|
| Namiot nr 4 - strefa chłopców | |
| Autor | Wiadomość |
---|
Aeron Steward
| Temat: Namiot nr 4 - strefa chłopców Pon 11 Sie 2014, 15:25 | |
| Do tego jakże spokojnego (chyba) namiotu należą panowie o takich personaliach:
Pan Lancaster Pan Randy Pan Chant Pan El-Melloi Pan Steward
|
| | | Aeron Steward
| Temat: Re: Namiot nr 4 - strefa chłopców Pon 11 Sie 2014, 16:02 | |
| Wreszcie koniec. Wprawdzie spodziewał się jakiejś dennej przemowy dyrektora gdy tylko zobaczył go wchodzącego na podest pośrodku stołówki, jednak mimo to nie chciało mu się tego słuchać. Do tego trafił mu się "wystrzałowy" wprost namiot, dobre sobie. Dostał trzy Puchoniątka i jakiegoś Krukona, którego nawet na oczy w życiu nie widział. Jedyna nadzieja na uratowanie sensu tego obozu tkwiła w zajęciach. Jeśli i one nawalą, to cóż, z letniego obozu zrobi się chyba obóz koncentracyjny. Niezły czad. Tak więc wyszedł z terenu stołówki jako jeden z pierwszych. Nie bardzo poznawał dokładną lokalizację obozu. Świstoklik musiał zabrać go spory kawałek od domu. Zapewne sam teren zajęć był również obłożony wszelkiej maści zaklęciami ochronnymi i maskującymi. Zabezpieczyli się w każdy możliwy sposób. Szedł przez udeptaną trawę, wyglądającą jak gdyby przeszła przez nią mała armia. Co rusz widział namioty, do których wchodziły różne osoby. Z tego co zauważył, obecnie był obok namiotów dziewczęcych, toteż musiał kierować się dalej do działu męskiego. Jeden namiot, drugi, trzeci, kolejny, o i jeszcze jeden. Sporo ich. Gdzieś tam w środku głowy Arcio miał cichą nadzieję że na tym obozie nie będzie zbyt wiele osób. Niestety, płomienne przemowy dyrektorka Dumbledora przyciągnęły nazbyt dużo niepotrzebnych na jego gust ludzi. Gdzieś mignął mu namiot, z wypalonym na boku znakiem IV. To chyba jego cel. Uchylił poły wejścia, i wkroczył do środka. Oczywiście tutaj pomieszczenie wyglądało o wiele wiele obszerniej, tak żeby akurat zmieściło się pięć osób. Przyszedł jako pierwszy, a więc miał ten przywilej wybrania sobie łóżka. Tego najdalej oddalonego od wejścia nie chciał. Zdecydował się więc na położone z prawej strony, jedyne bez bliskiej obecności iluzji okna. Jak zgasi lampkę na stoliku, może być nawet ciemno. Podszedł, sprawdził dokładnie łóżko, i rzucił na nie swoje rzeczy. Potem obszedł jeszcze cały namiot, ale nic ciekawego nie znalazł. Jak na jego gust, to było tu trochę zbyt luksusowo. Szczególnie biorąc pod uwagę fakt, iż było to obóz. A nie jakieś wakacje, czy pięciogwiazdkowy hotel. Cóż, on tu przyszedł tylko i wyłącznie po wiedzę. Nie będzie tracił czasu na bezsensowne wygłupy z innymi. Wrócił do swojego kąta. Zgasił lampkę na stoliku, i pół leżąc pół siedząc na łóżku, trwając w bezruchu patrzył się w ścianę. |
| | | Chris Dolmeth
| Temat: Re: Namiot nr 4 - strefa chłopców Pon 11 Sie 2014, 17:45 | |
