Wiadomo, rozstania nigdy nie są łatwe, a już na pewno nie dla jednej ze stron. Gorzej, kiedy tą stroną jest kobieta, w dodatku Ślizgonka, która jest święcie przekonana, że może mieć każdego i nikt jej się nie oprze. I pewien Krukon zniszczy ten światopogląd...
Osoby: Lucas Shaw, Chayenne Montgomery
Czas: Koniec listopada 1976
Miejsce: Hogwart
Jesienne dni mijały powoli, nieco sennie i leniwie. Lucas nie cierpiał na brak zajęć - został kapitanem drużyny, a wielkimi krokami zbliżał się kolejny mecz Krukonów. Dodatkowo nauczyciele zaczynali zadawać im prace semestralne, które powinni oddać do końca grudnia, ale wiadomo jak to jest - zbliżające się święta nie pomagają w skupieniu. Dodatkowo wielu znajomych zgłosiło się po pomoc w tej kwestii. Luc miał problemy jak każdy nastolatek - jak pogodzić naukę ze sportem i imprezami. Co jak co, ale tych ostatnich sobie nie mógł podarować. Ostatnio jednak coś innego mąciło jego umysł. A raczej ktoś. Chayenne. Była przepiękną i dość charakterną kobietą ze Slytherinu. Powabna, inteligentna... ale właśnie. Jej niezdrowe zacięcie do sprawiania ludziom krzywdy i niechęć do mugolaków odstręczała Lucasa od niej. Poznali się końcem poprzedniej klasy i całe wakacje wymieniali ze sobą listy. Wtedy nie było tego tak widać, a wiadomo - zauroczenie zaciemnia niektóre wady. Lecz czas mijał, a Chay się nie zmieniała. Nie dalej jak tydzień temu ostro się z nią pokłócił i zakończył ich związek. Tego chyba dziewczyna, która wierzyła, że może mieć każdego się nie spodziewała. On także. Dla niego to też nie było łatwe, bo za nią tęsknił. Czasami. Żeby pozbyć się natrętnych myśli wyszedł wieczorem poza zamek, aby pobiegać w spokoju, jak to robił każdego dnia. Po godzinnym truchcie, nieco spocony wrócił między mury. Szedł korytarzem, uważając na Filcha i inne niespodzianki tego typu. Rozpiął bluzę, aby przewietrzyć przyklejoną do ciała koszulkę.
Chayenne Montgomery
Temat: Re: Cruel to be kind Wto 26 Sie 2014, 10:22
Nigdy nie spodziewała się, że rozstanie z Lucasem tak bardzo na nią wpłynie. Widać jednak Chayenne nie jest jednak kobietą, której całe serce jest pokryte lodem. A może udało mu się je trochę rozmrozić? To nie była jej wina, że taka jest. Od dziecka miała wpajane pewne wartości, co się w niej najzwyczajniej w świecie zakorzeniło i nie umiała się tak po prostu zmienić. Może i dręczyła szlamy, może i była dla niektórych bardzo niemiła, jednak nie skrzywdziła ich fizycznie, to nie jej rola, ona woli udręki psychiczne. Taka jednak już jest i... nie da się tego zmienić, a jeśli Lucas tego nie akceptował, to... przykro jej. Zostawił ją i naprawdę Chayenne źle to zniosła. Tego wieczoru nie miała głowy do niczego, najzwyczajniej w świecie poszła najpierw na imprezę, gdzie się upiła, a potem zniknęła wszystkim z oczu i zaczęła krążyć po zamku. Udała się gdzieś w ciche miejsce, do łazienek, gdzie po prostu dała upust swoim emocjom i nawet uroniła kilka łez, co zaprzepaściło jej ciemny makijaż. Spłynął delikatnie po jej policzkach. Kiedy już jej trochę przeszło zaczęła chwiejnym krokiem wracać do swojego Dormitorium, aby tam kontynuować trwanie w tym żałosnym stanie. Skupiała się na drodze, więc kogoś, kto szedł też korytarzem zauważyła dość późno. W pierwszej sekundzie pomyślała, że to Filch, ale potem zdała sobie sprawę z tego, że to Lucas. Próbowała się wycofać, ale... przez to w jakim była stanie i jak wyglądała i ile miała siły, po prostu potknęła się i upadła. Zwinęła się pod ścianą w kulkę licząc na to, że jej nie zauważy. Wolałaby, aby nikt nie widział jej chwili słabości. A może Lucas dostrzeże, że Chayenne nie jest taka nieludzka, że ma coś dobrego i ludzkiego w sobie.
