IndeksIndeks  SzukajSzukaj  Latest imagesLatest images  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  

Share
 

 Cena informacji

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
AutorWiadomość
Spencer Delaney
Spencer Delaney

Cena informacji Empty
PisanieTemat: Cena informacji   Cena informacji EmptySro 20 Sie 2014, 19:07

Opis wspomnienia
Czyli o tym co może się stać, gdy dwóch chłodnych, opanowanych i lubujących się w cudzym cierpieniu młodzieńców postanawia przedyskutować sprawę paktu.
Osoby:
Spencer Delaney, Amycus Carrow
Czas:
Początek lipca 77'
Miejsce:
Jedna z ulic w pobliżu Dziurawego Kotła
Spencer Delaney
Spencer Delaney

Cena informacji Empty
PisanieTemat: Re: Cena informacji   Cena informacji EmptySro 20 Sie 2014, 19:44

Od dłuższego czasu, Spencer już wędrował za Amycusem, jednakże w żaden sposób nie krył tego że za nim idzie - tamten najwidoczniej był zbyt zaaprobowanymi własnymi myślami, ewentualnie jego ogon mu zupełnie nie przeszkadzał, bądź wręcz przeciwnie - fakt że Delaney za nim podążał był mu na rękę. Niestety, Krukonowi nigdy nie udało się aż tak głęboko wniknąć w sposób myślenia chłopaka, aby wiedzieć na co jak reaguje - chłopak najwidoczniej zazdrośnie strzegł swych tajemnic, bo udawanie kogoś kim nie jest szło mu wyjątkowo dobrze. Jednakże, Spenc wiedział swoje - mimo że jego cel nie wyglądał zbyt groźnie, to nie można było ulegać pozorom - Carrow nie był aniołkiem, wręcz przeciwnie, chociaż tej informacji nigdy nie udało mu się potwierdzić.
Mimo to, chyba zakończył się już czas spokojnego śledzenia i po tylu latach nadeszła pora na otwartą konfrontację - lekko przyśpieszył kroku, aby dogonić Ślizgona zanim tamten postanowi mu zniknąć w oczu. Przeszedł obok niego i zrównał w nim krok, jednakże nie zamierzał się witać - uważał że takie drobne szczegóły mógł sobie odpuścić. Postanowił rozpocząć inaczej, świadom że jego obiekt zainteresowania może nie zrozumieć co właściwie Spencer miał na myśli, jednakże - czy to był problem? Niespecjalnie.
-Ludzie są tak gołosłowni, że gdyby nie okrywała ich hańba zamarzliby do szpiku kości. Zamarzasz, Amycusie Carrow?-spytał spokojnie patrząc przed siebie i utrzymując tempo rozmówcy, oczywiście zatrzymując się w wypadku gdyby tamten postanowił przystanąć. Ot, zwykła metafora, jednakże wiedział że po tym jak i co odpowie Ślizgon, wiele mogło zależeć. To był chyba najprostszy sposób aby ocenić czy się nie pomylił co do niego - to byłoby dopiero zniesmaczenie, gdyby okazało się że nie miał racji i na próżno magazynował wszystko co mógł znaleźć na jego temat, tylko po to żeby w ciągu jednej wypowiedzi stracić zainteresowanie i odsunąć wszystko na drugi plan.
Amycus Carrow
Amycus Carrow

Cena informacji Empty
PisanieTemat: Re: Cena informacji   Cena informacji EmptyCzw 21 Sie 2014, 12:50

Załatwianie sprawy w Ministerstwie i rozmowa z ojcem nie przebiegła dokładnie w taki sposób, jaki planował. Nie mniej, jego umysł był zaprzątnięty kilkoma pomniejszymi sprawami związanymi z bezpośrednim przygotowaniem nadchodzących zaręczyn i to właśnie dzisiejszego dnia miał wybierać odpowiedni pierścionek. Odkąd jednak zbiegł ze schodów gmachu magicznego urzędu czuł na swoich plecach twarde spojrzenie należące z pewnością do jednego z bardziej sprytnych obserwatorów. Jego myśli niemalże od razu nakazały mu nadmierną wręcz czujność, wzmożoną dodatkowo przez sam fakt śledzenia. Jeżeli ktoś planował go zaatakować, miał ku temu odpowiednią okazję zanim wszedł do Ministerstwa, deportując się w jeden z ciemnej uliczek. Skoro nieznana mu jeszcze persona postanowiła nie oznajmiać póki co o swojej obecności w żaden agresywny sposób, musiała w swoich planach uwzględniać możliwość rozpoczęcia z nim rozmowy.
Dedukcja nad możliwymi scenariuszami jakie mogłoby się za chwilę rozegrać zabrała mu dość sporo czasu, gdyż dotarł aż w pobliże Dziurawego Kotła zamiast zakładu jubilerskiego należącego go goblina. Z dłońmi wsuniętymi w kieszenie czarnych spodni wyczekiwał chwili aż intruz ujawni swoją tożsamość albo usunie się w cień, zebrawszy odpowiedni materiał informacyjny.
Odgłos przyspieszonych kroków za plecami nie spowodował nawet drgnięcia pojedynczego mięśnia na jego twarzy, chociaż opuszki palca wskazującego i kciuka przesuwały się po chropowatej fakturze różdżki. Podejrzliwość była drugim imieniem Amycusa, który nie pozwoliłby na zaskoczenie i wyczekiwał na jakikolwiek odgłos, mogący stać się ułudą ataku.
Przeniósł niespiesznie spojrzenie w stronę gadatliwego intruza, z lekkim spięciem gdzieś w okolicach karku przypominając sobie jego nazwisko. – Czy wyglądam ci na kogoś, kto marznie? – Odbił zręcznie piłeczkę, wprowadzając w swoje retoryczne pytanie nutkę rozbawienia i irytacji, odczuwalną dla każdego normalnego człowieka przysłuchującego się rozpoczętej rozmowie. Prawdą było, że Carrow musiał utrzymywać stan lekkoducha i osoby towarzyskiej przez całą konwersację ze Spencerem, dostrzegając w nim niebezpieczną personę, której doprowadzenie zbyt blisko swych tajemnic mogło grozić otrzymaniem śmiertelnej rany. Krukon z pewnością miał ciężkie zadanie przebić się przez powierzchowność Ślizgona, którą oferował każdemu człowiekowi rozpoczynającemu z nim jakąkolwiek rozmowę.
Zerknął w kierunku wejścia do pubu i przystanął na chwilę, aby obdarzyć przechodzącą obok kobietę trochę zbyt długim spojrzeniem. Gra, jaką rozpoczął miała trwać dopóki Spencer nie znudzi się bądź przejdzie do sedna sprawy, siląc się na bezpośredniość, w której żaden z nich się nie lubował. Tak jak czuł podobieństwo do tego chłopaka, tak silne było uczucie zagrożenia z jego strony. Nie mógł pozwolić na zdemaskowanie się, a obecność Krukona z pewnością do tego doprowadzi – prędzej czy później.
Pchnął więc drzwi do Dziurawego Kotła, wtapiając się w dym tytoniu i alkoholu, jaki roznosił się po całym pomieszczeniu. Gwar, jaki powinien zaatakować jego uszy był wystarczająco nieznośny, aby ruszył w kierunku wolnego miejsca tuż przy otwartym na ulicę oknie. Zerknął przez ramię upewniając się czy natręt wciąż znajduje się za jego plecami, po czym szurając krzesłem usiadł na nie, rozkładając się wygodnie. Dłoń umiejscowiona na blacie zaczęła wybijać równomierny rytm w oczekiwaniu na kelnerkę, podczas gdy nieugięte spojrzenie wpatrywało się w twarz Spencera.
Potrzeba informacji była zbyt silna, aby mógł porzucić tak jawne wtargnięcie chłopaka w swoją prywatną przestrzeń. Ciekawością tego nazwać nie można było, chociaż z pewnością wielu ludzi określiłoby w ten sposób zachowanie Amycusa. Dla niego nie było to nic, poza przezorną ostrożnością, aby dowiedzieć się co zmusiło Delaneya do złamania dotychczasowych zasad.
Spencer Delaney
Spencer Delaney

