IndeksIndeks  SzukajSzukaj  Latest imagesLatest images  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  

Share
 

 Mieszkanie Halla

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Idź do strony : Previous  1, 2, 3, 4  Next
AutorWiadomość
Nikolai Asen
Nikolai Asen

Mieszkanie Halla - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Mieszkanie Halla   Mieszkanie Halla - Page 3 EmptyWto 09 Lut 2016, 23:04

Źle się stało, zupełnie nie tak, jak miało być. Nikolai nigdy nie czuł się człowiekiem stworzonym do pocieszania kogokolwiek, bo zwyczajnie pocieszać nie umiał, ale gdy tylko dobiegła go wieść o nieszczęśliwym wypadku, którego ofiarą stał się Lewis, Asen nie mógł odpędzić od siebie myśli, że ignorancja nie jest w tej chwili najlepszą postawą. Z jednej strony może i miał pełne prawo obowiązek przywrócenia Halla do życia zrzucić na kogokolwiek innego - w końcu wciąż daleko było im do jakiejś większej przyjaźni, ot, znali się bliżej, widywali i rozmawiali wreszcie razem, a nie tylko przy okazji spotkań we trójkę, z Williamem - im jednak dłużej nad tym myślał, tym częściej łapał się na wniosku, że nie, takiego prawa nie ma. A myślał nad tym przecież często. Od dnia pogrzebu - jednego z pierwszych, grudniowych dni, gdy z nieba nieśmiało spadło kilka pierwszych płatków śniegu i kiedy trzeba już było definitywnie przeprosić się z zimową garderobą - przynajmniej raz każdej doby wracał do myśli, że zachowuje się nie w porządku. Przyjaźń nie jest obowiązkowym wyzwalaczem dobroci, w tym momencie wychodziło zaś na to, że Nikolai ze zrozumieniem tego ma konkretny problem.
Może więc wyjaśniało to fakt, że myśli o konieczności stawienia się u Alexa - tym razem bez zaproszenia - chwycił się jak tonący brzytwy. Gdy doszedł już do jakiegoś pierwszego rozsądnego wniosku nie chciał pozwolić, by ten mu uciekł. Zbyt wiele wysiłku kosztowało go przełamanie wszystkich swoich oporów czy zwykłej, ludzkiej tendencji do unikania jakichkolwiek zobowiązań, zaangażowania. Aktualnie zachowywał się jak ostatni sukinsyn i nie czuł się z tym najlepiej.
Stając na progu hallowego lokum, na tej samej wycieraczce, z tym samym idiotycznym Welcome co zawsze Bułgar był już więc zdecydowany bardziej niż kiedykolwiek w ciągu ostatnich dni. Swoją prywatną batalię pozostawił za drzwiami własnego mieszkania, ze sobą przynosząc jedynie gotowość do zmierzenia się z demonami Halla. Dlaczego? Bo tak wymagała przyzwoitość. Bo Alex, podobnie jak William, nie był już dla niego kimś obcym, a to siłą rzeczy wymuszało jakąś reakcję. Bo po prostu młodego aurora nie można było tak zostawić, to chyba jasne?
Zapukał więc stanowczo, a gdy chwilę później przypomniał sobie jedną z niegdysiejszych rad Halla - pomęczył także dzwonek u drzwi. Ofensywnie i nachalnie, dokładnie tak. Inaczej mogło na Alexa nie zadziałać, zresztą - Bułgar nie był pewien, czy i obecne działania wystarczą. Nie, w zasadzie to był przekonany, że to wciąż zbyt mało.
- Wiem, że tam jesteś, Hall - poinformował więc jeszcze uczynnie spod drzwi, nic nie robiąc sobie z tego, że może wzbudzić jakieś niepotrzebne zainteresowanie sąsiadów. Zresztą, czyż to nie mogło mu pomóc? Mogło. Obawy o ewentualną reakcję sąsiedztwa z góry czy z dołu mogły podziałać na młodego aurora skuteczniej niż choćby i trzygodzinne łomotanie w drzwi. - Proponuję mnie wpuścić zanim narobię ci więcej wstydu.
Opierając się ramieniem o framugę drzwi odetchnął głęboko i bardzo, bardzo powoli. Wbrew temu, co starał się sobą prezentować, to nie miało być łatwe spotkanie. Nie, to miało być cholernie trudne starcie, jak zawsze, gdy chodziło o ekspedycję ratunkową. A przecież z tym właśnie mieli teraz do czynienia. Alex ugrzązł, tonął we własnym bólu, a z tym mało kto umie poradzić sobie sam. Czy Asen naprawdę to rozumiał? Trudno powiedzieć. Pewnie nie, ostatecznie nigdy nie przeżył jeszcze podobnej straty. Mógł sobie co najwyżej próbować wyobrazić, domyślać się, jak można się czuć. I mógł też pojawić się jako ten, kto Halla wyciągnie z powrotem na brzeg. Mógł, powinien i to właśnie robił. Ktoś w końcu musiał, a najwyraźniej aż dotąd nikt się szczególnie nie sprawdził.
Alex Hall
Alex Hall

Mieszkanie Halla - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Mieszkanie Halla   Mieszkanie Halla - Page 3 EmptySro 10 Lut 2016, 00:34

Czas staje się pojęciem bardzo względnym i szalenie niewymiarowym, gdy przestaje ci na czymkolwiek zależeć. Choć być może częściowa utrata poczucia płynących dni wynikała z faktu, że mózg Alexa funkcjonował pod ciągłym wpływem eliksirów uspokajających, które im dalej w las, tym mniej dawały. Przytępiały emocje, pokrywając myśli mięciutkim, szybko wycierającym się różowym puchem. I o ile młody auror zmuszał się, by jak najmniej myśleć o tym, co stracił, omijając ludzi i nie rozmawiając z nimi więcej niż wymagał tego zawód (czy też zawody), zimna nieprzyjemna pustka, którą w sobie miał, nigdzie się nie ruszała. Zadomawiała się coraz chętniej, coraz bardziej bezczelnie, nikogo nie pytając o zdanie, tylko moszcząc sobie coraz wygodniejsze gniazdko w hallowych trzewiach, sięgając pazurzastymi łapskami po jego serce i gardło.
W gruncie rzeczy od czasu pogrzebu Alex snuł się z miejsca na miejsce, pchany tylko przyzwyczajeniami oraz automatyzmem w wykonywaniu obowiązków – tam się pojawić, tu podpisać papiery, a jeszcze śmam sprawdzić wypracowania podsunięte przez Chantal. Snuł się jak duch z kąta w kąt, równie dobrze mogąc leżeć sześć stóp pod ziemią w trumnie obok Williama. Być może tak byłby paradoksalnie bardziej żyw, niż zostając tutaj z ciężarem napierającym ze wszystkich stron, z notorycznym brakiem głodu, ledwo sypiając i nie mogąc znaleźć sobie miejsca. Jeśli tak miało wyglądać życie po kochaniu kogoś do szaleństwa, to Hall serdecznie dziękował za ofertę, do widzenia, tam są drzwi. Szkoda, że nikt go nie zapytał o zdanie.
Nietrudno się w takiej sytuacji dziwić niechęci do przebywania z ludźmi, a tym bardziej do nagłych, zupełnie niespodziewanych wizyt. Pierwszych dźwięków pukania blondyn zwyczajnie nie usłyszał – nie było w tym nawet grama złej woli, ot ten punkt na ścianie po lewej tuż pod niewielkim zaciekiem nagle stał się tak fascynujący, że siedzący na kanapie Alex wbijał w niego wzrok jak zahipnotyzowany. Dopiero natarczywy, głośny dzwonek wywołał brzydkie zbiegnięcie się brwi i posłanie w stronę drzwi spojrzenia tak ohydnego i nieprzyjaznego, że każdy potencjalny gość posiadający choć gram instynktu samozachowawczego powinien w podskokach wracać do domu. Przynajmniej w założeniu, bo przecież ludzie w dużej mierze zachowywali się irracjonalnie, zupełnie nielogicznie, a on jako auror zawsze musiał brać pod uwagę ten współczynnik szaleństwa i krzywą odchyłu, kalkulować najgorsze możliwe opcje i właśnie pod nie układać plan działania. Teraz jednak był we własnym domu (choć od dwóch tygodni nie uważał już tego mieszkania za prawdziwy dom) i naprawdę, naprawdę nie miał najmniejszej ochoty się wysilać. Bo i z jakiej racji? Kto go niby zmusi? Naburmuszony Alex zapadł się mocniej w siedzisko kanapy, ignorując coraz bardziej irytujący dźwięk dzwonka do drzwi – wżynający się nieprzyjemnie w mózg, wywiercający w nim dziury jak mugolska wiertarka, obijający się echem we wnętrzu czaszki. Dobrze, że różdżka leżała nieco za daleko, bo auror pewnie usmażyłby cały system jednym celnym zaklęciem i miał spokój na wieki. Hall zamierzał więc natręta ignorować z pełną premedytacją, krzyżując ukryte w czarnym henley'u ręce na klatce piersiowej, a nogi wyciągając nieelegancko na stoliku do kawy, który od dłuższego czasu nie był używany zgodnie z przeznaczeniem.
Pieprzyć to, pieprzyć wszystkich i wszystko.
Dopiero głos dobiegający zza drzwi wywołał efekt, którego Alex zupełnie by się nie spodziewał z całą swoją postawą na nie – auror mimowolnie parsknął krótkim, gorzkim śmiechem, zaraz wduszonym z powrotem do gardła. Naprawdę, jakby narobienie mu teraz wstydu przed sąsiadami było faktycznie tak przerażającą perspektywą, że nie zaśnie dzisiaj z tego całego stresu. Oddychając powoli, mężczyzna zamknął na chwilę oczy, rozważając w sobie wszystkie za i przeciw – a przynajmniej taki miał zamiar, bo na jaw wyszedł diametralnie zmniejszony zasób cierpliwości, która pozwoliła mu zabrnąć ledwie za „minus pierwszy: będę musiał wstać” i ugrzęznąć gdzieś przy „potencjalny plus: nie będę myśleć, kiedy będzie mówił”. Zabawne, że mrugnięcie oka później nie pamiętał już, jak to się stało, że znalazł się przed drzwiami, przekręcając klucz w zamku, by otworzyć – choć dziury takie zdarzały się mu coraz częściej, prawdopodobnie tracił ulotne momenty w efekcie przedawkowywania eliksirów.
- Czego chcesz, Asen? – spytał krótko, uchylając drzwi. Nie był wściekły, ot zajeżony i zmęczony, wyglądając przy tym jak siedem nieszczęść.
Nikolai Asen
Nikolai Asen

