IndeksIndeks  SzukajSzukaj  Latest imagesLatest images  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  

Share
 

 Piszesz mi w liście, że kiedy pada...

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Idź do strony : Previous  1, 2
AutorWiadomość
Katja Odineva
Katja Odineva

Piszesz mi w liście, że kiedy pada... - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Piszesz mi w liście, że kiedy pada...   Piszesz mi w liście, że kiedy pada... - Page 2 EmptyPon 19 Maj 2014, 12:05

Może w tym właśnie leżał problem! Katja nie chciała świętego spokoju! A już na pewno nie potrzebowała osoby, której musiała by się pytać o zdanie, na której uczucia i potrzeby musiałaby uważać, i która mogłaby stanąć jej na drodze do spełnienia przynajmniej części marzeń. Była wolnym duchem,a przy tym przykładem nonkonformistki. Ciężko byłoby ją oswoić, ciężko wytrzymać pod jednym dachem. Nie wspominając już o tym, że jej dziecko miałoby ciężki żywot. Zapewne podobny do tego, który miała mała Katja, a więc pozbawiony jakiejkolwiek stałości i przy tym także poczucia bezpieczeństwa.
-Kiedyś się jeszcze wam jakoś odwdzięczę! - odparła radośnie na słowa Kath, bo coraz bardziej uśmiechał się jej pomysł zatrzymania u Wilsonów na trochę dłużej, niż tylko jedna noc. Mogła by odpocząć, pospać w prawdziwym łóżku i chociaż na kilka dni stać się częścią ciepłej, pełnej rodziny. Fajnie byłoby zostać ciocią Katją, lubiła dzieci, cudze oczywiście, myślała tak jak one i była cudowną towarzyszką zabaw.
-Och, bardzo chętnie się podzielę swoimi opowieściami. Tyle się ich nazbierało, a rzadko mam okazję zabawić się w barda. - podeszła z entuzjazmem do propozycji kobiety, która z każdym słowem coraz bardziej przypadała jej do gustu. Miała wrażenie, że ta znajomość utrzyma się długo po tym, jak Odineva opuści progi tego gościnnego domu. Może właśnie kiedyś, w ramach zadość uczynienia zabierze ich w jakieś ciekawe miejsce? Teleportacja sprawiała, że świat był na wyciągnięcie ręki. O świstoklikach nie wspomniawszy. Słysząc pytanie Jareda, tylko się uśmiechnęła. Najwyraźniej nie zabolało jej nazwanie Proroka szmatławcem.
-Pisuję do różnych gazet na całym świecie. Mam talent do trzech rzeczy: quidditcha, zaklęć i języków. Dzięki temu ostatniemu, nie muszę się ograniczać do prasy angielskiej i rosyjskiej. - odparła swobodnym tonem. Jej rodzice w sporej mierze finansowali rozboje córki, ale jej incydenty dziennikarskie zdarzały się nie z potrzeby zastrzyku finansowego, lecz dlatego, że Katja lubiła pokazywać innym magię miejsc, które jej samej trafiły do serca.
Kiedy kończyła swój posiłek wydarzyło się coś, co sprawiło, że jej twarz rozświetlił szeroki uśmiech. Nie widziała w tej rodzinie epatowanie uczuciami, co było normalne dla jej rodziców, którym z wiekiem tylko się pogarszało, ale zauważyła, że wszyscy domownicy są do siebie bardzo przywiązani. Szacunek, zrozumienie i zaufanie - to widziała i wedle jej gustu im to wystarczało. I bardzo dobrze! Życzyła im szczęścia i wszystkiego co najlepsze.
-Moje gratulacje! - zwróciła się do Wilsonów, przełknąwszy uprzednio ostatni kęs obiadu.
Jared Wilson
Jared Wilson

Piszesz mi w liście, że kiedy pada... - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Piszesz mi w liście, że kiedy pada...   Piszesz mi w liście, że kiedy pada... - Page 2 EmptyPon 19 Maj 2014, 19:14

