|
| |
Autor | Wiadomość |
---|
Chiara di Scarno
| Temat: Re: Korytarz Nie 02 Mar 2014, 14:06 | |
| W tej sytuacji chyba klasyczne definicje tego co wypada, a co niekoniecznie przestały obowiązywać. Ostatecznie to Matt wtrącił się im do rozmowy, co samo w sobie nie było szczytem taktu, a potem uznał, że należy je obrazić i sobie pójść. Gdyby Chiara była ulepiona z delikatniejszej gliny być może nawet by się przejęła, ale jako, że była wredną i nieczułą sobą, zapomniała o całym incydencie kilka chwil później. Te kilka zdawkowych zdań, które zamieniły z Puchonem jedynie ją odrobinę rozbawiły, ale nie zamierzała się nimi przejmować. Nie pierwszy raz usiłował poderwać ją ktoś, z kim nie zamierzała nawiązywać bliższej znajomości, choć musiała przyznać, że Finnigan był całkiem, jak na faceta, pomysłowy. Zaugerowanie, że są już na tyle blisko aby mógł wyjść z zaproszeniem na piwo kremowe było zabiegiem na pewno oryginalnym, choć niezbyt w tych okolicznościach skutecznym. Chłopak nie miał większego wyboru, gdyby w tej chwili się nie wycofał, potem mógłby nie zachować nawet resztek swojego honoru. Być może więc nie był aż tak głupi, co bynajmniej wcale nie zmieniało opinii jaką miała na jego temat Chiara. Ona od zawsze zachowywała emocjonalny dystans w stosunku do ludzi, a swoją bronią uczyniła cięty żart i sarkazm. Jasmine była jednak nieco inna, bardziej żywiołowa, wybuchowa i mimo wszystko otwarta, choć przykre doświadczenia z Wyattem na pewno ją zmieniły. Podobnie jak późniejsze porwanie. Nie była tą Jasme, którą kiedyś nazywała swoją dziewczyną, ale wciąż była Chiarze bliska i dość istotna aby przejmować się jej losem. Gdyby Krukonka dokonała kiedyś rachunku sumienia i spróbowała spojrzeć na siebie z obiektywizmem, zapewne dotarłoby do niej, że na swój pokręcony sposób kocha Jas i że to właśnie ona, mimo że Rosier wiedział o niej więcej, jest najbliższą i najbardziej zaufaną osobą. Dla mnie to zakrawa o śmieszność, bo jak można twierdzić, że się komuś ufa i nie mówić mu tego co najważniejsze? Jak widać można, Chiara jest na to dowodem. Z drugiej strony możliwe, że nawet gdyby zaczęła się nad tym zastanawiać, nie doszłaby do stosownych wniosków. Miała poważną dysfunkcję na tle uczuciowym, zapewne zbyt rozległą aby kiedykolwiek udało się jej z niej wyleczyć. Gdyby przyszła jej na to w ogóle ochota. -Nie on pierwszy i nie ostatni. - odparła na stwierdzenie Jasme, wzruszając ramionami. Wolała nie zapuszczać się już w te okolice, wystarczyło że raz zdecydowała się na dogryzienie przyjaciółce na tle Puchonów. W tej chwili wolała zwyczajnie zapomnieć o wszystkich uczniach spod herbu borsuka. Poczuła palce Jasmine na swojej nodze i uśmiechnęła się kącikami ust. Nie zrobiła nic aby przerwać "badania" swojej ślizgońskiej towarzyszki, z resztą ta wielokrotnie miała już okazję poznawać jej ciało nawet dokładniej, więc w tej chwili nie robiła z punktu widzenia Chi niczego niewłaściwego. Słysząc dość zabawne stwierdzenie dziewczyny obrzuciła ją rozbawionym spojrzeniem. Przecież nie było opcji aby mogła Matta potraktować inaczej, z Jasme przy boku czy bez. Być może gdyby nie spieszyło jej się do sam na sam z przyjaciółką, pobawiłaby się Puchonem nieco dłużej, jednak niczego nie żałowała. Zanim jednak zdążyła zareagować nastąpiła dalsza część wypowiedzi. Szczerze powiedziawszy to Chiara wolała nie pamiętać o swoich urodzinach, skutkiem czego było skuteczne ich wyparcie z myśli Krukonki. Nie zależało jej na prezentach, życzeniach i innych grzecznościowych gestach, jednak jeśli wychodziły one od Vane, były jeszcze do zniesienia, bo stało za nimi coś prawdziwego. Skinęła więc głową, podczas gdy łaskotanie jej jedwabistych włosów wywoływało w głowie wspomnienia. Kiedy poczuła palce