Lucas Shaw
Temat: Re: Cruel to be kind Wto 26 Sie 2014, 20:19
Był zajęty wracaniem do prawidłowego oddechu i jego myśli nadal błądziły wokół najbliższego meczu. Za wszelką cenę nie chciał myśleć o tej Ślizgonce. Tej Ślizgonce o pięknych oczach i pełnych ustach.. Luc mruknął coś pod nosem i podniósł głowę. Zatrzymał się w pół kroku, ponieważ dojrzał jakąś sylwetkę.. ale za zgrabną na Filcha i za niską na nauczyciela. Poza tym znał ten chód, chociaż teraz był nieco chybotliwy. To musiała być Chayenne. Serce mu mocniej zabiło. Nadal czuł tęsknotę do tej dziewczyny, mimo, że to on zerwał. Niekiedy bił sie z myślami, że może nie dał jej szansy, by się zmieniła.. a on lubił dawać ludziom szanse. Życie było w ich rękach. Przez chwilę miał ochotę się odwrócić i najnormalniej w świecie uciec.. ale nie. Zacisnął dłonie w pięści i wznowił wędrówkę. Może tylko się miną? Jednak dziewczyna zatoczyła się lekko i skuliła pod ścianą, jakby się chowała i liczyła na to, że jej nie zobaczy. Lucas miał za dobre serce, poza tym, Chay nadal gdzieś tam była. -Chayenne, co jest? -pytanie samo wyszło z jego ust, kiedy przemógł się w sobie i klęknął przed dziewczyną. Zapach jej perfum uderzył go w nozdrza. Źrenice rozszerzyły się, a jakiś nieznany ogień trawił wnętrzności Lucasa. Nawet załamana była taka piękna.. Nie upilnował swojej dłoni, która odgarnęła włosy z czoła dziewczyny. Oprócz perfum czuł coś innego... alkohol? Luc zmarszczył czoło lekko. -Chodź, zaprowadzę Cię do dormitorium.. -podał jej rękę. Miał nadzieje, że stać ich na chociaż tak przyjacielskie kontakty... ale wiedział, że był głupcem, że w to wierzył.
Chayenne Montgomery
Temat: Re: Cruel to be kind Wto 26 Sie 2014, 20:32
Ciężko było nie zauważyć kogoś w takim stanie, naprawdę. No, ale miała powody, swoje, może dla niej były one zrozumiałe, ale... wiadomo. Nie chciała się z nikim nimi dzielić. Westchnęła cicho licząc na to, że przejdzie obok niej i nawet nie podejdzie, po prostu nie była pewna czy miała siłę zmierzyć się z tym już teraz. Jednak podszedł, to nie jest tak, że nie chciała go widzieć, chciała. Chciałaby się do niego przytulić, chciałaby go pocałować. Po prostu przez ten czas przywiązała się do niego i... jakby potrzebowała go. To naprawdę słabość. - Nic... nie jest... mi. - powiedziała cicho, oddychając głęboko, próbując się uspokoić. Podniosła swoje jaśniutkie oczęta i spojrzała na niego. Wyglądała okropnie, potargane włosy, rozmazany makijaż i w ogóle. To nie był pożądany widok. Naprawdę, nie chciała, żeby tak ją widział. - Nie ja... ja nie chcę, po prostu... chcę tu... - nie była aż tak pijana, żeby po ludzku nie móc się wysłowić. Po prostu... Była taka dziwnie rozkojarzona i do tego roztrzęsiona. Było jej naprawdę źle. - Jestem taka okropna... - jęknęła cicho i znów zaczęła szlochać. Już nic jej się nie udawało, było totalnie beznadziejnie, przynajmniej w jej opinii. W końcu, jakby była inna to miałaby w życiu lepiej, ale nie umiała się zmienić, a do tego Lucas jeszcze ją zostawił, a ona naprawdę czuła się przy nim dobrze. Złapała go za rękę, podniosła się z tej ziemi, jednak od razu wylądowała w jego ramionach. Potrzebowała go w tym momencie, po prostu się do niego przytuliła. Jego bliskość, po prostu za tym tęskniła. Zadrżała lekko i odsunęła się. - Nie powinnam... wybacz. -odsunęła się lekko. Tak, Chayenne było stać na takie słowa. Tylko wobec niego. Tak naprawdę nigdy nie mówiła takich słów, ale to Lucas. Należało mu się. Oparła się lekko o ścianę i zerknęła na niego. - Nie powinieneś mnie widzieć w takim stanie. -westchnęła cicho i znów spuściła wzrok.