| Na galopujące alpaki - jednak miał szczęście, niesamowite szczęście. Dwóch innych, miłych, przyjaznych Puchonów w namiocie i jeszcze jakieś dzikie Krukony, których za dobrze nie kojarzył, ale na pewno są koleżeńscy - wystarczy ich książką skusić prawda? Tak czy siak, najbardziej puchaty klasyk gatunku na pewno da radę się zakolegować z Kruczkami, przecież oni nie są źli. Wszedł więc do namiotu z podniesioną głową i uśmiechem na ustach, tylko po to aby zauważyć że jest tu jako jeden z pierwszych. Był tu tylko jeden z dumnych synów Ravenclawu - bodajże to ten który nazywał sie Steward. No to co, piłka w grze i pora się zaprzyjaźnić no nie? Zwrócił swe urocze oczęta na tego waćpana i na chwilę zamarł. Huuh, przerażający z niego typek. Taki mroczny bardzo - trochę jak wokalista jakiegoś zespołu gothicowego. Kay miał tylko nadzieje, że tamten nie zacznie gadać o śmierci. -Cześć Steward. Straszysz wyglądem, zdecydowanie wolałbym nie spotkać Cie w ciemnej uliczce.-stwierdził radośnie i wyszczerzył się do chłopaka przyjaźnie - w końcu to był tylko taki żarcik, bez złośliwości, ot żeby atmosferę ocieplić, ponieważ od Krukona wiało chłodem. Puchon miał nadzieję że tamten tylko tak wygląda, ale nie jest tak naprawdę aż takim ponurakiem - to by było dość nieprzyjemne, w końcu jak mają mieszkać w jednym namiocie to ktoś pozbawiony poczucia humoru nie był mu na rękę. Wybrał łózko najbardziej oddalone od wejścia i rzucił się na nie. Całkiem całkiem. -Test wygody zdany na P. Może być.-mruknął sam do siebie. |
| | | Aeron Steward
| Temat: Re: Namiot nr 4 - strefa chłopców Pon 11 Sie 2014, 19:04 | |
| Arcio leżał sobie tak dłuższą chwilę. W końcu najwidoczniej któryś z jego współlokatorów zlokalizował ich namiot, bo wejście zatrzęsło się, i do środka weszła jakaś postać. Na oko wyglądał na puchoniątko, można było to określić po pewnych cechach charakterystycznych dla tego gatunku. W pierwszej chwili gość nie zauważył Arcia, leżącego trochę z boku, twarzą do wejścia. Specjalnie wybrał właśnie to miejsce. Dopiero gdy zaczął uważniej się rozglądać, jego wzrok padł na Arcia. Efekt był taki jak oczekiwał - gość zamarł, jak gdyby zobaczył ducha albo martwe ciało. A on go po prostu zignorował. Nie miał zamiaru zaczynać jakiejś rozmowy, i miał nadzieję że ten drugi też tego nie zrobi. Nikt normalny nie zaczepiłby teraz Arcia. No ale to Puchon. Nie można spodziewać się po nich racjonalnego myślenia. Rzucił więc w stronę Arcia jakiś "zabawny" według niego tekst. Miał szczerą chęć totalnego zignorowania tego gościa. Nie lubił takich typów. Narzucali się wszędzie gdzie się to dało, myśląc że wszyscy ich lubią, dopóki nie trafią na kogoś takiego jak Arcio. Zmarszczył brwi, poprawił się nieco na łóżku, i powiedział: - I zdecydowanie wolałbyś mnie nie denerwować, co powoli zaczynasz robić. - Tylko tyle, albo aż tyle. Nie ogarniał co jest takiego trudnego w myśleniu, i ocenianiu sytuacji. Czy on miał na sobie jakąś tabliczkę z napisem "rozmawiajcie ze mną"? Jeszcze trochę, i cały wieczór będzie popsuty. Musi potem zobaczyć czy zabrał ze sobą zatyczki do uszu. Bo jak taki zacznie gadać, to w całym namiocie będzie to słychać. Jeśli reszta współlokatorów będzie taka sama, to szlag go jasny trafi. Niech będzie przeklęty ten, który śmiał go umieścić w takim namiocie. Najlepiej byłoby gdyby dostał jeden niezbyt duży na własny użytek. Cisza i spokój. A tak musi męczyć się z co najmniej jednym nad wyraz społecznym gościem. Po prostu świetnie. Usiadł. Ciekawe jak z zajęciami. Jeśli będą jakieś grupy, przynajmniej będzie wiedział kogo unikać. Jeden plus. |