Jasmine na swojej twarzy, od razu wiedziała co się święci. Miał czas aby się odsunąć, albo uniemożliwić jej ten ruch, jednak czekała na to co miało nastąpić ze swego rodzaju nostalgiczną radością. Dobrze wspominała ich związek, bliskość Jas zawsze była dla niej przyjemna, więc nie widziała powodu aby sobie czegokolwiek odmówić. Szczerze powiedziawszy oczekiwała czegoś więcej niż przyjacielskiego buziaka, jednak nie zamierzała się skarżyć. Zwłaszcza, że zaraz po tym jak przyjaciółka się odsunęła, skoncentrowała się na obiekcie, który wsunęła jej w dłoń. Uśmiechnęła się na widok delikatnego, białego kwiatka i wsunęła go delikatnie do kieszonki na piersi. -Och, tak. Znam doskonale. - odparła głosem nieco cieplejszym niż chwilę wcześniej. -Pewnie dlatego nigdy mi się nie znudziłaś. |
| | | Jasmine Vane
| Temat: Re: Korytarz Nie 16 Mar 2014, 22:02 | |
| Tamten pamiętny wieczór.. blisko rok temu. Nawet więcej. Dziwna sposobność losu, która spowodowała, że spotkały się w szkolnej kuchni.. przy kakao i czekoladowym torcie. Wtedy się wszystko zaczęło. Jasmine nigdy nie ukrywała, że kobieca anatomia była dla niej interesująca.. potrafiła na dłużej zawiesić wzrok na tych znanych jej załomach ciała.. czuć w palcach delikatność skóry.. aby specyficzny kobiecy zapach perfum nęcił jej nozdrza... tak znane, bo miała to codziennie budząc się rano w swojej własnej osobie. Jednak nie mogła odmówić walorów mężczyznom.. szorstkość skóry i zarostu na twarzy... ostry i zdecydowany zapach wody kolońskiej.. twardość mięśni... To wszystko miało dla niej równe znaczenie, ponieważ lubiła doznania.. fizyczności ciała.. eterycznosci duchowej... zmysły Jasmine zawsze były wyostrzone nad wyraz.. i to dawało jej tą cholerną przyjemność. Lekki podmuch powietrza na skórze, a ona czuła znajomą słodycz rozpływającą się po podniebieniu.. która zawsze towarzyszyła podnieceniu. Tak było i teraz, przy di Scarno. Już dawno ich związek stracił status partnerski.. były tylko przyjaciółkami.. tylko? Może aż. Mogły na sobie polegać, chociaż nie było przymusu mówienia sobie wszystkiego od "a" do "z". Tu raczej chodziło o zaufanie.. i atmosferę przy każdym kolejnym spotkaniu. Jasmine przygryzła dolną wargę, wyczuwając uległość Krukonki.. w jej oczach zabłysnął znajomy blask.. który był obecny, gdy tylko w pobliżu była Chiara. Ta kobieta miała ciało, które w szczególności przypadło Jasmine do gustu. Cała konstelacja pieprzyków, którą można było łączyc w różne kombinacje za pomocą chociażby słodkiej czekolady... a potem zlizywać go przy blasku świec. Taka dygresja odnośnie przeszłości.. którą obie panie doskonale pamiętały. -Hmm.. nie da się ukryć, że do teraz nasze relacje są zaskakujące... -Jasmine zsunełą się z wolna z parapetu. Nie miała więcej ochoty siedzieć tutaj, gdzie zbyt wiele osób mogło je widzieć.. a Jas nie miała grzecznych zamiarów, mając ten znajomy błysk.. -Pójdziesz ze mną.. na spacer? Tutaj zbyt wiele dziwnych osób się panoszy... -zapytała ją niby mimochodem, odchodząc już prawie od parapetu... lecz pozostała przy nim palcami ręki... przesunęła po nodze Chi i wróciła do niej, obracając się na pięcie. -Chyba, że Cię przekonać? -zapytała z filuternym uśmieszkiem i zbliżyła swoje usta do ust di Scarno. Chyba ostatniego w jej mniemaniu pocałunku.. przyjaciółka jej nie odmówi? Jas pokonała ostatnią odległość i wpiła się lekko w wargi Krukonki. Smakowały tak samo jak wtedy. Pogłębiła czułość nieco mocniej.. i jeszcze raz.. by w końcu owiać usta di Scarno ciepłym oddechem. Odsunęła się z miną niewiniątka. Nie była by sobą, gdyby nie zakosztowała po raz ostatni tego smaku. -Czekam.. -mrugnęła do niej i powolnym krokiem udała się do załomu korytarza, oglądając się ostatni raz na swą.. przyjaciółkę.