Lucas Shaw
Temat: Re: Cruel to be kind Wto 26 Sie 2014, 22:56
Mógł przeklinać los, że zsyłał mu swoje sercowe utrapienie tydzień po zerwaniu, wpędzajac go w poczucie winy.. ale czy nie miał racji? Nie potrafił już znieśc komentarzy dziewczyny wobec kogoś, kto nie był czystej krwi. Kiedy już powiedziała coś na temat bliskiej jej osoby, która miała czelność urodzić się w rodzinie mugoli - pękł. Nie wytrzymał tego. To było przykre nie tylko dla niego. Chociaż Chay była ucieleśnieniem piękna, nie był pewny, czy może być z dziewczyną o takich poglądach. Obracała się w kręgach, które Lucas omijał szerokim łukiem.. a jednak coś go ciagnęło do tej nadobnej dziewoi. I znowu los rzucił mu ją pod nogi. Tylko, że... nie przypominała Chayenne, znanej całemu światu. Lucas był szczerze zdziwiony, kiedy widział jej rozmazany makijaż. Płakała i coś mu podpowiadało, że przez niego.. aż coś go ścisnęło w okolicach serca. Nie lubił nikomu robić przykrości, ale nie mógł inaczej. -Oh, co ty wygadujesz, Chay... -wyjął z kieszeni spodni chusteczkę i pieczołowicie starł z jej policzków rozmazany tusz. -Zawsze mówiłem, że ładniej wyglądasz bez makijażu... -roześmiał się pod nosem. Wyglądała teraz tak krucho i beznadziejnie... Pomógł jej wstać, ale zaraz musiał ją złapać w ramiona. Była bardzo pijana, a jej bliskość nie pomagała Krukonowi. Perfumy zmieszane z alkoholem nęciły... Przełknął cicho ślinę. -Każdy może się czasem załamać, a ja chyba wiem, co było powodem. -westchnął Lucas. Nie miał serca się od niej odwrócić. -Złap mnie za szyję. -poprosił, biorąc ją sprawnie na ręce. Nie mogłą tu zostać z powodu Filcha i tej durnej kotki! Zaniósł ją do opuszczonej sali w końcu korytarza i położył na zakurzonej kanapie. Będzie musiał skombinować jakąś odtrutkę, aby ją doprowadzić do stanu używalności. I pozostać przy tym bezemocjonalnym draniem.
Chayenne Montgomery
Temat: Re: Cruel to be kind Wto 26 Sie 2014, 23:12
To nie do końca jest to, że Lucas jest powodem jej stanu. To wszystko, co gromadziło się w niej od dłuższego czasu jest tego powodem. Można nazwać to apogeum wszystkiego, co mąciło jej spokój. Nawet to, że nie umiała się zmienić. To, że wiedziała jaka byłaby reakcja wszystkich. Najzwyczajniej w świecie w oczach ludzi przestałaby istnieć, stałaby się czymś... nawet nie wiem jak to określić. A Chayenne nie było na rękę stracenie swojej pozycji, swojej opinii. To nie było zgodne z nią. Zawsze przecież mogli iść na układ, że nie będzie przy nim taka, ale czy nie jest to oszustwo? To najzwyczajniejsze w świecie kłamstwo, przecież ona taka nie jest. A jeśli jest się z kimś powinno się akceptować wszystko, a tak nie było. - Tylko Ty uważasz, że ładnie mi bez tego... - mruknęła cicho i spojrzała na niego. Tak, zawsze jej to mówił. A ona lubiła tego słuchać. Dla niego była naturalnie piękna i nie potrzebowała jeszcze tego ulepszać. Złapała go za szyję, wtuliła się w niego mocno kiedy niósł ją do tej opuszczonej sali. Mógłby ją tak trzymać w objęciach cały czas. Matko, dlaczego on tak bardzo na nią wpłynął i sprawił, że Chayenne tak bardzo go potrzebowała. - Powodem? - mruknęła w końcu po chwili namysłu, tak jakby dopiero dotarło do niej to co powiedział wcześniej. - Nie ma konkretniejszego powodu... w sumie. - jasne, że był. Nawet bardzo ważny i bardzo konkretny. - Po prostu jest mi źle... bez Ciebie, że tak powiem. - znów mruknęła średnio wyraźnie, miała zamknięte oczy i oddychała już