IndeksIndeks  SzukajSzukaj  Latest imagesLatest images  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  

Share
 

 Korytarz

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Idź do strony : Previous  1, 2, 3, 4  Next
AutorWiadomość
Aria Fimmel
Aria Fimmel

Korytarz  - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Korytarz    Korytarz  - Page 2 EmptyPon 17 Lis 2014, 17:29

Aria drgnęła, słysząc znajomy głos. Przez chwilę była pewna, że tylko jej się wydawało, ale nagle zauważyła uśmiechniętą Skai. Twarz Fimmelówny rozjaśniała. Wyciągnęła ręce w stronę podbiegającej dziewczyny, gdy ta rzuciła jej się na szyję, przytulając ją na chwilę do siebie.
-Skai! – radość młodszej Krukonki udzieliła się Arii. –Może wystarczy, jak się z nimi przywita? A później do nas wróci – uśmiechnęła się, zerkając na swoją siostrę. Chciała się do niej odezwać, ale w tym samym momencie podeszła do nich Yumi. - Cześć, Skai zajęła nam już miejsca – posłała jej ciepły uśmiech, po czym przeniosła spojrzenie na Porunn. Miała nadzieję, że bliźniaczka się na nią nie pogniewa. Nie chciała wykluczać jej z rozmowy, była więc wdzięczna młodej Merberet za to, że odezwała się do Ślizgonki. Czuła się trochę niekomfortowo, jakby musiała w tym momencie wybrać jedną ze stron – przyjaciółki, albo siostra. Najchętniej spędziłaby każdą sekundę swojego życia z bliźniaczką, ale nie było to możliwe. Poza tym… Gdyby została z Porunn, spędziłaby cała podróż milcząc i zachowując się tak, jakby była niewidzialna. Dobrze zdawała sobie sprawę z tego, że Vincent niedługo do nich dołączy. Nie chciała tracić najważniejszej osoby w swoim życiu przez głupią zazdrość. Choć, gdyby po prostu wbiła się gdzieś w kąt, próbując skupić się na jakiejś książce? Przypomniała sobie o klatce, którą pożyczyła Pride’owi, nim uciekła sprzed bramy wejściowej… Czy mu się przydała? Musiała go koniecznie o to zapytać, ale przecież nie mogłaby na tej podstawie próbować podtrzymywać rozmowę… Pewnie Porunn i tak by szybko przejęła pałeczkę. Ciekawe, czy po jej odejściu stało się jeszcze coś ciekawego
Kątem oka zarejestrowała przybycie nieznajomego jej chłopaka. Na szczęście nie skupiał na niej wzroku. Chwyciła siostrę za dłoń. – Nie obrazisz się, jak chwilę posiedzę z dziewczynami? – szepnęła jej do ucha, wykorzystując moment rozmowy chłopaka z Yui. –Później wrócę? Będziesz mogła spokojnie porozmawiać, a ja będę tylko przeszkadzać – dodała cichutko, tłumacząc się. Porunn na pewno wiedziała, że wystarczyłoby jedno słowo, a Aria nie odstąpiłaby jej na krok.
Porunn Fimmel
Porunn Fimmel

Korytarz  - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Korytarz    Korytarz  - Page 2 EmptyPon 17 Lis 2014, 17:30

Porunn w towarzystwie swojej siostry nigdy nie pokazywała niechęci do osób, którymi ona się otaczała. Więź bliźniaczek była jednak na tyle silna, że jedna wiedziała o drugiej wszystko, tak po prostu. Gdy pojawiła się Skai i bez żadnych zahamowań naruszyła sferę prywatną Arii, brew Ślizgonki delikatnie drgnęła. Niebezpiecznie zmrużyła błękitne ślepia, obserwując całą tę scenkę w milczeniu. Złość wymieszana z zazdrością buzowała w jej organizmie, krew niemalże się zagotowała. Starała się wszystko to pohamować, jednak mulatka po prostu ją zignorowała, jakby w ogóle nie zauważyła obecności Porunn. Może gdyby chociaż skinęła głową na powitanie, to dziewczyna jakoś by zdzierżyła przyjaciółkę swojej siostry. W takiej sytuacji nie było takiej możliwości. Wstała z miejsca, podchodząc do młodszej Krukonki i zmierzyła ją chłodnym spojrzeniem, jakby z trudem powstrzymywała się od chwycenia czegoś ostrego, aby zrobić jej krzywdę. Nienawidziła, jak ktoś traktował ją z góry, a zachowanie Krukonki właśnie tak odebrała. Może i sobie była córką aurora, gbura nad gburami, jednak nie miała prawa zachowywać się w stosunku do niej. Za kogo się ona uważała?
- Witaj Wilson. Widzę, że Ty i twoje lepkie łapy za bardzo sobie pozwalacie – syknęła na powitanie. Zmarszczyła brwi i zacisnęła pięści, starając się opanować. Nie chciała mimo wszystko robić przykrości Arii. Zdawała sobie sprawę, że Aria uwielbiała tę dziewczynę, jednak takiego zachowania względem niej nie miała zamiaru tolerować. Już miała dodać coś jeszcze, gdy na horyzoncie pojawiła się Yumi Merberet. Uniosła jedną brew, gdy dziewczyna odezwała się do niej, pytając o pozwolenia na zabranie jej siostry. Wcale nie chciała jej oddawać, jednak wiedziała, że Arii zależy na obu przyjaciółkach, nie chciała jej trzymać na siłę, mimo iż walczyła sama ze sobą. Tak naprawdę miała ochotę schować Arię gdzieś głęboko, gdzie nikt nie miał do niej dostępu, oprócz niej samej. Szkoda tylko, że nic takiego nie mogło się zdarzyć, a bliźniaczka potrzebowała żyć własnym życiem, bez obecności Porunn.
- Jak już musicie ją porywać, to sobie ją bierzcie, Merberet – warknęła nieco ostrzej niż zamierzała, nie odpowiadając na słowa swojej siostry. Chciała iść, to niech idzie. Wróciła na miejsce przy oknie, wlepiając spojrzenie w jeden punkt, aby kompletnie zignorować dziewczęta. Starała się uspokoić, nie chcąc wylądować na dywaniku u dyrektora za to, że obiła twarz młodszym od niej. Po chwili łypnęła na nie ponownie, wyszczerzając zęby w geście groźby. Zauważyła, że pojawił się Lloyd Avery, który zaraz się z nią przywitał.
- Wakacje? Obóz, a później przesiadywanie w zaciszu domu. Nic specjalnego - powiedziała, wzruszając ramionami. Zdawała sobie jednak sprawę z tego, żebBył jednak bardziej zainteresowany rozmową z Merberet. Jeśli zamierzał się przysiąść, nie miała żadnych zastrzeżeń. Równie dobrze mogła jechać sama w pustym przedziale. Nikt nie był jej w tej chwili potrzebny.


