Temat: Dziewczyna w opałach Pon 21 Lip 2014, 23:18
Dama w potrzebie
Parę miesięcy przed złożeniem dokumentów do Hogwartu Steven uratował jakąś dziewczynę przed dość nachalnymi osobnikami.
Osoby: Tanja Everett, Steven Bryton
Czas: Kilka miesięcy przed złożeniem przez Stevena dokumentów do Hogwartu
Miejsce: Hogsmade
Tanja Everett
Temat: Re: Dziewczyna w opałach Wto 22 Lip 2014, 02:51
Dla większości uczniów piątkowy wieczór był początkiem wolności i ogólnego rozleniwienia. Dla Tanji zaś był to początek maratonu. Musiała zrobić wszystkie zadania na przyszły tydzień i wymknąć się jak co tydzień do wioski. Było to nielegalne, ale nie chciała się prosić ojca o pieniądze. Chciała sama zarobić na szkołę i tylko dlatego MAdame Rosmerta obiecała dotrzymać tajemnicy i pozwoliła Tan na taką formę zarobku. Dziewczyna przychodziła w okolicach piątej popołudniu, robiła za kelnerkę i sprzątaczkę, gdy tylko wychodził ostatni gość. Z reguły wracała do dormitorium nad ranem albo dopiero rano, gdy przespała się parę godzin u Rosmerty. Teraz było podobnie. Gryfonka odstawiła pióro, patrząc na ostatnie zadanie z eliksirów. Było bardzo długie i wyczerpujące, aż bolała ją dłoń. Rozmasowała ją i zaraz narzuciła na siebie bluzę, by popędzić w kierunku tajnego przejścia. Znała je od drugiej klasy dzięki pewnemu jegomościowi o równie czerwonych barwach na szacie jak ona. Punkt piąta pojawiła się na zapleczu. Przywitała się z gospodynią i przyjęła od niej pierwsze zamówienie. Pięć whiskey dla stolika panów w rogu przy wejsciu. Tan westchneła i wzięła zamówienie. Był straszny tłok jak zawsze o tej porze. Rosmerta się nie wyrabiała, pomoc Tanji była nieodzowna. Dziewczyna przeciskała się przez tłum, aby nie rozlać napojów. Dotarła do stolika. Jegomości byli już ostro wstawieni. Dziewczyna rozłożyła szklanki na stole, słuchająć niewybrednych komentarzy o swoim biuście i nogach. Poczuła, jak ktoś rozwiązuje je wstążkę fartucha i bezczelnie dotyka pleców i potem pośladków. Zrobiła krok w tył oburzona. -Łapy precz! -warknęła. Nie przepłoszyło to jednak natrętów. Roześmiali się, a jeden z nich przyciągnął ją do siebie, domagając się całusa. Tan odsunęła się najdalej, jak tylko mogła i uderzyła mężczyznę szmatą po palcach.
Gość
Temat: Re: Dziewczyna w opałach Wto 22 Lip 2014, 14:12
Steven niedawno wrócił ze swojej podroży po Islandii. Nie mógł sobie jednak znaleźć miejsca w domu. Pomagał rodzicom jak mógł jednak szycie nie było jego talentem i robił więcej szkód niż pożytku. Dlatego gdy dowiedział się o wakacie na stanowisku nauczyciela OPCM w Hogwarcie nie zastanawiał się zbyt długo. Tego dnia minęło już kilka miesięcy odkąd Steven złożył swoją aplikację na stanowisko nauczyciela. Z jednej strony Bryton chciał dostać ta posadę, choć z drugiej doskonale wiedział, że nie musiał jeszcze pracować. Ale co poradzić na to, że Steven był bardzo niespokojną duszą. Tego dnia wyrwał się z domu rodzinnego i przeniósł się do Hogsmade. Chodził po uliczkach z rzadka tylko nagabywany przez jakichś ludzi. Zaczynał się nawet zastanawiać czy to, że minęło dziesięć lat od kiedy odszedł z zespołu, ktoś go w ogóle poznawał. Szedł główną uliczką Hogsmade i postanowił wstąpić do Pubu pod Trzema Miotłami. Gdy tylko wszedł zobaczył jak jacyś mężczyźni przystawiają się do młodej dziewczyny. Nie licząc się z niczym podszedł do nich i odepchnął jednego z nich od dziewczynki. - Jak śmiecie zaczepiać tą dziewczynkę. Nie macie wstydu? – warknął i nawet nie zauważył kiedy w jego dłoni pojawiła się różdżka. Steven zdziwił się, że w tej sytuacji tak bezwiednie sięgnął po magiczny patyczek. Przecież mógł sobie poradzić inaczej. Spokój Brytona został w jednej chwili zburzony. Nie czekając na nic odwrócił się do dziewczynki i spojrzał na nią. - Nic ci się nie stało? – zapytał stojąc odwrócony plecami do napastników.
