IndeksIndeks  SzukajSzukaj  Latest imagesLatest images  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  

Share
 

 "Wybuchowe" korki z eliksirów

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Idź do strony : 1, 2  Next
AutorWiadomość
Tanja Everett
Tanja Everett

"Wybuchowe" korki z eliksirów Empty
PisanieTemat: "Wybuchowe" korki z eliksirów   "Wybuchowe" korki z eliksirów EmptySob 22 Mar 2014, 17:17

Opis wspomnienia
Jak to zwykle bywa, niektórzy ambitni już od września uczą się do SUMów.. korzystając z przyjemnej dla samopoczucia pogody szkolne błonia są oblegane przez uczniów. Tanja po długich namowach zgodziła się udzielać korków Henry'emu z eliksirów. Trochę nauki, wertowania kartek.. i przerywniki w postaci dywagacji nad naturą profesor Lacroix... jednak czy dociekliwość popłaca? Jak zręcznie utkana sieć tajemnic wokół wątłego ciała Tanji zaczyna się zrywać, co wywołuje odrobinę paniki...
Osoby:
Tanja Everett, Henry Lancaster
Czas:
wrzesień 1976
Miejsce:
Szkolne błonia
Henry Lancaster
Henry Lancaster

"Wybuchowe" korki z eliksirów Empty
PisanieTemat: Re: "Wybuchowe" korki z eliksirów   "Wybuchowe" korki z eliksirów EmptySob 22 Mar 2014, 18:04

Wielu znajomych i przyjaciół patrzyło na Henry'ego łapiąc się za głowę. Nikt nie potrafił wyjaśnić czemu ten Puchon uczy się do Sumów już we wrześniu, ledwo po rozpoczęciu roku. Jedynie Matt powiązał to z świeżo zdobytą odznaką prefekta; nie omieszkał mu dokuczać i żartować sobie z tej sytuacji. Perspektywa eliksirów z korków nie była zbyt atrakcyjna, jednakże naciski Matta na przyjęcie takiej formy pomocy zmusiły Henry'ego do pogodzenia się z własnym losem. Miał być Uzdrowicielem, a więc Eliksiry musi zdać minimum na Zadowalający (przynajmniej tak było u Slughorna), a przy pani Lacroix Powyżej Oczekiwań, jeśli ta tylko nie zmieni zdania co do Wybitnego. To Matt głównie szlajał się za Tanją, męcząc ją o korki z eliksirów dla przyjaciela zaraz po tym, jak Henry się poddał przy kolejnym nie jestem w tym tak dobra. Udało się, jednak odnieśli sukces, wspólnymi siłami przymilali się do Tanji i byli nadzwyczaj słodcy i kochani. Nie wiedzieli czy gryfonka zgodziła się dla świętego spokoju czy w końcu uwierzyła w swoje imponujące umiejętności z dziedziny eliksirów. Dla Lancastera myśl o kontynuowaniu tego przedmiotu w dalszych klasach była zmorą. Marzenie było silniejsze niż irytacja na surową i faworyzującą Slytherin nauczycielkę.
Henry siedział na błoniach od piętnastu minut. Dzień był akurat ciepły jak na jesień, wiatr przestał ciąć po twarzach i wyszło słońce. Umówił się z Tanją zatem na świeżym powietrzu, wcześniej pozbywszy się Matta ględzącego o zbliżającym się treningu quidditcha. W ostatniej chwili wyminął na korytarzu Laurel, która jak nic zaczęłaby mu marudzić bądź co gorsza wypytywać o jego życie prywatne, intymne i uczuciowe.
Dwie książki wypożyczone z biblioteki leżały spokojnie z boku na trawie, przygwożdżone do ziemi plecakiem - Henry stoczył bezkrwawą, ale ciężką walkę z Eliksirami Dla Szczególnie Zainteresowanych, która pluła śmierdzącą cieczą w każdego, kto próbował ją otworzyć. Porzucił więc te próby postanowiwszy później zapytać Tanję o sposób złagodzenia morderczych popędów książki. Trzecie tomiszcze zwane Eliksirami V poziom podstawowy lewitowało tuż przed głową Henry'ego. Jego oczy czytały po raz trzeci wstęp na temat Eliksiru Rozśmieszającego. Na ostatnich zajęciach jego tworzywo zamiast rozśmieszać wywoływało u osoby pisk przyprawiający o pękanie bębenków. Dokończenie tego zadania odbędzie się już za dwa dni, dlatego chłopak ślęczał na stronie jedenastej i dwunastej, wyraźnie znużony nudną formułką. Dodać utłuczone skarabeusze, eliksir powinien przybrać szarawą barwę. [...]Dodać żółci pancerniaka, zmniejszyć temperaturę do pięćdziesięciu stopni i odstawić na wolnym ogniu na godzinę. Problem w tym, iż skarabeusze wcale nie chciały się utłuc. Małe chrząszcze zwiewały gdzie pieprz rośnie jak tylko otwierało się słój, a nawet jeśli się je złapało potrafiły się wyślizgnąć, aby potem wejść komuś za kołnierzyk mundurka bądź do rękawa, co z kolei wywoływało wrzask, krzyk i odjęte punkty. Henry rozważał ich utopienie, a potem solidne utłuczenie. Oparł pergamin o kolano i gęsim piórem wypisał po kolei co trzeba zrobić, w jakiej kolejności. Wyciągnął drugą księgę, tą co nie atakowała czytającego, i zaczął wertować strony szukając hasła "Pancernik". Kolejne brzydkie zwierzątko, składnik eliksiru Rozśmieszającego. Henry pokiwał głową z zadumą. W instrukcji była mowa o żółci pancernika, a on dodał połowę samego pancernika. Wywrócił oczami śmiejąc się sam z siebie i zanotował drukowanymi literami o żółci, nie o żywym szkodniku. Wyjrzał zza księgi i dostrzegł idącą Tanję. Pomachał do niej i posłał niewinny uśmiech. Jeśli mu nie pomoże mu opanować tego eliksiru, Henry będzie miał poważne kłopoty u Lacroix. Jeszcze by mu kazała to wypić, a słyszał, że na IV roku, gdy kazała jakiejś Krukonce wypić własny dopiero co zrobiony eliksir - ta wylądowała na trzy dni w skrzydle szpitalnym. Gruby Mnich powiedział mu, że dziewczynka jeszcze przez tydzień mówiła głosem Irytka, zaś poltergeist nigdy jej tego nie zapomniał i się na nią porządnie uwziął. Henry przełknął głośno gulę w gardle na samą myśl o profesor Lacroix.
Tanja Everett
Tanja Everett

"Wybuchowe" korki z eliksirów Empty
PisanieTemat: Re: "Wybuchowe" korki z eliksirów   "Wybuchowe" korki z eliksirów EmptySob 22 Mar 2014, 21:51

