|
| |
Autor | Wiadomość |
---|
Aria Fimmel
| Temat: Re: Sowiarnia Nie 22 Cze 2014, 00:18 | |
| Udawanie pracy wychodziło Arii bardzo dobrze, a woźny czepiał się bardziej drugiej Fimmel, która nawet nie próbowała chwycić za wiadro. Krukonka w porównaniu do Porunn, nie uważała się za kogoś lepszego. Czasem nawet czuła się gorsza i niewidzialna, choć niezauważalność niosła ze sobą zarówno plusy jak i minusy. Gdy Filch stanął nad siostrami, nie dała się wyprowadzić z równowagi i nawet na niego nie zerknęła. Myślami była daleko, zastanawiając się, czy Charming już zdążył odnaleźć Gilgamesha i wykonać swoje zadanie. Przed oczami stanęła jej rozeźlona twarz Ślizgona i musiała się skupić, by się nie zaśmiać. Z rozważań wyrwał ją dopiero nieznajomy męski głos. Podniosła głowę, by spojrzeć na intruza, który w tym momencie miał zadatki na wybawiciela. Choć Krukonka rzadko zagląda w oczy nieznajomym, jasnoniebieskie tęczówki chłopaka były pierwszą rzeczą, która przykuła jej uwagę. Wrzuciła prawie nieużywaną gąbkę do wiadra i czekała na dalszy rozwój wydarzeń. Była wręcz pewna, że Filch nie pozwoli im od tak ruszyć z pomocą zagubionemu uczniowi. Kąśliwą uwagę skierowaną w jego stronę uznała za niestosowną i krzywdzącą – woźny może nie wyglądał najlepiej i był jaki… był, ale nawet on, zdaniem Arii, zasługiwał na szacunek. Miarkę przebrała chwila zawahania w odpowiedzi Porunn, gdyż dziewczyna była pewna słowa, które nie zostało wypowiedziane i zamienione na poprawne wyrażenie. - Jak już wspomniała moja siostra, jest to pan Filch, woźny naszej szkoły, któremu należy się szacunek – zaskoczyła samą siebie i nim zdążyła się zastanowić, z jej ust zaczęły się same wymykać słowa. Najchętniej dorzuciłaby jeszcze, że chłopak nie wygląda na rówieśnika woźnego i dzieli ich spora różnica wieku, więc nie powinien się tak odnosić do starszej osoby, ale nagły przypływ odwagi został szybko stłumiony przez nieśmiałość, która zawsze w pewnym momencie wygrywała. Miała tylko nadzieję, że woźny nie odbierze jej wypowiedzi opacznie, w końcu chciała tylko stanąć w jego obronie. Nie zdziwiłaby się jednak, gdyby uznał to za próbę podlizywania się, wszak Filch mógł sam się przedstawić i wypowiadać w swoim imieniu. Nagle dotarło do niej, że niepotrzebnie się uniosła, skoro jednak istniał malutki promyczek nadziei na wyrwanie się z tego miejsca. - Jeżeli pan Filch się zgodzi, możemy ci pomóc – dodała ciszej, już bardziej niepewnie. |
| | | Argus Filch
| Temat: Re: Sowiarnia Pon 23 Cze 2014, 16:27 | |
| Pani Norris była jedyną istotą, do której Filch był przywiązany. Porunn musiała mieć dosyć mocno popsuty światopogląd, skoro zakładała rzeczy, które w latach siedemdziesiątych i osiemdziesiątych, a także w przyszłości nigdy nie miały miejsca na świecie. Może to wybujała dziecięca wyobraźnia? Z pewnością tak. Ślizgoni słynęli z bogatej wyobraźni i zmyślania, jak i kłamania sobie żywo w oczy, aby poczuć się lepiej. Kotka była kotką, to przyjaciółka, którą sobie ukochał i nigdy jej nie opuści. Widocznie to charłak był zdolny do cieplejszych uczuć, a uczeń slytherinu nie. Różne rzeczy dzieją się na świecie. Wtargnięcie ucznia podirytowało woźnego. Nie przewidział, że jakikolwiek uczeń zechce tu przychodzić wtedy, gdy on tu jest. Musiał jednak odpuścić w pewien sposób. Każdy miał tu prawo przyjść wysłać sowę. Gdyby chłopak po prostu przywitał się i zapytał o drogę, nie byłoby najmniejszego problemu. Niestety, odezwał się, przyprawiając charłaka o zmianę koloru skóry na twarzy, tym razem na ciemnoczerwony. Przypominał osobę, która się dusiła. - Oczywiście, że zabłądziłeś smarkaczu. Zejdź mi z oczu, jeśli nie chcesz dołączyć do panny Fimmel. - umyślnie użył liczby pojedynczej. Zerknął na Krukonkę.