TAKE THAT VOLDI!

Kiedy wreszcie zorientowałem się jak dobrze mi idzie pisanie posta.

Kiedy pomyślę o ostatnim miesiącu i najbliższym tygodniu.

Wyglądanie za okno przypominając sobie, że powinienem robić coś produktywnego.

ugh. you.

Gorąco mocno.

czuje się przeżuta, zmielona, wypluta i zmęczona i nie umiem nic pisać dzisiaj i gdzie są moje lody i mój popcorn
czyli poopenerowo

kiedy możesz wykonywać swoją pracę-niepracę i jeszcze ludzie dzwonią z podziękowaniami

Kiedy dowiedziałam się szczegółów wyjazdu


Po powrocie...


...ale również


głównie


bo czekałaś na coś ponad półtora roku, but still:

napisać czy nie napisać, oto jest pytanie.

to i ja i ja coś powiem!

Po pierwsze, tak się czuję gdy widzę to, co się dzieje w ostatnich dniach! <3


Po drugie - na samą myśl o tym, co dane mi będzie od niedzieli


Po trzecie - jakoś tak ostatnio jest mi super. Albo to te słodkie maliny sprzed paru chwil albo powrót Rejp albo te słoneczko!

Kiedy Joe raczy poinformować cię o tym,
co właściwie będzie się działo z twoim życiem.


Tak na pierwszy rzut oka wszystko jest "okej".



Niemniej kiedy nikt nie patrzy wyglądasz właśnie tak.

Kiedy otwierasz szafę i nie wiesz co ubrać. Więc stwierdzasz, że nie masz nic i powinnaś pojechać na zakupy.


Informujesz o tym rodzicielkę i zarządzasz shopping day. W końcu nie masz w co się ubrać, prawda?


Ekscytacja bardzo. Oczyszczenie bardzo. Wyprzedaże, to jest to!


Kiedy kupujesz torebkę, która przyda ci się dopiero na rok akademicki, bo taka duża. I szal na jesień. I jakiś sweterek. W końcu może się przydać, no i 50% obniżki! Kiedy trafisz na taką okazję, jak nie teraz? Plus na tę torebkę polowałaś od dwóch miesięcy. Biere więc.


Wracasz do domu szczęśliwa i zadowolona. Co z tego, że mniej w portfelu. Przynajmniej masz w co się ubrać. I się odstresowałaś.

#Rogate_zakupoholiczka