|
| |
Autor | Wiadomość |
---|
Mistrz Gry
| Temat: Re: Klasa Wróżbiarstwa Sob 01 Gru 2018, 22:37 | |
| Lekcja wróżbiarstwa - 19 kwietnia 1978 Klasa od wróżbiarstwa prezentowała się okazale jak zawsze. Zaciemnione, zdecydowanie duszne pomieszczenie, do którego można się było dostać przez klapę w podłodze, czekało już na przybycie uczniów. Ściany sali były obwieszone tajemniczymi obrazami i rycinami, przy których z kolei wisiały różne ususzone zioła i specyfiki. Półki za stanowiskiem nauczycielki, uginały się wręcz od szklanych kul, zastawy herbacianej oraz pudeł z przeróżnymi przedmiotami do wróżenia, jednak żadne nie było dzisiaj otwarte... Pomiędzy niskimi stolikami, przy których leżały miękkie, solidne siedziska, krążyła już nauczycielka. Prunella Whittemore jak zwykle poruszała się lekko i nieco tanecznie, szeleszcząc kilkoma warstwami swojej zwiewnej szaty. W oczekiwaniu na uczniów odpaliła już kilka podejrzanie wyglądających kadzidełek i świeczek zapachowych, w tym po jednej na każdym blacie. Słysząc pierwszych śmiałków gramolących się po drabinie, pospiesznie wróciła na swoje stanowisko - poduszkę na skrzyni, przy okrągłym stoliku z kryształową kulą. - Ach, zapraszam moi drodzy! Nie krępujcie się, rozsiądźcie! - śpiewny głos kobiety, nieco zagłuszony przez brzęk kilkunastu bransoletek, przywitał uczniów. - Koniecznie poczęstujcie się czekoladą. Nic tak nie otwiera trzeciego oka jak pokaźna dawka magnezu! - nauczycielka aż przyklasnęła, przypominając sobie o słodyczach. Jeden gest różdżką i małe, bogato zdobione talerzyki z kawałkami czekolady pofrunęły wprost do stoliczków. Jak zwykle stolik herbaciany z przygotowanymi, dymiącymi imbryczkami, był do dyspozycji gawiedzi. Profesor Whittemore miała dość luźne podejście do atmosfery na swoich lekcjach. Nic więc dziwnego, że sporo osób chodzących na zajęcia, traktowało je raczej jako rozrywkę lub relaks. Kobiecie zupełnie to nie przeszkadzało, zwłaszcza, że tak rozluźnieni uczniowie zdecydowanie bardziej wykazywali swoje zdolności parapsychiczne... *** Zapraszam do udziału w lekcji - osoby, które nie wpisały się w ankiecie również mogą się zjawić! Myślę, że gratyfikacja za event Wam się spodoba :) Posty wejściowe można pisać do poniedziałku (3.12) do godz 20. Póki co rozsiądźcie się wygodnie, skubnijcie czekolady. Możecie też zagadać do nauczycielki, jeśli macie jakieś nurtujące pytanie ;) |
| | | Katarina Vento
| Temat: Re: Klasa Wróżbiarstwa Nie 02 Gru 2018, 00:01 | |
| Nijak nie zdziwiło jej, że przybyła do klasy jako pierwsza. Tak było od drugich zajęć i nigdy już nie zamierzała tego zmieniać. Za pierwszym razem podchodziła jeszcze sceptycznie do tego przedmiotu, jednakże po pierwszym spróbowaniu świata wróżb ukrytej w cieniu przyszłości coś jakby przeskoczyło w jej umyśle. Dziewczę, które do tej pory raczej nie wykazywało się żadną pasją poza zwyczajną obserwacją i magazynowaniu jak największej dawki potencjalnie trywialnych informacji - ot, cała Katarina. Tamtego dnia jednak miała wrażenie, że czekała na te lekcje całe swoje życie. Nie była do końca pewna dlaczego jej umysł tak gwałtownie poprzysiągł wieczne oddanie wróżbiarstwu i lubiła prześmiewczo mówić o zstąpieniu archanioła przyszłości. Nie traktowała jednak tych żartów na poważnie - a może jednak? Czasem ciężko było to określić nawet jej samej. Usiadła nieco z boku, gdyż pomimo całej swej fascynacji omawianą tu tematyką nie znosiła być w centrum uwagi. Wola kroczyć jako ten cień, który wszystko widzi i słyszy, ale nikt nie pamięta o jego obecności. Podobnie bywało z nauczycielką, która ożywiła się dopiero, gdy nadciągnęli pozostali. Katarina była pod wrażeniem, że ktoś może nie zauważyć ogromu jej rudych włosów, dzięki którym ninja z niej żaden. Powoli sięgnęła po kawałek czekolady, jednocześnie zaciągając się aromatem herbaty. Za każdym razem serwowano inną, więc Krukonka lubiła zgadywać jej skład, choć nigdy nie przekonywała się ostatecznie czy była chociaż blisko. Zastanawiało ją co też będą robić na tych zajęciach. Liczyła, że pewnego dnia Prunella pokaże im jakieś ciekawe techniki przepowiadania przyszłości rodem ze starożytnych plemion. Podobno najbardziej precyzyjną metodą były wnętrzności kozła, jednakże nie mogła nigdzie znaleźć wiarygodnej literatury, która by chociażby objaśniała szczegółowo działanie tej techniki. Na wszelki wypadek przetasowała swoją talię kart, uprzednio przecierając palce serwetką. Zapatrzyła się przez moment na ilustracje przedstawiające arystokrację wampirów w stylizacji średniowiecznych rycin. To była jej ulubiona talia, którą kupiła za własne pieniądze w przypadkowym antykwariacie. Pieczywo to jedno, ale tak naprawdę właśnie za ten stosik kart ruda mogłaby poświęcić życie. Najlepiej czyjeś, co by kalkulacja się zgadzała, w końcu ona miała nieśmiertelność do zdobycia. Podniosła rękę wysoko, choć zazwyczaj ograniczała się do uniesienia dłoni nieznacznie powyżej linii ust. Tutaj miała świadomość, że nauczycielka nie zauważy jej póki nie będzie próbowała wywołać huraganu machaniem. - Czy może pani polecić księgarnię z najlepszym asortymentem literatury z zakresu wróżbiarstwa? Mam problemy ze znalezieniem informacji na kilka tematów. - zapytała rzeczowym tonem, wbijając chłodne, szaro-niebieskie spojrzenie w poczciwą kobiecinę.
