|
| |
Autor | Wiadomość |
---|
Dwayne Morison
| Temat: Dwayne Morison Czw 22 Maj 2014, 15:48 | |
| Nienormalny zaprasza nienormalnych i normalnych. Najlepiej z gotowymi propozycjami! H U F F E L P U F FHeniu Muszkieter,czyli Henry Lancaster: Znamy się od pierwszego dnia nauki, właściwie wprowadzałeś mnie o co chodzi z tą całą magią i tłumaczyłeś łopatologicznie na czym polega quddich. Możemy na siebie liczyć praktycznie w każdej sytuacji, szczerość i bezpośredniość to podstawa, a lojalność to dla nas pestka - jeden za drugim mógłby wskoczyć w ogień. Przyjaciel z prawdziwego zdarzenia bez babskiego plotkowania i wzajemnego zwierzania się, ale próbowania napoi alkoholowych czy krycia przed Filchem. Amnezja cofnęła Cię rok wstecz, ale mimo tego wciąż byliśmy nierozłączni. Czasem przymknąłeś oko jako prefekt i pomogłeś nie raz uniknąć szlabanu. Zawsze można na Ciebie liczyć, nawet mimo dzielącej nas odległości. Został zmuszony zrezygnować z Hogwartu, za co nie mam do Ciebie pretensji. Nie mniej, historia o trzech muszkieterach raczej nie dotrwa w naszym życiu. * Matt Muszkieter, czyli Matt Finnigan: Byłeś nieodłączny towarzyszem Henia, z którym bardzo szybko złapałem kontakt. W trójkę tworzyliśmy całkiem zgrany zespół, nie tylko w quddichu, ale również chociażby podczas tworzenia psikusów. Czasami podziwiałem Ciebie, bo byłeś taki spokojny i z dala od tłumów, do których przecież ja ciągnę. Zasypując Ciebie opowieściami na temat Muszkieterów, Indian czy Dzikiego Zachodu nieopatrznie zwoływałem dookoła nas ciekawskich słuchaczy. Niestety, coś się chyba zmieniło, bo zacząłeś mnie i Henia omijać szerokim łukiem, a nasze relacje uległy zdecydowanemu pogorszeniu. Również i ty zniknąłeś z Hogwartu, a era muszkieterów zakończyła się. * Czysta Clair czyli Clarissa Jonson: Poznaliśmy się trzeciego czy czwartego dnia w Pokoju Wspólnym, wydawałaś mi się zagubiona (chociaż pewnie to były jedynie moje domysły) i podszedłem. Od razu rozpoznałaś we mnie figlarza i baśniopisarza, ale nie do końca wiedziałem jaki masz do tego wszystkiego stosunek. Często widziałaś mnie uciekającego przed Filchem i innymi prefektami, nie raz mnie przed nimi ratowałaś i ukrywałaś, zyskując moją głęboką wdzięczność. * Lori, czyli Laurel Lancaster: Mała isierka, która była oczkiem w głowie starszego brata. To właśnie przez Ciebie po raz pierwszy oberwałem tak na serio od Henia i dwa tygodnie chodziłem ze śliwą pod okiem. Tak, całowaliśmy się, ale wtedy nie wiedziałem, że kocham inną dziewczynę. Właściwie, chciałem mieć dziewczynę, a Ty nieustannie nosisz spódniczki, no i tak ładnie wyglądałaś podczas Nocy Duchów. No, zanim wszystko się rozpierniczyło. W każdym razie zawinęłaś się z Hogwartu razem z Heniem i … kontakt się urwał. Może to i nawet lepiej? * Antek Bez Majtek czyli Anthony Gallagher: Serio, nie wchodźmy sobie w drogę. Byliśmy dobrymi kumplami, nawet całkiem dobrze zwalało się na Ciebie winę przed Filchem. Nawet śmiesznie było próbować Twoich piwowarskich porażek, bo jakoś musiałem się odkupić. Ale serio, musiałeś ruszać mojego Ścigacza? Ja rozumiem, że musiałeś poćwiczyć. Ale zamiatanie dormitorium nią?! Już nawet nie pamiętam czy o to poszło, w każdym razie nie bardzo od ’75 się lubimy. Okej, musimy się jakoś znosić, bo jesteśmy w jednej drużynie. Nawet przez dwa miesiące musieliśmy współpracować, bo w końcu musieliśmy ratować resztę przed tłuczkami. Ostatecznie jakoś to było, ale żaden z nas nie chciał opuścić gardy. Przynajmniej do czasu jak usłyszałem, że to Ty zainicjowałeś tą całą akcję z piórami. * Strażnik Jon czyli Jason Snakebow: Zacznijmy od tego, że zawsze śmiałem się z Twojego nazwiska. No bo jak można nazywać się Wężowy Łuk?! Zawsze poważny, byłeś celem moich kpin i