IndeksIndeks  SzukajSzukaj  Latest imagesLatest images  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  

Share
 

 Oldie's Cafe

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Idź do strony : Previous  1, 2, 3, 4  Next
AutorWiadomość
Yumi Mizuno
Yumi Mizuno

Oldie's Cafe - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Oldie's Cafe   Oldie's Cafe - Page 2 EmptyNie 10 Sie 2014, 16:02

Uciekła wzrokiem gdzieś w bok, zainteresowana nagle osobami tańczącymi wokół nich. Miała pięć lat wyjęte z życia, oczywiście, że nie mogła bawić się tak jak reszta rówieśników. Nie odpowiedziała na jego pytanie. Cicho westchnęła. Miał dużo racji nie chcąc wychowywać się w rodzinie pełnokrwistej. Może i był zapewniony pewien poziom życia, lecz poza tym nie miało się za wiele do powiedzenia w żadnej sferze. Jak nigdzie naciskano na dobre wychowanie, maniery, wykształcenie, wpajano mnóstwo zachowań i norm, które w większości przypadków formowały ludzi bardzo skąpych, surowych i bezuczuciowych.
Zmarszczka między jej brwiami ani na chwilę nie wygładziła się. Wciąż tam tkwiła, podwójna świadcząca o myślach sprawiających Yumi jakąś niedogodność. Słuchała słów Luca i próbowała je przeanalizować, a gdy zadał jej pytanie, pół Japonka zaśmiała się gorzko, z zażenowaniem. Wykrzywiła usta, a jej barki opadły z rezygnacji.
- Zabawne, że mnie o to pytasz. - mruknęła i zerknęła na swoją rękę i na serdeczny palec. Nie było tam żadnej obrączki, tylko ślad po niej. Delikatne zagłębienie skóry. Tylko wprawne oko zauważyłoby tę małą różnicę, lecz Yumi wciąż czuła mrowienie na palcu. - Raczej nie miałam żadnego wyboru, Luca. Wadą życia w takiej rodzinie jest brak wyboru. Dziecko musi podporządkować się rodzicom. To normalne. - spojrzała na chłopaka smutno, ale i wyrozumiale. Nie odpowiedziała na jego pytanie "Czy mogłabyś związać się z kimś, kogo nie kochasz?". Nie miała nic do gadania. Ileż łez wylała... a i tak stało się to, co musiało się stać.
Przeprosiła cichutko jakąś starszą panią, z którą lekko zderzyła się przy jednym z tych mało zgrabnych piruetów. W ostatniej chwili przestawiła stopę, aby nie nadepnąć na palce Luca. Zerknęła na nogi i cicho w głowie nakazała im zachowywanie się tak, jakby tańczyły od zawsze.
- Opowieści czarodziejów różnią się od baśni mugoli, to oczywiste Luca. Autor wie, że magiczne dzieci maja większe wymagania. Fajne są legendy. Przynajmniej sześciolatki nie pytają o rodzaj zaklęcia. - uśmiechnęła się trochę nerwowo, czując jak jej serce przyspiesza, gdy padł nieumyślnie temat wiązania się z kimś, kogo się nie kocha.
O jeżyku przez chwilę zapomniała, faktycznie. Zwierzątko dreptało sobie po stoliku szukając wyjścia z tego okrągłego małego jeżykowego więzienia. Przynajmniej nie groziło mu stratowanie, a właśnie to on powinien być na to najbardziej narażony. Nawet gdyby postanowił na kolejną wycieczkę, kelner zerkał od czasu do czasu na zwierzaka pamiętając, że Yumi dała mu ładny napiwek, gdy wychodziła godzinę temu.
Zacisnęła mocniej usta, aż lekko pobladły. Starała się zachowywać w miarę naturalnie i nie stać sztywna jak kłoda. Niedopracowanie swojego zachowania nie działało na jej korzyść. Szło jej dobrze, jednak widocznie nie przekonała Luca, że taniec sprawia jej taką przyjemność jaką powinien. Było jej miło, naprawdę, lecz nie mogła nic poradzić na chęć powrotu do stolika. Za nic w świecie nie dawała po sobie tego poznać. Nie po to zgodziła się na chwilowy taniec, aby teraz podwijać ogon i uciekać. Nie robią wszak nic złego.
- Przepraszam, że sprawiam takie wrażenie. Po prostu dawno nie tańczyłam. Nie tak normalnie. Wiesz, na uroczystościach tańczy się walce i poloneza. - posłała Luca uśmiech, który miał przekonać go do prawdziwości swoich słów. Musiała popracować nad naturalnością i nad ignorowaniem swoich wyuczonych odruchów. W ten sposób nie zyska więcej znajomych i normalnych przyjaciół, których teraz bardzo potrzebuje.
Luca Chant
Luca Chant

Oldie's Cafe - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Oldie's Cafe   Oldie's Cafe - Page 2 EmptyNie 10 Sie 2014, 17:59