- Jazda stąd. Odprowadź go do Dumbledore'a. Skoro twoja siostra jest taka dzielna i heroiczna, posprząta za ciebie cały parter sowich bobków. - obnażył żółte, krzywe zęby ukazując szparę między dwoma przednimi. Nie przewidywał miłosierdzia. Krukonka okazała mu należyty szacunek i to pozwoliło jej na zejście ze stanowiska pracy. Bardziej rozjuszyła go jej siostra, której da popalić. Dopilnuje, aby jej ręce były czerwone od krwi i bólu, który sobie wyrzeźbi w skórze za brak manier i wybujałą wyobraźnię. Mówił prawdę świadcząc, że w slytherinie ludzie radzą sobie bardzo dobrze z mugolskimi robotkami. - Do roboty. Nie wyjdziesz stąd dopóki parter nie będzie lśnił. A wy, wynocha! - wydarł się na pozostałą dwójkę uczniów, machając na nich rękoma. Pani Norris zaprzestała polowania na sowę i zamachnęła się ostrymi szponami, odstraszając nowego ucznia i Krukonkę. Może ta komiczna dwójka nie posiadała różdżki i nie miała w sobie magii, ale dopiec potrafili. Porunn chciała być bohaterką poświęcającą się w imię siostry? Proszę bardzo. Podpadła Filchowi. Nikt jej teraz nie uratuje. Jest skazana na jego łaskę. - Kochanie, przypilnuj dziewczyny, aby nie używała różdżki. - poprosił czule kotkę, która w odpowiedzi uniosła wysoko ogon i znalazła się tuż obok ślizgonki. Tym razem nie dopuści wylania na siebie wiadra z wodą. Miała nauczkę.
/Vincent i Aria, idźcie już na zakończenie roku. Porunn wypuszczę w następnym poście, jak napisze, że pracuje to przeskoczę w czasie. |
| | | Porunn Fimmel
| Temat: Re: Sowiarnia Wto 24 Cze 2014, 17:38 | |
| Porunn zmarszczyła brwi, słysząc słowa woźnego. No kurna no nie! Wiedziała, że jej nie lubił i nawet nie miała zamiaru się o to kłócić. Uderzyła pięścią o ścianę i chwyciła za gąbkę. Z impetem zmoczyła ją w wodzie, które rozlała się na wszystkie strony i walnęła nią o jeden z pierwszych boksów i gniazd. Szorowała zażarcie, a jej twarz zaczęła przypominać wielkiego pomidora, takiego już przeleżałego jakiś czas w kuchni na stole. Nienawidziła pracy fizycznej, a już szczególnie nie takiej, która miała związek z odchodami sów. Zapomniała już o tym, że ktokolwiek tutaj był, oddając się pracy. Dopiero po jakimś czasie spojrzała na Norris, która chyba znów szykowała się do skoku na sowy. Porunn tupnęła nogą, jakby chciała ją przegonić, ale wiedziała, że kotka nawet na nią nie zwróci uwagi, co najwyżej obnaży swoje kły, jakby chciała pokazać jaka to ona była niebezpieczna. Znów wróciła do pracy, co jakiś czas zerkając na swojego puchacza, który bacznie się jej przyglądał. W dodatku chyba z politowaniem i pewną dozą irytacji. Porunn jak zwykle chciała postawić na dumę, co niekoniecznie jej wyszło. Jak to się działo, że zawsze unikała Filcha jak tylko mogła, a teraz… siedziała zamknięta w sowiarni czyszcząc sowie odchody. To będzie długi szlaban…
/Jak napiszesz posta Filchem, to weź mnie od razu z/t-nij proszę.
