RÓŻDŻKA: Czarny orzech, pióro dirikraka, 14 cali, dosyć giętka. BOGIN: Ponurak. AIN EINGARP: Auror, najlepszy zabójca czarodziei(Śmierciożerców i innych wynaturzonych jednostek). DODATKOWE ZDOLNOŚCI: metamorfomagia WYKORZYSTANY WIZERUNEK: Jonathan Rhys Meyers
Wygląd
O'Connor jest dosyć wysokim chłopakiem, bo mierzy sobie 185 centymetrów wzrostu. Do jego budowy też nie można mieć zarzutu - 70 kilo wagi, budowa sportowca, choć na pierwszy rzut oka wygląda po prostu szczupło. Charakterystyczne, ostre rysy twarzy i kształt ust sprawiają, że mało kto nie zapamiętuje go już po pierwszym spotkaniu. Spojrzenie ma przenikliwe, nieco wojownicze, ale nie wrogie. Włosy ciemnobrązowe, dosyć krótkie, poza jednym długim pasmem opadającym na kark; oczy zaś ciemnoniebieskie. Na rękach ma kilka drobnych blizn z powodu bardzo aktywnego dzieciństwa i szalonych pomysłów. Kiedy nie ma humoru wygląda jak ucieleśnienie chmury burzowej i zupełnie nic w jego aparycji nie zachęca do nawiązywania kontaktu, jednakże zazwyczaj uśmiecha się szelmowsko i roztacza wokół siebie aurę wyluzowania i dobrego humoru. Ciekawym elementem jego wyglądu jest właśnie owe pasmo włosów na karku, które sięga połowy pleców i zawsze jest spięte srebrnym koralikiem w kształcie drobnej obręczy. Do tego wiszące, acz proste kolczyki w uszach, również srebrne. O dziwo w połączeniu z jego urodą nie wygląda to tandetnie, raczej uzupełniają całe wrażenie, które wywiera Irlandczyk. Myśli o tatuażu, ale jeszcze jest w fazie przemyśleń na ten temat. Gdy nie chodzi w szacie ucznia Hogwartu to można go zobaczyć jako młodego buntownika. Szczerze powiedziawszy do stroju codziennego poza murami szkoły brakuje mu tylko stylowego Harleya. Koszulki z napisami, dżinsy, wiązane buty(najlepiej nieco wyższe, ale bez przesady), jakaś skórzana kurtka. Prostota też jest kluczem do sukcesu. Co nie oznacza, że nie umie wyglądać elegancko, gdy nakazuje tego sytuacja. Obecnie przybyło mu kila blizn na całym ciele, które jednak dają się ukryć pod ubraniami. Dodatkowo na obojczyku posiada tatuaż staroceltyckiego symbolu ochronnego, a na żebrach symbol przypominający finezyjny grot włóczni.
Charakter
Cú Chulainn jest wiecznym optymistą i to tak niepoprawnym jak to tylko możliwe. Prawie zawsze można go zobaczyć wyluzowanego, z tym charakterystycznym uśmiechem, który przyjaciołom obwieszcza dzień pełen energii i wrażeń, wrogom zaś "marny wasz los". Jest ogólnie dobrym chłopakiem. Pomoże(o ile nie zalazłeś mu za skórę), wesprze, podniesie na duchu - a ma do tego talent z jego poczuciem humoru. Z drugiej strony jest uparty i wojowniczy, czasem nawet wredny, gdy ma na to nastrój. Nigdy jednak nie przekracza określonej granicy, a gdy nieświadomie już mu się zdarzy - potrafi zebrać się w sobie i przeprosić lub zrekompensować się. Ma bogatą wyobraźnię, co mu pomaga zarówno w dobrych celach jak i w mszczeniu się. O'Connor potrafi wybaczać, często chociażby z tego powodu, by nie zaprzątać sobie mniejszymi sprawami głowy. Gdy jednak ktoś przeciągnie strunę... No to ma przegwizdane, bo o ile materiał na Śmierciożerce z niego żaden to może tak uprzykrzyć życie, że niejeden Ślizgon by się nie powstydził. Może też dlatego część z nich go lubi mimo wszystko. Jest ambitny, nie dyskryminuje nikogo, jeśli nie ma do tego podstaw. Cechuje się też bardzo dużą odpornością psychiczną - potrafi znieść duży stres, pokonywać własne lęki. Niestety jak ktoś go mocno wkurzy... to go ponosi, czasem za bardzo. Dopiero po czasie się uspokaja i musi naprawiać bałagan, który zrobił. Do regulaminu ma zdrowe podejście, acz zdarza mu się naginać zasady do własnych celów(drobnych i nieszkodliwych dla nikogo). Lojalność to jego drugie imię, do obrony czy walki w słusznej sprawie będzie stał w pierwszym szeregu i gdy sytuacja tego wymaga to potrafi zachować powagę.