Cena informacji Empty
PisanieTemat: Re: Cena informacji   Cena informacji EmptyCzw 21 Sie 2014, 19:00

Ktoś inny mógłby się w tej chwili wyjątkowo zdenerwować, że zamiast jasnej i konkretnej odpowiedzi otrzymał tak wymijającą, jakby nie dostał żadnej. Jednakże nie Spencer - pomijając sam fakt, że nie był w stanie się raczej zdenerwować, bo przekraczało to jego możliwości - czegoś w podobnym stylu właśnie oczekiwał. Przeniósł spojrzenie swych zimnych oczu na Amycusa i w duchu mu przyklasnął, bowiem pozę miał bez zarzutów. Ktoś o znacznie mniejszej spostrzegawczości, już dawno temu by odpuścił jakiekolwiek przypuszczenia na temat drugiej strony jego natury. Każdy oczywiście, poza tymi którzy wiedzieli że do Slytherinu nie trafiają łagodni pacyfiści, a diabeł tkwi w szczegółach. Na nieszczęście Ślizgona Spencer był tego świadom, jednakże nawet on nie był w stanie z łatwością rozgryźć Carrowa, jednakże to tylko zwiększało przyjemność z obserwacji - im lepiej się coś ukrywa, tym większą ma to wagę, a informacje wielkiej wagi były towarem który zdecydowanie interesował młodego Delaneya.
Bez słowa wszedł za nim do baru i nie skrzywił się nawet przez moment, gdy odór nikotynowego dymu i etanolu zaatakowały jego nozdrza. Nie było to najprzyjemniejsze co mógł poczuć, ale nie gorszyło go to też na tyle bardzo żeby w jakikolwiek sposób oświadczać światu że mu się to nie podoba. Co więcej - sam nie był pewien, czy nawet gdyby brzydził go zapach używek jeszcze bardziej, byłby w stanie o tym poinformować chociażby lustro. Taki już był i wcale nie miał o to żalu do siebie. To tylko ułatwiało mu pozostanie jedną wielką tajemnicą, a każdy łowca informacji zazdrośnie strzegł tych o sobie. Usiadł naprzeciwko Amycusa i przez chwilę mierzył go chłodnym wzrokiem, zupełnie jakby go oceniał, po czym przemówił nawiązując do jego poprzedniej wypowiedzi.
-Ciągnie się za Tobą odór zgnilizny.
Wbrew pozorom - to było pytanie. Spencer słyszał to i owo, a jedna z jego ofiar niedawno zaginęła, a chociaż były to tylko przypuszczenia poprzez przypadkowo dostrzeżoną scenę, to odnosił wrażenie że Amycus może mieć coś wspólnego z pozbawieniem go obiektu obserwacji. Oczywiste było też że się do tego nie przyzna - młody Ślizgon nie był na tyle głupi, żeby komuś obcemu spowiadać się jeśli coś zrobił. Jednakże gdyby faktycznie był winny tego małego porwania (bo właśnie to podejrzewał Spencer), wówczas w jakikolwiek sposób odbiłoby się to na jego ciele. Czy to drgnięcie palca, czy mięśnia twarzy, a może jedno nieuważne słowo - nawet najlepsi nie potrafili być niewzruszeni do końca. Mimo to, Delaney nie podejrzewał go o to jakoś szczególnie - to była tylko rutynowa kontrola, chociaż fakt faktem miałby o to żal. W końcu nikt nie lubi gdy wyrywa mu się z dłoni króliczki doświadczalne. Jednakże to nie był cel jego wizyty tutaj - gdyby chciał tylko o to spytać, wówczas wysiłek byłby nie wart zachodu, ponieważ równie dobrze mógłby poczekać do rozpoczęcia roku szkolnego. Zamierzał powoli przechodzić do sedna sprawy, mimo to zdawał sobie sprawę z tego że nie powinien robić tego zbyt otwarcie - to byłby przejaw głupoty i nieostrożności, a wolał tego uniknąć. Dlatego też postanowił zacząć delikatniej.
-Jak na chłopca o anielskiej twarzy, masz rogi nieprzeciętnie skropione jadem.-powiedział cicho.
Amycus Carrow
Amycus Carrow

Cena informacji Empty
PisanieTemat: Re: Cena informacji   Cena informacji EmptyPią 29 Sie 2014, 17:33