|
| | | Argus Filch
| Temat: Re: Sowiarnia Sro 25 Cze 2014, 15:35 | |
| Po co się złościć, skoro otrzymało się to, czego się oczekiwało? Panna Fimmel chciała ochronić siostrę i proszę bardzo, Filch na to przystał. Pytanie, kto ochroni ślizgonkę przed jej własnym temperamentem i irytacją woźnego? Ano nikt. Gdy dwójka uczniów zeszła posłusznie schodami, opuszczając sowiarnię, charłak przystanął nad pozostałą mu dziewczyną. Zrobił jej pouczający wykład na temat szanowania książek, mienia szkolnego, nauczyciela i nawet kotów! Gadanie usypiało, męczyło i z pewnością nie pomagało przy tak ważnej pracy jaką jest praca fizyczna. Czas wlókł się w nieskończoność, a usta Filcha nie zamykały się ani na chwilę. W sowiarni pojawiło się paru innych uczniów, jednak na widok brzydkiej żółtobrązowej twarzy Filcha, wycofywali się zgodnie postanawiając wysłać pocztę o innej porze dnia. Charłak opowiadający o regulaminie szkolnym jest niebezpieczny. Z przyjemnością złapałby jeszcze więcej uczniów, aby dołączyli do panny Fimmel. Dopiero gdy słońce znalazło się za horyzontem, woźny ziewnął i przetarł oczy. Tak fajnie mu się gawędziło z uczennicą, która tymczasem wyczyściła cały parter. Miał pewne zastrzeżenia co do jej pracy, lecz uwaga na temat obecnej godziny nakazała Filchowi oddać honor obowiązkom i zwolnić dziewczynę ze szlabanu. Zanim ją puścił, pouczył ją dwukrotnie o szacunku wobec wszystkiego co ją otacza i nie zrażając się jej morderczym spojrzeniom, odprowadził ją do wielkiej sali, a potem dopilnował, aby skierowała się wprost do lochów. Jego humor uległ poprawie. Nie ma nic lepszego niż mały, solidny szlabanik tuż przed kolacją.
[z tematu ewryłan] |
| | | Henry Lancaster
| Temat: Re: Sowiarnia Czw 26 Cze 2014, 21:12 | |
| Henry przechodził korytarzem ze stosem ulotek w rękach i w torbie. Upiorni Wyjcy w Hogsmade! Nie mógł tego przegapić. Tak więc na prośbę Madame Rosmerty razem z Harley rozdawał wszystkim ulotki i przyklejał je gdzie się dało. Nie można przegapić takiego wydarzenia! Upiorne Wyjce pojawiały się w Hogsmade baardzo rzadko, a ich sława była potężna. Przykleił zwitek do ściany, uśmiechnął się do zdjęcia i pognał dalej przed siebie. UPIORNE WYJCE W HOGSMADE Uwaga ludzie! Frank Lemarchal, wokalista i lider zespołu Upiorni Wyjce, we wczorajszym wydaniu Czarownicy powiadomił swoich licznych fanów o nadchodzącym koncercie w Hogsmade. Odbędzie się on 10 lipca 1977 roku, niedaleko Wrzeszczącej Chaty. Mało tego! James Backerman, sławny gitarzysta zapowiedział, że do wygrania będą ekstra koszulki Upiornych Wyjców. Jest to główna nagroda przewidziana za najlepiej wykonany jego ulubiony utwór pt "This is the night". Koszule są unikalne, niedostępne w żadnym sklepie, tylko podczas koncertu w Hogsmade. Nie możecie tego przegapić! Koszt biletu wynosi tylko 40 galeonów, zaś miejsca VIP i w Loży Honorowej (tuż obok naszego zaproszonego Ministra Magii) 80 galeonów. Połowa środków zostanie przekazana na akcje charytatywne, które mają na celu pomoc osobom poszkodowanym przez działalność Śmierciożerców. Bilety można nabyć u wspaniałej Madame Rosmerty, która wyjątkowo zgodziła się prowadzić punkt sprzedaży od godziny 10:00 do 21:00 w "Trzech Miotłach" od poniedziałku do soboty. Za kupno pierwszych dziesięciu biletów, zobowiązała się podarować po jednym piwie kremowym, a więc nie zwlekajcie! Liczba biletów jest ograniczona! |