Gryfonka ceniła sobie nader wszystko spokój.. brak zażyłych relacji, ponieważ każda zażyłość nadrywała tak misternie utkaną sieć, którą się owinęła. Każdy promyk słońca grał na cienkich niciach, ale także drażnił skrytą weń istotę. Dlatego nie dziwota, że Tanja kręciła głową na widok Henry'ego oraz Matta. Prosili ją o korki dla Henia. Okej, to miłe, docenić czyjąś wiedzę.. był jednak wrzesień, do SUMów kupa czasu. Ten argument jednak nie przekonywał Puchonów, tak więc Tanja zmieniła strategię. Zaczęła usilnie wmawiać chłopakom, że jej wiedza o miksturach jest doprawdy mierna i są lepsi nauczyciele...
Musiała jednak przegrać z kretesem z upartością Finnigana. W końcu zgodziła się z cichym westchnięciem podczas śniadania w Wielkiej Sali. Nie miała chyba wyjścia. Zgodziła się przyjść na błonia po drugim śniadaniu i spędzić trochę czasu z Henrym.. aczkolwiek jeszcze nie doszła do siebie po wizycie w domu. Całe jej ciało było posiniaczone i pełne blizn... najgorszy był siniec na brzuchu, który odcisnął się tak wyraźnie, że można było rozróżnić poszczególne palce i sygnet na jednym z nich. Nie dało się wmówić, że obrażenie pochodziło z kantu szafki. Tan dosyć ostrożnie dobierała ubrania.. czarne, z długimi rękawami. Piekł ja materiał niesamowicie, ale nie mogła sobie pozwolić na coś lżejszego. Nie teraz. Poczeka jeszcze miesiąc..
Spakowała najpotrzebniejsze rzeczy i udała się na umówione miejsce. Miała wątłą nadzieję, że chłopak nie przyjdzie, ale chyba przeceniła jego ambicje.
Uśmiechnęła się słabo na widok Puchona. Jednak czekała ich dzisiaj nauka. Rubin wychynął z torby i wyskoczył na trawę, pierwszy dobiegając do Henry'ego. Zaczął go obwąchiwać i machać puszystym ogonem na boki. Chciał poznać nowego kolegę.
-Nie bój się, nie gryzie. Najpewniej szuka jakiegoś jedzenia. -Tanja usiadła obok Puchona, biorąc do ręki Eliksiry dla Szczególnie Zainteresowanych. Znała tę księgę bardzo dobrze i wiedziała, że należało ją pogłaskać po kociołku namalowanym na okładce. Głucha na ostrzeżenia Puchona potraktowała ją tak i otworzyła na odpowiedniej stronie.
-Więc od czego chcesz zacząć? -zapytała grzecznie, łapiąc Rubina za ogon i odciągając od chłopaka.
Henry Lancaster
Henry Lancaster

"Wybuchowe" korki z eliksirów Empty
PisanieTemat: Re: "Wybuchowe" korki z eliksirów   "Wybuchowe" korki z eliksirów EmptySob 22 Mar 2014, 23:00

Jeśli Henry'emu brakowało uporu (a nie brakowało, po prostu na widok niektórych min pełnych dezaprobaty odpuszczał, czując się nieco dziwnie), miał w zapasie Matta. Od niego nie dało się odpędzić ani mu odmówić i Henry bardzo się z tego cieszył. Może trochę go wykorzystał w tej sprawie, jednak mógł sobie na to pozwolić wiedząc, iż w ciągu paru następnych dni będzie go wyciągał z kłopotów - rutyna.
Na widok Tanji chciał się podnieść, jak nakazywała kultura, nie zdążył jednak odsunąć się od latającej księgi, gdy dziewczyna już usiadła. Za to przed oczami pojawił mu się kawałek futerka i trzeba przyznać, że zaskoczyło to Henry'ego. W mig zapomniał o żółci pancernika, nachylając się ku fretce. Wyjął z kieszeni krakersy, które nosił zawsze przy sobie - jego sówka uwielbiała tę przekąskę mimo, iż nie była przeznaczona dla sów, tylko dla ludzi. Położył przed nosem fretki pomarańczowe kwadratowe ciastko i posłał zwierzątku uśmiech.
- Widziałem żaby i pół kughuara, ale fretki w tej szkole to jeszcze nie spotkałem. - zauważył i spojrzał na Tanję z pełnym wyrazu uznaniem. Zarejestrował sposób okiełznania księgi, pamiętając, żeby jej po prostu odruchowo nie otwierać. Musi wspomnieć o tym znajomym - mieli taki sam problem jak on. A tu proszę, ekspertka od eliksirów pokonała agresję tomiszcza. Musiał częściej sięgać jej rad, jeśli chodziło o tego typu zagadki.
Zrobił jej miejsca, odsuwając latającą książkę i pokazując pergamin.
- Eliksir Rozśmieszający. Mój niestety wywoływał pisk, a pojutrze mam poprawkę. Nie mogę porozumieć się z chrząszczami. - westchnął zdruzgotany wspomnieniem robaka, który wystrzelił niczym z procy w panią Lacroix. - Gniotłem je, dźgałem, tłukłem łyżką, a utłuc się nie chciały za nic w świecie. - rozłożył ręce bezradnie pokazując, że nie radzi sobie z tego typu zdaniem jak zabijanie składników do eliksirów.
Tanja Everett
Tanja Everett

"Wybuchowe" korki z eliksirów Empty
PisanieTemat: Re: "Wybuchowe" korki z eliksirów   "Wybuchowe" korki z eliksirów EmptyNie 23 Mar 2014, 14:24

Rubin wyrwał się Tanji z rąk i czym prędzej zajął się konsumpcją krakersa. Uwielbiał wszystko, co można złapać w łapki i schrupać, robiąc przy tym jak najwięcej hałasu. Przy okazji pobrudzić sobie pyszczek i wąsiki okruszkami, by później z największą radością wytrzeć go o bluzkę Tanji. Scenariusz zawsze był ten sam i tylko Merlin wiedział, jak Everett potrafiła to znosić kolejny już rok.
Tanja spojrzała na Henia z rozbawieniem.
-Czasami Rubin zachowuje się jak połączenie żaby z kuguarem.. przynajmniej jak go zgubię to wszyscy wiedzą, że mój Ci on. -otrzepała rękaw, w który pupil się wytarł. Starała się nie skrzywić z racji urażenia się w ranę, ale jeden z mięśni twarzy mimowolnie drgnął. Miała jednak nadzieję, że Puchon bardziej zaintrygowany był jak Rubin przednimi łapkami ścierał ostatnie resztki i robił to niezwykle komicznie.
Spojrzała na pergamin i ukryła rozbawienie, przypominając sobie akcję z panią profesor.
-Taaak.. skarabeusze są bardzo skoczne, w szczególności lubią lądować w dekolcie Lacroix... -przypomniała sobie sytuację sprzed paru dni... mogli wtedy obejrzeć w pełnej krasie możliwości nauczycielki w dziedzinie metamorfomagii.. włosy kobiety z czarnych zmieniły się na wściekle czerwone, potem w fioletowe.. a na końcu przybrały kolor granatu tak ciemnego, że przypominał czerń. Ładnie uczesane fale zmieniły się w chaotyczne sploty, żyjące własnym życiem niczym węże na głowie Meduzy.
-Wiesz co, było by Ci łatwiej, gdybyś przeczytał o to... -wskazała mu linijkę tekstu. -Skarabeusze należy utłuc, tak jak w eliksirze wyostrzającym poczucie humoru.... -przeniosła palec na stronę we własnej książce. -Skarabeusze przed utłuczeniem należy ususzyć lub skorzystać z tych ususzonych juz w aptece. Doprawdy Henry, nie zauważyłeś, że tylko Tobie chrząszcze uciekały? -zapytała go z politowaniem.
Tanja faktycznie lubiła eliksiry, ponieważ należało działać wedle ustalonego schematu, być niezwykle dokłądnym.. a to wymagało niesamowitego skupienia. Wtedy się nie myślało i nie wspominało. To była dobra ucieczka od życia.
-Ususzone skarabeusze należy wrzucić do moździerza, wtedy nie będą wyskakiwać. -doradziła Everett, śledząc tekst. -Swoją drogą nie radziłabym Ci wkurzyć znowu Lacroix, następnym razem to nie włosy, a nos jej sie zacznie zmieniać. -zauważyła z uśmieszkiem.
Henry Lancaster
Henry Lancaster