spokojniej. - Byłeś... Po prostu przy Tobie byłam sobą... Teraz już nie mogę. - dodała przygryzając lekko wargę, zerknęła na niego spod swoich długich rzęs i westchnęła. Przy nim śmiała się, żartowała, czuła się całkowicie swobodnie, może czasami przesadzała ze swoimi komentarzami odnośnie szlam czy rodzin mugolskich, jednak taka była już jej natura. Tak wpadali w nią od dziecka i była najzwyczajniej w świecie przyzwyczajona. Powiedział jej, że to mu nie odpowiada. A ona i tak swoje. Może jednak nie była wcale taką najgorszą dziewczyną na świecie, skoro jest w stanie powiedzieć mu, że jest jej źle bez niego? Alkohol działa na nią lepiej niż serum prawdy, wtedy nie umie oszukiwać, ani też kłamać, po prostu mówi to, co przychodzi jej na język. - Ale wiem... Byłam okropna, gadałam różne rzeczy, byłam najzwyczajniej w świecie wredną jędzą... Wychowali mnie tak... Ale wiesz... Moja rodzina przecież też nie jest nieskazitelnie czysta, z resztą, wspomniałam Ci o tym... - powiedziała, a na koniec zaśmiała się lekko. Teraz to dla niej żart, a normalnie wpadłaby w furię jakby ktoś poruszył ten temat, normalnie zgniotłaby tego kogoś z powierzchni ziemi. Najzwyczajniej. - A Ty jeszcze musisz tu siedzieć z taką... paskudą, bo się napiła trochę za dużo... - mruknęła jeszcze i znów zaśmiała się. Ale zaraz spoważniała. Zerknęła na niego tym swoim, kocim, niewinnym wzrokiem. - Przytulisz mnie? - spytała cicho i przygryzła wargę. Dałoby to jej duszy i ciału chociaż odrobinę spokoju...
Lucas Shaw
Temat: Re: Cruel to be kind Sro 27 Sie 2014, 20:33
Nie potrafił jej zostawić samej, w nocy, zapłakanej na szkolnym korytarzu. Musiał ją uchronić przed zemstą Filcha lub innego nauczyciela, chociaż wiele rzeczy było za tym, aby zostawić ją na pastwę losu. Czy nie zasłużyła sobie takim traktowaniem ludzi mu bliskich? Czy nie wybuchnął, kiedy obrażała z taką lekkością jego dobrego kolegę z domu mugoli? Coś wtedy pękło w Lucasie. Pękło mu serce, że tak piękna kobieta mogła być taka okrutna. Westchnął cicho, gdy brał ją na ręce i zanosił do pustej klasy. Nie umiał jej zostawić, miał za miękkie serce. Czy to nie jej śmiech zawrócił mu w głowie? Czy to ona była powodem jego radości każdego wieczora na romantycznych spacerach? Wiedział, że są z innych bajek, tyle, że nie był pewny, które z nich było czarnych charakterem. Obawiał się, że oboje w tym samym stopniu. Położył ją na kanapie niczym najbardziej kruchy przedmiot na świecie. Miał nadzieje, że obejdzie sie bez rozmów na ten temat, przecież rana w ich sercach była przecież tak świeża.. -Musimy teraz o tym rozmawiać? -zapytał Lucas. W jego błękitnych oczach krył się ból.. Chyba nie mógł się wykaraskać z tego. Słuchał Chay w milczeniu i miał jeszcze większy mętlik w głowie. -Chayenne, przestań. Nakręcasz się. -przerwał jej, łapiać ją za ramię. Spojrzał jej głęboko w smutne oczy. To też nie jest dla mnie łatwe. -szepnął cicho. Czemu ona musiałą mu to robić, do jasnej cieżkiej cholery?! Jej pytanie go zaskoczyło. Przecież... -Nie wiem, czy to dobry pomysł... -zaczął, ale jedno spojrzenie w jej oczy i już wiedział, że ulegnie. Przyciagnął ją do siebie i przytulił mocno. Czuł, jak jej perfumy zawracają mu w głowie. Źrenice rozszerzyły się, a znajomy dreszcz przechodził od lędźwi do krocza. Przede wszystkim był facetem i nie był obojętny na jej wdzięki.. Przesuwał dłońmi po jej plecach, chcąc ją uspokoić. Dodać jej otuchy. Przywrócić nadzieję.