|
| | | Dwayne Morison
| Temat: Re: Klasa Wróżbiarstwa Nie 02 Gru 2018, 00:11 | |
| Spóźni się, oczywiście, że się spóźni! Był przekonany, że zajęcia już się zaczęły, a on zgubił po raz trzeci drogę na odpowiednie piętro! Błąkał się przez ostatnie trzydzieści minut po korytarzach, łapiąc młodsze roczniki i wypytując, gdzie znajduje się klasa wróżbiarstwa. Według Dwayne’a wszystko w tej szkole pozmieniali! Kropelki potu zostały całkowicie zirytowane przez nastolatka, jednak kiedy skręcał za kolejny narożnik korytarza – westchnął głęboko widząc szeroko otwarte drzwi i znajome twarze rówieśników. Uśmiech na twarzy Puchona wyrósł natychmiastowo, a czerwone piórko doczepione do włosów kołysało się pociesznie we wszystkie strony. Zanim wyszedł ze swojej tymczasowej kryjówki, poprawił szatę, wygładził białą koszulkę pod spodem i zmierzwił rękoma włosy, próbując ułożyć je w jakimś logicznym porządku. Niewiele to dało, ponieważ nieład z krótkimi włosami ciężko było nazwać … logicznym porządkiem. Dwayne przekroczył próg klasy z szerokim uśmiechem na twarzy, posyłając widok białych zębów nawet w kierunku… Zdębiał, a jego nogi zdawały się wrastać w posadzkę, kiedy dostrzegł w sali jedynie samotnie sączącą herbatę dziewczynę i nauczycielkę na środku klasy. Zerknął za swoje ramię zdezorientowany, jednak był pewien, że trafił we właściwe miejsce – może niekoniecznie ta sama nauczycielka co rok temu, ale jednak sala się nie zmieniła. - Nie spóźniłem się...? - bąknął niewyraźnie. Zazwyczaj siedział w czwartej ławce po lewej stronie od drzwi, aby chować głowę za książkami i drzemać. Jolene albo Heniek go zawsze szturchali w żebra i w odpowiednim momencie udawał trzeźwego umysłem. W końcu zmusił nogi do posłuszeństwa i ruszył przed siebie, podnosząc dłoń w geście powitania prawie-znanej-mu-koleżanki. Znał swoje powinności, więc stanął nieopodal nauczycielki, nie będąc zupełnie świadomym wcześniejszego pytania Krukonki. - Em… mam duże zaległości, ale kazali mi przyjść na zajęcia… Mogę zostać? Dwayne Morison, VI rok, Puchon – podniósł płowę szaty wskazując na stary, znoszony herb Huffelpuffu, która widziała z pewnością lepsze czasy. Odczekał stosowną chwilę na odpowiedź i … poszedł zająć miejsce po drugiej stronie sali od Katariny. |
| | | Blake Blackwood
| Temat: Re: Klasa Wróżbiarstwa Pon 03 Gru 2018, 10:04 | |
| Blake średnio radziła sobie z przewidywaniem przyszłości. Nie przewidziała, że kilka razy ktoś złamie jej serce, że ktoś inny wykorzysta ją do odrabiania zadań domowych, że jej przyjaciółka przestanie się do niej odzywać ani tego, że szósty rok w Hogwarcie okaże się po prostu beznadziejny. Nie potrafiła wróżyć z fusów, ani szklanej kuli, nie widziała znaków na dłoni ani na niebie, była zwyczajną czarownicą, która twardo stąpała po zamkowych korytarzach i ani myślała, by to zmienić. Szła jednak na to wróżbiarstwo, bo chociaż nie była nawiedzona, to była niezwykle ambitna i stwierdziła, że dodatkowa ocena w niczym jej nie zaszkodzi, a przynajmniej trochę się rozerwie obserwując uczniów, którzy z wypiekami na twarzy będą próbowali dowiedzieć się co skrzaty ugotują jutro na obiad. Oczywiście panna Blackwood nie byłaby sobą, gdyby nie ponarzekała po drodze na odległość dzielącą lochy od klasy wróżbiarstwa. Dlaczego tiara nie mogła przydzielić jej do Ravenclavu? Już z daleka czuła zapach kadzidełek i wiedziała, że nie dalej jak za pół godziny będzie ją od tego bolała głowa. Następnym razem wyuczy się jakiegoś zaklęcia, które wyłączy jej zmysł węchu, jeśli ma wytrzymać na tych lekcjach. Kiedy weszła do klasy dostrzegła znajome z widzenia twarze, oraz Dwayne’a, do którego z westchnieniem ulgi od razu się dosiadła. Przynajmniej jeden puchon, dzięki któremu nie musiała czuć się tak bardzo wyobcowana. Zawsze to jakiś mini promyczek słońca w tym smutnym i deszczowym kraju. — Hej — przywitała się, po czym opadła zziajana na miękkie, obite welurem krzesło przy stoliku. Poluzowała lekko krawat pod szyją, żałując, że pod szatę ubrała dziś sweter. Było jej strasznie gorąco, co jeszcze pogarszał fakt, że w klasie panował okropny zaduch. No i te cholerne kadzidełka. Blake zmarszczyła nos. — Masakra, jak tu śmierdzi — powiedziała a grymas na twarzy jasno świadczył o tym, że nie żartuje. Pół godziny? A to dobre. Głowa zacznie ją boleć już za dwie minuty. Spojrzała na nauczycielkę i posłała jej wymuszony uśmiech, który z daleka do złudzenia mógł przypominać taki normalny, szczery. Co Blake tu w ogóle robiła? Zaczynała powoli żałować, że jednak nie poszła na runy... |
| | | Nessy Temple
| Temat: Re: Klasa Wróżbiarstwa Pon 03 Gru 2018, 15:14 | |
