże niezwykłe! Jason starał się widzieć Piękno we wszystkim, nawet w brzydkich na pierwszy rzut oka rzeczach. Pokryta pleśnią gruszka przypomina górę, której szczyt usypany jest śniegiem, a suchy, martwy liść przypomina pergamin, na którym napisano pewne wersy historii. Czy Puchonki wpisywały się w kanon piękna, którego Jason cicho pożądał? Owszem. Dziewczyny zauroczyły go w pewien niezrozumiały dla niego sposób, poza charakterem oczywiście. Osobowość każdej z nich była dla Jasona jak miód z najpiękniejszych kwiatów, czuł się przy nich swobodnie, chyba, że poruszyli jakiś wstydliwy temat. Ciemne, głębokie spojrzenie Blake i ognisto rude włosy Melanie miały w sobie to coś, co...no mniejsza. Na gratulacje od dziewczyn skinął tylko głową i nadal wybałuszał oczy na odznakę, jakby nadal sądząc, że to jakiś głupi żart. Na słowa Melanie uśmiechnął się lekko. - Ogólnie sądzę, że bardziej nadajecie się Wy... ja... nie mam takiego obycia z ludźmi... - po czym dodał. - Mel, Tobie? Odjąć punkty? Zaśmiał się cicho, po czym spojrzał na Blake. - Wam to raczej dodać...za piękne oczy, uśmiechy i sposób bycia...ale to w regulaminie niestety ujęte nie jest... Po czym wstał, przypiął sobie odznakę do szaty szkolnej i spojrzał na nie pytająco. - I...jak wyglądam? Dodaje to nieco do atrakcyjności? - zażartował. Czuł się przy dziewczynach swobodnie, więc czemu by nie spróbować? Jednak po chwili powiedział. - Wybaczcie, ale..muszę już iść... I czym prędzej opuścił bibliotekę. Przypomniał sobie o czymś.
z/t
Ostatnio zmieniony przez Jason Snakebow dnia Czw 03 Wrz 2015, 20:39, w całości zmieniany 1 raz |
| | | Blake Blackwood
| Temat: Re: Dział "Transmutacja" Sro 02 Wrz 2015, 12:40 | |
| Blake zastanowiła się nad tym, jakby to było, gdyby to ona została odznakę, ale szybko odrzuciła od siebie tę myśl, bo to przecież kompletnie niedorzeczne. Panna Blackwood nie nadawała się do bycia prefektem, bo ze swoją na wskroś paraliżującą nieśmiałością nie umiałaby odjąć punktów jakiemuś nieznanemu sobie uczniowi. Jason jak najbardziej. Odznaka mu pasowała i Dumbledore doskonale wiedział co robi, gdy mu ją przyznawał. Dlatego właśnie, gdy tylko usłyszała stwierdzenie Snakebow'a pokręciła energicznie głową przecząc jego słowom. - Coś ty, Melanie już prędzej. Zresztą to wy jesteście w siódmej klasie, nie ja - uśmiechnęła się. - Zobaczymy kto za rok odziedziczy odznakę po tobie. Moim zdaniem zamiast marudzić powinieneś się cieszyć! - powiedziała i jakby czytając w myślach chłopaka stwierdziła. - Zazdroszczę ci tylko wstępu do tej szpanerskiej łazienki prefektów. Słyszałam, że jest cała w złocie. Wstała i odłożyła książki, które wyciągnęła na półkę, znajdującą się za ich plecami, oprócz oczywiście jednej - swojej własnej, po czym wróciła na miejsce akurat w momencie, w którym Jason zaczął poetycko zachwalać obie puchonki. - Piękne oczy? - parsknęła. - Naćpałeś czymś Snakebow? Ale jak tak bardzo chcesz nam przyznać punkty to ja zaraz mogę zrobić jakiś dobry uczynek. Na przykład mogę pójść do pani Pince i skłamać jej, że kwitnąco dziś wygląda. Oparła