| | | Anastasia Cassidy
| Temat: Re: Sowiarnia Pon 30 Cze 2014, 21:09 | |
| .Anastasia był wyprana z wszelkich możliwych emocji. Wyszła z gabinetu jak na autopilocie, z pustym wzorkiem, zgarbionymi plecami oraz czerwonymi policzkami. Podejrzewała, że po tak długim czasie jaki spędziła w gabinecie dyrektora, wieści o jej „zabawie” już zdążyły się roznieść po całym zamku. Naprawdę nie miała ochoty z nikim się widzieć. Najchętniej ukryłaby się w jakimś schowku i tam przeczekała kilka dni, aż plotki zaczną słabnąć. Bała się spojrzeć innym w oczy, zdając sobie sprawę z tego, że pewnie wszyscy już wiedzieli. Aristos i jej pogarda w oczach, gdy ich przyłapała świadczyła sama o sobie. Miała plan. Chciała szybkim krokiem przebiec przez korytarze, ukryć się w swoim dormitorium pod łóżkiem i wreszcie pozwolić sobie odczuwać wszystkie skłębione emocje, które powstrzymywała odkąd weszła do gabinetu. Zrobiła krok w przód, gdy zauważyła krążącą w powietrzu sowę. Gdy ptak zleciał niżej ukazując jej liścik, dziewczyna westchnęła. Szybko przeczytała krótką wiadomość. Choć skreślone, w oczy rzucały jej się trzy słowa. „Nasz bal zaręczynowy”. Nie mogła tego zignorować. Odetchnąwszy głęboko, skierowała się do sowiarni, gdzie miał na nią czekać Amycus. Po paru minutach raczona była już skrzekiem najróżniejszych sów i sówek. Jej wzrok od razu spoczął na rozgniewanej twarzy Amycusa. Po prawej dostrzegła swoją Kloris. Zbliżyła się do niej, gładząc ją po piórkach. - Jestem, co chcesz wiedzieć? – zapytała, nie patrząc na chłopaka.
|
| | | Amycus Carrow
| Temat: Re: Sowiarnia Pon 30 Cze 2014, 21:11 | |
| Amycus stał oparty przy oknie skierowanym na północ, z wyciągniętym w bok ramieniem, na którym przesiadywała Lora. Czyściła przez jakiś czas swoje pióra, w oczekiwaniu na kolejne zadanie od właściciela, jednak nic nie wskazywało na to, ze chłopak będzie chciał wykorzystać ją do przenoszenia listu. Kroki roznoszące się echem tuż przy zejściu na schody wzmogły uczucie gniewu w Ślizgonie, ponieważ już trzy osoby zdążyły nakarmić swoich podpiecznych nim ostatecznie ujrzał Anastasię. Zamierające stukanie obcasików kobiecego obuwia zmusiło go do podniesienia głowy i zainteresowania się otoczeniem, a nie szponami Lory. Sylwetka Krukonki nie jawiła się aż tak wspaniale jak podczas uroczystości ku czci przegranej w meczu, kiedy tańczyła przed nim z odsłoniętym brzuchem. Zmarszczył bez słowa brwi i szarpnął gwałtownie ręką, przez co Lora zerwała się ze skrzekiem niezadowolenia i rozdarła nieznacznie naskórek Ślizgona. Amycus wsunął dłonie do kieszeni spodni, aby nie dać Cassidy okazji do ujrzenia zaciskających się pięści. - Prawdę. – Odpowiedział niezwykle lakonicznie, nie zdejmując z niej swojego ciężkiego spojrzenia. Empatia była ostatnią emocją, która leżała w jego możliwościach odzwierciedlania. Nie zastanawiał się nad tym, co mogła czuć Krukonka podczas spotkania z dyrektorem i że znów będzie musiała opowiadać wszystko to, co w gabinecie. |
| | | Anastasia Cassidy
| Temat: Re: Sowiarnia Pon 30 Cze 2014, 21:12 | |
