IndeksIndeks  SzukajSzukaj  Latest imagesLatest images  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  

Share
 

 Wielka Sala

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Idź do strony : Previous  1 ... 6 ... 8, 9, 10 ... 14  Next
AutorWiadomość
Jolene Dunbar
Jolene Dunbar

Wielka Sala - Page 9 Empty
PisanieTemat: Re: Wielka Sala   Wielka Sala - Page 9 EmptySob 29 Lis 2014, 18:48

Uczta jest ważna, oczywiście. Ale przecież piękno też jest istotne! Muszą olśniewać, aby chłopcy ulegli ich urokowi i robili to, czego pragną. Powinny być boginiami w Hufflepuffie, skoro po mamie obie otrzymały długie włosy i wzrost. Poza tym Jolene chciała wyglądać ładnie właśnie dla Francisa, którego nie mogła dostrzec nigdzie w Wielkiej Sali. A co, jeśli nie przyjdzie?  Wzdrygnęła się przerażona tą perspektywą. Musi przyjść! Specjalnie dla niego malowała w pociągu przez czterdzieści dwie minuty oczy. To było trudne, skoro pociąg się trząsł. Takie poświęcenie nie powinno iść na darmo.
Jolene pojaśniała, pocieszona entuzjastyczną reakcją siostry. To niezbity dowód, że są ze sobą spokrewnione, bo tak właśnie reaguje prawdziwa młodsza siostra!
- Właśnie nie mogę go znaleźć. - zmarszczyła nos i ponownie wyprostowała się i wpatrywała to na drzwi Wielkiej Sali to na stół nauczycielski i nici. Nie mogła zahaczyć o przystojną sylwetkę Francisa, bo go tutaj jeszcze zwyczajnie nie było. W pociągu też go nie widziała, a sam Merlin wie, że szukała i pytała.
- Widziałam! - w oczach Puchonki pojawiły się wesołe, podekscytowane błyski. - Na tym Hogwardzkim Spisie Futrzastym. Wiesz, Filch wymyślił sobie akceptowanie zwierząt. - skrzywiła się na wspomnienie tak złego potraktowania Emanuela. Woźny go uśpił, bo Emek okazał niezadowolenie za chwytanie go za grzbiet, czego nie lubił.
- I on tam był. Wydawał certyfikaty. Jest taki arystokratyczny, dostojny, ma ślicznie niebieskie oczy i na moją prośbę zgodził się dać się ukradkiem mi, Clary i Dwayne'owi certyfikaty, gdy Filch nie patrzył. Widzisz, on mnie już lubi!  - rozgadała się, co było typowe dla Jolene. Lubiła mówić, jeść, pięknie wyglądać, biegać, plotkować i pisać do Lustra, o czym zapomniała "wspomnieć" siostrze w zeszłym roku.
- On mnie onieśmiela, Lizzie. Patrzy tak... inteligentnie. - wyjaśniła, a jej policzki nabrały delikatnej rumianej barwy, co było bardzo zaskakujące zważywszy, że Joe czasami nie miała poczucia wstydu.
Zajrzała szybko do Lustra, aby ukryć czerwone policzki na wzmiankę o kimś tak przystojnym jak Francis T. Lacroix.
- To jest na usta, olejek. Masz napisane o, tutaj. Dlatego to będzie trudne i potrzebuję twojej pomocy. - stwierdziła szeptem, rozglądając się dyskretnie na boki i sprawdzając czy aby Dwayne się tu gdzieś nie pałęta i nie podsłuchuje. Rzuciła okiem na składniki i zamruczała pod nosem tak, jak robi to Emanuel Kot.
- Możemy podebrać z klasy eliksirów kilka składników, ale nie wiem czy jest tutaj takie coś jak kwiat kłaposkrzeczki. - stwierdziła tonem eksperta. Wciąż radowała się, że dostała Zadowalający z SUM'ów, w co dalej nie wierzyła. Niesamowite uczucie bycia mądrym z tego przedmiotu!
Przedsięwzięcie stworzenia eliksiru - olejku do nawilżania ust i testowania tego na Dwaynie było legalne. Prawdopodobnie, Joe nie zwracała na to uwagi. Nie należała do świętych i zdarzało się jej łamać regulamin, ale zawsze spadała na cztery łapy jak kot. Dziewczyna posłała szeroki uśmiech siostrze zachęcając ją tym samym do pomocy w tej tajnej misji.
Gość
avatar