psikusów. Nie raz budził Cię ryk syreny alarmowej tuż nad Twoim uchem, albo uciekały Ci skarpety po całym dormitorium. Znosiłeś całkiem cierpliwie moje monologi, chociaż bombardowałem Cię opowieściami jak nie było w pobliżu młodszych roczników. Czasem jeden wstawiał się przed drugim przed ślizgonami i dawali nam wspólne manto. Wszystko się skończyło, jak otrzymałeś odznakę prefekta po Heniu. Początkowo bałem się, że będziesz chciał się zemścić – ale Ty jakbyś na mnie nie zwracał uwagi. W sumie nawet lepiej dla mnie, całkiem porządny gościu z Ciebie. Fakt, gryzło mnie, że nie mam prefekta za przyjaciela, ale co poradzić. Jesteś stróżem porządku Huffelpuffu. * Szamanka Serc vel Joe, czyli Jolene Dunbar: Znamy się połowę życia od kiedy przeprowadziłaś się do Cardiff naprzeciwko mojego domu. Właściwie chodziliśmy do jednej szkoły zanim oboje dowiedzieliśmy się o istnieniu czegoś takiego jak Hogwart. Byłaś roześmiana i dziwna, nie taka niedotykalska jak inne dziewczyny w Twoim wieku, więc łaziłaś razem ze mną po drzewach, przystając zadziwiająco szybko na okazję wybudowania domu wśród gałęzi. Lubię Cię bo masz szalone pomysły i podzielasz je, a znasz mnie tak długo, że nie ukryje się przed Tobą bardzo wiele rzeczy. Jesteś super kumplem, takim do rany przyłóż, normalnie! Obudziłaś się pewnego dnia i stwierdziłaś, że chcesz dorosnąć. Nie wyobrażałem sobie kumplować się z Tobą dalej jak zaczniesz gadać jak inne dziewczyny, ale postawiłaś mnie w szachu i zmusiłaś do dokonania decyzji, której podjęcie odwlekałem w czasie. W końcu się na mnie śmiertelnie obraziłaś, unikałaś i zaczęło mi to przeszkadzać. Wrzeszczeliśmy na siebie, ryczałaś jak bóbr, ale w końcu dopuściłem do siebie tę myśl – nie jesteś kumplem, ale kimś ważniejszym. Związali i wywieźli mnie do wojska, nie pisałaś do mnie listów, chociaż ja słałem ich tysiące. Rozdzielili nas, aż w końcu stała się tragedia i pozwolili mi wrócić do Hogwartu. Nawet nie podejrzewałem, że tak mocno za Tobą tęsknię. Jeszcze nigdy wcześniej się nie rozstawaliśmy, nawet na tydzień, a teraz musieliśmy znieść ponad dwa miesiące! * Mała Lizzy, czyli Elisabeth Dunbar: Młodsza panna Dunbar, z większym wyczuciem dziewczęcego wdzięku. Póki co taki mały kumpel, co to zawsze wetknie łepek i wywierci dziurę w brzuchu. Nędznie lata na miotle, więc trzeba podszkolić. Bardzo cię lubię, nie tylko ze względu na rodzinne powiązania z Joe, ale przede wszystkim za uśmiech. * Melka-Belka, czyli Melanie Moore: Od września przejęłaś po mnie pozycję ścigającego, przez co przyjąłem Cię pod ochronne skrzydła. Za punkt honoru obiecałem sobie nauczyć wszystkiego, co sam potrafię - nie tylko uników, zagrań czy sztuczek, ale może nawet jakichś ... drobnych fauli...? Fakt, przyznaję, że puszyłem się okropnie podczas naszych spotkań, ale w końcu mogłem komuś zaimponować. * Złośnica, czyli Claire Annesley: Od pierwszego dnia szkoły robiłem dużo szumu wokół siebie, przebierając albo za kowboja, klauna, indianina czy jakiegoś innego dziwoląga. Początkowo było to bardziej żałosne niż śmieszne, ale jak większość Puchoniastych przymykałaś oko na moje dziwactwa. Wielokrotnie spóźniałem się na zajęcia, a potem robiłem maślane oczy, abyś pożyczyła mi notatki. Za każdym razem coś obiecywałem, ale jakoś ... zapominałem dotrzymać słowa i w końcu - z nieznanych oczywiście dla mnie przyczyn - obraziłaś się. Moje opowieści dla młodszych roczników może i były barwne, ale ostatecznie moja osoba Ciebie irytowała. Może coś się zmieniło, jak na dwa miesiące uzyskałem status zaginionego...? G R Y F F I N D O R Do-Re-Mi, czyli Dorcas Meadowes: Wiem, że jesteś osobą twardo stąpającą po ziemi i stanowisz całkowite uziemienie dla mnie. Spotkaliśmy się z dwa, może trzy lata temu, podsłuchiwałaś