Mieszkanie Halla - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Mieszkanie Halla   Mieszkanie Halla - Page 3 EmptySro 10 Lut 2016, 19:55

Nawet ślepy zauważyłby, że z Alexem źle się działo - czemu trudno było się dziwić. Na podstawie samych tylko swoich obserwacji Asen szybko doszedł do wniosku, że skala straty, z jaką poradzić musiał sobie teraz Hall, przerasta wszelkie wyobrażenia Nikolaia na ten temat. Bułgar podejrzewał, że podobny stan mógłby osiągnąć tylko w momencie utraty Mishy lub Marty - tak, jej też - ale wcale nie chciał tego sprawdzać. Wystarczyło patrzeć na Alexa by wiedzieć, że podobnych przejść nie życzy się tak naprawdę nawet swemu najgorszemu wrogowi. Bo, wiecie, młody auror niknął w oczach. Było tak, jakby śmierć Lewisa była jednoczesnym wypięciem kabla hallowego zasilania. Jednego dnia żywy i pełen nieodłącznego optymizmu, kolejnego był już kimś zupełnie innym - tak innym, że gdyby Nikolai nie widywał go na mieście czy w Biurze, mógłby dojść do wniosku, że auror po prostu przestał istnieć, zdmuchnięty jak płomyk na świeczce.
To ostatnie jednak wciąż było w zasięgu ręki - i poniekąd właśnie to sprowadziło Asena na progi mieszkania Alexa. Bułgar nie uważał się za mającego prawo i potrzebne zdolności, by ponownie rozpalić w młodym człowieku ogień, który powinien w nim płonąć, ale nie mógł, po prostu nie mógł stać z boku i patrzeć na tę duchową agonię, jakiej doświadczał teraz Hall. Nie, działanie było konieczne i choć drastyczne potrząśnięcie aurorem już na tym etapie może nie było najlepszym wyjściem, to nie można go było zostawić samemu sobie. Przy całym szacunki i sympatii do chłopaka Asen nie mógł odpędzić od siebie wrażenia, że Alex sam po prostu sobie nie poradzi. Układanie życia na nowo było trudnym wyzwaniem, któremu nie każdy umiał podołać - i nie było w tym przecież nic złego. Co więcej, Bułgar uważał, że on sam także poradzić by sobie nie potrafił, ot, ludzka sprawa. Udzielenie pomocy było więc w tym przypadku czymś jak najbardziej naturalnym.
Gdy szczęk zamka w drzwiach obwieścił, że wbrew wszelkim obawom udało mu się chłopaka z jamy wywabić, Asen odetchnął cicho. Pierwszy sukces był paradoksalnie tym najtrudniejszym, bo choć Bułgar nie uważał, by umiał pocieszać, to już swych zdolności mobilizowania stłamszonych teraz sił Alexa był pewien. Nie przywróci mu może sensu życia, nie sprawi, że Hallowi znowu zachce się wstawać rano, ale przynajmniej go zajmie. To akurat potrafił, prawda? Wystarczyło sięgnąć po odrobinę pokładów własnego despotyzmu i arogancji, o które mało kto tak naprawdę go podejrzewał, by podporządkować sobie... Każdego. Dokładnie, nie było w tym ani grama przesady.
- Powinieneś przejść się po sąsiadach, przynajmniej byś trochę zarobił - skomentował więc Nikolai bez wahania, tym razem nie bawiąc się w kulturalne powitanie ani, tym bardziej, pytanie w stylu jak się czujesz? Przecież widział. Widział i wiedział. O podobne oczywistości pyta się co najwyżej w filmach, nigdzie więcej. Zresztą, Asen przecież nie potrzebował tej odpowiedzi, nie chciał jej. Nie zamierzał zachęcać Alexa do zwierzeń, których tak naprawdę, egoistycznie nie chciał słuchać. Nie teraz, gdy to wszystko pływałoby w emocjach, których Nikolai wcale nie chciał poznawać. Kiedyś może porozmawiają, czemu nie. Ale nie teraz. Teraz mógł co najwyżej rzucić kiepskim żartem, nawiązując do halloweenowej tradycji trick-or-treat.
W każdym razie, Bułgar nie czekał też na zaproszenie, którego zapewne by nie dostał. Auror czy nie auror, łamacz klątw nie zamierzał tym razem być przesadnie kulturalnym. Tam, gdzie dobre wychowanie się sprawdza, tam Asen po nie sięgał, czasem jednak niezbędny był pierwiastek siły - czy to tej związanej ze starszeństwem, czy po prostu z pokładami chamstwa, które - o dziwo - Bułgar również posiadał. Gdy więc tylko drzwi do mieszkania uchyliły się, Nikolai po prostu... Wszedł. Pewnym krokiem wmaszerował do środka, odsuwając przy tym opornego być może Alexa i, będąc już w środku, spojrzał najpierw na obecny w przedpokoju wieszak (jeden ze znajomych płaszczy Lewisa wciąż wisiał na swoim miejscu), potem zajrzał do kuchni (wyłapując kubek, również własność Williama) i salonu (na parapecie spoczywała książka, którą ostatnio widział w rękach nieszczęśliwe zmarłego), by wreszcie zatrzymać wzrok na zmarnowanym Hallu. Nie czuł się jego przyjacielem, ojcem też nie, nie przeszkadzało mu to jednak spoglądać na chłopaka z odrobiną krytyki, może nieco zbyt twardo.
- To doskonały dzień na przypomnienie sobie, kim jesteś, Hall - rzucił wreszcie. Wzrok odrobinę mu złagodniał, czego mimo wszystko nie można było powiedzieć o rysach bułgarskiej twarzy. - Żałoba jest twoim przywilejem, którego nikt ci nie odbierze, ale myślę, że pora, byś zrobił krok w jakąś stronę. Sam. - Odetchnął bardzo powoli, świdrując aurora uważnym spojrzeniem. - Albo ze mną.
Alex Hall
Alex Hall

Mieszkanie Halla - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Mieszkanie Halla   Mieszkanie Halla - Page 3 EmptySro 10 Lut 2016, 22:51