Wielka Sala - Page 9 Empty
PisanieTemat: Re: Wielka Sala   Wielka Sala - Page 9 EmptySob 29 Lis 2014, 20:56

Lizzie wyciągała szyję razem z siostrą (jakby to mogło coś dać, skoro nawet nie wiedziała, kogo wypatruje - ale chciała dobrze!), co, jak łatwo można się domyślić, niewiele dało.
- Cóż, jestem pewna, że gdyby tu był, zauważyłabyś to jako pierwsza. - Wyszczerzyła się do Joe.
Pochyliła głowę, gdy siostra zaczęła snuć romantyczny, epicki epos o miłości swojego życia. Nie chciała, żeby zauważyła uśmiech na twarzy Lizzie, bo jeszcze zrobiłoby jej się przykro. Ale jak tu się nie uśmiechnąć, kiedy ona z taką pasją opowiada o człowieku, który, jak sama wspomniała, nawet nie zna jej imienia?
Zerknęła na Jolene spod opadających na czoło włosów i pozwoliła sobie na jawny uśmiech.
- To niezwykle romantyczna historia - oznajmiła. - Myślę, że niepowtarzalnego czaru nadaje jej obecność "tego złego". Miłość od pierwszego wejrzenia jest dobra sama w sobie, a jeśli w roli nikczemnego antagonisty obsadzi się Filcha, to już murowany sukces - roześmiała się.
- A Emanuelowi nic się nie stało? - zapytała. - Z tym zwy... złym człowiekiem nigdy nic nie wiadomo.
Nie mogła nic poradzić na fakt, że oprócz troski o siostrę, bardzo przywiązaną do tego pazurzastego potwora, czuła też nikłą nadzieję, że woźny zaaplikował mu coś trwale uspokajającego - w końcu mogłaby wpaść do dormitorium szóstoklasistek bez obawy o rajstopy i dłonie. I nie chodziło bynajmniej o samego Emanuela, a raczej o fakt, że był zwierzęciem. I to wystarczało, żeby żywił do Lizzie dość chłodne uczucia.
- Dobrze, że chociaż tak patrzy. - Uśmiechnęła się szeroko. - To daje nadzieję.
- Mmm, trudne i wymagające kradzieży - mruknęła z zadowoleniem. - Jak tylko będę mieć pierwsze eliksiry, to sprawdzę. Ale ta kłaposkrzeczka chyba będzie w cieplarni, nie? - Zerknęła pytająco na swoją bardziej doświadczoną siostrę. Etap poznawania najbardziej tajemnych tajników magii i wykuwania ich na blachę był dopiero przed Lizzie - SUM-y wciąż były przed nią. Majaczyły się jednak tak niewyraźnie w tak bardzo odległej przyszłości, że dziewczyna nawet nie zaczęła jeszcze planowania nauki. Z niektórych przedmiotów mogłaby podchodzić do egzaminów choćby i teraz, ale i tak miała przed sobą masę pracy. Była tego doskonale świadoma, ale równie mocno ciążyła jej świadomość, że przed wakacjami bibliotekarka obiecała sprowadzić najnowszą monografię Gregorowicza...
Odwzajemniła uśmiech siostry. Doskonale znała tę minę - mówiła: "Zrobimy coś bardzo fajnego i choć nie mam pojęcia, co z tego wyjdzie, to raczej nam się upiecze. Raczej." No i jak Lizzie mogłaby temu odmówić?
Jolene Dunbar
Jolene Dunbar

Wielka Sala - Page 9 Empty
PisanieTemat: Re: Wielka Sala   Wielka Sala - Page 9 EmptySob 29 Lis 2014, 21:46