Z tematu x2 |
| | | Dorcas Meadowes
| Temat: Re: Korytarz Pią 18 Kwi 2014, 19:45 | |
| Ostatni tydzień był dla Dor jakimś mało śmiesznym nieporozumieniem. Zajście nad jeziorem zmusiło Gryfonkę do spędzenia kilku dłużących się niemiłosierność dni w skrzydle szpitalnym. Zostawiona właściwie sam na sam ze swoimi myślami, gryzła się z nimi miast odpoczywać tak, jak za każdym razem powtarzała jej troskliwie pielęgniarka. Musi panienka nabrać sił, musi zamknąć oczy i się w końcu przespać, musi... Ale Dor nie mogła. Po prostu nie dawała rady. Ilekroć pozwalała objąć się Morfeuszowi, dręczyły ją koszmary związane z wodą oraz tonięciem. Czy to jej osoby, czy Syriusz bądź Regulusa. Zazwyczaj więc siedziała bądź leżała, próbując cokolwiek przeczytać, aby odciągnąć swoje myśli. Była wdzięczna Lilianne za to, że przyjaciółka od razu przybiegła do skrzydła, a przy okazji następnej wizyty zostawiła Dorcas kilka podręczników i innych książek, aby mogła się czymś zająć. Nie mniej nie miała do tego serca, naskrobała jedynie kilka bezpłciowych słów w ramach referatu na zaklęcia. O innych zaległościach na zajęciach wolała nawet nie myśleć. Zbliżał się koniec roku.
W końcu pielęgniarka zgodziła się zwolnić Dor ze skrzydła, polecając jej jeszcze oszczędzać się przez nadchodzące dni a także wręczając fiolkę eliksiru, gdyby wróciły zawroty głowy. Podziękowała za opiekę, bez żalu opuszczając te niezbyt dobrze się jej kojarzące pomieszczenia. Dor szła wolnym krokiem przez korytarz. Było dość wcześnie, dopiero zagościł poranek, dane więc jej było uniknąć wiecznie spieszących się uczniów. Rozpuszczone w nieładzie włosy, narzucony sweter na szkolny mundurek i leniwy krok dopełniały obrazu Dorcas. Jakoś nie potrafiła się uśmiechnąć, zadrzeć wyżej głowy. Od dawna już nie widziała na własne oczy Łapy. I budziło to coraz więcej mieszanych odczuć. |
| | | Syriusz Black
| Temat: Re: Korytarz Pią 18 Kwi 2014, 20:14 | |
| Jemu udało się uniknąć uziemienia w skrzydle szpitalnym. Nie miał takich obrażeń fizycznych, by zostać uwięzionym. Regulusowi nie poświęcił ani skrawka myśli, bo głowę wypełniała mu Dorcas. Gdy ją widział ostatnio nie wyglądała najlepiej. Wiele ranek na ciele, przerażająca bladość i sine usta wryły mu się w pamięć. W konsekwencji ten obraz wciąż go prześladował, gdy próbował przedrzeć się do skrzydła, aby zobaczyć co się dzieje z dziewczyną. Pani Pomfrey jednak ani razu go tam nie wpuściła tłumacząc, że zakłóca spokój pannie Meadowes, która powinna teraz wypoczywać. Ileż on to nie podjął prób, by tam wejść! W końcu został zmuszony do koczowania na pierwszym piętrze, gdzie urządził sobie małe siedzisko. Krzesło obite miękką poduszką, obok stolik pełen jedzenia, kilka łajnobomb, dymiących kulek, fałszywych myszy, aby zadbać o swoje bezpieczeństwo przed Filchem, Irytkiem i Norriską. Tak spędził dłużące się siedem dni. Kilka razy zatrzymywał Lily, wręcz wymuszając na niej relacje dotyczące stanu zdrowia Dorcas. Nie zadowalał się żadnym wygląda lepiej. Dociekał o każdy szczegół, w duchu planując napad na skrzydło szpitalne, jeśli ten kabaret się nie skończy. Skończył się. Gdy tylko drzwi skrzydła zamknęły się, tuż przed dziewczyną wręcz zmaterializował się Syriusz. Nie dając jej zbyt