Przyjrzał się uważnie twarzy swojej małej towarzyszki. Wyraźnie pobladła. Taniec sprawiał jej przykrość? Czy może... Czyżby była jedną z tych, za których decyzję podjęli rodzice? Zmylił krok, prawie wpadając na nieco okrągłą młodą kobietę. Nie, to było niemożliwe. Inwigilował Krukonów na kilku sąsiednich rocznikach, a żadne plotki o zaręczynach czy planowanym małżeństwie nie obiły mu się ostatnio o uszy. Coś takiego przecież musiałoby zwrócić uwagę wszystkich. Ta myśl go uspokoiła, zaraz jednak dotarło do niego, że jeśli nie to jest powodem nagłego zbladnięcia, musiało stać się coś innego.
- Źle się czujesz? - Zapytał zatroskanym tonem. - Chodźmy usiąść. - Objął ją stanowczo w pasie i pociągnął w stronę stolika, nie pozwalając na sprzeciw. Cichym głosem zawołał kelnera, a gdy ten bezgłośnie pojawił się obok niego, poprosił o coś zimnego do picia.
Dzień był parny; nawet jeśli dziewczyna była miłośniczką wysokiej temperatury, musiało dać się jej to we znaki. Ile czasu poświęciła na poszukiwania niesfornego jeżyka i co robiła przedtem? Spojrzał na zegarek, dochodziła trzecia po południu. Pora obiadowa. W najgorszym wypadku mogła nie jeść nic od rana, martwiła się o swoje zwierzątko, a on jeszcze beztrosko wyciągnął ją na parkiet, zasypując rzeczami, którymi bardzo się przejęła.
Myśląc intensywnie, gadał o błahych rzeczach, próbując zająć jej uwagę.
- Wiesz, właściwie moglibyśmy polecieć na biwak. Chciałbym zwiedzić Irlandię. Wieczorem wymienialibyśmy się bajkami, ja opowiadałbym te mugolskie, a ty swoje magiczne. moglibyśmy sprawdzić jak blisko gwiazd jesteśmy w stanie dolecieć. Mamy jeszcze trochę czasu, nim skończą się wakacje.
Zjawił się kelner z dwoma szklankami, więc podziękował i przesunął wodę z miętą i cytryną obsypana kryształkami lodu w kierunku Yui. W zamyśleniu starł szron ze swojej słomki. Podparł policzek dłonią.
- Jadłaś coś w ogóle dzisiaj? Zabrałbym cię na obiad, chyba że wolisz już wracać do domu, w takim razie odprowadzę cię. - Czuł wyrzuty sumienia, że tak się zagapił, pozwalając koleżance prawie zasłabnąć, ale właściwie i jemu burczało już nieco w brzuchu...
Yumi Mizuno
Yumi Mizuno

Oldie's Cafe - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Oldie's Cafe   Oldie's Cafe - Page 2 EmptyNie 10 Sie 2014, 18:57

Nie wiedziała, że pobladła. Reagowała instynktownie, nie zwracając na to uwagi. Poderwała głowę zaskoczona uwagą Luca. Czy źle się czuła? Czuła się tak jak zawsze. Zrezygnowana, zmęczona myśleniem i analizowaniem wszystkiego wokół. Jedno niekomfortowe pytanie w te i we wte nie robiło jej różnicy. Otworzyła usta, lecz nic się z nich nie wydobyło. Poszła więc do stoliczka, zostając tam zaciągnięta i gdy tylko mogła, czmychnęła na swoje krzesło. Dopiero kiedy usiadła, odetchnęła cichutko w duchu. Nie dopuszczała do siebie myśli, że czuła się dziwnie, gdy Luca obejmował jej talię. Niby niewinny gest, a wprawił Yumi w poważne zakłopotanie.
Uśmiechała się nieśmiało i splotła dłonie na podołku pod stołem. W jej oczach błysnęła szczera dziecięca ciekawość, pojawił się zew przyrody... niestety przygasło to po paru sekundach. Obserwowała gorliwość Luca, jego nadmierną troskę i zainteresowanie jej reakcją. Pojawiły się wyrzuty sumienia... Przynajmniej zatańczyli przez te parę minut. Wbrew pozorom było to miłe i Yumi będzie cieszyć się z tego, gdy będzie wracała do tej sytuacji myślami w przyszłości. Tymczasem rozwiązała swoje palce i położyła je na stoliku. Skinęła kelnerowi w ramach podziękowania i objęła chłodną szklankę. Odpowiedziała ze sporym opóźnieniem. Mogłoby wydawać się, że nie zamierzała udzielać odpowiedzi i udawać, że nie padła z jego strony żadna propozycja. Z duszą na ramieniu zerknęła na Luca i potrząsnęła głową.
- Nawet nie wiesz jakbym chciała zgodzić się i jechać na mój pierwszy biwak pod gołym niebem. - szepnęła i mówiła szczerze. Opowiadanie o legendach czarodziejów, wysłuchiwanie baśni mugoli? Coś niesamowicie pięknego! W tle gwiazdy, śpiewanie pasikoników, zapach trawy, ognisko... Yumi zabolało coś w środku, to chyba tęsknota. Latanie na miotłach wyżej, wyżej i jeszcze wyżej ponad chmurami do utraty tchu, szukanie gwiazd, nazywanie ich i łączenie. Dziewczyna spojrzała na Luca jakoś inaczej. Właśnie dowiedziała się co traci przez głupie zaręczyny. Możliwość wolnego wyboru, wyjazdu na biwaku z kolegą i zdobycia miłego wspomnienia. Przymknęła oczy i zacisnęła mocno zęby. Jakże w tej chwili nie cierpiała Carrowa... nie dało się tego opisać nawet słowami.
- Mamnarzeczonego. - powiedziała cicho, szybko i ledwie wyraźnie. Te dwa słowa wypowiedziała z trudem, z niechęcią. Nie mogła nadać im ciepłego wydźwięku mimo, że nie dalej jak parę dni temu śmiała się w głos przy Carrowie, gdy zajęła mu miejsce przy fortepianie, a on w odwecie załaskotał ją aż do bólu brzucha. Wydawało się, że teraz będzie lepiej w ich relacjach, a nie było. Nie było, bo musiała odmówić propozycji biwaku, na który chciała z całego serca jechać.
- Muszę dbać o honor obu rodzin, a wyjazd na biwak albo wyjście na obiad z obcym chłopakiem zostanie odebrane jako hańba. - jej głos trochę załamał się ze smutku i żalu. Oparła policzek o dłoń, łokieć o stolik i słomką mieszała w szklance, goniąc cytrynkę po tafli.
- Mam związane ręce, Luca. - nawet nie ukrywała jaki żal ją opanował. To tak jakby miała już za chwilę złapać wymykające się między palcami. Zerkała na Chanta zawiedziona, że musi odmówić. Nie chce, ale znowu jest do czegoś zmuszana przez głupi pierścionek. Miała piętnaście lat i miała narzeczonego. Yui nie miała pojęcia czy kiedykolwiek będzie mogła cieszyć się z tych dwóch ciężkich słów.
Luca Chant
Luca Chant