| Rozczochrana i ciągle jeszcze zaspana, z oczami posklejanymi od niestartych śpiochów, Nessy przekroczyła próg klasy od wróżbiarstwa. Na ziewnięciu, który o mało nie rozerwał jej mięśni twarzy, rzuciła w eter krótkie przeprosiny za spóźnienie. Szybko zajęła pierwsze lepsze miejsce, nie zwracając nadmiernej uwagi, na to, że głos Profesora Traska, zdawał się dzisiaj brzmieć bardziej kobieco niż zwykle. Gdyby Temple postanowiła obdarzyć prowadzącą choć jednym spojrzeniem, zauważyłaby, że nie ma ona w sobie nic z nadmiernie poważnego nauczyciela Starożytnych Run. Pierwszy znak - tak oczywisty, a jednak zignorowany przez niewyspaną Krukonką, przeszedł bez większego echa, dopiero następne, które ze wszystkich stron bombardowały nieprzygotowane zmysły dziewczyny, sprawiły, że zdecydowała się w końcu spojrzeć na otaczającą ją rzeczywistość. Zapach gorącej czekolady, zmieszany z ciężkim zapachem gorącej czekolady, w jednej chwili otrzeźwił wszystkie zmysły Krukonki. Gdzie ona była? Ze zdziwieniem wymalowanym na jasnej, bledszej niż jeszcze na początku roku twarzy, rozejrzała się dookoła. Chyba nogi nie zabrały jej w odpowiednie miejsce. Kaszląc lekko od drażniącego nozdrza zapachu, trucizny skupiła wzrok na otaczających ją uczniach. - To nie są Starożytne Runy, prawda? -Wyszeptała w stronę siedzącego nieopodal Dwayne'a, a dostrzegając zajmującą miejsce u jego boku Puchonkę, z trudem powstrzymała się przed przewróceniem oczami. Udało jej się jednak zachować, delikatny niezobowiązujący uśmiech, wyrażający delikatne zdezorientowanie. Jakim cudem udało jej się tak bardzo pobłądzić. W oczekiwaniu na odpowiedź, zaczęła prawą ręką zaczęła przerzucać rzeczy w czarnej, skórzanej torbie w poszukiwaniu srebrnego zegarka. Widząc małe cacuszko, ukryte między rolkami żółtego pergaminu, westchnęła z ulgą. Pogładziła zimny metal kciukiem, po czym upuściła przyrząd na dno. Niestety będzie się nim musiała dzisiaj trochę pobawić. |
| | | Tanesha Hanyasha
| Temat: Re: Klasa Wróżbiarstwa Pon 03 Gru 2018, 19:45 | |
| Mocno przetrzebione zastępy uczniów, które w tym roku uczęszczały na zajęcia z wróżbiarstwa, zdawały się nie zrażać Ślizgonki, podobnie jak duszące kadziła z podejrzaną nutą środków odurzających. Czego by nie powiedzieć o ewentualnej słuszności, czy przydatności przedmiotu prowadzonego przez Prunellę Wittemore, dla Taneshy był on całkiem przyjemną odskocznią od zakuwania z o wiele poważniejszych dziedzin magii. Przebrana więc w coś, co z pewnością nie mogło uchodzić za szkolny mundurek - prędzej zwiewną, szmaragdową sukienkę, a co zarazem nie będzie problemem dla wróżbitki prowadzącej zajęcia, dziarskim krokiem wdrapała się aż na VII piętro. W duchu wypominając sobie zbyt wiele papierosów ostatnimi czasy, z lekką zadyszką stanęła przed srebrną drabiną prowadzącą do sali. Nieco gryzące opary ziołowych mieszanek zdołały już się przedostać na korytarz, co było wystarczającym znakiem na obecność nauczycielki. Brunetka zgrabnie weszła po drabinie, pozwalając sobie rzucić okiem na stan inwentarza wewnątrz pomieszczenia. Grupa nie prezentowała się zbyt imponująco, jednak dziewczyna wychwyciła przynajmniej jedną stałą bywalczynię herbatek u Prunelli. - Dzień dobry - rzuciła do ekscentrycznej kobiety, która właśnie wdała się w jednostronną dysputę z panną Vento i bez cienia krępacji zabrała się za przygotowanie sobie herbaty. Uzbrojona już w dymiącą filiżankę, usiadła przy jednym ze stolików, dopiero zauważając inną znaną twarz, raczej nie pasującą jej do tych zajęć. - Temple? - zdziwiła się Tanesha, odstawiając naczynie na stoliczek i przyglądając się w skupieniu zaspanej koleżance - Od kiedy jesteś "wdychająca"? - krótka analiza Krukonki w zupełności wystarczyła, by zakwalifikować ją jako osobę zdezorientowaną i taką, która zdecydowanie nie wie skąd się wzięła w ostentacyjnie nieskromnych progach profesor Whittemore. Hanyasha zaśmiała się krótko nad nieszczęściem Nessy i sięgnęła po kawałek czekolady. - Przynajmniej nieźle nas karmi - dodała cicho na pocieszenie. |
| | | Syriusz Black
| Temat: Re: Klasa Wróżbiarstwa Pon 03 Gru 2018, 20:09 | |
| Pomimo pokaźnie rozbudowanej opinii, w kwestionariuszu Syriusza Blacka nie można było się doszukać czegoś takiego jak "pilny" czy "punktualny". Wielu mogłoby zdziwić, co taka nieokiełznana dusza pozbawiona szacunku dla edukacji robi na zajęciach z wróżbiarstwa, uczęszczając na nie w trybie, który w wypadku Gryfona można było nazwać wręcz regularnym. Nie mogąc spokojnie usiedzieć w miejscu, ani wysłuchiwać monologów głosem, który uśpiłby nawet rozjuszonego hipogryfa, Black czuł się całkiem swobodnie na zajęciach Prunelli. Nieco zbzikowana kobieta, być może przez swoje zamiłowanie do upalania podejrzanych używek, była jedną z sympatyczniejszych osób w kadrze nauczycielskiej - między innymi dla tego, że ewentualne wyczyny Syriusza w najgorszym wypadku nie robiły na niej wrażenia. O wiele częściej jego zmyślone na poczekaniu wróżby wprawiały ją w zachwyt i powodowały potoki słów o rzekomym trzecim oku, którego chłopak mógłby się najwyżej upatrywać w skarpecie... albo pończosze którejś z koleżanek. Bo zaraz drugim punktem, za luzacką atmosferą, był fakt, że na wróżbiarstwo uczęszczał wianuszek ładnych dziewcząt, którym w tak sprzyjających okolicznościach nie tylko mógł się przypatrywać, ale i prowadzić niezbyt dyskretne rozmowy. Trudno się więc dziwić, że także tego popołudnia, zaledwie spóźniony o parę minut i wypalonych kadzideł, panicz Black wdrapał się do sali profesor Wittemore. Skłonił się lekko kobiecinie, która właśnie coś poplała... do rudowłosej Krukonki z którą na krótko pochwycił kontakt wzrokowy. Z nieco nerwowym uśmiechem zasiadł szybko przy jednym z wolnych stolików, konfiskując sobie na wyłączność cały talerzyk czekolady. Ziołowe opary drażniły go w nos, ale wiedział, że to tylko kwestia czasu, jak zaczną wywoływać zgoła inne objawy... Konsumując kolejne kawałki dzisiejszego prowiantu, omiótł spojrzeniem urokliwą Puchonkę, by następnie zawiesić oko na osobie panny Temple. Nie był to zbyt częsty widok w tej sali, ale skoro już się trafił, Black nie mógł sobie odmówić otaksowania jej wzrokiem, jakby co najmniej chciał się upewnić, że nie tylko pośladki Krukonki są numerem jeden w szkolnych murach. |