Ostatnio zmieniony przez Porunn Fimmel dnia Pon 17 Lis 2014, 23:34, w całości zmieniany 4 razy
Gość
avatar

Korytarz  - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Korytarz    Korytarz  - Page 2 EmptyPon 17 Lis 2014, 19:14

Lidia nie wiedziała co będzie po powrocie do szkoły. Wedle wszelkiego prawdopodobieństwa, większość czasu spędzi na płakaniu i zaszywaniu się w jakichś cienistych miejscach. Bez sensu. Równie dobrze mogłaby tam nie jechać. Równie dobrze, albo nawet lepiej. Nikt by się na nią dziwnie na gapił. Bo przypuszczała, że skoro wcześniej uchodziła za dziwadło, to teraz uchodzić będzie za dziwadło w wersji full, a to jej się nie uśmiechało. Najpiękniejsze jest to, że całą podróż spędzi pierwszy raz w życiu sama. Sama sama. Nie trochę sama, ale jednak szczęśliwa, jak zazwyczaj, tylko taka maksymalnie sama i ani trochę szczęśliwa.
Gdy tylko dotarła na peron, od razu wsiadła do pociągu i zaczęła się rozglądać za pustym przedziałem. Jest. Usiadła przy oknie i od razu poczuła się źle. A nawet jeszcze gorzej niż zazwyczaj. Brakowało jej uśmiechniętej twarzy brata naprzeciwko. Ale już nigdy jej nie zobaczy... Nie, nie będę płakać... Nie będę...! Na nic to oczywiście się nie zdało. Zaczęła nerwowo przetrzepywać kieszenie w poszukiwaniu chusteczki. W końcu ją znalazła. Można zamaskować ślady. Jednak, trzeba przyznać, chusteczka na niewiele się zdała, bo im bardziej gorliwie Puchonka pragnęła przestać płakać, tym gwałtowniej to robiła. W końcu poddała się i odwróciła głowę w stronę okna. Zaczęła się przyglądać uczniom pakującym się do pociągu i machającym im rodzicom. Ktoś mógłby pomyśleć, że ona też marzyła o tym, aby zobaczyć tam swoich rodziców, którzy machają jej na pożegnanie, ale to nieprawda. Jedyne jej marzenie w tamtej chwili, to ujrzenie jeszcze raz brata.
James Potter
James Potter

Korytarz  - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Korytarz    Korytarz  - Page 2 EmptyPon 17 Lis 2014, 19:43

Szkoła, szkoła, szkoła...
Kolejny, a zarazem ostatni rok nauki w Hogwarcie. Cieszył się okropnie, bo będzie mógł wreszcie zobaczyć swoją ukochaną Evans, od śmierci rodziców szczerze powiedziawszy nie mieli za bardzo kiedy. Ona żyła w świecie mugolów, a on w Dolinie Godryka, więc to był nie lada wyczyn. Kto wie, gdyby jego rodzice żyli nieco inaczej by traktował takie wypady do świata mugoli, ale nie chciał sobie robić kolejnych problemów, już miał ich na razie za dużo, a zaczyna się rok szkolny i dopiero będzie masa problemów. Już widzi te przeklęte oczy Filcha kiedy znowu będzie musiał mu wymyślać kary. I właśnie za tym tęsknił. Tak naprawdę kochał Hogwart, tam mógł się przemieniać w jelenia ile chciał i to tam najwięcej czasu spędzał w tej postaci. Poza szkołą, w wakacje nie miał takowej potrzeby, był można powiedzieć wolnym człowiekiem, a animagia w szkole jest na wagę złota, przecież psorzy nie mają rendgena w oczach i nie wiedzą kto się chowie za ciałem zwierzyny.
To pierwszy rok w szkole kiedy to rodzice nie żegnają go na peronie. Wszedł do pociągu i zająwszy wolne miejsce odruchowo spojrzał za okno, ale tam nikogo nie było. Ehh... Za to przeniósł wzrok na korytarz z nadzieją, że któryś z huncwotów, ale piękna rudowłosa będzie szukała przedziału z jego osobą w roli głównej.
Gilbert Nilsson
Gilbert Nilsson

Korytarz  - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Korytarz    Korytarz  - Page 2 EmptyPon 17 Lis 2014, 19:44

