IndeksIndeks  SzukajSzukaj  Latest imagesLatest images  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  

Share
 

 Za dużo myślisz, chłopie.

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
AutorWiadomość
Henry Lancaster
Henry Lancaster

Za dużo myślisz, chłopie. Empty
PisanieTemat: Za dużo myślisz, chłopie.   Za dużo myślisz, chłopie. EmptyNie 01 Cze 2014, 18:15

Opis wspomnienia
Ucieczka przed aurorami, plotkami, spojrzeniami i zaszycie się na stopniach schodów piętra I. Jest wiele sposób oderwania się od rzeczywistości i pozwolenia sobie na chwilowe zapomnienie... Alkohol, fajki, zaklęcie... Henry nawet nie zauważył, że obok niego usiadł ślizgon, który zawsze zerkał na niego w wielkiej sali z zastanowieniem. W ten oto sposób Puchon poznał sposób na relaksację - papierosy. Zachwianie psychiczne chłopaka zaowocowało popalaniem, co do dziś skrzętnie ukrywa. Nigdy jednak nie miał tego za złe Amycusowi, który stał się nagle pozytywną postacią w tłumie szarych ludzi.
Osoby:
Amycus Carrow, Henry Lancster
Czas:
1977, luty, chwila po torturach Henry'ego
Miejsce:
schody na I piętrze
Henry Lancaster
Henry Lancaster

Za dużo myślisz, chłopie. Empty
PisanieTemat: Re: Za dużo myślisz, chłopie.   Za dużo myślisz, chłopie. EmptyNie 01 Cze 2014, 18:42

Ludzie potrafili dopiec nawet bez słów. Nie ważne czy uczeń, nauczyciel czy auror. Nie ważne czy to rodzina, ale potrafili dopiec. Samo patrzenie i przyglądanie się, jakby miał zaraz zacząć krzyczeć dobijało go. Wrzucony gwałtownie w szarą rzeczywistość szukał kąta, gdzie nikt go nie znajdzie i gdzie będzie mógł się uspokoić. Dormitorium i pokój wspólny omijał szerokim łukiem tak samo jak tłumów. Nie chciał, aby nawet go takim widzieli. Henry przyjął nawet propozycję rodziców, aby wrócić do domu i odpocząć. Na dobrą sprawę marzył, aby wyjechać tam, gdzie nikt nie wie co mu się przydarzyło. I ci aurorzy przyglądający mu się z politowaniem, nauczyciele traktujący go jak jajko i uczniowie, którzy nie mając nic ciekawszego do roboty przeszywali go wzrokiem domagając się wyjaśnień.
Przeskakiwał schodki co dwa, wychodząc z klasy wróżbiarstwa, gdzie nauczycielka po raz kolejny przepowiedziała mu męczarnie w zakładzie psychiatrycznym. Przepchnął się między tłumem nawet nie przepraszając i uciekał po schodach wściekły, zirytowany i obolały. Miał w sobie sporo tłumionych, gniewnych uczuć, którym nie umiał dać ujścia. Henry musiał, ale to koniecznie musiał zniknąć i się uspokoić. Nic mu nie da wyżywanie się na otoczeniu.
Tak też zatrzymał się zziajany na pierwszym piętrze. Nie zauważył, że pokonał sprintem tyle pięter. Nie pomyślał tez co inni teraz o nim sądzili. Nie należało to do zachowań normalnych. Nie przejął się tym, miał święte prawo wariować. Nie tylko w szkole mu się przyglądano jak okazowi w muzeum, ale i listownie był zawalany zaproszeniami do wywiadu i tym podobne. Zabronił w końcu pani Nero kursowania, dając jej wolne na tydzień. Puchon usiadł na siódmym schodku i tam oparł głowę o ręce, a łokcie o kolana, łapiąc jednocześnie oddech. Minęły dwa tygodnie i choć wrócił, czuł się wyobcowany.
Z kieszeni wypadła mu przypominajka, którą ktoś mu podrzucił. Poturlała się i odbiła o filarek poręczy, aby zatrzymać się przy jego bucie. Powoli sięgnął po okrągły przedmiot i uniósł na wysokość oczu. Z wzrastającym buntem wymalowanym na twarzy przyglądał się jak przypominajka zapełnia się szkarłatnym dymem. Dziura w pamięci, stąd działanie tego świństwa. Henry zacisnął palce na kuli i w przypływie irytacji rzucił nią w ścianę. Dźwięk tłuczonego szkła trochę go ocucił. Powiódł zmęczonym wzrokiem w stronę przypominajki. Czerwony dym wyparował, a odłamki kuli kiwały się cichutko, rozpryskane na podłodze. Henry otarł rękawem spocone czoło i oparł głowę o zimną poręcz. Pamiętał o głębokim oddychaniu. Im naturalniej, normalniej wygląda, tym mniejsze zainteresowanie ze strony pałętających się po Hogwarcie aurorów.
Amycus Carrow
Amycus Carrow