Utrzymywanie maski lekko ducha z daleko posuniętymi ambicjami przychodziło mu z zadziwiającą wręcz łatwością, szczególnie w towarzystwie niebezpiecznego człowieka jakim z pewnością był Spencer Delaney, nie martwiący się tak błahymi sprawami jak dbałość o szczegóły własnego kamuflażu. Pod wieloma względami przypominał mu Lucjusza Malfoya, który bez zbędnych skrupułów potrafił posunąć się z pewnością do wielu okrucieństw, nie zaszczycając swojej ofiary nawet ułamkiem rzewnej łzy podczas stosowania czarnomagicznych zaklęć. I tak jak blondyn potrafił wykazać się sporą dawką przewidywalności, za plecami Carrowa szedł chłopak nie potrafiący podpiąć się pod ogólnodostępne zasady współżycia w społeczeństwie, wyrabiając ścieżki i granice wedle własnych kaprysów. Czyniło to z niego tak samo niebezpiecznego człowieka, jak i głupiego skoro sądził, że jego z pewnością niecne uczynki pozostaną bez żadnego odzewu w towarzystwie aurorskim. Śmiał wysnuwać nawet podejrzenia, że chłopak zapewne zaszyłby się w jakiejś puszczy i po kryjomu kontynuowałby swoje pasje, jeśli tylko usłyszałby informację o węszeniu czarodziei wobec jego prywatnego przecież życia. Nie mniej, Amycus nie posiadał aż tak rozległej wiedzy na temat poszczególnych jednostek ludzkich, skupiając się na bezbłędnym odczytywaniu emocji i mowy ciała, jaką serwowali mu nie tylko podczas rozmowy. Zbyt zainteresowany potrzebą utrzymania się w szeregach społeczeństwa porzucił szanse na rozwinięcie się w kwestii, w których Spencer z całą pewnością go prześcigał. Podobieństwo deficytów obu chłopaków zapalało ostrzegawczą lampę w umyśle Carrowa, zmuszając go do wzmożonej podejrzliwości i unikania w miarę możliwości spotkania się z Krukonem. Przynajmniej do momentu, w którym któryś z nich nie będzie miał kusząco skomplikowanego i prymitywnego w swojej formie interesu.
Podniósł ramię do góry, nie zmieniając uśmieszku rozbawienia błąkającego się co jakiś czas po jego twarzy, wraz z błyskiem beztroski w oczach niezwykle posłusznych i imitujących poszczególne emocje jeśli tylko w odpowiedni sposób potrafił pokierować myśli na obrany przez siebie tor. Wystarczyło jedynie obserwować nieruchome mięśnie twarzy Spencera z wyobrażeniem powolnego wsuwania w poszczególne partie wędkarskich haczyków stosowanych przez mugolskich zapaleńców łowienia ryb. Kelnerka dostrzegła młodocianych klientów i odmachała Carrowi informując go tym samym, że go zauważyła i podejdzie przy odpowiednich możliwościach, kiedy obsłuży już większość oczekujących na browar klientów.
- Użyłem dzisiaj nowej wody kolońskiej, mógłbyś nieco delikatniej powiedzieć mi, że śmierdzi. – W głosie chłopaka dało się odczuć wyraźne nutki irytacji, ukryte pod powierzchowną częścią rozbawienia jakie ani przez moment go nie opuszczało, utrzymując się na bezpiecznie przyzwoitym poziomie. Nie pytając o przyzwolenie ze strony natrętnego kompana, sięgnął prawą dłonią do kieszeni spodni w poszukiwaniu saszetki skrywającej ze sobą wiele pomniejszonych sekretów, czekających na odpowiednią okazję do użycia. Przesunął między pacami skórzany materiał, doszukując się papierowej, nieco śliskiej otoczki pudełka zwykłych papierosów przynależących do uzależnionych mugoli od dymu tytoniowego.
- Tylko głupiec doszukuje się w diable anioła. Czego chcesz? – Odpowiedział nagle chłodnym tonem, zwężając powieki podczas odpalania pojedynczego papierosa i nie częstując gościa, zaciągnął się dymem niespiesznie w oczekiwaniu na reakcję intruza. Przez krótki moment zdawać się mogło, że oboje posługują się tajemnym kodem umożliwiającym rozmowę poza osobami niepowołanymi, dla których metaforyczne przesłanki stanowiły zbyt wielki wysiłek intelektualny, aby nadążyć za ich dogłębnym zrozumieniem.
Spencer Delaney
Spencer Delaney

Cena informacji Empty
PisanieTemat: Re: Cena informacji   Cena informacji EmptySob 30 Sie 2014, 03:18

Spencer mógł się spodziewać że Amycus postanowi zbyć jego pytanie-pułapkę czymś na kształt dowcipnej wypowiedzi. Mimo to dostał to czego chciał, mniejwięcej. Doskonale wiedział że chłopak zrozumiał co miał na myśli, nawet jeśli nie orientował się do kogo dokładnie miałby odnieść jego słowa. Pozostały więc dwie opcje - albo Ślizgon nie był winny odebraniu mu jego małej zabawki, albo był mistrzem w swym fachu, panującym nad każdym najmniejszym nerwem w swym ciele.
-Życie nie należy do delikatnych ani bezproblemowych przyjemności.-skomentował tylko, jakby zupełnie przestała go obchodzić odpowiedź po tym jak ją usłyszał. Taki już był - zimny, obojętny, wyprany z uczuć, bezbarwny - czy chciał czy nie, było to zarówno jego największą zaletą jak i najgroźniejsza wadą.
Nie zareagował w żaden sposób na to gdy Amycus wyciągnął papierosy - ani nie poprosił o poczęstunek, ani nie narzekał też na fakt że chłopak postanowił skorzystać z kolejnej nieprzyjemnej dla nosa używki - zresztą i tak w całym barze unosił się już smród dymu, więc nie widział najmniejszego powodu aby miało mu to przeszkadzać. Co więcej - zdawał sobie sprawę z tego że ich rozmowa może przenieść się do pubu, zaś ludzie tam przesiadujący zwykle różnili się od niego na tyle, że ktoś tak pozornie "niewidzialny", mógłby stać się widowiskiem dla zbyt ciekawskich podglądaczy - z tego też powodu postanowił się przygotować odpowiednio jeszcze zanim tutaj przybył.
Wyciągnął z kieszeni płaszcza paczkę papierosów bardzo podobnych do tych Amycusowych, jednakże trochę lżejszych i uraczył się wątpliwą przyjemnością, jako było odpalenie jednej sztuki. Nie potrzebował tego, jednakże dwóch palących młodych mężczyzn wyglądało zdecydowanie bardziej swojsko w tym klimacie - to mogło pomóc uniknąć zbyt natarczywych spojrzeń i uszu a przezorny zawsze ubezpieczony. Kto wie, być może i znalazłby się tu ktoś na tyle inteligentny kto zrozumiałby to, co przekazuje swojemu rozmówcy, a to raczej było niewskazane. Zaciągnął się nie dając po sobie poznać w żaden sposób, że budzi to w nim niesmak i nim wypowiedział kolejne słowo wypuścił spory kołtun dymu.
-Odebrać Ci to co najcenniejsze, oferując w zamian to, czemu nie będziesz w stanie się oprzeć.-odpowiedział mu beznamiętnie. Skoro już postanowił prowadzić tak otwarcie konwersację, to Spencer również zamierzał przejść do sedna sprawy. Fakt faktem nie chodziło mu absolutnie o nic więcej, chyba że za cel uznać by samą rozmowę i ocenę. Jednakże to chyba się nie łapało w zakres jego pytania, zresztą - z jakiej racji miałby mówić o celach, skoro rozmowa o nich nie tylko nie ułatwiła mu ich spełnienie, ale wręcz odniosłaby efekt zgoła odmienny?
Jeśli jednak, nie było by oczywistym czego chciał, Delaney mógł mu dopomóc, choć nie w tak banalny i oczywisty sposób jak zapewne Ślizgon by chciał. Pragnienia Krukona względem tego układu były wyjątkowo rozległe, lecz rozpoczęcie od podsunięcia mu pierwszego warunku zawarcia transakcji mogło tylko przyśpieszyć sprawę. Zresztą, nie musiał zbyt wiele mówić - wystarczyły dwa słowa. Dwa odpowiednio dobrane słowa. Szczerze mówiąc, poza samą manifestacją swoich potrzeb, było w tym jeszcze coś - zwyczajnie był ciekawy jego reakcji. Ściszył głos i wypowiedział hasło, które odniósł wrażenie powinno być kluczem do zgłębienia pewnej części osobowości tego konkretnego obiektu którym był chłopak przed nim siedzący:
-Alecto Carrow
Amycus Carrow
Amycus Carrow

