|
| |
Autor | Wiadomość |
---|
Alex Hall
| Temat: Re: Mieszkanie Halla Sro 17 Lut 2016, 00:23 | |
| No cóż, ci którzy znali Alexa, gdy był ledwie dzieciakiem (i jeszcze wołano na niego Thomas, ale to już inna historia), wiedzieli, że mógł poszczycić się niewątpliwym talentem w naciskaniu ludziom na odcisk swoją wszędobylską ciekawością. Dlaczego, na co, po co, musiał to wszystko wiedzieć, najlepiej już natychmiast i wyłożone ze szczegółami – cecha ta nie zanikła wraz z wiekiem, a jedynie została przytemperowana oraz lepiej kontrolowana, jednak w sytuacjach takich jak ta, gdy auror czegoś wybitnie nie rozumiał, zwyczajnie nie potrafił odpuścić, wypuszczając na wolność dawne nawyki, by szalały. Hołdował w tych przypadkach zasadzie jeśli wyrzucają cię drzwiami, wracaj oknem, nie odpuszczając, drążąc temat, nim nie uzyskał satysfakcjonujących wyjaśnień. Jak dotąd chyba tylko Will miał do niego wystarczająco cierpliwości, by za każdym razem nie kazać mu dać sobie siana i zająć się czymś innym. Zegar zawieszony na ścianie tykał cichutko, odmierzając upływający czas, na który nikt w tym momencie nie zwracał uwagi. Zadając swoje pytania w sposób tyleż bezpardonowy co i niejako bezczelny, Alex oczekiwał szczerości – czystej, niefiltrowanej szczerości, bo tylko taka odpowiedź była w stanie ukrócić jego dociekliwość. William nauczył się tego w ciągu ponad dwudziestu lat życia obok Halla, natomiast inni ludzie... Cóż. Inni zwykle uciekali, śmiejąc się nerwowo i próbując obrócić sytuację tak, by wymigać się od rozmowy. Prawdopodobnie wymagał od nich zbyt wiele, ale nie potrafił funkcjonować inaczej – taką już miał konstrukcję, dziwną i pokrzywioną, być może interesującą, jeśli patrzyło się z daleka, z bliska prezentując się już tylko jako abstrakcyjna rzeźba z metalurgicznych odpadów. Obserwując Nikolaia (choć teraz można by to już nazwać świdrowaniem wzrokiem), Alex szukał w nim fałszu jak skazy, której nie widać na pierwszy rzut oka, bo odpowiedzi, którymi zaczął karmić młodego aurora brzmiały po prostu zbyt pięknie. A może nie? Właściwie z początku brzmiał jak William, kiedy młody wówczas Hall spytał go ze zdumieniem, czemu wziął na siebie winę za jego kolejny wybryk. Bo mu zależało, bo przytrafia ci się za dużo złego. A ty przecież nie jesteś zły, prawda? Mrużąc nieco nieprawdopodobnie zielone oczy, Alex być może by mu uwierzył, gdyby w odpowiednim momencie przestał mówić, ale słowa dalej padały z ust Nikolaia, sypały się jak gładkie rzeczne otoczaki na posadzkę, a dźwięk ten coraz bardziej wżynał się aurorowi w uszy. W brzydkim, pokręconym świecie, jaki oglądał Hall, słowa Bułgara nie mogły być prawdziwe – czegoś od niego chciał, a teraz próbował go ugłaskać tymi przyjaznymi zdaniami, siląc się na postawę autentyczności. - Nie wierzę ci – odparł więc prosto, przyglądając się, jaki efekt wywołał. Jaką minę, drgnięcia których mięśni. - Wiesz dlaczego? Bo to wszystko brzmi zbyt pięknie – kubek stuknął cichutko odstawiony na kuchenną szafkę - Ludzie tak nie funkcjonują. Każdy czegoś chce, tylko jedni potrafią to ukrywać lepiej, a u innych od razu wyłapuje się kłamstwo. Wciąż tylko nie rozumiem, co mógłbyś zyskać znosząc moje humory, ale cokolwiek to jest, stary, to nie jest tego warte. Nikt nie odda ci czasu, który spędzasz z facetem popieprzonym na tysiąc sposobów. |
