IndeksIndeks  SzukajSzukaj  Latest imagesLatest images  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  

Share
 

 Sowiarnia

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Idź do strony : Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6  Next
AutorWiadomość
Anastasia Cassidy
Anastasia Cassidy

Sowiarnia - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Sowiarnia   Sowiarnia - Page 4 EmptyCzw 10 Lip 2014, 19:41

To zadziwiające jak w przeciągu paru godzin mógł się zmienić cały pogląd na sytuację i rzeczywistość. Zabawne, że jeszcze parę godzin temu, gdyby usłyszała ową wiadomość, skakała by z radości pod niebo. Nie dało się ukryć, że była zainteresowana paniczem Carrow, a świadomość że nie długo ma zostać jego żoną, byłaby idealnym odzwierciedleniem jej najskrytszych marzeń. Niemal śpiewałaby pod nosem „Już mi niosą suknię z welonem”, szczerząc się do każdego napotkanego osobnika jak idiotka. Jednak to było przedtem. Teraz podchodziła do tego nico inaczej. Była bardziej zdystansowana co całej sytuacji, w której się znalazła. Można by pomyśleć, że cały wszechświat się na nią uwziął i zrobić z niej kiepski dowcip. W odróżnieniu od Amycusa, Ana nie potrafiła ukrywać swoich emocji. Jej twarzyczka była otwartą księgą, którą bardzo łatwo było przejrzeć na wylot. Całe szczęście, że choć raz nie wstydziła się pokazać siebie takiej jaka była naprawdę, a nie taka jaką chcieli widzieć ją inni.
- To był przypadek. To spotkanie z Leo – uściśliła, uśmiechając się delikatnie, powracając do sytuacji sprzed paru godzin. –Poniosło nas. Wszystko zaczęło się od niewinnego pocałunku. Jednak później wszystko wymknęło się spod kontroli. Zaczął mnie całować bardziej odważnie. Wkrótce potem mnie rozebrał i zaczął dotykać tak jak jeszcze nikt inny. A ja nie była mu dłużna. Oszczędzę ci szczegółów, jednak jeśli już musisz wiedzieć, nie uprawialiśmy seksu. – przez całą przemowę nie spuszczała spojrzenia z chłopaka. Popełniła błąd ufając nauczycielowi, ale nie zamierzała się tego wstydzić. Nigdy więcej.
Amycus Carrow
Amycus Carrow

Sowiarnia - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Sowiarnia   Sowiarnia - Page 4 EmptyCzw 10 Lip 2014, 20:24

Podniósł w końcu ręce i na krótki moment przeniósł wzrok na siedzącą wysoko Lorę, jak gdyby mógł ją w ogóle z tej perspektywy dostrzec. Nie wzdychał ani nie wywracał oczyma, chociaż streszczenie tego wszystkiego co się działo nie należało do najmilszych. Krew w ciele Amycusa podniosła swoje ciśnienie, a przez oczy przemknął pewnego rodzaju błysk. Jeśli chciałby zrobić krzywdę nauczycielowi, miałby całkiem spore problemy. Miał umiejetności, jednak nie aż takie jak dorosły mężczyzna.
Na krótki moment linie szczęk chłopaka stężały, a gdy wrócił spojrzeniem do Anastasii - nie miał niczego do powiedzenia. Odsunął się od miejsca, w którym stał i podszedł do niej niespiesznie. Nie zamierzał znać szczegóły, ani czekać aż Cassidy przeprosi. Już od niej usłyszał, że niczego nie żałuje.
Dlatego też położył dłoń na jej lewym ramieniu, stając po tej właśnie stronie i nachylił się w stronę twarz, aby wyszeptać czule kilka słów: - Módl się do swego boga, aby nasze małżeństwo nie doszło do skutku. - nie silił się na złowieszczy ton. Pod koniec posłał jej uprzejmy uśmiech, tak nie pasujący do wypowiadanych przez niego słów.
Nie czekajac na jej reakcję, odsunął się od niej i wsuwając dłonie do kieszeni, ruszył w kierunku schodów. Najwyraźniej, uważał rozmowę za zakończoną.
Anastasia Cassidy
Anastasia Cassidy

Sowiarnia - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Sowiarnia   Sowiarnia - Page 4 EmptyCzw 10 Lip 2014, 20:36

Nie sądziła, że jej słowa wywrą na chłopaku aż takie wrażenie. Może rzeczywiście uważał ją za kogoś zupełnie innego? Ale to już nie był jej problem. Nie miała najmniejszego zamiaru robić nic, co by poprawiło sytuację między nimi. Nie znała go. Ba! Spotkała go tylko jeden raz, a on śmiał uważać, że ją zna? Naprawdę to było nie w porządku.
W normalnych okolicznościach pewnie by się tym przejęła. Zaczęłaby płakać i lamentować, a kto wie, może nawet błagać o kolejną szansę. Jednak to nie wchodziło w grę. Była zbyt zmęczona wszystkim co się działo. Miała w końcu okazję, by przestać udawać i nie zamierzała z tego zrezygnować. Za dużo by ją to kosztowało. Zresztą może za dzień lub dwa w końcu zacznie żałować swoich czynów, jednak to było tylko gdybanie.
Gdy chłopak dotknął jej ramienia, nie spodziewała się jego słów. Jak można być aż takim bezlitosnym draniem i wysyłać aż tak sprzeczne sygnały? Zadrżała na samą myśl o tym, że ma być jego żoną.
- Wiesz co? - powiedziała, gdy ten zaczął odchodzić. -Faceci są do dupy. Sam chciałeś usłyszeć prawdę, a kiedy ci ją powiedziałam, zaczynasz mi grozić. Naprawdę tego nie rozumiem. Ale to nic. W końcu nie ty jeden uważasz mnie za tą złą w całej tej historii, prawda? - powiedziała, wymijając go. -I wiesz co? Wcale się ciebie nie boje, nie potrzebuje Boga żeby powiedzieć ci co o tobie myślę. Ale to może następnym razem. - to powiedziawszy szybkim krokiem opuściła sowiarnie.

/zt
Amycus Carrow
Amycus Carrow

Sowiarnia - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Sowiarnia   Sowiarnia - Page 4 EmptyCzw 10 Lip 2014, 21:03

Trudno było mu rozczytywać znaki wysyłane przez Anastasię, dlatego też starał się skupiać na jej ruchach, tonie głosu, drgnięciu mięśnia na twarzy czy zmrużeniu powiek. Niewielkie detale, o których wadze nie wiedziało wielu ludzi. Zatrzymał się na krótki moment, odwracając jedynie do połowy twarz, ażeby spojrzeć prawym profilem w stronę Anastasi oceniającej go jako dupka. Nie wysilał się na to, aby końcówka warg pomknęła do góry w ironicznym uśmieszku - to było zwyczajnie zbyt męczące i zbyt wiele kosztowało to Amycusa, aby mógł podarować dziewczynie taki gest. Znaczyła niezwykle niewiele w jego oczach, a swoimi słowami jedynie podkreślała swoją niedojrzałość i pstre myśli. Błędnie odczytywała jego intencje oraz słowa, których nawet nie wypowiedział.
Nie miał zamiaru odpowiadać na zarzuty na głos, patrząc jej w oczy kiedy go wymijała. Obserwował jej plecy, czekając aż kroki dziewczęcia ucichną w sowiarni.
Nie musisz się mnie bać, Anastasio. Teraz mnie nie znasz i nie masz podstaw, aby czuć przede mną lęk. Bądź harda i niezłomna, ale gdy otrzymasz nazwisko Carrow, staniesz się perfekcyjną żoną. Nie musisz mi nawet wierzyć, wystarczy że ja to wiem.

zt
Henry Lancaster
Henry Lancaster

Sowiarnia - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Sowiarnia   Sowiarnia - Page 4 EmptyWto 09 Gru 2014, 21:54