Alex nie życzył sobie ostatnio wiele – w większości był to święty spokój i pozostawienie samemu sobie, jednak z mijaniem kolejnych dni, cisza zaczynała stawać się momentami nieznośna. Z postępującym marazmem i chęcią, by w pewnym momencie po prostu paść i już nie wstać, biły się cichnące resztki tego, kim kiedyś był Alex. Ognikiem, fajerwerkiem – co z tego, że nie potrafiącym polubić samego siebie, o tym przecież nikt nie musiał wiedzieć. W sytuacji utraty Williama, jedynej osoby, która kiedykolwiek prawdziwie dotarła do sedna tego, jaki Hall naprawdę był, największy problem stanowił fakt, że auror nie próbował szukać pomocy, bo uważał, że na nią nie zasługuje. Można go było w końcu łatwo zastąpić, stanowił tylko zabawny element otoczenia, coś na co zwracało się uwagę tylko przez chwilę, a potem ulatywało pamięci. Prawda? Prawda.
Konsternację wywoływał więc fakt pojawienia się Nikolaia za drzwiami mieszkania – większość wysłała po prostu listy pełne pustych, nic nie znaczących słów, które Hall zaraz zgniótł i wyrzucił, nie racząc odpowiadać. Zresztą i tak nie było ich wiele. Po co się więc fatygować, skoro wystarczyło chwycić za pióro, skreślić jakiś banał i w ten sposób uspokoić sumienie podpowiadające, że wypadało przekazać kondolencje? Pieprzyć to, Alex nie chciał niczyjej litości, a już tym bardziej nie chciał oglądać, jak inni smucili się z powodu odejścia Williama. Było to egoistyczne i do tego stopnia toksyczne, że Hall brzydził się samym sobą w momentach, gdy działanie eliksirów już się skończyło, a on nie zdążył przyjąć kolejnej dawki. Wciąż gdzieś tam w środku, w miejscu do którego nie chciał się zbliżać z trzymetrowym kijem, leżał potwór prawdziwego bólu obłaskawiany i usypiany mieszankami mikstur. Mając w pamięci pewne fakty ze swojego życia, auror bał się tego, co mogłoby się stać, gdyby pozwolił mu się obudzić – bezpieczniej dla wszystkich było więc wciąż wegetować. Wegetować i po cichu zwiędnąć.
Mniej więcej trzy sekundy po uchyleniu drzwi, Alex zrozumiał, że był to wybitnie zły pomysł. Wzięty z zaskoczenia i osłabiony dał się przesunąć jak niepokorny podrostek, którego ktoś postanowił zbesztać – nie było to miłe wrażenie, takie które przypomniało Anglikowi, że wypadałoby się teraz zagotować z wściekłości. I coś się zagotowało, choć przypominało to bardziej odpalenie garści zapałek, a nie smocze zionięcie. Auror popchnął drzwi, by zamknęły się z trzaskiem, przyglądając się z niedowierzaniem Nikolaiowi, który jak gdyby nigdy nic rozglądał się po mieszkaniu, jakby czegoś usilnie szukał.
- Co ty pieprzysz – wydusił wreszcie z oburzeniem, w którym powinno być zdecydowanie więcej żaru. Zmarszczka między ściągniętymi brwiami pogłębiła się, zielone oczy zmrużyły. - Wchodzisz jak do siebie, na bezczela i mówisz mi, jak mam żyć?
Co on sobie właściwie wyobrażał? Że Hall zwiesi głowę i ze skruchą przytaknie? Nigdy nie leżało to w jego naturze, w pierwszym odruchu wolał zginąć z bojowym okrzykiem na ustach, niż poddawać się czyjejkolwiek woli. Nawet jeśli wiedział, że nie ma racji, choć mozolnie próbował uczyć się tej pokory.
- I o czym ty bredzisz?
Jeśli w normalnych, przelotnych rozmowach Alex zawsze starał się być uprzejmy, wychodząc z założenia, że na świecie i tak było już wystarczająco dużo idiotów, którzy obrali sobie za cel psuć innym nastrój, teraz zwyczajnie zwolnił samodzielnie założony hamulec. Pan łamacz klątw wszedł na jego teren, powinien się więc liczyć z konsekwencjami takiego a nie innego zachowania. Powinien być wdzięczny, że jeszcze nie frunął na kopach z powrotem na wycieraczkę albo przez okno.
Nikolai Asen
Nikolai Asen

Mieszkanie Halla - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Mieszkanie Halla   Mieszkanie Halla - Page 3 EmptySro 10 Lut 2016, 23:20

Nie, drodzy państwo, ostatnim, czego Nikolai by oczekiwał i pragnął to potulne stulenie przez Alexa uszu, podkulenie ogona i zgoda na wszystko, co Asen by mu zaproponował. To znaczy, ostatecznie rzeczywiście liczył na wzięcie Halla w garby i wskazanie mu, co powinien teraz zrobić - ale to po choćby chwili większego ożywienia, walki, czegokolwiek, co pozwoliłoby mu postrzegać młodego aurora za wciąż żywego, nie wcześniej. Można by więc powiedzieć, że Hall wszystkie te oczekiwania spełnił. I chwała Merlinowi, bo to znaczyło, że faktycznie było jeszcze kogo ratować i przywracać społeczeństwu.
- Pięknie to ująłeś, dokładnie to robię - odpowiedział więc wprost, bez bawienia się w jakiekolwiek słodkie słówka. Wiecie, w życiu są takie momenty, kiedy trzeba zrzucić maskę stuprocentowej ogłady i pozwolić przemówić postawom nieco bardziej prymitywnym. Bo prymitywność ma to do siebie, że przemawia silniej i bardziej stanowczo. A jeśli nie? No, to wtedy wyląduje ponownie za drzwiami, ewentualnie zaliczy jeszcze spektakularny lot w dół schodów. Ale to też byłby jakiś sukces, prawda? Udowodniłby przynajmniej, że pod warstwami tego całego bólu są jeszcze te iskry, z których można rozdmuchać prawdziwy ogień.
- Ktoś musi, a najwyraźniej nikt nie okazał się jeszcze na tyle bezczelnym, by to zrobić. Nikt poza naszym staruszkiem z sąsiedztwa, nie mogłem jednak pozwolić, by poza swoim życiem miał dźwigać jeszcze twoje - kontynuował więc Bułgar bez krzty zawahania, bo odkąd zdecydował się wkroczyć z butami w aktualnie niezwykle smętną egzystencję Alexa, nie widział już powodów, dla których miałby zachowywać się jakoś inaczej niż leżało w jego charakterze. W całej tej sytuacji jedynym znakiem zapytania było to, czy w ogóle powinien się wtrącać - gdy decyzja była już podjęta, wtedy cała reszta była łatwa i nie stanowiła większego wyzwania.
Doskonale zdając sobie sprawę, że zafundował bezczelnego kopniaka całemu opanowaniu, jakim Alex mógł dotąd się pochwalić, ani myślał za to przepraszać. Miał przypłacić to obitą twarzą? Nieprzyjemną klątwą (klątwą, haha, taki żarcik)? Poszczuciem Alfą? Gotów był wziąć na klatę wszystko, co auror mógłby chcieć mu zafundować, jeśli tylko pozwoli to przestawić w głowie Halla jakieś trybiki - albo chociaż zbliżyć go do tego momentu o krok czy dwa.
Bo wiecie, nie może być tak, by tak cholernie wartościowy, zdolny i zwyczajnie sympatyczny młody człowiek miał po prostu się poddać. Nie może być tak, że miałby ponieść porażkę tylko przez to, że nie doceniał - siebie i swoich możliwości uporania się z rzucanymi mu pod nogi kłodami. Nie, drodzy państwo, taki rozwój wypadków trzeba jak najprędzej powstrzymać i zawrócić jego bieg.
- Musisz posprzątać swoje podwórko - stwierdził więc Nikolai nie przebierając w środkach. - Jesteś wojownikiem, do cholery. Myślisz, że kogo docenił w tobie Lewis? Za co cię kochał? - Cios poniżej pasa? Może, ale Bułgar zmienił jednak zdanie co do potrząsania Alexa. Bo może to był jednak doskonały moment na to, by wytoczyć największe działa.
- Oprzytomnij, Hall. Tak się rzeczy nie załatwia. - Mimowolnie zacisnął zęby świdrując Alexa zdystansowanym spojrzeniem. Nie chciał stawiać go na pozycji uczniaka i tego nie robił. Nie, mówił do niego tak, jak mówiłby do każdego innego dorosłego faceta, na którym by mu zależało. Bo - świadomość ta przyszła nagle - na aurorze mu zależało. Alex już dawno przestał być kimś, kogo Asen mógłby tak po prostu wyrzucić ze swojego życia jak większość spotykanych na przestrzeni lat osobników. Nie, Hall miał już swoje miejsce i właśnie dlatego Nikolai gotów był zrobić wiele, by go w tym miejscu zatrzymać. Na rezygnację z życia trzeba sobie zasłużyć, a w przypadku Alexa droga była jeszcze do tego bardzo, bardzo daleka.
Alex Hall
Alex Hall

Mieszkanie Halla - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Mieszkanie Halla   Mieszkanie Halla - Page 3 EmptyCzw 11 Lut 2016, 00:48