Razem z mamą i bratem aportowali się w Dziurawym Kotle z zamiarem przebycia reszty drogi w mugolski sposób. Choć cała jego rodzina była czystej krwi, ich trójka zdążyła się już przyzwyczaić do dziwnych środków transportu i zdaje się, że nie wyróżniali się za bardzo. W każdym razie nikt nie oglądał się za nimi, chyba, że Gilbert niechcący zahaczył kogoś gitarą, która jak zwykle znajdowała się na jego plecach, zamknięta w czarnym futerale. Kufry zajmowały co prawda sporo miejsca w tramwaju, a fretka, która była własnością Philipa i znajdowała się w niewielkiej klatce wywoływała przeróżne reakcje na twarzach pasażerów, ale od King's Cross dzieliło ich już tylko kilka przystanków.
Przez całą drogę zaciskał dłoń na ramieniu brata i nie odezwał się ani słowem, potakując jedynie kiedy było to konieczne. Wiedział, że dopóki nie wsiądą do pociągu nie będzie potrafił uśmiechnąć się szczerze, a matka znała go zbyt dobrze, by nie rozpoznać kiedy próbuje ją oszukać. Patrzył się więc bezmyślnie w okno i czekał aż będzie można opuścić zatłoczoną puszkę.
Na dworcu mama poganiała ich jakby wciąż byli na pierwszym roku, a kiedy w końcu zapakowała ich do pociągu, otrzymała po buziaku od synów i pomachała im, z dumą nie okazując smutku, Gilbert odważył się puścić brata. Zresztą co miał za wyjście - on się zestarzał, a Phil wyrósł ze strachliwego dzieciaka, jakim kiedyś był. Ciągnęło go do kumpli, do koleżanek, a Gil szedł w odstawkę.
Wsunął ręce w kieszenie spodni i nie bardzo wiedział co ze sobą zrobić. Rozejrzał się po korytarzu i wtedy ją zauważył. Wrócił mu dobry humor, kącik ust drgnął, unosząc się w półuśmiechu. Podszedł od tyłu do Chay i zasłonił jej oczy, jednocześnie pochylając się do jej ucha.
- Zgadnij kto to - zamruczał, bo szeptu mogła nie dosłyszeć w tak dużym tłumie.
Pomimo tych kilku listów, które ze sobą wymienili czuł, że odzyskał właśnie coś, czego brakowało mu przez te dwa miesiące.
Chayenne Montgomery
Chayenne Montgomery

Korytarz  - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Korytarz    Korytarz  - Page 2 EmptyPon 17 Lis 2014, 19:57

Nadszedł upragniony czas powrotu do szkoły. Mało który uczeń tak bardzo cieszył się, że może wrócić do nauki jak cieszyła się Chayenne. Bardziej chodziło tu oczywiście o znajdowanie się w murach Hogwartu, niż o uczenie się. Wiedziała jednak, że przed nią ciężka droga. Ostatnie dni wakacji spędzone w dworze Rodzinnym były katorgą. Milczenie z jej strony, ciągłe krzyki ojca i matki. Wiecznie coś. Przypominanie o tym, że na święta jedzie do rodziny przyszłego narzeczonego, aby tam oficjalnie się zaręczyć i spędzić czas z przyszłym mężem, doprowadzały ją do szału. Miała ochotę niejednokrotnie wyjść z domu i nigdy do niego nie wrócić. Jest zdolną młodą czarownicą i wie, że poradzi sobie bez nich. Być może nie będzie miała już tych wszystich luksusów, którymi otaczała się do tej pory. Ale będzie to o wiele lepsze niż przymusowy ślub. Nie chciała stać się marionetką jak jej matka. Rozważała również czy nie zakończyć by swojego żywota, najzwyczajniej w świecie wypić eliksir i nigdy więcej się nie obudzić. Byłoby to dobre wyjście, wtedy nie musiałaby przejmować się niczym, a dodatkowym kłopotem dla jej rodziny byłoby wyjaśnianie wszystkim znajomym dlaczego ich córka nie żyje. Ale mniejsze z tym.
Można jedynie domyślać się jaki humor miała Chayenne. Zamknęła drzwi dworu bez najmniejszego słowa, wsiadła do mugolskiej taksówki i odjechała w stronę dworca King’s Cross. Nie chciała, aby ojciec ją odwoził, nie chciała się teleportować. Chciała zrobić to po swojemu, nie przejmując się żadnym gadaniem. Wyciągnęła swój kufer i ruszyła w kierunku peronu dziewięć i trzy czwarte. Chciała już wsiąść do pociągu, zaszyć się i nie rozmawiać z nikim najlepiej, aż do czasu dojechania do Hogwartu. Jakoś nie miała ochoty na żadne rozmowy. Idąc przez zatłoczony dworzec, pośród znajomych uczniów, minę miała poważną, skupioną, nie zwracała uwagi na otoczenie. Przystanęła gdzieś, aż wreszcie wsiadła do pociągu, szukała wolnego przedziału, znalazły się pewnie gdzieś takie. Przystanęła na chwilę mierząc jakieś dzieciaki wzrokiem, wpychały się do przedziału jeden po drugim. Poczuła jak ktoś zachodzi ją od tyłu i zasłania jej oczy, aż się wzdrygnęła.
- Gilbert… – mruknęła kładąc dłonie na jego dłoniach i zsuwając je ze swojej twarzy. Przygryzła lekko wargę spoglądając na niego smutnymi oczami. Od ostatniego listu wysłanego do chłopaka minęło sporo czasu, dostała go rankiem w dzień kiedy ojciec oświadczył jej, że jest zaręczona. Nie miała ochoty na nic i do tej pory nie dała chłopakowi odpowiedzi. Odwróciła smutny i wzrok i trzymając go za rękę poprowadziła dalej, aż dotarli do pustego przedziału gdzieś na końcu. Weszła do środka, umieściła bagaż na półce i usiadła pod oknem spoglądając za nie. Nie wiedziała co ma powiedzieć… Nie wiedziała jak się zachować. Był inną osobą niż przed wakacjami.
Charlie Allison
Charlie Allison

Korytarz  - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Korytarz    Korytarz  - Page 2 EmptyPon 17 Lis 2014, 20:06