wiele czasu, przyciągnął ją do siebie i zamknął w niedźwiedzim uścisku. Ręce trzymał na jej plecach, jakby nie chcąc wypuścić ani na chwilę skarbu, który w końcu odzyskał. Wszystkie zmartwienia ostatnich dni minęły jak ręką odjął, gdy tylko poczuł znajomy zapach cytrusowych perfum. - Wróciłaś. - wydusił z siebie z ulgą zmieszaną ze zmartwieniem. Głaskał ją po włosach, policzek oparł o jej czoło i przymknął oczy. Marzył o tym odkąd zobaczył ją nieprzytomną nad jeziorem. Ani myślał rozluźnić uścisku, wciąż ją do siebie przytulając. Była teraz tam, gdzie powinna i z tym, z kim powinna. Wydawała się taka mała, gdy ją trzymał upewniając się, że jest już wszystko w porządku. Te siedem dni było koszmarne. Łapa warczał niemalże na każdego, kto się mu nawinął pod nogi aż w końcu znajomi i nieznajomi zaczęli schodzić mu z drogi w obawie przed kolejną awanturą. Stracił dosyć wiele punktów u Lacroix, nie poświęcając uwagi nikomu innemu, kto nie był Dorcas. Teraz też tak było. Nie zauważał, że obrazy szeptały za ich plecami ani na przechodzące stadka uczniaków się na nich oglądają. |
| | | Dorcas Meadowes
| Temat: Re: Korytarz Pią 18 Kwi 2014, 20:25 | |
| Pojawienie się Blacka, który dosłownie wyrósł spod ziemi, spotkało się z niemym zaskoczeniem ze strony Dor. Bo jak inaczej zareagować na to, że po dwóch krokach, ktoś raptem materializuje się przed Tobą i jeszcze do siebie przyciąga? Dużo myślała o tym, co powinna powiedzieć, kiedy po wyjściu ze skrzydła szpitalnego spotka w końcu Syrusza. W myślach miała ułożone kilka scenariuszy, jakby brała pod uwagę jednocześnie ewentualne możliwości reakcji Łapy bądź tego, jak potoczy się ich rozmowa. Chciała przygotować się zawczasu, aby uniknąć tego, że nie będzie potrafiła wydusić z siebie słowa. W sytuacji, w której postawił ją Black, nie dane było Dorcas odezwał się nawet słowem. Zamknięta w jego objęciach uznała, że najlepiej będzie, jeśli nic nie powie. Bo pewne rzeczy nie wymagały komentarza. Odetchnęła, co mógł zauważyć Łapa, wciskając się w jego osobę. Od razu zalało ją przyjemne uczucie bezpieczeństwa. Dor zarzuciła mu ręce na szyje, podniosła w końcu spojrzenie, aby móc się przyjrzeć Syriuszowi. Na szczęście wyglądał normalnie, jak zawsze, nie miał żadnych śladów wydarzeń nad jeziorem. - Nigdzie się nie wybierałam. Odpowiedziała, jak na razie oszczędnie w słowach. Przesunęła nosem po policzku Blacka, pod wpływem chwili także go wkrótce po ucałowała. - Wszystko w porządku? Chyba długo tutaj nie stoisz pod drzwiami? |
| | | Syriusz Black
| Temat: Re: Korytarz Pią 18 Kwi 2014, 21:04 | |
| Nie rozpamiętywał tego, co zaszło nad jeziorem chwilę przed atakiem druzgotków. Nie miał na to czasu. Regulus poszedł po rozum do głowy i nie pokazywał mu się na oczy, więc nie było powodu do zmartwień, iż Syriusz będzie zły, zraniony i wściekły. Teraz był głównie zmartwiony i nic innego się nie liczyło. Rozluźnił się słysząc westchnięcie ulgi. Długo na to czekał. Przesunął dłonie na jej talię, wciąż życząc sobie tej bliskości. Nie móc przez siedem dni nawet zobaczyć swojej dziewczyny... musiał to nadrobić przez ciągły kontakt fizyczny. - Sześć dni trzynaście godzin i dwadzieścia cztery minuty. Planowałem napad na skrzydło. - przyznał się bez