głowę na dłoni i wpatrywała się w kolegę, który niespodziewanie poprawił jej dziś humor. Nie należała do grona osób przebojowych, toteż nie miała zbyt wielu okazji do tak wesołego spędzania z kimś czasu. Jason pewnie nie był nawet świadomy tego, że jego słowa wprawiały pannę Blackwood w tak ogromne rozbawienie. Gdy wstał i przypiął sobie wreszcie odznakę do szaty pytając jak wygląda dziewczyna pokiwała głową wyrażając przy tym najszczersze uznanie na jakie było ją stać. - Normalnie Adonis. Jason, teraz wszystkie laski twoje, nie odpędzisz się od adoratorek. Uważaj na to co pijesz i jesz, bo jeszcze któraś będzie chciała cię w sobie magicznie rozkochać. |
| | | Melanie Moore
| Temat: Re: Dział "Transmutacja" Wto 08 Wrz 2015, 20:31 | |
| Oh... gdyby tak Melanie została tak wspaniale odznaczona otrzymując tytuł prefekta oraz cudowną odznakę wszech władzy. No znaczy się z limitami, bo przecież dalej jest prefekt naczelny. Nie o tym mowa zresztą, tylko o rudowłosej dziewczynie, która by dumnie z piersią do przodu chodziła z przyczepiona odznaką do szaty. Na pewno nabrała by pewności siebie, ale Mel to Mel. Szybko by coś przekombinowała i w trybie natychmiastowym zapewne ten tytuł by straciła. Poczuła by władzę i zaczęła odbierać punkty, faworyzować swoich najbliższych, a Ślizgonów prześladować. O tak, cudowna praca, ale nie dla niej. Tutaj trzeba kogoś odpowiedzialnego i ogarniętego. -Proszę Cię, czasem ma wrażenie, ze czwartoroczni Gryfoni są bardziej ogarnięci ode mnie, więc nie mam szans, Za to Ty masz jeszcze jeden rok, kto wie. - odpowiedziała rzucając dziewczynie wymowne spojrzenie. W ciągu roku człowiek potrafi naprawdę sporo zrobić, a nawet i coś zmienić. Dlatego radziłaby Blake się spiąć i wziąć do roboty - Ale łazienka prefektów. Jedno z moich marzeń by tam wejść. Ta wielka wanna jaką tam mają, jak myślisz Jęcząca Marta tam też zagląda? - w sumie jak dziewczyny raczej nie mają się czego obawiać. Wszyscy wiedzą jaka jeszcze Marta i ciągnie ją do wszystkiego co jest płci przeciwnej. Chociaż kto wie, gdyby tak doszło do spotkania w cztery oczy to zapewne by się skończyło na kłótni o facetach. -Taa, na pewno. Gdyby były takie piękne to chyba nie byłabym sama tyle czasu nie? - zaśmiała się obracając ten fakt w mały żarcik. Co prawda kiedyś to szczęście miała, ale krótko nie trwało i bolało. Od tamtej pory dochodziła do siebie i teraz nawet się śmieje z przeszłości. -Matko. W sumie to współczuję ludziom, którzy zostali skazani na działanie eliksiru miłosnego. Okropne, ale do póki można to brać jako zabawę. Najgorzej tylko jest zostać ofiarą - dodała aż wzdrygnęła się na myśl, ze gdyby w niej miałoby powstać do sztuczne uczucie, a najlepiej do kogoś kogo się nienawidzi. To już w ogóle przekichane i można się tylko pogrążyć. -Do zobaczenia Jason - pomachała mu delikatnie dłonią i odwróciła się patrząc na Blake jakby chciała przeszyć jego duszę. Poczekała chwilę do momentu gdy już nie będzie słychać żadnych kroków - Bierz się za niego. Może będziesz miała okazję skorzystać z łazienki prefektów - zaśmiała się i w jej oczach dało się zauważyć pewnego rodzaju błysk. |
