IndeksIndeks  SzukajSzukaj  Latest imagesLatest images  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  

Share
 

 Za co tym razem?

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Idź do strony : Previous  1, 2, 3  Next
AutorWiadomość
Yumi Mizuno
Yumi Mizuno

Za co tym razem? - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Za co tym razem?   Za co tym razem? - Page 2 EmptyPią 06 Cze 2014, 13:17

Gdyby nie był szczery i przybrał maskę szarmancji i dżentelmeństwa, a przyznajmy, że robił to tylko dla zasady, nie rozmawialiby teraz. Ani wcześniej, ani później. Yumi nie potraktowałaby go przyjaźnie, nie chciałaby go widzieć na oczy. Nie należała do wzdychających panienek, przy manierach mężczyzn. Chciała widzieć człowieka takim, jaki jest. I miała to. Amycus skrywał w sobie mrok, który nieświadomie czasami przesłaniał jego oczy. Napawał ją strachem, ale i piekielną ciekawością. Domyślała się, że jest zdolny do wszystkiego. Wątpiła, aby były to pobudki szlachetne, ale znała kawałek jego ciemnej strony. On nigdy nie zawaha się przy rzuceniu zaklęcia. Albo ostoja bezpieczeństwa albo śmiertelny wróg. Nie było środka, choć paradoksalnie Yumi w tym tkwiła. Nie nazywała rzeczy po imieniu. Musiałaby przyznać przed sobą, że dzieje się coś złego, z czym sobie nie radzi. Duma nie pozwalała jej prosić o pomoc. Dziękować umiała, ale nie Amycusowi. To słówko wydawało się jej śmiesznie małe, gdyby miała je wypowiedzieć pod jego adresem. Nigdy jej nie powiedział, że może na niego liczyć. Pewna część podświadomości zwracała jej na to uwagę, że w tej kwestii jej nie odmówi. Widząc mrok splątany z obojętnością, wnioskowała, że zadanie bólu Derekowi sprawiłoby mu przyjemność. Jej też, a mimo tego bała się prosić. Nie wiedziała czy zniesie brzemię odpowiedzialności za ich czyny. Kwestią czasu było zanim Yumi wybuchnie i sama wyciągnie różdżkę. Pytanie, czy poradzi sobie z silniejszym od siebie prześladowcą? Czy będzie musiała wyciągać rękę do Amycusa i prosić go o pomoc?
Merberet zaplątała się w swoich myślach i na chwilę zapomniała gdzie idzie i jak idzie. W pewnej chwili źle postawiła stopę i w zły sposób próbowała złapać równowagę, w wyniku czego pośliznęła się. Nie powinna się tak intensywnie zamyślać, groziło to potykaniem się o własne nogi! Dlaczego zdarzyło się to w towarzystwie Carrowa? Yumi oczekiwała wręcz, że on za chwilę parsknie śmiechem. Jeśli to zrobi, Krukonka się nieźle zirytuje, a już i tak miała nadszarpnięte nerwy spotkaniem z nim. Nic nie robił, nic nie mówił, a swym ciałem i spojrzeniem psuł życiową harmonię. Otworzyła szerzej oczy, gdy śliskie podłoże zbliżało się w zastraszającym tempie. Choć Yumi nie miała zdolności czerwienienia się, policzki zrobiły się delikatnie, ledwie widocznie bladoróżowe ze wstydu. Zacisnęła mocno oczy, łudząc się tym, że spowolni spotkanie z ziemią. Wyciągnęła ręce przed siebie chcąc zamortyzować upadek, ale było już chyba na to za późno.
Amycus Carrow
Amycus Carrow

Za co tym razem? - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Za co tym razem?   Za co tym razem? - Page 2 EmptyPią 06 Cze 2014, 13:46

Wydawać by się mogło, że cisza tkwiąca między nimi sprawia wrażenie nieuchwytnej oraz niezręcznej, jednak zarówno Yumi jak i Amycus, dalej podążali obraną przez siebie ścieżką w kierunku jeziora. Jego kontury zamajaczyły już na horyzoncie, a unosząca się nad taflą mgła stała się przeraźliwie biała od gęstości. Ten widok w jakiś sposób dawał Ślizgonowi pokrętnie ujęte ukojenie od natrętnych myśli, dotyczących zaistniałej sytuacji.
Łamał zasady ustanawiane przez pannę Merberet z każdym ich spotkaniem, męcząc ją swoją postawą i osobą. Mimowolnie przywodził na myśl oprawcę, będąc jedynym bezpiecznym postojem wśród całej brutalności Dereka. Gdyby wiedział o przemyśleniach Krukonki, możliwym było zadawanie pytań: dlaczego widząc mnie, myślisz o Dereku?, dlaczego widząc Dereka, uciekasz myślami do mnie? – na które przecież Yumi nie potrafiła sobie odpowiedzieć.
Jego chwilowe przemyślenia na temat krajobrazu jeziora zostały przecięte szuraniem materiału oraz tąpnięciem, które świadczyło o jakichś nieprawidłowościach tuż obok. Instynkt działał bez zarzutów, ponieważ Amycus głównie na nim się skupiał podczas swojego rozwoju. Książka wsunięta pod pachę ześlizgnęła się, niepotrzebnie zajmując miejsce rąk, które zostały zaraz wyprostowane w celu złapania towarzyszki rozmów. Krok w przód, ręka pod pachę i nagle Yumi zderzyła się nie z brudnym podłożem, ale twardą klatką piersiową swojego prześladowcy-wybawiciela, okrytą wilgotnym swetrem.
W umyśle odezwał się alarm, nakazujący złośliwy komentarz na temat nieporadności dziewczyny, jednak zamiast tego..znów instynkt zabrał górę i pokrzepiający uśmiech rozjaśnił jego twarz. Domyślał się, że to przez niego została wytrącona z równowagi i poniekąd był z siebie dumny. Przytrzymał ją za jedno przedramię, zastanawiając się nad tym, ile czasu minie, zanim dziewczyna dozna wścieklizny.
Postanowił nie odzywać się, dopóki ona sama nie skomentuje tej sytuacji. Zapach malinowej mięty ponownie uderzył go w nozdrza, zmuszając do opuszczenia głowy i zerknięcia na Krukonkę. Dlaczego ten zapach zawsze mu towarzyszył w myślach?
Yumi Mizuno
Yumi Mizuno

Za co tym razem? - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Za co tym razem?   Za co tym razem? - Page 2 EmptyPią 06 Cze 2014, 14:12