| | | Nikolai Asen
| Temat: Re: Mieszkanie Halla Pią 19 Lut 2016, 11:55 | |
| Tak, jak Hall wrodzony miał głód do bólu szczerych odpowiedzi, tak cechą Nikolaia było udzielanie takich także tym, którzy wcale ich nie chcieli. Gdy jednak co niektórzy potrafią zauważyć granicę, zatrzymać się i powiedzieć akurat tyle, ile trzeba, nie więcej, tak Asen wszelkie sygnały o ewentualnym zagalopowaniu się zwyczajnie ignorował, bezceremonialnie brnąc dalej i dalej, i zatrzymując się dopiero tam, gdzie sam uznał za stosowne. Zazwyczaj dużo za daleko. I choć miał ponad czterdzieści lat życia, by coś z tym zrobić, przepracować, oduczyć się - to nie wyglądało nawet na to, by próbował, by w ogóle próbować miał ochotę. Bo rzeczywiście, podobnych chęci chyba nie miał. Pomimo iluś lat życia w społeczeństwie i niewątpliwego doświadczenia w tej dziedzinie Nikolai wciąż nie doszedł do wniosku, by potrzebował coś zmieniać. Jest dobrze tak, jak jest, tyle. Szczególnie, że wespół z powyższą cechą szła także druga - cierpliwość. Ta była wprawdzie bardziej dyskusyjna, zależała od wielu czynników i nie zawsze osiągało się ją tak łatwo, tym niemniej Bułgar reprezentował raczej tę grupę ludzi, którzy mogą słuchać, słuchać i słuchać, nic sobie z tego nie robiąc. Potrafili gromadzić rzucane w ich kierunku słowa i odpowiadać na nie bezczelnym, trwałym uśmiechem, prowokującym tylko jeszcze więcej słów. Błędne koło. Z tej perspektywy można by więc uznać, że Nikolai jest zwykłym arogantem. Że sam najpierw czerpie satysfakcję z własnej szczerości, nie dając jednak podobnej przyjemności swemu rozmówcy. Z tym, że to nie do końca było tak, nie zawsze było to tak proste. Cierpliwość Asena mimo wszystko też miała swoje granice i czasami kończyła się znacznie szybciej, niż można by podejrzewać. Stwierdzenie, że Bułgar jest osobą porywczą i drażliwą, choć wyraźnie kontrastowało ze wspomnianą już cierpliwością, nie było teorią wyssaną z palca. Nikolai rzeczywiście łączył te pozornie sprzeczne cechy w mieszance co najmniej wybuchowej. Jak bardzo wybuchowej? Bardzo. Teraz jednak na jaw wyszedł ledwie odłamek, pojedynczy odprysk. Nie wierzę ci. Mężczyzna drgnął lekko, w kilku gorzkich łykach dopił własną herbatę, parząc sobie przy tym język niemiłosiernie, i wygasił do połowy wypalonego papierosa w opróżnionym kubku. - W porządku - stwierdził krótko, nie siląc się na dalsze zmagania z uporem Halla. Jak Alex słusznie zauważył, Nikolai nie był jego ojcem, bratem czy partnerem. Przyszedł tu, bo chciał. Teraz, gdy chęci te ustąpiła miejscu frustracji i goryczy, nie miał żadnego zobowiązania, które kazałoby mu tkwić tu dłużej. - Skoro tak bardzo pragniesz trzymać się tych swoich żałosnych przekonań, co w zasadzie prezentujesz mi od samego progu, to w porządku. Niech będzie. Wstając z miejsca odetchnął głęboko i spojrzał na Alexa z góry spojrzeniem co najmniej krytycznym i pełnym... Cóż, tak, to był ten moment, gdy w twarde spojrzenie Bułgara wkradło się także politowanie. - Nikt