"Wybuchowe" korki z eliksirów Empty
PisanieTemat: Re: "Wybuchowe" korki z eliksirów   "Wybuchowe" korki z eliksirów EmptyNie 23 Mar 2014, 15:04

Ucieszył się na widok zadowolonej fretki. Automatycznie w jego głowie pojawiło się pytanie jakie właściwości magiczne ma to zwierzątko. Ciekawość była w nim głęboko zakorzeniona. To jak opętanie pragnieniem wiedzy na temat umiejętności skrywanych w magicznych stworzeniach. Wiedział jednak, że jeśli o to zapyta, o eliksirach będą mogli zapomnieć. Upierdliwa pasja, obszerna wiedza i niekończąca się ciekawość nie pozwoliłoby Henry'emu na korki, a przecież tak wiele czasu poświęcił z Mattem, aby zdobyć na nie zgodę Tanji.
Odwzajemnił uśmiech dziewczyny, faktycznie zajęty oglądaniem fretki. Dlatego też nie dostrzegł żadnego grymasu, a była to zasługa łuny szczęścia, bo choć Henry był najbardziej przeciętnym czarodziejem w okolicy, potrafił dostrzec, gdy ktoś cierpiał.
- Coś mi się zdaje, że widziałem raz czy dwa jego ogon na lekcjach. - spojrzał wymownie, lecz życzliwie na gryfonkę. Miewali czasem wspólne zajęcia i choć ten kolor futerka migał mu raz czy dwa przed oczyma, nigdy dotychczas nie powiązał tego z osobą Tanji. - Dziwisz się? Jest rozpoznawalny. - wyjął drugiego krakersa (mając w kieszeni ich paczkę) i podał zwierzątku, które od razu zdobyło lancasterowe serce.
Henry nieco poczerwieniał na wzmiankę o dekolcie Lacroix i jej reakcjach na widok czegokolwiek, co się do niej zbliża - nie ważne czy był to chrząszcz czy uczeń, reakcja była zawsze identyczna.
- Dlatego tęskno mi do Slughorna. Do jego dekoltu nic nie wpadało, bo miał mniej więcej na tej wysokości spory brzuch. - westchnął umierając z tęsknoty za normalnym nauczycielem, który nie śnił się po nocach i nie nakazywał kosztowania własnych wyrobów z eliksirów. U profesor Lacroix bardzo łatwo było zauważyć zmianę nastroju. Może dlatego Henry unikał jej jak ognia?
Przesunął lewitującą książkę niżej, aby oboje mogli się w niej zagłębić. Przeczytał trzy razy linijkę, która musiała mu dotychczas umknąć. Zmarszczył brwi i od razu zanotował potrzebne zdania, automatycznie je podkreślając. Poświęci cały wieczór na zakuwanie.
- Wszystkie ususzone zabrał jakiś Ślizgon, a zanim ja po nie poszedłem to zostały mi żywe. - wykrzywił usta. Nie przeczył, że Ślizgoni irytowali, jednak ostatnio Puchona nieco wkurzali swoją "gorliwością" w nauce eliksirów.
- Najwyżej zaryzykuję życie i wezmę od Lacroix słoik chrząszczy, a w dormitorium je ususzę. - wzruszył ramionami. - I tak czyha tylko, aby dać mi za coś szlaban. Ciekawe kiedy zapomni o skarabeuszu w jej dekolcie. - postanowił, że zawczasu przygotuje składniki. Drugiej pomyłki raczej profesorka mu nie daruje. Co jak co, ale wolał nie mieć jej za wroga. Życie było mu miłe, a miał wszak w tym roku SUMy, musiał się pilnować i wyciskać z siebie ile się da. Gdyby wiedział, co go czeka za parę miesięcy, raczej ograniczyłby wyciskanie z siebie potów do nauki.
Zanotował każde słowo Tanji, jakby było decydujące i od tego zależało jego życie. Postawił kropkę i wpatrywał się przez chwilę w pergamin.
- Muszę chyba kupić nowy moździerz. Krzyczy za każdym razem jak chcę coś utłuc. - zerknął na dziewczynę pytająco. - Miedziany czy cynkowy jest najlepszy dla Lacroix? - może jej dom nie był faworyzowany przez nauczycielkę, ale za to nie mogła się do Tanji o nic przyczepić. Znając życie, jak tylko pani Chantal dostrzeże pomyłkę czy niedociągnięcie Henry'ego, nie omieszka wytknąć tego na głos. Pedantyzm po matce kazał mu więc zadbać o każdy detal, choćby to był rodzaj moździerza.
Uśmiechnął się szeroko na myśl o zmieniającym się nosie nauczycielki.
- Jak myślisz, zmieni się na kaczy dziób czy może na świński nos? - wyszczerzył się wiedząc, że gdyby to psorka usłyszała, miałby miesięczny szlaban. Cóż, byli tu sami, mógł się po cichu mścić i ponaśmiewać z nieprzyjemnej nauczycielki.
Tanja Everett
Tanja Everett

"Wybuchowe" korki z eliksirów Empty
PisanieTemat: Re: "Wybuchowe" korki z eliksirów   "Wybuchowe" korki z eliksirów EmptyNie 30 Mar 2014, 14:52

Rubin był wniebowzięty i na widok kolejnego krakersa wskoczył chłopakowi na kolana i zaczął pałaszować ciastko. Zamachał swoim puszystym ogonem niczym kot i jął się wspinać po ramieniu Puchona, aby wsadzić ruszający się nosek do jego ucha. Później wygodnie ułożył się na jego ramieniu i zawinął ogon, by co jakiś czas łaskotać nim skórę chłopaka. Tanja pokręciła głową z niedowierzaniem.
-Polubił Cię. A to zdrajca.. nigdy nie śpi na nikim, jeśli to nie jestem ja. -westchnęła zaskoczona tym podejściem zwierzaka. Rubin nie miał w zwyczaju dawać się tak trywialnie przekupić.
-Jest rozpoznawalny, bo często lubi potargać mi poduszki, wylać szampon i udawać sowę.. chyba stwierdził, że wtedy te ptaszyska nie będą przed nim uciekać jak się pojawi w sowiarnii. -uniosła kącik ust do góry. Spojrzała do swojej książki, próbując wychwycić co ważniejsze zdania odnośnie eliksiru. Nie mniej jednak o mało co nie parsknęła śmiechem, wyobrażając sobie chrząszcza odbijającego się od brzucha Lacroix.
-Lacroix nie jest taka zła.. ale to moja opinia, bo ja nie mam problemów z miksturami.. i uciekającymi składnikami. -zauważyła Tanja, przewracając kartkę. Wyjęła różdżkę z kieszeni i stuknęła w książkę. Zaczęła sama sie kartkować, szukając odpowiedniej frazy.
-Dobra opcja.. jak Cię zabije to nie będziesz musiał już tego warzyć. -zauwazyłą błyskotliwie Gryfonka, patrząc na spis narzędzi. -Ale myślę, że lepiej Ci iść je złapać na błoniach, więcej roboty, ale za to bezpieczniejsze. -doradziła, znajdując w końcu to czego szukała.
-Zdecydowanie cynkowy, miedź może się osadzać na składnikach i prędzej kogoś otrujesz. -stuknęła palcem w instrukcję, gdzie było to napisane. -Swoją drogą, ten krzyczący moździerz bym podrzuciła Filchowi, niech ma zajęcie podczas ciszy nocnej. -uśmiechnęła się mściwie, mając znajome, łobuzerskie ogniki w oczach.
Spojrzała na Puchona nieco zaskoczona jego zmianą tematu... ale jednak nie wytrzymała i sama parsknęła śmiechem, chociaż przepłaciła to obustronnym bólem po stronie żeber. Chwyciła się za brzuch, starajac się powstrzymać atak wesołości.
-Z paszczą smoka wyglądała by w sam raz... nikt by nie zauważył różnicy... -rzuciła, rozbawiona do granic możliwości. Zrobiło jej się ciepło z racji aury oraz śmiechu. Podniosła dłonie, by otrzeć łezki w kącikach oczu i lekko się przeciągnęła. Jak jej tego brakowało.. odetchnąć od ponurych myśli, po prostu. Zapomniała jednak, że materiał bluzki podniósł się razem z jej ciałem, ukazując paskudny siniec na brzuchu, na którym dosyć łatwo można było rozróżnić poszczególne palce dłoni, która to zrobiła. Nawet element sygnetu był odbity na fioletowo na jej bladej skórze. Niczego nieświadoma Gryfonka odgarnęła włosy do tyłu, nadal pochłonięta widokiem Chantal z kaczym dziobem.
Henry Lancaster
Henry Lancaster

