IndeksIndeks  SzukajSzukaj  Latest imagesLatest images  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  

Share
 

 Urocze Małe Prajdy.

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
AutorWiadomość
Vincent Pride
Vincent Pride

Urocze Małe Prajdy. Empty
PisanieTemat: Urocze Małe Prajdy.   Urocze Małe Prajdy. EmptyWto 30 Cze 2015, 20:53

Opis wspomnienia
Przypadkowe spotkanie kuzynów po dłuższej nieobecności, na dodatek w Hogwarcie, a raczej jego okolicach. Miłość rodzinna wylewa się strumieniami, a tęcza porozumienia pędzi za jednorożcem.
Osoby:
Vincent Pride, Envy Pride
Czas:
wrzesień 1977r.
Miejsce:
Hogsmead


Początek roku szkolnego w zupełnie nowym miejscu mógł wydawać się ciężki, stresujący, a przede wszystkim mało komfortowy psychicznie, paraliżując strachem przed nieznaną szkołą i jej mieszkańcami. Vincent nie wpisywał się w ten schemat, wręcz był tak od niego daleko jak to tylko możliwe. Każda nowa twarz spotykała się z podobną reakcją, jaką była obojętność lub co bardziej sympatyczny uśmiech do ładniejszych uczennic. Poza tym w pierwszej kolejności skupił się na poznawaniu terenu wokół zamku, w tym lasu i Hogsmead, do którego zachodził często, mając momentami dosyć rozsiewanej przez niektórych aury nieskończonej magii przyjaźni lub wszechogarniającego mroku, przereklamowanego bardziej od tego pierwszego. Zaliczył już interesujące powitanie Aristos, która jak zwykle nie panowała nad słowami i własną pewnością siebie, kopiąc sobie dół własnymi rękami. Już Pride się przekona czy nie zostanie on jej grobem, a jeśli tak to miał zamiar rzucić ostatnią grudkę ziemi w miejscu spoczynku. Obóz również nie należał do najlepszych spotkań pod kątem znajomości z kuzynką i jej uroczym Rosierem. Nic nowego, dobrze, że wiele innych osób zbliżyło się do Vincenta, o co właśnie mu chodziło. Obecnie zaczął się rok szkolny, który będzie dla niego niczym więcej jak lenistwem, nadrabianiem niektórych informacji z wcześniej niedopracowanych dziedzin magii oraz poznawaniem co ciekawszych osobników. Porunn już była jego, a to dobry początek. Z tego, co zdążył zauważyć wielu jej niedoceniało, ale to tym lepiej.
Postanowił znowu odpocząć od zamkowych murów, wybierając się do Hogsmead, które zdążył poznać bardzo dobrze. Niewielki teren, mało zabudowań, co w tym trudnego. Piwo kremowe zdążył skreślić z listy rzeczy wartych uwagi, kwitując jeszcze jak bardzo jest paskudne, przerzucając się z miejsca na mocniejszy alkohol. Z butelką bułgarskiego wina ze zmienioną etykietą, co by mieć święty spokój, spacerował wzdłuż obrzeży miasteczka, prawą dłonią bawiąc się różdżką. Czasami wykorzystywał sytuację, niewinnymi zaklęciami uprzykrzając komuś życie, przysparzając zadrapań - zupełnie jak podczas spotkania z Porunn w wesołym miasteczku. Przyglądając się niektórym uczniom z Hogwartu miał ochotę rzucić to wszystko w diabły i wrócić do Bułgarii lub zaciągnąć niczego nieświadomą ofiarę do miejsca, które pozwoliłoby na spokojne oddanie się ulubionemu hobby. Wyznawał zasadę, że wszyscy krwawią tak samo, aczkolwiek uwielbiał poddawać to w wątpliwość tylko po to, by mieć byle pretekst do sprawdzenia własnymi rękami czy to prawda. Miał nadzieję, że nie zanudzi się tam na śmierć, choć Dumbledore zdawał się mieć klapki na oczach, więc był dobrej myśli.
Upił łyk trunku, przystając na moment, by przeczytać wyryte w korze drzewa inicjały, otoczone kształtem serca. Zaśmiał się cicho do samego siebie, po czym skierował koniec różdżki na nacięcia w drzewie.
- Glisseo. - powiedział jakby od niechcenia, a powierzchnia drzewa wygładziła się, puszczając w niepamięć czyjś romantyczny wandalizm. Drobna złośliwość z nudów, za to nie pójdzie do piekła, ale i tak jest to jakaś rozrywka.
Envy Pride
Envy Pride

