IndeksIndeks  SzukajSzukaj  Latest imagesLatest images  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  

Share
 

 Gdy tylko sięgniesz dna...

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Idź do strony : Previous  1, 2
AutorWiadomość
Tanja Everett
Tanja Everett

Gdy tylko sięgniesz dna... - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Gdy tylko sięgniesz dna...   Gdy tylko sięgniesz dna... - Page 2 EmptySro 16 Lip 2014, 01:53

To nie było tak, że Tanja chciała uciekać od tej rozmowy w nieskończoność. Początkowo miała nadzieje, że Bonner uzna to za jednorazowy wybryk, zapomni i nie będzie do czego wracać.. ale nadzieja matka głupich. Jeśli już myślała o tym, by przeprowadzić tę rozmowę to modliła się chociaż o jakieś parę dni zwłoki.. aż emocje opadną, umysł się wyklaruje i będzie można podejść do tematu nieco spokojniej. Wszystko było takie żywe, a kac moralny wcale nie pomagał. Obecność dłoni na jej nadgarstku deprymowała ją, ale dziwnie nie chciała, by chłopak ja zabierał. Czemu dziwne? Bo jeszcze wczoraj zrobiła by wszystko, by jej nie dotykał. Ona też wyczuwała, ze chociaż dzieliły ich domy, ta wspólna noc wytworzyła więź. Tan zawsze odrzucała od siebie ludzi, a teraz.. nie umiała.
-Niby tak, ale słuchaj Michael... -wzięła głęboki oddech. -...nie chcę nikogo w to wciągać, wystarczy, że ja cierpię. Ja sobie jakoś poradzę. Nie chcę, by się to jakoś na Tobie odbiło. -ugryzła się w język, ale zbyt późno. Miała powiedzieć "na innych odbiło". Nieważne, słowo się rzekło. Tanja rozejrzała się i tym razem ona złapała mocniej dłoń Ślizgona, chociaż przed chwilą zwolnił uścisk na jej nadgarstku. Pociagnęła go w głąb półek pod samą ścianę, gdzie światło nie docierało tak intensywnie. Dawało im to mierne uczucie intymności w tym pół mroku.
Serce zabiło jej mocniej, gdy usłyszała tych parę zdań, że nie chce zapominać. Rumieńce na jej policzkach powiększyły się, a ona spuściłą głowę. Chowała się za kurtyną włosów, patrząc z żywym zainteresowaniem na ich dłonie. Ciągle go trzymała.
-Ja te...to znaczy.. -zamotała się, bo z jej ust nieomal wyszło zdanie "ja też nie chcę zapominać". W porę się powstrzymała. Przypomniała sobie znowu ten pocałunek. Był zupełnie inny od delikatnych i subtelnych pocałunków Xaviera. Był elektryzujący i pustoszył jej umysł oraz ciało.
-Michael.. to nie o to chodzi co o Tobie myślę.. ja.. po prostu... -nie wiedziała czemu poinformowanie chłopaka, że juz kogoś ma sprawiało jej taką trudność. -...doprawdy, wczoraj pokazałeś się z zupełnie innej strony... ale ja.. ja już kogoś mam. -powiedziała cicho, starajać się nie patrzeć w oczy Ślizgona. Kobieto, zachowujesz się jakbyś żałowała! Żałowała, ale nie tego, co wydarzyło się wczoraj..
Było jej przykro, a przecież nie powinno. Wyprostowała się w końcu, by stawić czoło Bonnerowi.
-Bardzo Ci dziękuję za wczoraj, ale boję się, że stanie Ci się krzywda. Kto wtedy będzie mi zabierał z rąk szklane puzzle? -zmusiła się do nikłego uśmiechu. Cholera, chyba faktycznie go polubiła. W ciagu jednej nocy.
Michael Bonner
Michael Bonner

Gdy tylko sięgniesz dna... - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Gdy tylko sięgniesz dna...   Gdy tylko sięgniesz dna... - Page 2 EmptySro 16 Lip 2014, 02:21