Oldie's Cafe - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Oldie's Cafe   Oldie's Cafe - Page 2 EmptyNie 10 Sie 2014, 22:40

Muzyka znów złagodniała, przez chwilę i przy ich stoliku było zupełnie cicho. Zamyślony popatrzył przez okno, dostrzegając pierwsze symptomy nadchodzącej ulewy. Nieliczne krople deszczu jakby zbyt wcześnie spadały na bruk uliczki, jeszcze niezauważone przez przechodniów znikały w szczelinach pomiędzy grubo ciosanymi kamieniami. Nie odrywając oczu od okna pociągnął łyk ze swojej szklanki. Lubił deszcz; było coś dziwnego w wodzie, która małymi skrawkami opadała z nieba.
Uśmiechnął się lekko, słysząc, że chciałaby wybrać się z nim na wędrówkę. Mogli zabrać kogoś jeszcze, albo iść tylko we dwoje. Mogli zdecydować gdzie pójdą i którędy, co wezmą ze sobą i jak spędzą wieczór. Tylko od ich umiejętności zależało, ile czasu zajmie im rozpalenie ogniska i czy nie zgubią drogi. To właściwie była jego definicja wolności, nic nazbyt skomplikowanego - móc robić co się chce z wybranymi przez siebie ludźmi, tyle czasu, ile się miało ochotę. Wolność była dobrą sprawą, wynoszoną pod niebiosa w piosenkach i sławioną w książkach, jednak bywała smaczna tylko od czasu do czasu. Jeśli trwała za długo, w jakiś sposób przestawała być wolnością...
Skupił się na własnych myślach, narastającym szumie za oknem i słowach Yui, nie zwracając uwagi na sposób, w który dziewczyna mówi. Kędziorek opadł mu na nos, pociągnął go w dół, patrząc, jak włosy rozprostowują się, a potem odgarnął go z powrotem do tyłu.
- Więc dlaczego nie. - Znowu uśmiechnął się delikatnie, zachęcająco, sam ucieszony na myśl o kilku dniach spędzonych pod opieką nagiego nieba. Zbliżył szklankę do ust, upił łyk wody i w końcu spojrzał na swoją rozmówczynię. Zdziwiony i zakłopotany słuchał o jej sytuacji rodzinnej i powodach, dla których nie mogą się razem pokazać. Nie współczuł jej, obarczył wątłe ramiona dziewczyny winą za wszystko. Widział, że jest jej przykro, ale to w jego oczach czyniło jej przewinienia jeszcze cięższymi. Skoro miała narzeczonego, dlaczego pozwalała mu na to wszystko? W tym co robił nie było nic romantycznego, znali się przeszło godzinę, a to był trochę zbyt krótki okres czasu, żeby spodziewać się jakiegoś głębszego sensu w zaproszeniu do tańca i opiece, jaką nad nią sprawował. Miał ochotę tańczyć, więc tańczył, nie czarował jej słodkimi słówkami, tylko prowadził zwykłą rozmowę, był uprzejmy, bo tak uczono go traktować kobietę, okazywał troskę, bo czuł ją z dobrego serca. Ale ona dała komuś słowo, a bawiła się z innym, w sposób, jaki u zaręczonej dziewczyny budził niesmak. Rozumiał, że w tym wypadku nie mogą umówić się na obiad, a tym bardziej wyjechać razem. Ale to, że wszystko robiła na pokaz, bawiąc się z nim w bocznych uliczkach miasta, a oficjalnie pozostając szczęśliwą narzeczoną odpychało go i mierziło.
- Rozumiem. - Wycedził przez zęby, podnosząc się z miejsca i opierając dłonie o blat stolika, zgarbiony, ze schyloną głową i twarzą ukrytą za kurtyną włosów. - Pani wybaczy. Zostawiłem książkę na zewnątrz, a właśnie zaczyna lać.
Minął ją obojętnie nie rzucając w kierunku jej postaci ani jednego spojrzenia. Przeszedł przez drzwi słysząc dźwięk dzwonka, który poruszyły i wstąpił w ulewę, momentalnie moknąc. Ubranie przylepiło mu się do ciała eksponując mięśnie, które mimo pozorów kryły się pod luźniejsza jasną koszulką podwiniętą do łokci i przetartymi jeansami. Schylił się po feralną książkę o roślinach trujących, którą zostawił wcześniej w rynsztoku ratując z niego jeża, a która teraz uratowała go na chwilę z wnętrza kawiarni.
Yumi Mizuno
Yumi Mizuno

Oldie's Cafe - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Oldie's Cafe   Oldie's Cafe - Page 2 EmptyPon 11 Sie 2014, 17:19