Świeże powietrze ocuciło Henry'ego, wyrywając go niezbyt delikatnie z tej bajki w jakiej siedzieli w kuchni. Gdy tak szedł to miał wrażenie, że przed chwilą jeździł Błędnym Rycerzem i teraz dopiero poczuł spokojny grunt pod stopami. Porażająca różnica między tym, co było pięć minut temu, a co dzieje się teraz. Niby nic, a powietrze tutaj było inne.
Objedzony piernikami, wypity dwoma piwami kremowymi czuł się pełen i miał o wiele lepszy humor niż rano. Podziękowania dla Wandy, która swoją otwartością wypełniła mu miło czas. Milej niż mógł się spodziewać. Jeszcze zanim wyszli z Hogwartu Henry wypożyczył od małego Puchoniątka z pierwszej klasy zwitek pergaminu, żeby nie musieć wracać się do dormitorium. Nie zdradził w jakim celu, obiecał tylko, że potem mu podrzuci ze dwa jak wróci do pokoju wspólnego.
Dziedziniec był wypełniony uczniami, ale za to błonia były spokojne i w połowie bezludne. Przeszli je spacerkiem i mogli dać sobie chwilę odpoczynku od ciągłego śmiania się. Tyle razy w ciągu jednego popołudnia nie uśmiał się jeszcze chyba nigdy. Co spojrzał na Wandę, jego szaroniebieskie oczy trochę jaśniały.
- Mam jakieś pióro gdzieś w kieszeniach... - wcisnął pergamin pod pachę i zaczął szukać w dżinsach czegoś do pisania. Drugi raz w ciągu dnia coś go tknęło i spojrzał przed siebie, jakby ktoś właśnie zawołał jego imię. Henry zatrzymał się przy samych schodach i zmarszczył brwi. Znowu coś mignęło mu przed oczami, ale zaraz to zbagatelizował. To normalne, że tutaj był wiele razy, przecież to sowiarnia. Miał jednak przeczucie, że powinien to pamiętać. Cokolwiek to było, z kimkolwiek tu był i o czymkolwiek rozmawiał. Otrząsnął się, puszczając to automatycznie w niepamięć. Wyjął jakieś stare pióro z końcówką zabarwioną niebieskim atramentem. Taki trik, że można pisać nim przez godzinę bez ryzyka pojawienia się kleksów. Pokonał schody raz-dwa, puszczając Wandę schodek wyżej, aby szła pierwsza. Jak tylko znaleźli się na górze, uderzył go specyficzny zapach ptasich piór i sów. Puchon włożył dwa palce do ust i zagwizdał łagodnie w jednej tonacji, rozglądając się po górze. Jedna jaśniutka sowa zleciała z najwyższej półki i poszybowała leniwie tuż w ich stronę. Miała ciemne końcówki piór, poza tym była sobie spokojną, uroczą płomykówką. Ptaszysko usiadło na wystawionej ręce, przytulając do siebie skrzydła. Huknęła w stronę Henry'ego rozchylając dziób. Wandzie posłała mądre, miłe spojrzenie.
- Siema mała. Wiem, nie było mnie dwa dni, ale w dormitorium mam dla ciebie świeże smakołyki. - podrapał ją za puszystym uchem. Weszli do środka i Henry oparł się bokiem o marmurowy prowizoryczny stolik. Podsunął Wandzie pod nos pergamin i stare pióro mając nadzieję, że jeszcze działa.
- Jestem kiepski w oficjalnych listach. - stwierdził z ciężkim sercem. Jego sowa zeszła na kawałek marmuru, przechylając się niżej z kolejnym łagodnym, ciepłym pohukiwaniem. Patrzyła na Wandę prosząco o rozpieszczanie. Uwielbiała pieszczoty. Dziobem pogłaskała wierzch jej dłoni. To był jej trik, który przynajmniej na Henry'ego zawsze działał.
- Uważaj, Nero lubi uwodzić, a jak zaczniesz ją drapać, to nie da ci spokoju. - ostrzegł Krukonkę, a sam drapał ją pod piórem, bo dał się omotać i nie mógł jej odmówić. Lancaster oparł się łokciami i uśmiechał pogodnie do dziewczyny. Wierzył w jej umiejętności pisarskie i w to, że wymyśli chociaż początek.
- Jak zaproponować Dropsowi przemalowanie brody? Nigdy jeszcze takich rzeczy nikomu nie proponowałem. - uniósł jedną brew, jakby dopiero teraz do niego dotarło jaki ten pomysł jest szalony i nienormalny.
Wanda Whisper
Wanda Whisper

Sowiarnia - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Sowiarnia   Sowiarnia - Page 4 EmptyWto 09 Gru 2014, 22:31

I naszej Krukonce świeże powietrze dobrze zrobiło. Cieszyła się chwilą wytchnienia od ciągłych żartów i dziwnych, niepokojących myśli, które biegły wokół Henryka. Do tej pory czuła dotyk jego dłoni. Powinna się otrząsnąć! Przecież ten chłopak tyle przeżył. Nie w głowie mu amory. Zresztą, ona ma egzaminy… Przez moment pozwoliła sobie na obserwację profilu Puchona, by zaraz się otrząsnąć i śmiało przechodzić przez dziedziniec, gdzie co chwilę wypatrywała znajome twarze. Na błoniach faktycznie kręciło się mniej osób, jednak to było bez znaczenia. Nie musiała się bać że ktoś ich zobaczy razem. W końcu tylko się włóczyli. Podczas ich spacerku niewiele się odzywała, za to uśmiech cały czas tkwił jej na buzi jakby nie chciał się odlepić i dać jej spokoju. Dalej nie wiedziała o co dokładnie w tym wszystkim chodzi, tylko cieszyła się, że ma plan na wieczór. Całkiem szalony plan.
Poczekała cierpliwie, aż jej towarzysz zbrodni znajdzie pióro – gdyby to mu się nie udało, to ona zamieniła by cokolwiek innego w daną rzecz. W końcu z transmutacji była całkiem niezła. Gdy szukany przedmiot mignął jej przed oczyma to ruszyli ku górze, on szybko pokonywał co drugi schodek jakby od tego czy będzie pierwszy zależało jego życie, ona natomiast na spokojnie, swoim tempem – jednak nie żółwim wskakiwała schodek po schodku. Gdy znaleźli się na miejscu, Wanda automatycznie zaczęła przeszukiwać wzrokiem swojej sówki, małego Fantka , którego nie zastała. Najwidoczniej ten jeszcze nie powrócił z wyprawy – na dniach miał przynieść jej odpowiedź od jednej z dalszych ciotek ze strony ojca. Sprawa jednak nie była tak pilna, dlatego nie przejmowała się tym zbytnio.
Zerknęła natomiast na blondyna, a zaraz i potem na malutką sówkę sunącą w ich stronę, na której widok się rozczuliła.
- Oooch, Nero! Jakaś Ty śliczna. – Natychmiast jej palec powędrował pod lewe skrzydełko zwierzątka i lekko ją popieściła w danym miejscu, skrupulatnie oglądając ją z każdej strony. Była malutką, jasną kuleczką – cudowna!
- Musisz ją rozpieszczać. Musisz. Inaczej ja będę to robić. – Dodała jeszcze, szczerze zadowolona ze spotkania ze słodką płomykówką, która przypadła jej do gustu. Nie tracąc jednak czasu zajęła zaraz miejsce przy stoliku, który się tu znajdował i przy którym siedziała nie raz i wzięła od Puchona pióro i pergamin. Oparła łokieć o blat i jeszcze korzystając z okazji zaczęła delikatnie głaskać Nero, tym samym nabierając się na jej triki. Nie mogłaby jej odmówić, tak czy inaczej.
- Chyba się w niej zakochałam. – Wyznała rozbawiona [co mogło zabrzmieć trochę dwuznacznie i niedorzecznie] i posłała sówce rozczulone spojrzenie, jeszcze ze dwa razy trącając ją palcem, by zaraz jednak skupić się na kawałku papieru leżącego przed nią. Zerknęła na Lancastera i zmarszczyła brwi. Końcem pióra przesunęła po podbródku zastanawiając się co można by tutaj napisać.
- Wyobraź sobie, że ja również. Nie wiem, nie wiem. Muszę pomyśleć. – Powiedziała prześmiewczym tonem pierwszy człon wypowiedzi i zaraz też westchnęła. Zaszurała stopą po posadzce i wydęła pełne usta. Przez chwilę milczała, tylko wpatrując się w inteligentne oczka pupila Heńka, gdy zaraz wpadła na pomysł.
- Okej, chyba mam. Najpierw … Hmm. ‘Drogi Panie Dumbledore.’ – Cóż za wspaniały początek, doprawdy. Wandzia pochyliła się nad kartką i zaczęła zawzięcie skrobać starając się robić więcej zawijasów niż zazwyczaj, by pismo wyglądało naprawdę elegancko i efektywnie. Przykładała się do tego, więc wyszło jej całkiem nieźle.
- ‘Obserwuję Pana już od jakiegoś czasu i stwierdzam, że Pana broda wydaje się bardzo zacna…’ – Parsknęła śmiechem, nie wierząc w to, że pisze takie głupoty do dyrektora szkoły. Oczywiście to co pisała mówiła na głos, w razie gdyby Henry nie mógł się po niej rozczytać. Zerknęła na blondyna znad pergaminu i uśmiechnęła się uroczo.
- Jak coś to mów jakie masz pomysły, to poprawię. – Poinformowała go o takiej możliwości i wróciła do pisaniny.
- ‘Lubię patrzeć na nią gdy powiewa na wietrze, albo gdy gładzi Pan ją zdecydowanymi, acz czułymi ruchami. ‘ – Twarz Krukonki poczerwieniała ze śmiechu. Przez chwilę trzymała doń przy ustach, by zaraz zamknąć oczy i tupnąć kilkukrotnie w celu uspokojenia się. Nie wiedziała skąd miała przypływ takiej mocy, ale cholera! To było jej potrzebne. Miała nadzieję, że te pleciuchy przypadną do gustu jej koledze.
- Hej, ale farbę do brody doślemy mu później. No i brokat. Bo wstążek to mam pełno. – Przypomniało się jej o najważniejszym. Położyła dłoń na ręce chłopaka, gdy właśnie o tym mówiła, otwierając szeroko patrzałki.
Henry Lancaster
Henry Lancaster