moich komentarzy na temat baśni, która wpadła mi akurat w ręce. Fascynacja, którą widziałem w Twoich oczach (tak, będę Ci ciągle wmawiał, że ją widziałem) pchnęła mnie do rozpoczęcia rozmowy z Tobą. Od słowa do słowa i ostatecznie stwierdziłem, że musisz być bardzo smutnym człowiekiem. Zazwyczaj nie lubię przebywać ze smutasami, ale Twoja osoba jakoś tak mnie tchnęła do tego, ażeby przy każdej okazji rozśmieszać Cię. Stosunkowo niedawno straciłaś większą część swojej rodziny, a ja poczułem się zobowiązany do tego, aby nie dać Ci zapaść na depresję czy inną chorobę współczesnego świata pełnego Śmierciożerców. Nie jestem człowiekiem odpowiedzialnym, więc jedynie rozweselam Cię i ofiaruję ramię, jeśli musisz się komuś wyżalić – wiesz, że to co powiesz, zostanie ze mną aż do grobowej deski. Wiem, że chcesz abym się też otworzył przed Tobą, ale mi pasuje taka jednostronna pomoc. Jak jestem smutny czy nie mam humoru, to warczę na wszystko i na wszystkich, nie zatrzymując się, aby z kimś porozmawiać. Ty jednak uparcie dreptasz za mną i wiercisz dziurę. Od jakiegoś czasu jednak…przestałaś. Może to i lepiej? * Ten-Brzydszy-Morison, czyli Collin Morison: Młodszy znienawidzony brat przypominający na każdym kroku równie znienawidzonego ojca, który tak naprawdę nigdy mnie nie zaakceptował. Właściwie przed śmiercią wrzeszczał, że nie jestem jego synem, a matka mi powiedziała prawdę tuż przed pójściem do wojska. Okazało się, że jestem jakąś wpadką, niewydarzonym bękartem a Collin jest przyrodnim bratem czy jakoś tak. Normalnie perełka w oczach rodziców, za co nie potrafię go tak na serio wziąć i … ogarnąć, no. Mam wrażenie, że beze mnie jest mu lepiej. I tak nigdy nie miał ze mnie pożytku jako ze starszego brata, bo wiecznie mu dokuczałem. Zawsze. * Dziwaczka Mary,czyli Mary Smith: Jesteśmy z jednego rocznika i znamy się od pierwszej klasy, chociaż zawsze jawiłaś mi się jako zamknięta dusza, przemykająca korytarzem z dala od spojrzenia innych osób. Oboje jesteśmy dobrymi słuchaczami i nie lubimy się nikomu zwierzać, chociaż przy mojej osobie doklejona jest plakietka "dziwoląg gaduła". Mogłaś widzieć kiedyś jak Gili von Groszek strzelił mnie z jakiegoś zaklęcia i wisiałem do góry nogami wymiotując ślimakami akurat w momencie, w którym odchodził a mi już brakowało sił. Pomogłaś mi pozbierać się i doprowadziłaś do skrzydła szpitalnego, pouczając że powinienem to gdzieś zgłosić jakiemuś nauczycielowi. Wymusiłem na Tobie obietnicę, abyś nikomu nie opowiadała o tym, a tym bardziej nie informowała żadnego profesora o tym, co zaszło. Uważałem Ciebie za dziwaczkę, pewnie Ty mnie też widziałaś w ten sposób. Coś mnie jednak ciągnie do zranionych, biednych i drobnych dziewczyn, dlatego i z Tobą rozmawiam coraz częściej. Masz zadziorną minę, więc staram się złośliwymi komentarzami rozluźnić Cię i otworzyć na beztroskę, a Ty zarażasz mnie swoją hippisowską ideologią. Ostatnio nawet, zacząłem się jąkać w Twoim towarzystwie, ale nawet nie podejrzewasz, że zaczęłaś mi się podobać. Najwyraźniej wyczułaś to i zmienilaś stosunek do mnie, bo coraz rzadziej chcesz ze mną rozmawiać i uciekasz od mojego towarzystwa. * Czarny Syriusz, czyli Syriusz Black: Pomogłeś mi raz czy dwa, kiedy gnębił mnie Gilili von Groszek i pokłóciliśmy się o to, że wtrącasz nos w nieswoje sprawy. Po kilku dniach przyszedłem do Ciebie i zarzuciłem monologiem na temat uprzykrzania życia von Groszkowi, co z chęcią podłapałeś i bardzo chętnie opowiadasz mi o pomysłach do zrealizowania. W końcu wszyscy kojarzą Twoje nazwisko i twarz, wiadomo że ciągle sprawiasz kłopoty i nie można się z Tobą nudzić. R A V E N C L A VDzwoneczek, czyli Wanda Whisper: Jesteś starszą koleżanką, w której się podkochiwałem kiedy przeszedłem