Za dużo myślisz, chłopie. Empty
PisanieTemat: Re: Za dużo myślisz, chłopie.   Za dużo myślisz, chłopie. EmptyNie 01 Cze 2014, 19:18

Lekcje wróżbiarstwa nigdy nie stanowiły dla Carrowa wystarczającego motoru napędowego do poszerzania swoich umiejętności w odczytywaniu wróżb i przeprowiedni. Zawsze uważał to zajęcie za czysto kobiece, które nie przystoi mężczyźnie pragnącemu w przyszłości stanąć przy boku Sami-Wiecie-Kogo. Zajmował się przede wszystkim nauką wszelkiego rodzaju zaklęć, które wchodziły mu stosunkowo szybko – nie był co prawda specjalnie zdolnym uczniem, jednak umiejętności jego były na wystarczającym poziomie. Rzecz skrajnie przeciwstawna miała się z eliksirami, z jakimi Ślizgon miał nielada problem – uwarzenie jednego stanowiło całkiem sporą część przypadku i szczęścia w postaci bliskiej obecności bliźniaczki, podrzucającej mu odpowiednie składniki. Bez Alecto oraz Jasmine byłoby z nim naprawdę cienko, a tak przynajmniej był w stanie uchodzić za średniego ucznia na Eliksirach.
To był jeden z tych dni, kiedy wychodził z Pokoju Wspólnego po „korepetycjach” ze Ślizgonką o iście kuszących ustach. Niechybnie trzymał w swoich dłoniach notatki do następnego zadania, jakie miał przygotować – co prawda nie na zajęcia, ale dla samego siebie w celu podszkolenia swoich umiejętności rozpoznawania i łączenia odpowiednich składników. Przez jakiś czas miał nos w kartce i dopiero dźwięk tłuczonego szkła uświadomił go, że coś jest nie tak jak być powinno.
Z doświadczenia wiedział, że pchanie się na korytarz gdzie grasuje Iryt to igranie z ogniem. Istniało wysokie prawdopodobieństwo, że akurat w tym momencie, akurat wtedy i akurat tam będzie przechadzał się woźny ze swoją jakże uroczą kocicą. Amycus miał przykre doświadczenie z czyszczeniem klasy w towarzystwie panny Szafran, jednak samo przydzielenie tego zadania było wielce niesprawiedliwe. Dyskusja z FIlchem nie była czymś, o czym marzył Carrow, więc postanowił odwrócić się na pięcie i odejść w bardziej bezpieczne miejsce.
Pięta w przód, spokojny obrót w tyłu i… wzrok Amycusa odnalazł na końcu korytarza płaczącą Krukonkę, nad którą się znęcał nie kto inny jak Iryt. Chłopak zgiął w pół swoje cenne notatki uzyskane od Jasmine i zerknął za ramię.
Nie można było powiedzieć, że to ciekawość pchnęła go do podjęcia marszu akurat w stronę schodów, od których wydobywał się jeszcze chwilę temu dziwny dźwięk. Odchylając rąbek szkolnej szaty, schował do wewnętrznej kieszeni papier złożony na cztery części. Upewniwszy się, że znajduje się on w bezpiecznym miejscu, wyszedł zza rogu i spostrzegł przytuloną do poręczy sylwetkę znanego mu dobrze Puchona.
Oczywiście tylko ostatnimi dniami Amycus przyglądał się Henry’emu, jednak nie było w tym krztyny ciekawości i prób zmuszenia go do wyjaśnień co się wydarzyło. Można było bardzo łatwo domyślić się, że uczeń był torturowany – Carrow widział już ludzi w takim stanie, chociaż on sam nikogo jeszcze nie doprowadził do takiego stanu. Nie należał również do osób dobijających leżącego, ponieważ wychodził z bardzo prostego założenia: to on wyszukuje swoją ofiarę i męczy ją od początku do końca, przejmowanie czyjejś niedokończonej sprawy było dla niego ciosem w honor i dumę.
Dlatego też żadna z myśli krążących po umyśle Ślizgona nie dotyczyła współczucia czy litości, jak również daleko odbiegała od męczenia Lancastera. Miał tylko jedno pytanie, jakie powinno zostać zdane nie zmarnowanemu Puchonowi, ale jego oprawcy.
Wątpliwym było, że chłopak zajęty użalaniem się nad własnym losem i roztrzaskiwaniem przedmiotów usłyszał cichy i spokojny krok za swoimi plecami. Amycus spokojnie usiadł dwa stopnie nad blondynem, wpatrując się nie w sylwetkę Lancastera, ale rozbitą kulę – przypominajkę. Musiała zawierać w sobie coś, czego Henry nie chciał, bądź coś co go właśnie zirytowało. Równie dobrze, mogło to być coś związane ze szczęściem i radością. Carrow już dawno nauczył się, że ludzie są nieprzewidywalny, jeśli zostali przytłoczeni negatywnymi uczuciami i wydarzeniami. Obserwowanie ich w takich dziwnych stanach należało do … intrygujących, ponieważ za każdym razem stanowiło nowe doznanie dla Amycusa – ułomnego emocjonalnie i społecznie.
Minęło zapewnie trochę czasu, zanim Henry spostrzegł się, że ktoś za nim siedzi i zabiera mu powietrze potrzebne do oddychania. Możliwe, że Carrow został dostrzeżony dopiero wtedy kiedy sięgnąwszy paczkę mugolskich papierosów, szturchnął Puchona. Otwarte wieczko kusiło czymś, co jest nieznane, a poniekąd uspokajające – mugolski nawyk nie był wcale taki zły, skoro i tak Carrow planował umrzeć młodo w jakiś iście atrakcyjny sposób z ręki Aurora. Obiecał sobie bowiem, że jeśli kiedykolwiek mieliby go złapać i zawieźć do Azkabanu – wolałby odebrać sobie życie.
Henry Lancaster
Henry Lancaster