Sowiarnia - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Sowiarnia   Sowiarnia - Page 4 EmptyWto 09 Gru 2014, 23:03

Włóczenie się jest dobre, a jeszcze lepsze, jeśli ma się do tego towarzystwo. Nie musieli nawet za wiele mówić, a i tak Henry szczerzył się jak idiota bez powodu. Prezentował się teraz jak Puchon z prawdziwego zdarzenia, a Wanda była oryginalnym dodatkiem do tego popołudnia, no już zbliżającego się wieczoru. Wiele razy jak wychodził po obiedzie na błonia to wracał późnym wieczorem, jeśli nazajutrz nie było sprawdzianów, ale dzisiaj dziwił się sam sobie, że jest tak dobrze. Tak, jak powinno być. Już długi czas nie pojawiła sie w nim nagła ochota zaszycia się w dormitorium, co zdarzało mu się trochę często. Teraz miał nadzieję, że ten wieczór będzie trwał trochę dłużej niż zwykle i stworzą razem arcydzieło, które wyślą Dumbledore'owi w dobrej wierze oraz w trosce o jego siwą, imponującą brodę.
Roześmiał się złośliwie, bo Nero zdobyła sobie kolejną osobę, która ją uwielbiała od pierwszego wejrzenia.
- Rozpieszczam, ale sama widzisz co robi. Lgnie do każdego, kto się do niej uśmiechnie. - zanurzył rękę w puszystych piórkach ptaszyska i pogłaskał swą pierwszą sowę, która towarzyszyła mu od pięciu lat. Uśmiechnął się szerzej widząc jak Nero zdobywa serce Wandy. I to z jaką łatwością, wystarczy być słodkim, puszystym i pięknym.
- Ja też, od pięciu lat. Jak nikt inny cieszy się na mój widok, choćbym jej nie odwiedzał kilka dni. - przytaknął Wandzie, samemu podpisując się pod jej słowami. To łatwo było mu stwierdzić, bo dotyczyło ptaszyska, które zna od pięciu lat. Zapytany o inne relacje z ludźmi, nie znalazłby odpowiednich słów. Kaleka emocjonalny od zawsze. Nie pamiętał czego nauczyła go Soleil. Jej imię w myślach bardzo mocno go ocuciło, jakby właśnie ktoś wylał na niego kubeł zimnej wody. Zmarszczył czoło i uprzejmie poprosił Soleil w myślach, aby nie była kubłem zimnej wody tylko spokojnym obłoczkiem, który go nie nawiedzi tejże nocy tak, jak to było w zeszłej. Głos Wandy przywrócił go do rzeczywistości.
- Masz rację, to jest super zwrot. - nawet na myśl mu nie przeszło się sprzeczać. Oryginalne, kreatywne... no ale jest, to się liczy. Pisanie listów do Dropsa łatwe nie jest, skoro mają być jeszcze anonimowymi duszami.
- Mnie ciekawi czy on ją mierzył i co on w niej chowa, bo to przecież oczyw...ejj! - nie dokończył, bo sówka postanowiła poskubać mu włosy, skoro tak się opierał i wystawiał głowę pod jej dziób.
- [/b]Farba i brokat później, hm...[/b] - próbował wymyślić coś konstruktywnego. Poświęcił na to całe dwie minuty i pod koniec procesu "wymyślania" zdał sobie sprawę, że nic nie wymyślił. Gapił się na Wandę głaszczącą jego sowę i patrzył jak pisze na pergaminie. Zupełnie, jakby to było coś fascynującego. Zmarszczył znowu czoło i przywołał się do porządku w myślach. Piwo kremowe nie upija, to dlaczego zachowuje się jakby sporządził sobie jedną szklankę whisky? Wymamrotał coś pod nosem, gdy Nero znowu skubnęła go, ale teraz w rękaw chcąc drapania wszystkich obecnych rąk. Rozpieszczone małe słodkie bydlę. Poddał się posłusznie i głaskał lewe skrzydło.
- 'Brody staną się modne lada sezon... nie myślał Pan nigdy, aby ją przemalować?' Nie umiem wymyślać jak ty, Łando. Dopisz coś może, że załatwimy mu eliksir albo farbę w jego ulubionym kolorze. - zajrzał na maleńkie literki na pergaminie. Sowa dalej się przymilała i go co jakiś czas zaczepiała, gdy zapomniał drapania albo nie daj Merlinie, zwolnił.
Wanda Whisper
Wanda Whisper

Sowiarnia - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Sowiarnia   Sowiarnia - Page 4 EmptyWto 09 Gru 2014, 23:39