| | | Luca Chant
| Temat: Re: Namiot nr 4 - strefa chłopców Pon 11 Sie 2014, 22:39 | |
| Zaraz po wysłuchaniu regulaminu, do którego zamierzał nawet od czasu do czasu się stosować, okrążył teren obozowiska. Zerknął nawet na tablicę ogłoszeń, nie znajdując tam jednak nic pożytecznego nie zagłębiał się w treści na niej zawarte. Dłuższą chwilę później miał już w głowie z grubsza utrwalony plan obozowiska, a wiecznie zagubieni Puchoni zaczynali poważnie go irytować, ruszył więc w kierunku swojego namiotu. Wchodząc do środka doświadczył bardzo dziwnego uczucia; otóż o ile w przedniej części tego szlachetnego przybytku temperatura była względnie podobna do tej na zewnątrz, o tyle środek klimatem przypominał Alaskę, a koniec - Saharę. Steward chyba nie odwzajemniał gorących uczuć Puchona, który prawie merdał ogonkiem ze swojego miejsca. Uśmiechnął się pod nosem, rzucając zdawkowe powitanie i zrzucił wojskowy plecak na łóżko stojące na przeciwko posłania wyjątkowo oziębłego kolegi z domu. Przynajmniej nie będzie potrzebował lodówki... Właściwie był tutaj, żeby czegoś się nauczyć, ale z tego co zobaczył po drodze, dwa ostatnie roczniki prawie w całości wybrały taką formę spędzania wakacji. Może pomiędzy zajęciami też będzie ciekawie. Uważając włączanie się do rozmowy za bezsensowne, skrzyżował nogi na łóżku i wyciągnął z kieszeni nieprzeczytany list od Y. Miała szczęście, jej sowa przyleciała tuż przed południem... |
| | | Henry Lancaster
| Temat: Re: Namiot nr 4 - strefa chłopców Wto 12 Sie 2014, 11:05 | |
| Lancaster słuchał regulaminu jednym uchem. Roześmiał się z żartu Dropsa o zmianie bielizny i zastanowił się w jaki sposób planował to kontrolować. Przerzucił sobie torbę przez ramię i raźnym krokiem znalazł się przed namiotem. Dobrze, że nie trafił mu się Morisson w grupie. Nie przeżyłby tego. Zwariowałby z pięć razy zanim Gadający Pióropusz zasnąłby w nocy. Musiałby chyba wprowadzić wtedy formę uderzania w głowę przed snem. Henry nawet nie wiedział czy Indianin zamierzał pojawiać się na obozie, ale też nie biegł tego sprawdzać. Już wystarczająco często próbował pozbyć się go z Devon, gdzie był jego częstym gościem. Po drodze Heniek wyglądał Soleil w nadziei, że wypatrzy ją w tłumie. Musiał z nią porozmawiać albo ją tylko zobaczyć. Dawno jej nie widział. Tydzień? Nawet dwa, a sowa milczała. Nie przynosiła żadnych wiadomości i Henry odnosił wrażenie, że jest coś nie tak. Nie ukrywał, że trochę go to gnębiło. Pamiętał jak się wystraszyła miesiąc temu w Hogwarcie z niewiadomego powodu. Potem mówiła, mówiła i Henry przez chwilę bał się, że rzuci mu prosto w twarz, że "to nie jest to", zostawiając go na pastwę swoich wspomnień. Wciąż śniły mu się tortury, czerwone błyski i trzask wgniecionej drewnianej podłogi uginającej się pod jego ciężarem. Miał w plecaku flakoniki nasenne, które obiecał sobie wziąć w ostateczności, aby nie doprowadzić swojej grupy do wariactwa. Wcisnął się do namiotu i zagwizdał z uznaniem na widok wnętrza. - Siema chłopaki. Widzę, że się już zaprzyjaźniłeś Aeron z Kayem. - wyszczerzył się i rzucił swój bagaż na jedno z wolnych łóżek. Jakoś nie zwrócił uwagi na pochmurną minę Krukonów, ale rozbawiło go to