Temat: Mercy i Chris - Jak wyszydzać? Nie 28 Gru 2014, 12:36
Opis wspomnienia
Był piękny, wiosenny dzień. Mercy, jak zwykle, zaczęła czytać książki przy fontannie. Ale Christopher postanowił jej w tym przeszkodzić
Osoby: Mercy Piper, Christopher Richardson
Czas: Rok temu, wiosna
Miejsce: Dziedziniec
Gość
Temat: Re: Mercy i Chris - Jak wyszydzać? Nie 28 Gru 2014, 14:09
Mercy wyszła z budynku, trzymając w rękach parę książek, która właśnie miała zamiar poczytać. Niesamowicie ucieszyła ją więc pogoda, bo zamiast męczyć się w dusznym dormitorium czy zakurzonej bibliotece, mogła wyjść na zewnątrz. Dzięki temu będzie mogła lepiej się skupić, a nawet skorzysta z pierwszych promieni słońca, które już kojarzyły jej się z latem. Dziewczyna stwierdziła, że najlepszym miejscem będzie fontanna na dziedzińcu. I nie myliła się. Od czasu do czasu przechodziły tamtędy jakieś grupki znajomych czy wciąż jeszcze zagubione pierwszaki, jednak nie było nikogo, kto mógłby jej przeszkadzać w nauce. Usiadła, opierając się o kamienną ścianę fontanny, książki zaś położyła zaraz obok siebie. Wzięła pierwszą z brzegu i otworzyła na zaznaczonej stronie. Zaczęła czytać, wyłączając się na świat dookoła. Świat mógłby się zawalić, a ona by nawet tego nie zauważyła.
Christopher Richardson
Temat: Re: Mercy i Chris - Jak wyszydzać? Nie 28 Gru 2014, 14:23
Jak większość osób, Christopher chciał wykorzystać słoneczną pogodę i cieszyć się życiem. Nie miał zamiaru siedzieć w Dormitorium Slytherinu i wpatrywać się w głupie obrazy. Kiedy tylko wyszedł na zalany słońcem dziedziniec, zauważył czytającą Krukonkę. Wyglądała tak jakby odłączyła się od świata. Na jego twarzy pojawił się znany, chytry uśmieszek. Niezauważalnie podszedł do blondynki, stanął przed nią i zaśmiał się w duchu. Kolejne słowa wypowiedział bardzo wolno, delektując się każdą literą. - Jak tam książka? – Zapytał rzucając krótkie spojrzenie na brązową okładkę przedmiotu, który dziewczyna trzymała w swoich dłoniach. Szyderczy uśmiech nadal wykrzywiał jego twarz. Był po prostu szczęśliwy, że znalazł osobę, której mógł dokuczać. Działało to na niego odprężająco. Krukonka ta była jego częstą ofiarą. Kiedy tylko ją spotykał, widział ją z nosem w książce. Ale była przyjaciółką Wandy, więc i tak się hamował. Po prostu nie chciał się kłócić z siódmoklasistką.
Gość
Temat: Re: Mercy i Chris - Jak wyszydzać? Nie 28 Gru 2014, 14:43
Chwilę jej zajęło, zanim usłyszała, że ktoś coś do niej mówi. A zaraz potem doszło do niej, że zna ten głos i nie wróży to niczego dobrego. Podniosła głowę, jednocześnie przytulając księgę do piersi. Milczała przez moment, zastanawiając się jak odpowiedź. Nie chciała go prowokować, bo była sama. Mercy nie była przyzwyczajona do tego, że obok nie ma Wandy, jej przyjaciółki i obrońcy, którego bali się czasem nawet i Ślizgoni, tacy, chociażby jak Christopher. Chłopak stał nad dziewczyną ze swoim paskudnym uśmiechem, który nie zwiastował nic dobrego. - Książka jest dobra, bo dzięki niej można napisać bardzo dobre wypracowanie na Eliksiry – to nie było najmądrzejsze, co mogła powiedzieć, ale nic poza tym oraz jakąś ciętą ripostą nie przychodziło jej do głowy. Gdyby była choć trochę odważniejsza i nie bała się tak bardzo konsekwencji swoich słów, na pewno wymyśliłaby jakąś lepszą odpowiedź, które mogłyby zaskoczyć Ślizgona. Tylko po co miała pogarszać swoją, i tak już kiepską, sytuację? Teraz siedziała, czekając na ciąg dalszy. Zacznie ją wyzywać? Rozrzuci i zniszczy wszystkie jej książki? Czy może znowu pośle ją na jakieś drzewo za pomocą magii? Było zbyt wiele opcji, a żadna się Mercy nie uśmiechała.