Pisała sprawnie to co Henry jej podpowiedział i zatrzymała wzrok na chłopaku, zaraz po tym jak zrobiła kropkę na końcu zdania. Wykrzywiła usteczka rozmyślając nad jego pytaniem. Między brwiami pojawiła się jej zabawna zmarszczka – taka sama jak podczas ważenia jednego z trudniejszych eliksirów.
- W sumie moglibyśmy poprosić go o zmierzenie. Chociaż nie wiem czy mu się będzie chciało. Ale o to-to! O skrytce napisze! – Uniosła kciuk do góry pokazują mu tym samym, że wpadł na doskonały pomysł i znowu zawiesiła spojrzenie na pergaminie wypełnionym jej pismem.
- ‘…aby ją przemalować… By pozostać zawsze modnym i cool musi Pan przemyśleć tą sprawę poważnie. Jest Pan w końcu jednym z najbardziej rozpoznawalnych czarodziei i musi się Pan godnie prezentować na te reszty. W tym sezonie modne będę błękity paryskie, musztardowe żółcie i szmaragdy. Osobiście proponuję Panu… – Tutaj dziewczyna stanęła i zmrużyła oczyska starając się przypomnieć łagodną twarz Albusa, z jego okularami połówkami. Potem spojrzała na Henryczka atakowanego przez mały dzióbek słodkiej Nero, do której znowu wystawiła palec, by ją trochę pogłaskać. Uśmiechnęła się delikatnie dosłownie na moment skupiając się tylko na tym małym zwierzaczku. W międzyczasie podsunęła list Puchonowi, by mógł go ocenić zupełnie przez przypadek trącając jego dłoń. Wanda znowu poczuła jakby ktoś poraził ją prądem – miała ochotę syknąć. Spojrzała tylko przepraszająco i znowu starała się zapanować nad drżeniem ręki. Na całe szczęście mogła lekko pieścić sówkę paluszkami, by znowu móc uspokoić swoje myśli i serce, które kołatało jej w piersi jakby chciało z niej wyskoczyć. Nie usłyszała co mamrocze Henry, jednak z pewnością ją to ciekawiło. Może mówił coś ciekawego o niej? Albo o ich liście? Przygryza dolną wargę i chwilę ją possała, po czym oderwała się od Nero i wróciła do ciężkiej rozkminy nad listem.
- Jak myślisz… Dropsowi lepiej będzie w niebieskim czy żółtym? Chyba w niebieskim, nie? Żółty mógłby go postarzyć… – Spytała jak gdyby nigdy nic i zasępiła się. Poczekała na odpowiedź chłopaka i znowu zapisała.
- ’ …Panu żółć/błękit, ponieważ to właśnie on podkreśla kolor Pańskich mądrych oczu. Proszę się zdecydować. Może sam Pan wpadnie na inny odcień, który by Panu pasował? Warto zdecydować się na zmiany. ‘ – Dopisała ozdobnik do ‘z’ i uśmiechnęła się pod nosem. Nie wierzyła w to co się dzieje. Gdyby ktoś powiedział jej dwa tygodnie temu, że będzie pisać do Dropsa anonimowy list i tak dobrze się przy tym bawić to chybaby kogoś wyśmiała. Chociaż nie, nie przypominam sobie by czternaście dni temu Wandzia aż tak chętnie odsłaniała zęby. Chyba, że z bólu. Szatynka wolała jednak teraz nie myśleć o tym i owym, o gorszych czasach, które pewnie dopadną ją wtedy gdy nie będzie przy niej nikogo życzliwego. Gdy napotka spojrzenie kogoś, kto jej nie lubi, kto nią gardzi. Wzdrygnęła się na samą myśl, szczerze nie mając zbytniej ochoty wracać do dormitorium, gdzie nie będzie pewnie mogła zasnąć przez natłok wydarzeń dnia dzisiejszego. Spuściła na moment wzrok nie wiedząc sama co teraz począć. Pióro w jej dłoni zadrżało, a ona otworzyła usta by coś powiedzieć. Nie wydobyła z siebie jednak żadnego dźwięku, tylko ponownie zaszurała nogą, by nieco ją rozprostować.
Ach, miała napisać o dodatkach.
- ‘Do następnego listu dołączę również farbę w wybranym odcieniu oraz niezbędne dodatki, które sprawią, że będzie Pan wyglądał olśniewająco niezależnie od tego w jakiej sytuacji się Pan znajdzie.’ – Dopisała jeszcze na końcu P.S: Proszę mi tylko zdradzić. Czy chowa Pan coś w środku brody? Wygląda ona na wspaniałą i obszerną kryjówkę. Pozdrawiam, X. Złożyła podpis, w miarę fantazyjny, by trudno było zidentyfikować jej sposób pisania i podsunęła znowu pracę swojemu przyjacielowi do oceny. Minę miała już przyjaźniejszą, rysy jej złagodniało, a pojrzenie znowu nabrało blasku. Robienie czegoś szalonego jednak miało swoje plusy i całkowicie ją odstresowywało.
- Nie krępuj się i popraw jak coś Ci nie będzie pasować, Henry. – Zwróciła się do niego po imieniu. Dopiero teraz zdała sobie sprawę, że podoba się jej jego imię i to jak jej usta układają się przy wymawianiu go. To było strasznie głupie co pomyślała więc odwróciła szybko wzrok, by znów zająć się sówką, niezależnie od tego gdzie się znajdowała.
- Mam nadzieję, że Drops okaże się łaskawy i nas nie wywali za to, jeżeli jakimś cudem się dowie, że to my. No i byłoby naprawdę fajnie gdyby nam odpisał, prawda? – Spytała, starając się jednak spojrzeć w jego jasne i wesołe tęczówki, w których mogłaby się zagłębić gdyby tylko miała więcej odwagi.
Henry Lancaster
Henry Lancaster

Sowiarnia - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Sowiarnia   Sowiarnia - Page 4 EmptySro 10 Gru 2014, 21:38

- Ja daję na oko jakieś dwa metry tej brody. No, może trochę mniej, ale tak średnio to musi być półtora metra. Ciekawe ile lat ją zapuszczał. A może Drops urodził się z taką brodą? - kolejne filozoficzne pytanie, rozkmina i szukanie odpowiedzi. Henry chętnie zebrałby taki wywiad, ale jak już sam przed sobą przyznał, brakowało mu odwagi. Iść do Dropsa i po prostu zapytać o długość brody? Na trzeźwo nie da rady, a po pijaku lepiej się mu na oczy nie pokazywać.
Wyprostował szyję wyglądając co tam jest napisane na pergaminie. Przeleciał wzrokiem raz i dwa, nie doszukując się niczego, do czego mógłby się doczepić. Nawet jakby znalazł to i tak by nie powiedział. Wandzie szło świetnie i nie trzeba było sie nawet o to wykłócać. Poczuł łaskotanie na ręku, gdy przypadkiem dziewczyna musnęła go dłonią przy podawaniu pergaminu. Nawet jak się odsunęła, dalej go skóra łaskotała. W komentarzu zacisnął jedynie mocniej szczękę.
- Co to na gacie Merlina jest błękit paryski, yy... szmaragd? Musztarda jest żółta, nie lepiej po prostu napisać: żółty? Drops jest może i najinteligentniejszym czarodziejem na świecie, ale to facet, Łando. Wątpię, żeby wiedział co to jest paryski błękit. - uniósł brwi widząc przed oczami po prostu kolor niebieski. I nic więcej, żadne paryskie coś. Paryż ma coś wspólnego z błękitem? Henry nie myślał o tym w takich kategoriach, ale to chyba kobiece barwy i żaden osobnik płci męskiej tego nie pojmie.
- Wypraszam sobie, masz coś przeciwko żółtemu? - z rozbawieniem wyprostował sie i posłał Wandzie wyzywające spojrzenie. Henry był odziany w żółty kolor jak tylko się dało. Żółć to element herbu Hufflepuffu, to odcien złota, skoro byli przy kolorach.
- Ale racja, niebieski jest cool. Nie wiem czy mu pasuje, bo nie patrzę jak dziewczyna, ale wierzę tobie na słowo i Drops też uwierzy. - przyznał rację i otrzepał rękawy. Gdy Wanda przechodziła chwilowy wewnętrzny kryzys, Henry'ego nie było. Poszedł on do sowich półek i wspiął się na trzecią, stawiając stopy do poszczególnych nor. Sięgnął z legowiska Nero niedojedzone krakersy, które jej tu zostawił dwa dni temu. Sowa lubiła jeść te ciastka tylko z ręki. Tak to sama przynosiła sobie jakieś martwe zwierzaki i je pałaszowała. Wrócił po trzech minutach bez żadnych szkód. Do swetra przyczepiły się dwa pióra, których się pozbył dwoma dmuchnięciami. Podsunął Nero krakersy, a ta jak było to do przewidzenia, dziabnęła je z ręki.
- Ciekawe kto cię tak rozpuścił. - mruknął, próbując znaleźć winnego. Oczywiście, że kobiety w domu Lancasterów. Zajrzał przez ramię Wandy do listu.
- To dopisz jeszcze gdzie ma wysłać odpowiedź zwrotną. Może tutaj na siódmą półkę od góry i piątą od lewej strony? - zaproponował i zamilkł, prawiąc komplementy w duchu łaskoczącym go w policzek włosom Wandy, gdy tak schylał głowę i czytał ten drobny maczek. Ponownie uderzył go zapach wanilii przywodząc od razu na myśl: pierniki. Już na zawsze tak będzie się mu to kojarzyło, a pierniki będą przypominały śmiech Wandy, czyli lek na schorowaną duszę. Przez chwilę miał ochotę zgarnąć te kosmyki za jej ucho, ale na szczęście opamiętał się, wybił sobie z głowy podobne myśli i hardo zacisnął palce w pięść.
- Wiesz, Łando. Chyba nikt jeszcze nie wyleciał z Hogwartu za to, że proponował dyrektorowi szkoły przemalowanie brody. Trzeba raczej trochę więcej, żeby nas stąd wyrzucił. Jakbyśmy sami mu to potajemnie przefarbowali jak śpi, to wtedy taak. - uśmiechnął się i wyprostował, oddalając od siebie słodkie zapachy wanilii, pierników i śmiechu.
Wanda Whisper
Wanda Whisper