| | | Mistrz Gry
| Temat: Re: Klasa Wróżbiarstwa Wto 04 Gru 2018, 18:24 | |
| Wraz z pojawiającymi się uczniami opary kadzideł i świec stawały się coraz intensywniejsze. Profesor Whittemore, witając każdego uprzejmym skinieniem głowy, nie pozostała obojętna na swoich uczniów. Widząc rudowłosą próbującą zwrócić na siebie jej uwagę, kobiecina porzuciła swoje stanowisko i pobrzękując biżuterią przykucnęła przy stoliczku z konspiracyjną miną. - Och, moja droga, trzeba było tak od razu! - rzuciła tajemniczo, przeszukując saszetkę zawieszoną u pasa, by ostatecznie, rozglądając się ostrożnie, wyciągnąć karteczkę zza dekoltu. - Z pewnością u pana Jorge znalazłabyś wszystko, czego ci trzeba, jednak ceny potrafią przytłoczyć nawet tak poważną i rozchwytywaną wróżbitkę jak ja! Jednakże... - nauczycielka przesunęła po blacie kartkę, która okazała się wizytówką - ...moja dobra znajoma prowadzi antykwariat. Pani Harvey, być może ją znasz. Wy, Krukoni, powinniście mieć takie znajomości... w każdym razie, panno Vento, nie ma nic cenniejszego niż książki uzupełnione o notatki poprzedniego właściciela... można tam znaleźć na prawdę interesujące pozycje... zwłaszcza, jeśli ktoś nieświadomy oddaje rzeczy po prababce, mając w poważaniu ich wartość... - uśmiech Prunelli był jak obietnica udanych łowów księgarskich. - Zakupiłam tam ostatnio fascynujący podręcznik od wróżenia z brzozowych witek... gotowanych wcześniej w pijawkach. Niesamowite, co potrafi przynieść przyszłość!Zapewne profesor Whittemore z przyjemnością przybliżyłaby Katarinie całą listę pozycji dostępnych w tajemniczym przybytku pani Harvey, jednak kobieta jak na zawołanie odwróciła się w kierunku klapy, mimo, że nikogo tam nie było. - Zdaje się, że odwiedzi nas dzisiaj ktoś z daleka... - rzuciła ni to do siebie, ni do uczennicy, kiedy podnosząc się, powoli, niczym zjawa, sunęła w kierunku wejścia do klasy... by natychmiast wziąć w obroty zdezorientowanego Puchona. - Ach, pan Morison! Spodziewałam się pana! - źrenice nauczycielki rozszerzyły się, niemalże całkiem pochłaniając zielone tęczówki. Trudno było powiedzieć, czy to z sympatii do ucznia, czy też upalane w klasie środki odurzające, zaczęły już działać - Proszę się nie martwić... wszystko jest kwestią trzeciego oka! - nie zważając na ewentualne protesty, Prunella tanecznym krokiem oddaliła się do stoliczka herbacianego, by po chwili niemalże wcisnąć w ręce Dwayne'a parującą filiżankę z naparem, który prawdopodobnie był herbatą... - Proszę się koniecznie napić herbaty z rumiankiem, cudownie oczyszcza aurę, tak jak opary z szałwii o które już zadbałam. I koniecznie zjeść choć trochę czekolady, magnezu nigdy zbyt wiele!Najwyraźniej zdając sobie sprawę, że nikt więcej do ich skromnego grona nie dołączy, pani Whittemore wróciła na swoje stanowisko, skąd rozejrzała się po sali. - Moi drodzy, witam was na naszych kolejnych zajęciach! - oświadczyła z entuzjazmem - Mam nadzieję, że wszyscy już czujecie się odprężeni i gotowi do odkrywania tego co niesie ze sobą przyszłość... dzisiaj zajmiemy się wróżeniem ze snów... Jest to jedna z tych dziedzin wróżbiarstwa, do której nie trzeba być szczególnie utalentowanym... -wzrok Prunelli prześlizgnął się po osobie Nessy - ...a rezultaty regularnego spisywania snów mogą być zaskakujące. Nauczycielka wyciągnęła różdżkę zza szyfonowego pasa i machnęła lekko w powietrzu. Z kilku półek sfrunęły na blaty podręczne senniki o wysłużonych, niekiedy poplamionych okładkach.- Chciałabym teraz, żebyście przypomnieli sobie swój ostatni sen. Ten, który w miarę dobrze pamiętacie... i opowiedzieli nam o nim. Możecie spróbować go zinterpretować, ale proszę się tym szczególnie nie stresować... zawsze służę pomocą... więc, kto zacznie?Wbrew pozorom nie rozglądała się po klasie, jej błoga mina z lekkim, niesymetrycznym uśmiechem zdawała się mówić "wiem wszystko". W tym samym momencie część świec po prostu zgasła... *** Katarina Vento otrzymuje zniżkę na ewentualne książki zdobywane fabularnie: -15 fasolek od ceny ustalonej przez Mistrza Gry! Zadanie nr 1 1) Twoja postać opisuje swój ostatni sen, jaki pamięta... z tym, że muszą się w nim znaleźć odpowiednie motywy, które losujesz rzutem kostki (k10). - Kostka 1:
krzyż, chustka + jeden własny do wyboru
- Kostka 2:
zęby, ucieczka + jeden własny do wyboru
- Kostka 3:
pająk, lodowisko + jeden własny do wyboru
- Kostka 4:
trup, jaskółka + jeden własny do wyboru
- Kostka 5:
pościg, hełm + jeden własny do wyboru
- Kostka 6:
żółw, encyklopedia + jeden własny do wyboru
- Kostka 7:
umywalka, wichura + jeden własny do wyboru
- Kostka 8:
talerz, niewidzialność + jeden własny do wyboru
- Kostka 9:
restauracja, goździk + jeden własny do wyboru
- Kostka 10:
igła, znaczki + jeden własny do wyboru
2) Przy interpretacji swojego snu, zwracasz szczególną uwagę na wylosowane oraz wybrane przez siebie motywy... z tym że, przy statystykach: 0-3 pkt - musisz sięgnąć po dodatkowy, opasły sennik z półek za tobą, bo kompletnie nic nie pamiętasz! Znalezienie wszystkiego zajmuje ci bardzo długo i wygląda na to, że jesteś ostatnią osobą, która się nie wypowiedziała... 4-5 pkt - wydaje się, że coś tam pamiętasz... w tej sytuacji jeden z motywów. Na szczęście znalezienie pozostałych w senniku nie zajmuje ci aż tyle czasu, bo korzystałeś z niego nie raz! 6-8 pkt - masz całkiem niezłą pamięć, zaledwie jeden z motywów zdaje ci się być obcy. Nie szkodzi - szybko odnajdujesz go w senniku! 8+ pkt - wszystko pamiętasz i bezbłędnie recytujesz z pamięci znaczenie wszelkich symboli, łącząc je w spójną całość. Brawo! Uwaga! Osoby, które poczęstowały się herbatką lub skubnęły czekolady mają +1 do statystyk na to zadanie ;)
Czas na odpis: czwartek (6.12) do godz. 20 Ewentualni zainteresowani - ostatnia szansa wpaść na lekcję! Jakby co, od razu z kostką ;) |
| | | Dwayne Morison
| Temat: Re: Klasa Wróżbiarstwa Wto 04 Gru 2018, 18:50 | |
| Przyjął oferowaną herbatę bez zająknięcia i upił łyk zanim jeszcze zdążył usiąść na swoje miejsce, gdzie dołączyła do niego Blake. Poczuł niepomiernych rozmiarów ulgę, że dane będzie mu nadrobić chociaż część zaległości i w przyszłym roku – błyskotliwie wyróżnić na tle innych szóstoroczniaków. Taki plan brzmiał o wiele lepiej niż świadomość, że opuścił wiele, wiele zajęć. - Bo ja wiem… idzie się przyzwyczaić.. wzruszył ramionami niezbyt przejęty zmysłem węchu. Rozsiadł się wygodniej, odkładając na bok filiżankę. Albo mój nos zbyt często był łamany i nie czuję. – skwitował z coraz szerszym uśmiechem na ustach, przypatrując się pannie Blake. - Ohoo… nie wyglądasz na zachwyconą, że tu jesteś... – mruknął konspiracyjnie, nieznacznie pochylając się w stronę koleżanki. Akurat w tym momencie zbliżyła się do niego prawie-nie-nieznajoma Krukonka, korzystająca z szeptu w jaki sam sposób co on chwilę wcześniej. - Mam nadzieję. Bo jeśli to runy to pomyliłem sale – odszepnął Katarinie, a w ciemnozielonych oczach Puchona zabłyszczały iskierki rozbawienia. Wtedy też , albo kilka minut później do sali wszedł znany Dwayne’owi Gryfon. Przekrzywił w jego stronę głowę, podnosząc nieznacznie rękę w geście przywitania. Czyżby jednak Syriusz go nie rozpoznał…? Zdezorientowany Puchon opuścił dłoń na udo i pochylił się, skupiając resztki swojej uwagi na słowach nauczycielki. Pierwsza lekcja od ośmiu miesięcy! Znieruchomiał po usłyszeniu słów nauczycielki i zaczął wpatrywać się przed siebie z dziwnym przestrachem przyczajonym w oczach. Wcześniejsze kolory odpłynęły z twarzy Puchona, a szczęki zacisnęły z nieprzyjemną dlań siłą. Przełknął nieśpiesznie ślinę, rozglądając dookoła czy zgłosił się ktoś chętny. Automatycznie zgarbił swoje plecy, próbując uniknąć spojrzenia nauczycielki i sięgnął prawą dłonią po papier leżący po jego prawej stronie. Od wielu nocy śnił mu się ten sam sen, powtarzający od tygodni i tylko jeden element się w nim zmieniał. Przełknął ślinę i zaczął coś szybko notować, próbując w ten sposób udawać nagle zajętego. Wiedział jednak, że nie wymiga się od wypowiedzenia swojego snu, więc… dopóki nauczycielka go nie pociągnie za język, postanowił go spisać: Od kilku tygodni mam powtarzający się sen, związany ze szkołą wojskową, do której posłał mnie ojciec. Pochodzę z rodziny mugolskiej, więc ojciec uparł się, że po wydarzeniach z Sami-Wiecie-Kim jest niebezpiecznie w Hogwarcie… Ale sen. Śni mi się mój oddział, znaczy się chłopaki, którzy zostali siłą wrzuceni do szkoły wojskowej i rzuceni na jakąś głupią misję. Idziemy przez las, bo to zajęcia terenowe i naszym zadaniem jest zrobienie zasadzki na wroga – czyli drugi oddział, z którym się nie lubimy. W każdym bądź razie okopaliśmy się i czekaliśmy na wroga, ale – we śnie nad naszymi głowami nagle zaczynają latać kruki. Potem nie wiadomo skąd zaczynają pojawiać się strzały i nim zdążę zrobić cokolwiek, bo potykam się i utykam w dziurze, to wszyscy moi koledzy są martwi. Każdy jeden, a było nas 17 łącznie ze mną. No.. wszyscy mają zamknięte oczy, ale są martwi to wiem. No i nad ich ciałami krąży jaskółka. To pamiętam. We śnie zmienia się to, że raz mają otwarte oczy a raz nie... Po przeczytaniu własnych słów, Dwayne wypisał pod spodem słowa-klucze, które jego zdaniem mogą okazać się istotne do interpretacji: - trup: stanowiący symbol przeżytej traumy bądź smutku po stracie bliskiej osoby; - jaskółka: symbol nadchodzącej wiosny, czyli nowego życia; - kruk: symbol nadchodzącego nieszczęścia → znalezione w senniku. Po zakończeniu pisania, zakrył kartkę świeżym pergaminem, zerkając na Blake. Może ona zechciała się pochwalić swoim snem…?