Nigdy nie narzekała na ciszę. Czerpała z niej swoistą przyjemność i nigdy od niej nie uciekała. Ukojenie swych myśli miała w lekturze, tak gwałtownie przerwanej przez Amycusa. Zmusił ją do wysłuchania własnych myśli.
Wiedziała dlaczego go wtedy przywołuje w głowie. Ponieważ był pierwszą i jedyną osobą, która fizycznie się za nią wstawiła. Stojąc naprzeciw Dereka (nigdy nie uciekała) pocieszała się, wmawiając sobie, że Carrow zaraz przyjdzie i doprowadzi wszystko do stanu normalnego. Mijało to szybko, gdy wracała do szarej rzeczywistości. Nigdy się nie dowie dlaczego go woła w myślach. Zapytana o to, wyparłaby się takiego zachowania.
Spotkanie z ziemią było nadzwyczaj... ciepłe i miłe. Odruchowo zacisnęła palce na ramionach chłopaka, jednocześnie próbując zorientować się w sytuacji. Uderzyła skronią i policzkiem o jego klatkę piersiową. Gdyby ją puścił, niechybnie wylądowałaby na ziemi. Przez długą sekundę stała nieruchomo, teraz z szeroko otwartymi oczami. Serce podskoczyło zatrzymując się na wysokości gardła i niewyjaśnione było czy to z powodu strachu przed upadkiem czy z gwałtownie przekroczonej granicy intymnej. Odskoczyła od niego jak oparzona, około dwa metry dalej. Schyliła się i oparła drżące dłonie o kolana, normując oddech. Tym razem się nie przewróciła, a byłoby to komiczne, gdyby ponownie się pośliznęła.
Biały obłok raz co raz rozpływał się w powietrzu, gdy Yumi wracała samokontrola. Była w stanie głębokiego szoku swoim zmaterializowanym strachem. Przeraziła się jak bardzo bezpieczna poczuła się po przekroczeniu tej granicy bliskości. Nie chciała tego czuć, buntowała się przeciw temu. Nie chciała niczego zmieniać. Zamknęła oczy i skradła sobie kolejną sekundę, aby zmusić się do wyprostowania. Nie patrzyła na Amycusa. Wiedziała, że się uśmiecha i tylko ją tym rozjuszył. Zakryła dłońmi swoje policzki i wzięła parę wdechów. Póki stał w bezpiecznej odległości, poczucie niepokoju nie zawita.
- D-dziękuję. - chyba nikt nie potrafił szybciej wypowiedzieć tego jednego, krótkiego słówka. Spojrzała na niego i na widok jak się domyślała, kpiącego uśmiechu, spiorunowała go wzrokiem.
- Nie szczerz się tak. - mimowolnie warknęła i trzymając się od niego z daleka ruszyła w stronę książki. Kucnęła i sięgnęła po zmoczone tomiszcze. Rękawem swetra otarła okładkę ze śniegu i błota. Zmuszała się do regularnego oddechu, aby nie wstać i nie zacząć na niego krzyczeć za śmianie się z jej poślizgu. Ciekawe jakby się zachował, gdyby to on wylądował na tyłku. Mogła mu pomóc sprawdzić własną reakcję, jeśli tylko wypowie nieostrożne słowo nakrapiane ironią. Z czułością i tłumionym wstydem ocierała książkę nie ośmielając się odwrócić do ślizgona. Naprawdę nie chciała widzieć jego miny. Najpierw pozbędzie się gorących policzków, dopiero później wybije mu z głowy nabijanie się. Jej dłonie drżały i to była jedna z tych dwóch oznak, które świadczyły o niepokoju. Przez tę chwilę jej organizm dokładnie zarejestrował osobisty zapach bliskości Amycusa. Tytoń zmieszany z wodą kolońską i czymś jeszcze, czego nie umiała określić - i nie chciała! Niech stoi tam gdzie stoi, a wszystko będzie dobrze.
Amycus Carrow
Amycus Carrow

Za co tym razem? - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Za co tym razem?   Za co tym razem? - Page 2 EmptyPią 06 Cze 2014, 14:39

Dotychczas nie spotkał się z aż takim odruchem bezwarunkowym jak zaciśnięcie palców na swetrze, nawet jeśli chodziło tylko i wyłącznie o powstrzymanie upadku. Nie był w stanie wyczuć szybszego bicia serca, jednak silny ucisk palców trwał niezmiennie – dając mu do zrozumienia, jak łapczywie się go trzyma. Wpatrywał się w nią podczas przedłużającej się sekundy, uświadamiając sobie również fakt, że dziewczyna wcale nie jest taka chuda jak na to wskazują jej odkryte nogi.
Przytrzymywał ją przed upadkiem, ale nie chodziło mu o zatrzymanie przy sobie przez dłuższy okres czasu. Analiza swojego własnego zachowania zawiodła go, ponieważ powinien pozwolić na bolesny upadek i mamrotanie pod nosem tego, że jest niewychowany bądź inne epitety. Zamiast tego, obserwował wyraźnie speszoną dziewczynę, przestraszoną do szpiku kości z nieznanych dla Amycusa powodów. I to właśnie ta niewiedza powodowała, że czuł się nieco zagubiony w całej sytuacji. Mógł ją wykorzystać na wiele sposób, przekonując do siebie Yumi i wyciągając z niej coś, co mogłoby być dla niego potrzebne. Prawdą było jednak to, że nie potrzebował od niej niczego, a żadnych korzyści nie osiągnąłby z … No właśnie, z czego?
Nie zbliżał się do niej, dając jej odpowiednią ilość czasu do opanowania panicznego lęku, jaki wypłynął na wierzch na całą sylwetkę. Wiedział, że potrafi działać w różny sposób na różne osoby, ale wcześniej nie zdarzyło mu się, by jakakolwiek dziewczyna zadrżała ze strachu przy kontakcie fizycznym z nim, w podobnych okolicznościach jak teraz. Czyżby Yumi aż tak obawiała się jego furii, którą obserwowała podczas felernych wakacji, że nie dopuszczała go do siebie? A może chodziło o nastawienie i traumę, w jaką wprowadził ją Derek do kontaktów przekraczających bezpieczną przestrzeń prywatną? Możliwości było niezwykle wiele, a czas nie pozwalał Amycusowi na dokładną analizę.
Stan równowagi psychicznej został zachwiany i chociaż dziewczyna próbowała opanować reakcje swojego organizmu, zajmując się zabłoconą książką. Niestety dla Yumi, chłopak nie zrozumiał tego przekazu do pozostawienia jej samej. Odgłosy chlupotania mogły oznaczać oddalanie się Ślizgona z tego miejsca, jednak o ile go poznała – mogła podejrzewać, że nie zostawi jej samej. Nie odpowiedziała mu na żadne z pytań, jakie pojawiły się w jego umyśle.
Jego dłoń znalazła się po drugiej stronie oprawy tomu, którego tytułu nie można było odczytać. Jeśli zamierzała podnieść spojrzenie, mogła dostrzec że zdjął swój szalik i trzymał na wyprostowanej ręce jako propozycja. – Nie brudź rękawów. – Tym razem nie mogła czuć na sobie jego spojrzenia, ponieważ wyczuł, że intensywny wzrok może ją tylko i wyłącznie zniechęcić do dalszej rozmowy. Krótkie „dziękuję” już dawno zostało przez niego zapomniane, jakby w ogóle nie usłyszał tego gwałtownego i szybkiego (niczym łapczywy wdech) dźwięku. Przesunął palcem po grzbiecie książki, strzepując nieco błota na trawę.
- Przepraszam. – Beznamiętny ton głosu przeszył ponownie ciszę na błoniach, a zapach który Yumi chciała zapomnieć atakował jej organizm.
Yumi Mizuno
Yumi Mizuno

Za co tym razem? - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Za co tym razem?   Za co tym razem? - Page 2 EmptyPią 06 Cze 2014, 15:03