Christopher Richardson
Temat: Re: Mercy i Chris - Jak wyszydzać? Nie 28 Gru 2014, 15:12
Parsknął śmiechem. Bardzo błyskotliwa odpowiedź... A myślał, że jest inteligentna. Wybuchła w nim dziwna euforia, która chyba nie zamierzała uciec. A nawet jeśli to CHristopher nie chciał dać jej drogi ucieczki. Była w nim więziona, nie mogła się wydostać chociażby bardzo chciała. Nie spuszczał swojego mroźnego spojrzenia z kulącej się dziewczyny. Książki trzymała mocno w dłoniach - jakby nie chciała, żeby coś im się w ogóle stało. - Doprawdy? Lepiej nie pyskuj - rzucił krótko i zaśmiał się sztucznie. - Co tak jej bronisz? Z biblioteki, czy kupiłaś je na Pokątnej, z twoją matką? Obiecuje ci, że twój mugolski ojciec długo nie pożyje. Śmierciożercy szybko go dopadną. Twoja matka nawet nie będzie miała go jak obronić. To cud, że taka kujonka urodziła się czarodziejką. Rodzicielka też taka była? - mówił szybko i jadowicie. Czekał na jej odpowiedź i miał nadzieje, że mu się odgryzie, że będzie mógł dalej kontynuować swój monolog.
Gość
Temat: Re: Mercy i Chris - Jak wyszydzać? Nie 28 Gru 2014, 15:27
Christopher przerażał ją coraz bardziej. W jego oczach błysnęło coś niepokojącego, jakby iskra, która właśnie uruchomiła w nim pokłady okrucieństwa, które normalnie chyba starał się hamować. Ale nigdy przy niej lub innych, równie słabych, osobach. Słowa, które z siebie wyrzucał, ociekały jadem. Miała wrażenie, że sprawiają jej one wręcz ból fizyczny, jak malutkie igiełki wbijające się w jej skórę. Gdy usłyszała wzmiankę o swoim ojcu i jego pochodzeniu, zacisnęła mocno usta i starała się pohamować łzy, które zaczęły cisnąć się jej do oczu. Nie może pozwolić, by ją tak obrażał, żeby groził jej ojcu. Co z tego, że nie był czarodziejem? Przecież nie to powinno się liczyć. A jednak istniało w tym świecie zbyt wiele osób, dla których pochodzenie i czystość krwi były najważniejsze. - Przestań tak mówić! - Mercy stała się krzyknąć, by zabrzmieć choć trochę groźnie, jednak jej głos był w tym momencie cienki i piskliwy, więc efekt był żałosny – O co Ci chodzi? Przecież nie wchodzę Ci w drogę, nie jestem dla Ciebie żadnym zagrożeniem. No tak, przecież każdy Ślizgon szuka sobie ofiary wśród osób, które mogą być mu równe, walczyć z nim słownie lub za pomocą zaklęć. Lepiej było się nie odzywać, bo jej odpowiedź tylko napędzała go, żeby sprawić jej jeszcze więcej bólu. Szybkim ruchem otarła łzy, które mimo wszystko pojawiły się w jej oczach. Choć Christopher na pewno to zauważył, nie chciała pozwolić, by aż tak bardzo było widać jej słabość.