Urocze Małe Prajdy. Empty
PisanieTemat: Re: Urocze Małe Prajdy.   Urocze Małe Prajdy. EmptyCzw 02 Lip 2015, 00:40

Nudny. Tak właśnie jednym słowem Envy określiłby Hogwart. Po początkowym zbadaniu szkoły i jej okolic, uznał że musi się stamtąd wyrwać - w przeciwnym wypadku mógł nawet oszaleć. Po wydarciu się z Azkabanu, gdzie każda chwila to walka o przetrwanie, gdzie karą za przegraną jest coś znacznie gorszego niż śmierć...tak, zdecydowanie przeniesienie się w mury szkoły, wypełnionej po brzegi ludźmi nieinteresującymi doskwierało mu. Istnienie takich osób, jakie można było spotkać na korytarzach zamku wręcz go przerażało. Gdzie do cholery była selekcja naturalna? Czy naprawdę już nikt nie zwracał uwagi na to, że znaczna część uczniów tej szkoły nie powinna w ogóle egzystować?
Jak to mówią - nieważne jaki Pride z Ciebie, to że Pride już zobowiązuje. Przejął więc niektóre części rodzinnego podejścia i zwyczajnie odczuwał silną niechęć wobec istnienia niektórych osób, które już mu się udało spotkać. A co do niechcianych istnień - nagle ujrzał coś, co zdecydowanie poprawiło mu humor. Przed nosem przemknął mu nikt inny, jak Vincent. Wiele się nie zmienił i nie problem było go poznać. Envy z trudem powstrzymał uśmiech pełznący mu na usta, który byłby tym szerszy, że jego kuzyn zupełnie go nie zauważył. A to dawało tyle możliwości. Ciekawych możliwości. W końcu nie widzieli się tyle czasu - trzeba ciepło przywitać członka rodziny, szczególnie takiego z którym był tak zżyty. Przeżyli razem dzieciństwo, jako dwa Urocze Małe Prajdy.
Dlatego też zaczął się skradać za nim, czekając na moment w którym będzie miał pewność że nie ma żadnych niechcianych oczu dookoła nich. Nie lubił być podglądany i zdawał sobie sprawę z tego, że Vinc również nie przepadał za niechcianymi obserwatorami. Gdy już upewnił się że nie ma nikogo w pobliżu, po czym dwukrotnie wykonał zaklęcie. Oczywiście niewerbalnie. Raz po razie korzystał z "Infractos", celując raz w prawą, raz w lewą łydkę swojego najukochańszego kuzyna. Poczekał, aż efekty będą zauważalne (w końcu w tym wypadku "połamania nóg" na pewno nie zbiega się z "powodzenia", a raczej z "leżeć") i dopiero wówczas wyszedł ze swojego ukrycia i zrzucił kaptur z głowy, zbliżając się do członka rodziny.
- No jak to tak. Nie przywitasz swojego drogiego kuzyna? - zagadał do niego po bułgarsku. Nie lubił jak ktoś podsłuchuje jego rozmowy, więc gdyby jakiś śmiałek był na tyle sprytny by pozostać niewidocznym i być w stanie podsłuchać ich rozmowę, prawdopodobnie nic by nie zrozumiał. Chyba że byłby to niewidoczny Bułgar, kryjący się w Hogsmeade aby zupełnie przypadkiem, natrafić na rozmowę dwóch Pride'ów i ją podsłuchać, ale to już raczej byłby zbyt duży zbieg okoliczności, a w takie przypadki to Envy raczej nie wierzył.
Vincent Pride
Vincent Pride

Urocze Małe Prajdy. Empty
PisanieTemat: Re: Urocze Małe Prajdy.   Urocze Małe Prajdy. EmptyNie 12 Lip 2015, 21:35