Ostatnio zmieniony przez Dwayne Morison dnia Wto 04 Gru 2018, 19:49, w całości zmieniany 1 raz |
| | | Huncwot
| Temat: Re: Klasa Wróżbiarstwa Wto 04 Gru 2018, 18:50 | |
| The member 'Dwayne Morison' has done the following action : Dices roll
'k10' : 4 |
| | | Kenneth Alpin
| Temat: Re: Klasa Wróżbiarstwa Wto 04 Gru 2018, 23:16 | |
| O nie nie nie nie nie! Naprawdę dzisiaj...?! Krzyczał w myślach biegnąc szkolnymi korytarzami modląc się w duchu, by tym razem schody nie zrobiły mu głupiego żartu lub Irytek nie zatrzymał go na dłuższą chwilę. Zapomniał o zajęciach! Nigdy mu się to nie zdarzało! Mama z papciem byliby bardzo niezadowoleni widząc go teraz roztrzepanego i biegnącego na złamanie karku do klasy wróżbiarstwa. Lubi ten przedmiot, jest taki...nieprzewidywalny w porównaniu do innych. Poza tym, wizja wróżenia i dowiadywania się czegoś z różnych źródeł jest niezmiernie interesujące. Pomimo faktu, że w klasie wróżbiarstwa zawsze specyficznie pachnie, a i wygląd należy do ekstrawaganckich to Kenny czuje się tam dobrze. Gdy prawie wypluwając płuca znalazł się pod drzwiami klasy, zatrzymał się na chwilę biorąc głębsze wdechy, by wyrównać oddech. Kondycja nie ta, zdecydowanie, powinienem poprosić Dwayne’a o pomoc, on teraz jest taki duży i silny... – pomyślał, po czym nieśmiało zapukał i uchylił drzwi. Przyjąwszy postać cierpiętnika spojrzał w kierunku profesor i bąknął cicho. - Dzień do...dobry… - wydukał. - Przepraszam, najmocniej przepraszam za spóźnienie! Miał cichą nadzieję, że te skromne, ale szczere do bólu serca przeprosiny wystarczą, by ułaskawić prowadzącą. Nie chcąc bardziej wprowadzać zamieszania, zauważył Dwayne’a, który siedział z jakąś Puchonką przy jednym stoliku, natomiast zaraz obok było wolne! Hurra! Szybko się tam znalazł i cicho położył torbę pod nogi. Uśmiechnął się do dwójki Puchonów przyjaźnie. - Cześć! - powiedział chyba trochę za głośno. Po paru chwilach wiedział już, o co chodzi w zajęciach. przypominanie snów i opowiadanie..ugh, Kenneth nie ma dobrej pamięci, więc wziął pergamin i zaczął spisywanie, by nic mu nie umknęło. Super temat zajęć! Zawsze lubił interpretować sny, a ostatnie miał naprawdę dziwne. Niewiele więc czekając, chwycił pióro i zaczął szybko spisywać treść snu...póki pamięta.
W ostatnim śnie doświadczyłem wizji białej chusty, która stała się piękną, białą szatą, w którą odziana była moja siostra. Sunęła niczym nimfa wodna po tafli jeziora znajdującego się przy Hogwarcie mimo, że jest mugolem. Co więcej, śpiewała dziwną piosenkę, której nie rozumiem. W zamkniętych dłoniach trzymała coś na srebrnej zawieszce, jednak nie pamiętam co to dokładnie było. Widziałem siebie stojącego na brzegu jeziora i nawoływałem ją, by przyszła do mnie, jednak ona nie słyszała. Odchodziła coraz dalej i w pewnym momencie zauważyłem jak powoli zapada się pod powierzchnię wody! Przestraszyłem się, myślałem, że się utopi, przecież ona nie potrafi pływać. Moja siostra, Layla wydawała się być spokojna i na sam koniec, odwróciła spojrzenie w moją stronę i uśmiechnęła się. Zawsze budzę się w momencie, gdy całkowicie znika pod taflą jeziora, pozostawiając na nim dziwne kręgi.
Po spisaniu snu, Kenneth przygryzł końcówkę pióra, co nie było dobrym pomysłem, ponieważ nie było zbyt świeże, ani smaczne, ale wciąż nie przeszkodziło mu w próbie zinterpretowania snu. Trochę mu to zajęło, ale przypomniał sobie, że to, co trzymała w dłoniach to był krzyżyk, a we włosach miała lilię. Sięgnął więc do sennika i spisał to, co było trzeba.
chusta - symbol wierności i stałości uczuć, powodzenie krzyżyk - ogólnie symbol konfliktów i problemów. Kenneth doczytał, że zasłonięty krzyżyk, czyli ten, który jego siostra trzymała w dłoniach zasłaniając go jak mogła, oznacza chorobę kogoś bliskiego lilia - symbol miłości, podziwu, skromności i bezinteresowności...ale także śmierć..
Po zakończeniu zastanowił się dłuższą chwilę, odłożył pióro i ciekawie rozglądał się wokół, jak idzie innym. Obserwowanie innych jest takie fajne! Ale czy zamierzał się pochwalić sam od siebie? Chciałby bardzo,ale..nie odważy się.