lekko. - Macie tak grobowe miny jakby piątą osobą w namiocie miał być Filch. Wyluzujcie. Przyniosłem piwa kremowego na dzień dobry. - zdjął z siebie bluzę i padł na łóżko. Nie lubił świstoklików. Trzęsło go tak, że robiło mu się niedobrze i omal nie puścił pawia pod nogami Chantal Lacroix. Musiał uciekać przed nią nim jej włosy zdążyły poczerwienieć ze złości. Henry wyciągnął sześciopak kremowego piwa w ciemnych butelkach. Rozpakował to szybko i podał Kaynethowi jedną butelkę. - Łapać. - zakomendował i rzucił po butelce naburmuszonemu Aeronowi i nieznajomemu mu chłopakowi z Ravenclawu. Henry wyciągnął nogi i położył je na stoliku, wyciągając się aż strzeliło mu w kościach. Pozbył się kapsla i pociągnął spory łyk zimnego, świeżego i dobrego piwa prosto od Madame Rosmerty. |
| | | Chris Dolmeth
| Temat: Re: Namiot nr 4 - strefa chłopców Wto 12 Sie 2014, 12:02 | |
| -Widzę że prawdziwa z Ciebie dusza towarzystwa-odburknął swojemu nowemu, niezbyt przyjemnemu kompanowi. Zdecydowanie oczywistym faktem już dla niego było, że żeby się z tym mrocznym ciołkiem zaprzyjaźnić to będzie się musiał wiele namęczyć. Zastanawiał się czy jeszcze nie rzucić jakimś prześmiesznym żartem, ale niestety nie miał na to zbyt wiele czasu, bo do namiotu zaczęli napływać pozostali kompanii, więc Kay nie miał już czasu na ocieplanie swych stosunków z Krukońskim Hrabią Aspołeczności. A może po prostu nie miał ochoty, uznając że to nie jest najlepszy moment na poprawę stosunków z Gburkiem? Rozłożył się na łóżku witając krótkim "cześć" drugiego Krukona, kiedy nadeszła jedna z dwóch gwiazd wieczoru - Heniek. No tego to się nie da nie lubić, zresztą sprawa ma się podobnie z większością Puchonów - to wyjątkowe szczęście trafić do najbardziej ludzkiego i rozrywkowego domu. -Cześć Heniek. Filcha co prawda nie ma, ale Książę Mroku chyba stara się go skutecznie zastąpić.-mruknął rozchmurzając się trochę. Równowaga teraz była zachowana - nietowarzyski gbur, gość który praktycznie się jeszcze nie odezwał, dusza towarzystwa no i Kay. Bilans wychodził pozytywny, więc spędzanie tu czasu nie będzie udręką. Przyjął butelkę od Heńka i wyszczerzył się w podzięce, po czym otworzył piwo i na chwilę zamarł. Fakt faktem, kremowe piwo nie było mocne, ale jego nieprzeciętnie słaba głowa też do najtwardszych nie należała. A co tam, toż chyba nikt nigdy w życiu nie upił się kremowym piwem. Co innego trzema, to na pewno mogło się zdarzyć też komuś innemu, był absolutnie pewien że on nie był wyjątkiem. Upił parę łyków i wtedy go naszło coś, o czym do tej pory nie pomyślał, a co było dość ważne. Gdzie na ubrudzone smoczym łajnem i ropą czyrakobulwy gacie Merlina podziewał się Jack? Nie było by w końcu zbyt ciekawie, gdyby jakieś agresywne Ślizgony postanowiły go pobić. Może po prostu sie zgubił, kto go tam wie. W końcu każdy ma prawo się zgubić, ale mógłby się już odnaleźć, byłoby tu jeszcze weselej. |
| | | Aeron Steward
| Temat: Re: Namiot nr 4 - strefa chłopców Wto 12 Sie 2014, 18:09 | |