Za dużo myślisz, chłopie. Empty
PisanieTemat: Re: Za dużo myślisz, chłopie.   Za dużo myślisz, chłopie. EmptyNie 01 Cze 2014, 20:03

Widocznie Amycus nigdy jeszcze nie był w sytuacji, gdzie został skazany na swoje własne myśli. Myśli, które sporo odbiegały od normalności, które przywodziły na myśl topienie się, duszenie. Przy takim stanie rzeczy człowiek wariował i szukał wytchnienia. Ten, kto zrobił to Henry'emu zrobił to do końca. Miał ostrzec, zniszczyć chęć do życia młodemu, aby starsi pojęli, że ciekawość to pierwszy stopień do piekła. Dlatego też Puchon wyglądał, jakby właśnie ktoś mu zmarł.
Na schodach panowała błoga cisza, której tak gorliwie poszukiwał. Niewiele osób się kręciło, niewiele osób zwracało na niego uwagę. Mógł być blady bez obaw, że wszyscy będą mu się przypatrywać, jakby właśnie z głowy wyrosła mu dodatkowa kończyna. Henry nie zauważał nikogo, nie słyszał nawet niedaleko umiejscowionego Irytka. Masował swoje skronie, chcąc pozbyć się tępego pulsowania, które nie opuszczało go od wielu dni. Wszystko zlewało się w jedną całość, nie odróżniał niczego. Pozwolił sobie na tę chwilę zdjęcia z siebie maski. Dopiero szturchnięcie w ramię poinformowało go, że ktoś tu jest. Odwrócił się trochę zbyt gwałtownie i napotkał najpierw metalowe pudełko, a potem ślizgona. Carrowa dobrze kojarzył, ale nie potrafił powiedzieć czy go lubi czy niekoniecznie. Bardziej wyczuł niż zauważył chłodną obojętność pochodzącą od jego osoby. I to mu się spodobało, bo miał już pewność, że nie padnie ani jedno pytanie i nie będzie natarczywych spojrzeń.
Przez dłuższą chwilę przyglądał się metalowemu pudełku, jakby nie wiedząc co to jest. Wiedział, oczywiście, że tak. Matt i Dwayne nie raz mu opowiadali o zwyczajach swego świata. Z ciężkim westchnięciem sięgnął po papierosa. Nie potrafił pomyśleć co właściwie robi. Palenie na terenie Hogwartu, gdzie w każdej chwili może zmaterializować się woźny bądź podobny mu stwór... Nie pomyślał i nie chciał myśleć. Wygramolił różdżkę z rękawa i śmiesznie słabym zaklęciem podpalił końcówkę białego papierosa sobie i Amycusowi. Włożył do ust mugolskie świństwo, od którego dotychczas stronił i zaciągnął się. Od razu automatycznie rozkasłał się, gdy organizm zbuntował się przeciwko tak zatrutemu powietrzu. Spojrzał na papierosa z wyrzutem. Ludzie to palą, aby czuć się lepiej.