bicia do swych planów, które niechybnie skończyłyby się szlabanem. To też nie miało teraz znaczenia. Objął jej twarz dłońmi i przez chwilę wpatrywał się w duże ciemne oczy szukając w nich... sam nie wiedział czego. Musiał się upewnić, że teraz już wszystko będzie grało. Po chwili nachylił się i zaczął całkować każdy skrawek ust Dor. Było w tym trochę smutku, że doszło do takiej sytuacji. Pamiętał dokładnie, że spóźniała się na umówione spotkanie. Czekał na nią, a towarzyszył mu Lunatyk z Glizdusiem, gdy znalazł na mapie jej nazwisko z Regiem obok siebie. Pobiegł do nich, a oni się świetnie bawili. Jakby się znali od zawsze, jakby mieli swoją własną nić porozumienia. Chciał wtedy sprać Regulusowi tyłek, pokazać mu gdzie jest jego miejsce. Odsunął się na parę centymetrów i wplótł rękę we włosy Dor, a drugą z powrotem ulokował na talii. Ponownie przyjrzał się jej bledszej i chudszej twarzy. - Zmizerniałaś mi tu trochę. - przesunął opuszkiem palców po jej dolnej wardze i nie spuszczał zeń czujnego wzroku. - Zabiorę cię dziś do Hogsmade. Osobiście dopilnuję, żebyś się porządnie najadła porządnego jedzenia. - jeszcze nie poruszał tematu Regulusa. Nie chciał teraz psuć tej chwili ani się kłócić, bo kłótnia była stuprocentowym pewnikiem. |
| | | Dorcas Meadowes
| Temat: Re: Korytarz Sob 19 Kwi 2014, 00:08 | |
| Dor potrząsnęła głową. Zmizerniała? Może trochę. Ale przecież kolorów nabierze jak tylko, w końcu, wyjdzie na słońce. Przez okna w skrzydle wpadały już jego kuszące, ciepłe promienie i przez to tkwienie tam w łóżku było jeszcze większą katuszą. Aż się rwała, aby w końcu wyjść na błonie i się nim w pełni nacieszyć. - Hej! Zaraz zacznę Cię podejrzewać o to, że koczowałeś tutaj przez ten wymieniony czas. Przeniosła swoje dłonie na dłonie, które znalazły się na jej licach. Czy ręce Syriusza były ciepłe, czy też wręcz przeciwnie i przypominały bryły lodu, nie miało dla Dorcas najmniejszego znaczenia. Chcąc nie chcąc, musiała się przyznać przed samą sobą, że stęskniła się za nim. Było to w końcu ile? Sześć dni trzynaście godzin i dwadzieścia cztery minuty? O ile szukał w oczach Gryfonki tych charakterystycznych iskierek, znalazł je bez problemu. Kiedy Łapa musnął jej usta, zapowiadając pocałunek, tym samym potwierdził, że jednak wszystko w porządku między nimi. A przynajmniej tak to zostało odebrane przez Dor. Przycisnęła mocniej swoje wargi do jego ust, nie pozwalając mu tak szybko uciec od kolejnych pocałunków. Jakoś w tej chwili nie przejmowała się tym, że wiszące nieopodal portrety mogły być zniesmaczone zachowaniem dwójki uczniów. Ten jeden raz mogła postąpić po prostu spontanicznie. Dor zmrużyła oczy. W słowach Syriusza znalazła się złowroga nuta. Zabrała tę rękę, która znajdowała się na jej biodrze i splotła z nią swoje palce. Po chwili zacisnęła uścisk. - Zróbmy tak. Ja nie będę pytać czy dzisiaj wszyscy mogą wyjść do Hogsmade za pozwoleniem opiekunów domu, a Ty nie będziesz we mnie wmuszał dodatkowych porcji, dobrze? To była równa wymiana, przynajmniej w odczuciu Dor, na dodatek powiedziana tak, aby do tego przekonać Blacka. Chyba nie miał wyjścia, bo zaraz też został pociągnięty w stronę ruchomych schodów, gdzie dalej pozwoliła się mu prowadzić.
z/t jak sądzę?