do III klasy i wodziłem za Tobą spojrzeniem po korytarzach. Wiele twoich koleżanek mówiło wówczas, że jakiś smark się do Ciebie przykleił i oczywiście byłem to ja w swojej nieskromnej już wówczas osobie. Kiedyś próbowałaś ze mną porozmawiać na temat tego łażenia za Tobą, ale ja nie byłem w stanie wyjaśnić Ci, że ja wcale a wcale Ciebie nie śledzę. Zbyt mocno się jąkałem i czerwieniłem w Twojej obecności, więc w końcu odpuściłaś po tym jak obiecałem, że dam Ci spokój swoją osobą. Trochę to trwało, ale wyleczyłem się z tego zauroczenia. Starałem się unikać Twojej osoby, no bo nie chciałem podpadać Tobie w żaden sposób – jesteś ładna i w ogóle. Ogólnie w międzyczasie dowiedziałem się, że bardzo sporo wiesz o środowisku mugolskim, a na dodatek usłyszałem że masz bardzo wybujałą wyobraźnię. Właściwie oberwałem od Ciebie patronusem, kiedy uczyłaś się dopiero go rzucać (bez obecności nauczyciela na Błoniach). Jakoś się pozbierałem i zaczęliśmy rozmawiać, dzięki czemu dostrzegałaś we mnie zabawnego i beztroskiego chłopaka, który zainteresował się tym dziwnym czymś, co tworzyłaś z różdżki. Poprosiłem Cię o to, czy mogłabyś mnie trochę przyuczyć tego zaklęcia, a bo to nigdy nie wiadomo czy się nie przyda. Ogólnie jestem kiepski z zaklęć, a moja różdżka lubi płatać przede wszystkim figle – w tym akurat się z nią dogaduję. Lubisz słuchać moich opowieści, które często są wyssane z palca i ubarwione w taki sposób, jak gdyby odgrywały się kiedyś naprawdę. Podobało mi się, że zaczęłaś spotykać się z Henrym i wyciągałaś go z deprechy. Bal Duchów zmienił jednak wszystko i on wyjechał, a Ty schudłaś niewyobrażalnie wręcz. Nie dość, że straciłaś Henia, to jeszcze w wakacje ojca i brata wpakowali Ci do Azkabanu. Masakra. Postanowiłem, że nie będę Ci się pokazywał póki co na oczy, bo pewnie będę przypominać Ci o Heniu. Tak będzie lepiej. * Natalie Kurka Wielka, czyli Natalie Courageux-Vierge: Wpadłem na Ciebie kiedyś w Bibliotece, kiedy szukałem księgi na temat największych psikusów w historii Hogwartu. Wpadłem – dosłownie, z pióropuszem na głowie, który mi spadł na twarz i przez chwilę burczałem, mając nadzieję, że nie wpadłem na jakiegoś Ślizgona. Pomogłem Ci się podnieść, a w ramach przeprosin pozwoliłem przez kilka minut ponosić mój pióropusz. Od tamtego momentu jakoś tak trzymamy się razem, bo kilka razy widziałem jak Ślizgoni się nad Tobą znęcają i stawałem w Twojej obronie – mimo, że moje umiejętności nie są zbyt wysokie. Obrywałem, a Ty miałaś czas na ucieczkę i później opatrywałaś mi rany, w ramach przeprosin, o! Wiele razy widziałem Cię jak płaczesz, a ja nie lubię jak płaczesz, szczególnie że dowiedziałem się z plotek, że miałaś jakieś bardzo ciężkie dzieciństwo. Lubiłem patrzeć jak się uśmiechasz, bo dzięki temu pozostawałaś beztroska i nie martwiłaś się kłopotami. Wciąż mam nadzieję, że artykuł w Proroku jest jedynie głupim żartem i usłyszę Twój śmiech na rozpoczęciu roku szkolnego. * Iskierka, czyli Aria Fimmel: Byłaś pierwszą i wydawało mi się, że jedyną, która dostąpiła zaszczytu opieki nad Zgubą vel Znajdą. Po nieudolnej przesyłce od tajemniczego adoratora, kociak pozostał w rękach Krukonki, a w późniejszym czasie przyczynił do zdemaskowania nadawcy lisciku. Byłem w Tobie chorobliwie zadurzony, właściwie porzucił resztki rozsądku i za cenę zdrowia rzuciłem wyzwanie Gilgameshowi - nieświadomie. Właściwie zmasakrował mnie wtedy na moście, ale Ty nawet jak mnie potem spotkałaś, to chyba widziałaś we mnie ofermę. Nawet to i lepiej, że mnie wzięli do wojska, przynajmniej się wyleczyłem z Ciebie… * Charlus Pround: Starszy Krukon, którego jedynie kojarzę z wyglądu i nazwiska. Właściwie to chyba wrócił już do domu? Sam nie wiem co się z nim stało. Taki jakiś, nijaki