| - Za to z Ciebie może być zaraz martwa dusza. - Zakończył ich rozmowę miłych akcentem Arcio. Nie miał najmniejszego zamiaru zawiązywać z nim jakichkolwiek relacji, jeśli nie były one niezbędne do jego przeżycia. A nawet wtedy musiałby się porządnie zastanowić, czy chciałby znosić to ciągłe paplanie. Chyba na następny obóz kupi knebel. Niektórzy są wyjątkowo oporni na wiedzę i delikatne aluzje. Przesunął się na łóżku tak, że naprzeciw miał wejście do namiotu, a gdzieś tam z boku, byleby nie w zasięgu wzroku, było łóżko tego puszka. Oparł plecy i głowę o ścianę namiotu, wyjątkowo twardą. Magia chyba nigdy nie przestanie go zaskakiwać. Minęła ledwie chwila, a do środka wszedł nowy osobnik. Na szczęście, był to Krukon którego Arcio i tak nie kojarzył. Przynajmniej ten miał tyle oleju w głowie, że nie odezwał się bezmyślnie tak jak poprzednik. No ale w końcu jest z Ravenclawu. Od niego można oczekiwać przynajmniej odrobiny wyobraźni. Skinął mu tylko na powitanie, i popatrzył jak gość rzuca rzeczy na łóżko i siada na nim. Potem wyciągnął jakiś list i zaczął go czytać. Uff, spokój. Przynajmniej na chwilę, bo drzwi znów się uchyliły, i do środka weszła tym razem już bardziej znajoma gęba. Lancaster. Kolejny Puchon. A to jeszcze nie wszystko, bo gdzieś po obozie kręcił się jeszcze jeden. Normalnie świetnie. Na stwierdzenie o zaprzyjaźnieniu się z tym "czymś", prychnął. - Prędzej zaprzyjaźnię się z tą ścianą niż z nim. Przynajmniej milczy kiedy trzeba. -. Patrzył jak Henry wybiera łóżko (oczywiście na przeciwko jego własnego, jakżeby inaczej...) siada na nim i wyciąga piwo kremowe. Zuchwały, ledwo co skończył się apel, a ten już łamie jedną z jego zasad. Niby fakt, samo w sobie nie zawierało specjalnie dużo alkoholu, ale co słabsza głowa mogła się nawet tym upić. Złapał jedną butelkę od Lancastera. Puchon czy nie, ale Arcio piwem nie pogardzi. Otworzył butelkę i pociągnął większy łyk. Nie najgorszej jakości, choć zdarzało mu się z Dorianem pić lepsze. Potem odpowiedział Henryemu: - Mimo żeś Puchon, to należą Ci się małe podziękowania za ten podarunek. Wiedz że awansowałeś na mojej prywatnej liście. Zamiast "totalnie ignorowany" będziesz teraz tylko "ignorowany". -. Mówiąc to przybrał na twarzy mały grymas, po czym wziął jeszcze dwa łyki z butelki, teraz już opróżnionej do połowy. |
| | | Luca Chant
| Temat: Re: Namiot nr 4 - strefa chłopców Wto 12 Sie 2014, 19:13 | |
| Od jakiegoś czasu miał wrażenie, że Puchoni rozmnażali się przez pączkowanie. Nie było to bezpodstawne; zawsze występowali w ilościach hurtowych, nawet w tym namiocie. Miał nieokreślone obawy co do tego, z jakiego domu będzie jego następny współlokator... obawiał się, że już wiedział. - Podejrzewam, że chętnie zaprzyjaźniłby się z jego trupem. - Mruknął, nie podnosząc wzroku znad pergaminu. Z Puszkami był jeden problem - pomimo tego, że sympatyczni miłośnicy niewyszukanego humoru potrafili rozkręcić każde sztywne towarzystwo, w nadmiarze wzbudzali mordercze instynkty w reszcie Hogwartu. O spokojnych Krukonach ceniących sobie święty spokój nie wspominając. List zdziwił go i zabolał. Teraz wyrzucał sobie, że potraktował Y. okropnie przez głupie nieporozumienie. Miał nadzieję spotkać ja rano na zajęciach Odinevej i zamienić z nią kilka słów. Ledwo mógł się skupić na tym, co czyta więc pozbawiony możliwości izolowania się od społeczeństwa i zajmowania samym sobą odwrócił się w kierunku reszty kompanii. W samą porę zresztą, bo gdyby nie to, oberwałby butelką w głowę. A tak złapał ją względnie zgrabnie i otworzył o kant łóżka. Piwem kremowym będzie ciężko się upić, ale kto wie, co jeszcze można znaleźć w obozie... Miał wrażenie, że pewne ilości alkoholu będą w stanie znacznie poprawić jakość życia w czwartym namiocie. |