"Wybuchowe" korki z eliksirów Empty
PisanieTemat: Re: "Wybuchowe" korki z eliksirów   "Wybuchowe" korki z eliksirów EmptyNie 30 Mar 2014, 17:17

Chłopak był szczerze zaskoczony reakcją fretki. Roześmiał się, gdy puszysty ogon go połaskotał, a po ramionach zaczęło się pałętać miłe w dotyku futerko. Podrapał zwierzątko po główce nawet wzruszony takim zachowaniem. Spojrzał na Tanję szczerze rozbawiony.
- Krakersy czynią cuda. - już nawet przeszła mu złość na Lacroix, a zawdzięcza to malutkiej fretce, która go zaakceptowała po jednym dobrym uczynku i ciepłym tonie głosu. Roześmiał się na wzmiankę o udawaniu sowy.
- To ci gratka, z kolei moja pani Nero udaje czasem kota i domaga się drapania. No i siada mi na kolanach jak tylko wróci z listem. - do swej płomykówki również żywił wiele ciepłych uczuć i myśli. Troszczyła się o niego tak, jak może się troszczyć sowa o swojego właściciela. Zawsze go pogłaskała dziobem po ręku czy policzku, czasami trzepnęła skrzydłem, gdy zapominał o codziennej dawce pieszczot i pochwał i tym podobnie. Zerknął również do książki, już bardziej niechętnie dezorientowany przez obecność fretki.
- Jak zacznę uganiać się po błoniach za robakami, Matt nie przestanie się ze mnie śmiać do trzydziestki. - wykrzywił usta w uśmiechu decydując się jednak na zakup skarabeuszy. Aż tak eliksirom się nie poświęcał, wszak to nie był jego ulubiony przedmiot. Wizja spotkania z Lacroix poza lekcjami również nie wydawała się zbyt atrakcyjna, tak więc pozostawało jedno wyjście jakim był zakup. Henry wątpił czy namówi Matta na łapanie robaków. Galeonów by mu nie starczyło, aby go do tego przekonać.
Kociołek zamówi już jutro, sam nie wiedział który w końcu będzie najlepszy. Otruć nikogo nie planował, aczkolwiek nigdy nie wiadomo co się może nazajutrz wydarzyć, gdyby dostał Nędzny z pracy na lekcji. Wywrócił oczami na propozycję podrzucenia moździerza woźnemu.
- Tanju, jestem prefektem. Nie mogę sobie już pozwalać na takie łamanie regulaminu. - przypomniał jej pokazując błyszczącą, zadbaną i nową odznakę wiszącą na jego mundurku. Jednak wzrok chłopaka był pełen tłumionej tęsknoty na myśl o dokuczeniu woźnemu, który ostatnio go oskarżył o zbyt długie stanie w jednym miejscu. Tanja mogła bez problemu to odczytać, jednak Henry nie powiedział tego na głos. Bardzo się cieszył z wyróżnienia i kosztem tej dumy musiał odpuścić malutkie psikusy pod adresem woźnego.
I on zawtórował Tanji śmiechem wyobrażając sobie Chantal z paszczą smoka.
- Kły ma... ma identiko...jak smok. - też złapał się za brzuch śmiejąc się w głos i strasząc tym atakiem Rubina. Jednakże nie poświęcił mu teraz uwagi, nie mogąc się zbytnio opanować od morderczego śmiechu. Kto by pomyślał, iż korki z eliksirów będą takie zabawne. Jeśli chodziło o plotkowanie na temat nauczycielki, Henry pozwalał sobie na to nie mając nawet najmniejszych wyrzutów sumienia jako prefekt. Nikt nie lubił tej psorki, więc czemu miał udawać, że jest inaczej.
Śmiech było pewno słychać kilka metrów wokół błoni. Henry z trudem łapał oddech wciąż trzęsąc się na samą sugestię. Rozbolały go nawet mięśnie żuchwy i właśnie ją sobie masował, podczas gdy gryfonka wciąż histerycznie chichotała, rozbawiając ponownie Puchona. Z początku Henry ominął wzrokiem kawałek gołej skóry dziewczyny, aby nie wyjść na nachalnego i nie oberwać, jednakże zaraz spojrzenie automatycznie tam wróciło. I nie było w tym nic sprośnego. Śmiech Henry'ego minął szybciej niż się pojawił, gdy w jego głowie rejestrował się okropny obraz, a hipoteza huczała w głowie czerwonym neonem Przemoc.
- Tanja... - głos miał zduszony, a oczy wybałuszał na wielkiego siniaka. Nieświadom tego, sięgnął ręką do ramienia dziewczyny, zwracając na siebie jednocześnie uwagę. W jego chabrowych oczach malowało się przerażenie i nieme pytanie.
- T-tanja, co... kto ci to zrobił? - mówił jeszcze głośnym przerażonym szeptem, wyraźnie zszokowany tym, co widzi. Pobladł na twarzy. To nie mogła być zwykła bójka. Henry aż zanadto dostrzegał odcisk palców i jeszcze czegoś okrągłego... wzdłuż jego kręgosłupa przebiegł deszcz, gdy wniosek sam się nasunął. Ktoś ją pobił. Z trudem oderwał wzrok od sińca i przeniósł spojrzenie na twarz dziewczyny. Nie wierzył, że przed chwilą śmiali się z Lacroix. Wydawało się to takie odległe... Wstrzymywał oddech i nie spuszczał czujnego wzroku z Tanji. Cokolwiek to było, wstrząsnęło całym Henrym. Lancaster był bardzo wrażliwy na krzywdę drugiego człowieka. Może nie zawsze mógł wtedy zaoferować swoją pomoc, jednak w tym przypadku nie potrafił odpuścić. Nigdy w życiu nie widział jeszcze tak wielkiego siniaka obejmującego duży skrawek brzucha. Nie było innego na to wytłumaczenia niż pobicie. Henry poruszył bezgłośnie ustami i kręcił z niedowierzaniem głową. To było złe.
Tanja Everett
Tanja Everett