Jej brat był okropnym kierowcą. I leniem większym od Charlie, co było nie lada osiągnięciem. Tym razem to nie ona zaspała, tylko ten starszy i odpowiedzialniejszy. Wysiadła spokojnym krokiem z jego auta i skierowała się na peron. Ciągnęła za sobą swoją walizkę, na której siedział także Freddie. Jej fretka starała się zwrócić na siebie uwagę, na co mugole bardzo często reagowali. Wiele dzieci podchodziło i głaskało fretkę, przez co Charlie wydawała z siebie pełne zniecierpliwienia dźwięki. W końcu się zdenerwowała i wzięła go na ręce.
Wprawdzie, Hogwart to szkoła, nie? Więc w sumie, co się ludziom śpieszyło, by tam dotrzeć? Odpowiedź jest prosta. Toż to jest Hogwart. To powinno wystarczyć jako wyjaśnienie.
W końcu, ku jej radości, trafiła na Peron 9¾. Nie wystroiła się jakoś wybitnie do pociągu. Miała na sobie zwykłą koszulę w kratę i swoje czarne jeansy. Wsiadła szybko do pociągu, starając się nie zabić. Niezbyt godną śmiercią byłoby spadnięcie na tory.
Gdy w końcu wsiadła do jakże wspaniałego Expresu Hogwart, zaczęła szukać jakiegoś wolnego przedziału, w którym wolałaby nie spotkać pierwszorocznych. Co ją to obchodziło, że kilka lat temu sama była rozwydrzonym dzieckiem, latającym po pociągu? Teraz była na ostatnim roku, i mimo, że nadal zachowywała się jak dziecko, to nie zdzierżyłaby latających w te i z powrotem dzieciaków.
Szukała znajomych twarzy, gdy, niech Bogu będą dzięki, zobaczyła Resę. Weszła do przydziału wesoło witając się z przyjaciółką i towarzyszącą jej dziewczyną.
-Resa, jak miło cię znów zobaczyć! - prawie krzyknęła, po czym zwróciła uwagę na dziewczynę, obok Gryfonki i jej uśmiech się poszerzył - A my się chyba nie znamy? Jestem Charlie Allison.
Ben Watts
Ben Watts

Korytarz  - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Korytarz    Korytarz  - Page 2 EmptyPon 17 Lis 2014, 20:21

… jak to się stało, że pojawili się na peronie tak późno? Z niedawno nabytą umiejętnością teleportacji sprawa powinna wyglądać bardzo prosto, ale nieeeeee! I pomyśleć, że Ben uważał przekonanie państwa Silverów, by ich nie odprowadzali za największy problem. Godzina, którą Sam spędził przechodząc koło różnych luster zawieszonych w domu, zmieniając położenie odznaki prefekta naczelnego to o 3 milimetry w prawo, to znowu o 5 w dół skończyła się tak, że młody Watts wreszcie rzucił w niego z półpiętra grubym atlasem anatomii, mamrocząc coś o „Łosiach, którym powinno dać się szlaban, a nie odznakę.” Naprawdę nie winił go za ekscytację z wyboru, w końcu sam odtańczył (zapewne niezwykle żenujący) pseudo-taniec szczęścia, gdy wyciągnął z koperty list o otrzymaniu funkcji prefekta Ravenclawu. Też się dobrali.
W tłumie, który kłębił się na peronie przy gotowym do odjazdu pociągu, Ben nie zdążył się nawet dobrze rozejrzeć za znajomymi twarzami – prawdopodobnie i tak nikogo by nie wyłowił, ale Sam skutecznie ukrócił wszelkie próby, wciągając przyjaciela do wagonu.
- Spuść trochę pary, bo pękniesz zanim dojedziemy do Hogwartu – rzucił, opierając się na swoim kufrze. - Jeszcze zdążysz wszystkich olśnić.
Przysiadł na nim akurat w momencie, gdy cały pociąg ruszył, a za oknem podniosło się całe morze machających rąk. Z początku sunęły tylko powoli, a wraz z nabieraniem prędkości przez maszynę, nagle zniknęły zastąpione zielonymi polami. Natychmiastowe ubranie przez Sama uczniowskiej szaty skwitował lekkim uniesieniem brwi i oparciem policzka na zwiniętej pięści.
- Całe szczęście, że nie ma tu więcej luster, co Samantho?


Ostatnio zmieniony przez Ben Watts dnia Pon 17 Lis 2014, 22:43, w całości zmieniany 1 raz
Jolene Dunbar
Jolene Dunbar

Korytarz  - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Korytarz    Korytarz  - Page 2 EmptyPon 17 Lis 2014, 20:32