Z drżącym sercem oglądała jak uśmiech Luca znika, a pojawia się lodowatość. Wyrzeczenie się przyjemności trawiło ją od środka, zabierając całą radość z tego przypadkowego spotkania i zacieśnienia chociaż trochę miłej znajomości. Wszystko to wylało się między jej palcami, a była pewna, że będzie lepiej.
- Luca, zaczekaj... - poderwała się do pionu, gdy chłopak wyszedł trzaskając drzwiami. Wykrzywiła usta i szybko zgarnęła jeża do kieszeni. Wyjęła z sakiewki kilka galeonów, rzuciła je na stół i popędziła na zewnątrz za chłopakiem. Nie chciała, aby miał o niej złe zdanie. To był tylko pięciominutowy taniec, to żadne przestępstwo! Nagięła swoje zasady i pozwoliła sobie na odrobinę swobody i radości z głupoty, a uzyskała tym samym pogardliwe spojrzenie od Luca. Dogoniła go na chodniku, moknąc z każdą chwilą bardziej. Nie zasłaniała się przed deszczem, bo też nie miała czym.
- Luca! - wyprzedziła go i zagrodziła mu drogę swoją sylwetką. Oczy Yui były pełne smutku i rezygnacji. - Luca, wysłuchaj mnie. To był tylko taniec. Narzeczeni mogą tańczyć z kimś innym, jeśli nie przekracza to zasad przyzwoitości. To nie tak jak myślisz. - jej włosy oklapły, przykleiły się do skroni i policzków. Ubranie zmokło w zastraszającym tempie, przylegając ciasno do ciała. Yui wiedziała, że musi zniknąć zanim zmoknie na tyle, że jej ubranie zacznie prześwitywać. Objęła się ramionami.
- Naprawdę chcę posłuchać mugolskich legend i opowiedzieć o czarodziejskich baśniach. Pojutrze mam obóz Dumbledore, na który jadę. Jeśli będziesz kiedyś chciał posłuchać... to naprawdę nie jest przestępstwo. Nie rezygnuję ze znajomości, bo dałam komuś słowo. Po prostu... nie mogę bawić się tak, jak dawniej. - spojrzała mu w oczy i westchnęła. Szukała oznak czy chociaż trochę rozumie, co mówi. Jej intencje były czyste jak łzy. Yui stałaby tak przed Luca aż zmokłaby doszczętnie. Stałaby, gdyby nie usłyszała przeciągłego "Yuuuumi!" za plecami. Parę metrów dalej stał jej ojciec ubrany w garnitur, z teczką pod pachą i parasolem nad głową. Piorunował wzrokiem córkę i poganiał ją, aby do niego wróciła. Chyba nie lubił moknąć... Dziewczyna spojrzała z powrotem na chłopaka martwiąc się, że teraz już nie będzie chciał podzielić się z nią mugolskimi baśniami i legendami, skoro tak ją nimi zaciekawił.
- Dziękuję za jeża. Cześć. - szepnęła smutno i odwróciła się na pięcie, biegnąc do ojca. Schowała się pod parasolem i upewniła, że jeżyk spoczywa bezpiecznie w kieszeni torebki. Wysłuchawszy tyrady ojca na temat wychodzenia poza ministerstwo podczas, gdy powinna tam na niego czekać, poprzez teleportację łączoną zniknęli z chodnika. Pozostała po nich strużka dymu, która ulotniła się wraz z kolejną falą deszczyku.

[zt]
lecę na obóz ;)
Luca Chant
Luca Chant

Oldie's Cafe - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Oldie's Cafe   Oldie's Cafe - Page 2 EmptyPon 11 Sie 2014, 21:04

Nie do końca rozumiał istotę miłości, bo tak na prawdę nigdy nie był zakochany. Wydawało mu się jednak, że jego matka nie bawiłaby się z kimś po kryjomu, dając się zapraszać do kawiarni i nie kusiła wizją wspólnego wyjazdu. Jak czułby się wtedy ojciec? W pewien sposób samo takie myślenie uważał za początek zdrady. Cóż z tego, że szanowała narzeczonego, skoro było to pozorne? Dała mu słowo z własnej woli, człowiekowi, którego pokochała i z którym chciała spędzić życie, a z żalem odmawiała komuś innemu. Tylko dla zachowania dobrego imienia rodziny... gdyby nikt nie wiedział, do czego byłaby zdolna się posunąć?
Potrząsnął głową. Źle oceniał ludzi, za szybko. Każdy, kto częstował uśmiechem wydawał mu się dobry, każdy, kto tego nie robił jego zdaniem musiał swoją dobroć ukrywać. Nie był podejrzliwy i zawsze uważał to za zaletę, okazało się jednak, że brak podejrzliwości po cichu zamienił się w naiwność. Powinien zmienić to nastawienie, zanim stanie się coś złego, ale... nie był pewien czy umiał.
- Nie przeszkadza mi to, że masz narzeczonego. Razi mnie to, że zakochałaś się w kimś i dałaś mu słowo, a przed wyjazdem z kimś innym powstrzymuje cię nie fakt, że to byłby nawet pewien rodzaj zdrady, czy że zraniłabyś ważną dla ciebie osobę, a jedynie chęć zachowania dobrego imienia rodziny... - Powiedział, nie odwracając się. Potem ścisnął w ręce swoją książkę i jeszcze tylko na chwilę wrócił do kawiarni, aby zabrać rzeczy. Potem znikną w deszczu.

Opuszczam temat.
Anonim
Anonim

Oldie's Cafe - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Oldie's Cafe   Oldie's Cafe - Page 2 EmptyCzw 23 Paź 2014, 20:41

Abigaile była zaskoczona sową otrzymaną od przyszłej synowej i zanim podjęła odpowiednie kroki, odbyła długą rozmowę z mężem zapewniając go o rosnącym uczuciu między młodymi, powołując się w subtelny sposób na ich własne doświadczenia. Serce Alexandra bez reszty oddane było żonie, pomimo surowej dyscyplinie jaką wprowadził w ich posiadłości i podczas wychowania dzieci, pozwalając jej spotkać się z dziewczyną zanim jeszcze Amycus wróci ze szpitala.
Dlatego też kobieta ubrana w suknię sięgającą do połowy łydek siedziała od pięciu minut z kartą herbat i kaw w mugolskiej części Londynu, czekając na Yumi z gracją eleganckiej damy. Granatowy odcień sukni połyskiwał w letnim słońcu, przebijając przez rozłożony parasol tuż obok jej stolika, a bransoletki na nadgarstku raz na jakiś czas dzwoniły. Ciemne włosy upięła w wysoki kok bez najmniejszego kosmyka wypadającego spod ciasnego spięcia, a uszy przyozdobione były złotymi kolczykami z zielonymi kryształami.
Yumi Mizuno
Yumi Mizuno

Oldie's Cafe - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Oldie's Cafe   Oldie's Cafe - Page 2 EmptyCzw 23 Paź 2014, 20:46