Sowiarnia - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Sowiarnia   Sowiarnia - Page 4 EmptySro 10 Gru 2014, 22:12

W sumie to ciekawy pomysł chodzić tak za dyrektorem i niby to przypadkiem, gdy się pochylał czy coś zmierzyć mu brodę. Wanda zastanawiała się czy posiada w kufrze coś takiego jak centymetr, a zwłaszcza taki długi, skoro Henry daje brodzie Dropsa ze dwa metry. Kolejna zagwostka do wyjaśnienia dla ich wspaniałej drużyny.
- No coś Ty. Myślisz, że jego mama oplatała mu tą brodę wokół niego? Wiesz, taki prowizoryczny kocyk. – Obwinęła się niewidzialnym kocem by zobrazować co miała na myśli i zaraz uśmiechnęła się szerzej czując absurdalność tej wypowiedzi.
- Poza tym o to możemy spytać w kolejnym liście. – Wzruszyła ramionami i spoglądała na niego, badając jego reakcję, gdy czytał o barwach jakie zaproponowała Albusowi Whisperówna. Wydęła wargi i zaczekała aż chłopak przestanie roztrząsać się nad dzikimi nazwami tak prostych kolorów. Z tego wszystkiego, widząc jak wygląda słodko miała ochotę pogłaskać go po blond czuprynie. Zamiast tego wypuściła powietrze i wywróciła oczami.
- Henry, Henry, Henry. Ja rozumiem, że to co napisałam jest…No jest jakie jest, ale musimy dać do zrozumienia Dropsowi, że nie koresponduje z byle kim, a ze znakomitościami, które znają się na tym i owym. – Wyjaśniła jaki ma na celu zabieg fantazyjnego dobierania słów. Miała nadzieję również na łaskawsze spojrzenie dyrektora do którego trafić ma ten list. Gdy Heniek spytał ją o żółć i o to czy ma coś przeciwko niemu tylko uśmiechnęła się kącikiem ust i posłała mu rozbawione spojrzenie.
- Żółty to najcudowniejszy kolor na świecie. Oczywiście zaraz po niebieskim. – Podroczyła się z nim trochę, twierdząc w duchu, że oba kolory są wyjątkowo ładne i całkiem pasujące do siebie.
Nie zauważyła chwilowego zniknięcia chłopaka, bo zbyt zajęta była przeżywaniem wydarzeń z ostatnich miesięcy. Jednak mogła odczuć ulgę, że jej towarzysz niczego nie zauważył – wolała trzymać go na dystans jeżeli chodziło o jej problemy. Wolała również by ten nie dowiedział się o jej tragedii, gdy sam ma tyle na głowie.
Dopiero jakiś ruch i delikatny zapach przywrócił Whisperównę na ziemię. To Lancaster czaił się u jej boku, na co ta zareagowała natychmiastowym drżeniem nóg. Przełknęła ślinę i uniosła wzrok na sympatyczną facjatę blondyna i przez chwilę z czułością obserwowała jak ten karmi swoją sówkę. Kiwnęła głową gdy usłyszała podpowiedź co do zwrotu listu i ponownie zadrżała, tym razem na całym ciele gdy ten zajrzał jej przez ramię. Szybko dopisała na dole dodatkowe informacje i odłożyła pióro na bok jeszcze przeglądając całość, by sprawdzić czy na pewno nadaje się do wysłania.
- No dobrze, to list już mamy. – Podsumowała i odwróciła twarz w stronę Puchona, który okazał się być tak blisko. Serce dziewczyny zabiło mocniej, a dłonie poczęły się pocić. Uśmiechała się dalej nie wiedząc zbytnio co powiedzieć, jednak ten zaraz jej odpowiedział. No tak, wywalenie ze szkoły. Faktycznie trzeba było się o to postarać. Ale Wandzia jak to Krukonka wolała dmuchać na zimne.
- O nie. Super się z Tobą knuje, ale chyba nie zdobyłabym się na to, by pofarbować mu brodę. Jeszcze nie oszalałam. – Powiedziała, kręcąc przy tym głową. Wysłanie listu było świetnym i zabawnym pomysłem, który pewnie okaże się strzałem w dziesiątkę, ale samemu… wkradnięcie się na teren Dropsa? No way.
Szatynka wzięła list do ręki i by je czymś zająć zaczęła zwijać pergamin w rulonik.
Henry Lancaster
Henry Lancaster

Sowiarnia - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Sowiarnia   Sowiarnia - Page 4 EmptyCzw 11 Gru 2014, 18:05