- Przepraszam... Przepraszam, naprawdę, ale bagaż kota zajmuje dużo miejsca. Przepraszam! - przepychała się delikatnie między uczniami, przepraszając każdego dźgniętego. Niechcący! Nic nie mogła poradzić, że Emanuel miał swoją oddzielną walizkę z kuwetą, miesięcznym zapasem kociej karmy z mugolskiego sklepu, zabawkami, przyborami, swoim koszykiem do spania, poduszką, drapaczem pazur. Tyle tych przedmiotów niosła Joe w ramionach, znowuż bielutki kot siedział niczym król na samym czubku tego bagażu. Ziewał leniwie i mrużył ślepia - jedno pomarańczowe, drugie niebieskie. Dwayne miał pomóc jej z bagażem i pomógł. Joe wykorzystała do tego nawet jego młodszego brata i obaj zanieśli jej pięć walizek do wagonu z bagażami, zaś podręczny sama już przyniosła, aby nie czuli się tak wykorzystani.
Z boku tej budowli kocich walizek wyjrzała głowa Joe.
- Izzie! Izzie! - nie znalazłszy w pobliżu nikogo znajomego (z której strony jest przedział Hufflepuffu, nie miała bladego pojęcia), zawołała zaprzyjaźnioną Ślizgonkę. Tak, zaprzyjaźnioną, choć wydawało się to całkowicie absurdalne.
Jolene pokuśtykała do dziewczyny i posłała jej uśmiech.
- Mogłabyś wziąć na chwilę Emanuela? Leń nie pozwala mi zmniejszyć tego bagażu, tylko siedzi jak król. - zamrugała długimi rzęsami i posłała uśmiech dziewczynie. Jak tylko kot dał się łaskawie zabrać, Joe postawiła jego akcesoria na podłodze pociągu i wszystko zmniejszyła kilkoma zaklęciami. Schowała to do torebki i poprawiła szkolną spódniczkę. Odebrała kota, pozwalając mu się rozlać w jej ramionach i uśmiechnęła się szeroko.
- Dzięki, Izz. Zgubiłam Morisona, to może znajdziemy przedział albo bufet? - zapytała wesoło. - W zamian pomogę znaleźć tobie... sama-wiesz-kogo. Widziałam go niedaleko. - szepnęła i wcale nie miała na myśli Czarnego Pana, a Izzie-wie-kogo-szuka. Zanurzyła rękę w sierści kociska, rozpieszczając go strasznie. Noszony na rękach, traktowany jak król, a więc nic dziwnego, że był pewien o swej władzy. Zapewne myślał, że zapanował nad światem i go podbił, a Joe uprzejmie nie wyprowadzała go z błędu. Ach, te koty.
Skai Wilson
Skai Wilson

Korytarz  - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Korytarz    Korytarz  - Page 2 EmptyPon 17 Lis 2014, 20:47

Aria była najważniejszą przyjaciółką na świecie, stanowiła dla Skai wyznacznik starszej i bardziej doświadczonej czarownicy i czasami zazdrościła Porunn tak dobrej siostry. Wielokrotnie zastanawiała się nad założeniem Sethowi naszyjnika zmiany płci, o którym wspominała Yumi. Nie mniej i nie więcej, musiała porzucić wszelkie plany na rzecz uspokajania brata, bo jednak kochała go takim jakim jest i nie potrafiłaby odebrać mu cząstkę tożsamości. Pomarzyć jednak można, to nie zbrodnia, prawda?
- No mam nadzieję, że przyjdzie. Musimy porozmawiać. - Dodała akcentując ostatnie słowo z lekkim zaciśnięciem warg i brwi, próbując w mało subtelny sposób przekazać porozumiewawcze spojrzenie. Po chwili wypuściła ze spontanicznego objęcia starszą koleżankę, dostrzegając agresywne zachowanie drugiej Fimmel. Z wrażenia i zaskoczenia cofnęła się pokornie dwa kroki w tył, utrzymując większy dystans z Arią. Zamrugała z niedowierzaniem powiekami, jednak zamiast obronić swoją bezpośredniość wymamrotała pod nosem "przepraszam", spuszczając również wzrok przed twardym spojrzeniem Ślizgonki. Czasami nie wiedziała w jaki sposób powinna się zachować względem niektórych osób, stwierdzając w ekspresowym tempie o ostrożności w towarzystwie Porunn. Była zupełną odmiennością od kochanej Arii i naprawdę ciężko było pojąć, w jaki sposób połączone są bliźniaczą więzią.
Z ratunkiem przed ciężką atmosferą wokół przybyła Yumi z całkiem radosnym humorem, witając wszystkie dziewczyny w przedziale. Skai odwróciła się bokiem do przyjaciółki i podeszła bliżej niej, aby również i ją przytulić do siebie. Tylko po sekundzie pojawiła się krótka myśl, czy za moment przez okno nie zajrzy Amycus rozdzielając Krukonki, z pretensjami w stronę mulatki. Westchnęła do swoich myśli słuchając wyjaśnień Arii na temat zarezerwowanego przedziału i siłą rzeczy zerknęła na zeszyt trzymany mocno w objęciach Yui. - To zeszyt od Luca? - Spytała z ledwo wyczuwalnym napięciem w głosie, a samo wspomnienie imienia spowodowało u niej zmarszczenie brwi i wyprostowanie sylwetki. Nie zamierzała kryć się ze swoją niechęcią do tego chłopca, dlatego też skrzyżowała w akcie protestu ręce, chwilowo zapominając o niezręcznej sytuacji z Porunn. - Nie będziesz miała czasu, aby to poczytać. - Dodała przymilnym głosem i uśmiechnęła się promiennie, wymijając koleżankę na tyle, żeby stanąć za jej plecami i zwiększyć dystans między jadowitą Ślizgonką. Nie wtrącając się w wymianę zdań między dziewczynami obserwowała je uważnie do momentu, w którym odniosła wrażenie, że ktoś za nią stoi. Znacie to uczucie, kiedy pada na was cień wyższej osoby? Skai odwróciła bezmyślnie głowę, zainteresowana mało istotną zmianą w otoczeniu i już zamierzała ponowić prośbę o przedostanie się do właściwego wagonu, kiedy... No właśnie.
Spomiędzy jej ściśniętych warg wyrwał się cichy pisk zaskoczenia i wczepiła swoje dłonie w koszulkę stojącej przed nią Yumi, nie odrywając spojrzenia od zniewalającego uśmiechu Lloyda. Nogi odmówiły momentalnie posłuszeństwa domagając się odpoczynku i gdyby nie przytrzymywanie się rękoma o plecy rówieśniczki, straciłaby prędko równowagę. Jak uderzona obuchem powiodła spojrzeniem w stronę zagadniętej przyjaciółki, próbując zrozumieć powiązanie Ślizgona z dziewczyną. Zawroty głowy uniemożliwiły wydobycie jakiegokolwiek dźwięku z jej gardła, przez co odsunęła się w stronę korytarza z ciemnymi wypiekami na policzkach. Tylko oczy wielkości pięciozłotówek nie odrywały się już od wysportowanego ideału, dopóki żadna z przyjaciółek nie szturchnie jej i nie zwróci uwagę na niepoprawne zachowanie.
Yumi Mizuno
Yumi Mizuno