Czekanie było straszne, szczególnie dla Michaela, który raczej należał do ludzi niecierpliwych i porywczych. Często robił coś pod wpływem chwili, a i nie lubił czekać na czyjś ruch. Dlatego też on, wręcz przeciwnie, cieszył się, że mógł wreszcie dorwać Tanję w bibliotece i niejako zmusić ją do rozmowy na temat tego, co stało się wczorajszej nocy. Szkoda tylko, że nie przewidział scenariusza, który miał się rozegrać, a w którym on miał odegrać jedną z ról. Niestety, tych drugoplanowych, bo główną postacią tego teatrzyku, u boku panny Everett, był jakiś Xavier. Chłopak usilnie wmawiał sobie, że ten pocałunek wczoraj coś znaczył i że to, iż dziewczyna uciekła wynikało po prostu z jej obaw przed okazywaniem uczuć i jej wątpliwości, czy rzeczywiście powinna ufać złemu chłopaczkowi ze Slytherinu. Bonner nie zdawał sobie sprawy z tego, że za jej wyrzutami stoi coś jeszcze, a raczej ktoś jeszcze.
-Już mnie wciągnęłaś i nie musisz się za to obwiniać. Mógłbym przecież to zignorować. Jeszcze tego nie zrozumiałaś? – rzucił, kiedy dziewczyna próbowała odciągnąć go od jego planów zgrywania rycerza na białym koniu. Rozumiał, dlaczego nie chciała go angażować. Myślała, że cierpienie było wpisane w jej żywot i że nie należy się nikomu innemu, jak tylko jej, ale to przecież nie była prawda. Nie pozwalała sobie pomóc, ale to dla Mike’a nie miało aktualnie żadnego znaczenia. Teraz, skoro już poznał jej imię, był gotów szukać nawet jej domu na oślep, byleby tylko rozprawić się z jej dręczycielem. Mógł wypytać wszystkich jej znajomych, wszystkich profesorów w szkole, zrobić wszystko, żeby dowiedzieć się o niej jak najwięcej i nie pozwolić jej samotnie przechodzić przez tę wyboista drogę. Nie widzieć czemu, chciał ją chronić przed wszystkimi przeciwnościami losu, a jego empatia sięgała znacznie dalej, niżeli wyobrażał to sobie na początku ich znajomości. Kiedy Gryfonka sama złapała go za ręce i pociągnęła w jakiś bardziej intymny zaułek biblioteki. Uśmiechnął się nawet do niej, chociaż ten uśmiech szybko zniknął z jego twarzy. Wydawało mu się bowiem, że dziewczyna powie mu coś zupełnie innego. Okazało się jednak, że Bonner zmuszony był zaliczyć bolesny upadek, spotkanie z glebą. Nie mrugnął nawet, gdy jego rozmówczyni wspomniała o tym, że ma chłopaka. Patrzył tylko w jedne punkt, jakby zapominając o bożym świecie, nie dowierzając temu, co właśnie usłyszał. Jak wiele by dał, żeby to nie była prawda i żeby to wszystko nigdy się nie wydarzyło. Tak wiele razy flirtował z różnymi dziewczynami w szkole, szczególnie w okresie piątej klasy, czasami zostawał z niczym, ale nigdy nie czuł się tak paskudnie jak teraz. Ktoś znowu odebrał mu nadzieję na lepsze jutro. Przez długi czas milczał, bo nie mógł poskładać myśli. Był smutny, ale zarazem i wściekły. Na Tanję? Nie, nie mógł przecież mieć jej tego za złe. A z drugiej strony coś tak parszywie rozrywało jego serce, mimo że dzisiaj nie było pełni.
-Masz kogoś. – powtórzył po niej beznamiętnie, odwracając na moment wzrok i patrząc bez sensu na półki z książkami. Puścił jej dłonie, zdając sobie sprawę z tego, że to wszystko to nie jest żaden zły sen.
-To gdzie on jest? Wie o wszystkim? I nic z tym nie robi? Pozwala ci przechodzić przez ten koszmar samej? – zasypał ją mnóstwem pytań, chociaż każde z nich było pytaniem retorycznym. Nie musiał słuchać odpowiedzi, tłumaczeń. Nawet nie wiedział o kogo chodzi, ale już miał faceta za dupka, który w ogóle nie interesuje się losem tej Gryfonki. Naprawdę, teraz Mike już był wściekły i wydawało się, że nic nie zmieni dzisiaj jego nastroju. Zacisnął dłoń w pięść, jak zawsze, kiedy się denerwował i kiedy próbował powstrzymać się przed uderzenia kogoś albo czegoś.
-To co to za facet. – podsumował partnera Tanji krótkim, lakonicznym komentarzem, ale to wcale nie poprawiło mu humoru. Czuł się tutaj obcy, jakby to jedno zdanie wygłoszone przez brunetkę zerwało więź, która wydawało mu się, że łączyła go z tą dziewczyną wczorajszego wieczora. Wszystko rozpadło się w drobny mak.
-Może on jest lepszy w zabieraniu szklanych puzzli z twych delikatnych dłoni. I chyba masz rację, może rzeczywiście powinienem zapomnieć. – dodał jeszcze na pożegnanie, po czym odwrócił się i odszedł w kierunku dormitorium, mimo że cały czas odpierał od siebie pragnienie zerknięcia w jej stronę. Po drodze uderzył pięścią w ścianę, tak że pomiędzy jego palcami spłynęły dwie strużki krwi, a jego gniewny akt przyciągnął spojrzenia ciekawskich uczniów i bibliotekarki. Był zdruzgotany i rozczarowany tym, że Tanja po tym wszystkim, z czego mu się zwierzyła, odrzucała jego pomoc. I nie, on nawet nie myślał o tym, że przecież potraktowała go jak przyjaciela, bo jedyne jej słowa, które dźwięczały mu w głowie to te traktujące o tym, że kogoś już ma. Zrozumiał to tak, jakby on był zbędny. Zresztą, wolał nie rozkładać tego wszystkiego na czynniki pierwsze. Zamiast tego, usiadł nad butelką ognistej, starając się zrobić dokładnie to, co doradzała mu panna Everett. Zapomnieć. Łatwo powiedzieć.
Tanja Everett
Tanja Everett