| Gdyby była jasnowidzem i przewidziałaby skutki czynu, którego się dopuściła, pewnie by się powstrzymała. A przynajmniej tak próbowała sobie wmówić. Słowa Leo dotknęły ją głęboko. Nie sądziła, by ten mężczyzna, który dotykał jej z taką zachłannością, a jednocześnie czułością, potrafił być tak obojętny. Nie pierwszy raz zawiodła się na kimś, komu nie powinna ufać. Dlaczego więc dopuściła się takiego czynu? Może dlatego, że wreszcie miała dość czekania aż ktoś inny zwróci na nią uwagę. Może dlatego, że będąc z Leo czuła się piękną i dojrzałą kobietą. A może po prostu dlatego, że choć raz chciała zrobić coś dla samej przyjemności. Anastasia nie spodziewała się, że dostanie wiadomość od panicza Carrowa. Sądziła, że chłopak zdążył sobie znaleźć inny obiekt zainteresowania. Ostatecznie w ogóle się nie znali. Mimo tego, że wciąż czuła fascynację na myśl o Ślizgonie, w obecnej sytuacji nie miała siły się z nim zmierzyć. A już zdecydowanie nie była przygotowana na to, jak zareaguje. Spojrzała na niego wielkimi oczami, rozchylając odrobinę wargi. Westchnęła przeciągle, odrobinę się garbiąc. - Prawdę? A po co ci prawda, skoro i tak nie zamierzasz mi uwierzyć? – zapytała, powracając spojrzeniem do swojej sowy. Przez chwilę milczała, zastanawiając się po co mu to wszystko. Dlaczego tak bardzo przejmował się całą sytuacją. I dlaczego napisał „bal zaręczynowy”? –Prawda jest taka- zaczęła drżącym głosem –że to, co się działo nad brzegiem Cię nie dotyczy. Nie jestem z tobą związana, więc nie mam żadnego obowiązku ci się tłumaczyć z tego co tam zaszło. Zresztą – uśmiechnęła się ironicznie –sądząc po twoim wyrazie twarzy doskonale wiesz, co się stało.
|
| | | Amycus Carrow
| Temat: Re: Sowiarnia Pon 30 Cze 2014, 21:12 | |
| Ciężko było podejrzewać Anastasię o zapomnienie historii związanej z imprezą Ślizgonów, a już na pewno Amycus nie podejrzewał jej o to. Wymiana sów między nimi nie zakończyła się tylko pustym, gołosłowiem prośby o spotkanie, jednak miała w przyszłości niedalekiej się rozwinąć. Inna sprawa, że wcześniej panna Cassidy postanowiła dopuścić się całkiem wyuzdanych czynów w miejscu publicznym. Carrow lustrował ją bez większego entuzjazmu, zaś ciemny brąz jego oczu tylko co jakiś czas uwydatniał gniew z powodu jej bezczelności oraz uprzedzeń, które zaćmiewały ogląd na jego osobę. Twarz Ślizgona nie zmieniła się nawet o jotę, kiedy posądziła go o trwanie w przestarzałym systemie własnych racji i ślepej wierze w to, że uwierzy plotkom. Istota ludzka zawsze fascynowała go pod względem złożonych ścieżek myślenia, szczególnie w kwestiach interpersonalnych. Już teraz wiedział, że odpowiednie dobieranie słów zostanie zwyczajnie zignorowane przez Anastasię i wszystko odbierze w taki sposób, jak zinterpretuje jego wypowiedź – bez uwzględnienia intencji Amycusa. Zbył milczeniem jej retoryczne pytanie, którym mogła ugodzić kogoś bardziej wyczulonego na punkcie swojego „ego” niż panicz Carrow. Przypatrywał się jej z takim samym, gniewnym wyrazem twarzy jak dwie minuty wcześniej. Nie zsuwał ani na moment tego spojrzenia, rejestrując wszelkie pozostałości po reakcjach organizmu sprzed całego zdarzenia i obecnie: zaczerwienione oczy odpychały go, jednak zacięte mięśnie świadczyły wyraźnie, że dziewczyna zamierza obrać strategię atakującą – nie obronną. - Plotki bywają zwodnicze, zaś duchy uwielbiają przeinaczać różne sprawy. Podczas naszego spotkania, które miało się odbyć w najbliższy weekend, zamierzałem ciebie poinformować o aranżacji, jakiej dokonali nasi