raczej. * Kujon, czyli Thomas Walker: Naszą znajomość można podsumować w następujących punktach: - Thomas ciągle poprawia Dłejna, kiedy ten poprawia błędy podczas wypowiedzi (np. Dłejn mówi "wziąść" albo "powinnem to zabrać") - Dłejn uważa chłopaka za przemądrzałego gryzipiórka, któremu życie przebiega przed oczyma - podczas gdy Collin zaprosił kiedyś Toma we wakacje do domu ojca, Dłejn po kryjomu dolał chłopakom ognistej whiskey do soku pomarańczowego i patrzył na upite dzieciaki otrzymujące opr od rodziców - Thomas uważa Dłejna za aroganckiego i popisującego się głupka, który nie powinien nigdy wsiąść na miotłę: może z powodu zazdrości, że Dłejn jest w drużynie i całkiem nieźle mu idzie quiddich - rok temu Dłejn dowiedział się o śmierci matki Toma i wysłał mu po kryjomu skrzynkę mandarynek (nie podpisując się) - podczas znęcania się nad Collinem trochę przesadził, zamykając go z Tomem w skrytce na miotły; po godzinnych wrzaskach Toma ktoś ich wypuścił i Collin naskarżył na Dłejna, który dostał szlaban. * Obrońca Uciśnionych, czyli Ben Watts: Nie lubię Cię. Nie potrafię zrozumieć przyczyny mojego nastawienia, ale zbyt mocno mącisz w głowie Jolene. Widziałem jak ona na Ciebie patrzy i nie podoba mi się, że Ci wiele mówi. A mówi za wiele. Złośliwość losu, ale stanęliśmy naprzeciwko siebie podczas zajęć z transmutacji. Ha, wygrałem i zmieniłem Cię w kanarka! To nic, że zostałem zdyskwalifikowany z dalszych potyczek, e tam. Wygrałem i pokazałem, że to ja jestem silniejszy. Odczep się od Joe, może niedługo powiem Ci to w twarz, w końcu jestem prawie Twojej postury. Nie spojrzysz już na mnie z góry, to mogę Ci obiecać. S L Y T H E R I NGilili von Groszek, czyli Gilgamesh von Grossherzog: Od początku mojej nauki w Hogwarcie podpadłem ci swoją osobowością, która wszędzie wtyka swój nos i zagaduje wszystkich naokoło. Również i ciebie to dotknęło, ale dość szybko dowiedziałem się, że z tobą nie idzie zawrzeć znajomości - szczególnie, kiedy przydzielono mnie do Żółtków i dowiedziałeś się, że jestem mugolakiem. Może raz czy dwa razy złamałeś mi nos jakimś swoim zaklęciem, bo jako mistrz pojedynków (wg. mnie) to bez przeszkód mogłeś mi wywinąć innego bolesnego "psikusa", sycąc się moim bólem. Ja się nie uczę na błędach, więc staram się płatać ci figle w miarę moich możliwości - czyli z ukrycia, po cichu, abyś nawet nie wiedział że to ja. Raz mógłbyś przyuważyć jak uciekam zaraz po wybuchu łajnobomby w pobliżu ciebie i twoich kumpli. Szybko skumałeś, że to ja i oberwało mi się tak mocno, że trafiłem do skrzydła szpitalnego na dwa tygodnie. Oczywiście, jestem taki, że nie dzielę się z nikim swoimi problemami i nie pożaliłem się żadnemu nauczycielowi, ani nie wskazałem sprawcy. Ot, sam próbuję mierzyć się z tobą, na własnych zasadach. Ścieramy się, wyraźnie nienawidzimy się czystą nienawiścią, ale nikt się na razie do tego nie wtrąca z nauczycieli, bo nikomu nie skarżę mimo, że dostaję wyraźnie w ciry od ciebie. Czasami, bardzo rzadko i ku mojemu własnemu zdziwieniu udaje mi się zrobić jakąś krzywdę tobie, więc chyba nie jestem taką całkowitą ciotą, za jaką mnie uważasz. Dobra, trzy razy złamałeś mi nos. I N N ETen dziwny Whisper, czyli Dorian Whisper: Mimo młodego wieku, jestem od Ciebie wyższy i w każdej możliwej sytuacji prostuję się, aby Ci to okazać. Poznaliśmy się za pomocą Twojej siostry, kiedy obmyślaliśmy jakiegoś psikusa. Przysiadłeś się, aby posłuchać mojej opowieści na temat Groszkowych przygód Gilili von Groszka, którego szczerze i jawnie nie znoszę. Stoisz z boku i obserwujesz, a mi jakoś specjalnie to nie przeszkadza. Po prostu jesteśmy znajomymi, wymieniamy kilka zdań na korytarzu, ale nie zależy mi na tym, aby być z Tobą w jakichś zażyłych stosunkach.