|
| | | Regulus Black
| Temat: Re: Korytarz Wto 13 Maj 2014, 20:43 | |
| Ostatni czas nie był zbytnio łaskawy dla Regulusa... zaczynając od zaręczyn z Alecto w wakacje, poprzez akcję z Dorcas i Syriuszem.. na weselu Bellatrix kończąc. Regulus budził się w nocy z przeświadczeniem, że jego lewa ręka znajduje się w samym sercu paleniska, że skórę trawi żywy ogień.. jednak ze Znakiem nic się nie działo.. był nawet niewidoczny dla postronnych, dzięki skomplikowanemu zaklęciu iluzji. Nikt nie udowodnił by mu, że posiada znak, a chodzenie całe lato w długim rękawie należało do samobójstwa. Młody Black cierpiał więc na bezsenność i tracił sporo na koncentracji... czego efektem była oparzona jadem dłoń. Był nieostrożny przy zajmowaniu się czyrakobulwami i miał za swoje. Poszedł z tym do skrzydła, gdzie pani Pomfrey od razu użyła odpowiednich medykamentów. Pouczony milion razy przez pielęgniarkę przyrzekł, że będzie uważał i wyszedł z dusznego szpitala. Ręka była obandażowana z racji grubej warstwy maści na skórze, by załagodzić ból. Black potrząsnął głową by pozbyć się nadmiaru włosów z czoła i ruszył przed siebie zobowiązany do powrotu na kolejną lekcję. Niestety. |
| | | Syriusz Black
| Temat: Re: Korytarz Wto 13 Maj 2014, 21:02 | |
| Nie wierzył, że to robi. Dobrowolnie poszukiwał Regulusa, aby "zamienić z nim słówko", jak obiecał to Dorcas. Trzymał nos w mapie i przeżuwając laskę lukrową szedł korytarzem i śledził czujnie dwa znaczki butów oznaczonych imieniem jego brata. Był w skrzydle szpitalnym, pani Pomfrey go tam trzymała dobre kilkanaście minut. Widocznie musiał oberwać podczas treningu albo Filch dał mu wycisk...? Łapa wyłączył mapę i schował ją do tylnej kieszeni spodni. Przełknął słodycz i wyprostowany, zdecydowanym krokiem ruszył wprost w stronę Regulusa. Nawet, gdy ten go zauważył, nie minął go, a zatrzymał się przed nim. - Na słówko zapraszam. - mruknął bardzo niechętnie i stanął z boku. Nie używał różdżki, nie warczał, nie krzyczał, nie był czerwony z wściekłości. Obiecujący początek, choć nie wiadomo jak się skończy to spotkanie rodzinne. Syriusz zauważył, że jego kochany braciszek jest bledszy i bardziej zdezorientowany. Nie w głowie było mu jednak udawanie troskliwości. Cokolwiek mu się dzieje, robi to na własną odpowiedzialność. Jeśli dostanie w końcu kopa w tyłek, może kiedyś zmądrzeje. - Porozmawiamy sobie spokojnie o mojej dziewczynie. Obiecałem jej, że nie spiorę ci tyłka, więc wysil się Regulus i nie prowokuj mnie. - oparł się o filar za sobą i skrzyżował ręce na ramionach. Przyglądał się ślizgonowi i ten mógł od razu zauważyć, że niechętnie Łapa przebywa w jego obecności. Przez chwilę Syriusz myślał czy aby może nie zabrać ze sobą Petera czy Remusa, którzy by czuwali i pilnowali, aby nie doszło do różdżkoczynów. Powaznie chciał uniknąć bójki, choć nie zawsze na to miał wpływ. Niefajna wydawała mu się perspektywa obrażonej Dorcas i Lily, gdyby doszło do kłótni. Nic jednak im nie obiecywał, spełniał swój warunek kompromisu. Parę osób, które przechodziło właśnie przez korytarz szeptało do siebie wskazując dwóch braci. Wszyscy wiedzieli jaki oni mają do siebie stosunek. Zawsze ich spotkania kończyły się niezłym widowiskiem. |
| | | Regulus Black
| Temat: Re: Korytarz Wto 13 Maj 2014, 22:26 | |
| Zamek lubił płatać psikusy, chociażby schody zmieniały swoje położenie jak w kalejdoskopie... jednak nie to go miało teraz spotkać. Podniósł głowę, chcąc wyminąć osobę, która szła z naprzeciwka.. i zwolnił kroku widząc Syriusza. Widzieli się po raz pierwszy od czasu akcji w jeziorze. Podniósł brew w geście zdziwienia. On? On, który nie mierzy w niego różdżką? W dodatku sam, bez całej gwardii Gryfonów u boku? Nie odpowiedział na jego "powitanie" tylko spojrzał na niego spod byka. Co on takiego chciał... może zakazać mu kontaktów z Dorcas? A może przygotować na potencjalny cios? Jednak niesiony ciekawością Regulus przeszedł na bok i spoglądał na brata, nie pozbywając się z twarzy wyrazu martwej powagi. -Nie mam zamiaru Cię prowokować. -odparł cicho, krzyżując ręce na piersi w dosyć charakterystyczny, blackowski sposób. Co chciał mówić.. pytać.. czy ta rozmowa miała sens bytu? -Słucham uważnie. -mruknął krótko, wręcz lakonicznie. Nie miał ochoty rozmawiać z Syriuszem tak samo jak on sam, ale chyba obydwaj obiecali to samo tej samej dziewczynie. Należało więc dotrzymać danego słowa.