Spójrzmy prawdzie w oczy. Trzymała się go, aby nie upaść. To naturalne, że człowiek unika upadków. Nie należało doszukiwać się w tym czegoś, czego nie było. To odruch bezwarunkowy i była wdzięczna, że nie dopuścił do spotkania z ziemią. Nic poza tym. Nie chciała utrzymywać zbyt bliskiego kontaktu fizycznego właśnie przez Dereka. Uścisk dłoni, ramienia, podanie ręki nie wywoływało u niej irytacji i lęku. Dotykanie twarzy wytrącało ją z równowagi. Odkąd kochany starszy brat wyciął na policzku szkłem ranę, od tamtej pory nie pozwalała nikomu na dotyk twarzy. Ile to już trwało? Cztery dłużące się lata, przez które Yumi nabawiła się pewnego deficytu.
Nie mógł jej wykorzystać na żaden sposób. Yumi nie była głupia, należała do dumnego domu Ravenclawu. Tam nie trafiają osoby o niskim ilorazie inteligencji. Nauka, którą odebrała od rodzeństwa nauczyła ją czytania z człowieka. W odpowiednim momencie pojęłaby na co się zanosi i wycofałaby się rakiem do swojej skorupy. Znała Amycusa lepiej, niż przypuszczał. Jeśli nie był tak tępy, rozumiał, że z nią to nie przejdzie. Może uwodzić inne dziewczęta, owijać sobie je wokół palca, gnębić, dokuczać, męczyć psychicznie, lecz panna Merberet ma na niego antybiotyk. Byli sojusznikami i nic więcej, nic mniej. Znał jej słabość i tylko to obracając przeciwko niej, mógłby zdobyć pewną formę wyższości. Nie osiągnąłby tym tego, czego oczekiwał. Wywołałby całkowicie odwrotny skutek. Gdyby doprowadziła go do furii, a czy umiała?, nie pozwoliłaby sobie na zrobienie z siebie ofiary. Derek znęcał się nad nią, gdy miała dziesięć lat. Była naiwną dziewczynką w żałobie po matce. Wpoił, wyrył w jej sercu lęk przed nim. Teraz miała lat piętnaście. Nie była naiwna, nie miała żałoby i nie dopuści nigdy do powtórki z historii.
Nie pozwalała sobie na odetchnięcie z ulgą, gdy słyszała chlupanie w śniegu i błota. Odsunęła się odruchowo kawałek, jako reakcja na bliskość. Z ociąganiem przyjęła szal i otarła nim okładkę księgi. Po pozbyciu się brudu, wyjęła różdżkę i usunęła z materiału szala ślady błota i trawy. Czuła w opuszkach palców pulsowanie, gdy przesunęła kciukiem po miękkim tworzywie. Podała czysty już szal chłopakowi, nie patrząc mu w oczy. Odebrała mu księgę, dbając o to, aby przypadkiem go nie dotknąć. Przekartkowała ją i skrzywiła się dostrzegając, że końcówki dwudziestu stron są mokre. Pani Pince ją zabije.
Zmarszczyła brwi i nie wiedząc, że to robi, spojrzała w jego stronę, wciąż unikając okolic oczu.
- Za co mnie przepraszasz? - zapytała, bo to ona powinna czuć się winna. Rogiem arafatki wytarła ramy księgi obiecując, że w dormitorium wysuszy i naprawi stare stronice.  W tym samym momencie wiatr zawiał prosto w jej twarz niosąc ze sobą ciepłe powietrze pochodzące od Carrowa. Ponownie do jej organizmu dostał się zmieszany zapach, którego unikała, bo tak jej odpowiadał. Na jej czole pojawiła się podwójna pozioma zmarszczka jako obraz buntu. Derek wyrządził porządną szkodę, która była w niej głęboko zakorzeniona. Nie chciała z tym walczyć, bo nie miała na to sił. Wyprostowała się i przytuliła do siebie książkę, przepraszając ją za upadek.
- Pan woźny zapomniał wystawić tabliczki "Uwaga, ślisko". Musiał świetnie bawić się na sylwestrze. - skrzywiła się chcąc zwalić winę na pana Filcha, a nie na swoje zdezorientowanie i zamyślenie. Spuściła wzrok po raz kolejny, zawieszając go na swoich butach. Wpatrywała się w nie tak intensywnie, jakby miały zaraz jej powiedzieć co należy robić w przypadku spotkania Carrowa. Istnieje może jakaś instrukcja obsługi?
Amycus Carrow
Amycus Carrow

Za co tym razem? - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Za co tym razem?   Za co tym razem? - Page 2 EmptyPią 06 Cze 2014, 15:38

Amycus widział reakcje na lęki, ale nie kierował się nimi jako zakazami, przez które miałby się w jakiś sposób ograniczać. Sam fakt, że dziewczyna uciekła acz podziękowała był co najmniej dziwnym. Dlatego też, nie potrafiąc jednoznacznie stwierdzić motywów jej zachowania, postanowił zostać tutaj na tyle długo, na ile pozwoli mu cierpliwość Yumi.
Odebrał bez słowa już szalik, wyczyszczony za pomocą prostego zaklęcia i przewiesił go przez swoją szyję. Tymczasowy chłód owiewający kark był całkiem przyjemną perspektywą dla ochłodzenia podwyższonego ciśnienia, które przecież nie powinno się nigdy zdarzyć. Amycus nie rozumiał tego, co się przed chwilą wydarzyło i mimo, że ochrona przed upadkiem była czymś naturalnym dla normalnych osób – on tego nie postrzegał w kolorowych barwach. Prędzej zaczął doszukiwać się przyczyn, przez które zachował się w taki a nie inny sposób. Domagał się tego, aby mu wszystko wyjaśniła. Domagał się, ale nie powiedział nic ani nie uczynił żadnego gestu w jej stronę, które świadczyły by o respektowaniu swoich decyzji podjętych w umyśle.
- Za książkę. – Wskazał tym razem dłonią na książkę, opierając łokcie o kolana. Podniósł wzrok dopiero teraz, dostrzegając sygnał że dziewczyna nie podniesie spojrzenia przez najbliższych kilka minut. – Jesteś poruszona tym, że jest zabrudzona. Nie wiem, czy wypożyczyłaś ją z biblioteki czy to twoja własność, ale poniekąd została zniszczona. Używając zaklęcia można pogorszyć sprawę, jeśli zostanie to odebrano jako naprawę książki do pierwotnego stanu, czyli pustych kartek bądź w gorszym razie – drewna. – Wyjaśnił swoje przeprosiny dokładniej, nieświadomie spuszczając z tonu, aby wskazać .. No właśnie, co wskazać?
Amycus przyglądał się Yumi z dziwnym błyskiem w oku, który chyba nie wróżył dla niej nic dobrego. Mogła domyślać się, że jest zagubiony, ponieważ sama lubiła obserwować ludzi i ich reakcje. Carrow zaś stosunkowo rzadko ujawniał swoje prawdziwe „ja” przed kimkolwiek.
Patrzył na nią przed chwilę z dołu, zadzierając podbródek i obserwując z jaką mocą przyciska do siebie tę książkę. Dziewczyna była niesamowicie mocno zamknięta w sobie i tak jak dotychczas wszystkie zabiegi pozwalające mu dotrzeć do przedstawicielki płci pięknej, tak teraz nie miał żadnego pomysłu w jaki sposób mógłby zburzyć mur.
- Dlaczego tak gwałtownie się odsunęłaś? – Zagadnął, całkowicie ignorując wstawkę o śliskim podłożu i możliwościach tańców podczas sylwestra. Zaczepka z jej strony mogła zostać podjęta w żartobliwym tonie, kontynuowana po to, aby złagodzić napięcia między nimi. Amycus zastanawiał się teraz, jakby to było, jeśli Yumi spuściłaby z tonu i przestała go tak zawzięcie od siebie odpychać. Może rzeczywiście powinien dać jej trochę czasu spokoju, aby mogła ochłonąć i dostrzec, że w jakiś sposób potrzebuje jego pomocy?
Nie podnosząc się, czekał na odpowiedź.
Yumi Mizuno
Yumi Mizuno

Za co tym razem? - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Za co tym razem?   Za co tym razem? - Page 2 EmptyPią 06 Cze 2014, 16:07