Christopher Richardson
Temat: Re: Mercy i Chris - Jak wyszydzać? Nie 28 Gru 2014, 15:38
Szkliste oczy Mercy. Pojawiły się w nich łzy, gdy tylko usłyszała wzmiankę o jej mugolskim ojcu. Nie wiedział, że aż tak dramatycznie zareaguje, a jednak. Musiała być bardzo wrażliwą osobą. Christopher obejrzał się na boki i sam przypomniał sobie o swoich rodzicach. Gdyby tylko byli przy nim – blisko, zawsze chętni do pomocy. Jednak nie. Oni zostawili go samego, z głupim skrzatem i wujkiem, który przyjeżdżał od czasu do czasu, żeby sprawdzić co u niego. Bo matka zwariowała przez pieprzonego ojca, który wolał współpracować z Tym-Którego-Imienia-Nie-Wolno-Wymawiać. Odwrócił wzrok, żeby nie pokazać smutku, który po prostu zmiażdżył tą euforię. Po prostu stanął na jej drodze i tak łatwo ją pokonał. W końcu spojrzał na nią i wycedził przez zaciśnięte zęby. Nie mógł się poddać i pokazać, że jednak gdzieś w środku znajduje się ten słaby Christopher. Ten, który chował się od tamtego pamiętnego dnia. Ten, którego nikt nie mógł zobaczyć. Bo uznaliby go za słabego, głupiego. I znowu zobaczył przeźroczystą ciecz w oczach Mercy. - Dlaczego miałbym przestać, co? – rzucił. – Płaczesz jak małe dziecko. Mogłabyś się przynajmniej ogarnąć, dziewczyno. W ogóle nie przypominasz swoich pewnych siebie koleżanek. Przynosisz Hańbę nam wszystkim. Nie powinnaś dostać różdżki. A twój ojciec...
Gość
Temat: Re: Mercy i Chris - Jak wyszydzać? Nie 28 Gru 2014, 15:56
Dlaczego tak go dziwiło, że płakała? Nie każdy musi być twardy jak skała i zamiast serca mieć kawałek lodu. Wrażliwość to równie dobra i ważna rzecz, choć faktycznie, Mercy reagowała przesadnie emocjonalnie. Nic jednak nie umiała na to poradzić. Jeśli ktoś ją ranił lub był niemiły, to w jej oczach zaraz pojawiały się łzy. Poza tym, czemu on tak bardzo uczepił się jej ojca? Czy aż tak bardzo po niej widać, że to jest jej słaby punkt? To, że go kocha, mimo tego, że nie należał do tego świata, do którego należała ona i jej matka? Nie może mu pozwolić, żeby tak dalej było. Żeby bezkarnie się naśmiewał z niej i bliskich jej osób. Może i nie jest jak Wanda, jak reszta jej znajomych, ale nie powinna być popychadłem. I wcale nie przynosiła nikomu hańby! To zdanie sprawiło, że coś w niej pękło, chwilowo przestała myśleć o konsekwencjach tego, co powie, nawet jeśli mogą być one bardzo bolesne, w końcu Ślizgoni się nie ograniczają. - Siedź cicho! Bardziej zasługuję na różdżkę niż Ty, bo nie wykorzystuje jej do krzywdzenia innych. I to ty swoim zachowaniem hańbisz honor czarodziei! Jej głos był już nieco pewniejszy, choć nie miała pojęcia skąd nagle w niej tyle odwagi. Choć ona zaraz wyparowała, gdy poczuła na sobie groźny wzrok Christophera. Głupia! Po co w ogóle się odzywała? Może gdyby w ciszy przyjmowała jego zniewagi, to znudzony w końcu by sobie odpuścił. A w ten sposób tylko go prowokuje. Tyle lat to przechodziła, więc powinna wiedzieć jak się zachować, jednak tym razem, zamiast zdać się na swoje doświadczenia, pozwoliła, by poniosły ją emocje.
Christopher Richardson
Temat: Re: Mercy i Chris - Jak wyszydzać? Nie 28 Gru 2014, 17:18
Patrzyła się na niego, jak na jakiegoś dziwoląga. Miała ochotę płakać, jej łzy szukały drogi ucieczki, jednak ta skutecznie im ją odbierała. Po prostu trzymała je tam, więziła, jak potwora. Kiedy dziewczyna wybuchła, chłopak jedynie parsknął śmiechem. - Nasza mała Mercy zaczęła się wydzierać? I co ci to dało? Tak bronisz swojego ojca? Przecież jest mugolem, a ty prawdziwą czarodziejką. Gdybyś go opuściła mogłabyś być tutaj szanowana. Ale nie… Bo ty wolisz stać po stronie mugoli! Powiedz, gdy sama-wiesz-kto opanuje cały świat, nadal będziesz ich bronić? Nie wydaje mi się? – zaczął chodzić w tę i w we tę . Nie obchodziło go to, czy dziewczynę rani. Po prostu wtedy miał ochotę się na kimś wyżyć i nikt nie miał prawa mu w tym przeszkodzić. Po prostu nikt. Spojrzał na grupkę rozbawionych pierwszoroczniaków – bawili się w najlepsze. Chris wyjął różdżkę, użył Wingardium Leviosa i kamień przeleciał tuż nad ich głowami. Zaśmiał się, gdy te uciekały jak najdalej od niego. – Jaki to miły dzień, nieprawdaż? – spojrzał na płaczącą blondynkę.