Gdy tylko wyszła ze szpitala, w tempie błyskawicznym powróciła do Shieffeld, do pustego domu. Do końca dnia nie mogła pozbierać się i uspokoić. Cały spokój i opanowanie jakim wykazała się w świętym Mungu prysnęło jak tylko weszła do swojego pokoju. Ugięły się pod nią kolana, a bezgłośny szloch wyrwał się z piersi. Nie wiedziała jak długo tak siedziała. Ocknęła się i położyła się spać. Soren o nic nie pytał. Wiedział, że powie mu, jak tylko będzie gotowa. Widziała jak się złościł, że przez Amycusa znowu płacze, znowu nie potrafi uśmiechnąć się tak jasno, gdy była jeszcze małą dziewczynką.
Nazajutrz raniutko napisała sowę do pani Carrow, realizując swój plan ukształtowany na spotkaniu z narzeczonym. Zlekceważyła jego "ani mi się waż", zapominając nawet, że jej tego zabronił. W pewnych kwestiach nie miała ochoty go słuchać, bo był ślepy. Po otrzymaniu twierdzącej odpowiedzi, dziewczynę ogarnął stres. Nie przywykła do prowadzenia poważnych, trudnych rozmów z osobą dorosłą. Nie do końca im ufała, skoro nigdy nie mogli jej pomóc. Wielokrotnie powtarzała sobie w myślach, że tylko pani Carrow jest w stanie poinformować Yui o stanie Amycusa. Przed lustrem stała godzinę, rozważając co ma na sobie założyć. Pięć minut przed wyjściem zmieniła ubiór na elegancką jasnoniebieską koszulę w kratkę i wygodne dżinsy. Sukienki zakładała na specjalne okazje, tak więc nie stroiła się na rozmowę z przyszłą teściową. Zarzuciła włosy za uszy, przykleiła na usta niemrawy uśmiech i wyszła z domu. Nieobecność "zapracowanego" ojca dawała Yui swobodę o jaką mogli być zazdrośni jej niektórzy rówieśnicy. Nikt jej nigdy nie pytał gdzie idzie, z kim i o której godzinie. Soren za każdym razem ściskał jej ramię i żegnał słowami Uważaj na siebie.
Pani Carrow nie czekała długo, raptem siedem minut. Yu weszła do kawiarenki, rozejrzała się i odnalazłszy kobietę, dołączyła do niej do stolika.
- Dzień dobry, pani Carrow. Dziękuję, że zgodziła się pani spotkać. - zachowała najwyższą uprzejmość i rezerwę. Martwiła się czy nie zostanie źle zrozumiana, czy jej nie skarci i nie odeśle do domu, wszak była piętnastoletnią Krukonką przez wiele osób uważaną za niedojrzałe dziecko. Dorośli nie wiedzieli, że przeżyła już swoje piekło, a to czyniło ją straszą niż w rzeczywistości jest. Usiadła na krzesełko, zaciskając mocno pięści pod stołem. Spoglądała na piękną kobietę przed sobą, szukając w niej czegoś, co dała Amycusowi w genach. Nie potrafiła określić jaki ta czarownica ma charakter, lecz stawiała, że łagodny. Nie nosiła na sobie tej maski, zza której Amycus nie wygląda. Po chwilowej analizie spostrzegła pewne podobieństwa między nimi. Mieli takie same oczy, tylko te tutaj były cieplejsze. Reszta, może pominąwszy również barwę włosów, była inna, obca. Zapewne pochodząca od ojca, którego Yui odrobinę lękała się. Rozmowy z nim ograniczała do minimum szukając sojusznika w matce swego narzeczonego, a swojej domniemanej teściowej. Miała cichą nadzieję, że kobieta nie będzie jej nienawidzić za samo to, że zabierze mu syna. Wiele matek ma tak ciężkie podejście do zmiany stanu cywilnego swoich dzieci. Przynajmniej Amycus miał to oszczędzone. Jej własny rodzic nie interesuje się niczym, co nie można przeliczyć na cyferki.
- Przepraszam, że naciskałam na tak nagłe spotkanie. - przełknęła ślinę i wzięła głębszy wdech. Od kelnera poprosiła łagodną kawę, nie poświęcając mu tak wiele uwagi.
- Odwiedziłam Amycusa w szpitalu i nie ukrywam, że zmartwił mnie jego stan. - mówiła szczerze, mając w ustach posmak goryczy. Nie powiedział jej prawie nic, niesiony furią przez potencjalny niedowład. To ją trapiło i przybiło. Musiała szukać pomocy u Abigail. Nie poradzi sobie sama, bo na pewne rzeczy nie ma absolutnego wpływu. Bezsilność wiązała jej ręce, a było to uczucie bardzo, ale to bardzo deprawujące.
Anonim
Anonim

Oldie's Cafe - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Oldie's Cafe   Oldie's Cafe - Page 2 EmptyCzw 23 Paź 2014, 20:55

Kobieta uniosła łagodne spojrzenie na podchodzącą dziewczynę lustrując bezczelnie jej ubranie i delikatny skurcz przemknął przez jej twarz, kiedy objęła wzrokiem dolną partię ciała. Wstrzymując się z odpowiedzią odsunęła od siebie kartę, witając ją uprzejmym uśmiechem i nieco przychylniejszym wzrokiem. - Miło cię widzieć, Yumi. Mam nadzieję, że twój strój związany jest z pośpiechem i na przyszłość dobierzesz bardziej odpowiednie dla dziewczynki w twoim wieku ubranie. - Spokój i życzliwość wpleciona w przydługą wypowiedź z całą pewnością kłóciła się z jego sensem, podczas gdy Abigaile utrzymywała wciąż życzliwy uśmiech. Z gracją złożyła zamówienie czarnej kawy z dodatkiem łyżeczki cukru oraz szarlotkę, wysłuchując przy tym wyjaśnień kobiety nieprzywykłej do wykładania sprawy w tak ... niestosowny sposób. Zmarszczyła brwi dotknięcia szczerością i brakiem cierpliwości nastolatki, próbując zrozumieć jej stosunek do pierworodnego. Zamknęła otwartą kartę i odsunęła się, opierając wygodnie o krzesło z delikatnością i powabnością ruchów. I tylko krótkie drgnięcie dolnej wargi pozwoliło przypuszczać, że stan syna nie pozostaje jej obojętny i wprawia ją z marszu w złe samopoczucie.
- Moja droga, Amycus jest silnym mężczyzną. Cieszę się jednak, że pojechałaś go odwiedzić, to bardzo miłe z twojej strony. - Powiedziała z wyczuwalną stanowczością w głosie, a jej surowy wcześniej uśmiech nabrał przyjemniejszych rysów na myśl o rosnącym między tą dwójką młodych ludzi uczuciu.
Yumi Mizuno
Yumi Mizuno