Chayenne Montgomery
Temat: Re: Cruel to be kind Sro 27 Sie 2014, 20:47
Spojrzała na niego, wiedziała, że nie chciał o tym rozmawiać, że rana była świeża, że to wszystko było takie okropne, że w ogóle się rozstali. Ona naprawdę tego nie chciała, może ciężko w to uwierzyć, ale naprawdę nie chciała się z nim rozstawać. Jednak, musiała to jakoś przełknąć, tą porażkę. Wszystko było porażką w jej życiu, chociaż miała ambicje, to teraz czuła się jak największa przegrana. - Czym Cię nakręcam? Prawdą? - mruknęła cicho. To nie jest jej wina. Po prostu musiała to z siebie wyrzucić. Musiała to powiedzieć, bo inaczej chyba by ją zniszczyło od środka. Musiał ją zrozumieć, ona naprawdę chciałaby, żeby tego wszystkiego nie było. Żeby było dobrze. Ale to i tak nic nie zmieni. Ona była tą złą, była tą okrutną. - Czemu nie... Przecież to nic złego... Chociaż... Jak mnie nie chcesz, zostańmy znajomymi... - mruknęła cicho namawiając go. Ten przytulił ją, a ona jak mała, niewinna dziewczynka wtuliła się w niego, tak jakby była małym dzieckiem, potrzebującym bliskości. - Dziękuję... Lucas. - szepnęła cicho i zamknęła oczy. Matko, wezwijmy egzorcystę. Co się z nią stało? Gdzie jest ta okrutna, bezduszna ślizgonka, która najchętniej by wszystkich zniszczyła? Co się z nią działo? Napiła się i wymiękła, po prostu. Była zmęczona, wykończona, po prostu padnięta. Nie miała na nic siły. Po prostu chciałaby zamknąć się gdzieś z flaszką i pić ją i pić i pić, a potem umrzeć. Co ten alkohol robi z człowiekiem. Jeszcze do tego za jednym razem użyła dwóch słów, których usłyszenie od niej graniczyło z cudem. Lucas, niegrzeczny, co on z nią wyprawiał.
Lucas Shaw
Temat: Re: Cruel to be kind Sob 30 Sie 2014, 00:49
Był w potrzasku. Z jednej strony wiedział dobrze, że co z oczu to z serca i nie powinien nawet patrzeć na Chayenne, jeśli chciał, aby rany na sercu zabliźniły się jak najszybciej. Z drugiej zaś jego rycerska natura nie pozwalała mu odpuścić. Była kobietą, człowiekiem jak każdy inny i potrzebowała wsparcia w nawet najgorszej depresji. Krukon bił się z myślami od momentu, gdy ją zobaczył. Na pewno zrobił dobrze? Może powinien był dać jej jeszcze jedną szansę... teraz jego obraz dumnej panny Montgomery nieco upadł i rozpadł się w drobny mak niczym szkło. Miał przed sobą załamaną dziewczynę, która potrzebowała jego bliskości. Jak mógł jej odmówić? Lucas bronił się jak tylko mógł, ale to nie zdawało egzaminu. Gdzieś w głębi serca nadal czuł coś do tej dziewczyny. -Chay... po prostu jesteśmy z dwóch innych światów. Nie mam Ci za złe tego, że tak zostałaś wychowana. Ja zostałem wychowany inaczej i już żadne z nas się nie zmieni. To boli. Nawet mnie. Nie planowałem tego. -potarł zmarszczone czoło. Tłumaczenie się z takich spraw nigdy nie szło mu dobrze. Głaskał ją po miękkich włosach, przypominając sobie ich dotyk. Pachniała nadal tak samo jak w dniu, kiedy się poznali. Tak zmysłowo. Przez moment chciał nawet przekonać się, czy aby jej usta nie smakują nadal tak samo. Zadrżał w środku. Trzymał ją w objęciach, jakby chciał uchronić ją przed rozsypką. By nie poskładała się jak domek z kart. Rozpaczliwie zaciskał palce na jej ubraniu, chcąc jakoś walczyć ze samym sobą. -Za co mi dziękujesz? Że z Tobą zerwałem? -zapytał, śmiejac się gorzko. To nie był powód, aby dziękować. Nie dla niego. Sprawił komuś przykrość i wcale go to nie cieszyło. -Może zostanę z Tobą do rana? Póki nie poczujesz się lepiej? -zapytał, nieopacznie muskając ustami jej ucho. Kusiła go, a ta propozycja mogła być brzemienna w skutkach.