Niektórzy bywają po prostu zbyt bezczelni i uparci w swoim forsowaniu terenów zakazanych – aż dziw bierze, że nie chodzą po ulicach z wiecznie poobijanymi gębami. Najeżdżając alexową twierdzę, Nikolai wykazywał się albo ogromną odwagą albo głupotą. Co prawda niektórzy twierdzili, że jedno nie różniło się od drugiego ani odrobinę...
Strategia Bułgara w pierwszych chwilach od wejścia działała idealnie – zbyt zaskoczony jego bezczelnością, rozbrojony pewnością ruchów oraz przekonaniem o słuszności samozwańczej krucjaty, Hall mógł z początku jedynie patrzeć na niego ze zdumieniem. Gorzej, gdy odezwały się instynkty nakazujące walczyć o swoje terytorium i pyskować, choć przecież chyba o to chodziło Asenowi. O to przebudzenie, o pokazanie, że ciało nie było tylko pustą skorupą, bo w środku tliły się iskierki duszy. To, że nie chciał pomocy i jej nie szukał, nie znaczyło, że Alex w gruncie rzeczy nie potrzebował niczyjego zainteresowania – po prostu się go bał. Zainteresowanie oznaczało jakąś formę przywiązania, a wraz z przywiązaniem nadchodziła perspektywa zranienia.
Krzyżując ręce na torsie w geście, który z zewnątrz zapewne wyglądał obronnie, auror taksował Nikolaia nieprzyjaznym spojrzeniem, plując sobie w brodę, że w ogóle otworzył przed nim drzwi. Choć prawdę powiedziawszy, jego postawa pozbawiona obrzydliwej litości działającej na Halla jak płachta na byka, była w pewien sposób odświeżająca – na agresję słowną lub fizyczną dużo łatwiej zareagować. Dlatego właśnie młody mężczyzna przewrócił oczami, słuchając dyspozycji do sprzątania i porządkowania życia, którego nie był pewien, czy dalej chciał. Przecież kto inny mógłby przejąć jego obowiązki, to nie tak, że posiadał zestaw wyjątkowych zdolności, których nie dałoby się odtworzyć u kogoś jeszcze. Bo że ktoś mógłby za nim tęsknić, tak zwyczajnie i po ludzku, nie brał pod uwagę.
Chciał się odgryźć Asenowi, powiedzieć mu, że gówno wiedział na temat spraw, o których tak chętnie teraz brylował, gdy jedno zdanie brutalnie wdusiło mu z powrotem oddech w gardło i sprawiło, że aurora rozbolała klatka piersiowa. Za co cię kochał? Problem w tym, że Alex nie wiedział. Nie wiedział i już nigdy się nie dowie.
Cholera jasna.
Zacisnął powieki, zacisnął zęby, w jednej chwili cały się spiął jak smagnięty elektrycznym wyładowaniem. Na szczęce wyraźnie zadrgał mięsień, a przez gardło z trudnością przedostała się przełykana ślina. I nie, kilka drżących oddechów później, gdy Hall na powrót otworzył oczy, nie było w nich ani śladu łez – zbawienne działanie eliksiru skutecznie blokowało pewne funkcje fizjologiczne, nawalając po zbyt długim używaniu na innych polach. Auror jednocześnie błogosławił miksturę za jako takie trzymanie go w pionie, jednocześnie przeklinając za rozchwianie, którym zostawał uraczony w najmniej odpowiednich momentach.
- Sukinsyn z ciebie, Asen – wydusił wreszcie, brzmiąc ni mniej ni więcej a tak, jakby ktoś życzliwy zdarł mu gardło papierem ściernym, kiedy nie patrzył. Spojrzenie zielonych oczu przez dłuższą chwilę błąkało się bez celu, aż przypadkiem natrafiło na twardy, zdeterminowany błękit i tam już zostało. - Myślałeś, że co? Powiesz swoje bzdury, a mi się nagle zachce znowu żyć?
Ciężar wyznania, którego wcale nie chciał wkładać Nikolaiowi w ręce, a tym bardziej zdzielać go nim przez łeb dotarł do Alexa ułamek sekundy po tym, jak słowa opuściły jego usta – nie było już jednak odwrotu, bo auror nie miał pod ręką zmieniacza czasu. Mógł jedynie oblizać nerwowo wargi i brnąć dalej, mocniej zaciskając palce na przedramionach.
- I co to ma niby znaczyć, że mam „posprzątać swoje podwórko”? – burknął nieprzyjaźnie, usiłując zamaskować gafę, jaką popełnił, mówiąc Bułgarowi więcej niż powinien.
Nikolai Asen
Nikolai Asen

Mieszkanie Halla - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Mieszkanie Halla   Mieszkanie Halla - Page 3 EmptyCzw 11 Lut 2016, 19:51

Sukinsyn z ciebie, Asen.
Choć bardzo się starał, nie powstrzymał cichego parsknięcia. To po prostu nie było wykonalne, nie w chwili, kiedy uświadomił sobie, ile razy słyszał już podobne sformułowanie. Ile? Dużo, z tym, że częściej w mniej dyplomatycznej formie. Za każdym razem jednak sam sobie na to zapracował, stąd teraz mógł wspominać to co najwyżej z rozbawieniem, bo do żadnego żalu nie miał prawa. Chociaż chęci też w zasadzie nie.
- Do usług - rzucił więc jak gdyby nigdy nic, decydując się wreszcie na zrzucenie z ramion płaszcza i zmianę lokalizacji. Przedpokój był może i dobrym miejscem na rozpoznanie, ale teraz, gdy Bułgar był już niemal absolutnie pewien, że wyrzucony za drzwi w najbliższym czasie nie zostanie - mogli zmienić otoczenie. Tym razem, podobnie jak poprzednio, Nikolai również nie czekał na zaproszenie, po prostu po teatralnym ukłonie sam narzucił kierunek, zatrzymując się gdzieś między kuchnią a salonem. Nie był pewien, gdzie powinni się ulokować - gdzie powinien ulokować Alexa. Od czego powinni zacząć. Chyba jednak od salonu, co? To będzie dobre centrum zarządzania... kryzysowego, jakby nie patrzył.
- Nie - odparł tymczasem, ponownie stając naprzeciw Halla i spoglądając na niego z uwagą. Nie czuł się źle ze świadomością wbicia mu ostatniej szpili, wręcz przeciwnie - uważał, że zrobił jednak najlepsze, co mógł. Spontaniczna rezygnacja z delikatności mimo wszystko nie doprowadziła do dramatu (chociaż Bułgar był bystry i podejrzewał, że to nie do końca kwestia doskonałego opanowania aurora, przynajmniej nie tylko jego) i choć jak kubeł zimnej wody też może nie podziałała, to przecież nie taka była jej rola. Jeśli już cokolwiek miało to przypominać, to raczej trzeźwiącego liścia - mało subtelną pobudkę ufundowaną młodszemu bratu. Chociaż za brata Asen akurat Halla nie uważał, ale o tym później.
- Zmartwiłbym się, gdyby tak się stało, bo taka nagła zmiana frontu świadczyłaby tylko o tym, że naprawdę się poddałeś i naprawdę jest ci już wszystko jedno. - Nie mógł nie zauważyć, że Alexowi wyrwało się więcej, niż zapewne chciał powiedzieć, co z kolei zastanowiło Bułgara. Nie liczył na jakąś większą otwartość Halla, czy raczej - nie spodziewał się jej. Nie przyszedł tu fundować aurorowi jakiejś poważniejszej terapii - był przecież prostym facetem i skoro mówił, że w planach ma sprzątanie, to dokładnie o to chodziło. Tylko, że chwila nieopanowanej wylewności i podążające w ślad za nim zmieszanie w jakiś sposób go usatysfakcjonowała... Nie, ucieszyła. Po prostu ucieszyła. Jakby przekroczyli jakąś dzielącą ich dotąd granicę, jakby... Och, na bogów, Asen, daruj sobie te filozoficzne dywagacje.
- Dokładnie to, co powiedziałem - odparł tymczasem wprost, wiedząc, że to następne wyznanie będzie trudniejsze. Ani myślał jednak wycofywać się w ramy bezpiecznych, delikatnych, żałośnie ckliwych zwrotów. Mógł nieco spuścić z tonu, mógł postarać się przekazać to, co miał na myśli w sposób jak najmniej ofensywny i jak najprostszy, ale to nadal nie miał być takt uczących się jeszcze, a więc przesadnie rozczulających się uzdrowicieli. Takt, który tak naprawdę zawsze przynosił więcej szkody niż pożytku. Nie, pewne rzeczy trzeba było przekazać szybko, ale konkretnie. Z rozwagą, ale mimo wszystko bezpośrednio.
- Rzeczy Williama, Alex. Powinieneś chociaż zacząć je przeglądać.
Nikolai zmrużył oczy, nie spuszczając z aurora czujnego spojrzenia. Nie miał pojęcia, czego powinien się teraz spodziewać, cokolwiek by to jednak nie było, musiał... Nie, chciał reagować.
Alex Hall
Alex Hall

Mieszkanie Halla - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Mieszkanie Halla   Mieszkanie Halla - Page 3 EmptyCzw 11 Lut 2016, 22:06