Tanja Everett
Temat: Re: Dziewczyna w opałach Czw 24 Lip 2014, 01:41
Klienci gospody stawali się coraz bardziej nachalni, a Tanja nie mogła sobie pozwolić na użycie różdżki. Z tego co pamiętała, użycie magii poza Hogwartem jest surowo zabronione. Nie wiedziała, czy obowiązywało to wobec takich sytuacji jak przebywanie w Hogsmeade i czy Ministerstwo jest w stanie to sprawdzić, ale wolała nie ryzykować. Nie dość, że wydało się, iż używała czarów, to jeszcze była poza Hogwartem bez zezwolenia, w nocy i to nie po raz pierwszy. Większych kłopotów nie można było sobie wyobrazić. Tan odwinęła się mocno szmatą natrętnemu mężczyźnie, na co zareagował śmiechem i posadził ją sobie siłą na kolanach. Kiedy Gryfonka myślała, że wyrok na nią został już podpisany i żaden z przypadkowych gapiów jej nie pomoże - wybawienie pojawiło się pod postacią Stevena. Tanja spojrzała na nowoprzybyłego i skorzystała z faktu, że jej adorator rozluźnił uścisk. Wstała gwałtownie i otrzepała fartuszek, wyraźnie zaczerwieniona. ODeszła na parę kroków od stolika i dopiero wtedy była w stanie cokolwiek powiedzieć. Zlustrowała szybko postać wybawiciela. Wyglądał nietypowo jak na utrwalony w tej okolicy styl. Mógłby nawet wyglądać jak obśliniony, ubrudzony żul, a Tanja i tak była by mu wdzięczna. -N-nie.. chyba nie. To normalne tutaj. -bąknęła z wyraźnym zdegustowaniem. To był jedyny mankament tej roboty. Wskazała na dopiero co zwolniony stolik bliżej okien. -Prosze sobie usiąść, zaraz przyniosę co sobie pan życzy na koszt firmy.. bardzo dziękuję. -wyrzuciła na wydechu. Wypadało podziękować.
Gość
Temat: Re: Dziewczyna w opałach Pią 25 Lip 2014, 01:01
Steven był zaskoczony tym jak zachowują się bywalcy Trzech Mioteł. Zawsze miał ten Pub za oazę spokoju i miejsce, które pozbawione jest bezsensownej czasem przemocy. Wiedział, że czasy są trudne i wcale się nie dziwił, że nawet tutaj prawa się zmieniły choć Bryton tego nie pochwalał. Mając jednak na uwadze to czego się dowiedział o niejakich Śmierciożercach nic nie było w stanie go zdziwić. Nie wiedział dlaczego stał tyłem do tych, którzy atakowali dziewczynę. Przecież sam mógł dostać zaklęciem w plecy. Miał jednak nadzieję, że tak nie będzie. Wtedy dopiero, by się wściekł. Starał się jakoś uspokoić rozdygotane dziewczę ale niestety nie miał w tym doświadczenia i nie wiedział nawet jak ma to zrobić. - To się cieszę, że nic ci się nie stało. Wiesz kiepski ze mnie byłby medyk. Wolę rzucać zaklęcia ofensywne niż medyczne, zresztą jakoś nigdy mnie do tego nie ciągnęło. – powiedział starając się jakoś odwrócić uwagę dziewczyny od tego co się tutaj stało. Zastanawiał się nawet czy nie poprosić do siebie madame Rosmerty i nie porozmawiać z nią na temat zatrudniania tak młodych osób w tak niebezpiecznych czasach, jednak widząc spłoszony wzrok dziewczyny zaniechał swoich planów. Był zaskoczony, że młoda osóbka od razu się nim zajęła. Zaprowadziła do stolika i ewidentnie chciała mu się odwdzięczyć. Nawet nie wiedziała w jakie zakłopotanie wprawiła swoim zachowaniem Stevena. On nie robił tego dla jakichś upustów czy też dostania czegoś na koszt firmy. Bryton po prostu zareagował widząc jawną niesprawiedliwość i chamstwo jakim wykazali się ci mężczyźni. Już chciał wskazać dziewczynie stołek, by choć na chwilkę usiadła i uspokoiła się. - Nie musisz mi dziękować. Zapewniam cię, że każdy trzeźwo myślący człowiek postąpił by tak samo. Widzisz nienawidzę takich zachowań i naprawdę nie musisz mi dziękować. W końcu każde życie jest ważne, nawet jeśli jakieś zbiry uważają inaczej. A jeśli chcesz mi coś przynieść to poproszę szklaneczkę Jacka Danielsa. Sam muszę uspokoić swoje nerwy. – rzekł spokojnie. Dopiero bowiem teraz wyczuł jak bardzo jego mięśnie są napięte. Zdziwił się, że do tej pory tego nie poczuł.