Nie wyczuł niczyjej obecności, a przynajmniej nie na czas. Gdy pierwsze podszepty jego przeczucia dawały osobie znać zaklęcie już wypłynęło z różdżki Envy'ego, docierając do jego młodszego kuzyna. Vincent parał się Czarną Magią, był w niej wręcz świetny, dlatego, gdy poczuł delikatny, ciepły wiatr na swoich łydkach mózg z miejsca podsunął mu odpowiednie zaklęcie, przestawiając się automatycznie na myślenie strategiczne. Wiedział już, że jest za późno, by zasłonić się tarczą lub zwyczajnie odskoczyć - to, że efekty nie następowały od razu wcale nie znaczyło, że przykładowy delikwent ich uniknie. Wręcz przeciwnie, przyjemne ciepło od razu skreślały szansę na powstrzymanie akurat tego czaru, pozamiatane.
W następnej chwili pojawiło się znajome uczucie, które od razu przypomniały Pride'owi obóz i ten wyjątkowo irytujący moment, którego nie znosił wspominać, a przynajmniej nie z premedytacją, mającą na celu rozpalenie w jego wnętrzu zjadliwego ognia, napędzającego do wymyślania coraz to nowych planów i rodzajów tortur. Złamanie kości po raz pierwszy, złamanie po raz drugi. Był przyzwyczajony do bólu, ba, lubił go na swój chory sposób, którego nigdy nie zamierzał się wstydzić. Zacisnął zęby, ograniczając się do tego skromnego grymasu w reakcji na ból, by następnie opaść na kolana, przygotowując jednocześnie różdżkę, gotów zaatakować śmiałka, którego w myślach już przerabiał na akcesoria rodem z IKEI. Jakież było jego zdumienie, gdy jego wzrok napotkał znajome rysy, a uszy wychwyciły jeszcze bardziej znajomy głos przemawiający do niego po bułgarsku. Patrzył przez moment na twarz kuzyna, by w następnej chwili roześmiać się swobodnie, zupełnie jakby żadna z jego kości nie została w żaden sposób uszkodzona. Nieprzyjemne dla przeciętnego człowieka uczucie pulsowało w obu łydkach, ale Vincent z łatwością skupił się na znajomym delikwencie, który w iście Pride'owym stylu postanowił się przywitać.
- Envy, no proszę. Teraz z Azkabanu wysyłają do Hogwartu na zwolnienia warunkowe? Nic dziwnego, że ta szkoła jest tak godna pożałowania, skoro te faktycznie wartościowe nazwiska trafiają tu głownie przez przypadek. - przywitał się, z niegasnącym entuzjazmem, wciąż patrząc na starszego Pride'a z dołu. Gdyby zacisnął zęby bardzo mocno, dałby radę dotrzeć do Skrzydła Szpitalnego - powoli, acz konsekwentnie pokonując kolejne metry. Mógł też przywołać zaklęciem swoją miotłę, jeszcze rozważał, która z opcji bardziej mu odpowiada.
- Przyznam szczerze, że jesteś ostatnia osobą, której się tutaj spodziewałem, aczkolwiek dzięki twojej obecności może nie zanudzę się tutaj na śmierć. No i możesz mi pomóc, w końcu od lat nasze interesy dziwnym zbiegiem okoliczności się łączyły. - dodał, a znudzenie i monotonia zniknęły bez śladu. Ciekawe czy matka wiedziała o obecności syna Rasputinów w Hogwarcie - jeśli tak, to Ślizgon żałował, że go nie uprzedziła, z radością sam rzuciłby mu w plecy jakimś zaklęciem czarnomagicznym na "dzień dobry". Zamiast tego postanowił zadowolić się drugą turą, gdy z przesympatycznym uśmiechem i ukradkiem wycelowaną w Envy'ego różdżką powiedział ledwo dosłyszalnie "Falcis". Nie zamierzał pozostawać dłużnym, szczególnie, że upodobania tej dwójki były łudząco podobne również w kwestii wyrażania swoich uczuć. Dopiero po dłuższej chwili usatysfakcjonowany Vincent kontynuował urokliwą pogawędkę z cyklu "spotkanie po latach" - wszystko oczywiście po bułgarsku.
- Liczyłem na pocztówkę z Azkabanu z dopiskiem "P.S. Pocałowałem Dementora - umarł". To byłoby w twoim stylu rozważając twoją historię w związkach.
Envy Pride
Envy Pride

Urocze Małe Prajdy. Empty
PisanieTemat: Re: Urocze Małe Prajdy.   Urocze Małe Prajdy. EmptyCzw 23 Lip 2015, 05:10