Ostatnio zmieniony przez Dwayne Morison dnia Sro 11 Lis 2015, 21:57, w całości zmieniany 21 razy |
| | | Gilgamesh von Grossherzog
| Temat: Re: Dwayne Morison Czw 22 Maj 2014, 16:08 | |
| Zamawiam czystą nienawiść obustronną, z dużą domieszką pogardy i brutalności :> |
| | | Dwayne Morison
| Temat: Re: Dwayne Morison Czw 22 Maj 2014, 18:42 | |
| - Gilgamesh von Grossherzog napisał:
- Zamawiam czystą nienawiść obustronną, z dużą domieszką pogardy i brutalności :>
Od początku mojej nauki w Hogwarcie podpadłem ci swoją osobowością, która wszędzie wtyka swój nos i zagaduje wszystkich naokoło. Również i ciebie to dotknęło, ale dość szybko dowiedziałem się, że z tobą nie idzie zawrzeć znajomości - szczególnie, kiedy przydzielono mnie do Żółtków i dowiedziałeś się, że jestem mugolakiem. Może raz czy dwa razy złamałeś mi nos jakimś swoim zaklęciem, bo jako mistrz pojedynków (wg. mnie) to bez przeszkód mogłeś mi wywinąć innego bolesnego "psikusa", sycąc się moim bólem. Ja się nie uczę na błędach, więc staram się płatać ci figle w miarę moich możliwości - czyli z ukrycia, po cichu, abyś nawet nie wiedział że to ja. Raz mógłbyś przyuważyć jak uciekam zaraz po wybuchu łajnobomby w pobliżu ciebie i twoich kumpli. Szybko skumałeś, że to ja i oberwało mi się tak mocno, że trafiłem do skrzydła szpitalnego na dwa tygodnie. Oczywiście, jestem taki, że nie dzielę się z nikim swoimi problemami i nie pożaliłem się żadnemu nauczycielowi, ani nie wskazałem sprawcy. Ot, sam próbuję mierzyć się z tobą, na własnych zasadach. Ścieramy się, wyraźnie nienawidzimy się czystą nienawiścią, ale nikt się na razie do tego nie wtrąca z nauczycieli, bo nikomu nie skarżę mimo, że dostaję wyraźnie w ciry od ciebie. Co Ty na to? :D |
| | | Gilgamesh von Grossherzog
| Temat: Re: Dwayne Morison Czw 22 Maj 2014, 19:08 | |
| Przez Ciebie wychodzę na tego złego, niedobrego, okrutnego i brutalnego, znęcającego sie nad biednym Puchonkiem. TO OCZYWISTE ŻE TO BIORĘ! :D |
| | | Gość
| Temat: Re: Dwayne Morison Czw 22 Maj 2014, 19:09 | |
| Też cóś chcę! Dla Liz oraz Mary. :* |
| | | Dorcas Meadowes
| Temat: Re: Dwayne Morison Czw 22 Maj 2014, 19:44 | |
| Uwielbiam Piotrusia Pana! Moja ukochana bajka z dzieciństwa. Mogę być Twoją Wandy (Łapa, nie bij, po prostu Piotruś Pan <3) |
| | | Wanda Whisper
| Temat: Re: Dwayne Morison Czw 22 Maj 2014, 23:56 | |
| Jeżeli ktoś tu może być Wandą to tylko ja! Zamawiam pozytyw. Dużo słodyczy, ewentualnie wspólna nauka [mogę być korepetytorką!], zabawa, picie, psikusy i walka na poduszki. |
| | | Dorian Whisper
| Temat: Re: Dwayne Morison Pią 23 Maj 2014, 00:15 | |
| O ja, ja chcę, ja chcę! Piotruś <3. |
| | | Gilgamesh von Grossherzog
| Temat: Re: Dwayne Morison Pią 23 Maj 2014, 15:08 | |
| A przy okazji, co byś miał dla mojego szlamiątka? :> |
| | | Dwayne Morison
| Temat: Re: Dwayne Morison Pią 23 Maj 2014, 16:25 | |
| No dobra. To lecimy po kolei: 1. Elisabeth: - ustalone:
Jesteś starszą koleżanką, w której się podkochiwałem kiedy przeszedłem do III klasy i wodziłem za Tobą spojrzeniem po korytarzach. Wiele twoich koleżanek mówiło wówczas, że jakiś smark się do Ciebie przykleił i oczywiście byłem to ja w swojej nieskromnej już wówczas osobie. Kiedyś próbowałaś ze mną porozmawiać na temat tego łażenia za Tobą, ale ja nie byłem w stanie wyjaśnić Ci, że ja wcale a wcale Ciebie nie śledzę. Zbyt mocno się jąkałem i czerwieniłem w Twojej obecności, więc w końcu odpuściłaś po tym jak obiecałem, że dam Ci spokój swoją osobą. Trochę to trwało, ale wyleczyłem się z tego zauroczenia. Starałem się unikać Twojej osoby, no bo nie chciałem podpadać Tobie w żaden sposób – jesteś ładna i w ogóle. Ogólnie w międzyczasie dowiedziałem się, że bardzo sporo wiesz o środowisku mugolskim, a na dodatek usłyszałem że masz bardzo wybujałą wyobraźnię. Postanowiłem zaznajomić się z Tobą, ale właściwie oberwałem od Ciebie patronusem, kiedy uczyłaś się dopiero go rzucać (bez obecności nauczyciela na Błoniach). Jakoś się pozbierałem i zaczęliśmy rozmawiać, dzięki czemu dostrzegałaś we mnie zabawnego i beztroskiego chłopaka, który zainteresował się tym dziwnym czymś, co tworzyłaś z różdżki. Poprosiłem Cię o to, czy mogłabyś mnie trochę przyuczyć tego zaklęcia, a bo to nigdy nie wiadomo czy się nie przyda. Ogólnie jestem kiepski z zaklęć, a moja różdżka lubi płatać przede wszystkim figle – w tym akurat się z nią dogaduję. Lubisz słuchać moich opowieści, które często są wyssane z palca i ubarwione w taki sposób, jak gdyby odgrywały się kiedyś naprawdę.