rodzice. Małżeństwa, moja droga Anastasio. – Powiedział bez ogródek, dostrzegając jak bardzo wyuzdana potrafi być Krukonka stojąca przed nim. Przed oczyma wciąż miał obraz niewinnego rumieńca na policzkach, który tracił całą swoją otoczkę przy ów pamiętnym tańcu. Czyżby Anastasia lubowała się w szukaniu odpowiedniego kochanka? Nie zdawał więcej pytań, ponieważ gniew zaczął ustępować niezwykle powoli obojętności. Czyżby nawet i ta najbardziej prymitywna emocja miała zostać mu właśnie teraz odebrana? Rozluźnił mięśnie twarzy i wypuścił spokojnie powietrze, przenosząc spojrzenie w górę, na siedzącą u samego szczytu Lorę. – Rozumiem, że nie takiego obrotu sprawy się spodziewałaś. – Zagadnął po niedługiej chwili, tonem zupełnie wyrwanym z kontekstu: miękkim i łagodnym, lekko zmyślonym. |
| | | Anastasia Cassidy
| Temat: Re: Sowiarnia Pon 30 Cze 2014, 21:30 | |
| O nie, nie mogłaby tego zapomnieć. Wydawać by się mogło, że to właśnie od tamtego spotkania i tamtego tańca wszystko zaczynało się pieprzyć. Oczywiście, w tamtym momencie była jeszcze niewinną dziewczynką, do końca nie rozumiejącą co to pożądanie. Jednak już wówczas wiedziała, że to czego doświadczała, nie skończy się na tym jednym, niby niewinnym spotkaniu. Gdy tylko otrzymała wiadomość o planowanym spotkaniu, które nie doszło do skutku, była jeszcze bardziej podekscytowana niż zazwyczaj. Dopiero po rozmowie z Yumi jej entuzjazm nieco osłabł. Wciąż się zastanawiała dlaczego jej przyjaciółka, aż tak bardzo unikała tematu związanego z chłopakiem. Wiedziała, że Yu miała swoje tajemnice. Nigdy nie zmuszała jej do zwierzeń, jednak ten jeden raz chciała wiedzieć wszystko, co wie o Carrowie. Nie bez powodu także mogła stwierdzić, że chłopak nie był jej obojętny. Nie wiedziała tylko w jakim stopniu. A teraz to… Dziwne, że świat tak lubował się w płataniu figli. Musiał się uwziąć na Cassidy. Była tak wyczerpana psychicznie, że nawet nie zauważała chłodnego spojrzenia Amycusa. Nie obchodziło jej to, co o niej myślał. A przynajmniej tak sobie wmawiała. Słysząc jego słowa, dziewczyna wzięła drżący oddech. A więc jednak. Nie mogła uciec od swojej rodziny, która i tak zamierzała podejmować za nią wszelkie decyzję. Małżeństwo? Miała tylko 16 lat. Nie widziała się w roli żony i matki. Spojrzała na niego, upewniając się czy mówi prawdę? Ostatecznie mógł ją przecież oszukiwać. Jednak z jakiegoś niewytłumaczalnego powodu, dziewczyna czuła, że nie mógłby jej okłamać. Nie wiedziała co na to odpowiedzieć. Miała zbyt wielki mętlik w głowie, by znaleźć odpowiednie słowa, pasujące do zaistniałej sytuacji. Oparła się plecami o ścianę, ukrywając twarz w dłoniach. Wszystko się komplikowało. Nie wiedziała czy zdoła to wszystko udźwignąć. - Żartujesz? – prychnęła-Przed kilkoma godzinami przyłapano mnie z nauczycielem w niedwuznacznej sytuacji. Zostałam ukarana i jestem pewna, że Filch znajdzie mi doskonałe zajęcie na ponad pół roku. A teraz jeszcze to? Małżeństwo? Przecież ja cię nie znam! – w jej głosie doskonale było słychać panikę. –To musi być zły sen – szepnęła, kręcąc głową z niedowierzaniem. Oddychała ciężko, próbując przywrócić swojemu sercu normalny rytm. Gdy wreszcie jej się to udało, podniosła spojrzenie i utkwiła je w chłopaku. –Jak możesz być taki spokojny? – zapytała, zastanawiając się co myśli o tej całej sytuacji.