Oldie's Cafe - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Oldie's Cafe   Oldie's Cafe - Page 2 EmptyCzw 23 Paź 2014, 20:59

Zerknęła na swój ubiór i pojęła w mig o co chodzi. Ach tak. Kobiety powinny nosić spódniczki, wszak to oznacza o dobrym wychowaniu. Ich brak oznacza zły gust modny, a to niesie za sobą równocześnie hańbę na honorze rodziny. Yui w duchu skrzywiła się i westchnęła w rezygnacji. Sztywne normy doskwierały jej. Jeszcze trochę, a dwadzieścia cztery godziny na dobę będzie chodziła ubrana w sukienki i spódniczki, czy pogoda czy nie pogoda. Uśmiechnęła się słodko i życzliwie do kobiety, przepraszając spojrzeniem i przyznając jej absolutną rację. To tak, ten pośpiech. Akurat gdy jej myśli zaprzątał wyraz oczy Amycusa w stanie najwyższej furii, nie zwracała uwagi na strój. Przecież to nie jest ważne, ma na głowie o wiele większe sprawy niż dobór odzieży.
Nie przeczyła, że nie jest silny, ale i tak martwiła się bardzo. Coś ją niepokoiło, że on... nie będzie chciał wyzdrowieć z tej ręki, jeśli na nią w końcu nie spojrzy i jej nie zaakceptuje.
- Czy ta toksyna w jego organizmie jest bardzo niebezpieczna, pani Carrow? Nie miał chęci do udzielania mi takich informacji. Potrzebuję ich. - mimo surowego spojrzenia jakie odbierała od przyszłej teściowej, Yui naciskała na szczerość, przechodząc do sedna sprawy. Cienie pod oczami dziewczyny poświadczały o źle przespanej nocy, a bladość skóry mogła zostać zinterpretowana albo jako powikłania przebytej choroby albo jako nadmiar stresu w okresie wakacji. Zaciskała non stop pięści pod stolikiem. Podziękowała uprzejmie kelnerowi za przyniesioną kawę, lecz nie sięgnęła po elegancką filiżankę dopóki nie uzyska odpowiedzi. Nie przeczyła, że jakieś uczucie między nimi zaistniało. Nie było ono krystalicznie czyste i tak silne, jak powinno, ale było i z tego Yui cieszyła się. Coś się działo, skoro non stop jej myśli wracały do upiornie bladej twarzy chłopaka, duszącego się ze wściekłości na bezwład ręki.
Anonim
Anonim

Oldie's Cafe - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Oldie's Cafe   Oldie's Cafe - Page 2 EmptyCzw 23 Paź 2014, 20:59

Kobieta pochyliła się w stronę przyszłej synowej i wyciągnęła w jej stronę ręce, uprzednio odsuwając własną filiżankę i kawałek ciasta na lewą stronę. Nie zamierzała ubrudzić nieskazitelnie czystych dłoni, a tym bardziej sukienki z doskonałą wręcz przewidywalnością dbając o tak drobne szczegóły jak czystość. Przez jakiś czas dziewczyna miała dłonie schowane pod blatem stolika, ale kiedy kelner odszedł Abigail uśmiechnęła się z ciepłym pobłażaniem smukłymi palcami przywołując rękę dziewczyny. Dopiero kiedy dostała jedną z nich, zamknęła je we własnych, niezwykle ciepłych i gładkich jak na kobietę przekraczającą niedługo 40 rok życia. Prawdą było, że urodziła bliźniaki we wczesnym okresie zanim dopiero rodzice mieli przedstawić jej narzeczonego, przecwistawiajac się ich woli namiętną nocą spędzoną z Alexandrem. Odchorowała wściekłość rodzicieli podczas ciąży, ale wynagrodzone jej zostało przez te wszystkie lata, kiedy mogła wychowywać z nim wspólnie dzieci.
- Z nami też nie chciał rozmawiać, jednak ważne jest, abyś potrafiła temu sprostać i nie pozwól mu dostrzec zbyt wiele twojego zmartwienia. To co krąży w jego żyłach zablokowało nerwy w prawym ramieniu, magomedycy stają na głowie, aby złagodzić skutki hamując rozprzestrze... - Urwała z powodu drżącego głosu jaki wkradł się w łagodny dotychczas głos i kobieta zacisnęła wargi podkreślone czerwoną szminką, próbując powstrzymać wzruszenie. Odsunęła pobłażliwe spojrzenie z połączonych dłoni na twarz dziewczyny i zacisnęła palce nieznacznie mocniej, odsuwając się by sięgnąć po filiżankę ozdobioną złocistym wzorkiem w kształcie kwiatów. Dopiero kiedy upiła łyk, była w stanie zapanować nad własnym głosem, kontynuując wypowiedź:
- Jego ciało walczy, dlatego trawi go gorączka, a to dobry oznak. Masz prawo wiedzieć, że jego ręka nie będzie nigdy tak sprawna jak kiedyś. - Poprawiła uszko filiżanki w stronę wejścia do kawiarni, zdradzając się z manią pedantyzmu za każdym razem podczas tego spotkania. Zerknęła na dziewczynkę i posłała jej smutne spojrzenie, przytrzymując w lewej dłoni srebrną łyżeczkę do kawałka ciasta. - Trudno mówić o rehabilitacji bez postawienia diagnozy, a teraz wiemy tylko tyle, że uzdrowiciele naprawili zmiażdżone tkanki. Najważniejsze jest to, aby toksyna nie przeniosła się dalej i go nie sparaliżowała. - Abigail umilknęła skupiając zaszklone spojrzenie w kawałku ciasta, z niezwykłą wręcz wytrwałością walcząc z nachodzącym płaczem na myśl o widmie niepełnosprawności młodego syna. Myśl o straceniu drugiego dziecka była dla niej straszliwa, a przeżycia z buntem Alecto odpłaciła załamaniem nerwowym, o czym niewiele osób wiedziało.
- Zanim się z nim spotkasz, musisz być silna, Yumi. To twój obowiązek Yumi, on musi widzieć w tobie wsparcie, tak.. tak jak widział w Alecto. - Dokończyła po krótkiej przerwie patrząc w brązowe oczy dziewczyny z nieustępliwością i błyskiem, który trudno było zidentyfikować w jednoznaczny sposób.
Yumi Mizuno
Yumi Mizuno

