Dzieje Wilsonów cz.1 "Dlaczego Adolf zjadł kawałek kota sąsiada?"
Autor
Wiadomość
Jared Wilson
Temat: Dzieje Wilsonów cz.1 "Dlaczego Adolf zjadł kawałek kota sąsiada?" Czw 26 Cze 2014, 18:07
Opis wspomnienia
Mugolski sąsiad przyszedł na Grimauld Place z zapytaniem, dlaczego mała Wilson z gigantycznym psem goniła jego kota Burka? Burek ma złamaną teraz tylną łapę, a leczenie u weterynarza (co to za dziwne słowo?!) jest drogie! Adolf miał czerwone kły, trzeba go koniecznie zaszczepić albo uśpić! Burek wpadł w kocią depresję, wąsy mu powypadały, zestresował się! Dlaczego ta dziewczynka się śmieje?! To poważne sprawy! Jared wysłuchiwał tego z rozbawieniem, bowiem widział jak Adolf goni kota na drzewo, słyszał śmiech córki. To okazywanie miłości mugolskiemu kociakowi. On to wiedział, stary mugol nie. Adolf, nie! Zostaw tego kota! Zjadłeś mu łapę, zostaw! Skai, zabierz psa do domu. Wyjmij mu kłaki z pyska i pamiętaj: nie pozwalaj Adolfowi zjadać zwierząt sąsiadów.
Osoby: Skai Wilson, Jared Wilson
Czas: sierpień, 1976
Miejsce: ogród Grimmauld Place 37 i okolice
Skai Wilson
Temat: Re: Dzieje Wilsonów cz.1 "Dlaczego Adolf zjadł kawałek kota sąsiada?" Sob 28 Cze 2014, 23:16
No tak. Razem z Adim pogonili tego kota. I co z tego? Stało się, a pies nie był zbyt delikatny. No, ale to przecież wina tego sierściucha. Bo, który normalny kot przechodzi przed nosem ogromnego doga niemieckiego tak, jakby był u siebie? Skai momentalnie zerwała się z miejsca i pogoniła za psem z szerokim uśmiechem na ustach. Na początku było fajnie. Biegł kot, tuż za nim Adi, a na samym końcu Skai. Dziewczynka śmiała się głośno, zupełnie nie przejmując się przerażonym spojrzeniem sąsiada. W pewnym momencie Burek wbiegł na drzewo, jednak, jak się okazało niedostatecznie szybko. Pies zdążył złapać go za łapę. Towarzyszył temu dość nieprzyjemny trzask. Skai, aż się skrzywiła. Krzyknęła, a zdezorientowany Adolf puścił biedne stworzenie, które czmychnęło w jakieś krzaki. Dziewczynka chwyciła za obrożę psa i popędziła do domu w duchu modląc się do wszystkich bogów znanych i nie znanych o to, by kotu nie było nic poważnego. No i oczywiście o to by się jej jakimś cudem upiekło. Dziwnym trafem wylądowała w ogródku. Rozłożyła się pod jakimś krzakiem i oparła głowę na grzbiecie psa. Zastanawiała się czy kotu nic nie jest. No bo przecież nie chciała zrobić mu nic złego... To nie jej wina, że Burek nie zdążył uciec. Lubiła tego zwierzaka, jednak zachichotała cicho na wspomnienie uciekającego sierściucha. Adi zerknął na nią i trącił ją nosem. Skai potargała go za uszy momentalnie zapominając o kocie i zaczęła tarzać się po ziemi z psem.