|
| | | Amycus Carrow
| Temat: Re: Sowiarnia Wto 01 Lip 2014, 15:04 | |
| Drżenie oddechu i głosu, podczas wypowiedzi było dokładnie tym, czego się po niej spodziewał. Już podczas pierwszego, przypadkowego spotkania czuł, że dziewczyna potrafi kierować się emocjami – zupełnie tak, jak Alecto. Porównanie obu panien było poniekąd trafione, gdyż pod tymi względami były niezwykle podobne. Pod wpływem pożądania nie były w stanie racjonalnie myśleć. A przynajmniej tak to właśnie widział Amycus. Przyglądał się bladej twarzy, którą skrywała Anastasia pod rozszerzonymi nieznacznie palcami. Przytłoczenie tą informacją nie było tym, o czym marzyło, dlatego też nie ruszał się i zerknął na nią jedynie kątem oka, aby okazać jakieś zainteresowanie. Prawdą było jednak to, że dziewczyna mogła tego nie zauważyć – zajęta swoimi myślami. Pytania, którymi go zasypywała puścił mimo uszu, stwierdzając dość prędko iż odpowiadanie na nie może wpłynąć negatywnie na ich początkowe stosunki. Jak na razie Amycus miał związane ręce, przez co podjęcie decyzji o odrzuceniu Cassidy jako potencjalnej małżonki musi zostać dobrze uargumentowany. - Odkąd tylko pamiętam, moje małżeństwo miało zostać odgórnie ustalone z czyjąś rodziną. Zdążyłem się przyzwyczaić do tej myśli, a odmówienie wiązałoby się z wydziedziczeniem. – Oczywiście nagiął nieznacznie prawdę, aby osiągnąć prostą drogą całkiem spory cel. Jak na razie odsunął spojrzenie od jej sylwetki, odpychając się od parapetu i wsunął niedbale dłonie do kieszeni spodni, popatrując pod swoje stopy przez chwilę. – Zamierzałem o tym porozmawiać z tobą podczas tego spotkania, jak się umawialiśmy sowami. Jak sama widzisz, sprawa się nieźle pokomplikowała. – Wzruszył lekko ramionami, przedstawiając panience Cassidy nieco zdezorientowanego Carrowa. Inna kwestia, czy mu uwierzy.
|
| | | Anastasia Cassidy
| Temat: Re: Sowiarnia Wto 01 Lip 2014, 18:47 | |
| Dziewczyna nie wiedziała co myśleć o całej zaistniałej sytuacji. Powiedzieć, że miała mętlik w głowie byłoby niedopowiedzeniem. Z jeden strony strasznie się bała tego jak wszystko miało wyglądać. Bała się wychodzić za kogoś, kogo praktycznie nie znała. Jednak z drugiej strony nie potrafiła się okłamać. Carrow fascynował ją od ich pierwszego spotkania. Miał w sobie coś, co ją ciekawiło. Poza tym nie można było mu odmówić tego, że był przystojny. Nie klasycznie tak jak widywało się na okładkach magazynów. Ale jakoś tak inaczej, tajemniczo. Spoglądając na niego, zastanawiała się co naprawdę myślał o zaaranżowanym małżeństwie. Słuchała go uważnie. Była ciekawa jak to było dorastać w rodzinie, w której wszystko było jasne od samego początku. Czy gdyby sama wiedziała, że kiedyś będzie zmuszona wyjść za mąż za obcego chłopaka, czy zachowałaby się tak samo spokojnie jak on w tej chwili? -Tak, można tak powiedzieć – parsknęła śmiechem. Po chwili podeszła do niego i spojrzała mu prosto w oczy. Nie bała się go tak jak za pierwszym razem. Teraz jedynie chciała go trochę lepiej poznać. Wiedziała, że sama nie zdecyduje się otwarty bunt wobec decyzji rodziców. Amycus spoglądał na nią z rezerwą, jakby sam do końca nie wiedział jak to miało wyglądać. –Chyba nie jesteś zbyt zadowolony z wyboru naszych rodzicieli – westchnęła, uświadamiając sobie powagę sytuacji.
|
| | | Amycus Carrow
| Temat: Re: Sowiarnia Wto 08 Lip 2014, 19:13 | |
| Nie był zaskoczony pokonaniem przez nią tego niewielkiego dystansu, ponieważ wiele osób w ciągu całego jego życia próbowało wyczytać cokolwiek z oczu Amycusa. Jeszcze nikomu nie udało się dostrzec dokładnie tego, co tak naprawdę siedziało w głębi serca tego chłopaka z prostego powodu – każdy interpretował ciemną głębię oczu wedle własnych przekonań i możliwości czy uprzedzeń. I jakoś niespecjalnie przeszkadzało mu to, że czasem ludzie inaczej odczytywali jego intencje. - Powiem otwarcie, że z chwilą gdy się dowiedziałem, że to tobie mam się oświadczyć. Wydawałaś się spokojna, rozważna i rozsądna, a wolę.. – Wyciągnął w końcu ręce z kieszeni i zrobił delikatny młynek lewą dłonią, kładąc akcent łagodnego głosu na kolejne słowo: -… grzeczniejsze dziewczyny, jeśli mam być szczery. Po twoich dzisiejszych ekscesach, niezbyt wiem, co mam o tobie myśleć. Zburzyłaś dotychczasowy pogląd, który przedstawiał ciebie w naprawdę korzystnym świetle. – Egoistycznie mówił o swoich odczuciach, ale zachowanie Anastasii odbierał jako prośbę o szczerość. Nie zamierzał więc ukrywać tego, co o niej sądzi. Oczywiście, w granicach rozsądku, ażeby się nie zdemaskować.