"Wybuchowe" korki z eliksirów Empty
PisanieTemat: Re: "Wybuchowe" korki z eliksirów   "Wybuchowe" korki z eliksirów EmptyPon 31 Mar 2014, 20:47

Wesołości w życiu Tanji ostatnio w ogóle nie istniały, więc nawet okupując to nieznośnym bólem w okolicy żeber, korzystała z tego ile wlezie. Wiedziała, kiedy ta cudowna chwila pryśnie jak bańka mydlana i zmuszona będzie wrócić do codzienności? Ten moment przyszedł o wiele szybciej niż by chciała i oczekiwała.
Nieopaczne ruchy powodujące uniesienie się bluzki przyciągnęło do niej kłopoty... a raczej niewygodne pytania, których nie chciała słyszeć, a tym bardziej na nie odpowiadać.
Jej śmiech nadal wydobywał się z gardła, upiększając tą cudowną chwilę.. lecz nagła cisza, która zapadła po stronie Puchona trochę ją otrzeźwiła. Z niebladnącym uśmiechem otarła łezki zebrane w kącikach oczu i spojrzała na Henry'ego, nie do końca pojmując, co go tak zdziwiło.
-No co Henry, pobrudziłam się? -zapytała go nie tracąc humoru. -Albo chodzi po mnie obrzydliwy robak? Przecież nie zacznę pisz.... -obniżyła wzrok i wtedy uderzyło ją, co tak zdziwiło Puchona. Wielki siniec, w kształcie ręki jej ojca.. na jej brzuchu. Wmurowało ją w ziemię. Nie wiedziała, co teraz zrobić aby zbyć Puchona jak najdelikatniej. Poczuła rosnącą nienawiść do ojca, że jej to zrobił.. ale i do siebie, że pozwoliła sobie na takie niedopatrzenie.
-Oh.. to.. to nic takiego, wiesz dobrze, że trenuję quidditch, a to niebezpieczna gra. -schyliła głowę, aby przypadkiem prefekt nie dojrzał jej miny oraz rumieńców na policzkach, które przy jej bladej cerze odznaczały się niesamowicie mocno. Czym prędzej pociągnęła bluzkę w dół, zasłaniając niechlubną pamiątkę. Musiała teraz tak dobrze lawirować w swych zeznaniach, aby Henry dał jej spokój i nigdy więcej do tego tematu nie wracał. Uznała, że zbycie tego kłamstwem będzie najlepszym rozwiązaniem.. szkoda tylko, że to kłamstwo było szyte tak grubymi nićmi, że nawet Filch by się połapał, że coś kręci. Nie miała ochoty się zwierzać, zawsze uczono ją.. a raczej życie nauczyło ją tego, że nie warto ufać ludziom i zarzucać ich swoimi problemami... jeszcze problemami tego kalibru. Przeżyła tyle lat, więc przeżyje i do upragnionej pełnoletności i to się skończy.
Jakby nigdy nic przewróciła kartkę w książce, jakbvy chcąc odczytać kolejną rzecz. Zmiana tematu też powinna była podziałać na jej korzyść... ale coś czuła, że prefekt nie będzie tańczył jak ona mu zagra. Lancaster był bardzo wrażliwy na odczucia i problemy innych, co można było zauważyć kiedy pomagał młodszym na korytarzu lub gdy rozmawiał z Mattem.
-Nikt mi tego nie zrobił to był.. po prostu... mały.. wypadek, spadłam na kamień na boisku. -zełgała, dalej wpatrując się w tekst. Udawała, że go czyta, ale oczy nie poruszały się w prawo i w lewo. Tanja wyczekiwała w napięciu i modliłą sie wręcz o to, by nie zadawał kolejnych pytań. Oczami wyobraźni widziała jak odwraca się do niego, uśmiecha, pokazuje sińca i parę innych, a także mnóstwo blizn i z nieodpartym optymizmem mówi "Tak Henry, pobito mnie. Nie raz i nie dwa i też nie po raz ostatni. Ojciec mnie nie bije... on mnie wręcz katuje, mnie i moją matkę. No ale wróćmy do smoczycy Lacroix, bo chyba zależy Ci na SUMach...."
Oczywiscie, po takiej wieści na pewno dał by jej spokój.
Henry Lancaster
Henry Lancaster

"Wybuchowe" korki z eliksirów Empty
PisanieTemat: Re: "Wybuchowe" korki z eliksirów   "Wybuchowe" korki z eliksirów EmptyPon 31 Mar 2014, 21:21

Jak na Puchona przystało Henry wszędzie widział coś radosnego. Był szczęśliwy mogąc kogoś zarazić swoim optymizmem i wesołością, a wzruszał się, jeśli był choćby w połowie winny poprawy czyjegoś samopoczucia. I choć dostrzegał kątem oka, że Tanja nieczęsto się uśmiecha, nie zadawał jej pytań. Nie znali się na tyle dobrze, aby miał prawa się wtrącać. Jednakże obecna sytuacja wręcz domagała się wyjaśnień. Henry był wstrząśnięty i choć myślał teraz o dobru Tanji, nie potrafił zdobyć się na to, aby nie pytać. Wiedział, że ta sytuacja jest dla niej bardzo niewygodna, nieprzyjemna i z pewnością chętnie cofnęłaby czas, aby to się nie wydarzyło. Niestety Puchon się nie przewidział i nie dało mu się wmówić byle czego. Wszakże jego marzeniem było zostanie Uzdrowicielem. Przez te cztery lata nauki wzbogacił się o wiedzę z dziedziny magomedykii. Między innymi potrafił odczytywać pochodzenie ran, blizn, siniaków. Tanja miała pecha jeśli chodziło o osobę, która zobaczyła kawałek tajemnicy.
Nie odrywał od niej czujnego i sceptycznego spojrzenia. Spuszczenie wzroku, unikanie kontaktu utwierdziło go w wysuniętej przez siebie hipotezie i na nic były teraz wyjaśnienia dziewczyny. Puchon był przerażony i bardzo, ale to bardzo zmartwiony. Gdzieś w jego wnętrzu zatliła się wściekłość na autora tego wyraźnego siniaka. Wpatrywał się w nią palącym wzrokiem.
- Tanja... - przełknął głośno ślinę i starał się za wszelką cenę postawić w sytuacji gryfonki. Nie chciała pytań, a tak bardzo cisnęły mu się na usta. Wziął jednak głęboki wdech powstrzymując falę słów.
- Mogę ci pomóc. - powiedział znacznie ciszej, spuszczając zeń wzrok i wbijając go w pergamin. To naturalne, że oferował swoją pomoc. - Powinnaś iść do pani Pomfrey. I do Dumbledore'a. Ale do tego czasu mogę ci pomóc, jeśli... chcesz. - wiele go kosztowało nie zadawanie pytań. W głowie mu huczało Kto?! Dlaczego? Jakim prawem ta bestia podniosła na Ciebie rękę? Prędzej czy później nie będzie w stanie milczeć. Zależało mu jednak, aby Tanja nie uciekła. Widział, że siniak musi być bolesny, a sumienie nie dałoby mu żyć, gdyby nie zaoferował swoich minimalnych, lecz dobrych umiejętności leczniczych. Czy by mu zaufała? Powątpiewał w to. Zdobyć zaufanie jest bardzo trudno, a znowuż je stracić dziecinnie proste.
W głowie kotłowały mu się myśli. Wiedział jakie obrażenia odnosi się w quidditchu. Widział je wielokrotnie, gdy pomagał pani Pomfrey w skrzydle szpitalnym. Siniaki również wchodziło w grono takich ran, jednak nie odciśnięte na nich palce i pierścień! To było nieludzkie. Henry nie potrafił wyobrazić sobie większej katorgi. Gdyby wiedział jak szybko pozna większy ból... Kolejny wdech i uniesienie wzroku na Tanję. Szczerze chciał jej pomóc. Oferował nawet chwilowe milczenie, jednak nie na długo. W obliczu takiego zła nie potrafiłby udawać, że ono nie istnieje. Chyba, że zostałby przekonany, że to się nigdy nie powtórzy, a do tego też potrzeba umiejętności w mowie.
Tanja Everett
Tanja Everett