Chayenne Montgomery
Temat: Re: Cruel to be kind Sob 30 Sie 2014, 20:43
Ona tego nie zrobiła specjalnie. To nie jest tak, że chciała grać na jego uczuciach. Przecież w korytarzu nie chciała, żeby ją widział. Wolała sama uniknąć tego spotkania, bo nie było do końca wiadomo jak ono się zakończy. Nie chciała otwierać tak świeżych ran, w końcu nie da się ukryć, że to zerwanie wpłynęło również na nią. Nie, nie było jej z tym dobrze, jednak nie mogła nic z tym zrobić. Z resztą, sam Lucas mógł zobaczyć, że Chayenne jednak to odczuła i to wcale nie dobrze, raczej widział, że to ją trochę podłamało. - Nie mam wpływu na to, że… taka jestem. Chciałabym być inna… ale to trudne… – spuściła głowę. Tak, to trudne, szczególnie dla niej. – Przykro mi, że tak wyszło. – dodała jeszcze i podniosła głowę spoglądając na niego. Chociaż niech zachowają dobre stosunki, tak przynajmniej będzie lepiej… Będzie jej lżej. Chciałaby, aby dalej mogła na niego liczyć, nie ważne, że nie będą już razem, po prostu chciałaby, aby było dobrze. - Dziękuje, że jesteś… i mnie nie zostawiasz w takiej sytuacji, że mogę na Ciebie liczyć… – szepnęła cicho. To nie było podziękowanie za to, że z nią zerwał. Nie zrobiłaby tego, bo nie było za co dziękować. Dlatego podziękowała mu właśnie za to, że teraz jest tutaj obok niej i chociażby to, że ją przytula. - Zostaniesz? Byłoby… miło. – szepnęła cicho, czując jego usta, jego oddech na szyi. Zwariuje przez niego. Naprawdę przez ten czas stał się jej bliski i nie ważne było to, że nie miał czystej krwi. Ważne, że był. Do takiego Lucasa coś poczuła i chyba dalej tak jest. Przesuwała lekko dłońmi po jego bokach, jakby bała się, że zaraz jej ucieknie. Nie chciała tego.
Lucas Shaw
Temat: Re: Cruel to be kind Nie 31 Sie 2014, 21:00
Obraz zapłakanej Chayenne niszczył cały światopogląd Lucasa. Przecież nikt, kto jest do cna zły nie ma słabości. Nie pozwalał sobie na to, aby ktokolwiek widział go w momencie załamania.. To wszystko przyprawiało go o zawrót głowy. I jej boskie perfumy. Ich aromat był wzmocniony przez alkohol, który dzisiaj spożyła. Merlinie, gdyby mógł to by z nią nie zerwał! Nawet przez chwilę żałował swojej decyzji, może ona faktycznie mogła się zmienić? Myśli wywołały niemiły ból głowy, który go wręcz mroczył. Jak można było stawiać go przed takimi wyborami? Czemu musiał robić coś wbrew sobie? Czemu życie nastolatka jest takie trudne? -Mi też jest przykro... Chayenne, po prostu... po prostu... -po raz pierwszy nie umiał odpowiedzieć na czyjeś pytanie czy komentarz. Patrzył w jej zapłakane oczy, a głos wiązł w gardle. Uśmiechnął się do niej, wzdychając pod nosem. -Chay, zawsze. Wręcz masz nakaz liczyć na mnie. Nie zrywam z Tobą kontaktów. -przesunął palcami po jej policzku, zahaczając kciukiem o kącik jej ust. Chciał znowu zobaczyć jej uśmiech. Chociaż nie należał już do niego i już zapewne nigdy nie będzie należał. Drgnął, gdy zaczeła przesuwać dłońmi po jego torsie i bokach, jakby na złość. Budziła w nim demony, nad którymi jako nastolatek jeszcze nie panował. Jej oddech, bicie serca... -Chay... proszę, nie rób tak, ja... -zaczął się wycofywać z tego, ale ona za mocno go trzymała. Jego usta były za blisko jej ust. Nie skończył, bo wpił się w jej usta. Ujął jej twarz w dłonie i całował, rozpaczliwie przekazujac jej w tym pocałunku cały smutek rozstania i ból. Chciał ją pocałować, chociaż ten ostatni raz.