Jared zapewne poszedł by wziąć kąpiel, gdy kobiety zajęłyby się sobą. Nie należał do osób towarzyskich. Wpadł na Odinevę, zaprosił ją do środka w ramach zadośćuczynienia i resztą zajmie się Kate. On będzie mógł zająć się sobą, aby z samego rana wyjść i wrócić późnym wieczorem, czyli to co zwykle. Jednym uchem wysłuchał słów gościa, drugim to wypuścił, nie poświęcając temu większej uwagi. Córę posłał na górę, aby nie siedziała o tej godzinie z dorosłymi. Zaciągnął się cygarem po ostatnim kęsie i wyprostował nogi pod stołem. Lubił uczucie sytości i spokój w domu. Jakaś odmiana po gwarze w Ministerstwie.
Zdjął z siebie więcej ubrań, pozostając w samym czarnym podkoszulku na ramiączka. Nie pomyślał, że mogłoby być to niestosowne zważywszy, że gościem jest kobieta. Był u siebie w domu i wyznawał zasadę, że wolno mu tu wszystko. Maniery znał, ale była godzina późna, a on marzył teraz o prysznicu i ciepłym łożu na piętrze. Znając skrzata, ten już dawno zajął się ogrzaniem świeżo wypranej pościeli dla swego pana.
Nie spodziewał się, że to Cezary mu odpowie. Skrzat zazwyczaj mało co mówił w jego obecności wiedząc, że Jerry potrafi na niego warknąć, gdy mu się to spodoba. Z reguły nie zwracał na niego uwagi, jeśli wszystko było zrobione i zapięte na ostatni guzik. Teraz nie dało się go zlekceważyć. Przez chwilę Jerry milczał, próbując zrozumieć to, co zaskrzeczała ta istota. Zmarszczył brwi, a potem przeniósł spojrzenie na Kate.
- Co? - zapytał. Wyglądał tak samo, gdy Katherine mówiła mu o pierwszym dziecku. Całkowita dezorientacja i popiół spadający z końcówki cygara. Urodzić zdrowe. Wilson chciał zapytać jak to możliwe, choć przecież wiedział jak się robi dzieci. Czyż nie dalej jak dwa tygodnie temu przeżyli nieco przyjemniejszą noc niż zwykle? Choć bez głębszych emocji? Szturchanie przez Cezarego w nogę i głośne gratulacje Katji pomogło mu oprzytomnieć. Wziął głębszy wdech i odstawił cygaro do popielniczki. Jego twarz złagodniała, co samo w sobie było coś dziwnego zważywszy, że ciągle wyglądał na znudzonego i obojętnego.
- To bardzo dobre wieści. - nawet się uśmiechnął. Wstał od stołu i podszedł do Kate, składając na jej policzku dziwny pocałunek. Nie skakał z radości, dopóki nie zadał tego pytania. - Już wiesz jaka płeć? - zapytał cicho, bo to go bardzo nurtowało. Oboje wiedzieli, że Jerry bardzo chciał mieć syna. Co prawda ucieszyłby się z córki, choć większą radość sprawiłby mu męski potomek. Przeniósł spojrzenie na skrzata.
- Od dzisiaj pilnuj Katherine jak oka w głowie. Zero dźwigania i przemęczania. To samo co przy córce, zrozumiałeś? - uzyskał gorliwe potwierdzenie i gotowość do spełnienia rozkazu. Cóż z tego, że przy pierwszej ciąży sporo przesadzał, nie pozwalając Kate nawet wstać z łóżka... To była pewna forma opieki Jerry'ego. To już i tak osiągnięcie, że prawie się uśmiechał i zrobił się trochę pogodniejszy. Musiał znać koniecznie odpowiedź jaka płeć. W dzisiejszej magomedii wszystko było niemal możliwe, miał nadzieję, że Kate go ucieszy nowinami jeszcze bardziej. Jeśli nie - wezmą się potem za kolejne dzieci aż w końcu otrzymają syna. Stał przy kuchni i spoglądał to na swą małżonkę, na jej jeszcze niewidoczny brzuch i na Katję, która wykazywała póki co większą radość niż on sam. Katherine jednak znała go na wylot i wiedziała, że cieszył się, ale po cichu.
 

Piszesz mi w liście, że kiedy pada...

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 2 z 2Idź do strony : Previous  1, 2

 Similar topics

-
» kiedy kota nie ma...
» Kiedy kręci się butelka...
» Nie płacz, kiedy odjadę!
» Kiedy Czerń spotkała Biel.
» Kiedy bezsens popycha nas do drastycznych kroków..

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Marudersi :: 
Strefa Gracza
 :: 
Dodatki do postaci
 :: Myślodsiewnia :: Zakończone
-