- Zwolnienie warunkowe, huh? Może za dobre sprawowanie? To miłe że masz o mnie tak dobre zdanie, jednakże wyprowadzę Cię z błędu. Zostałem wydalony z Azkabanu - najwyraźniej molestowanie seksualne dementorów figuruje w regulaminie tego zacnego kompleksu wypoczynkowego jako zakazane. - wygłosił spokojnie i wzruszył ramionami, jakby właśnie poinformował Vincenta że w nocy będzie ciemno, zimą spadnie śnieg, w piwnicy mają czternaście nowych martwych wietnamskich prostytutek, natomiast Dumbledore to naiwny kretyn. Nic specjalnego i nie sądził by warto było to roztrząsać.
Mimo wszystko w twarzy Envy'ego można było zauważyć dziwny cień, czający się gdzieś poza niezmąconym spokojem. Szczerze mówiąc, odczuwał niesamowitą przyjemność z cierpienia Vincenta - mimo że zawsze życzył mu jak najlepiej i chciał, aby kuzyn osiągnął wszystko, to prawda była taka, że pomagał mu głównie dlatego żeby być tym, który odbierze mu to do czego tak dążył. To był największy paradoks ich znajomości - jednocześnie nie zamierzał dopuścić, żeby ktokolwiek krzywdził tego członka jego rodziny, ale również robił wszystko by dyskretnie zaspokoić swoją potrzebę pozbawienia go...no właśnie, czego? Kilka połamanych kości nie było w stanie go nasycić, w każdym razie nie na długo. Tak czy siak, to był całkiem niezły sposób by odświeżyć ich relacje po takiej rozłące.
- Oczywiście że nie zanudzisz się na śmierć. Przecież wiesz, że nie masz prawa umrzeć. No, chyba że z mojej różdżki, wówczas mogę Ci to wybaczyć. Tak czy siak, muszę przyznać Ci rację. Ta szkoła wieje nudą, moczem i starymi ludźmi, lecz zakładam że jest w niej coś, co można wykraść na użytek własny. Dlatego też powiedzmy że możemy podjąć pakt ponownie i wycisnąć ten burdel do ostatniej kropli. - rzucił wesoło, zastanawiając się co też takie dwa Urocze Małe Prajdy mogą nabroić w miejscu pozornie tak...odpychającym. Trzeba przyznać, że co dwóch bez dumy w nazwisku to nie jeden i obecność miłośnika pielgrzymek zdecydowanie była mu tutaj na rękę. Miał jednocześnie pod ręką zaufanego człowieka, ale również mógł dalej dążyć do swojego największego celu. Dochodziły do tego też inne korzyści, takie jak wymiana informacji. No i oczywiście, gdy uzna że ten świat na trzeźwo jest nie do przyjęcia, to nie będzie musiał szukać byle kogo, a będzie miał pod ręką kogoś, z kim może się po ludzku schlać. "Cztery szlamy jedną avadą" jak mawiał stary dziadek Pride.
Niestety jego radosne rozmyślania przerwało mu zaklęcie kuzyna. Ograniczył się tylko do przeciągłego prychnięcia i spojrzał na niego z politowaniem. Nie żeby nie odczuł bólu, wręcz przeciwnie - prychnięcie było efektem zaduszenia okrzyku który chciał wyrwać się z jego gardła, zaś spojrzenie...cóż, politowanie leżało zdecydowanie blisko chęci odgryzienia własnego języka. Mimo że jego ciało zadrżało w sposób widoczny, zaś nozdrza lekko się rozszerzyły, to udało mu się zachować twarz, mimo że musiał zużyć do tego wszystkie swoje siły mentalne. Na szczęście działanie zaklęcia w końcu dobiegło końca, a on powstrzymał westchnięcie z ulgą. Niestety nie był Vincentem i jego odporność na ból była znacznie mniejsza niż młodszego kuzyna, jednakże na szczęście znacznie większa niż u przeciętnych śmiertelników. W końcu całe dzieciństwo trenowali na sobie swoje autorskie wymysły, a to coś znaczy. Chociaż fakt faktem, wtedy był znacznie silniejszy niż Vincent - teraz gdy on siedział zamknięty, młodszy Pride miał aż za dużo czasu żeby go dogonić, ba, nawet wyprzedzić.
- Wybacz. Zamierzałem Ci wysłać pomocną dłoń znajomego z celi obok na salaterce, ale ten sukinsyn twardo postanowił że nie zdechnie nim nie wyjdę -odparował - Zresztą dementorzy kiepsko całują - za mało języczka - dodał z lekką nutką rozbawienia na wzmiankę o związkach.
Sponsored content

Urocze Małe Prajdy. Empty
PisanieTemat: Re: Urocze Małe Prajdy.   Urocze Małe Prajdy. Empty

 

Urocze Małe Prajdy.

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 1 z 1

 Similar topics

-
» Małe, śmieszne żyjątko Zośki
» Małe przyjaźnie, miłości i wrogowie Rowen <3

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Marudersi :: 
Fasolkowo
 :: 
Archiwum
 :: Fabularne :: Myślodsiewnie
-