Chayenne Montgomery
Temat: Re: Cruel to be kind Nie 31 Sie 2014, 21:29
Oczywiście, że Chayenne nie pokazuje swoich słabości. W opinii publicznej najzwyczajniej ich nie ma. To Lucas widział ją zapłakaną, on miał okazję widzieć jak się śmieje, jak jest szczęśliwa. On wiedział, że gra na fortepianie ją wzrusza. Mało kto to wie, a także mało kto miał okazję widzieć dziewczynę w innym stanie, niż bycie pewną siebie panną, z dobrego domu. Życie nastolatków jest trudne, mieli swoje problemy, każdy. Chay też nie należała do najszczęśliwszych z powodu tego co się stało. Też nie chciała się z nim rozstawać. Jednak potoczyło się inaczej. Zauważyła, że nie do końca wie co powiedzieć. Nie nalegała, nie musiał mówić naprawdę nic. Jak dla niej wystarczające było to, że po prostu był obok niej. Że mogła na niego liczyć, to chyba było dla niej najważniejsze. Była szczęśliwa w tym momencie, że go spotkała na tym korytarzu. Naprawdę była szczęśliwa. - Naprawdę chcę… żebyś był zawsze. Żebym po prostu mogła na Ciebie liczyć, nie ważne co by się działo. I chcę, żebyś Ty wiedział, że możesz liczyć na mnie… – powiedziała spokojnie przygryzając lekko wargę. Mówiła prawdę i to nie dlatego, że była pijana. Po prostu uznawała, że Lucas na nią zasługiwał. A dzisiaj i tak już widział ją w okropnym stanie. Taką jakiej nie widział jej nikt do tej pory. Bo tak naprawdę Chayenne nie miała nikogo tak bardzo bliskiego, jak on, przynajmniej do tej pory. Nie spodziewała się pocałunku. Jednak oddała go z wielkim pożądaniem, chciała go całować, tęskniła za jego ustami bardzo. Nie powinni się całować, to było bardzo ryzykowne, dla obojga. Przesunęła dłońmi po jego policzku,szyi, a potem znów położyła je na jego bokach i zacisnęła delikatnie palce całując go mocno, nieco namiętnie i tak jakby robili to pierwszy raz. A to być może ich ostatni pocałunek…
Lucas Shaw
Temat: Re: Cruel to be kind Nie 31 Sie 2014, 23:00
Jak to było, gdy całowali się pierwszy raz? Lucas doskonale pamiętał, jak to było. Zaczęło się niewinnie, bo od słowa do słowa na szkolnym korytarzu, kiedy raczył potrącić Chay, oczywiście przypadkiem. Lucas nie miał tendencji do wszczynania kłótni, ale głos dziewczyny stawał się już wyraźnie nieznośny. Starał się ją przekrzyczeć. Ją i gwar korytarza. Kiedy słowa zaczynały przekraczać wszelkie granice przyzwoitości i Lucas dojrzał z daleka sylwetkę Lacroix, obrał inną strategię. Złapał ją pod ramię i zaciągnął w głąb zamku, by jakoś ją udobruchać. I właśne wtedy wyszła propozycja spotkania. Spotkania, które miało być przeprosinowe, a okazało się... początkiem czegoś nowego. Lucas należał do tych.. grzecznych. Kulturalnych. Zabawnych. Chayenne miała charakterek. Była niekiedy bardzo bezczelna. I tak się złożyło, że zainteresowała Lucasa. Była jego przeciwieństwem. Dotykał po raz ostatni jej ciało, przesuwał niecierpliwymi dłońmi po jej ramionach, żebrach, dotykał ud.. chciał zapamiętać ten dotyk i smak na zawsze. Spijał podniecenie i namiętność z jej ust, wzmagając ją niepotrzebnie. Była pijana, nie powinien był do tego dopuścić... ale nie mógł się powstrzymać. Dopiero po dłuższej chwili oderwał się od jej ust, dysząc ciężko. Patrzył błękitnymi oczami w jej oczy, jakby z przestrachem, że nie może się jej oprzeć. Odsunął się na pół metra, chcąc pozbierać myśli. Musiał jakoś naprawić tę sytuację. Uspokoić się. -Wiem, co poprawi Ci humor. -złapał ją za rękę i pociagnął, aby wstała. Położył dłoń na jej talii i przechylił nagle. Zawsze stosował tę metodę, by poprawić jej nastrój. Tańczył z nią. Wiele kobiet doceniało jego talent do tego. Wyprostował ją i okręcił wokół własnej osi. Może uda im się wykorzystać namiętność, która się w nich zrodziła i wykorzystać ją na taniec, a nie coś zgoła innego. Chyba, że to ich tylko nakręci. Kto wie.