2. Mary : - ustalone:
poproszę link do KP, bo nie chce mi się szukać po użytkownikach : P
3. Dorcas: Tak jak ustaliliśmy na pw 4. Wanda: Jestem leniwym uczniem i wiedziałaś o tym niemalże od samego początku jak tylko mnie ujrzałaś. Właściwie, to mogłaś podpatrzeć jak płatam figla Gilili von Groszkowi i zwiewam w podskokach, niemalże na Ciebie wpadając. Tak naprawdę to stałaś mi na drodze i usłyszałaś tylko gniewne pomruki Ślizgonów, więc od razu połączyłaś ze sobą fakty, że nie chcesz przebywać akurat w tym korytarzu teraz. Skryliśmy się gdzieś na Dziedzińcu zamku, a ja przez cały czas się śmiałem, w ogólnie nie zdając sobie sprawy z powagi sytuacji, w jaką się wmieszałem. Właśnie wtedy dostrzegłaś we mnie kompana do robienia różnych psikusów, na tyle spontanicznego i lekkomyślnego, że czasami naginaliśmy mocno regulamin. Zdarzało się, że razem odrabialiśmy szlaban. Uważam cię za dobrą słuchaczkę i rozmówczynię, potrafisz czasami ubrawić moje opowiadanie albo nieświadomie podsunąć pomysł na kolejnego psikusa. Ostatnio zaproponowałaś wojnę na poduszki, ale spojrzałem na Ciebie jak na wariatkę i rzuciłem zaklęciem, żeby pióra Ciebie oblepiły. Po czym oczywiście zwiałem, śmiejąc w głos i nazywając Cię „Białym Kurczakiem”. 5. Dorian: Mimo młodego wieku, jestem od Ciebie wyższy i w każdej możliwej sytuacji prostuję się, aby Ci to okazać. Poznaliśmy się za pomocą Twojej siostry, kiedy obmyślaliśmy jakiegoś psikusa. Przysiadłeś się, aby posłuchać mojej opowieści na temat Groszkowych przygód Gilili von Groszka, którego szczerze i jawnie nie znoszę. Stoisz z boku i obserwujesz, a mi jakoś specjalnie to nie przeszkadza. Po prostu jesteśmy znajomymi, wymieniamy kilka zdań na korytarzu, ale nie zależy mi na tym, aby być z Tobą w jakichś zażyłych stosunkach. 6. Natalie: - ustalone:
Wpadłem na Ciebie kiedyś w Bibliotece, kiedy szukałem księgi na temat największych psiuksów w historii Hogwartu. Wpadłem – dosłownie, z pióropuszem na głowie, który mi spadł na twarz i przez chwilę burczałem, mając nadzieję, że nie wpadłem na jakiegoś Ślizgona. Na szczęście pomogłem Ci się podnieść, a w ramach przeprosin pozwoliłem przez kilka minut ponosić mój pióropusz, przezywając Cię Natalie Kurka Wielka, jako Twój indiański przydomek. Od tamtego momentu jakoś tak trzymamy się razem, bo kilka razy widziałem jak Ślizgoni się nad Tobą znęcają i stawałem w Twojej obronie – mimo, że moje umiejętności nie są zbyt wysokie. Obrywałem, a Ty miałaś czas na ucieczkę i później opatrywałaś mi rany, w ramach przeprosin, o! Wiele razy widziałem Cię jak płaczesz, a ja nie lubię jak płaczesz, szczególnie że dowiedziałem się z plotek, że miałaś jakieś bardzo ciężkie dzieciństwo. Lubię patrzeć jak się uśmiechasz, bo dzięki temu pozostajesz beztroska i nie martwisz się kłopotami.
Co Wy na to? :D
Ostatnio zmieniony przez Dwayne Morison dnia Pią 23 Maj 2014, 20:02, w całości zmieniany 1 raz |
| | | Gość
| Temat: Re: Dwayne Morison Pią 23 Maj 2014, 18:22 | |
| |
| | | Dwayne Morison
| Temat: Re: Dwayne Morison Pią 23 Maj 2014, 18:52 | |
| - Elizabeth Bell napisał:
- https://marudersi.forumpl.net/t501-marianne-russell - link do KP Mary
Wariant dla Elizabeth bardzo mi się podoba :) Eli nazwana dzwoneczkiem ze względu na nazwisko :D A dla Mary: Jesteśmy z jednego rocznika i znamy się od pierwszej klasy, chociaż zawsze jawiłaś mi się jako zamknięta dusza, przemykająca korytarzem z dala od spojrzenia innych osób. Oboje jesteśmy dobrymi słuchaczami i nie lubimy się nikomu zwierzać, chociaż przy mojej osobie doklejona jest plakietka "dziwoląg gaduła". Mogłaś widzieć kiedyś jak Gili von Groszek strzelił mnie z jakiegoś zaklęcia i wisiałem do góry nogami wymiotując ślimakami akurat w momencie, w którym odchodził a mi już brakowało sił. Pomogłaś mi pozbierać się i doprowadziłaś do skrzydła szpitalnego, pouczając że powinienem to gdzieś zgłosić jakiemuś nauczycielowi. Wymusiłem na Tobie obietnicę, abyś nikomu nie opowiadała o tym, a tym bardziej nie informowała żadnego profesora o tym, co zaszło. Uważałem Ciebie za dziwaczkę, pewnie Ty mnie też widziałaś w ten sposób. Coś mnie jednak ciągnie do zranionych, biednych i drobnych dziewczyn, dlatego i z Tobą rozmawiam coraz częściej. Masz zadziorną minę, więc staram się złośliwymi komentarzami rozluźnić Cię i otworzyć na beztroskę, a Ty zarażasz mnie swoją hippisowską ideologią. Ostatnio nawet, zacząłem się jąkać w Twoim towarzystwie, ale nawet nie podejrzewasz, że zaczęłaś mi się podobać. |
| | | Syriusz Black
| Temat: Re: Dwayne Morison Pią 23 Maj 2014, 19:04 | |
| Ja to widzę, Dorcas. ;P
Heńka wpisuj do przyjaciół, ale to już ;) Podobnie jak z Mattem znają się od I klasy i latają wszędzie razem. Trzej Muszkieterowie :P Wychodzi mi na to, że Henry otacza się mugolami... hehe.