- Oczywiście, że bym go zauważyła. Cały pociąg przeszukałam i nie wiem gdzie on jest. Słyszałam jednak, że na pewno będzie od tego roku stażystą u profesor Odinevy. - poinformowała dziewczynę, ciesząc się niezmiernie, że w tym roku kontynuuje naukę Zaklęć, a co za tym idzie będzie dosyć często miała do czynienia z Francisem - obiektem westchnień. Byłoby to spełnieniem aktualnych marzeń. Westchnęła sama do siebie, a wyraz twarzy Joe nabrał intensywnego rozmarzenia. Powróciła na ziemię brutalnie. Jak można być tak gorzkim, aby mówić głośno "Filch" podczas rozmarzenia miłosnego, mając pięć metrów dalej woźnego?
- Czar prysł. - stwierdziła grobowym tonem, marszcząc tym razem usta. - Wiesz, wolę już Grubego Mnicha albo Irytka w obsadzie "tego złego". Mogłabym uratować Francisa z ich rąk ooo, albo on mnie! Byłby bohaterem! - otworzyła szeroko oczy uradowana. Z drugiej strony, jakie niebezpieczeństwo stanowiłby Gruby Mnich? Musiałaby podpaść Irytkowi, a to było dziecinnie łatwe. Mimo wszystko niechętnie myślała o ściąganiu na siebie uwagi poltergeista i nie miała też pewności czy Francis by ją uratował i zjawił się w odpowiednim czasie i odpowiednim miejscu. Ten plan wymagał bardzo szczegółowego dopracowania.
- Emanuel zmienił się w wodę. Dopiero niedawno sam się odczarował i myślę, że się zestresował. Nie pozwolę, aby Filch się do niego zbliżył i narażał go na zamienienie się w wodę! - jej głos odbijał się pewnością siebie. Najukochańszy kot nie powinien mieć za towarzystwo tak okropnego, nieczułego człowieka. Przez większą podróż pociągiem Jolene bała się, że Emanuel się nie odmieni. Próbowała z Laurel i Allanem wszystkich zaklęć nad nim i nic. Najprawdopodobniej musiał oberwać zaklęciem od jakiegoś żartownisia. Emanuel nie każdego lubił. Uważał siebie za pana świata, a swoją właścicielkę traktował jako służącą, otwieracza-whiskasa i ewentualnie łóżko. I kochała go za to oraz za mruczenie w nocy przy uchu.
- Złapanie składników nie będzie trudne. Wystarczy zakraść się na przerwie, gdy profesor Chantal gnębi kogoś innego. - gotowa była zaryzykować i samodzielnie udać się do klasy eliksirów w poszukiwaniu potrzebnych roślin i martwych zwierząt. Z drugiej strony Lizzie też była świetna w wykradaniu czegokolwiek i wychodzeniu z tego cało.
- O, masz rację, może kłaposkrzeczka rośnie w cieplarni. Na pewno nie w pierwszej, to zajrzę jutro do innych. Jak coś to powiem, że przeprowadzam badania na zielarstwo. Może mamie wyślemy, jak olejek się sprawdzi na Dwaynie? - zapytała i pomysł ten był bardzo ciekawy. Mama lubiła prezenty magiczne pod warunkiem, że wiedziała czego się po nich spodziewać i czy nie wybuchają po dotknięciu.
Gość
avatar

Wielka Sala - Page 9 Empty
PisanieTemat: Re: Wielka Sala   Wielka Sala - Page 9 EmptySob 29 Lis 2014, 22:11