| | | Claire Annesley
| Temat: Re: Dział "Transmutacja" Sro 09 Wrz 2015, 20:38 | |
| Claire nie umiała chodzić. To znaczy, ok, umiała, ale nie chodziła. Drobienie kroczków, nawet jeśli eleganckie, było stratą czasu, na którą Annesley nie mogła sobie pozwolić. Ogorzała Irlandka gnała więc przez świat jak tornado, od nawałnicy różniąc się jedynie tym, że nie pozostawiała za sobą pasa zniszczeń. Zazwyczaj. Do biblioteki nie weszła więc z poszanowaniem wszystkich dotyczących pomieszczenia zasad, ale wpadła jak wicher. Jej szybkie kroki na szkolnych korytarzach były już dobrze znane, każdy rozsądny schodził więc z drogi, gdy tylko słyszał je z prawa lub z lewa. Ci, którzy nie usunęli się, ryzykowali kraksę, bo Claire przecież nie rozglądała się na boki... Ok, rozglądała. Ale nie zawsze wystarczająco uważnie. Teraz jednak patrzyła, zwolniła nawet nieco, bo manewrowanie między regałami pełnymi ksiąg i stojącymi gdzieniegdzie stolikami wymagało większej precyzji. To nie była już taka sobie gonitwa po otwartych przestrzeniach, ale pełnoprawny bieg terenowy, w związku z czym należało uaktywnić wyższy poziom swej koordynacji ruchowej. Zgarniając więc kosmyki włosów z zarumienionych policzków i doprowadzając do porządku rozwichrzoną pod wpływem pędu szatę uczniowską, Claire odetchnęła głęboko i nieco stateczniej wkroczyła do labiryntu. Labiryntu, który uwielbiała ponad wszystko. Nikt nie był w stanie wmówić jej, że było jakieś lepsze miejsce na świecie niż biblioteka, przynajmniej jeśli wyłączyć z rankingu irlandzkie łąki i Rudą Annie. Z tutejszym księgozbiorem rywalizować mogłoby co najwyżej inne pomieszczenie tego rodzaju, gdzieś w Europie, Indiach czy Ameryce. Nie było nawet mowy o tym, by cokolwiek innego móc z biblioteką zestawić. Nie i już. Takie przekonanie towarzyszyło Irlandce za każdym razem, gdy przekraczała próg sali - i teraz nie było inaczej. Gdy opanowała już kołatanie serca, gdy powachlowała zarumienione poliki dłonią, gdy poprawiła zawieszoną na ramieniu torbę i zatrzymała sokole spojrzenie na dwóch znanych osóbkach - cóż, wtedy mogła wreszcie odczuć tę magię. Subtelny zapach pamiętanych przez opasłe tomy lat, specyficzna woń kurzu i aura obietnicy, którą składały jej kolejne pozycje sprawiały, że Claire naprawdę mogłaby z biblioteki nie wychodzić. Gdyby ktoś ją tu zamknął, z uwięzieniem takim nie miałaby absolutnie żadnego problemu. - Blake! - Powstrzymując się od radosnego zakrzyknięcia z drugiego końca sali, przywitała się dopiero wtedy, gdy dotarła już do działu transmutacji i zatrzymała się u boku przyjaciółki, składając na jej policzku słodkiego całusa. Potem swą uwagę przeniosła, oczywiście, na Melanie, ku której uśmiechnęła się promienie, dając sobie przy tym jeszcze jedną chwilę na złapanie oddechu. - Ten dzień znów jest zbyt krótki - westchnęła z niezadowoleniem, po raz kolejny walcząc z niesfornymi, kasztanowymi kosmykami. - Zdecydowanie zbyt krótki, nie sądzicie? Powinien trwać co najmniej dwa razy dłużej. |
| | | Blake Blackwood