Cena informacji Empty
PisanieTemat: Re: Cena informacji   Cena informacji EmptySob 30 Sie 2014, 10:23

Spencer zaczął tracić na zainteresowaniu Amycusa, który dostrzegał lustrzane odbicie swoich własnych ruchów i braku jakiejkolwiek kreatywności w zachowaniu tymczasowego towarzysza. Przesunął leniwie spojrzeniem w stronę wchodzącego do pomieszczenia mężczyzny odzianego w szary płaszcz i wymiętoszony kapelusz, spełniającego wszelkie wymogi rzucającego się w oczy człowieka. Zignorował wypowiedź Krukona całkowicie, doszukując się spragnionego alkoholu spojrzenia nieznajomego i chociaż zarejestrował wyrzucone w przestrzeń słowa, nie poświęcił im należytej uwagi, kierując się zasadą odrzucenia ich ze swojej świadomości.
Kilka metrów za plecami intruza znajdowała się z pozoru o wiele ciekawsza persona, mogąca ofiarować zdecydowanie więcej emocji i uczuciowych reakcji niż teraźniejszy rozmówca, szczególnie kiedy wyciągał drżące dłonie utrzymując równowagę przy blacie baru, napotykając zniesmaczone spojrzenie obsługującemu tam chłopakowi. Beznamiętność w głosie Spencera nie była w żadnej mierze udawana, z pewnością odkryłby ułomność gry aktorskiej w odpowiednim momencie i odniósł się do niej w należyty sposób, jeśli tylko wykazałby się nieostrożnością. Tymczasem postanowił poruszyć niebezpieczną granicę bronioną przez ludzi wszelkimi siłami, próbującym zachować nie tylko swoją intymność i prywatność, ale przede wszystkim resztki szacunku i godności, którą Spencer próbował wydrzeć od Carrowa. Zapewne spotykając inną personę uzyskałby należytą reakcję, jednak chłopak nie obdarzył go nawet ułamkiem spojrzenia, wpatrując się w podstarzałego i łysiejącego jegomościa, wypuszczając dość gwałtownie dym ze swoich płuc i nozdrzy.
Minęła krótka chwila, kiedy zainteresowanie i uwaga Amycusa ponownie wróciła na sylwetkę intruza, wypowiadającego personalia jego bliźniaczki, wprowadzając atmosferę grząskiego i bardzo niebezpiecznego gruntu pod stopami. Ukryte pod zmrużonymi powiekami spojrzenie powróciło do Spencera, zaś błysk w ciemnych oczach ostrzegał niepowołanego do brnięcia dalej, jeśli nie zamierza zakończyć tego spotkania w brutalny i iście przewidywalny sposób. Prawą ręką chłopak przez cały czas opierał się o blat stołu, podczas gdy lewa ukryta była tylko częściowo – wystarczająco, aby dłoń przesunęła się w stronę ukrytej kieszeni w spodniach, gdzie opuszki palców wyczuły lekko drżącą grabową różdżkę. Każdy, kto chociaż trochę wysilił się, aby poznać lepiej Amycusa Carrowa wiedział, z jaką agresją i nieprzebranymi metodami bronił swojej siostry przed niepowołanymi łapskami osób, które tylko w jego mniemaniu mogłyby jej w jakiś sposób zaszkodzić.
- Słucham dalej.
Chłodny ton głosu przebił się szeptem przez gwar rozmów toczących się naokoło, podczas gdy twarz Ślizgona spięła się w wyraźnym oczekiwaniu na jedno nieodpowiednie słowo, będące przyczyną wystosowania zaklęcia ukierunkowanego na bezczelnego Spencera, pozbawionego całkowicie instynktu samozachowawczego. Póki co pozwalał mu wypowiedzieć na głos drugą część paktu, rzekomo niezwykle korzystnego dla Amycusa sprzedającego własną siostrę w ręce pozbawionego skrupułów i zahamowań człowieka. Gra nareszcie ujrzała światło dzienne i chociaż Amycus dbał o prywatność rozmów, nie zamierzał dawać tego typu rady dla Spencera, który w każdej chwili mógł zostać zdemaskowany i pozbawiony dokładnie tego, co stanowiło sens jego życia - wolności.
Spencer Delaney
Spencer Delaney

Cena informacji Empty
PisanieTemat: Re: Cena informacji   Cena informacji EmptySob 30 Sie 2014, 23:30