Oldie's Cafe - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Oldie's Cafe   Oldie's Cafe - Page 2 EmptyCzw 23 Paź 2014, 21:00

Wyplątała rękę ze swojej pięści, pozwalając na gest przyszłej teściowej. Miała tak ciepłe ręce w porównaniu z jej skostniałymi z zimna. Oczy Yui zasnuła mgła. Miała do czynienia z matką, czyjąś matką i ten brak stał się jeszcze bardziej nieznośny. Przypomniał się jej rozrywający ból w czasie pogrzebu swojej własnej rodzicielki. O nią nikt nie martwił się nigdy. Nie pamiętała już jak to jest, gdy matka patrzy troskliwie na swoje dziecko. Przez długą chwilę walczyła ze sobą, zbierając się na odwagę, aby spojrzeć kobiecie prosto w oczy. Tak wiele ją to kosztowało, bo przypominała jej nieumyślnie co zostało jej zabrane.
Yui nie skupiała się na sobie i na swoim zmartwieniu. Ważniejszy był tłumiony gniew Amycusa, który musiał wylać, bo to miało go uzdrowić tam w środku. Rozumiała kobietę bardziej niż sobie zdawała sprawę. Zacisnęła usta w wąską, bladą linię. Ileż razy jej głos się załamał, ileż razy jej ramiona opadały w bezsilności... Ścisnęła palce pani Carrow, odwzajemniając ten sam ból. Amycus był cholernie trudnym człowiekiem, nieświadomym, jak wiele osób się o niego martwi i boi.
- Wiem, że będzie niesprawna. - szepnęła, spuszczając wzrok i idąc w ślad za kobietą, uniosła filiżankę za ucho, unosząc ją do ust i spijając słodką śmietankę.
- On nie chce tego zaakceptować, proszę pani. Martwię się, że mógłby... nie chcieć walczyć o tę rękę. - osobiście Yui pokocha tę rękę jakakolwiek by ona nie była. Nie dopuszczała do siebie myśli, że mógłby być sparaliżowany. To zabolało mocno dziewczynę, skuliła się w sobie, utknąwszy wzrok w płynnej ciemnej kawie. Pierwszy raz dzieliła się z kimś swoimi rozmyśleniami i problemami dotyczącymi jego osoby. Skai nie zrozumiałaby co się dzieje z Yui i dlaczego ona tak bardzo się przejmuje, nie znając charakteru chłopaka. Nie mając pojęcia o jego głębokich deficytach i tego, co między nim a Yui zaszło. Zadarła głowę odrobinę za szybko przy następnych słowach kobiety. Alecto? Nie poświęcała myślom jego siostrze, nie zastanawiała się, że na tym świecie istnieje jeszcze jedna osoba, znająca go od podszewki. Przez ciało dziewczyny przebiegł zimny dreszcz przy wywnioskowaniu co musi zrobić.
- Robię co tylko umiem. - nie potrafiła dopowiedzieć nic więcej czując w sobie blokadę, hamulec przed zdradzeniem jak wiele dzieje się między nią a Amycusem. Zamrugała, wyczuwając na rzęsach niewielki ciężar łez. Silna, siła, opanowanie... kolejny głęboki wdech i uniosła brodę wysoko, posyłając kobiecie pocieszający uśmiech.
Anonim
Anonim

Oldie's Cafe - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Oldie's Cafe   Oldie's Cafe - Page 2 EmptyCzw 23 Paź 2014, 21:01

Kobieta wpatrywała się w oczy dziewczyny ze skrywaną ostrożnością, acz namacalną niemalże uwagą, odsuwając na bok swoje zmartwienia stanem swego syna i skinęła niespiesznie głową. - On tego nigdy nie zaakceptuje i to jest właśnie jego siłą. Nie martw się, będzie o nią walczył, ale nie pokaże tego przed nikim dopóki nie wróci pełna sprawność. Mój syn nosi w sobie o wiele więcej siły i determinacji, niż możesz podejrzewać. - Powiedziała w końcu, wsuwając po krótkiej chwili kawałek ciasta i skineła z uznaniem głową, z cichutkim pomrukiem zadowolenia. - Całkiem pyszne ciasto, Yumi. Nie chciałabyś na pewno spróbować? - Zapytała z taką elegancją i prostotą, jak gdyby w jej oczach nie można było przed chwilą dostrzec łez bezsilności, prezentując dziewczynie zewnętrzną grację powstrzymania uczuć w ryzach.
- Nie miałyśmy wcześniej zbyt wiele okazji do rozmowy, moja droga. Wiem, że jest ci ciężko nie tylko ze względu na Amycusa. Byłam tylko trochę starsza od ciebie jak zaszłam w ciążę z Alexandrem. - Przeniosła temat rozmowy w nieco milsze tony, nieprzyzwyczajona okazywać obcym osobom swojej słabości bez obecności męża, przy którym mogła zsunąć maskę twardej kobiety. Dlatego też odłożyła łyżeczkę, po raz kolejny poprawiając filiżankę i zaplotła dłonie na krawędzi stolika, wpatrując się uważnie w twarz nastolatki. - Wiem, że straciłaś matkę w dzieciństwie i nie znasz podstawowych zasad, które powinna znać każda kobieta wywodząca się z dobrego domu. Niedługo zostaniemy rodziną, więc pragnę zaoferować tobie pomoc. Chcę, abyś wiedziała, że nie tracę syna, ale zyskuję córkę w twojej osobie. - Podniosła prawą dłoń w geście powstrzymania ewentualnego wzburzenia dziewczyny, przytrzymując ją nieugiętym spojrzeniem na miejscu, stosując bardziej surowy głos, korzystając z autorytetu jaki posiadała: - Zanim to jednak nastąpi, musisz nauczyć się podstawowych zasad. Pierwszą z nich jest to, że trzeba przekonać ciebie do sukienek. Może miałabyś ochotę na małe zakupy po deserze? - Zaproponowała w końcu z życzliwym uśmiechem.
Yumi Mizuno
Yumi Mizuno