Gdy tylko sięgniesz dna... - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Gdy tylko sięgniesz dna...   Gdy tylko sięgniesz dna... - Page 2 EmptySro 16 Lip 2014, 03:01

Nikt nigdy nie mówił, że życie nastolatka jest łatwe. Czy nie dalej jak wczoraj Tanja nie prosiła los o posiadanie odpowiedniego dla jej wieku problemów? Przeklinała go teraz, bo zesłał na jej i tak już zafrasowaną główkę problem natury sercowej. Czy ona do cholery chciała mieć problemy z chłopakami? Nie dość, że Grossherzog grał na jej emocjach i dostawała gęsiej skórki zawsze, gdy się pojawiał obok, to jeszcze teraz to. Kiedy miała u swego boku Xaviera, chłopaka, który zawsze jej się podobał, to na scenie musiał pojawić się Bonner. Był zawsze nadętym dupkiem, a teraz zachciało mu się okazywać jej serce, pomagać za wszelką cenę, chociaż nikt go o to nie prosił!
Jego głos, taki pusty i obcy, zupełnie inny jak wczoraj. Jego beznamiętny wzrok skupiony na książkach. To wszystko sprawiało Tanji ból i czułą się jeszcze gorzej.. ale co? Miała go przepraszać za to, że ma chłopaka? No ludzie, bez przesady! Spóźnił się ze swoją okazją i tyle - zdarza się.
Jednak Everett czuła się przez to fatalnie. Znowu kogoś zyskała i straciła jednocześnie. To było straszne uczucie.
Myślała, że to koniec tej rozmowy i wszystko wróci do normy.. była głupia, że w to wierzyła. Rozpętało to jeszcze gorszy tajfun jak wcześniej.
-On nie wie.. -wrzuciła pomiędzy jego słowa i dotarło do niej, dlaczego widziała cień wściekłości na jego twarzy i czemu wyrwał dłoń. Sama widziała ironię tej sytuacji. Xavier nie wiedział o niczym, nie miał nawet strzępka świadomości o jej stanie i życiu. Chciała go tak chronić, a teraz wydało się właśnie, że bardziej ufała Bonnerowi, nawet jak zwierzyła mu się po pijaku. Tych dwóch chłopaków różniło to, że Michael wiedział.
Nie odzywała się już, wiedząc, że on ma rację. Poniekąd.
Czuła się jak dziecko na kazaniu, ale zapomniała języka w gębie.
-Michael! -rzuciła po jego ostatniej wypowiedzi, a lodowa igła przebiła jej wnętrze na wskroś. Poczuła się jak ta butelka wczoraj. Sama była teraz szklanymi puzzlami. Chciała go zatrzymać, ale coś ją powstrzymało. Zrobiła tylko krok w jego kierunku, a potem zniknął. Wspominałam już, że Tanja nie zwykła płakać? Nie zdarzało jej się to, od kiedy skończyła siedem lat. Wczoraj był drugi raz. Nie okazywała słabości jaka kryła się w tych słonych kroplach.
Teraz po jej bladym policzku spłynęły dwie łzy.. każda z nich wsiąknęła w materiał szaty. I każda kolejna, która spadła w tej chwili w szkolnej bibliotece.

Koniec wspomnienia.
Sponsored content

Gdy tylko sięgniesz dna... - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Gdy tylko sięgniesz dna...   Gdy tylko sięgniesz dna... - Page 2 Empty

 

Gdy tylko sięgniesz dna...

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 2 z 2Idź do strony : Previous  1, 2

 Similar topics

-
» Tylko winny się tłumaczy
» Bo tylko Ty mnie znasz...
» Czy to młody Bóg? Heros? Nie, to tylko Johnny.
»  Kanapo, Ty jesteś jak zdrowie. Ile cię trzeba cenić ten tylko się dowie, kto cię stracił...

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Marudersi :: 
Strefa Gracza
 :: 
Dodatki do postaci
 :: Myślodsiewnia :: Zakończone
-