Korytarz  - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Korytarz    Korytarz  - Page 2 EmptyPon 17 Lis 2014, 21:15

Otaczały ją bliźnięta. Yui miała do nich niezwykłego farta zważywszy, że jej przyjaciółka miała bliźniaczkę i jej narzeczony. Dobrze, że Seth nie był bliźniakiem Skai! Chociaż i tak oboje byli bardzo do siebie podobni, to na jedno wychodziło.
- Świetnie. Póki nie wołają to nie idę do przedziału dla prefektów. - przekrzywiła głowę uśmiechając się pogodnie. Odznakę założy już u siebie, gdy będzie przebierać się w mundurek szkolny. Przez cały poranek patrzyła na znaczek, nie mogąc uwierzyć, że ją wybrali do pełnienia takiej funkcji. Dzięki temu miała dobry nastrój. Dobrze, nie tylko dzięki temu. Również spoglądanie na fioletowego hiacynta w doniczce rozczulało ją i mogła sobie pozwolić na świetny humor.
Dostrzegłszy zamieszanie wokół ich skromnego grona, Yu włączyła tryb: czujność. Porunn spoglądała na Sky agresywnie i wcale się z tym nie ukrywała. Chwilę później Yui zrozumiała, że to ta niezrozumiała dla zwykłych śmiertelników więź między bliźniętami. Powinny to szanować i się nie wtrącać aczkolwiek mina Arii świadczyła, że chętnie z nimi pójdzie.
- Oddam ją całą i zdrową, obiecuję. - posłała uśmiech Porunn nie zrażając się jej nieprzychylnemu wzrokowi. Odwróciła głowę w stronę Sky komentującej podarunek od Lucy.
- Chcę wam przeczytać, bo świetnie to opisał. - rozumiała niezadowolenie mulatki i było z tego powodu Yumi smutno. Również twierdziła, że Luca zachował się bardzo nieładnie i z pewnością niedługo przekona się, że nie powinien być takim niemiłym wobec ich trójki: Arii, Sky i Yui. Mimo wszystko nie mogła mu odmówić talentu kunsztu pisarstwa. Już już miała zgarnąć dziewczyny i się z nimi wycofać, gdy poczuła z tyłu delikatne szarpnięcie. Odwróciła głowę zaskoczona zachowaniem Sky. Jak tylko zobaczyła te spojrzenie, domyśliła się o co chodzi. Wtem padło jej nazwisko, a więc skoncentrowała się na tym głosie. Dostrzegła Ślizgona, rodem z tych najmroczniejszych, najwynioślejszych i jednych z przystojniejszych. Llyod. Sky od razu się speszyła, wywołując w tym czuły uśmiech na ustach Yu. Niestety pytanie na temat narzeczonego trochę nadszarpnęło spokój Japonki.
- Nie widziałam się z nim od zeszłego tygodnia, Avery. Zapewne jest już w pociągu. Jeśli go nie znajdziesz, polecam sprawdzić przedział prefektów. - odpowiedziała życzliwie zaznaczając... sama nie wiedziała co. Ot, dalej była na swego narzeczonego wściekła i nie chciała go oglądać nawet w pociągu. Jeszcze nie.
Jej uwagę ponownie przykuła Sky, całkowicie onieśmielona Sky. Yui posłała znaczące spojrzenie Arii i uśmiechnęła się do obu przyjaciółek. Chwyciła mulatkę pod ramię jak gdyby nigdy nic, wciągając ją do utworzonego przez kilka osób półkręgu.
- Możesz przesłać mu pozdrowienia. - dodała niby na odchodnym, aczkolwiek nie ukryła odrobiny ironii w tychże słowach zdradzając, że są "skłóceni". Skinęła głową obu Krukonkom dając im niewerbalny znak, że mogą już sobie iść. Widząc wahanie Arii, zacisnęła wargi w cienką bladą linię. Ta bliźniacza niewidzialna więź. Przecież chciała tylko pożyczyć swoją przyjaciółkę. Wypuściła rękę Sky ufając, że już się ocknęła z gapienia się w Lloyda i podeszła do Arii. Teraz ją wzięła pod ramię i nachyliła się w jej stronę.
- Chodź, pokażę tobie odznakę. Jest niesamowita i błyszczy. - "szepnęła", a i tak wszyscy mogli ją usłyszeć. I tak właśnie miało być. Złapała zatem obie dziewczyny, wciąż przytulając do brzucha otrzymany notes i dzięki swemu stoickiemu spokojowi delikatnie pchnęła je do przodu. Tym razem to Yui musiała o nie zadbać, bo obie były jakby... nieobecne. I tak je kochała, były niezastąpione.
Isabelle Cromwell
Isabelle Cromwell

Korytarz  - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Korytarz    Korytarz  - Page 2 EmptyPon 17 Lis 2014, 21:19