| Temat: Re: Dział "Transmutacja" Czw 10 Wrz 2015, 12:54 | |
| -No mam jeszcze jeden rok. NIEWIDZIALNOŚCI. Kto oprócz puchonów wie o moim istnieniu? Pewnie nawet Dumbledore, gdyby mnie spotkał na korytarzu, nie wiedziałby jak się nazywam. No nie mówiąc już o domu, do którego należę. Melanie, osobiście wyślę ci sowę, jeśli kiedykolwiek zdarzy się to twoje kto wie - powiedziała, a za chwilę wyobraziła sobie Jasona w łazience prefektów, który ukrywa to co ma najcenniejsze przed duchem Marty, która lubowała się w nakrywaniu chłopaków pod prysznicem, ub w trakcie relaksującej kąpieli. Słowa panny Moore rozbawiły po raz kolejny Blake, która musiała powstrzymać chichot, narastający w niej z każdą sekundą rozmowy. Pomyślała nawet, że popołudnie, które zaczęła od nauki transmutacji dla zaawansowanych rozwinęło się nadspodziewanie dobrze, chociaż Jason właśnie je pożegnał i uciekł. Sprawiał wrażenie jakby sam przestraszył się swojej poufałości i chwilowego dobrego nastroju, toteż Blake odprowadziła go wzrokiem jeszcze bardziej rozbawionym, niż to teraz możliwe. - Na niego trzeba będzie chyba jednak użyć eliksiru. Wątpię, żeby kiedykolwiek sam zagadał do dziewczyny - stwierdziła, chociaż sama nie była lepsza w tych sprawach. Chłopacy, w których się zadurzała nigdy się o tym nie dowiedzieli, oprócz jednego. Ale Enzo się nie liczy, bo to on zagadał do niej. - Słyszałaś jak kręcił z tymi książkami? Wymówka stara jak Hogwart. Ciekawe czy ta cała Cynthia w ogóle wie o jego istnieniu. Blake poprawiła się na krześle, chcąc znaleźć nieco wygodniejszą pozycję. Krzesła w bibliotece i tak należały do tych bardziej komfortowych, by uczniowie mogli uczyć się spokojnie nie zamartwiając się późniejszymi, ewentualnymi bólami dolnej części pleców. - Ja? Za niego? Snakebow jest dla mnie zbyt... smutny, nie sadzisz? Poza tym mam Enzo, a wraz z nim wszystkie niedogodności jakie wiążą się z posiadaniem chłopaka. Chociaż ostatnio nawet się nie kłócimy! Znaczy, kłócimy się, ale wyjątkowo mniej, niż zazwyczaj, to prawie jak wcale. - Posłała Melanie znaczący uśmiech, który mogły zrozumieć tylko dziewczyny. Uśmiech, który oznaczał jedno bardzo proste słowo faceci. Gdy tylko podniosła wzrok, dostrzegła otwierające się drzwi pomieszczenia i wpadającą do niego Claire. Podeszła do stołu, który zajmowały dziewczyny i przywitała się, na co Blake tylko się rozpromieniła. Nie widziały się od ostatniej lekcji a panna Blackwood już miała wrażenie, że minęły wieki, chociażby dlatego, że przez ten czas zdążyło się wydarzyć tak wiele. Przynajmniej według Blake. - Annesley, jak dobrze, że jesteś. Mamy dla ciebie nowinkę. Snakebow został naszym prefektem, czy to nie słodkie? Melanie już planowała mnie z nim zeswatać ale skoro ja już jestem zajęta to może ty chcesz skorzystać? - zaśmiała się. - Jakie były plusy? Ah, łazienka prefektów. Minusów nie ma przecież nasz Pan Idealny praktycznie żadnych. |
| | | Sponsored content
| Temat: Re: Dział "Transmutacja" | |
| |
| | | |
Similar topics | |
|
| Pozwolenia na tym forum: | Nie możesz odpowiadać w tematach
| |
| |
| |