Można i chodzić za Dropsem z centymetrem,ale to raczej by ich zauważył, gdyby macali go po brodzie. Musieliby mieć pelerynę niewidkę czy coś w tym stylu, żeby ich plan się powiódł na wypadek jakby Dumbledore nie zdradził długości swego dorobku życia.
- Nie wiem, ale widziałaś kiedyś Dumbledore'a bez brody? To tak jakby... jeść ciastka czekoladowe bez czekolady. - wyglądał dokładnie tak. To było coś dziwnego i wolał o tym za długo nie myśleć, bo jeszcze Drops bez brody śniłby się mu po nocach. A w nocach miał już zapewnione atrakcje i więcej nie potrzebował.
- No ale skoro ma odpisać to musi wiedzieć o jakie chodzi kolory. Jak tak czytam ten list to od razu widać, że ma się do czynienia z profesjonalistką. Nawet pismo masz profesjonalne, ale te kolory to jakiś tajny szyfr. - powiedział śmiertelnie poważnie, patrząc dla pewności na drobny maczek Krukonki.
Przyznał rację, że kolor żółci i niebieskiego dobrze ze sobą kontrastuje. Oba są pogodne i luźne i nie sprawiają kłopotów i nie przyprawiają o ból głowy jak na przykład ma to w zwyczaju zieleń czy czerwień. Miał tu na myśli większą większość ślizgonów i kilka osób z gryfolandu.
Wyraz twarzy Wandy znowu go tknął. Kolejny raz w ciągu jednego popołudnia i nie umiał wyjaśnić czemu się tym przejmuje. Przecież są tylko znajomymi, przyjaciółmi od trzech dni odkąd odkryli, że są przy sobie normalni i mogą się pośmiać z błahostek. Oddał przestrzeń do oddychania Krukonce przechodząc na drugą stronę ich stolika. Sięgnął od Wandy list zwinięty w rulonik, aby uczynić honor Nero.
- Okej Nero, masz ważne zadanie. - pogłaskał rozleniwione ptaszysko, obdarowane dzisiaj wyjątkowo czułymi pieszczotami głównie ze strony Wandy. Przyczepił jej do chudej nogi list, sprawdzając trzy razy czy mocno się trzyma. - Drops ma wieżę tam na północnej stronie. Jak polecisz tam to zostaw mu list, a my zaczniemy z Wandą uciekać zanim Dumbledore wpadnie na pomysł przyjście tutaj. I poleć na łowy, nie wracaj od razu do sowiarni, okej? - wyjaśnił sówce co i jak, podsuwając jej pod dziób jeszcze kilka krakersów na wypadek gdyby trzeba było ją przekupić. Puchon skinął Krukonce i podeszli do wyjścia, na schody. Sowa tymczasem usiadła mu na ramieniu wżynając się pazurami mu w rękaw mundurka. Huknęła i przytuliła dziób do ramienia... Wandy, a potem wzbiła się w powietrze trzepocąc skrzydłami i bijąc Henry'ego po twarzy ciepłymi piórami. Wypluł białe coś z ust.
- Jestem normalnie zazdrosny. Moja własna sowa mnie zdradza. - udał, że bardzo go zabolała miłość do Wandy ze strony Nero, o którą dbał o tyle lat. Przeczesał palcami włosy, a te dalej były rozwalone na głowie wrażliwe na każdy powiew wiatru. Lancaster schował ręce do kieszeni i obserwował biały punkcik na niebie. Za niedługo powinni zwiewać.
Wanda Whisper
Wanda Whisper

Sowiarnia - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Sowiarnia   Sowiarnia - Page 4 EmptyCzw 11 Gru 2014, 18:44

Czekoladowe ciastko bez czekolady? To przecież czysta profanacja… Czekoladowe ciastka przecież są najlepsze, najsmaczniejsze i w ogóle! Te chrupiące kawałki czekolady, które pod wpływem ciepła roztapiają się w ustach, mmm. Pyszota. Dlatego w myślach Wandzia przyznała rację Henry’emu i postawiła kciuk w górę co do trafności porównania. Także wolała nie myśleć o Albusie, bo snów z nim w roli głównej mieć nie chciała. Aż wzdrygnęła się na samą myśl … Pląsający Drops bez brody. Uch.
- Dziękuję. Starałam się jak mogłam, by sobie nie pomyślał, że piszą do niego jacyś uczniowie… chociaż i tak pewnie to mu przyjdzie na myśl, ale… Trzeba stwarzać pozory. – Powiedziała i zmarszczyła nosek znów słysząc jojczenie co do oryginalnych nazw kolorów. Wzdychając, sięgnęła po swoją różdżkę i zanim jeszcze zwinęła list w rulonik stuknęła końcem czarodziejskiego badylka w papier mrucząc coś pod nosem, a słowa ‘błękit paryski’, ‘musztardowy’ i ‘szmaragd’ zalśniły delikatnie takim kolorem jakim odpowiadała pełna ich nazwa, tak, by nawet głupiątku młodzieniec nie miał problemu z odróżnieniem ich. Taka mała podpowiedź, udoskonalenie arcydzieła i zwieńczenie ich pomysłu. Panna Whisper uśmiechnęła się zadowolona do siebie pod nosem i schowała magiczny przedmiot, tam gdzie wcześniej się znajdował i spojrzała na Henryka z miną typu Zadowolony? – bądź jej parodią, jak kto woli…
Podała tajny list Puchonowi i tylko w milczeniu obserwowała jak ten szykuje Nero na ciężką wyprawę, aż na drugi koniec terenu szkoły. Miała do wykonania bojowe zadanie i Wendy trzymała mocno za nią kciuki, wiedząc doskonale, że ta sobie poradzi. Przez chwilę sama dziewczyna miała okazję przypatrzeć się młodzieńcowi, który poważnie wyjaśniał sówce o co chodzi, co i jak. Widok, który miała przed oczyma był naprawdę słodki i wart uwiecznienia. Aż żałowała, że nie miała przy sobie aparatu…
- No już, już. Przecież wiesz, że da sobie radę. Mądra z niej dziewczynka. – powiedziała z przekąsem i pomiziała jeszcze rzeczoną po małym łebku, rozkoszując się miękkością jej piórek, tym samym przechodząc do wskazanego miejsca. Zerknęła na poczynania słodkiego zwierzątka, jak ta wbiła pazurki w sweter Puszka, a potem i ona poczuła jej dzióbek na swoim ramieniu, przez co zrobiło się jej strasznie miło. Niezrozumiała wcześniejszej zagrywki Nero, jednak teraz kompletnie nie zwracała na to uwagi, bo czuła tylko cudowne ciepełko w okolicach serca, które trzymało się do tej pory. Spojrzała na sówkę czule i nie odwracała wzroku do momentu, gdy ta nie wzniosła się w powietrze. Potem ciemne patrzałki Wandzi wylądowały na twarzy Lancastera. Kompletnie nie przeszkadzał jej bałagan na łepetynie Puchona. Wręcz przeciwnie, Dodawał mu uroku.
- Nie bądź zazdrosny. Postaram się Ci jej nie zabrać…Chociaż… No sama nie wiem. – Wyszczerzyła się do niego dalej czując przemiłe uczucie ekscytacji i czegoś jeszcze. Trąciła Henryczka łokciem i skinęła głową w kierunku schodów, by powoli, powoli zaczęli wynosić się z sowiarni.
- Jak myślisz, czy to nie będzie zbyt podejrzane jeżeli nagle zaczniemy biec? Akurat teraz? Może stwarzajmy pozory i przejdźmy się na spokojnie. Alboooo rozdzielimy się. Cokolwiek. – Trajkotała jak najęta, byle by tylko dziwne odczucie względem kolegi zniknęło. Zerknęła na niego raz jeszcze, by móc spojrzeć na jego przystojną buzię i zaraz odwróciła wzrok, jakby bojąc się, że złapie ją na gorącym uczynku. Miała ochotę zbliżyć się do niego i zrobić coś szalonego, jednak tylko rozsądek na razie trzymał ją na miejscu. Nie chciała chłopaka wystraszyć, ale mimo to… Westchnęła i zeszła jeden schodek.
Perspektywa rozstania się z Lancasterem była bolesna, ale i nieunikniona.
Henry Lancaster
Henry Lancaster

Sowiarnia - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Sowiarnia   Sowiarnia - Page 4 EmptyCzw 11 Gru 2014, 19:22