I Łapę możesz wcisnąć, chociaż co ja bym Ci tu dał... Syriusz na bank jest zazdrosny, gdy Dłejn się czai obok Dorcas. To wiadome :P Oraz chroni mu tyłek. Gdy się dowie, że to Gil go prześladuje, stanie w jego obronie i zmiecie Niemca z powierzchni ziemi, bo ma ku temu swoje własne powody ;> Przy okazji jesteś mugolakiem, to dla Łapy jeszcze lepiej, bo on specjalnie zawiera znajomości z nieczystokrwistymi na złość swej rodzince. |
| | | Dwayne Morison
| Temat: Re: Dwayne Morison Pią 23 Maj 2014, 19:49 | |
| - Syriusz Black napisał:
- Ja to widzę, Dorcas. ;P
Heńka wpisuj do przyjaciół, ale to już ;) Podobnie jak z Mattem znają się od I klasy i latają wszędzie razem. Trzej Muszkieterowie :P Wychodzi mi na to, że Henry otacza się mugolami... hehe.
I Łapę możesz wcisnąć, chociaż co ja bym Ci tu dał... Syriusz na bank jest zazdrosny, gdy Dłejn się czai obok Dorcas. To wiadome :P Oraz chroni mu tyłek. Gdy się dowie, że to Gil go prześladuje, stanie w jego obronie i zmiecie Niemca z powierzchni ziemi, bo ma ku temu swoje własne powody ;> Przy okazji jesteś mugolakiem, to dla Łapy jeszcze lepiej, bo on specjalnie zawiera znajomości z nieczystokrwistymi na złość swej rodzince. Henia wpisuję. A Łapa... To może być dobre: Raz czy dwa razy uratował mu tyłek w kontakcie z Gilili, przez co Dwayne zamiast być wdzięcznym - obraził się, że ten wtrącił się między ich porachunki. Oczywiście potem jakoś mu nerwy uszły i złapał Syriusza, zasypując go gradem ciekawych psikusów jakie planował/planuje wykonać na von Groszku. |
| | | Gość
| Temat: Re: Dwayne Morison Pią 23 Maj 2014, 19:52 | |
| - Dwayne Morison napisał:
- Elizabeth Bell napisał:
- https://marudersi.forumpl.net/t501-marianne-russell - link do KP Mary
Wariant dla Elizabeth bardzo mi się podoba :) Eli nazwana dzwoneczkiem ze względu na nazwisko :D
A dla Mary: Jesteśmy z jednego rocznika i znamy się od pierwszej klasy, chociaż zawsze jawiłaś mi się jako zamknięta dusza, przemykająca korytarzem z dala od spojrzenia innych osób. Oboje jesteśmy dobrymi słuchaczami i nie lubimy się nikomu zwierzać, chociaż przy mojej osobie doklejona jest plakietka "dziwoląg gaduła". Mogłaś widzieć kiedyś jak Gili von Groszek strzelił mnie z jakiegoś zaklęcia i wisiałem do góry nogami wymiotując ślimakami akurat w momencie, w którym odchodził a mi już brakowało sił. Pomogłaś mi pozbierać się i doprowadziłaś do skrzydła szpitalnego, pouczając że powinienem to gdzieś zgłosić jakiemuś nauczycielowi. Wymusiłem na Tobie obietnicę, abyś nikomu nie opowiadała o tym, a tym bardziej nie informowała żadnego profesora o tym, co zaszło. Uważałem Ciebie za dziwaczkę, pewnie Ty mnie też widziałaś w ten sposób. Coś mnie jednak ciągnie do zranionych, biednych i drobnych dziewczyn, dlatego i z Tobą rozmawiam coraz częściej. Masz zadziorną minę, więc staram się złośliwymi komentarzami rozluźnić Cię i otworzyć na beztroskę, a Ty zarażasz mnie swoją hippisowską ideologią. Ostatnio nawet, zacząłem się jąkać w Twoim towarzystwie, ale nawet nie podejrzewasz, że zaczęłaś mi się podobać. To także jest bardzo dobry pomysł ^^ |
| | | Sponsored content
| Temat: Re: Dwayne Morison | |
| |
| | | |
Similar topics | |
|
| Pozwolenia na tym forum: | Nie możesz odpowiadać w tematach
| |
| |
| |