Oldie's Cafe - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Oldie's Cafe   Oldie's Cafe - Page 2 EmptyCzw 23 Paź 2014, 21:01

Zmartwienie nie oznaczało utraty wiary w kogoś. Yui dobrze wiedziała, że komu jak komu, ale Amycusowi nie zabraknie sił. W końcu wyliże się z tego, stanie na nogi, lecz nie mogła znieść czasu... ani widoku jego gniewu, cierpienia, gdy pokonuje fizyczne przeszkody. Nie mogła zagwarantować, że wszystko ułoży się po jej myśli. Przy Amycusie na próżno było przewidywać przyszłość, pozostawała sama wiara, że będzie dobrze. Teraz jest bardzo źle, ale przecież musi z tego wyjść.
Potrząsnęła głową rzucając okiem na ciastko. Brak apetytu już poważnie odbił się na jej zdrowiu, co przypłaciła zwolnieniem z drugiego etapu obozu.
- Nie, dziękuję. - uprzejmie odmówiła, nie mogąc przekonać się do żadnej łakoci poza malinami i ostatnio, lodami malinowymi. W jej głowie pojawiła się myśl o innej słodyczy, której nie kupi nawet w Miodowym Królestwie, a którą posmakowała wczoraj. Drugi zimny dreszcz sprowadził ją na ziemię. Kobieta nieumyślnie speszyła Yumi, która na zapas otoczyła się murem, gdy padł temat jej zmarłej brutalnie matki. Mocniej zacisnęła usta, aż zbielały. Natsumi nauczyła Yumi wszystkiego, czego powinna. Słowa kobiety odebrała jako ujmę w imieniu swej świętej pamięci matki. Wygięła usta w uśmiechu, rozluźniając wyprostowane plecy. Przecież Abigail nie miała złych intencji. Nie była typową teściową z zaklęciem zmniejszającym uszy każdemu, kto spojrzy na jego dziecię, tylko dobrą matką. Mimo, że o tym wiedziała, obawiała się postąpić krok w przód i otworzyć się przed nią. Amycus wiedział jak wiele czasu, cierpliwości, gniewu i wylanych łez kosztowało Yui przekonanie się do niego, a taryfy ulgowej nie było dla nikogo.
Pomoc? Nie lubiła otrzymywać pomocy, twierdząc uparcie, że poradzi sobie sama. To ta duma, co nie pomieściłaby się w wielkim dormitorium Ravenclawu. Otworzyła usta, aby odezwać się i zapewnić, że wszystko w jej życiu jest pod ścisłą kontrolą, lecz surowe spojrzenie kobiety odebrało jej mowę. Ten autorytet nie pozwalał na nic oprócz potulnego zgodzenia się i przytaknięcia. W brązie dziewczęcych oczu buzowało oburzenie i uraza.
- Z całym szacunkiem... na prawdę, proszę pani... - nie skończyła napotykając na sobie surowy wzrok. - Będzie mi bardzo miło! - poddała się, bojąc się o swój żywot, jeśli jej odmówi i postawi na swoim.
Anonim
Anonim

Oldie's Cafe - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Oldie's Cafe   Oldie's Cafe - Page 2 EmptyCzw 23 Paź 2014, 21:02

Kobieta nie spuszczała badawczego wzroku z nastolatki domyślając się jak wiele kosztowało jej utrzymanie nerwów podczas tak bezczelnego zachowania praktycznie obcej osoby. - Kochanie, nie zrozum mnie źle. Nie zamierzam burzyć porządku jaki sobie wypracowałaś, ale na podstawie tych kilku spotkań można zauważyć, że nie do końca radzisz sobie w tych konkretnych sprawach. - Powiedziała z ciepłym pobłażaniem, a zmarszczki dookoła jej ust pogłębiły się przy uśmiechu. Upiła spokojnie kolejny łyk kawy nieco przestraszonej dziewczynki, która nie miała wystarczająco śmiałości do jawnego sprzeciwienia się przyszłej teściowej, co bardzo spodobało się Abigail. Wystarczająco, aby obdarzyła ją przychylniejszym wzrokiem.
- To bardzo dobrze o tobie świadczy, że martwisz się o Amycusa. Wiem jednak z doświadczenia, że więcej przyjemności mu sprawisz porządnym snem i sytym żołądkiem. Nie chcę ciebie urazić, jednak powinnaś nabrać nieco ciałka. Słyszałam, że dostałaś się do szkolnej drużyny quiddicha, a przez treningi z pewnością stracisz na wadze. Musisz o siebie dbać. - Dopowiedziała po chwili dobrotliwie, a błysk w oku kobiety nie był czymś bezpiecznym dla Yumi. Po chwili poznałą szczegóły misternie skonstruowanego planu pani Carrow: - Może jakaś sukienka ci się spodoba. Mam umówioną wizytę do kosmetyczki na jutrzejszy dzień, byłabym zadowolona, gdybyś mi towarzyszyła. - Oznajmiła dziewczynie bez pytania jej o zdanie, zamierzając wyszykować dziewczynkę na bóstwo w dniu wstępnego wyjścia Amycusa ze szpitala. Upiła kolejny łyk kawy z powstrzymywanym uśmiechem, a zmarszczki przy ustach zagięły się w taki sam sposób jak u jej syna.
Sponsored content

Oldie's Cafe - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Oldie's Cafe   Oldie's Cafe - Page 2 Empty

 

Oldie's Cafe

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 2 z 4Idź do strony : Previous  1, 2, 3, 4  Next

Pozwolenia na tym forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Marudersi :: 
Londyn
 :: 
Mugolski Londyn
-