Jared Wilson
Temat: Re: Dzieje Wilsonów cz.1 "Dlaczego Adolf zjadł kawałek kota sąsiada?" Nie 29 Cze 2014, 16:14
Bardzo wygodnie siedziało się w ogrodzie pod parasolem ze szklaneczką ognistego whisky, cygarem i Prorokiem Codziennym. Wyjątkowo nie marudził na przymusowy dwudniowy urlop w domu. Posłuchał w końcu Williamsa i postanowił przez weekend posiedzieć z rodziną. Wyszło w końcu na to, że Katherine z Sethem pojechali do uzdrowiciela, aby zaszczepić młodszego przeciwko groszopryszcze, która notabene miała okazję do zarażania. Córa znowuż miała to nieprzyjemne spotkanie za sobą, a sam Jared wolał nie załatwiać spraw tego pokroju w obawie, że mógłby zdzielić uzdrowiciela po głowie, jeśli jego syn zacznie płakać. Pozostał więc w domu ze Skai, Adolfem, Cezarym i tańczącym w przedpokoju egzotycznym kwiatem. Popalał cygaro, rozprowadzając wokół siebie duszący dla innych zapach tytoniu. Skrzatowi kazał wypolerować buty Katherine, a zrobił to dlatego, byleby pozbyć się upierdliwego "Może Wspaniałemu Panu coś podać, pomóc?" wypowiadanego pięciokrotnie w ciągu minuty. Leniwie wodził wzrokiem po zadbanym ogródku żony i tłumił ziewnięcia, totalnie się obijając. Słyszał poszczekiwanie doga, miauknięcia kota, ale zupełnie się tym nie interesował. Skai i Adolf to zgrana para. Biegają niemal codziennie niczym huragan, wywracając wszystko do góry nogami. Już dawno przestał reagować na każde szczeknięcie psa, jeśli ten pilnował małej. Dzień dalej wlókłby się powoli, leniwie i bez przeszkód, gdyby nie głośne łomotanie do drzwi. Wilson nie przejąłby się dobijaniem, gdyby nie pewien szczegół. Adolf nie szczekał tak, jak robił to zawsze, gdy ktoś zbliżał się do posiadłości. To oznaczało jedno; coś przeskrobał i udawał, że go nie ma. Jerry niechętnie powstał, składając wcześniej gazetę na pół. Zdjął z nosa okulary przeciwsłoneczne i powlókł do drzwi, przedtem posyłając Skai i Adolfowi zaciekawione spojrzenie. Musieli coś przeskrobać, skoro siedzieli cicho na trawie. I tak też się stało. Mugolski sąsiad zaczął wydzierać się już na wejściu. Jerry zdziwił się, że zaklęcie antymugolskie nie podziałało i staruch tu przylazł. Musiał mieć ważny powód. - Skaaai, poproszę cię tutaj na chwilę. - zawołał mocnym barytonem, trzymając brzydkiego sąsiada w progu. Nie zamierzał go wpuszczać do środka, gdzie może znikąd pojawić się skrzat. Cezary miał surowo zabronione wystawiania nosa ze swojej dziupli obok kominka, gdy na horyzoncie pojawiali się mugolaki. Jednym uchem wysłuchał zażaleń na temat połamanej, zakrwawionej nogi kota, a drugim nasłuchiwał czy jego parka łaskawie tutaj przyjdzie. Kiedy dziewczynka już przyszła, Jerry zerknął na nią z góry pytająco. - Czy ten miły pan mówi prawdę? Adolf zjadł nogę kota? - zapytał znudzony, że musi robić za pośrednika w takiej błahej sprawie. Kto by się tam przejmował jakimś burym kotem, którego i tak nikt w okolicy nie lubił.
Skai Wilson
Temat: Re: Dzieje Wilsonów cz.1 "Dlaczego Adolf zjadł kawałek kota sąsiada?" Pią 04 Lip 2014, 21:45
No i stało się. Natychmiast przypomniała sobie o kocie, gdy tylko usłyszała walenie do drzwi. Zerwała się z miejsca i uśmiechnęła do odchodzącego ojca. Żeby to tylko nie był ten sąsiad. Pomyślała i zamknęła oczy błagając o to. Jednak jej nadzieje udaremniło wołanie. Aż ją ciarki przeszły. Głos ojca ją zelektryzował. Chwyciła Adiego za obrożę i poprowadziła do przedpokoju. Jej ulubiony sąsiad już tam był. Lekki, kpiący uśmieszek nie schodził jej z ust. Przywitała się grzecznie z mężczyzną. Następnie spojrzała na ojca i uśmiechnęła się słodko. W tym wypadku szczerze. Nie umiała się powstrzymać. Uwielbiała tego człowieka. Jej ojciec był wspaniały. Puściła psa i splotła ręce za placami przyjmując pozę grzecznej dziewczynki. - Tak tato? Spytała melodyjnym głosem przekrzywiając lekko głowę. Kilka loczków opadło jej na twarz. Sąsiad zagotował się ze złości. Słysząc pytanie Skai zrobiła smutną minkę. - Adi zjadł jego nogę? Myślałam, że tylko go ugryzł... Szkoda koteczka. Opuściła głowę i oparła dłoń na łbie psa. Chciała żeby sąsiad uwierzył w to, jak bardzo jej przykro. Inaczej mógłby mocno uprzykrzyć jej życie. Powstrzymała uśmiech na wspomnienie wszystkich powybijanych szyb i stratowanych kwiatów. Nigdy nie robiła tego specjalnie. Po prostu nie uważała podczas zabaw. Całkowicie się w nich zatracała i nie zważała na to co dzieje się dookoła. Spojrzała na sąsiada. Teraz prawie było jej przykro. Prawie, ponieważ przypomniała sobie jak często ten kot ją drapał. - Bardzo mi przykro proszę pana. Mruknęła niechętnie i zerknęła na ojca. Miała nadzieję, że na tym się skończy, jednak mina sąsiada i sposób w jaki pulsowała mu żyłka na skroni sugerował, że to dopiero początek wielkiej awantury. Dziewczynka westchnęła cichutko zrezygnowana.
Sponsored content
Temat: Re: Dzieje Wilsonów cz.1 "Dlaczego Adolf zjadł kawałek kota sąsiada?"
Dzieje Wilsonów cz.1 "Dlaczego Adolf zjadł kawałek kota sąsiada?"