- Co ty. Pomyśli, że to profesjonaliści. Jeśli Nero mnie nie wyda, będzie przekonany, że piszemy z "Czarownicy" czy coś. No, ostatecznie z "Lustra". - byli tak profesjonalni, że niemożliwym było pomyśleć, że list pisali nieprofesjonaliści. Henry miał nadzieję, że otrzymają odpowiedź jakos tak niedługo to zdążą napisać z tym do Lustra. Bardzo rzadko czytał bzdury tam wypisane, bo nie zawsze dostawał pismo do rąk. Tylko raz ktoś chyba pomylił się i położył mu to na poduszkę w dormitorium, ale plotki się niosą i tak. A w każdej plotce tkwi ziarno prawdy. Przyda się im jakis fakt i rozkmina na temat brody Dumbledore'a. Lepsze to, niż mieliby obgadywać Filcha, a to bywało niebezpieczne.
Posłał wyszczerz Wandzie, bo teraz taka mała podpowiedź zapewniała stuprocentowe zrozumienie o co chodzi w tych zaszyfrowanych kolorach. Drops był inteligentnym czarodziejem, ale wciąż pozostawał facetem. I to nieżonatym, a więc jak tutaj odszyfrować dziwne nazwy kolorów? Na szczęście nie było takiego już problemu. Najlepiej to porównywać kolory do jedzenia. Wtedy każdy facet to rozpozna i takie fantazyjne nazwy są jak najbardziej widziane.
Zadarł głowę oglądając znikającą sowę. Nigdy go jeszcze nie zawiodła, a jej aktualna misja była trudna no i ryzykowna. Płomykówek w szkole było mnóstwo tak samo jak śnieżnych sów, to raczej Dumbledore ich nie wykryje. Spacerkiem ruszyli w "ucieczkę", zaś Henry starał się wyglądać całkowicie niewinnie i poważnie. Nie wychodziło, skoro gapił się co jakiś czas przez ramię sprawdzając czy Nero już wraca. Nie, za wcześnie. Wróci dopiero za piętnaście minut i poleci od razu na łowy jak ją o to prosił.
- Rozpieszczasz ją Wando i będę ją do ciebie słał jak nie da mi spokoju. I będziesz ją drapać pół dnia, zobaczysz. - pogroził jej, uśmiechając się przy tym i przecząc "groźnym" słowom. Powoli ruszył schodkami w dół już wiedząc, że zaraz wróci do dormitorium i bajka się skończy. Powróci wisielczy humor, a jak rano się obudzi będzie miał wrażenie, że to popołudnie było tylko snem albo wspomnieniem sprzed obozu. Rzadko, czasami przed oczami pojawiała mu się jakaś scena albo uczucie, ale to było bardzo ulotne i nie potrafił na tej podstawie czegokolwiek się o sobie dowiedzieć. Bądź o kimś. Tam w sowiarni jak wszedł pierwszy raz, poczuł ścisk w sercu i mógł jedynie przypuszczać, że ostatnim razem nie czuł się tutaj dobrze.
- Okej, zachowujmy się normalnie. I wyglądajmy. - spokojnie skomentował jej nagłe trajkotanie i przejęcie. - Ale to musisz się wyluzować, bo jesteś przejęta bardziej ode mnie. - lekko dźgnął ją ramieniem, uśmiechając sie pogodnie. Przypisał jej spięcie misji Nero. Nigdy nie pomyślałby, ze to przez niego. Nigdy by na to nie wpadł. Udało się im przejśc w miarę normalnie na sam dół, a więc zeszli z widoku. Tym samym tempem weszli na pagórki i skierowali się do Hogwartu, powoli, nieśpiesznie. Wbił spojrzenie w swoje buty i zamilkł bez powodu.
- Dobrze Wando, czas kończyć tę bajkę. - powiedział poważnie starając się to jakoś ubrać w żart czy coś podobnego. - Uratowałaś mi dzisiaj dzień. Dzięki. - spojrzał jej prosto w brązowe oczy. Trzymał ręce w kieszeniach i zgarbił się nieznacznie. Odprowadzi ją do szkoły i zejdzie do lochów i zaszyje się nad jakąś książką. Ostatecznie wyciągnie Dwayne'a na knucie na boisku i przed snem i kolacją potrenują sobie jeszcze rzuty, a potem zaplanują trening. Ale wtedy to już będzie co innego i czar pryśnie.
Wanda Whisper
Wanda Whisper

Sowiarnia - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Sowiarnia   Sowiarnia - Page 4 EmptyCzw 11 Gru 2014, 20:09

Myśli Wandy błądziły znowu wokół jej przepowiedzianej już kariery… Niewiadomo jednak czym Wandzia miałaby się wyróżniać. Czy niezwykłym talentem pisarskim, magicznym czy nieprzeciętną urodą? A może wszystko naraz? Oczy dziewczyny zabłysły, gdy ta cieszyła się w duchu, że list przypadł Puszkowi do gustu. Miała również nadzieję, że i dyrektor szkoły spojrzy na ich wspólne wypociny życzliwym okiem. W końcu nie napisali niczego zdrożnego, a dobre rady jeszcze nikomu nie zaszkodziły.
- To i tak fajnie. Ciekawe jednak co z tego faktycznie wyjdzie. – Powiedziała kryjąc podekscytowanie i jeszcze raz zacisnęła kciuki, by im się udało. Sama często czytywała ‘Lustro’ – lubiła zwłaszcza kącik dotyczący urody i horoskop, który raz się sprawdzał, a raz wprowadzał Whisperównę w błąd. Dlatego też od czasu do czasu sama starała się wróżyć sobie z fusów po kawie czy czegoś innego, by mieć pewność, że jeżeli co jej nie wyjdzie to ta ma prawo obwiniać tylko siebie, a nie gazetę.
Szatynka widząc zdezorientowanie chłopaka, jak ten się martwi o sowę i powodzenie ich misji, położyła dłoń na ramieniu kolegi i tylko ścisnęła je lekko, dając mu do zrozumienia, że Nero sobie poradzi, a ten powinien zająć myśli czymś innym. Odwzajemniła uśmiech, który jej posłał, a groźby puściła mimo uszu. Przecież to będzie przyjemność zajmowanie się pupilkiem Prefekta z Hufflepuff’u – może nawet ją codziennie karmić i zapewniać pół godziny darmowego masażu łepetynki. Wzruszyła ramionami natomiast i zrobiła niewinną minkę.
- Nie ma problemu, Henry. Tylko uważaj, bo nie będzie chciała do Ciebie wracać. Będzie jej u mnie za dobrze. Za dobrze. – Powtórzyła ze śmiechem i zaczęła schodzić na dół, starając się nie potknąć ani nic. Słysząc jego radę odetchnęła raz i drugi, wygładziła włosy i jak gdyby nigdy nic liczyła sobie schodki pozostające jej do pokonania. Będą jak profesjonaliści. Wykonują swoją robotę po cichu i zachowują się całkowicie normalnie, nie wzbudzając przy tym nikogo podejrzeń. Są boscy. Gdy ten ją trzepnął lekko, ta znowu miała ochotę mu oddać, jednak posłała mu przez ramię nieodgadnione spojrzenie.
- Pfff, ja przejęta. W życiu nie byłam bardziej wyluzowana! – Zatrajkotała prześmiewczo i czując już pod stopami zwykłe, szare podłoże westchnęła jakby ze smutkiem i zaczęła się kierować wzdłuż drogi, ku szkole. Idąc obok Henryka nie mówiła prawie nic. Spoglądała tylko jak słońce powoli chyli się ku zachodowi, i jak poszczególne okienka w budynku zapalają się. Spędziła z Puchonem niemal cały dzień, a jeszcze nie miała dość. Gdyby mogła zostałaby z nim jeszcze, jednak nie wiedziała czy ten nie ma żadnych planów. Nie chciała mu się narzucać, prowokować kolejnego spotkania… Tyle niewiadomych!
Ona pewnie wróci do dormitorium, poplotkuje z koleżankami i weźmie się za naukę. Zakopie się w bibliotece, albo w pokoju wspólnym i przy akompaniamencie śmiechów i chichów znajomych z domu będzie rozmyślać. No, opcji jest wiele.
Gdy Lancaster się odezwał, gdy do jej uszu doszedł jego poważny ton ta natychmiast się spięła i powoi obróciła ku niemu buzię. Jego słowa były tak bardzo smutne, że ta nie wiedziała co powiedzieć. Może jest nadzieja na kolejne spotkania, które faktycznie się odbędą? Jej oczy zalśniły, akurat wtedy kiedy ten na nią spojrzał. Wytrzymała jego spojrzenie dziarsko i szła dalej, zastanawiając się co też mu powie gdy znajdą się pod szkołą. Długo się nie nawymyślała, bo dosłownie za dwie, trzy minutki trafili pod wrota prowadzące do Hogwartu. Szatynka przystanęła i westchnęła cicho, odgarniając włosy za ucho i obdarzyła Puchona skrępowanym spojrzeniem, coś skrywającym. Przez chwilę milczała i dopiero w pewnym momencie otworzyła usta.
- Nie mów tak nawet. To ja powinnam Ci jeszcze raz podziękować za wspaniały dzień. Już dawno się tak nie uśmiałam… – Zaczęła szczerze, splatając swoje obie dłonie i zaczęła wyłamywać palce, trochę stresując się tym pożegnaniem. Znowu podniosła na niego roziskrzony wzrok, a kąciki jej ust samowolnie uniosły się, trochę nieśmiało.
- I mam nadzieję, że spotkamy się jeszcze niedługo. Przecież odpowiedź Dropsa nie może wiecznie czekać. – Zaśmiała się trochę nerwowo, będąc w pełni świadoma tego, że dyrektor im odpisze. Czuła to w kościach! Spojrzała w bok, potem znowu na niego i przygryzła dolną wargę, tak naprawdę nie chcąc rozstawać się z chłopakiem teraz, kiedy uśmiech dosłownie nie schodził jej z gęby! Czuła jak serce bije jej mocno, a ona sama drży, jak żołądek się jej skręca. Nie chciała stąd odchodzić…
Dlatego wiedząc, że postępuje niewłaściwie… Jeszcze raz rzuciła spojrzenie blondynowi, który zapewne stał przed nią i pozwalając sobie na więcej niż powinna [hohoho!] objęła go mocno, jakby chciała mu przekazać, że naprawdę cieszy się z ich spotkania. Ponownie owionęła go intensywnym zapachem wanilii i przylgnęła do niego cała, przeklinając siebie w duchu. Gdy jej usta znalazły się w okolicach jego ucha jeszcze szepnęła.
- Jesteś wspaniały, wiesz? – Zaśmiała się ochryple i na zakończenie tego popołudnia przycisnęła pełne i słodkie wargi do jego policzka, obdarzając go delikatnym buziakiem. Odsunęła się od niego z żalem, bardzo niechętnie i dalej czując rozszalałe serce, a teraz i rumieniec na buźce zaczęła się śmiać. Chyba z siebie, a może z tej sytuacji. Machnęła ręką i odwróciła się by chwycić za klamkę drzwi. Zanim jednak weszła do środka, obejrzała się raz jeszcze i posłała mu wdzięczne, jasne spojrzenie, trochę przydługie jak na jej gust.
Po chwili zniknęła.