|
| | | Anastasia Cassidy
| Temat: Re: Sowiarnia Czw 10 Lip 2014, 19:20 | |
| Dziewczyna zbliżyła się do niego tylko z jednego powodu. Uważała, że bliskość drugiej osoby, możliwość spoglądania jej w oczy, utrudni oszukiwanie i kłamanie. Była już zmęczona tym, że się ją wykorzystywało. Nie chciała znów okazać się tak samo naiwna jak w ocenie nauczyciela. Dlatego też musiała wiedzieć, że chociaż Amycus jej nie okłamie. Mogła wiele znieść, wiele wybaczyć, ale kłamstwo… nie, to była jej granica bezwzględna, po której przekroczeniu nie łatwo odzyskać jej zaufanie. W jego słowach było coś dziwnego. Jakby jakiś żal a może zawód, że okazała się kimś zupełnie innym, niż początkowo. Cóż, ludzie się zmieniali, a jeśli chodziło o panienkę Cassidy, zmieniała się zdecydowanie szybciej niż inni. Musiała nadrobić stracone lata. - Pozory mylą, czyż nie? – zapytała cichym głosem, uśmiechając się pod nosem. –Ale wiesz co, może to dobrze, że się dowiedziałeś jaka jestem. Nie będę przepraszać, bo nie mam za co. Teraz kiedy wiesz, możesz się wycofać. Chociaż szkoda by było, naprawdę szkoda – westchnęła, opierając się o ścianę i dokładnie mu się przyglądać. |
| | | Amycus Carrow
| Temat: Re: Sowiarnia Czw 10 Lip 2014, 19:30 | |
| Amycus przyglądał się dziewczynie uważnie, chociaż ona sama nie widziała nic poza życzliwym dystansem i uprzejmością, jakie przychodziły mu zadziwiająco łatwo. Był niezwykle dobrym aktorem, dzięki czemu rzadko kto był w stanie go zdemaskować. Do tej pory nie udało się nikomu. Inna sprawa, że przynajmniej dwie osoby dopuścił wystarczająco blisko, ażeby mogły chociaż na dwie sekundy zanurzyć się w jego wnętrzu i myślach, otoczone pustką i ciemnością ze wszystkich stron. Dla Anastasii wolał pozostać zdystansowanym człowiekiem, chłopakiem rozsądnie dobierającym przyszłą partnerkę życiową. A przynajmniej takiego zgrywał, nie dając dziewczynie żadnych innych ochłapów osobowości. Odpowiedział milczeniem na retoryczne pytanie Krukonki, odbierając to za czyste stwierdzenie faktów i sposób na podtrzymanie niewygodnej rozmowy. W pewien sposób wydawało mu się, że dziewczynie sprawia przyjemność ta cała sytuacja - została upodlona na własne życzenie, ale dzięki temu ma możliwość wyrwania się z.. no właśnie? Z własnej klatki? Amycus nie potrafił pojąć, dlaczego się nie szanowała i dała się zwieść w tak prosty sposób. Czyżby nie była tak mądra jak początkowo ją odbierał? - Teraz opieram się na plotkach i zdaniach świadków, a wciąż nie usłyszałem z twoich ust o tym, co się tam zdarzyło. - Przypomniał jej mało delikatnie, na pocieszenie utrzymując spokojny uśmiech na twarzy. Ciemne tęczówki nie zsunęły się ani na moment z oczu Anastasii, lustrując i analizując jej reakcje. |
| | | Sponsored content
| Temat: Re: Sowiarnia | |
| |
| | | |
| Pozwolenia na tym forum: | Nie możesz odpowiadać w tematach
| |
| |
| |