Yumi nie uciekła. Tylko odskoczyła. Szanowała intymność drugiej osoby i nie ośmielała się jej naruszać, w ten oto marny sposób sobie to tłumaczyła. Cierpliwości miała odłożonej na czarną godzinę. Tą godziną było spotkanie z Amycusem, przy którym z niewiadomego powodu robiła się niespokojna.
Oboje mieli ze sobą wspólne wyciąganie wniosków z zachowań normalnych, oczekiwanych, wzorowych. Yumi nie domagała się wyjaśnień i nie zadawała pytań. Wiedziała, że ciężko byłoby zdobyć odpowiedź, poza tym wolała nie odpowiadać sobie na pytania Amycusa. Obracała się w jego towarzystwie bardzo ostrożnie i rozważnie. Nie pozwalała sobie na zbyt wiele myśli na jego temat, aby nie prowokować pojawienia się przywiązania. Ostatnią rzeczą jakiej chciała było polubienie Carrowa.
Minę miała wciąż zmieszaną i zdezorientowaną. Czy ten chłopak właśnie tłumaczył jej co ma zrobić z książką, aby jej nie uszkodzić? Ciężko było jej uwierzyć, że ten Carrow troszczy się o przedmiot, do którego jest przywiązana. Niechcący, nieumyślnie i nieświadomie jej oczy pojaśniały, a wzrok nabrał ciepła skierowanego właśnie do niego. Rysy twarzy złagodniały i trochę rozluźniła barki, nie stojąc tak sztywno. To miłe z jego strony, choć zapewne nie wiedział co robił. Czysta forma uprzejmości, gorliwe wyjaśnienie przeprosin, a przecież wystarczyły dwa słowa "za książkę".
- Obejdę się z nią delikatnie. Dziękuję za poradę, Amycusie. - obiecała rozczulona jego zachowaniem. Posłała mu cieplejsze spojrzenie, co było czymś nowym w ich relacjach. Ich znajomość opierała się na poważnych rozmowach i wymianie spojrzeń, nieczęsto uśmiechała się doń naturalnie.
Oczywiście, że musiał wszystko popsuć. To było zbyt piękne, aby było prawdziwe. Panna Merberet ponownie wyprostowała plecy, a uśmiech i ciepło zniknęło zasłonięte zmieszaniem. Czemu zadał to pytanie? Nie chciała na nie odpowiadać. Powoli wypuściła powietrze z płuc wyczuwając powracający wielkimi krokami smutek. Nie powinien tego drążyć. Ten, który znał jej sekret pytał o jej deficyt. Mógł się domyślić, że nie doczeka się odpowiedzi. Yumi nie zdobyła się na taki kredyt zaufania. Przymknęła oczy, gdy ponownie zawiał wiatr zasłaniając jej twarz grzywką i kilkoma kosmykami włosów.
- Będziesz tak kucał? - odpowiedziała pytaniem na pytanie, zerkając nań spod kurtyny gęstych rzęs. Tak, jak on zignorował jej zaczepkę, tak ona zignorowała jego pytanie. Odważnie to lekceważyła, nie wziąwszy pod uwagę jego temperamentu. Zacisnęła mocniej palce na księdze, odgradzając się nią od ślizgona. Spoglądała na niego z góry, ponownie uciekając do swojej żółwiej skorupy.
Amycus Carrow
Amycus Carrow

Za co tym razem? - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Za co tym razem?   Za co tym razem? - Page 2 EmptyPią 06 Cze 2014, 16:41

Teoretycznie Amycus nie powinien zadawać takich intymnych pytań osobie, z którą niewiele go łączyło. Znali się tylko i wyłącznie z tych nielicznych odwiedzin podczas wakacji oraz natknięć na korytarzach. Dobrze pamiętał ten pamiętny dzień, kiedy zastał nieco roztrzęsioną Yumi, próbującą zatuszować nowy nabytek na swoim policzku. Bez zadawania żadnych pytań, ani nawet nie komentując niczego pomógł jej opatrzyć ranę na tyle, ażeby nikt z pobieżnych obserwatorów nie dostrzegł mankamentu. Rutyną podczas ich spotkań było to, że unikała jego spojrzenia. Podejrzewał, że wstydziła się swojego zachowania i była wdzięczna za ciszę, jaką utrzymywali podczas niezwykle żmudnych, przeciągających się w nieskończoność minut. W pierwszym odruchu odsunęła twarz i dopiero uporczywość gestów Carrowa zmusiła ją do wystarczającej uległości, aby uwierzyła że nie chce zrobić jej krzywdy, powiększając ranę. Odprowadził ją aż pod samo wejście do wieży Ravenclawu i dopiero kiedy się odwracał, napotkał jej spojrzenie – ciemne oczy dziewczyny przepełnione były smutkiem oraz wdzięcznością skierowaną właśnie w jego stronę. Nie odpowiedział na to w żaden sposób, podejmując spacer w kierunku biblioteki.
Wiedział więc, że była słaba i próbowała jedynie zgrywać twardą, odpychając od siebie myśli. Chociaż .. możliwe, że była po prostu słabsza od Dereka i mimo prób przeciwstawiania się, nie dawała mu zwyczajnie rady. Dwa lata różnicy robiło całkiem spore braki w nauce, szczególnie jeśli chodzi o zaklęcia oraz sprawność fizyczną. A Yumi była zbyt chuda, aby mogła wykształtować jakieś tam mięśnie.
Przyglądał się zmianie wyrazu jej twarzy ze spanikowanej na radośniejszą, chociaż pełnią szczęścia nie można było tego czegoś nazwać. Rysy twarzy Krukonki wyraźnie złagodniały, a barki zdawały się opaść w dół, przyciągane kojącą grawitacją. Próbował przeanalizować swoje słowa i dość szybko odkrył, że jego wyjaśnienia spowodowały u niej tak wyraźną zmianę w zachowaniu. Postanowił podjąć kolejny eksperyment za kilka chwil, wykorzystując odpowiednią ku temu okazję.
- Służę w potrzebie. – Odparł na jej cieplejsze spojrzenie, na tych kilka ułamków sycąc się tymi niewielkimi iskierkami grającymi wokół ciemnych tęczówek. Przynajmniej przez ten niewielki urywek czasowy wpatrywał się w to spojrzenie i chociaż nie znał dziewczyny zbyt dobrze, zapragnął czuć to samo co ona. Suchy fakt, nieoparty nawet frustracją, a jedynie niewielką dozą irytacji: dlaczego nie potrafię się cieszyć z tak drobnego gestu? Widzę, rejestruję, ale nie czuję i nie rozumiem. Mogę przeanalizować i opisać wedle własnych słów, kryteria, ale nie jestem w stanie niczego innego poczuć.
Trwało to jedynie chwilkę, ponieważ Yumi spięła się na nowo pod wpływem zadanego pytania. Podniósł się i wyprostował, poprawiając szal na swojej szyi, aby szczelniej zakrywał kark przed panującym na zewnątrz chłodem. Był od niej stanowczo wyższy, dlatego tylko przez chwilę mogła patrzeć na niego spod byka. Obserwowała go uważnie, więc zapewne zauważyła grę mięśni powodującą poruszenie się ciała w kierunku jeziora – ponownie. Czy jednak obrała możliwość, że Amycus znów pokona dzielący ich dystans, produkując kontakt fizyczny?
- Ładniej wyglądasz, kiedy włosy nie zasłaniają ci oczu. – Skwitował obojętnie, ostrożnie odsuwając grzywkę. Sam przyglądał się poszczególnym kosmykom, jak gdyby były one niezwykle fascynujące.
Yumi Mizuno
Yumi Mizuno