Ostatnio zmieniony przez Kenneth Alpin dnia Wto 04 Gru 2018, 23:37, w całości zmieniany 2 razy |
| | | Huncwot
| Temat: Re: Klasa Wróżbiarstwa Wto 04 Gru 2018, 23:17 | |
| The member 'Kenneth Alpin' has done the following action : Dices roll
'k10' : 1 |
| | | Blake Blackwood
| Temat: Re: Klasa Wróżbiarstwa Sro 05 Gru 2018, 09:55 | |
| Przewróciła oczami słysząc melodyjny głos profesor Prunelli. Co ona się uparła na tę czekoladę? Albo na herbatę? To promowanie niezdrowego trybu życia, ot co. Z rozbawieniem obserwowała jak jedna z filiżanek zostaje siłą wepchnięta w dłonie jej kolegi z domu. Dwayne sam wydawał się być tym faktem lekko zdziwiony, ale nic nie powiedział. Puchoni tacy byli - nigdy nie oponowali. — Wszystko super, ale ten zapach przyprawia mnie o mdłości — wyjaśniła. To nie tak, że wolałaby być teraz gdzieś indziej. Kochała się uczyć, ale musiała mieć do tego odpowiednie warunki. Wygładziła krawat i kręcąc się chwilę starała się znaleźć jak najwygodniejszą pozycję na miękkim siedzeniu. Chociaż tak może sprawi, że ta lekcja będzie znośna. Do klasy weszło jeszcze kilka innych osób, a także spóźniony Gryfon, który najwidoczniej był jakimś kolegą Morisona, bo od razu zajął puste krzesło przy ich stoliku. Posłała mu blady uśmiech. Nie dała rady wykrzesać z siebie więcej bo czuła, że jeśli spróbuje, zacznie się robić zielona na twarzy. Odetchnęła z ulgą kiedy okazało się, że tematem dzisiejszej lekcji są sny. Świetnie. Nikt nie będzie zmuszał ją do wyszukiwania kształtów na dnie filiżanek, ani dłubania palcem w fusach. Sny są spoko, chociaż Blake nigdy żadnego rano nie pamięta. Musiała się naprawdę wysilić, by w odmętach umysłu przywołać chociaż jeden, w dodatku ze szczegółami. Gdyby wiedziała wcześniej, że na zajęciach będą opowiadać o nocnych marzeniach lub koszmarach z pewnością lepiej by się przygotowała. No ale co też ona tam śniła? Śniła, że była w domu, w Hogsmeade. Było bardzo ciemno i jej pokój na piętrze oświetlał tylko blask księżyca. Śniła, że siedziała przy czarodziejskiej maszynie do szycia i próbowała nawlec igłę, żeby dokończyć poprawianie swojej szaty szkolnej, z której już trochę wyrosła. Bardzo się niecierpliwiła, bo przez półmrok panujący w sypialni nic jej się nie udawało ale nie wpadła na to, by pomóc sobie zaklęciem. Nagle poczuła dreszcz, który przebiegł jej po plecach. To był dreszcz tego typu, który miewa się, gdy uświadamiamy sobie, że jesteśmy obserwowani. W tym śnie Blake spojrzała za okno i dostrzegła sowę siedząca na dachu sąsiadów, która wpatrywała się w dziewczynę swoimi małymi oczami, odbijającymi blask ulicznej latarni. Sowa trzymała coś w dziobie. To była koperta, ale dziewczyna dostrzegła to dopiero w momencie w którym sowa podleciała bliżej i usiadła na parapecie za oknem panny Blackwood. Zostawiła kopertę, zaskrzeczała okropnie i odfrunęła z powrotem na swoje poprzednie miejsce by dalej móc wpatrywać się w Blake. Dziewczyna wstała. Podeszła do okna przemierzając odległość w zaledwie dwóch krokach, bo tylko tyle dzieliło ją od biurka do ściany, tak niewielki miała pokoik. Podniosła okiennicę i sięgnęła po kopertę, zaadresowaną do niej wściekle czerwonym atramentem. Najdziwniejsze w tym wszystkim było to, że na kopertę przyklejony był malutki prostokącik przedstawiający klauna i tylko dlatego, że jej ociec pochodził z rodziny mugoli Blake wiedziała, do czego ów znaczek służył. Dziadkowie od strony ojca uparcie nie potrafili przekonać się do sowiej poczty, wciąż używając tej tradycyjnej przy kontaktach z puchonką. Dziewczyna rozerwała papier a ze środka wypadły na podłogę... połyskujące w blasku księżyca igły z nawleczoną nitką a przy zetknięciu z dywanem mnożyły się w zastraszającym tempie. Blake nie mogła przypomnieć sobie dalszej części snu, prawdopodobnie dlatego, że właśnie w tym momencie się po prostu obudziła. Z roztargnieniem sięgnęła po słownik by sprawdzić co oznacza sen o igłach. Pamiętała mniej więcej co oznaczają sowy, jednak jeśli przyszło jej interpretować znaczki pocztowe nie była już taka pewna, czy w ogóle znajdzie ich znaczenie w magicznym senniku.
Igły, nawlekać igłę: symbol cierpliwości, której może nam w najbliższym czasie brakować, ponieważ ktoś, lub coś wystawia nas na próbę.
Znaczki pocztowe: życie śniącego odznacza się dyscypliną oraz porządkiem. Wkrótce otrzymasz pozdrowienia lub wygraną, które poprawią twoje życie.
Sowa: siedząca na dachu jest zapowiedzią niebezpieczeństwa dla jednego z domowników lub nieporozumień w rodzinie.
Ostatnio zmieniony przez Blake Blackwood dnia Pią 07 Gru 2018, 13:36, w całości zmieniany 1 raz |
| | | Huncwot
| Temat: Re: Klasa Wróżbiarstwa Sro 05 Gru 2018, 09:55 | |
| The member 'Blake Blackwood' has done the following action : Dices roll
'k10' : 10 |
| | | Katarina Vento
| Temat: Re: Klasa Wróżbiarstwa Czw 06 Gru 2018, 01:25 | |
| Sala zapełniała się, choć ona z początku nawet tego nie zauważyła, pochłonięta wysłuchiwaniem słów nauczycielki. Fantastycznie, wybornie, wręcz fascynująco! Właśnie tego jej było ostatnio potrzeba. Nie zawiodła się i tym razem na jednej ze swoich ulubionych lekcji, a to zawsze podwyższało morale. Napotykając wzrok Blacka uśmiechnęła się lekko i nie było to mechanicznie wykonany grymas, a szczera reakcja Krukonki. Od czasu ich dzikiego wypadu poza teren szkoły miała o Gryfonie znacznie lepsze zdanie. Co się zresztą dziwić, w bardzo ładnym stylu zastąpił obraz kreowany plotkami na wizerunek stworzony jednym niezbyt długim, acz naprawdę przyjemnym doświadczeniem. Katarina przepadała za nowymi doświadczeniami, szczególnie tymi, które jej się dobrze kojarzyły. Słuchała polecenia popijając powoli herbatę, zupełnie nie przejmując się tym, że mniej lub bardziej dookoła niej pozostała wolna przestrzeń. Już dawno przestał przeszkadzać jej brak przyjaciół. No dobrze, może czasem ją to kłuło w głębi serca, ale gdy w grę wchodził przedmiot, który z czystym sumieniem mogła określić mianem pasji to wszelkie rozterki schodziły na dalszy plan. Oparła się wygodnie i przymknęła oczy, oddychając powoli, pozwalając, by stopniowo słabnący aromat uprzyjemniał moment skupienia. Starała się przypomnieć sobie ostatni sen jaki miała i z zaskoczeniem stwierdziła, że był nadzwyczajnie wyraźny. Jeśli miała być szczera dawno nie doświadczyła snu, który prawie mogła nazwać świadomym - choć nie kontrolowanym, a szkoda. Z wstydem musiała przyznać przed samą sobą, że próby kontrolowania snów wciąż stanowiły dla niej czarną magię.