Rybka połknęła haczyk - to dopiero musiała być udręka. Spencer zdecydowanie był rad że nigdy nie miał rodzeństwa - to było takie żałosne, gdy troska o bliskich zaślepiała komuś własne dobro. On nigdy nie dałby się tak zmanipulować nikomu, jednakże był świadom że dla Amycusa imię "Alecto" to słowo klucz do wszystkiego, niezależnie od tego jakie ten ktoś miał zamiary. Szczerze mówiąc - nie potrafił tego zrozumieć, czemu ludzie tak bardzo przywiązywali się do innych ludzi. To ograniczanie się na siłę było domeną słabych, przekonanych o istnieniu dobra czy zła, przekonanych o istnieniu idei pozbawionych wartości.
Prawdopodobnie to przez takie właśnie zależności obserwował ten a nie inny gatunek - ludzie byli wypełnieni tyloma irracjonalnymi motywami, że obserwacja się nigdy nie nudziła. Wiedział że Carrow czeka teraz na każde jego kolejne słowo, wiedział też że ktoś taki jak on nie miałby obiekcji przeciwko próbie wyrwania mu płuc, mimo że zdecydowanie na takiego nie wyglądał - prawdopodobnie właśnie to sprawiało, że był interesującym obiektem. Ten brak stałości, gra intryg, delikatnie przewidywalna nieprzewidywalność. Splótł ręce na piersi. Dla niektórych mógł to być zwykły gest, jednakże Spencer nie był zdolny nawet do takiej formy okazywania emocji - po prostu nie czuł się w jego obecności na tyle pewnie, by pozwolić swojej dłoni być zbyt daleko od różdżki, którą trzymał we wewnętrznej kieszeni płaszcza.
-Zastanawiałeś się kiedyś, jak łatwe by było Twe życie gdybyś nie musiał zadawać pytań, by poznawać odpowiedzi-spytał retorycznie. On był już prawie pewien tego, że był w stanie to zrobić, mimo że niechętnie dzielił się tą tajemnicą. Niestety, wiedział że nie wszystko może zdobyć sam. Był daleki od pracy w grupie, jednakże czasami wypadało zawrzeć pakt. Zresztą nie widział problemu - gdyby nie spodobały mu się reakcje Amycusa, mógł dopaść go w szkole w dowolnym momencie i pogrzebać w jego głowie, zacierając to o czym go poinformował. Zaklęcie zapomnienia które opanował w stopniu ponad zadowalającym, jak na ucznia, sprawiało że zazwyczaj czuł się pewniej. To właśnie dzięki niemu, jego egzystencja wciąż pozostawała utajona i skryta przed ludźmi.
Na szczęście nie zawsze trzeba było uciekać się do takich metod - czasami wystarczyło podsłuchać o czym huczy pół szkoły, a potem skonfrontować to z relacją pijanego, gadatliwego samozwańca, aby wiedzieć co i kiedy należy powiedzieć. Zamierzał więc zarzucić przynętę, która zdecydowanie zainteresuje rozmówce - w końcu wystarczyło zauważyć jego reakcję by wiedzieć, że trafił w odpowiedni temat.
-Diabeł tkwi w szczegółach, a informacje prowadzą do wielkości. Nawet te nieistotne, jak chociażby fakt że wbrew plotkom to nie Blais jako pierwszy odebrał cześć pewnej uroczej Ślizgonce której nazwisko tak zbiega się z Twoim.
Mimo że ta informacja dla większości osób byłaby bezwartościowa, był prawie pewien że akurat obiekt zwany Amycusem z radością dowie się którego to znajomego powinien powitać wyciągniętą różdżką, zamiast chleba i soli. To właśnie było to co Spencer mu oferował - pakt w którym w zamian za krótki dostęp do jednej jedynej osoby, zamierzał oddać niewielką część swoich zbiorów. Oczywiście posiadał znacznie bardziej interesujące fakty w swoim notatniku, lecz nie zamierzał oddawać tych cennych informacji za nic - to była tylko introdukcja, oferta, prezentacja możliwości. Właśnie w prosty sposób podsunął Ślizgonowi prawdziwe warunki umowy. Partner handlowy, z potężnym zasobem danych w zamian za kilka chwil spędzonych z Alecto. Układ praktycznie perfekcyjny, zaś kruczki w umowie...cóż, to oczywiste że jakieś były, ale czy powinien je mu zdradzać? Nie, to mijało się z celem.
Amycus Carrow
Amycus Carrow

Cena informacji Empty
PisanieTemat: Re: Cena informacji   Cena informacji EmptyPon 08 Wrz 2014, 19:51

Zapijaczony człowiek uspokoił się na tyle, aby podarować nieco wytchnienia pracownikom pubu i przysiadłszy się do baru, rozpoczął rozmowę ze stałymi bywalcami, oferując Amycusowi chwilowe wytchnienie z jakiego chłopak zdecydował się nie skorzystać. Przeczucie wchodzenia na grząski grunt z pewnością powinno przepełniać umysł intruza, który z każdą kolejną chwilą prezentował postawę skrajnie odmienną od społecznych wymagań. Swobodne ruchy rąk stanowiły dla wielu osób podstawę do wyrażania poszczególnych emocji trawiących ciało ludzkie, jednak gesty wykonywane przez Krukona niosły ze sobą zagrożenie i przeczucie sprawstwa, które nie opuszczało rozmawiających ani na ułamek sekundy. Oboje potrafiliby porozmawiać o własnych obserwacjach i z pewnością zaciągnęliby przymierze, które obojgu opłaciłoby się wystarczająco mocno, aby tkwić w nim dopóki nie nawiążą sojuszu z silniejszym partnerem. Każdy z gestów Spencera krył za sobą obietnicę spełnienia groźby bądź obietnicy, o jakich Amycus mógł się jedynie domyślać, obierając w głowie odpowiednie środki zapobiegawcze w całym działaniu. Przesunął dłonią w kierunku ust, chwytając papierosa i odsunął go, wypuszczając z płuc trującą substancję.
Puścił pomimo uszu wzmiankę dotyczącą stawiania pytań, nie dzieląc się własnymi przekonaniami na pozycję obejmowaną przez intruza, przekonany o słuszności własnych racji i bezpieczeństwie zapewnianym mu tylko i wyłącznie dzięki uporowi rządnemu wiedzy umysłowi. W osobie Spencera wyczuł bezbłędną pewność siebie, charakterystyczną dla perfekcjonistów pozbawionych skrupułów i nie biorących pod uwagę możliwości posiadania jakiejkolwiek słabości. Wbrew temu, o co podejrzewali Carrowa, posiadał on kodeks hamujący jego zapędy w wystarczająco solidny sposób, aby nie musiał obawiać się napaści od niepowołanej osoby, zagrzebującej umysły ludzkie. Przewaga Spencera w umiejętności rzucania zaklęć zapomnienia znikała w obliczu naturalnych talentów, dzięki którym Amycus mógł spać spokojnie i odrzucić na bok możliwość napaści Krukona. Wbrew wszystkim plotkom i docinkom pozbawionych szacunku person, Hogwart stanowił bezpieczne miejsce zarówno dla uczniów, jak i nauczycieli. Incydent związany z torturami Lancastera był wyjątkowo odmienną sytuacją stanowiącą wyraźną przestrogę dla niewygodnych rodziców, grzebiących w nieodpowiednich miejscach, aby zagrozić swoim węszeniem wyższym celom obranym przez Czarnego Pana. Mając tego czarnoksiężnika po swojej stronie, nikt pokroju Spencera nie był w stanie zagrozić żadnej osobie z rodu Carrow, pomimo niedopowiedzianych gróźb.
Amycus przyglądał się nieugiętym spojrzeniem w spiętą naturalną ostrożnością twarz, wysłuchując z wyczuwalnie chłodną otoczką krótką przemową, jaką obdarował go Spencer. Czas na odpowiedź upływała stosunkowo szybko, szczególnie kiedy do uszu obu chłopaków dobiegł przyjemny głos kelnerki. Ślizgon odwrócił twarz w stronę nieświadomej kobiety, która nie potrafiła wyczuć napięcia między nastolatkami ze względu na sympatyczny uśmiech chłopaka oraz życzliwą intonację głosu, kiedy złożył zamówienie. Krótka rozmowa na temat przepysznego ciasta została przeciągnięta w urocze przekomarzanie, które pozornie jedynie wygrała zarumieniona dziewczyna, ciesząc się z obdarowanego komplementu na temat swej urody.
- Czego żądasz w zamian? – Zapytał w końcu, kiedy żegnał jeszcze kelnerkę, wzrokiem utkwionym w okrągłe i zachęcające do klapsów pośladki, przesuwając opuszkami palców po papierosie ponownie wsuniętym między wargi. Strzepnął popiół do przygotowanej popielnicy, powracając spojrzeniem do Spencera z niebezpiecznym błyskiem w oczach, spowodowanym zgoła innym powodem o jaki obecnie podejrzewał go rozmówca. Nie mniej, nie więcej, ofiarował mu jadowity uśmiech niosący ze sobą oczekiwanie na usłyszenie niezwykle wysokiej ceny informacji, jaką mógłby urzeczywistnić.
Spencer Delaney
Spencer Delaney