Lizzie niewinnie się uśmiechnęła i posłała siostrze przepraszające spojrzenie.
- Wybacz. To rzeczywiście było okrutne - przyznała. Nazwisko na F budziło grozę nie tylko w zestawieniu z nazwiskami normalnych ludzi - ono było przerażające samo w sobie.
- Powiem ci coś, ale tak szczerze. - Lizzie wbiła w siostrę poważne spojrzenie i kiedy już była pewna, że skupiła na sobie jej uwagę, powiedziała dobitnie: - Grubny Mnich absolutnie nie nadaje się na "tego złego". Ab-so-lut-nie. Irytek już bardziej, ale w razie potrzeby nie polegaj na bytach metafizycznych, skoro masz siostrę i oddanych przyjaciół. Wiesz, że zawsze jestem gotowa wymyślić i zaaranżować jakąś niebepieczną, zupełnie niestabilną sytuację, z której trzeba cię będzie ratować z narażeniem własnego życia. Dla ciebie wszystko. - Błysnęła zębami w szerokim uśmiechu. Ta perspektywa bardzo jej się spodobała. Trzeba zapamiętać, żeby coś wymyślić - a nuż Jolene będzie potrzebowała szybkiej akcji w stylu "dama w opresji"? Opresję wcale nie tak trudno skombinować... A na pewno nietrudno dla Lizzie.
Zmarszczyła brwi. Czyżby się przeslyszała? Pazurzasty... Znaczy, Emanuel wodą? Kot - wodą? No, tego jeszcze nie grali!
- Jak to zmienił się w wodę? - zaczęła wypytywać z entuzjazmem szalonego naukowca. - Znaczy, dobrze, że już jest sobą... - "Pazurzastym sobą..." dodała w myślach. - ...ale myślisz, że potrafiłby zrobić to jeszcze raz? Chciałabym to zobaczyć! - Rozmarzyła się.
- Zobaczymy, jak wyjdzie - zadecydowała. Kto będzie miał eliksiry jako pierwszy, po prostu przetrząśnie szafkę ze składnikami. Łatwizna. Wykradnięcie mogłoby być trudniejsze, ale co to dla nieustraszonych sióstr Dunbar!
- Mamie na pewno się spodoba - przytaknęła i od razu zastrzegła: - Ale ty wysyłasz!
Nie miała zamiaru wchodzić do sowiarni już w pierwszych dniach szkoły! Głupio było jej potem chodzić do Skrzydła Szpitalnego z każdym rozcięciem, a wszyscy się śmiali, że niby wygląda jak ofiara przemocy domowej, chociaż wiedzieli, że ona tylko wysyłała list...
Yumi Mizuno
Yumi Mizuno

Wielka Sala - Page 9 Empty
PisanieTemat: Re: Wielka Sala   Wielka Sala - Page 9 EmptyNie 30 Lis 2014, 11:55

Nareszcie w szkole! Yui odetchnęła z niewyobrażalną ulgą przekraczając próg zamczyska.
- Wszędzie dobrze, ale w domu najlepiej. - powiedziała głośno sama do siebie, patrząc błyszczącymi oczyma na otwierające się drzwi Wielkiej Sali. Czuła się taka mała w porównaniu z murami szkoły lecz wiedziała, że stoją one dla niej otworem. Korzystając z wytrenowanej w wakacje zwinności godnej zawodniczki quidditcha, udało się przedrzeć dziewczynom bez poważnego stratowania. Miała po bokach Sky i Arię, co podnosiło Yumi na duchu. Przyjaciółki, Hogwart- dom, wizja spędzenia tutaj wielu miesięcy, aż do lutego, włącznie ze świętami i... ciepło w sercu rozlewające się w jej wnętrzu bez jej zgody jak tylko przed oczami przypomni się jej wyraz twarzy Amycusa. Zacisnęła usta i dała się pociągnąć Sky do stołu Ravenclawu. Dłonie Japonki były bardzo zimne. Czy to ze stresu, czy z powodu chłodniejszej pogody - nie wiadomo. Nawet sobie tego nie tłumaczyła, ignorując dzielnie ssanie w żołądku.
Nie oglądała się za siebie, skupiając całą uwagę na powstającym chórze. Przymknęła powieki bardzo delikatnie poruszając głową w rytm piosenki. Ładna, sensowna, ciekawe czy Amycus jej słucha. Otworzyła gwałtownie oczy, zdając sobie sprawę, że wspomina go już drugi raz w ciągu dwóch minut. Stąd niepokój i trochę głośniejsze bicie serca zwiastujące nieprzespaną noc. Powróciła na ziemię, gdy Skai zaczęła się wiercić i kogoś wyglądać.
- Cii, Llyod przyjdzie z trzecią warstwą uczniów. Widziałam ślizgonów na końcu. - szepnęła do przyjaciółki, lekko pociągając jej łokieć. Zerknęła też na Arię siedzącą po swojej prawej stronie. Bardzo długo rozmawiała z Benem w pociągu, bo gdy Yu się obudziła z niespodziewanej drzemki, jeszcze ich nie było.
Dziewczyna uśmiechnęła się bardzo delikatnie sama do siebie oglądając scenę pana woźnego. Nawet za jego uprzykrzaniem życia zatęskniła, bo był stałym elementem wyposażenia szkoły, czyli domu. Nie oznacza to, że planowała zapałać do niego miłością aczkolwiek miło było pośmiać się cichutko z jego zachowania. Yui odchyliła się trochę w stronę Arii, nachylając się w jej stronę odrobinę.
- Nie patrzymy na stół Slytherinu, prawda? - zapytała cicho chcąc się upewnić, że nie tylko sama próbuje się powstrzymać przed odnalezieniem w tłumie ślizgonów jedną sylwetkę. Mogłaby sobie wmawiać, że szuka wzrokiem Isabelle, ale byłoby to kłamstwo i nie nabrałaby się na to za nic. Zacisnęła mocniej usta, mieląc w nich japońskie przekleństwo pod adresem narzeczonego. Nawet gdy go nie widzi, doskwiera jej na wszelakie mentalne sposoby.
Aeron Steward
Aeron Steward