|
| | | Syriusz Black
| Temat: Re: Korytarz Wto 13 Maj 2014, 22:46 | |
| Kobieta kazała im się opanować i porozumieć, aby nie przenosić ich wspólnej nienawiści na relacje z nią. Co te baby wyprawiały? Machnęły ręką i wszystko działo się tak, jak chciały. Najlepsze z tego wszystkiego było to, że nie dało się ich nie słuchać. Łapa nie spodziewał się, że Regulus ot tak go posłucha. Miał zazwyczaj problemy ze słuchaniem starszych i mądrzejszych. Stali tak naprzeciwko siebie, a Syriusz starał się ze wszystkich sił zachować spokój. To bardzo drażliwy temat. - Nie wiem czemu ona cię broni, ale ja ci za grosz nie ufam. - zaczął. W głowie układał sobie parę zdań, które mu przedstawi. Jasno, dobitnie, logicznie, a potem w tył zwrot i powrót do przyjemniejszych rozmów z przyjemniejszymi i inteligentniejszymi ludźmi. Zmierzył wzrokiem ślizgona. - Na te wasze spotkania też nic nie mogę poradzić, ale niech no mi wróci wściekła czy smutna po spotkaniu z tobą, a zapoznam cię ponownie z moją różdżką. - wycedził przez zaciśnięte zęby. Czy ta sytuacja ma sens bytu? Oczywiście, że ma. Bardzo ważny sens. Bez tej cholernej rozmowy Łapa nie moze wrócić do Dorcas i powiedzieć jej szczerze "wszystko ustalone". Nie cierpiał Regulusa i się to nie zmieni. Piorunował wzrokiem Blacka, zastanawiając się dlaczego akurat on musiał przyjaźnić się z Dorcas. |
| | | Regulus Black
| Temat: Re: Korytarz Sro 14 Maj 2014, 23:02 | |
| O dziwo, chociaż sztywno to ROZMAWIALI. Dosyć uprzejmie, bez agresji.. a to chyba zaskakiwało wszystkich mijających ich uczniów. Przecież od zawsze pałali do siebie nienawiścią.. no właśnie. Nie zawsze. -To żadna nowość. -przyznał otwarcie, kiedy wyszła na wierzch sprawa zaufania. Czy Reg ufał Syriuszowi? Chyba już nie.. albo nigdy tak nie było? Mało kto pamiętał, jak bylo wcześniej, tak beztrosko i przytulnie.. Młodszy z braci spojrzał wymownie w sufit, jakby nudziła go ta przedmowa. Istotnie.. tak było. -Mam Ci dać takie samo ultimatum? -rzucił pytanie w przestrzeń, by po paru sekundach łaskawie spojrzeć na Syriusza. Gdzie oboje popełnili błąd, że było jak było? W przeciwieństwie do Syriusza, Regulus był nader spokojny i nie starał się nawet o to. -Dorcas dała mi szansę, dała mi coś czego Ty nie chcesz lub nie możesz mi dać.. i po prostu się lubimy. Nic więcej. Nie bój się, nie zabiorę Ci jej, nie jestem takim gnojem za jakiego mnie zawsze uważałeś. Chciał go zawstydzić? Nie, mówił najszczerszą prawdę. -Jeszcze jakieś nakazy, braciszku? -mruknął cicho i jadowicie, chcąc go wyminąć i iść w swoim kierunku... nie miał dzisiaj nastroju do takich przytulnych rozmów. |
| | | Syriusz Black
| Temat: Re: Korytarz Czw 15 Maj 2014, 17:49 | |
| Trudno było nazwać to normalną rozmową. Łapa cedził przez zaciśnięte zęby i ledwo powstrzymywał odruch sięgnięcia po różdżkę i sprania mu tyłka tak, jak zawsze robił to Snape'owi. Powtarzał sobie ciągle w myślach Obiecałem Dorcas, obiecałem, obiecałem, spokój. Ta dziewczyna chyba nie zdaje sobie sprawy jak wiele udało się jej zrobić. Doprowadzić do ich rozmowy? Łapa wciąż zaciskał mocno szczękę i świdrował wzrokiem głupszego Blacka. - Swoje ultimatum wsadź sobie w tyłek. - warknął. Jeszcze ośmielał się to sugerować! On był nikim, nie mógł nic mu zrobić, bo był słaby i głupi. Lepiej, aby tylko przytakiwał i nie skakał do silniejszych. Nie nadawał się do niczego, a tylko prośba Dorcas utrzymywała ręce Łapy na swych ramionach, a nie na trzonku różdżki. Dobrze się im wiodło, rozumieli się bez słów, świetnie się w swoim towarzystwie czuli dopóki nie przypałętał się Regulus. Chyba jeszcze tego nie pojmował, skoro chciał grozić. Prychnął po chwili. - Mam nadzieję, że się mylę