- W cholerę z tym. - skrzywił się. Nie wiadomo o czym mówił - o tym, co właśnie robił czy o ogólnej sytuacji. Puchon zawiesił wzrok na spalającym się popiele. Nie zrobił nic, gdy odrobina tego spadła na stopień. Co on właściwie tu robił i po co to robił? Wszystko wydawało się toczyć swoim własnym tempem, a on nie nadążał.
Amycus Carrow
Amycus Carrow

Za dużo myślisz, chłopie. Empty
PisanieTemat: Re: Za dużo myślisz, chłopie.   Za dużo myślisz, chłopie. EmptyPon 02 Cze 2014, 19:33

Oczy są zwierciadłem duszy, a nade wszystko Amycus pożądał cierpienia zagłębionego w tęczówkach, rzucających błagalne wołanie o zakończenie tortur. Psychiczne cierpienie niosło ze sobą owocne plony dopiero po jakimś czasie i chociaż chłopak nie miał pewności, jaka motywacja pchnęła kogoś do takiego śmiałego czynu - musiał oddać hołd oprawcy młodego Lancastera. Wyraźnie nie radził sobie z obecnością w Hogwarcie i gubił się pomiędzy ścieżkami wyznaczanymi przez jego umysł oraz serce, dzięki czemu był niezwykle interesującym obiektem obserwacji dla Amycusa. Zadawanie pytań nie leżało w jego naturze, dlatego spokojna możliwość popatrywania na reakcje chłopaka mu w zupełności wystarczała. Doznał on bowiem silnego wstrząsu będącego poniekąd traumą, której znamiona będzie nosił na swoich barkach do końca życia.
Przez krótki moment, Ślizgon zapragnął wgłębić się w umysł wzdychającego chłopaka, ażeby na spokojnie prześledzić jego myśli i stosowne do tego reakcje. Podejrzewał, że mętlik spowodowany wcześniejszymi wydarzeniami postawił go w kąt, nie dając żadnych możliwości wybrnięcia z niego - nie bez uszczerbku na zdrowiu psychicznym.
- Pierwszy raz zawsze jest trudny. - Rzucił nieco filozoficznie, zaciągając się zaraz po tym, jak Henry sięgnął różdżkę. Odpalanie papierosów nie należało do trudnych zadań, jednak nawet taka prozaiczna czynność mogła sprawić niedoświadczonemu problemów. Nie zamierzał zarzucać Puchona swoimi mądrościami, jednak zastanawiał się nad tym, jak wielka jest jego granica tolerancji. Sam fakt, że zignorował fakt obecności Ślizgona oferującego papierosa był iście fascynujący - jeżeli można w ten sposób nazwać odczucia, jakie powinny ujawnić się w Amycusie.
- Przestań myśleć i zajmij się papierosem. - Upomniał go, odchylając się do tyłu po to własnie, ażeby lewym łokciem oprzeć się o jeden ze schodów. Możliwość ugaszenia mugolskiego świństwa nie była wcale prosta jeśli ktoś teraz by ich naszedł, jednak panu Carrowi najwyraźniej nie robiło to różnicy. Jeśli otrzymałby szlaban, zapewne należałoby go odrobić w towarzystwie Lancastera, a to samo w sobie było pewnego rodzaju rekompensatą.