Cena informacji Empty
PisanieTemat: Re: Cena informacji   Cena informacji EmptySob 27 Wrz 2014, 16:08

Spencer niestety nie podejrzewał nawet z kim właściwie ma doczynienia. Mógł wierzyć pogłoskom, lecz wszelkie sprawdzone informacje były zbyt strzeżone, by mógł z pełna stanowczością uznać co jest prawdą a co nie. Gdyby zdawał sobie sprawę z tego, z czyim sługą właśnie zamierza zawrzeć pakt, zdecydowanie inaczej sformuowałby swe potrzeby, na wszelki wypadek. Faktem było że niezależnie od swojej niewzruszoności, pojęcie chorego strachu połączonego z fascynacją nie było mu obce. Nie tylko ze względu na to, co udało mu sie wydobyć ze swoich ofiar. To udało mu się odczuć na własnej skórze, w odniesieniu do Czarnego Pana. Dla Spencera możliwość zbliżenia sie do tego czarnoksiężnika, byłaby niczym zachęta do skorzystania ze szwedzkiego stołu, zastawionego najwykwintniejszymi potrawami, wśród których ponad połowa jest zatruta. Gdyby był świadom tego jak wielka nagroda trafiła mu się na tym interesującym świecie, prawdopodobnie zarzuciłby wszystkie dotychczasowe projekty, skupiając sie na tym jednym jedynym, pogłębiając swoją wiedze tylko w tym kierunku.
Jednakże nie miał informacji na ten temat - nie miał nawet skąd ich zdobyć, dlatego też musiał improwizować i próbować najróżniejsze opcję, z każdej możliwej strony gdzie mógłby odnaleźć choćby cień sensu, chociażby mały okruch informacji świadczący o tym, że jest na właściwym tropie. To właśnie dlatego tak a nie inaczej dobierał osoby na przypadkowe spotkania polegające na dyskusjach i sondowaniu. Porunn, Amycus, Gilgamesh - prócz naturalnej, uwarunkowanej ciekawości, wśród nich byli zwyczajnie Ślizgoni, a nawet najgłupszy Puchon wiedział że nie ma lepszego miejsca na rozpoczęcie poszukiwań niż dom Węża, bowiem stamtąd wywodziła się znaczna część ciekawszych czarodziejów, tych wypełnionych emocjami, które choć tak proste to syciły jak mało co. Chyba tylko czysta panika mogła to przebić w jakikolwiek sposób.
Gdy kelnerka się do nich zbliżyła, pozostawił rozmowę Amycusowi - chłopak najwyraźniej całkiem dobrze orientował się jak obchodzić sie z kobietami, przekonywać je o swych czystych intencjach. Ta pozorna dobroduszność to było wyjątkowo potężne narzędzie, którego niestety Spencer nie był w stanie posiąść w żaden ze znanych mu sposobów. Czasami go to wręcz zastanawiało - czy gdyby się zmusił do stosunku seksualnego z kobietą, czy poprawiłoby to jego zdolności retoryczne? Być może fakt że nigdy nie zaznał kobiecego ciała, był właśnie tym co go ograniczało? Taki eksperyment raczej nie napawał go entuzjazmem, chociaż zdawał sobie sprawę że teoretycznie byłby w stanie uszczęśliwić kobietę. Lecz teoria nie zawsze równała sie praktyce. Prawdopodobnie to dlatego nie zamierzał nigdy sprawdzać tej odnogi życia - nie czuł ani potrzeby, ani swoich możliwości w tej materii, a wolał unikać nieudanych eksperymentów.
Jednakże kobieta wreszcie się oddaliła, zaś Carrow wrócił do przerwanej dyskusji. Pozornie złapał haczyk, jednakże coś się Spencerowi nie zgadzało. Zwyczajnie zbyt łatwo poszło, więc lekkomyślnym by było uznać że wszystko idzie po jego myśli. Dlatego też nie tracił czujności nawet na chwilę, oczekując że w każdej chwili może nadejść niespodziewany atak, z bliżej niezdefiniowanego kierunku. Pakt paktem, lecz zaufanie to coś czym wolał nie obdarzać nikogo, a już napewno nie kogoś tak inteligentnego jak jego rozmówca - to świadczyłoby tylko i wyłacznie o braku piątej klepki, a do tego raczej było mu daleko.
-Czterdzieści dziewięć minut. Tyle czasu z życia, zamierzam odebrać wcześniej wspomnianej osobie. Ani sekundy mniej, ani sekundy więcej. Zwrot bez uszkodzeń fizycznych.-powiedział cicho, uważnie przypatrując się twarzy Ślizgona. Był szczerze zainteresowany następnymi słowami chłopaka - w końcu pomimo oczekiwań, tamten mógł wykazać sie niechęcią do zawarcia układu. Niestety, to sprawiłoby że jako kompan handlowy byłby potencjalnie bezużyteczny, a wówczas Spencer musiałby osiągnąć swoje w inny, mniej zbliżony do pertraktacji sposób, co byłoby wyjątkowo uciążliwe i irracjonalne, w każdym razie z jego strony. Nie zostało mu więc nic innego niż czekać.
Amycus Carrow
Amycus Carrow