| | | Gość
| Temat: Re: Namiot nr 4 - strefa chłopców Wto 12 Sie 2014, 19:35 | |
| Ciche, sielankowe życie chłopaków w namiocie zostało zmienione w krótkim momencie w jeden wielki spektakl, którego główną, a jednocześnie jedyną widoczną rolę otrzymał ich ostatni współlokator. Najpierw między połami namiotu wpadł kamień wielkości zaciśniętej dłoni mężczyzny, a zaraz za nim wbiegł do środka Jack wraz ze swoim ekwipunkiem, który rzucił na środek pomieszczenia. Na jego twarzy odbijał się wyraz zmęczenia, lecz wydawał się też z czegoś zadowolony. Pochylił się, opierając dłonie na udach i oddychając szybko, acz głęboko. Próbował się uspokoić po krótkiej ucieczce od dziewczyny z jego roku i domu. Na jego szczęście zachowała odrobinę przyzwoitości, której niestety mu zabrakło na początku ich spotkania dzisiejszego dnia, i nie wparowała do namiotu chłopaków, tylko stanęła przed wejściem, wykrzykując dość obrazowe groźby na temat miejsc intymnych Jacka i co z nimi zrobi, gdy tylko spotka go następnym razem. A powinien wreszcie zapamiętać, że nie każdy posiada tak duży dystans do samego siebie jak on sam. Uniósł wreszcie spojrzenie i dostrzegł pozostałych chłopaków rozlokowanych już na swoich łóżkach i, co trochę go zdziwiło, pijących piwo kremowe. A kogo my tu mieliśmy… Kay i Henry oraz dwóch Krukonów. Czyli może nie będzie tak źle, o ile ci ostatni nie będą próbowali ich uciszać, bo nie będą mogli skupić się na nauce. Ale teraz tylko się wyszczerzył i uniósł prawą dłoń w geście powitania. - Hej wam! Chce ktoś kamień? – mówiąc to, schylił się po niedawna broń dziewczyny i przyjrzał mu się – Całkiem sporych rozmiarów i umożliwiający rzucanie w innych. Oddam za darmo i nic za niego nie będę chciał. Przynajmniej teraz. Wspomniana wcześniej dziewczyna dała sobie już spokój z monologiem, bo Jack nie planował odzywać się do niej w najbliższym czasie i wróciła do siebie. Kątem oka jeszcze zerknął na wejście do namiotu. Tak dla pewności. Po czym znalazł jeszcze jedno wolne łóżko i usiadł na nim, zabierając po drodze sporych rozmiarów plecak. - Co wy tak szybko tutaj tak w ogóle? Już wam się do nauki spieszy i nie planujecie korzystać z życia i cudownej pogody? – uśmiech nie schodził z twarzy chłopaka, gdy tylko wypakowywał swoje przybory i od czasu do czasu spoglądał na pozostałych współlokatorów. Miał nadzieję, że nie zapomni szybko tego obozu. Inni także. |
| | | Henry Lancaster
| Temat: Re: Namiot nr 4 - strefa chłopców Pią 15 Sie 2014, 17:04 | |