Isabelle była wdzięczna ojczymowi za pomoc, ale gdy tylko odprowadził ją na peron, szybko się z nim pożegnała. Wiedziała, że był z niej w tym roku wyjątkowo dumny, jednak nie chciała, żeby machał jej na pożegnanie. Spieszył się do pracy, a ona doskonale radziła sobie sama. Poza tym przecież pewien zaprzyjaźniony Krukon miał jej pomóc… choć pewnie o tym zapomniał. Czasami miała ochotę go udusić. Stanęła na palcach, wykręcając głowę w każdą stronę, ale mimo to nigdzie nie zauważyła tego wielkoluda. No nic, będzie musiała sama wszystko taszczyć. Nagle usłyszała w tłumie swoje imię, odwracając głowę w stronę znajomego głosu.
- Joe? – uniosła brew, widząc koleżankę całą obładowaną różnorakim sprzętem. A to Isabelle narzekała… ale… chyba dziewczyna nie oczekiwała od niej, że pomoże jej to wszystko nosić? Odwzajemniła jej uśmiech, czekając, aż Jolene do niej podejdzie. Nie chciała ryzykować, że zrobi kilka kroków w jej stronę, by jej pomóc, a później obie wylądują na zimnej podłodze, pogrzebane bagażem Puchonki. –Już go biorę… tylko mnie nie podrap, grzeczna kicia… – powiedziała, sięgając po białą kulkę. –Twoja pani cię za dobrze karmi, czyżbyś znowu przytył? – zażartowała, zwracając się do Emanuela. Podrapała go ostrożnie za uchem, w końcu nigdy nie wiadomo, co takiemu kociakowi w głowie siedzi…
-Jak ci minęły wakacje? – zapytała, cierpliwie czekając, aż Joe upora się ze swoimi rzeczami, by w końcu podać jej kota. Cieszyła się, że oprócz swojej sówki, nie posiada innego zwierzęcia. W końcu o każde trzeba było odpowiednio zadbać, a na to nie miała czasu. W szaroniebieskich oczach Ślizgonki pojawił się dziwny błysk, gdy panienka Dunbar wspomniała o Samie.
-Sam miał mi pomóc z bagażami, ale wymigał się od odpowiedzialności – mruknęła, kręcąc głową, by dobitnie pokazać swoją dezaprobatę. –Idę do przedziału dla prefektów, może przejdziesz się ze mną? – powiedziała, a jej twarz nagle pojaśniała. Nie miała jeszcze okazji się o tym pochwalić Joe, ale nie chciała stać bezczynnie. Złapała swoje bagaże, kiwając jej głową, by poszła za nią. Może po drodze spotkają zgubę panienki Dunbar? Chyba jednak nic takiego nie miało miejsca, skoro obie wpadły do przedziału, w którym siedzieli już Sam i Ben. Isabelle posłała Benowi uśmiech, po czym spojrzała na Sama. –Czy pan tak przypadkiem o czymś nie zapomniał? – rzuciła w jego stronę głosem tak słodkim, że aż przerażającym.

[z/t]


Ostatnio zmieniony przez Isabelle Cromwell dnia Wto 18 Lis 2014, 16:54, w całości zmieniany 1 raz
Jolene Dunbar
Jolene Dunbar

Korytarz  - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Korytarz    Korytarz  - Page 2 EmptyPon 17 Lis 2014, 21:35

Pomoc bardzo się przydała Puchonce, gdyż przemówienie Emanuelowi do kociego móżdżka imało się niemożliwemu.
- Zjadł wczoraj wieczorem kolacje, które miały mu starczyć na dwa dni. Teraz nie chce się ruszać leń. - wyjaśniła, uśmiechając się od ucha do ucha.
- Wakacje świetne, a tobie? - zapytała, nie zagłębiając się póki co w szczegółowe opowieści o ucieczce przed ochroniarzami w rezerwacie przyrody w Walii, wchodzeniu na drzewa w sukienkach i jedzeniu wat cukrowych kolorowych.
- Wymigał się? Ja Dwayne'owi nie pozwalam uciekać. Obiecał mi pomóc to osobiście go dopilnowałam. Nawet jego brat pomógł. - pochwaliła się swoją siłą perswazji, której nie da się odmówić. Joe umiała przekonywać do własnych celów, w szczególności Dwayne'a. Mieszkała obok jego domu osiem lat, a więc nauczyła się z nim obchodzić i wiedziała jak uderzyć, aby jej posłuchał i spełnił jej prośbę. Ten urok osobisty jest całkiem fajny, jeśli go pożytecznie wykorzystać.
- Do prefektów? Ojej, ja chyba tam nie powinnam być... ale łamanie zasad pierwszego września? Wchodzę w to. - zachichotała, tuląc do piersi kocisko. Żwawo i bez wyrzutów sumienia poszła za Izzie. Stanęła na palcach i zajrzała jej przez ramię sprawdzając kto jest w środku.
- Cześć chłopaki! Łamię zasadę póki nie ma Filcha na horyzoncie. Ben! - pomachała mu energicznie, śląc mu szeroki uśmiech. Weszła za Ślizgonką i poczuła się świetnie. Otoczona tyloma prefektami.
- No no gratuluję awaa....Emm! - kot na widok Samuela najeżył sierść i pokazał pazury, ostre kiełki i groźne miauknięcie. Biedny, miał złe wspomnienia z Samem. Joe niejednokrotnie pożyczała Samuela do pomocy w kąpieli kota. Białe kocisko wbiło pazury w nagi przegub Joe robiąc tam ciemnoróżowe ślady.
- Emm, aua! - pozwoliła mu wyskoczyć i schować się na górnych półkach, między walizkami. Tam ułożył się i patrzył groźnie na Samuela. Puchonka pomasowała poranioną rękę urażona atakiem kota.
- Na twój widok panikuje. Ciekawe czemu, Sam? - zachichotała i usiadła obok Bena. Dalej masowała rękę. Kota później znajdzie, najwyżej Sam będzie musiał uciekać po pociągu przez kocią zemstą. Miała nadzieję, że wybaczyłby jej niekontrolowanie Emanuela.
Gilbert Nilsson
Gilbert Nilsson

Korytarz  - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Korytarz    Korytarz  - Page 2 EmptyPon 17 Lis 2014, 21:48