"Wybuchowe" korki z eliksirów Empty
PisanieTemat: Re: "Wybuchowe" korki z eliksirów   "Wybuchowe" korki z eliksirów EmptyWto 01 Kwi 2014, 22:24

Wesołości nie były częstym gościem w życiu Tanji, więc ta odrobina śmiechu, okupiona co prawda przez nieznośny ból żeber, była dla niej jak na wagę złota. Od razu jej niezwykle błękitne tęczówki ożyły i nie przypominały nieba w zimowy poranek, a letnią, przejrzystą wodę w czasie lata. Jak niewiele potrzeba było, aby chłód zniknął i zmienił diametralnie aparycję Tanji. Lecz jak wszystko, tak i ta błoga chwila musiała minąć.. lecz minęła szybciej niż Everett tego chciała lub chociaż się spodziewała.
Wpatrywanie się uporczywie w stronicy księgi wywoływały nieznośne pieczenie w kącikach oczu z braku mrugania. Przez głowę Tanji przemknęło milion niespokojnych myśli. Jak się dowie? Da spokój czy komuś powie? KOMU POWIE? Oczy przestały tak samo skrzyć jak wcześniej. Chciała aby to wszystko wróciło do czasu sprzed paru minut. Dlaczego Los tak perfidnie z niej drwił? Czemu nie dane jej było zaznać chociaż ociupinki szczęścia?
Pomóc? Czy on w ogóle wiedział, co takiego proponował? Krew zawrzała w jej żyłach, tak bardzo poruszona miłym gestem.. Prychnęła, niczym rozjuszona kotka, którą ktoś nieopacznie pogłaskał pod włos. Odwróciła się twarzą w kierunku Puchona i zgromiła go chłodnym spojrzeniem. Tak znanym całej społecznosci Hogwartu. Budowała wokół siebie solidny mur, nie wiedząc, że bardziej sobie szkodziła jak pomagała. Uważała się za osobę silną, a osoba silna nie pozwala na takie traktowanie. Gdyby się dowiedzieli... straciła by w oczach wszystkich. Biedna Tanja. Smutna Tanja. Trzeba jej pomóc, bo sobie nie poradzi. Musimy okazać jej litość.
Nie chciała tego i ta chora wizja przysłaniała jej prawdziwy obraz życia.
-Słuchaj, Lancaster, nie chcę być niemiła, ale kiedy wciskasz nos między drzwi, a framugę, to ktoś Ci ten nos przytrzaśnie. -spojrzała na Henry'ego wymownie. Faktycznie nie chciała być tak opryskliwa.. lecz musiała. Podobno najlepszą ochroną jest atak.
-Jeśli faktycznie chcesz mi POMÓC... to powiedz, czym najszybciej pozbędę się tego chorego koloru. Nie mam czasu by bawić się w zrobienie odpowiedniego eliksiru. -rzuciła na odchodne, znowu wertując kartki. Czuła niemiłe ssanie w żołądku, że znowu kłamała, znowu lawirowała na krawędzi przepaść machlojek, które sama stworzyła. Nie wiedziała, jak długo jej się jeszcze uda..
Henry Lancaster
Henry Lancaster

"Wybuchowe" korki z eliksirów Empty
PisanieTemat: Re: "Wybuchowe" korki z eliksirów   "Wybuchowe" korki z eliksirów EmptySro 02 Kwi 2014, 08:55

Nie znał na tyle Tanji, aby móc dostrzec szczere piękno tej zmiany. Byli tylko znajomymi, którzy mijając się na korytarzu mówią sobie cześć, czasami wymienią się notatkami czy kartami z czekoladowych żab. Widok, którego Henry doświadczył nie pozwoli mu na dalsze traktowanie w ten neutralny sposób Tanji mimo, iż ona wyraźnie sobie życzyła powrotu stanu rzeczy do sprzed kliku minut. Los bywa upierdliwy; chwila nieuwagi i trzeba ratować sytuację, jeśli nie chce się jej pogorszyć. Lancaster nie był w żaden sposób niebezpieczny - nie w definicji podanej przed gryfonkę. Gdyby mu powiedziała, że nie chce litości ani pomocy - zapewne i to by zrozumiał. Sam ociągał się i krzywił, jeśli miał otrzymać pomoc bądź nie wykonał czegoś perfekcyjnie i potrzebował wówczas do tego drugiej osoby. Niestety tego nie wiedział, więc naskok Tanji został przywitany grymasem na twarzy chłopaka, który nie tylko poczuł się urażony, ale też zirytowany, że go lekceważy. Czy przed chwilą nie zaoferował, że nie zada pytania, tylko pomoże? Wątpił, aby ktokolwiek na jego miejscu postąpiłby tak samo. Jego samego to kosztowało wiele nerwów i tego chaosu, który wybuchł w głowie.
- Nie chcę być niemiły, Everett, ale powinienem to natychmiast zgłosić. - przedrzeźniał ją. - Chcę się odwdzięczyć za pomoc przy eliksirach, więc nie zabijaj mnie wzrokiem za to, że ktoś ci to zrobił. - spojrzał na nią z wyrzutem. Wziął głęboki wdech, słysząc dalszą wypowiedź dziewczyny. Jeśli dobrze interpretował zachowanie to Tanja nie chciała przyjąć pomocy, jednocześnie rozumiejąc, że będzie ciężko jej dalej się poruszać z tym sińcem. Ponownie po plecach przeszedł mu zimny dreszcz, gdy pomyślał o bólu przy najróżniejszych czynnościach poruszania tułowiem.
Różdżką machnął w kierunku szkoły mrucząc pod nosem Accio sakwa. Nie nosił ze sobą żadnych eliksirów, gdyż trzeba było je najpierw uwarzyć. Księgę z zaklęciami pozostawił w dormitorium, zrezygnował więc z tej zwłoki na rzecz praktycznego wyjścia z sytuacji. Po ostatnim meczu Hufflepuff-Slytherin Matt miał sporo siniaków jako, iż oberwał tłuczkiem. Henry właśnie na takie okazje zaopatrzył się w maści ze szczuroszczeta, które zakupił jakiś czas temu w aptece. Czekał około tygodnia na przesyłkę, zaś chcąc odciążyć panią Pomfrey od mało niebezpiecznych siniaków postanowił jakoś podleczyć przyjaciół.
- Eliksiry uzdrowicielskie warzą się długo. - powiedział ochryple, wciąż nie mogąc się pozbyć obrazu sińca sprzed oczu. Po kilku minutach względnego milczenia i "nauki", na błonia wprost do Henry'ego przyleciał skórzany woreczek, w którym przechowywał maść. W środku tworzywa było zimno niczym w lodówce - świetna metoda zachowania wszystkich właściwości niektórych tworzyw takich jak maść czy eliksir przeciwbólowy. Wyjął stamtąd białą tubkę i spojrzał na Tanję.
- Ma nieprzyjemny zapach, ale chłodzi, łagodzi ból i niweluje kolor siniaków. W twoim przypadku... kilka dni stosowania powinny całkowicie go usunąć. - nie wspomniał, że w normalnych sytuacjach siniak znikał po kilku minutach nie pozostawiając po sobie śladu. Nie dał jej maści do ręki. Musiał w jakiś sposób jeszcze raz obejrzeć tę ranę, by porządnie wyciągnąć wnioski.
- Pokaż mi go jeszcze raz. - powiedział bardziej stanowczo, choć miał największa ochotę biec teraz na pierwsze piętro i powiadomić panią Pomfrey o tym co zobaczył. Tu chodziło o zdrowie Tanji, o jej dobro. Jeśli dziewczyna nie przekona Henry'ego, aby milczał chociaż jakiś czas, będzie musiał zgłosić to jej opiekunowi domu, czyli McGonagall. Tak się robi w obliczu czegoś złego, poza tym w głowie mu się nie mieściło, że ktoś w ten sposób potraktował Tanję. W mugolski sposób, bo było widać odciski palców. Serce podeszło mu do gardła, gdy na myśl nasunęły się inne hipotezy. Szantaż? Zastraszanie? Nadal na jego twarzy utrzymywał się niezdrowy blady kolor, gdy patrzył na dziewczynę jakby chcąc ją prześwietlić na wskroś. Był jednak Puchonem. Nie chciał niczego złego dla drugiej osoby i Tanja powinna to zrozumieć.
Tanja Everett
Tanja Everett