Zainteresowanie, w którym nie przewijała się litość, użalanie czy chęć głaskania go po głowie, było dla Halla jak łyk ożywczego powietrza. I choć słowa Nikolaia nie leżały w tych bezpiecznych dziedzinach, na które mógłby chcieć się zapuszczać, to odarcie ich z wyszukanych, polukrowanych zwrotów sprawiało, że młody auror mimo wszystko słuchał go bardziej, niż chciałby się do tego przyznać. Przekazywany sens nie był przyjemny, ale zrozumiały i strawny – niewielu miało tę niesamowitą zdolność nie owijania w bawełnę, a zwykłego, jasnego przekazywania myśli, które Alex tak bardzo sobie cenił, samemu nie lubiąc mydlić cudzych oczu. I co najważniejsze, co w późniejszym czasie zostanie dopiero docenione – Bułgar się nie bał. Nie bał się żalu, wymówek ani złości, jakie przecież powinny się pojawić. I były tu, choć przytępione i nie tak intensywne dzięki współpracy eliksirów oraz postawy Nikolaia, która rozbrajała pewne bojowe mechanizmy. Przypadkiem wytrącał Hallowi z ręki przerysowaną agresję i apatię, jakimi się osłaniał, zostawiając go z niepewnością, z którą nie za bardzo wiedział, co począć. Iść na zwarcie czy ugiąć głowę i wykonać polecenie? Takie poddanie cudzej woli zawsze kojarzyło się Alexowi ze słabością i dobrowolnym skokiem w przepaść, w której nic cię nie złapie, nie asekuruje upadku. Zaufanie stanowiło niezwykle abstrakcyjny koncept.
Oddychając głębiej i jakby głośniej w próbie podkreślenia swojego niezadowolenia po raz kolejny, Hall postąpił te kilka kroków w stronę salonu, po drodze posyłając ciskające sztylety spojrzenie w stronę niczemu niewinnego płaszcza Bułgara, który zawisnął przy drzwiach. Jakoś trzeba było rozładować te wszystkie negatywne emocje, gdy sam Asen zdawał się być nimi kompletnie niewzruszony. Gdyby nie był na niego w pewien sposób zły za zakłócenie spokoju, kiwnąłby głową z uznaniem dla opanowania pana łamacza klątw. Tylko czy był tak naprawdę zły na niego, czy na siebie za nierozważne otwarcie drzwi i wypowiedzenie kilku słów za dużo? Słów, które potencjalnie mogły sprawić, że zacznie być postrzegany w nieco innym świetle.
Chciał odpowiedzieć Tak, wszystko mi jedno na złość Nikolaiowi – chciał, chciał, chciał, a gardło postanowiło podnieść kooperacyjny bunt, na kilometr wyczuwając obłudę.
Rzeczy Williama, Alex. Powinieneś chociaż zacząć je przeglądać.
Jedna z zapadek w hallowej głowie otworzyła się bez ostrzeżenia, uwalniając potok elektrycznych, łaskoczących aż po skraj bólu iskier, które gwałtownie spłynęły wzdłuż kręgosłupa aurora. Witrynka w salonie zaczęła drżeć, podobnie kubki zostawione w różnych miejscach w kuchni, jakby pod budynkiem rozbudziło się nagle nieduże trzęsienie ziemi.
- Ja... Próbowałem, zaraz po pogrzebie – zaczął, błądząc wzrokiem po pomieszczeniu, przeskakując spojrzeniem od jednego przedmiotu do następnego i starannie omijając postać Nikolaia. - Wróciłem tutaj i zamarłem.
W tonie głosu Halla nagle pojawił się cień histerii, a podzwanianie podskakujących delikatnie mniejszych sprzętów stawało się coraz bardziej natarczywe. Auror zaczął szybciej oddychać, patrząc nieprzytomnym spojrzeniem nie wiadomo właściwie na co, jakby szukał wzrokiem duchów, których nikt poza nim nie mógł dojrzeć.
- Nawet nie pościeliłem jego strony łóżka.
Kubek z kawą stojący spokojnie na parapecie nagle pękł rozsadzony od środka, zalewając ciemnym płynem leżącą tam książkę.
Nikolai Asen
Nikolai Asen

Mieszkanie Halla - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Mieszkanie Halla   Mieszkanie Halla - Page 3 EmptyCzw 11 Lut 2016, 22:41

Jak bardzo przesadzone byłoby stwierdzenie, że Alex był teraz taką klątwą, którą rozpracowuje się powoli, obchodząc ze wszystkich stron i starannie unikając aktywowania jej mocy? Oczywiście, to nie mogło być takie proste - relacje międzyludzkie i poruszanie się w ich labiryncie jest trudniejsze od najtrudniejszego nawet przekleństwa, tym niemniej Asen czuł się teraz trochę tak, jakby miał przed sobą po prostu kolejne zlecenie. Jeśli odrzeć dzisiejsze spotkanie ze wszystkich emocji, jakie mogły się w Bułgarze budzić w związku z samozwańczo narzuconą sobie rolą, można było uznać, że ma do czynienia z niczym innym, jak kolejną zagadką do rozwiązania, kolejnym problemem, który musi mieć swój klucz do rozwikłania - trzeba tylko go odnaleźć. I ot, cała tajemnica - spokój tak naprawdę nigdy nie leżał przecież w naturze Nikolaia, był rzeczą wypracowaną przez lata edukacji i, przede wszystkim, walki z samym sobą. To nie tak, że Asen miał maskę stoika na każde zawołanie, wystarczyło tylko ją założyć. Nie, łamacz klątw musiał dla każdej ryzykownej emocjonalnie sytuacji znaleźć kontekst, odpowiednią perspektywę - a najłatwiejszą do osiągnięcia była ta uniwersalna, zawodowa. I jakkolwiek głupie mogłoby się to wydawać - działało, chociaż traktowanie drugiego człowieka jako wymagającej zagadki nie było chyba najlepszym sposobem na życie.
Z tym, że każdy radził sobie jak mógł, a Nikolaiowi wystarczała świadomość, że nałożenie filtra pracy zawodowej nie pozbawia go bardziej humanitarnej wrażliwości. Dopóki pamiętał, że ma do czynienia z istotą żyjącą, myślącą, czującą, dopóty nie ma powodu, by zmieniał swe metody. Racjonalne, logiczne, schematyczne myślenie nigdy dotąd go jeszcze nie zawiodło i doprawdy, byłby głupi, gdyby próbował teraz zmieniać swe nawyki.
Jedynym, co teraz wymagało zmiany, było nastawienie i samopoczucie Alexa, ale z tym sobie poradzą. Dokładnie, we dwóch. Asen nie miał zamiaru aspirować do miana aurorskiej niańki, męskie, mniej lub bardziej zaangażowane więzi też do czegoś zobowiązywały. A jeśli do tego dochodziło własne, osobiste chcenie, wtedy już w ogóle nie było się nad czym zastanawiać.
- Hej, hej. - Gdy więc tylko fala negatywnych emocji znalazła wreszcie ujście i po sforsowaniu murów Alexa wyrwała się na wolność w sposób co najmniej niekontrolowany, Bułgar w dwóch krokach znalazł się tuż przed aurorem i bez wahania położył mu ręce na ramionach. Jasne, przez jedną krótką chwilę przeszło mu przez myśl, że może zarobić zaraz jakimś poderwanym do tańca czajnikiem lub, jeszcze gorzej!, opasłą księgą perorującą na któryś z tych fascynujących, ministerialnych tematów, jakie to miało jednak znaczenie? Co najwyżej takie, że tym bardziej powinien zrobić wszystko, by pomóc temu młodemu człowiekowi, temu... Cóż, zagubionemu chłopcu. To chyba najlepsze określenie na dziś, prawda?
- Jak myślisz, po co tu przyszedłem? Żeby patrzeć, jak sobie nie radzisz? - kontynuował więc, nie zdejmując rąk z ramion Alexa. Pochylił się lekko, by przechwycić spojrzenie aurora i uśmiechnął się ciepło. - Pomogę ci. Nie musimy zrobić wszystkiego dzisiaj, po prostu... - Wzruszył lekko ramionami. - Od czegoś trzeba zacząć, a ja jestem tu po to, żeby zacząć razem z tobą. Nie musisz przechodzić przez to sam, Alex, a zdaje się, że o tym zapomniałeś.
Alex Hall
Alex Hall

Mieszkanie Halla - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Mieszkanie Halla   Mieszkanie Halla - Page 3 EmptyPią 12 Lut 2016, 18:52