Gość
Temat: Re: Mercy i Chris - Jak wyszydzać? Nie 28 Gru 2014, 17:37
Zaczęła się zastanawiać, kogo on tak naprawdę nienawidzi – jej czy jej ojca? Choć to na niej się wyżywał, jego słowa nie skupiały się praktycznie na niej, tylko na jej rodzicielu. Zacisnęła usta i postanowiła już milczeć. Nie da mu już więcej tej przyjemności, że udało mu się doprowadzić ją do takiego stanu. Niech sobie myśli co chce. Że jest tchórzem, że jest słaba, że się tutaj nie nadaje. Nawet jeśli po części ma rację, kłócenie się nic tutaj nie zmieni. Tacy ludzie jak Chris nigdy na to nie zwracają uwagi, jeśli coś sobie ubzdurają, nawet najbardziej racjonalne argumenty tego nie naprawią. Mercy skupiła się przede wszystkim na tym, żeby nie płakać i nie wyglądać jak ofiara. Tego nauczyła ją Wanda – nie dać po sobie poznać, że jest nie tak. Choć wcześniej pozwoliła, by parę łez jej uciekło, teraz musi pilnować, żeby to się nie powtórzyło. Niech Ślizgon sobie pomyśli, że jego uwagi nie działają, a znajdzie sobie inną ofiarę. Nie miała zamiaru się poświęcać tylko po to, aby nikt inny nie cierpiał. Czasami trzeba myśleć też o sobie. Dziewczyna wstała i odłożyła książkę, która dotychczas kurczowo do siebie tuliła, na stos obok niej. Wyprostowała się, aby udowodnić, że wcale się go nie boi. Powinna jeszcze spojrzeć mu w oczy, ale na to już zabrakło jej odwagi. Czekała na ciąg dalszy ataku, w duchu prosząc, żeby nie nastąpił.
Christopher Richardson
Temat: Re: Mercy i Chris - Jak wyszydzać? Nie 28 Gru 2014, 20:23
W jego oczach czaiła się groza. Wpatrywał się w nią z największym zainteresowaniem. Była ładna – trzeba było jej to przyznać. Jednak była też ofiarą i nie mógł się z nią przyjaźnić. A poza tym, czy ona tego by chciała? Z pewnością nie. Poza tym i on tego nie chciał – miała być dla niego tylko osobą do wyżycia się. Akurat w tamtej chwili, na jej nieszczęście, napatoczyła się. Milczała. Nie odzywała się, ale nie przenosiła wzroku na samego Christophera. Powstrzymywała też łzy. Zaczęły stopniowo ustępować, rezygnować z ucieczki. Dziewczyna zacisnęła wąsko wargi. Ciemnowłosy parsknął śmiechem, założył ręce na piersi. Jego twarz ponownie wykrzywił ten znany wszystkim, chytry uśmieszek. Rzadko kiedy opuszczał on twarz Richarsdona. Obserwował jak dziewczyna odłożyła książkę i dumnie się wyprostowała. Całą tą scenę zepsuło jednak to, że nie potrafiła na niego nijak spojrzeć. Prawdopodobnie się bała. Gdyby przecież posiadał wielkie zdolności to mógłby zabić ją wzrokiem. Przestąpił z nogi na nogę i zbliżył się do niej. Była niewinną istotą – kolejną, która została wpisana na Czarną Listę stworzoną przez Ślizgona. Panowała niezmierna cisza, której jak dotąd nikt nie chciał przerwać. Stali i patrzyli się w wyznaczone przez siebie obiekty. Szesnastolatek zacisnął zęby i wycedził, bardzo powoli. - Odezwij. Się. – Nie krzyczał. Nie chciał zwracać uwagi innych osób. Samo to, że dziewczyna stała prosto do niego i w ogóle się nie odzywała było dziwne. Przypomniał sobie tamtą chwilę. Kiedy to ojciec oznajmił im kim tak naprawdę jest. Poplecznikiem osoby zwanej Ten-którego-imienia-nie-wolno-wymawiać. Wtedy też milczeli, on i jego matka. Nie wiedzieli co powiedzieć. On był zaledwie jedenastoletnim chłopcem. A został sam. Bo jego matka się załamała, nie dały rady tego wytrzymać. I trafiła do Munga. Postrzegano ją jako wariatkę. Jednak jeszcze nikomu się do tego nie przyznał. Nie mógł. Nie chciał.