Cena informacji Empty
PisanieTemat: Re: Cena informacji   Cena informacji EmptySro 15 Paź 2014, 19:21

Nieświadomość Spencera znajdowała swoje ujście o wiele bliżej postawionych przez niego celach, czego póki co nie dostrzegał, pozwalając Amycusowi uzyskiwać pewność względem perfekcyjnego zagrania odpowiednio zaangażowanego brata broniącego czci najukochańszej na świecie osoby, chroniąc równocześnie sekretu z jakim Krukon pochopnie dzielił się ze wszystkimi dookoła. Roztaczając wokół siebie otoczkę obojętnego skupiał na sobie zbyt wiele spojrzeń, jednak Carrow nie zamierzał dzielić się dobrymi radami z człowiekiem pragnącym powiązać swoje losy w jakikolwiek sposób z Alecto. Improwizacja nie szła zbyt kiepsko rozmówcy, ponieważ ciemnooki nie spuszczał na niego spojrzenia nawet przez ułamek sekundy próbując doszukać się odpowiednio lichych fasad ostrożności i dostrzec słabość, dzięki której zyskałby władzę. Niechybnie, Spencer został przygotowany do życia i konsekwentnie musiał dążyć do osiągnięciu celu z odpowiednim wyczuciem, zasługując na wzmożenie czujności Amycusa, nie potrafiącego z czystym sumieniem powiedzieć podziwiam go. Wychodził bowiem z założenia, że tacy jak Krukon nie byli jednostkami do stawiania na piedestale, ale wbicia w podłoże jak najszybciej, póki są jeszcze słabi i nie posiadają zbyt wielkich umiejętności na poziomie mistrzowskim. Chociaż co jak co, ale podejrzewał ów chłopaka o niebagatelną wiedzę na temat sztuk tajemnych, uznawanych za zakazane w świecie rozkoszującym się białą magią.
Wypuszczając ostatnie kłęby dymu z ust i nozdrzy smakował słowa wypowiadane przez Spencera w zastanowieniu, w którym momencie jego życia powinien znaleźć się pod jego domem mieszkalnym i zaprosić na spacer stanowiący jednostronną korzyść. Przymilne ciepło krążyło za klatką piersiową Amycusa podsycając drzemiący cichutko w jego ciele gniew, z przymrużonych do połowy powiek zbyt długo utrzymując maskę obojętnego – skupiając się na rozlewającym się wrzątku gdzieś na wysokości żołądka. Odłożył niedopałek w środek papierośnicy przy wtórze skrzypiącego krzesła kiedy pochylał się do przodu, a nastepnie – uwolniwszy jedną rękę – sięgnął gwałtownie w stronę Spencera, chwytając materiał jego koszuli pod szyją. Szarpiąc do przodu zmusił czujnego chłopaka do pochylenia się w przód, z wyczuciem czekając na odpowiedź z jego strony w formie odpowiedniej sekwencji ruchów. Amycus podejrzewał, że jego zamiary zostały odczytane w chwili kiedy pochylił się, a gra mięśni zdradziła pozorne myśli.
- Wypruję ci flaki własnoręcznie jeżeli tylko zauważę cię w pobliżu Alecto. – Nie silił się na to, aby udawać rozgniewanego, ponieważ pochmurne dotąd spojrzenie zaczęło uwidaczniać coraz większe przebłyski, które każdemu rozsądnemu człowiekowi nakazywałby odejść w trybie natychmiastowym. Ślizgon nie zamierzał patyczkować się z rozmówcą spychając jego osobę na ścieżkę wrogości miast sojuszu, na jaki z całą pewnością Krukon liczył, oczekując wysłuchania. Próbując podkopać zaufanie jakim darzyło się rodzeństwo wstąpił na niezwykle grząski grunt, nie zauważając dokładnie w którym momencie postanowił ten tragiczny krok, jaki mógł pociągnąć za sobą lawinę nieszczęść. – Musisz być durniem, Delaney, skoro przyszedłeś tu tylko i wyłącznie po to. Jeśli nie masz innej, należycie ciekawej oferty, spieprzaj. – Rozluźniając palce wciąż piorunował wzrokiem kolegę, zastanawiając się ile czasu wystarczy, aby Krukon zaproponował kolejną transakcję – ze świadomością, że wyrozumiałość Carrowa zmniejszyła się do niebezpiecznie małych rozmiarów.
Spencer Delaney
Spencer Delaney

Cena informacji Empty
PisanieTemat: Re: Cena informacji   Cena informacji EmptyNie 08 Lut 2015, 01:35