Szum w uszach narastał, miarowo przechodząc w dzwonienie właściwe wrażeniu, jakie się ma, przebywając zbyt długo pod wodą. Bo chyba to właśnie działo się z Alexem? Tonął, stojąc na suchym lądzie. Od najmłodszych lat przyzwyczajony do zosio-samosiostwa, przekonany, że zawsze i w każdej sytuacji przede wszystkim należy szukać rozwiązań nie wymagających zaangażowania innych ludzi, jakoś nie rozważył nawet opcji, by poprosić o rzucenie ratunkowego koła. A teraz doprowadził do sytuacji, gdzie nie wystarczyło już tylko podać ręki i podholować na brzeg – trzeba było wstrzymać oddech, zanurzyć się i wykonać wysiłek, który większości zapewne wydałby się zbyt ciężki, by próbować. Ot, egoizm ludzki, rzecz całkowicie naturalna, najbardziej pierwotna.
W dziwny, niemal intymny sposób auror czuł wibracje sprzętów, rozpoznawał buzujące w nich drobinki magii, która była przecież jego własną w tej najczystszej formie – formie, jakiej nie chciał pozwolić wydostać się na zewnątrz, a ona nie pytała go o zdanie, wylewając się mniejszymi i większymi pęknięciami. Choćby z tego względu Alex powinien trzymać się z daleka od ludzi, zrobienie komuś krzywdy w tym stanie było dziecinnie proste.
Pierwsze słowa Nikolaia nie zarejestrowały się, przepływając gdzieś w przestrzeni jak ławica drobnych, migoczących rybek umykających wzrokowi przez refleksy światła na wodzie. Dopiero dotyk, w którym przecież nie było nic nadzwyczajnego, sprawił, że uporczywe dzwonienie zdało się nieco zelżeć. Pochwycenie spojrzenia Anglika nie było jednak tak prostym zadaniem, jak mógł sądzić pan Asen – zieleń nie chciała skupić się w jednym miejscu zdecydowanie bardziej zainteresowana wcześniejszym rozbieganiem i próbą zobaczenia wszystkiego naraz. Posłuchała kilka oddechów później, kiedy nacisk dłoni nie zniknął, podobnie jak ciepło bijące przecież naturalnie od drugiego ciała. Ciepło, któremu Hall nie pozwalał się zbliżać od czasu pogrzebu Lewisa, a które teraz zadziałało na niego jak najsłodszy balsam, mimowolnie rozluźniając spięte kurczowo mięśnie. Kontakt wzrokowy, możliwość skupienia na czymś uwagi tak niepodzielnie, czymś co bezkompromisowo przykuwało cię do rzeczywistości sprawił, że było łatwiej oddychać.
- Dobrze – przytaknął wreszcie auror, gdy cisza po ostatnich słowach Nikolaia przeciągała się. - Dobrze – powtórzył, wypuszczając spomiędzy ust cięższy oddech. Nie mógł mieć pewności, że przystaje na wszystko w pełni świadomie, gdy szumy wciąż gdzieś tam były, rozpraszając uwagę i metaforycznie odrywając Halla od rzeczywistości. Jak to jednak skontrolować? - Ale wszystko naraz – postawił jednak warunek, podświadomie nie chcąc doprowadzić do sytuacji, w której nie będzie potrafił po raz drugi przeglądać przedmiotów, które niosły ze sobą bolesne wspomnienie tego, czego już nie miał. Pod bacznym spojrzeniem (którego po pierwszym, opornym uchwyceniu już nie chciał puścić wolno) czuł się co najmniej żałośnie, a już na pewno bezużytecznie i słabo. Kiedy już uporają się z demonem rzeczy pozostawionych przez Williama, Alex miał dwa wyjścia – wymusić na Nikolaiu milczenie odnośnie tej interwencji lub go zabić, by świat nigdy nie dowiedział się o chwili słabości, której być nie powinno. Nad tym jednak zastanowi się później, bo póki co zapominając o całej nieprzychylnej otoczce, niepodzielna uwaga, którą obdarzał go łamacz klątw była zwyczajnie i po ludzku przyjemna. Onieśmielająca, ale przyjemna. Nawet całe to dzwonienie porcelany, szyb i sprzętów jakby ucichło, nie znikając jednak całkowicie.
- I spalmy je. Niech zostaną tylko zdjęcia.
Nikolai Asen
Nikolai Asen

Mieszkanie Halla - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Mieszkanie Halla   Mieszkanie Halla - Page 3 EmptyPią 12 Lut 2016, 19:45

Nie miał pojęcia, co dzieje się teraz - w tym momencie, tej krótkiej w gruncie rzeczy chwili - w głowie Alexa. Nie próbował nawet zrozumieć, domyślać się, z czym zmaga się teraz serce chłopaka, wszystkie komórki jego ciała razem i każda z osobna. Nie był tu po to, żeby rozumieć. Był po to, żeby pomóc, a to niekoniecznie szło w parze - nie zawsze, nie w każdych okolicznościach, nie obowiązkowo. Nie, Nikolai nie próbował więc rozumieć - próbował tylko być. Nie sądził, by był w stanie zdziałać cuda, ale za próby nikt jeszcze nie karał. To bezczynność byłaby zbrodnią, nie ryzyko niepowodzenia, tak przynajmniej go uczono. Asen zajął więc to miejsce, którego dotąd wcale dla siebie nie widział i stawiał czoła demonom Halla... No, a przynajmniej wspierał samego aurora w tej walce. Robił to jak mógł, czyli niezbyt spektakularnie, ale jeśli podziałałoby - misja byłaby wykonana.
I chyba rzeczywiście taka się stała. Nie zwalniając uścisku na ramionach Alexa Nikolai tylko raz rozejrzał się ukradkiem, oceniając potencjalne straty w domowym wyposażeniu, potem znów całą swą uwagę skupiając na chłopaku. Na tym, by jednak zmusić go do skoncentrowania spojrzenia w jednym miejscu, by wtłoczyć - w przenośni, oczywiście - powietrze w jego płuca, by przywrócić go żywym. Tym naprawdę żywym, a nie wegetującym. Dlatego pozwolił sobie na tę w jakiś sposób zawstydzającą, onieśmielającą bliskość, dlatego trwał tuż przy aurorze aż do chwili, gdy ten oprzytomniał. Nie do końca, nie w stu procentach, ale jednak znacznie bardziej niż dotąd.
- Witaj z powrotem. - Gdy tylko Alex odpowiedział spojrzeniem na spojrzenie, gdy w jakiś sposób uspokoił się, gdy znów był tutaj, a nie w krainie własnych koszmarów - Bułgar uśmiechnął się nieznacznie, w kolejnej chwili zabierając ręce z męskich ramion. To chyba tyle, przynajmniej na razie.
W wyrazie akceptacji skinął też głową na warunki postawione przez Halla. Sam wprawdzie mógł mieć inne zdanie na temat tego, co powinno się zrobić z rzeczami Lewisa, jego wrodzony praktycyzm kazałby raczej poszukać nowego przeznaczenia, nowych właścicieli dla wszystkiego, co mogłoby się jeszcze komuś przydać - to jednak nie była jego decyzja. Mógł wejść z butami w życie Alexa, mógł zmusić go - bo do tego przecież się to sprowadzało - do zareagowania, mógł wymóc na nim jakiś przełom, ale to wszystko miało swoje granice, których nie powinien, nie mógł i nie chciał przekraczać.
- W porządku - zgodził się więc, wszelkie ewentualne zastrzeżenia pozostawiając dla siebie. Miał prawo je mieć, był w końcu oddzielną jednostką z własnymi poglądami i przekonaniami, ale to tyle. Tyle, co sobie je miał. Schował je teraz głęboko, zakopując pod zwałami rozsądku i wrócił do rzeczywistości gotów przyjąć ją taką, jaką zażyczy sobie Alex. Bo teraz, gdy był już z powrotem, to Hall przejmował inicjatywę. To on musiał uformować swój świat tak, jak uważał za stosowne - Nikolai mógł mu co najwyżej towarzyszyć i obronić przed jakimiś skrajnie nierozsądnymi, niebezpiecznymi poczynaniami.
Obronić. To brzmiało dziwnie osobiście, intymnie. Nie wycofał się jednak z tego stwierdzenia. Obronić. Dokładnie to miał na myśli, nic innego.
- Od czego chciałbyś zacząć? - zapytał wreszcie spokojnie. To też nie była jego decyzja. To nie on miał narzucać tempo i kolejność składania kolejnych elementów w jeden spójny, nowy obraz.
Alex Hall
Alex Hall

Mieszkanie Halla - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Mieszkanie Halla   Mieszkanie Halla - Page 3 EmptySob 13 Lut 2016, 11:45