[z/t]
Henry Lancaster
Henry Lancaster

Sowiarnia - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Sowiarnia   Sowiarnia - Page 4 EmptyCzw 11 Gru 2014, 20:43

Oddanie sowy pod opiekę Wandy było i nawet wygodnym pomysłem, ale to oznaczało zdradę jego płomykówki. Jak tylko przypominał sobie jak ludzie ją rozpieszczają, robiło mu się słabo. Henry też gdzieś tam w połowie czuł ciepło wobec zwierząt, ale jak ktoś tak rozpuszcza sowę, to kto potem musi to zdzierżyć? Właściciel. Nero była bardzo kochana, przekonywała do siebie każdego, a następnie żądała pieszczot i trudno było jej odmówić. Gdzie ta asertywność wobec ptaszyska...
Niby to zaakceptował "wyluzowanie" Wandy, ale wiedział swoje. Mówiła szybciej, jakby się zdenerwowała i rzucała mu szybkie spojrzenia jakby chciała sprawdzić czy on też ma pietra. Oj tam, Drops to dobry człowiek. Ma poczucie humoru, bo też się naśmiewa z Filcha na przykład na rozpoczęciu ro...i znowu Filch. Żarty na jego temat są nieśmiertelne.
Droga od sowiarni do drzwi wejściowych wizualnie była długa, a pokonali ją szybko chociaż szli powoli. Czas umyka przy osobach, z którymi czuje się lepiej.
- Ja też. Ciągle oglądałem grobowe miny i sam taką miałem. - przyznał, bo rzeczywiście tak było. Rodzice i dziadek nie cieszyli się z jego powrotu do szkoły. Nie chcieli go tutaj puścić, musiał podnieść się z łóżka, szybko stanąć na nogi i doprowadzić do skutku przyjazd do Hogwartu i kontynuowanie nauki. Towarzystwo Wandy ułatwiło mu zapomnienie o tym na chwilę. Jego nerwy odpoczęły, mózg przestał wyć od kłębiących się złych myśli uderzających się wzajemnie o wnętrze czaszki, a twarz jeszcze go nigdy nie bolała od wybuchów śmiechów.
- Spotkamy, spotkamy.- machnął na to ręką, niewiele się nad tym zastanawiając. Hogwart może i był wielki, ale świat był za to mały i prędzej czy później znowu na siebie wpadną. Czy to na pierniki, czy to na obiecane przemycenie do łazienki prefektów czy to w Wielkiej Sali albo ogólnie, celowo, jak oboje będą mieć doła i będą potrzebowali kogoś, komu brakuje piątej klepki. Zatrzymał się pod drzwiami i zmrużył oczy, bo zachodzące słonce znajdowało się idealnie za głową Wandy.
Chociaż miał wytrenowaną spostrzegawczość przez liczne treningi quiddticha, nie zauważył co Wanda knuje. W jednej chwili stała przed nim mając sobie iść do swojego dormitorium, a teraz drobne ramionka go mocno objęły śląc prosto w jego twarz potężną dawkę waniliowo-miodowego powietrza. Tym razem to nie były pierniki, a Wanda. Ciepłota jej ciała była szokiem termicznym dla Henry'ego, który nie reagował przez długie kilkanaście sekund. Tak samo jak na moście, tak i teraz wahał się co robić. Musnął ręką gęste loki dziewczyny zastanawiając się dlaczego zareagowała tak spontanicznie wobec niego. Zdążył jeszcze odebrać wrażenie nagłej gorączki jak tylko owinął go gorący oddech tuz przy uchu. Nie spodziewał się usłyszeć takiego pytania, przecież odpowiedź była jasna jak słońce. Te słowa i tak trafiły wprost do serca przez co Henry zmieszał się enty raz, uszy mu ponownie poczerwieniały i lada chwila, a zacznie się jąkać. Ciarki przeszły mu po plecach i przez te pół minuty miał trudnośc z oddychaniem. Dostał nawet buziaka, chociaż nie wiedział za co. Wanda zniknęła, pozostawiając po sobie słodkie powietrze i mrowienie w palcach. Henry miał w planach iść za nią i skręcić do lochów, ale nie dał rady. Stał jak kołek i dotknął swojego policzka, a jego uszy jeszcze bardziej poczerwieniały. Nawet sensownie się nie pożegnał, bo tylko stał sztywno i nie wiedział za bardzo co się dzieje.
Po pięciu minutach podszedł do niego jakiś odważny drugoklasista z Hufflepuffu i zapytał czy Henry zaraz się wykrwawi, zemdleje czy umrze i czy będzie widział dzięki temu testrale. To go tknęło i obudziło. Warknął na młodszego kolegę bez powodu i szybkim krokiem poszedł do siebie. Nie miał pojęcia dlaczego się zdenerwował. Może to przez to, że Wanda zniknęła, a młody wspomniał nazwę zwierzęcia, ściśle związanego z jego brakiem pamięci, co czuł podświadomie? Ogarnęło go wielkie zmęczenie.

[zt]
Sponsored content

Sowiarnia - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Sowiarnia   Sowiarnia - Page 4 Empty

 

Sowiarnia

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 4 z 6Idź do strony : Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6  Next

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Marudersi :: 
Hogwart
 :: 
Wieże
-