"Wybuchowe" korki z eliksirów Empty
PisanieTemat: Re: "Wybuchowe" korki z eliksirów   "Wybuchowe" korki z eliksirów EmptyPią 04 Kwi 2014, 02:14

Właśnie dlatego, że znała Henry'ego wyłącznie ze szkolnego korytarza, nie wiedziała jak zaciętym Puchonem był i że nie należało go lekceważyć. Z reguły jej chłodny stosunek i opryskliwość powodowały, że towarzysz rozmowy odpuszczał temat albo uciekał. Tutaj miała do czynienia z o wiele twardszym przeciwnikiem. Nie doceniła go i to był jej najpoważniejszy błąd. Sama myśl, że ktoś będzie się nad nią litował, okazywał nic nie warte współczucie było dla niej ciosem poniżej pasa.. a w odwrotnym przypadku, gdyby zostało to jej wytknięte.. wyciągnięte na światło dzienne... uznała by to za najgorszy typ poniżenia jej osoby i chyba zapadła by się pod ziemię. Miała jeszcze trzy lata nauki i chciała by je przeżyć względnie spokojnie.. więc kiedy Henry przedrzeźniając ją, wspomniał o zgłoszeniu tego faktu, zbladłą na twarzy i błyskawicznie skupiła całą uwagę na jego osobie. Zgłosić...? Nauczyciele tym bardziej nie dali by jej spokoju.. wywiad w domu... ojciec, który z wesołym uśmiechem powie, że córka go nienawidzi i to jej sposób na zemstę.. że nigdy nie tknął jej nawet palcem... a potem piekło w nagrodę za donosicielstwo. Czy nie tak wyglądały wszystkie próby zaalarmowania sąsiadów, że coś jest nie tak w domu państwa Everett?
Tanja patrzyła morderczo na Lancastera i w głowie miała istny kocioł.
-Nie odważysz się. -syknęła cicho, poprawiając się na nogach, by usiąść nieco wygodniej. W jej błękitnych oczach pojawiły się pojedyncze iskry paniki.. bo jeśli faktycznie zaraz poleci i nakabluje?
-Jeśli mam być szczera, to wolałabym czekoladę niż taką pomoc. -pokręciła głową z zażenowaniem, że musi teraz brnąć w kolejny labirynt kłamstw. Było to już męczące.
Oparła się ponuro o pień drzewa, czekając aż rzekoma sakwa przyleci na błonia. Tanja była w potrzasku. Obiecała pomóc Henry'emu, ale kolejne pytania wywoływały u niej jedynie syndrom ucieczki. Jak mogła pogodzić obie te rzeczy, by nie wyjść na gołosłowną, a na dodatek zachować twarz?
-Jakbym nie wiedziała... -skomentowała wypowiedź Puchona odnośnie eliksirów. Nigdy nie miała wystarczającej ilości czasy aby uwarzyć odpowiedni eliksir i doprowadzić się do porządku jako takiego. Odpłynęła myślami daleko.. byle tylko nie musieć patrzeć w oczy Henry'ego. Kiedy wynagrodzono jej czekanie, spojrzała na maść i wyciągnęła po nią dłoń, chcąc przynajmniej poznać skład medykamentu. Nie dostała jej jednak... podniosła wzrok na chłopaka.
-Prosisz mnie o coś, czego nie chcę zrobić. -powiedziała cicho, ale dla Puchona chyba lepiej by było, gdyby krzyczała jak opętana. -Myślisz, że to dla mnie łatwe? -zapytała, świdrując go spojrzeniem.
-Łatwo jest pokazywać, że przez durny zakaz używania magii poza szkołą nie mogłam się obronić przed czymś takim? Nie, Henry. To dla mnie bolesne i upokarzające. Płonę ze wstydu, że musiałeś to zobaczyć.. to była jednorazowa sytuacja, więc nie ma co trąbić o tym na lewo i prawo. Sprawcy już nie odnajdę, więc skończmy temat i weźmy się za naukę.. -zmrużyła oczy, tym razem nie odpuszczając. Cofnęła dłoń, nie chcąc brać już maści z powodu piekielnej dumy, która jej tego zakazywała. Poczuła pieczenie pod materiałem w miejscu, gdzie jeansy ocierały się o podrażnioną skórę. Ból był jej odwiecznym kompanem, więc po co miała by zwracać na niego uwagę?
Henry Lancaster
Henry Lancaster

"Wybuchowe" korki z eliksirów Empty
PisanieTemat: Re: "Wybuchowe" korki z eliksirów   "Wybuchowe" korki z eliksirów EmptyPią 04 Kwi 2014, 12:51