Gdyby Spencer był w stanie wykazać się pychą i wysokim ego, prawdopodobnie w tej chwili jego samoocena skakałaby z radości - właśnie doprowadził do jednego z punktów zwrotnych tej rozmowy, do sceny kulminacyjnej która prawdopodobnie rozwiążę wiele zatajonych spraw. Zdanie tak proste, które w żaden sposób nie miało prowadzić go do przedstawionego celu, było tak naprawdę manifestacją jego potrzeby odpowiedzi na wiele innych pytań. Tych na które odpowiedzi Ślizgon skrywał z taką ostrożnością i sumiennością, że wykradzenie ich wydawało się całkowicie niemożliwe. W tej chwili wszystko mogło obrócić się do góry nogami, zaś jego wcześniejsze obserwacje mogły okazać się prowadzącymi donikąd, ślepymi zaułkami. To był ten moment, dla którego tak naprawdę się tu zjawił.
Nawet Amycus pomimo swego sprytu oraz inteligencji nie mógł się prawdopodobnie spodziewać, jaki właściwie cel miał młody Delaney kiedy pojawił się w jego otoczeniu. Krukon doskonale wiedział że pakt może być niewystarczający, może nie skusić jego rozmówcy, że próby nawiązania porozumienia handlowego mogą spełznąć na niczym, jednakże byłby głupcem gdyby zachował się tak otwarcie, gdyby odrzucił wszelkie pozory i rozpoczął grę w otwarte karty z tak wybitnym przeciwnikiem. Ich układy były zbliżone, więc zrobił dokładnie to co powinien - dopuścił się blefu, który usytuował mu dobre wejście w sytuacje. Mimo że nie dał po sobie tego poznać żadnym gestem, ciekawość w jego ciele osiągnęła apogeum, bowiem był świadom tego że nadeszła właśnie ta chwila.
Wysłuchał słów i poddał się reakcji Ślizgona, zupełnie jakby nie zrobiło to na nim najmniejszego wrażenia - nie dał po sobie poznać, że ktokolwiek naruszył jego cielesność w jakikolwiek sposób. Wyczekał cierpliwie końca - dopiero wtedy przemówił.
-Tak pewny swej pozycji, osunąłeś się w przepaść. Przegrałeś Amycusie Carrow, nawet jeśli sam tego nie zauważyłeś-odparł mu cicho i spokojnie, jakby nie stało się nic, jakby nie miało to miejsca. Zdawał sobie z tego sprawę że rozmówca nie ma bladego pojęcia co właściwie Spencer miał na myśli, jednakże jego gra pozorów odniosła sukces. Odkrył niewielką lukę w idealnym pancerzu...przeciwnika? W każdym razie, udało mu się rozegrać to na tyle słusznie żeby przez tą idealną powłokę odnaleźć kawałek emocji - nieznaczną, drobną oznakę słabości. I to wystarczyło. Choć jeden cel został odrzucony, drugi został wytargowany wręcz perfekcyjnie.
-Trzeba Ci jednak przyznać iż Twoje groźby są imponujące. Tak samo jak Twoja zdolność dedukcji lecz jest coś co umknęło Twej percepcji. Nawet pośród tak jadowitych żmij, Sagittarius Serpentarius czuje się niczym w domu. Chcesz ciekawej oferty? W porządku.-wygłosił tak lodowato, że ów ton mógłby znacznie ochłodzić temperaturę w pomieszczeniu-Życie
Amycus Carrow
Amycus Carrow

Cena informacji Empty
PisanieTemat: Re: Cena informacji   Cena informacji EmptySob 25 Kwi 2015, 09:03

Oceniające słowa Spencera przemknęły przez umysł Carrowa nie pozostawiając żadnego widocznego śladu w pamięci, aby przypomnieć je w przyszłości. Przepaść o jakiej wspominał Krukon istniała od wielu lat, praktycznie od narodzin bliźniaków i będzie trwała przez najbliższe lata aż do momentu zwrotnego, kiedy jedno postanowi zdradzić tę drugą połówkę. Amycus nie wierzył w coś takiego jak porażka jeśli zaraz po tym zbliżało się imię Alecto. To właśnie dla niej gotowy był stanąć naprzeciwko bazyliszka i wygrać, nawet jeśli ceną byłoby odniesienie śmiertelnych ran. Jawne grożenie jego siostrze było próbą samobójstwa dla każdego, kto ośmielił się skalać jej imię. Przemianowanie ją na przynętę, nawet jeśli było czystym blefem, było słowami głęboko zapadającymi w pamięć i wystarczyło jedynie kilka tygodni, aby Amycus opracował odpowiednio brutalny plan do zemsty, którą przeciwnik zapamięta do końca swego życia.
Zmrużył powieki wypuszczając koszulę Delaneya i oparł wygodniej o oparcie krzesła, nie siląc się na rozluźnienie mięśni i podtrzymania luźnej atmosfery rozmowy. Krukon wzbudził w nim wystarczająco groźny gniew, który krążył z wyczekiwaniem na kolejne potknięcie towarzysza. Amycus nie spuszczał spojrzenia z chłopaka, w połowie jego ostatniej wypowiedzi niegrzecznie przerywając: - mów co masz do powiedzenia. Nie mam całego dnia na gadanie. Konkrety. – Wyrzucił ostrym tonem, który pozostał jeszcze po uprzednim poruszeniu. Głęboka zmarszczka pojawiła się między brwiami na ułamek sekundy, jednak zniknęła wraz z ponownym otwarciem ust: - Masz pięć minut aby mnie zainteresować
Po czym zaciągnął się po raz ostatni papierosem, przygotowany na zgaszenie go po usłyszeniu oferty.
Spencer Delaney
Spencer Delaney

Cena informacji Empty
PisanieTemat: Re: Cena informacji   Cena informacji EmptyWto 26 Maj 2015, 21:37

Spencerowi wydało się to jasne i oczywiste - Amycus najzwyczajniej w świecie nie zrozumiał jednego. Nie zauważył że reguły gry zmieniły się przed chwilą, natomiast Krukon wyraził swoją ofertę wyjątkowo jasno. Jednakże kolejny fakt został dopisany do listy oczywistości - Carrow miał zapędy dyktatorskie. Warto to było zdecydowanie odnotować, w końcu każda informacja była warta poświęcenia jej chociaż chwili zamysłu, chociaż trochę uwagi.
Odpalił następnego papierosa, przez chwilę zaciągając się i wypuszczając dym, nie spuszczając wzroku ze swojego rozmówcy. Ta rozmowa wbrew pozorom dała mu wyjątkowo dużo, nawet jeśli minęła się z celem - w dalszym ciągu, mógł uznać że sprawy potoczyły się lepiej niż mógł zakładać. Choć nie uzyskał tego czego właściwie mógłby chcieć, udało mu się potwierdzić lub zdementować plotki, które przecież nie należały do wiarygodnych źródeł, dlatego też musiał to sprawdzić osobiście, pomimo narażenia się na pozbycie części tajemnicy okrywającej go niczym ciemny płaszcz, przez którą zresztą Ślizgon w miarę dobrze się przedzierał wzrokiem. Jednakże czas dobiegał końca, nadeszła już pora na ostateczne rozwiązanie. Pociągnął więc jeszcze raz z papierosa i przemówił.
- Życie. To właśnie oferta. Jeśli je zachowasz, wygrałeś. Jednakże na to nie zamierzam Ci pozwolić.
Po tych słowach zgniótł resztę fajki w popielniczce, podniósł się bez słowa i oddalił z miejsca zdarzenia.

[koniec wspomnienia]
Sponsored content

Cena informacji Empty
PisanieTemat: Re: Cena informacji   Cena informacji Empty

 

Cena informacji

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 1 z 1

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Marudersi :: 
Strefa Gracza
 :: 
Dodatki do postaci
 :: Myślodsiewnia :: Zakończone
-