Gość
Temat: Re: Mercy i Chris - Jak wyszydzać? Pon 29 Gru 2014, 16:55
W końcu odważyła się na niego spojrzeć, gdy wręcz wysyczał słowa w jej stronę. Widać było, jak bardzo powstrzymuje się przed krzyknięciem lub zrobieniem jej poważnej krzywdy, ale nie chciał zwracać na siebie niepotrzebnej uwagi. I całe szczęście, bo dzięki temu może dzisiejsze spotkanie nie skończy się dla niej tragicznie jak inne. Podarte książki, zniszczone ubrania, siniaki, rany. I wstyd. Ten wielki płonący wstyd, że znowu pozwoliła sobie na takie traktowanie. I że każdy, kogo mijała na korytarzu, gdy starała się cicho i szybko przemknąć do swojego dormitorium, widział to i najczęściej podśmiewał się pod nosem, zamiast zaproponować pomoc. I nawet im się nie dziwiła. W ten sposób mogli na siebie ściągnąć kłopoty, Mercy przecież robiła tak samo. Udawała, że nie widzi, gdy ktoś znalazł sobie ofiarę wśród bezbronnych jeszcze pierwszaków. Może takie doświadczenie ich czegoś nauczy na przyszłość i w kolejnych latach nie pozwolą na to, żeby ich krzywdzić. Albo skończą jak ona – chwilami bojąca się własnego cienia lub nawet zwykłego spojrzenia ze strony jakiegokolwiek Ślizgona, choć nie każdego można mierzyć tą samą miarą. - Co mam Ci powiedzieć? - zapytała Kurkonka, marszcząc brwi – Po co w ogóle robisz te sceny? Zrób co masz zrobić jak najszybciej. Poczuła jak się kurczy, choć wciąż starała się utrzymać wyprostowaną sylwetkę. Na szczęście łzy przestały jej się cisnąć do oczu, pogodziła się ze swoją sytuacją. Jak będzie po wszystkim ucieknie szybko do dormitorium, weźmie kąpiel i postara się zapomnieć o wszystkim. Chyba że akurat trafi na swoją przyjaciółkę. Wtedy nie minie ją dokładne przesłuchanie. Chłopak wciąż się jej przyglądał, zamiast w końcu coś zrobić. Postanowiła nie czekać dłużej i wykorzystać sytuację. Najwyżej tego pożałuje, ale chęć wyrwania się stąd była silniejsza. Mercy złapała szybko swoje książki i zerwała się z miejsca, biegnąc jak najszybciej umiała w stronę Zamku. Pewnie ją złapie. Potraktuje jakimś zaklęciem. Ale to nie było ważne. Uczepiła się tego fragmentu, w którym udaje jej się uciec bez szwanku i bezpiecznie wrócić do swojej sypialni.
Christopher Richardson
Temat: Re: Mercy i Chris - Jak wyszydzać? Pią 02 Sty 2015, 16:39
Minęła sekunda i dziewczyna uciekła. Christopher zaśmiał się i podążał za nią wzrokiem. Była jakąś wariatką zy coś w tym stylu? W jego oczach kryło się rozbawienie. Po prostu się przestraszyła. Miał kolejny powód, żeby ją wyszydzić na korytarzu. Nie chciało mu się biegać za tą nic niewartą Krukonką. ~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~ DA koniedz!