Za co tym razem? - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Za co tym razem?   Za co tym razem? - Page 2 EmptyPią 06 Cze 2014, 17:09

Teoretycznie nie powinien, dlaczego więc wprowadzał to w życie? Peszył ją swą dociekliwością i dobrze uczynił, nie drążąc tego. Yu potrafi reagować gwałtownie. Tak trudno zdobyć jej zaufanie, a tak łatwo je stracić. Pierwsze spotkanie po wprowadzeniu się Dereka, pamiętała dobrze. Po raz pierwszy ktoś uniósł na nią różdżkę i rękę, wyryło się to w niej głęboko, odbierając dziecięcą naiwność i radość. W wieku zaledwie jedenastu lat kazano jej dorosnąć! Owocuje to trudnościami w relacjach w przyszłych latach. Do tej pory nie mogła się pozbyć tamtejszego uczucia bezradności i strachu przed wykryciem. Amycus spadł z nieba, choć pochodzenie musiał mieć zgoła inne. Zdobył sobie jej zaufanie, ale nic poza tym. Nawet nie stworzył przyjaźni ani sympatii. Tkwili na tym samym szczeblu od czterech lat i Yumi nie chciała ani schodzić ani wchodzić wyżej. Tu było bezpiecznie. Póki co.
Yu była twarda. Nigdy nie widziano jej łez w szkole. Zawsze chodziła z wysoko uniesioną brodą, broniąc swych ideałów i ucząc otoczenia zachowania wobec feministycznego charakteru. Tylko w Londynie, w tak zwanym domu była słaba, pozostawiona sama sobie. Człowiek to stworzenie stadne i potrzebuje wbrew swojej woli drugiej osoby, która o niego zadba. Yumi nie otrzymywała tego w domu. Tam była piątym kołem u wozu trzymanym pod jednym dachem, bo się opłaca. Fizycznie nie potrafiła nikogo przekonać do swej siły, bo jej nie miała. Mięśnie u Yu? To tak jakby doszukiwać się w Irytku dobrego uczynku.
Gdy przez chwilę jaśniała, nie przeszkadzało jej spojrzenie ślizgona. Nie przypuszczała, że chciałby czuć to, co ona. Dla niej było to proste, dziecinnie łatwe, jeśli są sprzyjające ku temu okoliczności. Nie analizowała tego, przez złudną chwilę cieszyła się z nieświadomej mu troski.
Oboje ignorowali swoje pytania. Jak długo to potrwa? Kto pierwszy zirytuje się i zacznie głośno drążyć, domagając się odpowiedzi? Udawanie, że nie padały długo nie pociągnie. Yu była zdeterminowana i mimo tego, nie pozwalała Amycusowi na wejście z buciorami na grząski grunt.
Zadarła głowę, gdy podniósł się. Poczuła się śmiesznie mała i drobna. Nie podobało się jej to. Kobiety z reguły są mniejszej postury, a teraz widać wielkie różnice ich dzielące. Gdyby chociaż była atrakcyjna, poczucie byłoby przyjemniejsze. Niestety, Merlin jej tego nie dał.
Nie spodziewała się, że ponownie pokona dzielącą ich odległość. Nie dość dała mu do zrozumienia, że powinien się do niej zanadto zbliżać? Nie mówiła o tym na głos? Jego tępota zaczęła ją drażnić. Jak Alecto z nim wytrzymywała, nie potrafiła sobie wyobrazić. Zatrzymała się, lekko drgnęła poczuwszy bijące od ślizgońskiej ręki ciepło. Nie mogła więcej udawać, że nic się nie dzieje. Carrow celowo próbował ją osaczyć i zmieszać, aby sprawdzić na ile może sobie pozwolić. Pytanie, dlaczego? Jeśli próbował rozwiązać zagadkę o nazwisku Merberet, musiał to robić bez kontaktu fizycznego. Uniosła rękę i złapała dłoń chłopaka, odsuwając ją od siebie stanowczym gestem.
- Carrow, ręce do kieszeni. - nakazała ostrzejszym tonem i samodzielnie poprawiła grzywkę, przeczesując ją palcami na bok. Nie uznała komplementu szufladkując go do pretekstu do niewiadomego celu Amycusa. Ruszyła pewniejszym krokiem w stronę jeziora. Do wieczora tam nie dojdą, jeśli dalej będzie ją rozpraszał. Tym razem Yumi patrzyła pod nogi i tylko jeden raz noga się poślizgnęła. Na szczęście zachowała równowagę i przeszła po prostu na trawę mocząc sobie od rosy i śniegu buty. Oddaliła się od chłopaka na ten wspomniany metr, ale mogła przysiąc, że nadal czuje na czole nieswoje ciepło.
Amycus Carrow
Amycus Carrow

Za co tym razem? - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Za co tym razem?   Za co tym razem? - Page 2 EmptyPią 06 Cze 2014, 17:33

Amycusa ciężko było zniechęcić, jeśli obrał sobie czyjąś osobę za cel. Potrafił wyczuć niechęć i wykorzystywał ją wedle obranych przez siebie..celów właśnie. Przy Yumi po prostu miał potrzebę przebywania z nią, czego pretekstem była obserwacja zachowań eksponatu, który mógł mimo wszystko dotknąć – wbrew jej woli, powodując podwyższenie się poziomu irytacji.
Chciał sprawdzić reakcję dziewczyny na każdy inicjowany przez niego gest, stwierdzając że niczego nie może się po niej spodziewać. Z powodu tych kilku wyjaśnień zdawała się zupełnie zmienić nastawienie do niego, a gdy próbował od niej coś więcej wyciągnąć – otaczała się szczelnym murem, zza którego wychylała jedynie mordercze spojrzenie, próbując przepłoszyć niechcianego gościa.
Powinien sobie już dawno odpuścić, idąc tropem teoretycznych wskaźników. Dziwne, ale nie miał ani zamiaru ani też chęci na jakiekolwiek podporządkowywanie się temu, co mu dyktowała Krukonka. Dlatego też kiedy odsuwała jego rękę od swojej twarzy, dawała mu do zrozumienia jak bardzo nie chce go tak blisko swojego „ja”, które Amycus uznał za .. zaburzone. Pokręcił lekko głową na rozkaz, który mu rzuciła wymijając jego sylwetkę. Nie należał do osób, które sięgają siłą po to, czego pragnął. On przecież nawet nie pragnął Merberetówny dla siebie, miał już ją na swoją własność, chociaż ona nie zdawała sobie z tego sprawy – wystarczyło tylko to, że Carrow określał ją w ten właśnie sposób.
- Odpowiedz na pytanie. – Przypomniał się, idąc kilka kroków za dziewczyną ściskającą łapczywie swoje pobrudzone tomiszcze. Wpatrywał się w jej plecy, lustrując wzrokiem całą sylwetkę. Kroczyła spokojnie, chociaż stawiała kroki z wyraźną ostrożnością, aby nie upaść ponownie i skorzystać ponownie z jego pomocy. – Dlaczego tak mocno mnie od siebie odpychasz? – Podpowiedział jej, podsuwając wzrok nieznacznie wyżej na moment falującej spódnicy, która zakrywała tylko od kolana w górę nogi Yumi. Kończyny może i miała proste, jednak przez myśl mu przeszło, że najprawdopodobniej z niezwykłą wręcz łatwością byłaby w stanie złamać sobie kości.
I potem wydarzyło się coś, czego on zupełnie nie przewidział, zapatrzony w analizę ubioru Krukonki. Mianowicie noszenie butów o małej przyczepności podczas spacerów po wilgotnym lodzie na ścieżce stanowiło pokusę dla losu. I taki właśnie los spowodował, że noga Carrowa pomknęła w zastraszającym tempie do przodu, podczas gdy druga postanowiła udać się w przeciwnym kierunku. Dźwięk podobny do jęku wydobył się z jego gardła, kiedy odwrócił ciało w bok, chroniąc swoje klejnoty rodzinne przed rozdarciem. Nie uniknął jednak bolesnego zderzenia z ubitym przez pogodę śniegiem, który lepił się niemalże od wszechobecnej, skraplającej się pary wodnej.
Yumi Mizuno
Yumi Mizuno