Henry Lancaster
Henry Lancaster

Za dużo myślisz, chłopie. Empty
PisanieTemat: Re: Za dużo myślisz, chłopie.   Za dużo myślisz, chłopie. EmptyPon 02 Cze 2014, 20:28

A cóż dało się z niego wyczytać? Na co dzień jedynie ciemniejszy odcień szarości oczu zdradzał co przeżył, co skrywał i co tłumił. W chwili obecnej pozwolił sobie na pokazanie więcej, bo też nie do końca potrafił to opanować. Ojciec wiecznie mu wpajał niepisaną zasadę: trzymania swych emocji na wodzy, nie pozwalania na spontaniczność czy nierozwagę. Cenne uwagi, które próbował wprowadzić będąc w takim stanie, jakim jest. Wygląd mówił niewiele. Nic nie mogło odzwierciedlić tego, co się dzieje w jego głowie. Ciężko było zmusić Henry'ego, aby patrzył komuś prosto w oczy dłużej niż to konieczne, czyli te parę sekund. To jeden z wielu trików, dzięki którym unikał jeszcze większych zmartwień pod własnym adresem. Nadmierna troskliwość ze strony otoczenia działała na niego destrukcyjnie. Wszystkie dobrotliwe zabiegi od innych działały na niego gorzej niż mogli przypuszczać. Lekiem paradoksalnie została chłodna obojętność albo chociaż udawanie, że nic się nie stało. Wmawianie sobie kłamstwa nie było najzdrowszym wyjściem. Henry widział przed oczami wymowne i niezadowolone spojrzenie Soleil, gdyby słyszała to, co właśnie rozważał. Są w mózgu pewne sfery, do których nie dopuszczał nikogo, nawet tych najbliższych. Tą sferą była paląca dziura w głowie, którą omijał z daleka i ciągle parzył się, gdy nieumyślnie zapuszczał się w te rejony. Minie trochę czasu zanim nauczy się to ignorować i tłumić. Nie był nie wiadomo jak silnym czarodziejem. Henry należał do osób przeciętnych, musiał się uczyć, aby opanować umiejętność. Miał smykałkę do niektórych dziedzin życia, ale nic poza tym. To, co zostawiły w nim tortury wymagało wielu, wielu zabiegów, aby w końcu rana chociaż trochę się zabliźniła.
Właśnie takim czymś był papieros, wytwór mugolski, dziwny, powszechnie zakazany, trujący. Mały element, który działa destrukcyjnie. Zadaje pewną formę niewidzialnego bólu. Dziwne było zachowanie ludzi, którzy szukali bólu po przeżytych torturach. Dlaczego do tego dążyli? Nawet sam Henry nie potrafił wyjaśnić. Zmagał się z czarnymi myślami, pochłaniającymi całą jego energię.
Lancaster po raz kolejny zatruł swój organizmem dymem tytoniowym. I choć rozkasłał się ponownie, poczuł pewien rodzaj odurzenia. Zmysły osłabły na tę chwilę, a krew w żyłach spowolniła rytm, uspokajając cały organizm. Szczypanie oczu stało się nieistotne, gdy Henry zauważył ogarniający go błogi spokój.
- To nie takie łatwe. - mruknął ochrypłym głosem. Wyprostował kończyny układając je na niższych schodkach. Niewerbalna oznaka pewnego stopnia rozluźnienia. Kto by pomyślał. Rzesza osób dobrych, życzliwych nie potrafiła mu pomóc, a mugolski papieros od ledwie znanego mu ślizgona zdziałał cuda. Szkoda, że nie na głowę, a tylko na umęczone ciało.
- Nawet Iryt mnie nie drażni tak jak reszta. - powiedział bardziej do siebie niźli do Amycusa. Nie zamierzał się nikomu zwierzać ani użalać. Henry był na siebie wściekły, że to wszystko z niego wychodziło bokami. Cały gniew i irytacja.
Gdy ktoś się komuś przygląda, podświadomie się to odczuwa. Tak samo Henry czuł na karku czyjeś spojrzenie. Uniósł głowę i dostrzegł przyglądający się im obraz jakiegoś rycerza.
- Nie masz nic lepszego do roboty? Zmiataj, bo ci pomogę. - warknął. Nie było to zachowanie Lancasterowe. Nie pasowało do niego, bo nigdy nie pozwalał sobie na utratę panowania. Chłopak zamknął oczy i wziął głębszy wdech. Im dłużej czuł smak tytoniu, tym bardziej upewniał się, że to mu w przyszłości pomoże. Wypuścił z płuc trujący dym, ciesząc się, że w końcu znalazł coś, co rozluźniło. Trudno, że ciągle kasłał i wyglądał, jakby się naćpał. Cel uświęca środki. Nadal nie odwrócił do Amycusa. Wiedział, że ten go bacznie obserwuje. Byłby głupcem, gdyby tego nie dostrzegał. Nie robił jednak z tego powodu problemów. Był pierwszą osobą, która go nie zarzuciła pytaniami, a pomogła w chory sposób.
Amycus Carrow
Amycus Carrow