Pewne zdarzenia zbliżają do siebie ludzi – tak było, jest i miało być już zawsze. Tylko głupi kłóciłby się z tą niepisaną prawdą wszechświata. Alex na pewno nie zamierzał, znał przecież wartość swojego rozumu i sprytu, ale nie mógł później przestać myśleć, co gdyby to nie Nikolai przyszedł tego konkretnego dnia pod jego drzwi, a ktoś zupełnie inny? Opanowanie i rzeczowość Bułgara systematycznie koiły zszargane nerwy, na pewien czas ofiarowując aurorowi namiastkę spokoju – co samo w sobie było cokolwiek dziwne, bo przecież w duecie Lewis-Hall to ten drugi zawsze stąpał twardo po ziemi, ściągając na nią bujającego często w obłokach Williama.
Prostota i przejrzystość zamiast wydumanych słów, konkret zamiast metafory, zdecydowanie zamiast strachu przed potencjalnym pogorszeniem sytuacji. Dokładnie tyle wystarczyło, by choć na ograniczony czas stać się mocnym, pewnym filarem i dać poczucie bezpieczeństwa. Bo chyba właśnie tego Alex potrzebował najbardziej, jeszcze nie chcąc mierzyć się z własnym przerażeniem perspektywą samotnego życia, po tym jak ponad dwadzieścia lat wciąż kogoś przy sobie miał. To wymagało przewartościowania wszystkiego, co do tej pory uważał za normę oraz szeroko zakrojonego dostosowania – i choć sam auror lubił adrenalinę przychodzącą wraz z wyzwaniami rzucanymi pod nogi, za to konkretne wolałby serdecznie podziękować, po czym wrócić do ciepłego domu i wyczekujących ramion.
Hall kiwnął tylko głową, gdy jego warunki sprzątania zostały zaakceptowane bez szemrania. W końcu można by spodziewać się protestów i namawiania na oddanie tych wszystkich rzeczy komuś, kto mógłby ich potrzebować, ale to byłaby tortura wiedzieć, że wciąż tam były, że dotykały ich inne ręce. Tak po prostu.
Auror niechętnie, z oporem oderwał wzrok od oczu Bułgara, które od dłuższej chwili tak skutecznie przykuwały go do rzeczywistości, powoli rozglądając się po salonie – choćby tutaj stało kilka rzeczy, które wyraźnie krzyczały William, strasząc samą tylko obecnością.
- Tutaj. Miejsce dobre jak każde – odpowiedział więc na pytanie, samemu sobie potakując, by utwierdzić się w tym przekonaniu. Boże przenajświętszy, kiedy stał się takim tchórzliwym łamagą?
Kolejne minuty mijały jak rozmazany, stary film zmuszony do odtwarzania – jakąś częścią siebie Alex doskonale wiedział, co robi wrzucając do kartonu albumy i ramki ze zdjęciami, a rzeczy osobiste na kupkę przygotowywaną do zniszczenia. Podobnie jednak jak film, w momencie pauzy łapał się na tym, że właściwie to nie pamięta, co dokładnie działo się jeszcze mgnienie oka wcześniej – pamięć powodowana stresem zapewne broniła organizmu, samoczynnie ulegając czyszczeniu. Nie był pewien, czy to dobrze, czy źle, a to jak się właściwie zachowywał mógł wnioskować jedynie po szklanych dźwiękach drżenia, które narastały i opadały, kilku pękniętych skorupach tu i ówdzie oraz wielkiej rysie na oknie w gabinecie należącym do Lewisa. Gdzieś w tym całym bałaganie jedna z książek mogła trzepnąć Nikolaia w ramię, ale co do tego faktu nie był pewien podobnie jak i do wszystkiego, co działo się tego popołudnia. No właśnie, bo był jeszcze Asen, cicha obecność gdzieś z boku, która pchała Halla do otwierania kolejnych szuflad i zaglądania w zakamarki – punkt zapalny i paliwo jednocześnie. Jednocześnie przeklinany i błogosławiony w zależności od chwilowego wahania nastroju.
Gdy zegar odmierzył bliżej niesprecyzowany odcinek czasu, a wszystko co miało zostać posortowane leżało niewinnie na podłodze williamowego gabinetu czekając na nieuchronną anihilację, Alex oparł się ciężko o ścianę, czując, że całą koszulkę ma przemoczoną od nerwowego, cuchnącego tchórzem potu. A Bułgar wciąż tu był, niech cholera go weźmie i piekło pochłonie.
Zmęczenie przyszło nagle – osiadło aurorowi na ramionach bez pytania, sprawiło, że głowa zrobiła się bardzo, bardzo ciężka. A potem wystarczyło wykonać tylko dwa ruchy różdżką. Jeden, by zamknąć ogień i dym w przestrzeni nie pozwalającej na pożar, a drugi, by wszystko czego dotykały kiedyś ręce Lewisa, stanęło w ogniu, który przecież tak bardzo kochał. Bez żadnych ceremonii, żadnych pożegnań – upewniając się, że wszystko spłonie i zniknie, Alex wycofał się z gabinetu, ściągając przez głowę przemoczony materiał, zamiast nieco wciągając na siebie pierwszą lepszą rzecz, która wpadła mu w ręce. Nie dbał o to, że właśnie mógł dać Nikolaiowi wspaniały podgląd na plecy poznaczone bliznami, skoncentrowany na odnalezieniu paczki mugolskich papierosów, którą gdzieś przecież miał. Odnajdując pudełko przyczajone w kuchennej szafce, odpalił jednego, zaciągając się dymem pierwszy raz od kilku miesięcy.
Nikolai Asen
Nikolai Asen

Mieszkanie Halla - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Mieszkanie Halla   Mieszkanie Halla - Page 3 EmptyNie 14 Lut 2016, 18:32

Gdy tylko doszli do porozumienia, Nikolai porzucił wszelkie zamiary podtrzymywania rozmowy i przystąpił do pracy w milczeniu. Co więcej, dość celowo ociągał się przy tym bardziej niż Hall - to w końcu nie on miał przeżyć tu jakieś ułamkowe choćby katharsis, nie dla niego była ta przeprawa przez wspomnienia. Po kolejne rzeczy Lewisa sięgał więc bez pośpiechu, czasem - szczególnie na początku - posyłając Alexowi pytające spojrzenie, czy ten notatnik lub tę figurkę na pewno też chce wyrzucić. Nie stawał jednak w szranki z aurorską pewnością, przyjmując stałą, niezachwianą pewność - tak, to też. Potem zresztą przestał się nawet pytać - na głos czy niemo. Zbierał po prostu kolejne rzeczy i znosił je bądź to na rosnący w gabinecie stos, bądź - w przypadku zdjęć zamkniętych w albumach lub ramkach - do przeznaczonego nań kartonu. Unikając też nachalnego gapienia się Hallowi na ręce, posyłał mu tylko co jakiś czas kontrolne spojrzenie spod oka. Bo musiał wiedzieć, jak Alex się trzyma, musiał sprawdzać, na ile gorzej może jeszcze być - ile szyb może pójść w drobny mak, ile naczyń może pęknąć na pół, ile książek wyfrunie ze swych półek, by przeistoczyć się nieprzewidywalny, ciężki pocisk. Jednego tomu zresztą nie uniknął, Rada Czarodziejów i Ministerstwo Magii. Przegląd kadr rządzących autorstwa Siegfrieda van der Hooga naznaczyła jego ramię rozlewającym się powoli sińcem. Mimo tego Bułgar daleki był od robienia aurorowi wyrzutów, ciche syknięcie - zapewne w ogóle przez Alexa nie zauważone - nie było wyrazem frustracji czy złości. Tak reagowało się po prostu na ból, jakby ubranie go w jakikolwiek dźwięk przynosiło rzeczywistą ulgę.
A potem... Potem. Koniec był szybki, pozbawiony rytualnej, sentymentalnej otoczki. Rozpalenie i okiełznanie ognia, chwila i po rzeczach tak silnie kojarzących się z Williamem nie pozostało nic poza kupką popiołu. Gdy Alex wycofał się, Nikolai nie podążył za nim, nie od razu. Stał i patrzył. Kolejne płomienie pożerały ubrania, powycinane z gazet artykuły, notatniki, artykuły piśmiennicze, kilka książek. Koszule i zapisane drobnym maczkiem strony stawały się paliwem w równym stopniu, dokarmiając wygłodniały żywioł. A potem, gdy tego wszystkiego zabrakło, w powietrzu zatańczyły drobiny popiołu, podrywane do ruchu każdym najmniejszym zawirowaniem powietrza. Bułgar odetchnął cicho. To... Cóż. To było smutne. Nie umiał skomentować tego inaczej.
Wkroczył do kuchni akurat, by stawić czoła drażniącej woni nikotynowego dymu. Lek dobry na wszystko, niezawodny środek na ukojenie nerwów? Palący co jakiś czas - czasem regularnie, czasem mniej - Asen nie był pewien, ale skoro nie znalazł dowodu, że tak nie jest, równie dobrze można było w to wierzyć. Placebo, jeśli działa, jest przecież medykamentem najlepszym z możliwych. Bułgar nie zamierzał więc prawić Alexowi morałów, wypominając mu, że przecież rozstał się z nikotyną kilka miesięcy temu. Nijak też nie zamierzał komentować blizn, które widział po raz pierwszy. Tak naprawdę... Cóż, Nikolai nie zamierzał komentować chyba niczego. Niczego.
Zamiast tego zajął się... herbatą. Machnięciem różdżki nakłaniając czajnik do współpracy i przygotowując kubki nie pytał Alexa o zgodę, ba! nawet jego zdanie niezbyt go interesowało. Bułgar zamierzał napar przygotować i już, nic nie mogło go od tego odwieść. Tym bardziej, że chodziło przecież o herbatę jego własną, z rodzinnego domu, tę samą, której paczkę Marta rzuciła mu kiedyś w przypływie złości, z gorzkim grymasem stwierdzając, że to ziółka dla furiatów. Wyśmiał ją wtedy, jak zresztą wielokrotnie podczas wspólnych kłótni, ale... Działało. Poważnie, cokolwiek nie składało się na tę mieszankę, uspokajała. Gorzkawy smak owoców i roślin, których nigdy nie próbował zidentyfikować potrafił ukoić nerwy. Jakoś. Magicznie lub nie. Może znów na zasadzie placebo. A może po prostu chodziło o całkiem przyjemny smak.
Asen przygotował dwa kubki, po zakończeniu preparacji podając jeden Hallowi.
- Napij się - zachęcił z bardzo nieznacznym uśmiechem. Jednocześnie sam upił łyk ze swojego naczynia, wolną ręką sięgając po papierosa z porzuconej przez Alexa paczki. Zapalił, zaciągnął się. I tyle. Bo tak naprawdę nie wiedział, co powinien jeszcze zrobić. Co mógł zrobić.
Może po prostu pójść do domu, może właśnie tym powinien się teraz zająć.
Alex Hall
Alex Hall