Za co tym razem? - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Za co tym razem?   Za co tym razem? - Page 2 EmptyPią 06 Cze 2014, 18:01

Obrał sobie ją za cel? W takim razie Yumi powinna zacząć traktować go poważnie, a nie jako ślizgona, który dla zabawy włazi w jej życie. Owszem, nie mogła mu związać rąk i uniemożliwić dotykanie, ale robił to na własną odpowiedzialność. Yu miewa rzadkie napady złości, podczas których zmienia się o sto osiemdziesiąt stopni. Skutek uboczny tłumienia sekretu i potrzeby mówienia o tym. Amycus miałby trochę problemu, aby ją opanować i zrozumieć. Nie wyciągnie z niej informacji siłą. Jedyną drogą jest droga dobra, łagodna, ostrożna i niespieszna.
W końcu zaczął pojmować prostą rzecz! Yu jest w pewnej części zaburzona. Nie dało się tego wyleczyć żadnymi lekami ani słowami, a w szczególności już gestami. Potrzeba było do tego czegoś innego, a choć nie wiadomo jak to nazwać, nie będzie to łatwe. Kto chciałby podjąć się tej żmudnej pracy? Nikogo nie prosiła o to, wręcz odpychała od siebie wścibskie i ciekawskie osoby.
Zacisnęła mocniej szczękę. Słyszała jego kroki oraz ponaglenie w pytaniu. Niełatwo było udać, że to nie padło na głos.
- Daj już spokój. - mruknęła niecierpliwie i schyliła głowę, gdy zawiał zimniejszy wiatr. Książka była jej ratunkiem. Żałowała, że nie może ponownie się w niej zanurzyć, odciąć od świata. Przeczuwała, że ponownie skupienie się na lekturze przyjdzie jej z trudnością po spotkaniu z Carrowem. Że też musiał wyjść na spacer w tym samym czasie, co ona.
Nogi miała chude, ale nie złamała jeszcze ich ani razu. Nigdy nie leżała w szpitalu. Była tam jeden jedyny raz, gdy ratowano jej matkę zagryzioną przez Greybacka. Nie zamierzała tam już nigdy wracać, tak więc dbała o swoje kości i nie łamała ich.
Szła dalej nawet wtedy, gdy kroki za plecami ucichły. Zatrzymała się jednak przy dziwnym odgłosie.
- Amycus? - zapytała oglądając się przez ramię. Książka niemal znowu wylądowała na ziemi. Złapała ją w ostatniej chwili. Z przerażeniem zarejestrowała obolałą minę ślizgona. Auć. Nie tylko ona się przewracała. Rzuciła książkę na ławkę i zawróciła do chłopaka, cudem zachowując równowagę.
- Na brodę Merlina, musiało boleć. - skrzywiła się i kucnęła przy nim, łapiąc go za ramię i pomagając podnieść się do pozycji stojącej. Zaciskała przy tym bardzo mocno usta aż zbielały i zamieniły się w bladą kreskę. Nie może zacząć się śmiać. Nie wypada, poza tym to nie jest wcale zabawne. Powtarzała jak mantrę, aby nie zacząć śmiać się.
- Powiedz coś, bo nie wiem czy wołać panią Pomfrey. - przyjrzała się zmartwiona jego bladej twarzy i cierpiącym oczom. Powoli, krok za kroczkiem, wciąż trzymając obiema dłońmi jego ramię zaprowadziła go do ławki, gdzie leżała książka.
- Siadaj i nie ruszaj się, Carrow. - asekurowała go przy potencjalnym upadku (co ona mogła pomóc przy takiej posturze...) i posadziła na trochę mokrej ławce. Stanęła przed nim i zakryła usta dłonią, kręcąc głową z niedowierzaniem. Odgarnęła włosy z twarzy i intensywnie myślała jak mu pomóc. Nie miała zbyt wiele pola do popisu zważywszy na fakt gdzie się uderzył. Ana jej nie uwierzy, gdy jej opowie o bezradnym Tym Carrowie. Wyglądał bezbronnie i niewinnie, że Yumi się uśmiechnęła doń czule. Usiadła obok niego zgarbiona i przyglądała się jego twarzy szukając oznak omdleń bądź innych nieprawidłowości. Mogła zaryzykować swoje "słabe" kości i biec po pielęgniarkę. Nie posiadała żadnych umiejętności leczniczych, więc mogła tylko posiedzieć i wesprzeć emocjonalnie w tej trudnej sytuacji jakim jest obicie krocza. Matka miała racje mówiąc, że to najczulszy punkt u osobnika męskiego.
- No, już, tylko spokojnie. - pogłaskała go po ramieniu zapobiegając wściekłości. Współczuła mu z całego serca, lecz nadal potrzebowała opanowania, aby nie zacząć się śmiać. - Jeśli zemdlejesz, daj mi wcześniej znać, okej? Pobiegnę po kogoś... - poprosiła życzliwie. Reakcja otoczenia musiałaby być ciekawa, gdyby ujrzano małą Yumi taszczącą zwłoki Carrowa po dziedzińcu.
Amycus Carrow
Amycus Carrow

Za co tym razem? - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Za co tym razem?   Za co tym razem? - Page 2 EmptyPią 06 Cze 2014, 18:17