| - A po czyje gacie Aeron chce zastąpić Filcha? - zdziwił się zerkając podejrzliwie na gburowatego Krukona. Dopiero po chwili wyłapał ironię Kaya i wywrócił oczami. Steward był typem zdawać się mogło spod ciemnej gwiazdy, co nie przepada za towarzystwem. Taki mrukliwy gbur z Ravenclawu, do czego Heniek podchodził z całkowitym wyluzowaniem. Był to tego już przyzwyczajony i nie robiło to na nim absolutnego wrażenia. Ale lubił od czasu do czasu mu dokuczyć i popatrzeć na jego grobową minę, gdy nie wyłapywał w odpowiedniej chwili żartobliwego tonu. Lancaster roześmiał się w najlepsze, omal nie krztusząc się przy tym piwem. - Dzięki? To zaszczyt normalnie. - parsknął śmiechem i wytarł usta od piany. - Musisz zatem wiedzieć, że nie jest już tylko "gburowatym naburmuszonym Krukonem", a samym "naburmuszonym Krukonem". - wyszczerzył się złośliwie. Komentarzem Luca się nie przejął zbytnio. Trafiła się dwójka mało towarzyskich chłopaków, ale jakoś mu to nie przeszkadzało. Było jeszcze dwóch Puchonów, którzy przy dobrych wiatrach pomogą w rozluźnieniu atmosfery i słodkim lenistwie. Henry napił się piwa z gwinta i nie uważał, że łamie regulamin. Był niby prefektem, a znowuż piwo nie miało w sobie stężenia alkoholowego. Gdyby Kay postanowił się tym upić, Henry nie dałby mu żyć do końca nauki w Hogwarcie, śmiejąc się do rozpuku. Trzeba być wyjątkowo uzdolnionym, aby być nietrzeźwym z powodu kremowego piwa, które piją już dziesięciolatki. Na powitanie rzucił Jackowi piwo i tylko jego refleks mógł uchronić butelkę przed rozbiciem się u jego stóp. Henry odruchowo rzucał tym i tamtym, przecież tak się zachowują w dormitorium, szczególnie gdy siedzą wokół członkowie drużyny quidditcha. Rzucanie kaflem, tłuczkiem dla zabawy, czymkolwiek, aby ćwiczyć chwyt, refleks i orientację. Trzy ważne cechy. CRO. - Dziewczyna rzuciła w ciebie kamieniem? - uniósł wysoko brwi współczując Randy'emu. - Z kobietami jest jak z pogodą. W jednej chwili słońce, w drugiej grad. Tak a propos, muszę znaleźć swoją dziewczynę. - zlazł z łóżka i wyciągnął się na wszystkie strony. - Mam tyle dobrze, że ona nie rzuci we mnie niczym, bo jest zbyt kochana. - rozmarzył się przez chwilę przywołując do siebie okrągłą twarz Sol z burzą blond włosów wokół, a potem wielkie oczy patrzące na wszystko z niedowierzaniem. Otrząsnął się, aby oszczędzić takich widoków chłopakom. - Będę po kolacji, nie roznieście namiotu tylko. Kay, nie denerwuj tylko Aerona, bo zamieni się nam w Filcha. Będziemy mieli wtedy przechlapane. - rzucił przez ramię szczerząc się do chłopaków i wylazł z namiotu. Cel: Soleil. Odnaleźć, odprowadzić w miłe miejsce i upewnić się, że wszystko między nimi jest w porządku.
[zt] |
| | | Luca Chant
| Temat: Re: Namiot nr 4 - strefa chłopców Sob 16 Sie 2014, 17:17 | |
| Puszków robiło się coraz więcej, atmosfera z jednej strony była lodowata, z drugiej zbyt radosna. Było za dużo ludzi, jak na jeden namiot i jego gust, za dużo słabych żartów i dziwnych sytuacji. Dopił piwo kremowe i bez większego zainteresowania rozejrzał się po twarzach kolegów. Nie widział w nich zapowiedzi poprawy, więc westchnął w duchu i dalej aspołeczny rozciągnął się na łóżku, opierając głowę o plecak. Prawdę mówiąc nie wytrzymał tak zbyt długo i parę minut później wciął w rękę sweter, różdżkę wetknął w kieszeń i wybył z namiotu, skinąwszy kolegom głową.
opuszczam temat. |
| | | Sponsored content
| Temat: Re: Namiot nr 4 - strefa chłopców | |
| |
| | | | Namiot nr 4 - strefa chłopców | |
|
Similar topics | |
|
| Pozwolenia na tym forum: | Nie możesz odpowiadać w tematach
| |
| |
| |