Chayenne Montgomery
Temat: Re: Cruel to be kind Nie 31 Sie 2014, 23:39
Nie powinni się całować. To tylko pogorszyło i tak już beznadziejną sytuacją Chayenne. Przecież on tego potrzebowała jeszcze bardziej teraz. Jego dotyku dłoni, jego ciepłych ust na swoich. Mogłaby go całować całą wieczność! Niestety, chwile były ograniczone, a wiedziała, że prędzej czy później jedno albo drugie przerwie ten cudowny pocałunek. Nigdy nie spodziwała się, że w ogóle będzie z nim w związku. Kiedy się poznali miała fatalny dzień i Lucas jakoś go zmienił. Pamiętała to wszystko zupełnie tak, jakby to było wczoraj. Jednak wiedziała, że była z nim naprawdę szczęśliwa. Może i tego nie doceniała, może nie potrafiła tego okazać, jednak on to chyba wiedział, a przynajmniej powinien wiedzieć. Kiedy podniósł się, odsunął od niej, było jej szkoda trochę. Naprawdę, wolałaby, żeby jednak ją całował. Jednak ten pociągnął ją do siebie, złapał w talii i zaczął po prostu tańczyć. Uśmiechnęła się momentalnie, przypomniało jej się, jak to robił kiedy jeszcze byli razem. Faktycznie, wobec niej bardzo skuteczna metoda. Pomagała bardzo dobrze. Chwyciła go i tańczyła powoli razem z nim. - Jesteś niesamowity. – zaśmiała się lekko i okręciła wokół własnej osi. Złapałą go znów i spojrzała mu w oczy uśmiechając się. – Tylko Ty tak potrafisz, wiesz? – dodała jeszcze przygryzając delikatnie wargę. Naprawdę, Lucas miał do tego idelane zdolności. Oby tylko ten taniec nie przerodził się w coś… bardziej namiętnego. Bo nie wiadomo jak wtedy to wszystko się skończy.
Lucas Shaw
Temat: Re: Cruel to be kind Pon 01 Wrz 2014, 23:05
Był jednym z lepszych uczniów, siedział z nosem w książkach, doskonale sprawował się na pozycji kapitana drużyny, miał mnóstwo znajomych i uważano go za jednego z najsympatyczniejszych chłopaków na roku. Potrafił sobie radzić prawie ze wszystkim.. oprócz własnego serca. Nie poskąpiono mu charakteru i manier, które dla dziewczyn były zobrazowaniem ideału, jeszcze gdy dodamy do tego uroczy uśmiech. Grzeczny chłopiec. Miał parę wielbicielek, które nawet się nie ukrywały z tym faktem. Oczywiście umawiał się z nimi, bo czemu by nie, ale żeby się mocniej zaangażować... chciał tego, wyczuwał taką potrzebę, ale jak do tej pory każdy związek kończył się fiaskiem i miał ich dość na najbliższy czas. Nie potrafił jednak odciąć się nawet od tych dziewcząt, które sprawiły mu przykrość. Chociażby Chayenne. Była mu bliska, bo wydawało mu się, że jakoś ją zmienił. I nie chciał, by musiała rezygnować z samej siebie. Porwał ją do tańca, aby rozładować napięcie. Prowadził ją lekko, wymuszając wiele figur i odetchnął, kiedy na jej ustach pojawił się uśmiech. -Cóż... lubię być wyjątkowy. -zażartował dość nieskromnie, łapiąc Chay w talii i okręcając się z nią. Dopiero teraz ogarnął go spokój. Wyłądował nieco swoje emocje i dał trochę szczęścia Ślizgonce. Lubił, gdy się uśmiechała. Westchnął, stawiając ją na ziemi. -Chcesz radę od wujka Lucasa? -zapytał, odgarniając kosmyk włosów z jej czoła za ucho. -Uśmiechaj się często, bo nie wiadomo, kto zakocha się w Twoim uśmiechu. -mrugnął do niej. -To co, spróbujesz zasnać czy Cię mam zarzucić na plecy ryzykując plamami na koszulce z racji libacji alkoholowej i zanieść Cię do lochów? -zapytał, szczerząc się.