Wielka Sala - Page 9 Empty
PisanieTemat: Re: Wielka Sala   Wielka Sala - Page 9 EmptyNie 30 Lis 2014, 12:31

Wielka Sala. Pomieszczenie, które kojarzyło się albo z jedzeniem, albo jakąś denną imprezą. Jako że był początek nowego roku szkolnego, dziś wypadło akurat na tą drugą opcję. Tak się złożyło że Aeron dotarł na miejsce jako jeden z pierwszych. Dzień zaczął się w miarę dobrze - na stacji nie było rzadnych problemów, zaś podróż pociągiem przebiegła w całkowitej ciszy, głównie dlatego że miał dla siebie cały przedział. Tych śmiałków, którzy ośmielili się zajrzeć do środka miażdżył wzrokiem, tak że uciekali w popłochu. Szczególną przyjemność sprawiło mu wywalanie puchonów. Niestety, nie na długo, bowiem już w szkole znów zaroi się od tych małych stworzeń, puchających się tu i tam. Cóż, zostawała mu jeszcze nadzieja że część z nich zrezygnuje po tym całym obozie, który zafundował im Dyrektor. Nadęty bufon znów będzie przemawiał pół godziny. Trzeba pomyśleć o jakichś zatyczkach do uszu. Choć trzeba mu przyznać, pomysł na końcówkę obozu nie był najgorszy. Trochę się rozerwali, niektórzy nawet trochę za bardzo. Do tego nadchodziły zajęcia z nauki patronusa, no i te drugie, chyba z przetrwania czy czegoś takiego. Trzeba wykorzystać możliwości które daje szkoła jak najlepiej się da, ponieważ jakby na to nie patrzeć, pozostał mu tylko rok nauki. Nadal nie wiedział co ze sobą zrobić po tym okresie czasu. Jedno wiedział na pewno. Nie wszystko będzie tak idealne jak jest teraz. Czuje to w kościach, które ostatnimi czasy dość głośno strzelają.
Sala, trochę już zapełniona, drżała od głosów przekrzykujących się nawzajem. Gdzieś tam z boku szły pierwszaki, których twarze wyrażały sto różnych uczuć na sekundę. Aeron mimochodem przypomniał sobie siebie samego, prawie siedem lat temu, gdy sam tu trafił. Miał wrażenie że czasu były wtedy o wiele bardziej spokojne. Choć było to spowodowane tylko tym, że był dzieckiem, i nie odbierał pewnych rzeczy tak jak dziś. Ruszył w stronę stolika swojego domu, przeciskając się między stłoczonym budyniem, mającym w składzie wszelkich możliwych gryfonów, puchonów, ślizgonów i krukonów. Gdyby mierzył dziesięć centymetrów mniej, i ważył kilka kilogramów mniej, ten budyń pewnie by go pochłonął. No ale ponieważ tak nie było, to z pewną dozą braku delikatności przeciskał się przez tą stłoczoną masę niczym widelec przez sernik. W końcu dotarł do swojego stolika, przy okazji pokazując jakiemuś chłopaczkowi swój łokieć. W brzuch. Dureń. Następnym razem dwa razy się zastanowi nim znowu zastawi mu drogę. Zignorował siedzące przy stole osoby i po prostu sam zajął przy nim miejsce. Dobrze że większość wiedziała by nie zaczepiać Aerona. To z reguły nie kończyło się zbyt dobrze. No dalej, mówże tą swoją przemowę i daj nam już iść.
Gruby Mnich
Gruby Mnich

Wielka Sala - Page 9 Empty
PisanieTemat: Re: Wielka Sala   Wielka Sala - Page 9 EmptyNie 30 Lis 2014, 14:37