i nie jesteś takim dupkiem za jakiego cię mam. - obiecał rozmawiać, a nie być uprzejmym. Tego Dorcas nie musiała rzecz jasna wiedzieć. - Jeszcze coś. Nie wiem jakim cudem, ale zaprosiła ciebie do siebie do domu w wakacje. - niemal wypluł te słowa, brzydząc się taką wizją. - Będę tam, nie myśl, że będziesz się tam beztrosko szlajał. Swoją miłość do Voldemorta zostaw u mamci i ani mi się waż załatwiać tam randek z nim związanych. - wywarczał, a jego twarz stężała w tłumionej wściekłości. - Zapowiedziałem Dorcas, że jak tylko zrobisz coś nienormalnego, skopię ci tyłek tak, że się nie podniesiesz. - obiecał mu szczerze, nie owijając w bawełnę. Obrazy, które wisiały nad ich głowami chóralnie jęknęły słysząc słownictwo Syriusza. Obrażone wyszły z ram, lecz Huncwot nic sobie z tego nie robił. Musiał jasno przekazać swemu bratu co się stanie, gdy ten zrobi coś głupiego w jego bądź Dorcas obecności. |
| | | Regulus Black
| Temat: Re: Korytarz Pon 19 Maj 2014, 01:12 | |
| Kochany Syriusz... taki opiekuńczy i troskliwy starszy brat! Miód płynący z jego ust był dla Regulusa istnym komplementem. Spoglądał na Syriusza jakby od niechcenia, ale tak na prawdę uważnie słuchał, co ma mu do powiedzenia. Chyba zapisze sobie ten dzień w kalendarzu. Dzień, w którym rozmawialiśmy i się nie zabiliśmy. Dzień cudu nad jeziorem hogwarckim. -Zawsze mówiłem, że jesteś tym milszym z naszej dwójki. -zaironizował Reg, nadal nonszalancko opierając się o słup. Skrzyżował ręce na klatce piersiowej. To było urocze jak Syriusz martwił się o Dorcas. No prawie się wzruszył! Ma ktoś chusteczkę. -Na starość robisz się ckliwy. Powiedziałem już - nic się jej nie stanie. Znasz słowo Blacków. Jest święte. -spojrzał na brata wymownie. Ile można powtarzać jedno i to samo? -Gdy jesteś zakochany robisz się nieznośny. -dodał jeszcze pod nosem Regulus. Tak jakby poza tym stanem był chociaż odrobinę milczy. Marzenie ściętej głowy. -Skończyłeś? Tak? To świetnie. -Regulus nie wytrzymał już tych bezpodstawnych poniżeń i oskarżeń. -Do zobaczenia na meczu. -pożegnał się oschle i wyminął Syriusza, nieomieszkając potrącić go z bara. Zasłużył sobie.. zapatrzony w siebie dupek.
Z/t |
| | | Syriusz Black
| Temat: Re: Korytarz Pon 19 Maj 2014, 08:30 | |
| Nawet gdy nie walczyli, jak to zawsze kończyły sie ich spotkania, Regulus dalej go poważnie irytował. Wciąż świerzbiła go ręka, aby sięgnąć po różdżkę i ot tak dla rozerwania się pognać za ślizgonem snop iskier. Nienawidził go i było mu niedobrze, że musiał z nim rozmawiać. Nie zachowywał stoickiego spokoju tak, jak on to robił. Był gwałtowniejszy i zawsze szczery. - Zamknij się, Black. Tracę cierpliwość. - warknął i nawet opuścił ręce po bokach, zaciskając pięści i próbując nie sięgnąć po różdżkę. Wciąż przywoływał przed oczami twarz Dor, aby zachować opanowanie i nie dać się ponieść emocjom. Było to trudne zważywszy jak bardzo był na jej punkcie wyczulony odkąd wyszła ze szpitala po ataku druzgotków. Odprowadził go wzrokiem, gdy ten poszedł. Nie odpowiedział mu już na zaczepki, bo wtedy jak nic straciłby cierpliwość, której mu zawsze brakowało. Nigdy nie należał do spokojnych ludzi. Reagował gwałtownie, robił to, co czuł, czyli w tym przypadku powstrzymywał się od sprania tyłka Regulusowi. Jakoś udało mu się odwrócić i zmusić kończyny do powrotu do dormitorium. Wypije piwa, może napotka Snape'a i się wyżyje. A wtedy już zrelaksowany wróci do Dorcas. Oraz do Luńka, za kilka dni pełnia. Musiał sprawdzić czy z przyjacielem wszystko w porządku.
[zt] |
| | | Sponsored content
| Temat: Re: Korytarz | |
| |
| | | |
Similar topics | |
|
| Pozwolenia na tym forum: | Nie możesz odpowiadać w tematach
| |
| |
| |