Za dużo myślisz, chłopie. Empty
PisanieTemat: Re: Za dużo myślisz, chłopie.   Za dużo myślisz, chłopie. EmptyCzw 05 Cze 2014, 16:43

Autodestrukcja najwyraźniej była czymś potrzebnym Lancasterowi, mimo iż nie miało przynieść swoich plonów w ciągu najbliższych dni. Amycus spokojnie wypalał papierosa, schowawszy uprzednio metalową paczuszkę z tym zakazaną używką. Obserwował uważnie pierwsze oddechy śmiercionośnego dymu w płucach Puchona, widząc wyraźnie jak wielkie piętno może odcisnąć na kimś cierpienie oraz tortury. Kiedy obserwował jego niepewności, odsuniętą maskę kłamstwa i sztuczności na bok, Amycus poczuł mocniejsze uderzenie serca - tak łudząco podobne do tych nielicznych chwil, kiedy sam zadawał cierpienie. Strzepnął popiół na stopień pomiędzy swoimi kolanami, zerkając w kierunku obrazu, jaki natarczywie przyglądał się dwójce uczniom. Mięśnie twarzy Ślizgona pozostały niewzruszone, podczas gdy Puchon..napuszył się i obdarzył rycerza iście kolorowymi epitetami.
Czas mijał, a chłopak kasłał walcząc z przemożoną potrzebą pochłonięcia w płuca bardziej świeżego powietrza. Ile trwało spotkanie chłopaków? Możliwe, że jedynie 5 minut, ale Amycus przeczuwał iż nie jest to ostatnie. Podniósł się ze stopni, sięgając przy tym różdżką i machnąwszy krótkie zaklęcie, niedopałek wybuchł z cichym sykiem. Schodząc ze schodów wsunął dłonie do kieszeni i rzucił przez ramię do Henry'ego, jako ostrzeżenie:
- Tak w temacie, Iryt kręci się na końcu korytarza. - Po czym nie zatrzymujac się już, zszedł ze schodów i skręcił w drugą stronę, gdzie ostatnio widział ducha. Doświadczenie nauczyło go unikać tą namolną istotę, a już szczególnie wtedy jak dowody jego kpin i psikusów znajdowały się niedaleko Carrowa.

KONIEC WSPOMNIENIA
Sponsored content

Za dużo myślisz, chłopie. Empty
PisanieTemat: Re: Za dużo myślisz, chłopie.   Za dużo myślisz, chłopie. Empty

 

Za dużo myślisz, chłopie.

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 1 z 1

 Similar topics

-
» Vincent ma za dużo wolnego czasu.

Pozwolenia na tym forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Marudersi :: 
Strefa Gracza
 :: 
Dodatki do postaci
 :: Myślodsiewnia :: Zakończone
-