Szpagat nie był takim szpagatem prawdziwym, jaki wykonują akrobaci, jednak i tak niezbyt daleko było Amycusowi do takiej figury gimnastycznej. Sam do końca nie wiedział jak udało mu się uniknąć dokończenia dzieła, próbując powstrzymać swoje dłonie zmuszające go do pochwycenia się za krocze. Na szczęście zimne podłoże, z jakim się zderzyły jego szlachetne cztery litery stosunkowo szybko zaczęło przynosić ulgę. Przymrużone powieki Carrowa nie wróżyły jednak niczego dobrego, a zaciśnięta szczęka jedynie wyostrzyła rysy jego twarzy. Trudno było orzec, czy coś go boli, czy też kumuluje w sobie gniew. Prawdą było, że reakcja bólu zawsze powodowała u niego irracjonalny gniew, który wylewał z siebie na różne sposoby.
Zmiętolił w ustach przekleństwo, poruszając bezgłośnie wargami i wypuścił powietrze, nieświadomie wbijając palce w zbity śnieg tuż obok siebie. Już nawet nie zawracał sobie głowy faktem, że będzie miał pokaźną plamę na spodniach, zajęty przeżuwaniem bolesnego zdarzenia sprzed kilku sekund.
Dosłownie zapomniał o obecności Yumi, przypominając sobie o niej dopiero wtedy jak podbiegła do niego i zaczęła komentować jego odczucia. Podniósł na nią spojrzenie, które nie było w tej chwili obojętnie puste, ale rzucało niebezpiecznie iskierki. – Nie, łaskotki poczułem. – Rzucił jadowitym głosem, upuszczając chociaż część irytacji jaka w nim wrzała. Czasami zdarzało się, że świadomie używał sarkazmu, jednak teraz wypłynęło z jego ust nie do końca świadomie.
Spojrzał uważnie na ramię, które usiłowała przez kilka chwil podnieść i właśnie w tym momencie miał ochotę odepchnąć ją od siebie i rzucić, że tu mu wygodniej – po to tylko, aby wytknąć Yumi, że nie życzy sobie żadnego dotykania. Westchnął ciężko, w końcu przenosząc ciężar ciała na nogi i gdyby nie dziewczyna, trudno byłoby mu utrzymać równowagę. Nie chodziło tutaj wcale o rozjeżdżające się stopy, ponieważ stał stabilnie. Tylko pochylił się zanim rozpoczęli krótki spacerek, opierając się jedną dłonią o zgięte kolano.
Wziął kilka płytkich oddechów normujących oddech, jednak uciszenie bólu nie było takim łatwym zadaniem jak odsunięcie natarczywych myśli. Na przykład takich, że z chęcią przyjąłby okład z młodych piersi na obolałe miejsce. Musiał zadowolić się ramieniem Merberetówny na swojej ręce, kiedy próbowała go przytaszczyć na ławkę. Szedł stosunkowo sztywno, ostrożnie siadając na chłodnej i wyziębionej ławce. Z ust wydobył się dźwięk przypominający westchnięcie ulgi, aż w końcu przymknął powieki i spróbował rozluźnić mięśnie.
Kiedy otworzył powieki, skrzyżował na nowo swoje beznamiętne spojrzenie z ciepłymi oczyma Yumi, błyszczącymi od przejęcia i współczucia. Ale czy na pewno? Dałby się założyć, że dziewczyna jest trochę jakby rozbawiona jego upadkiem. – Nie zamierzam mdleć od byle g… głupstwa. – Urwał w połowie zdania, stwierdzając że słowo „gówno” może być niewłaściwe, zważywszy na fakt iż sam Carrow nie przepadał za przeklinaniem w towarzystwie. Pokręcił po raz kolejny głową i pochylił się do przodu, opierając łokciami o uda i ułożył swoje dłonie po bokach głowy, przesuwając palcami od stroni w głąb. I w takiej pozycji mruknął:
- Daj mi chwilę i wrócimy do tamtego tematu. – Zasugerował dziwnie miękko, stwierdzając iż ta sytuacja może jednak okazać się przydatną.
Yumi Mizuno
Yumi Mizuno

Za co tym razem? - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Za co tym razem?   Za co tym razem? - Page 2 EmptyPią 06 Cze 2014, 18:44

Yumi chyba nigdy nie pozbędzie się tego widoku sprzed oczu. Amycus Carrow robi szpagat na lodzie. Całkiem wygimnastykowany z niego ślizgon! Nic dziwnego, że bawiło to Krukonkę. Gdyby stał obok niej i to obserwował, niechybnie też wybuchnąłby śmiechem. Pamiętała jednak, że on nie śmiał się z jej poślizgu, tak więc za wszelką cenę próbowała zachować powagę. Nie przejęła się ironicznym warknięciem. Wręcz odwrotnie, jeszcze bardziej zacisnęła usta, aby nie dać pokazu salwy śmiechu. Zaskakujące, Yumi nigdy się nie śmiała na głos w towarzystwie. Carrow'owi ponownie udało się coś, przy czym inni polegli. Gdyby odtrącił jej dłoń i twierdził, że w tej pozycji jest mu wygodniej - nie wytrzymałaby i jak nic roześmiałaby się. Jego bezradność trafiła jej prosto do serca. Widywała go zawsze poważnego, silnego, chłodnego, a teraz wyglądał tak smutno...
Pokiwała głową przytakująco i posłusznie eliminując zagrożenie zemdlenia. Był blady i to ją niepokoiło. Nie poradzi sobie w zaniesieniu go nieprzytomnego na pierwsze piętro. Słyszała, że istnieją tajemne przejścia, ale nie znała ani jednego. Większość uczniów dopiero się wybudza i kieruje w stronę wielkiej sali, czy zdążyłaby kogoś zawołać?
Obserwowała go, gdy oparł się o swoje kolana. W przypływie rozbawienia i czułości rozczochrała mu włosy i wstała.
- Chodź do zamku. Nie będziemy się więcej przewracać. - zachęciła go perspektywą bezpiecznych murów Hogwartu. Ponownie objęła jego ramię dłońmi i nakazała podniesienie swojego cielska do pozycji pionowej. Jeszcze tylko ten drobny wysiłek i znajdą się w miejscu nie tylko cieplejszym, publicznym (!), ale i wygodnym. W środku zamku pan woźny dba o podłogi.
- Jesteś blady, Carrow. Znajdę ci Alecto, no dalej, chodź. - ponagliła go. Chętnie pomyślała o oddaniu go w szpony własnej siostry. Przy okazji pozbędzie się niewygodnych pytań, spojrzeń i gestów. Odpocznie w swoim łóżeczku, a Yumi odetchnie z ulgą, że ponownie uniknęła odpowiedzi.
Amycus Carrow
Amycus Carrow

Za co tym razem? - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Za co tym razem?   Za co tym razem? - Page 2 EmptyPią 06 Cze 2014, 18:58

Amycusowi bardzo nie podobała się wizja podniesienia się z ławki, która dawała doprawdy przyjemne ukojenie dla tego, co się znajduje między nogami Ślizgona. Oczywiście miał stosunkowo szeroko rozstawione stopy, aby uzyskać wygodniejszą pozycję dla uporządkowania reakcji swojego organizmu. Czy rzeczywiście chciał odczuwać to samo co inni ludzie i zamiast spokojnej, sprawdzonej wrogości i złości, odczuwać frustrację, lęk, niezadowolenie i zawstydzenie? W chwili obecnej było mu o wiele łatwiej znieść obecność panny Merberet, chociażby ze względu na fakt iż nie widział w swoim zachowaniu nic niestosownego. Oczywiście znał zasady, którymi kierowało się społeczeństwo w jakim żył, ponieważ od tego zależała jego zdolność przeżycia. Adaptacja do warunków była stosunkowo wysoka w młodym Carrowie, co wykorzystywał oczywiście na miarę swoich możliwości.
W innych okolicznościach całkiem pozytywnie odebrałby zainteresowanie Krukonki, dlatego też zdając sobie z tego sprawę – skupił na tym całą swoją uwagę. Podniósł nawet głowę, aby zerknąć raz jeszcze na jej nieznacznie rozpromienioną twarz i zaczął się zastanawiać, czy za każdym razem będzie musiał robić sobie „kuku” aby dostrzec jakieś cieplejsze barwy w jej oczach. Westchnął ciężko po raz ostatni, unosząc końcówkę warg w górę, aby zaprezentować namiastkę rozbawienia – na które de facto nie miał ochoty. I chociaż gdzieś w środku odczuwał palący gniew, to jednak uśmiech wyszedł mu całkiem dobrze. To nic, że był trochę mierny – właśnie o taki efekt chodziło Ślizgonowi. Yumi nie wiedziała bowiem, jak daleko posunięta jest blokada Amycusa w stosunku do odczuwanych przez niego emocji. Podejrzewał, że dziewczyna przez cały czas uważa go za chłopaka noszącego w jej towarzystwie maskę. Nigdy bowiem o tym nie rozmawiali, tak samo jak o sytuacji z Derekiem oraz ferelnej bójce, o której każde z nich pamiętało – włącznie z Alecto.
Nie sądził jednak, że TA Krukonka jest w stanie jemu poczochrać włosy, w przypływie dziwnej czułości malującej się na twarzy. Zsunął ostatecznie dłonie ze swojej głowy, splatając ze sobą palce na wysokości kolan, podczas gdy ona… no właśnie.
Kim jesteś i co zrobiłaś z Yumi Merberet?
Pytanie, które ponownie zdezorientowało Amycusa. I mimo, że odzyskał kolory na twarzy, tak jednak jego spojrzenie wciąż miało w sobie jakaś bliżej nieokreśloną głębię. – Po co niby jest mi potrzebna Alecto? Do założenia opatrunku? – Tym razem wysilił się, aby w jego tonie nie czuć było dezorientacji (chociaż i tutaj mu nie wyszło tak, jak sobie zakładał) i mimowolnie podparł się dłonią o ławkę. Krukonka wydawała się mocno zdeterminowana odstawienia go gdziekolwiek, byle by od niej, ale.. te gesty, które kierowała w jego stronę burzyły całkowicie obraz, jaki utworzył. – Wierz mi, że wyg… – Zdanie nie miało zostać nigdy już dokończone, ponieważ całe próby podniesienia cięższego przynajmniej o 50% przez czarnowłosą były niewykonalne bez jego wsparcia. I chociaż początkowo Ślizgon zamierzał to uczynić, tak nieodśnieżone podłoże pod ławką utrudniło całkowicie to zadanie. Jedna noga znów pomknęła do przodu, po drodze zahaczając o stopę Yumi, która niechybnie zaczęła tracić równowagę. Amycus zsunął się w dół, zatrzymując się na wysokości lędźwi kiedy piętą wbił się w jakąś dziurę w błocie. Krukonka siłą rzeczy nauczyła się latać do przodu, ponieważ po raz drugi dzisiejszego dnia wylądowała jedną nogą między kończynami Amycusa, musząc przytrzymać się jego swetra by nie upaść i nie zsunąć się z ławki. Ślizgon od razu przytrzymał ją w pasie, stwierdzając nagle, że zapach Yumi może śmiało nazwać słodkim.
Dziewczyny policzek znów wylądował na jego mostku.
Yumi Mizuno
Yumi Mizuno