Nie potrafił nie współczuć w obliczu takiej krzywdy. To był odruch bezwarunkowy i naturalny. Co jak co, ale Henry nie chciał niczyjej krzywdy. Nie w smak mu też było bieganie i kablowanie na Tanję, jednak jeśli tylko to miałoby jej pomóc, zrobiłby to. Nawet kosztem znajomości, póki co płytkiej. Na brodę Merlina, Henry nie był Ślizgonem! Poniżanie? Nie przyszło mu to nawet do głowy. To, co mówił wynikało tylko z przerażenia i zmartwienia. Widział odcisk palców na siniaku! Dlaczego bał się wierzyć, że to tylko jednorazowy przypadek?
Reakcja Tanji wcale go nie uspokoiła. Wzmógł czujność i intensywniej obserwował każdy jej gest. Nie znał się na ludziach tak dobrze, lecz widział, gdy było coś nie tak. To mordercze spojrzenie z maskowanym drżącym głosem trochę go zdenerwowało.
- Nie patrz tak na mnie, Tanju. - zlekceważył irytację na jej gorliwe bronienie się przed pytaniami, których jeszcze wszak nie zadał. Była zdenerwowana, może nawet spanikowana i czuła się niezręcznie w jego towarzystwie. Brał to pod uwagę, lecz nie potrafił ot tak zapomnieć o tym, co widział. W klatce piersiowej coś go bolało, gdy wyobrażał sobie ból przy najprostszych czynnościach; tym bardziej odsunął niemą sugestię zapomnienia o tym, co tu zaszło.
- To nie usprawiedliwia, dlaczego nie chcesz o tym mówić. To jest złe, Tanja. - wskazał na jej tułowie. - Wszyscy wiedzą, że jesteś skryta, ale nie możesz olewać nawet jednorazowych sytuacji. A jeśli ten ktoś zrobi to innej osobie? Młodszej? - zaczął nawet wysnuwać wnioski, iż to jakiś Ślizgon. Odrzucił to jednak, skoro padły słowa, że działo się to poza szkołą. Więc kto? Kto postanowił pobić Merlina winną dziewczynę?
Podał jej tę maść, uznając, że na chwilę obecną o zbyt wiele prosi. Raczej niczego z niej już nie wyciągnie sądząc po tym, jaka jest wkurzona i roztrzęsiona. Henry'ego ogarnął żal, że jest taki bezsilny. Bezradność bardzo mu dokuczała. Cierpiał, gdy nie mógł pomóc albo gdy ktoś uparcie ją odrzucał.
- Czekoladę mogę załatwić. Przyniosłem z miodowego królestwa tabliczkę, której każdy kwadracik ma inny smak. Drogie, ale warto przeznaczyć kieszonkowe. - postarał się ją jakoś pocieszyć lub rozluźnić, aby nie była tak blada w jego towarzystwie. - Jadłaś kiedyś czekoladę o smaku miętowego mango? To jakiś egzotyczny smak, a działa lepiej niż piwo kremowe. - uśmiechnął się niemrawo uznając poprzedni temat za zakończony. Przestał naciskać, choć wciąż coś go w środku bolało i niepokoiło, gdy na nią zerkał. Postanowił jednak odczekać jakiś czas. Może gdy już Tanja ochłonie, wtedy powróci do tej sprawy i delikatnie będzie jej proponował zgłoszenie tego dyrekcji. Jakakolwiek forma przemocy brzydziła Henry'ego. Nie potrafił nigdy pojąć jak można chcieć krzywdy drugiej osoby? Jaki w tym cel? Nie był oczywiście świętoszkiem, czasami Laurel doprowadzała go do białej rozpaczy czy jeden ze Ślizgonów nadepnął mu na odcisk, jednak nie myślał nigdy o zadawaniu bólu. Jakiś psikus, który uszkodzi przerośnięte ego jest niegroźne, ale ból?
Pogłaskał tanjowego Rubina za uchem i sięgnął po książkę od eliksirów. Marne były szanse, aby powróciły tamte minuty niekontrolowanego śmiechu, jednakże nie zaszkodzi spróbować. Przewrócił stronę księgi.
- Czyli mówisz, aby używać nieżywych skarabeuszy i nie strzelać z nich w Lacroix? - zapytał niby luźniej, nie patrząc na dziewczynę. Nadał swojemu głosu trochę wesołości, mając nadzieję, że po tym gryfonka przestanie go zabijać wzrokiem.
Tanja Everett
Tanja Everett

"Wybuchowe" korki z eliksirów Empty
PisanieTemat: Re: "Wybuchowe" korki z eliksirów   "Wybuchowe" korki z eliksirów EmptyNie 20 Kwi 2014, 17:35

Henry źle wybrał osobę, której chciał pomóc za wszelką cenę. Wtargnął do życia Tanji burząc ten skrupulatnie ułożony porządek wokół niej. Stukał w kolejne cegły szukając słabego miejsca, a im bliżej ów miejsca był, tym Tan ogarniała coraz większa panika. Coraz więcej osób interesowało się jej życiem i nie było tak łatwo jak jeszcze rok temu, gdzie każdy był jeszcze zaaferowany nowymi przedmiotami i powoli zastanawiał się nad przyszłą karierą. Tak bardzo chciała by cofnąć czas i nie pozwolić, aby materiał uniósł się aż tak wysoko...
-Henry, za to Ty musisz w końcu otworzyć oczy! -odezwała się, usilnie nie patrząc na Puchona bojąc się, że on odczyta jej emocje jako strach.
-Nikogo nie interesuje mój los, a Twoja troska może Cię jedynie skrzywdzić. Domagając się prawdy niczego nie zmienisz. To już przeszłość, którego efektem jest ten siniec. Zejdzie i wszystko pójdzie w zapomnienie. Więc... błagam Cię, nie wracajmy już do tego. -skończyła swój wywód, w końcu odważając się spojrzeć na Lancastera. Dała mu tym samym sygnał do odwrotu. Nie lubiła, gdy ktoś aż tak napierał na jej prywatność.
Oparła się z powrotem o pień drzewa i przymknęła oczy. Musiała wziąć parę uspokajających oddechów. Coś czuła, że mimo całej sympatii do Henry'ego ich korepetycję będą musiały dzisiaj krócej potrwać. Emocje wirowały w niej jak szalone, nie pozwalając się dostatecznie skupić na temacie.
Narzucony nagle temat czekolady pozwolił Tan otworzyć oczy i patrzeć na świat nieco przychylniejszym wzrokiem.
-Nie miałam okazji jej spróbować, ale jak będę w wiosce to postaram się ją kupić. -zapewniła milszym już tonem. W głowie przeliczała swoje fundusze, które w tym roku plasowały się dosyć dobrze.. przez wakacje sporo zarobiła i oszczędzała wszystko na czas szkoły. Dodatkowo w weekendy była umówiona z panią Pudifoot na sprzątanie kawiarenki.. więc nie było tak źle.
-Miętowe mango? Ja nawet nie wiem jak same mango smakuje, więc to musi być mega egzotyczne. -przyznała, wracając w końcu do książek i wertując kartki.
Zapadła chwila ciszy, którą oboje wykorzystali na uspokojenie swoich zszarganych nerwów. Tan starała się za wszelką cenę przypomnieć sobie wszystko odnośnie eliksiru dla Lacroix, by w końcu skupić na celu ich korepetycji.
-Taa... dobrze by było, abyś nie zapomniał o dodaniu paru listków szałwii na dwie minuty przed końcem warzenia... Nie każdy przepis o tym pisze, albo wspomina o tym na poczatku gdy masz pokroić listki. -przypomniała sobie po długim namyśle. Czy wszystko mu przekazała? W sumie trochę się zaangażowała odnośnie tej poprawki Lancastera. Przynajmniej jej myśli odpłynęły w nieco spokojniejszym kierunku..
Sponsored content

"Wybuchowe" korki z eliksirów Empty
PisanieTemat: Re: "Wybuchowe" korki z eliksirów   "Wybuchowe" korki z eliksirów Empty

 

"Wybuchowe" korki z eliksirów

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 1 z 2Idź do strony : 1, 2  Next

 Similar topics

-
» Wielka Sala [Kurs Magicznej Samoobrony]
» Klasa eliksirów
» Księga eliksirów
» Składniki eliksirów
» Księga Eliksirów

Pozwolenia na tym forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Marudersi :: 
Strefa Gracza
 :: 
Dodatki do postaci
 :: Myślodsiewnia :: Zakończone
-