Historia
O'Connor to nazwisko całego rodu irlandzkich czarodziejów, który charakteryzuje się czystą krwią, długą historią, ale nie zapisali się na kartach historii niczym szczególnym. Było tam dwóch metamorfomagów,może trzech, ale poza tym nic większego. Dzieciństwo chłopaka przebiegło bez większych komplikacji, a przynajmniej do momentu ukończenia dziesiątego roku życia, kiedy to zmarł jego ojciec. Nieszczęśliwy wypadek ze smokami na północy, zdarza się. Ojciec był dla niego swego rodzaju wzorcem, więc nie było mu lekko przez pierwsze dwa miesiące. Matka jednak radziła sobie bardzo dobrze w dbaniu o syna, więc niedługo potem spokojnie trafił do Hogwartu. Szkoła, nowi ludzie, a przy okazji wakacyjne wykradanie się do skupisk mugoli, by poznawać ich życie zaowocowały tym, że Cú Chulainn wyrastał na bardzo barwną i charakterystyczną postać, szczególnie, że bez męskiego wzorca w postaci ojca musiał sam zacząć kreować siebie na mężczyznę. Został nazwany po najsłynniejszym irlandzkim wojowniku i był z tego dumny, jednakże wielu osobom w szkole, w tym nauczycielom, jego imię sprawiało pewne trudności z wymową, więc szybko zyskał sobie przydomek - Wilk. Na początku, jako dzieciak wszystkim kojarzył się z psem - przyjacielski, lojalny, przyjaciel na medal jak już udało się komuś nawiązać z nim tak dobry kontakt. Mimo to był zbyt wojowniczy na psa, ciągle go gdzieś ciągnęło do swobody i umiał pokazać kły, jak to się mówi. Więc zostało Wilk i nawet niektórym nauczycielom czasem się wymsknęło. W trakcie kolejnych lat w szkole odkrył w sobie talent do transmutacji. Przychodziła mu tak łatwo, że niekiedy wyprzedzał swój rocznik. Jednakże tylko ten jeden przedmiot był na tyle szczęśliwy. Zaklęcia też dawały radę na dobrym poziomie, adekwatnym do wieku, no i latanie na miotle. O tak, to była jego pasja, zaraz po transmutacji. Zaś jeśli chodzi o resztę... Cóż. Eliksiry szczególnie, śmierć i pożoga. Póki co szósty rok zbliża się ku końcowi. Marzy mu się zostanie Aurorem, ale jak to będzie z tymi eliksirami... O ile nie znajdzie kogoś do pomocy to czarno to wszyscy widzą.
Aż pewnego dnia... W trakcie siódmej klasy, mniej więcej w środku roku wszelkie komplikacje, problemy i niekorzystne znajomości O'Connora skumulowały się w pasmo niewłaściwych decyzji. Gdy Aristos i Evan zniknęli ze szkoły on niewiele myśląc pognał na ślepo w świat, by ich odnaleźć. Nie do końca wiedział co nim kierowało, bowiem już nie łudził się, że Gryfonka jeszcze cokolwiek do niego czuje - ba, czy w ogóle kiedyś czuła. Była to mieszanka wszelkich negatywnych uczuć dążących do zemsty. Porywczy Irlandczyk na zawsze zostanie porywczy. Już prawie był na ich tropie, gdy sam wpadł w zasadzkę. Śmierciożercy zdołali go sponiewierać, torturować i przesłuchiwać. Nic nie powiedział, próbował nawet zakończyć tę całą farsę odgryzając sobie język - praktycznie mu się udało i pewnie byłby już martwy, gdyby nie fakt, że dosłownie w tym samym momencie do kryjówki popleczników Voldemorta wpadło kilkoro członków Zakonu Feniksa z medykiem na podorędziu. Odratowanie go było ciężkie i poprawnie zaczął mówić dopiero po miesiącu. Bycie na granicy śmierci jednak zniwelowało klątwę rzuconą niegdyś przez Lacroix. Dochodził do siebie w Mungu, a potem u przyjaciela rodziny w Londynie, który pomógł mu nieco uporządkować sobie pewne kwestie w życiu. Zaczął interesować się mugolskimi broniami, zarówno palnymi jak i białymi, choć te drugie nadal wywoływały więcej entuzjazmu w młodym Gryfonie. Poprzysiągł sobie, że wykorzysta swój genetyczny talent jakim była metamorfomagia i będzie się szkolił tak długo, aż nie zostanie idealnym asasynem stricte pod Śmierciożerców czy innych szaleńców. Taka jednostka specjalna. Póki co jednak wraca do szkoły, siódmy rok trzeba będzie zdać do końca. A raczej powtórzyć, ale to go nie przeraża.
Zainteresowania i ciekawostki
- tradycją w jego rodzinie jest nauka walki jednym typem broni. On wybrał włócznię, więc od małego ojciec go szkolił, potem brat matki, jednakże tylko podczas wakacji. W trakcie roku szkolnego stara się trenować samemu. - ma sowę jarzębatą o imieniu Berserker. Cóż, tyle się to ptaszysko nawkurzało i nadziobało zanim je oswoił, że w pełni zasługuje na to miano. - ma Nimbusa 1000, choć dopiero od trzech lat. Jego rodzina nie jest najbogatszym rodem, więc jakiś czas musiał poczekać zanim zyskał to cudo. - Uroczyście przysięgam, że knuję coś niedobrego. - uczęszcza na zajęcia z mugoloznawstwa. - Wykazuje się ograniczonym zaufaniem do płci pięknej po swojej żałosnej przygodzie miłosnej. - Podczas rehabilitacji nauczył się magii niewerbalnej, choć nadal nie wychodzi mu ona w stu procentach. - Na chwilę obecną nie jest w stanie nauczyć się zaklęcia patronusa. - Cierpi na bezsenność - koszmary. Skutkuje to nieco podkrążonymi oczami.
Ostatnio zmieniony przez Cú Chulainn O'Connor dnia Sro 12 Wrz 2018, 17:40, w całości zmieniany 1 raz