Za co tym razem? - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Za co tym razem?   Za co tym razem? - Page 2 EmptyPią 06 Cze 2014, 19:27

To oczywiste, że ławka wydawała się niezwykle wygodna. Niestety trzeba było z niej zrezygnować zanim "to co miał między nogami" przemarznie. Yu nie mogła uwierzyć, że "troszczy się" o jego skarby. Wolała nazywać swoje zachowanie odniesieniem go do byle kogo, aby nie musieć powracać do tematu. Alecto była świetną wymówką, wszak kto lepiej się zatroszczy o obolałego Carrowa? Mogła założyć mu opatrunek, Yumi nie miała nic przeciwko temu, pod warunkiem, że nie będzie musiała tego oglądać.
Jak już wspomniałam, Yumi nie jest złą dziewczyną. Przy krzywdzie drugiego człowieka dąży do wsparcia, pomocy. Ma swoje deficyty, ubytki i anomalie, ale wciąż była nastoletnią ambitną Krukonką doceniającą, gdy ktoś był dla niej dobry. Interesowała się Amycusem tak, jakby robiła to przy każdym innym poszkodowanym. Niekoniecznie tylko w pokazany przed chwilą sposób, ale i tak służyłaby pomocą. Szkoda, że niewiele może pomóc. Okłady z młodych piersi były dziecięcą mrzonką. Trzeba je najpierw mieć, a to już inna historia.
Nie rozumiała jego uczuć, bo nigdy o tym nie rozmawiali i też nie zapowiadało się do zmian. Znali się wiele lat i decyzją Yumi nie miało się to zmieniać. Mogła odczuwać ciekawość, lecz zabraniała jej sobie. Gorliwie przestrzegała zarzuconego między nimi dystansu. Zmartwiłaby się wiedząc o blokadzie uczuć. Nie mogłaby niestety zaoferować mu pomocy, jednocześnie wychodząc z tego bez szwanku.
Nie zauważyła, jakoby jej gesty i cieplejsze zachowania przeczyły charakterowi. Amycus nie widział jej "po godzinach", gdy przebywała w dormitorium z Aną. Śmiały się na zmianę, przebierały, urządzały pokazy mody, dysputowały o fryzurach, niektórych chłopakach - jak zwykłe, wesołe nastolatki. Umiała być normalna. To on nie pozwalał jej na swobodę. Musiała się przy nim pilnować, aby utrzymać relację na odpowiednim poziomie. Wymagało to pewnego rodzaju skupienia. Nic dziwnego, że był zaskoczony. To chyba pierwszy raz, kiedy odnosi się do niego w ten ludzki sposób.
- Jeśli potrzebujesz opatrunku, Alecto jest do tego odpowiednią osobą. Chyba, że wolisz panią Pomfrey? - zapytała, uśmiechając się niczym prawdziwy chochlik. Słyszała sarkazm i nie przeszkadzał jej. Każdy człowiek straciłby panowanie nad sobą po takim bolesnym zderzeniu z ziemią.
Yumi zastanawiała się czy będzie zmuszona wezwać Hagrida do pomocy. Bez współpracy ze strony samego Carrowa niewiele zdziała. Zmarszczyła usta posyłając mu zniecierpliwione spojrzenie, aby się ruszył i nie marudził. Odstawi go w inne ręce i poczuje się lepiej. Nie spodziewała się takiego obrotu sytuacji. W jednej sekundzie chłopak pośliznął się i zanim zdążyła odskoczyć, również straciła równowagę nogą lecąc do przodu, a resztą ciała do tyłu. Poczuła uderzenie ławki wrzynającej się w jej plecy oraz ciężar na sobie. Pisnęła i zacisnęła na chwilę mocno oczy, modląc się, aby nie byli w takiej pozycji jaką właśnie sobie wyobraziła. Zacisnęła palce na czarnym swetrze Amycusa, jakby był ostatnią deską ratunku. Czy dzień uwziął się na nią i nakazywał jej naruszanie własnych granic? Serce podeszło do gardła, waląc, łomocząc niczym dzwon. Uderzyło ją ciepło, przez co zatrzęsła się. Gdy złapał ją w pasie skrzywiła się i zesztywniała. Była unieruchomiona.
- Zejdź ze mnie. Carrow, pospiesz się i złaź! - wycedziła przez zaciśnięte zęby i odsunęła od niego głowę, chcąc pozbyć się za wszelką cenę jego ciepła i zapachu, które ją owionęło od środka. Zacisnęła dłonie w pięści i oddychała już szybciej. Natychmiast musi się odsunąć. Rozkaz, przymus wewnętrzny. - Ruszaj się! - warknęła ponaglając go. Głos trochę zadrżał zdradzając jak bardzo zdenerwowała się kolejnym upadkiem. Nie pomoże mu dojść do szkoły. Powłóczy swymi nogami samodzielnie, a Yu będzie go pilnować z odległości dziesięciu metrów. Zacisnęła mocno zęby i zbladła od nieoczekiwanej bliskości. Nie odczuwała żadnej przyjemności, nie czerpała z tego poczucia bezpieczeństwa, bo tego nie chciała. Jak Merlina kocha, wyciągnie różdżkę i go odepchnie, jeśli zaraz się nie ruszy.
Sponsored content

Za co tym razem? - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Za co tym razem?   Za co tym razem? - Page 2 Empty

 

Za co tym razem?

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 2 z 3Idź do strony : Previous  1, 2, 3  Next

 Similar topics

-
» Zjedzmy coś razem.

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Marudersi :: 
Strefa Gracza
 :: 
Dodatki do postaci
 :: Myślodsiewnia :: Zakończone
-