Chciał ją przytulić, pogładzić po głowie, powiedzieć, że choć niezbyt to rozumie to stęsknił się za nią bardziej niż za wszystkimi znajomymi razem wziętymi. Chciał zrobić bazo wiele rzeczy, ale zdążył jedynie unieść rękę i poczuł lekkie szarpnięcie. Miała rację, trzeba zająć przedział póki można znaleźć wolny. Szybko chwycił bagaże i podążał za nią, dopóki nie weszli do pustego, dość chłodnego i nawet przytulnego przedziału.
Zanim usiadł przyglądał jej się dłuższą chwilę, nie wiedząc co powinien zrobić. Była tak smutna, że niemal sprawiało mu to fizyczny ból. Miał milion pytań, ale nie miał odwagi przepuścić je przez usta. W końcu się odważył. Usiadł obok niej, zagarnął za ucho kosmyk włosów, który przesłaniał mu jej profil i przeciągnął ją na swoje kolana.
- Nie odpisałaś mi. - stwierdził beznamiętnym głosem. Nie był to wyrzut, nie wypominał jej tego, zresztą w tym momencie ledwo pamiętał jak mocno się zamartwiał. Było tak wiele głupich rzeczy, jakie mogła zrobić ta dziewczyna...
Oczywiście chwilami myślał też, że po prostu wykorzystała go jako ramię, w które można się wypłakać i nadszedł czas, kiedy jej się to znudziło.
Teraz jednak nie miał do niej żalu. Objął ją w pasie, palcem musnął czubek nosa, co zazwyczaj wywoływało uśmiech.
- List nie doszedł? Czy pogniewałaś się na mnie, że długo nie odpisywałem?
Nie wiedział jak ma do niej dotrzeć. Bał się poruszać bardziej delikatne tematy, bo wyobraźnie podsuwała mu coraz to dziwniejsze i straszniejsze scenariusze. Dlatego skupiał się na listach. Ten temat był prosty, bezpieczny... i dawał możliwość zdobycia cennych informacji.
Wbił w nią nieustępliwe spojrzenie złocistych oczu, które zdawały się przeszywać ją na wylot i czekał. Po prostu czekał.
Vincent Pride
Vincent Pride

Korytarz  - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Korytarz    Korytarz  - Page 2 EmptyPon 17 Lis 2014, 22:01

Przybył na peron bez zjawiskowego spóźnienia, stwierdzając, że nie uśmiecha mu się lecieć na złamanie karku. Był oczywiście sam, w końcu nie było potrzeby, aby reszta rodziny fatygowała się za nim do Anglii, nawet jeśli obecność matki zapewne wynagradzałaby te mniej przyjemne sytuacje. W końcu z nikim się tak nie rozumiał jak z nią, jeśli chodziło o odbijanie sobie "gorszych dni".
Obóz letni to wciąż było za mało, by kojarzyło go więcej niż kilkoro innych uczniów, więc niepostrzeżenie wpakował się do wnętrza pociągu razem ze swoimi rzeczami. Mijał pierwszorocznych, którzy z ekscytacją pokazywali pierwsze opanowane zaklęcia i gubili zwierzaki, dopiero co podarowane przez rodziców. Uroczo, doprawdy.
Na szczęście szybko odnalazł ostatni rocznik, łapiąc się na tym, że niektóre twarze kojarzył mgliście jeszcze z obozu. Oczywiście zapamiętanie imion nie leżało już w interesie Ślizgona, więc po prostu zignorował nieznajomych, prześlizgując się przez tłum na podobieństwo swojego pupila, jednocześnie szukając wolnego przedziału. No dobrze, trudno było dopatrzeć się tego skrawka przestrzeni pozbawionej jakiejkolwiek duszyczki. Nie miał zamiaru się socjalizować, a przynajmniej jeszcze nie teraz. Nie miał nic przeciwko przebywaniu w centrum uwagi lub po prostu w większej grupie osób, jednakże preferował obserwowanie z boku, wyciąganie wniosków i obieranie sobie kogoś za cel.
Akurat kiedy wydawało mu się, że znalazł cel swej wędrówki zatrzymała go grupka uczniów, stojąca perfidnie przed drzwiami do przedziału. Spiorunował ich spojrzeniem w pierwszym odruchu zapamiętania twarzy, zaraz jednak się uspokoił, a nawet uśmiechnął. No proszę, Porunn z siostrą we własnej osobie. Zbliżył się do niej, by znalazłszy się tuż obok objąć ją ramieniem.
- Jak to jest, że zjawiasz się zawsze tam, gdzie cię potrzebuję? - powiedział wesoło, pozwalając sobie na szelmowską nutkę w głosie. Jego spojrzenie przeniosło się na Arię, której skinął głową z tym samym sympatycznym wyrazem twarzy, dodając do tego grzecznościowe pytanie o samopoczucie. Dwie nieznajome dziewczyny obrzucił tylko mało zainteresowanym spojrzeniem póki co, zupełnie jakby były przypadkowymi, mijającymi je uczennicami, skupił się zaś na Averym. Tak, tego osobnika pamiętał z obozu i co najlepsze - uznał go wtedy za interesujący okaz do obserwacji. No i dzięki niemy bardzo dobrze się bawił na pojedynkach, za co wypadałoby mu podziękować.
- No proszę, mój ulubiony partner do pojedynków. Dobrze cię widzieć, Avery.
A teraz mógł w końcu spojrzeć na te dwie, nieznajome twarze, którym powinien okazać trochę "ciepła". Budowanie dobrej opinii wyjdzie mu na dobre w późniejszym rozrachunku. Skinął więc ponownie głową każdej z nich, nie odsuwając się od Porunn.
- Vincent Pride. Miło mi poznać.
Tyle wystarczyło, interesowały go w tym towarzystwie tylko dwie osoby.
Sponsored content

Korytarz  - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Korytarz    Korytarz  - Page 2 Empty

 

Korytarz

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 2 z 4Idź do strony : Previous  1, 2, 3, 4  Next

 Similar topics

-
» Korytarz
» Korytarz
» Korytarz z obrazem R. Kegga
» Korytarz
» Korytarz

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Marudersi :: 
Fasolkowo
 :: 
Archiwum
 :: Fabularne
-