Ciemny las. Wiedziałam, że akcja nie toczyła się w porze nocnej, jednakże jedynie smugi światła padające na grube konary sprawiały, że cokolwiek widziałam. Przechadzałam się wśród majestatycznych, ogromnych wręcz drzew, których obwód wskazywał na setki jak nie tysiące lat życia. Wciąż pamiętam to błogie uczucie spokoju, które towarzyszyło tej wędrówce. Miałam ochotę wręcz płynąć w powietrzu, zamknąć oczy i leniwie pląsać między wielkimi korzeniami, muskając opuszkami palców mijane rośliny. Nagle usłyszałam szelest i spomiędzy krzewów wyłonił się pies stając idealnie w jednej ze smug światła. Nie wyglądał jakby należał do jakiejś konkretnej rasy. Długie łapy, czarna, nieco skołtuniona, choć niezbyt długa sierść. Spoglądał na mnie wyczekująco, a ja w swym uczuciu błogości przykucnęła i wystawiłam dłoń przed siebie, zachęcając zwierze do zmniejszenia dystansu. Stworzenie przydreptało, radośnie merdając ogonem, a moje palce zaczęły mierzwić wilgotnawą sierść. Było mi tak dobrze, nie pamiętam kiedy ostatnim razem uśmiechałam się tak szeroko jak w tamtym momencie. I wtedy wszystko się zmieniło. Pies bez żadnego ostrzeżenia złapał zębami moje ramię, z miejsca wgryzając się do krwi. Chciałam krzyknąć, ale głos uwiązł mi w gardle. Miałam wrażenie, że im bardziej chciałam wydobyć z siebie jakiś dźwięk, tym mniej byłam w stanie złapać oddech. Wyrwałam się jakimś cudem i zerwała z miejscu, biegnąc przed siebie ile sił w nogach. Słyszała ujadanie zwierzęcia, które jeszcze przed chwilą tak chętnie dawało czochrać się po szyi, mogłam przysiąc, że podświadomie czułam zbliżające się zębiska zza każdego drzewa. Nim się obejrzałam w każdej plamie ciemności czaiły się białe kły, które w miarę ucieczki rosły do monstrualnych wręcz rozmiarów. Skryłam się pod grubo splecionymi korzeniami i przez chwilę żyłam nadzieją, że uda mi się przeczekać i ta szaleńcza pogoń się skończy. Moje nadzieje szybko rozwiały się, gdy poczułam tępy ból na gardle, nie wiedzieć skąd. To był koniec snu, choć zastanawiało mnie, dlaczego uczucie wgryzania się w krtań przywodziło na myśl raczej ludzkie uzębienie, aniżeli zwierzęce. Obecnie nie do końca nawet jestem w stanie sobie przypomnieć czy kły w ciemnościach na pewno należały do psa.
Przeczytała jeszcze raz wszystko, co spisała, po czym przeanalizowała najważniejsze punkty odniesienia. Zęby, to na pewno. Nie była pewna czy nie powinna zawęzić to do kłów, ale w ostatecznym rozrachunku została przy zębach, gdyż to ludzka szczęka ewidentnie zakończyła jej żywot we śnie. Ucieczka, to jest następny ważny element, który nawet nie podlegał dyskusji. Przez moment zawahała się, ale uznała, że pies był zdecydowanie bardziej kluczowym elementem od samego lasu, który i tak był w większości skąpany w mroku. Na tym etapie ze wstydem zdała sobie sprawę, że nie pamięta znaczenia tego ostatniego, a raczej, że nie byłaby dostatecznie precyzyjna, gdyby użyła swojej wiedzy. Po prostu pies to nic trudnego, jednakże uznała, że warto zaznaczyć kolor jego sierści, a taki drobiazg mógł zupełnie skreślić jej interpretację. Sięgnęła do sennika i sprawnie odnalazła informację, zapełniając lukę w swoim umyśle.
zęby - potrzeby materialne i seksualne ucieczka(przed dzikim zwierzęciem) - krzywda ze strony osób zaufanych, uważanych za przyjaciół pies(czarny) - zdrada przez przyjaciela
Spojrzała na podsumowanie, po czym podniosła rękę. Nie czuła skrępowania ani swoim snem, ani interpretacją najważniejszych elementów, choć serce Katariny znacząco jak na nią przyspieszyło swój rytm. Dobrze znała swój największy lęk, pamiętała swojego bogina. Sztylet wbity w plecy, czy to właśnie chce jej powiedzieć przeznaczenie? Czy naprawdę nie mając wielu osób, z którymi może swobodnie porozmawiać, któraś postanowi podjąć próbę zniszczenia jej barier? Odruchowo spojrzała w kierunku Syriusza, jednakże trwało to ułamek sekundy. Opanuj się, dziewczyno. Cokolwiek się nie dzieje, zachowaj to dla siebie i wyciągnij wnioski.
Ostatnio zmieniony przez Katarina Vento dnia Czw 06 Gru 2018, 02:12, w całości zmieniany 1 raz |
| | | Sponsored content
| Temat: Re: Klasa Wróżbiarstwa | |
| |
| | | |
Similar topics | |
|
| Pozwolenia na tym forum: | Nie możesz odpowiadać w tematach
| |
| |
| |