Mieszkanie Halla - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Mieszkanie Halla   Mieszkanie Halla - Page 3 EmptyWto 16 Lut 2016, 20:20

Zniszczenie przedmiotów kojarzących się silnie z osobą lub wydarzeniem, które nie chciało opuścić twoich myśli i zatruwało życie, powinno być oczyszczające. W przypadku Alexa nie było jednak mowy o żadnym katharsis. Dosłownie puszczając z dymem wszystko, co należało do Williama, Hall teoretycznie rzecz biorąc powinien odczuć ulgę i móc odetchnąć spokojnie. Aktualnie o żadnym ukojeniu nie mogło być mowy, bo miast lekkości, młody mężczyzna czuł zmęczenie, jakby właśnie przebiegł maraton i odbył mecz w zapasach, przysunął więc sobie krzesło, odwrócił je tyłem naprzód jak miał to w zwyczaju i usiadł na nim okrakiem nieopodal zlewu, by strzepywać do niego popiół. Może i przeżywał żałobę, ale wdrukowane nawyki, by utrzymywać dookoła siebie względny porządek były bardzo silne.
Choć nagle i magicznie nie odczuł ulgi, a wszystkie jego troski nie prysnęły jak bańki mydlane, w młodym aurorze coś zdało się zmienić – szklany, nieobecny blask w zielonych oczach został wyparty przez coś ostrożnego, ale bardzo bardzo przytomnego. Nie próbując nawet tego ukrywać, obserwował Nikolaia krzątającego się przy czajniku, otwierającego szafkę, by wydobyć z niej dwa kubki. Cały ten czas nie powiedział ani słowa po prostu patrząc. Patrząc i usiłując doszukać się oznak jakiegoś fałszu, zimnej obłudy czy litości, których Bułgar uparcie nie chciał okazać. Bo przecież coś musiało być nie tak, wsparcie nie mogło nadejść ot tak z ludzkiej potrzeby serca, bez żadnego ukrytego interesu.
Przyjął kubek z naparem, dziękując krótkim skinieniem głowy – trzymając go jedną ręką, drugą zdusił niedopałek papierosa na brzegu zlewu, po czym ostrożnie powąchał wynalazek Asena. Wyraźnie przewijały się ziołowe nuty, złamane czymś gorzkawym, ale wyraźnie owocowym i... I chyba tyle. Choć w teorii przygotowane podobnie jak herbata, zdawało się leżeć nie tak blisko klasycznego Earl Grey'a. Na chwilę przerywając obserwację Nikolaia, podmuchał na powierzchnię naparu, by nie poparzyć sobie języka i upił powolny łyk – zapiekło w podniebienie i mimo wszystko przypominało nieco ziółka parzone na ból żołądka, ale nie było tak źle. Po drugim i trzecim łyku w jakiś dziwny sposób nawet zaczęło Alexowi smakować.
Wciąż jednak pozostawała inna kwestia. Kwestia zasadnicza w obecnej sytuacji.
Auror podniósł więc znów wzrok na Bułgara zajętego papierosem podwędzonym z hallowej paczki, przekrzywiając nieco głowę.
- Czemu ci tak zależało, żebym coś zrobił? – spytał, nie zastanawiając się specjalnie nad doborem słów, mówiąc dokładnie to, co miał na myśli. - Nie jesteś moim ojcem, bratem, czy inną cholerą – zmarszczył brwi, bezwiednie kręcąc kubkiem trzymanym w dłoni. - Nie przydaję ci się do niczego, czego nie mógłbyś dostać od kogoś innego, więc po co?
Nie uderzył nagle w rozpaczliwe nuty, nie zaczął się znów rozpadać na oczach Nikolaia, ale w głosie Alexa zabrzmiało skonfundowanie, podejrzliwość i coś, co do złudzenia przypominało zagubienie. Usiłował zrozumieć, ale brakowało mu elementów układanki.
Nikolai Asen
Nikolai Asen

Mieszkanie Halla - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Mieszkanie Halla   Mieszkanie Halla - Page 3 EmptyWto 16 Lut 2016, 23:00

Krzątanie się przy domowych czynnościach - choćby takich jak palenie herbaty - było w jakiś sposób uspokajające. Zakładając, że za plecami nie szalał ci tajfun w postaci byłej (lub obecnej) partnerki (lub partnera) próbującej sprowokować cię do czegokolwiek, co nie będzie metodycznym wykonywaniem kolejnych etapów przygotowywania ziołowego naparu - robienie za gosposię mogło cieszyć. Asena cieszyło, choć na co dzień nie miał za bardzo komu gospodarzyć. I choć tym razem to nie on potrzebował terapii uspokajającej, to i tak dobrze się bawił.
No, prawie. Ostatecznie pojęcie zabawy nie było w tym momencie stosowne. Nie należało zresztą zapominać, że był tu dla Alexa, a nie dla rozrywki, jaką mogło być panoszenie się w jego kuchni. Gdy więc tylko herbata - ziołowy napar, nie trucizna, słowo - była już gotowa, a oba kubki znalazły się dokładnie w tych rękach, w których powinny, Nikolai przyciągnął sobie drugie krzesło i stawiając je nieopodal alexowego, klapnął na tyłek. Z pokerową twarzą obserwując, jak auror czai się i czyni podchody do gorzkiego naparu, ostentacyjnie dał przykład i upił konkretny łyk, taki, który w przypadku trutki zagwarantowałby mu zejście tyleż samo gwałtowne, co długotrwałe i bolesne.
A potem przeszli do rzeczy. Choć tak bezpośrednie pytanie nie mogło Asenowi pasować - mężczyzna niby o uczuciach mówić umiał, ale najpierw musiał być ich pewien. A teraz przecież nie umiał przekonująco wyjaśnić, dlaczego tak naprawdę postanowił zawracać Alexowi głowę - czy raczej umiał, ale nie wszystko. Cóż. Będzie musiało wystarczyć to, czego był pewien, innego wyjścia nie ma. Bo przecież nie może po prostu zamilknąć. Nie, gdy dobrnęli do tak wyraźnego przełomu.
- Może właśnie dlatego, że mi zależy - odpowiedział więc spokojnie, niespiesznie zaciągając się kolejną porcją dymu i wykorzystując ją jako rozwleczony w czasie przecinek. - [b]Na tobie, Hall. Nie mamy może za sobą burzliwej, wspólnej historii, ale czy ci się to podoba, czy nie, zdążyłeś już zwrócić moją uwagę na tyle, żebym się martwił. - Wzruszył lekko ramionami. Podobne wyznanie dla kogoś mogłoby być niewiarygodnie wręcz intymnym, Nikolai jednak nigdy nie miał problemu z podobnymi osądami. Mówił, co uważał za stosowne, nie rumienił się jak cnotka i nie unikał odpowiedzi, jeśli tylko ją znał. Uczucia? Temat pozornie trudny przychodził mu łatwo. Wrodzona arogancja i bezpośredniość zazwyczaj wystarczały, by nie kluczył wokół omawianego tematu, ale wykładał go wprost na stół.
- Nie wszystko sprowadza się do prostego rachunku zysków i strat, Hall. Może i rzeczywiście mi się nie przydajesz, ale aktualnie to nie ma już większego znaczenia. - Nawet, jeśli sam podobnych słów by nie wybrał, jeśli nie określiłby Alexa mianem nieprzydatnego, skoro auror sam po taki zwrot sięgnął, Nikolai również bezceremonialnie go wykorzystał. - Jesteś człowiekiem, o którego warto zawalczyć, nawet jeśli pozornie nie przemawiałyby za tym żadne racjonalne, niepodważalne argumenty. - Wzruszył ramionami. Spoglądając na Halla uważnie rozparł się wygodniej na krześle i upił kolejny gorzki łyk gorącego naparu.
Sponsored content

Mieszkanie Halla - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Mieszkanie Halla   Mieszkanie Halla - Page 3 Empty

 

Mieszkanie Halla

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 3 z 4Idź do strony : Previous  1, 2, 3, 4  Next

 Similar topics

-
» Gabinet Halla
» Mieszkanie Feliksa Z.
» Letnie Mieszkanie Heisenberga
» Mieszkanie nr 17 nad pubem Wernyhora
» Mieszkanie Audrey Stewart

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Marudersi :: 
Fasolkowo
 :: 
Archiwum
 :: Fabularne
-