nie odda mi czasu... Rzeczywiście, nikt tego nie zrobi. Dziękuję, że mi przypomniałeś. - Uśmiechnął się. Uśmiechnął nie gorzko, ale sztucznie, z wyraźnie naciąganą uprzejmością. - Przynajmniej mogę się teraz opamiętać. Prychnął cicho i zasalutował teatralnie w ramach pożegnania. Nie opuszczał mieszkania w pośpiechu, nie było takiego powodu, ale też nie czuł się w obowiązku tu zostać. Szczególnie, że naprawdę nie miał już ochoty. Hall zaczynał go drażnić coraz skuteczniej, a Nikolai nie był masochistą. Jeśli chciałby się na kogoś wściekać, wybrałby osobę, która rzeczywiście była mu bliska, do wściekania się na którą miał prawo. Bo w przypadku Alexa podobno go nie miał. Bo najwyraźniej sam był tylko głupim, nieuświadomionym facetem, który przecenia własne uczucia i nie potrafi rozsądnie podejść do rzeczy. Nie to, co Hall. Prychnął na tę myśl ponownie. Gotowy do wyjścia, odetchnął jeszcze tylko cicho, na moment uspokoił oddech. Nawet, jeśli chciał coś jeszcze powiedzieć, to ostatecznie tego nie zrobił. Mieszkanie opuścił tylko w towarzystwie gorzkiego uśmiechu, który jednak wbrew pozorom nie trzymał się go wcale tak długo. Ostatecznie przechodzenie nad swymi humorami do porządku dziennego Nikolai miał opanowane perfekcyjnie. To oczywiste, inaczej nie mógłby być tak dobrym łamaczem klątw, jakim był.
zt |
| | | Alex Hall
| Temat: Re: Mieszkanie Halla Pon 22 Lut 2016, 15:11 | |
| W końcu doszło do tego, czego Alex tak usilnie i masochistycznie wypatrywał – w spokojnym, pełnym chęci pomocy Bułgarze coś pękło, a maska się rozpadła, ukazując poirytowanie oraz niechęć. Jak u każdego, kto za mocno się zbliżył. Tylko to politowanie, to spojrzenie, za które auror miał chwilową ochotę wydrapać mu oczy, zostawiło na dnie żołądka nieprzyjemny, twardy ciężar. Czemu na niego tak patrzył? Z jakiej racji? Uśmiechając się bezczelnie samym kątem ust, Hall słuchał kolejnych raniących słów, w pewien sposób czując, że odnalazł z powrotem równowagę, którą utracił. Znów znalazł dla siebie stabilny kawałek gruntu, z równie stabilnymi i zrozumiałymi zasadami – co z tego, że było tam za mało miejsca dla kogoś jeszcze, a słońce nawet nie muskało brzegu samotnej, hallowej wysepki. Wyjście Nikolaia oraz dźwięk zamykanych drzwi z jednej strony napełniły aurora pokręconym poczuciem dumy, świadomością, że po raz kolejny nie mylił się co do ludzi, z innej jednak perspektywy... Nie, nie chciał tego tykać nawet kijem. Samotność nie mogła być przecież taka trudna! Problem w tym, że była. Była cholernie trudna i bolesna, a Alex miał okazję się o tym przekonać nieco później, gdy opuszczając kuchnię, jego wzrok padł na wieszak przy drzwiach. Płaszcz Williama, jedyna rzecz o której najwyraźniej zapomnieli z Asenem w trakcie porządków, wciąż czekał niewinnie na haczyku, nic nie robiąc sobie z faktu, że auror jęknął na jego widok jak zranione zwierzę. Samotność była najgorszym, co mogło przytrafić się człowiekowi, a taka z wyboru bolała po tysiąckroć bardziej.
[z/t] |
| | | Sponsored content
| Temat: Re: Mieszkanie Halla | |
| |
| | | |
Similar topics | |
|
| Pozwolenia na tym forum: | Nie możesz odpowiadać w tematach
| |
| |
| |