Nareszcie Puchoni! Wakacje były tak trudne i smutne bez puchońskich uśmiechniętych twarzy. Mnich z wielką niecierpliwością wyczekiwał pierwszego września. Wyglądał przez wszystkie okna, nie mogąc się doczekać Puchońskich przyjaciół. Ze wzruszenia rozpłakał się nad pierwszorocznymi, ronił rzewne łzy nieumyślnie strasząc najmłodszych.
- Kochani, kochani, witamy! Witamy w naszej szkole! - rozłożył pulchne ręce na boki latając tuż nad ich głowami. Miał problem, żeby patrzeć tak długo na dół. Duży brzuch, czyli dorobek życia, przesłaniał mu maluczkich. Obracał się wokół własnej osi i próbował ich dojrzeć, ale już poszli do Wielkiej Sali. Duch pognał zaraz za nimi i niestety wpadł w tłumek najstarszych uczniów Hufflepuffu.
- Puchoni! Witajcie z powrotem w domu! - rozpromienił się, uśmiechając się od ucha do ucha tak mocno i tak szeroko, iż jego grubaśne poliki pociemniały, wyrózniając się w bladej sylwetce ducha. Uczniowie zaczęli go radośnie witać, pytać o samopoczucie, przez co Mnich znowu się wzruszył i tylko poklepywanie dwóch dziewczynek z drugiej klasy powstrzymało napad płaczu. Pogadał z nimi przez chwilę, a potem odwrócił się do chórzystów. To Mnich bił najgłośniej brawo.
- Brawo! Brawo! Pięknie, niesamowicie! Macie wielkie talenty, brawo! - jego ojcowski tembr przebijał się przez szkolny gwar. Duch rozejrzał się wokół i pokraśniał jeszcze bardziej.
- Panienki Dunbar! Jak miło mi was widzieć, drogie przyjaciółki! - z przejęcia wleciał w stół i wisiał tak w nim leżąc na boku. Podniósł się, zachwiał jeszcze dwa razy a potem zachichotał zawstydzony.
- Tyle lat, tyle lat, a jeszcze nie umiem lądować. Pięknie wyglądacie, Puchonki! A gdzież to zgubiłyście swego nieodłącznego przyjaciela Piotrusia Pana? Tak tęskniłem za jego indiańskimi opowieściami. - związał ręce na opasłym brzuchu i patrzył na wszystkich puchonów wokół wzruszony i szczęśliwszy niż kiedykolwiek.
Aria Fimmel
Aria Fimmel

Wielka Sala - Page 9 Empty
PisanieTemat: Re: Wielka Sala   Wielka Sala - Page 9 EmptyNie 30 Lis 2014, 15:17

Nie lubiła tłumów. Zazwyczaj zawsze się denerwowała, choć wśród tylu uczniów bez problemu pozostawała niezauważana. Szła za przyjaciółkami, milcząca jak zwykle, a myśli wciąż krążyły wokół spotkania z Benem. Była mu wdzięczna za wysłuchanie, a nawet za przytulenie – już na samą myśl o tym robiło jej się przyjemnie ciepło, choć przecież nie powinno. Nie była pewna dlaczego właśnie tak się czuła – jakby nie potrafiła się na nic zdecydować. W przedziale wszystko zdawało się w porządku, jakby właśnie tak miało być, a gdy tylko dotarła znów do Skai i Yumi, powróciła niepewność. Ufała chłopakowi, lecz zazwyczaj się tak nie zachowywała… Nie mogła się więcej rozklejać, a rozmowa o siostrze z kimkolwiek wydawała jej się znów jakąś dziwną formą zdrady. Pokręciła głową, wyrzucając tym samym bezsensowne przemyślenia gdzieś w bok. Miała nadzieję, że nie zgubi po drodze przyjaciółek, starała się więc trzymać blisko dziewczyn. Nie podnosiła oczu, bojąc się wypatrzeć w tłumie osoby, których wolałaby teraz nie zobaczyć. Tak samo jak Yui, dała się pociągnąć mulatce za sobą, a jej dobry nastrój powoli przepływał na Fimmelównę. Uśmiechnęła się delikatnie, gdy w trójkę usiadły obok siebie. Pan Filch jak zwykle dał popis, strasząc zapewne niejednego pierwszoroczniaka, a chwilę później rozległ się dźwięk śpiewanej piosenki. Cała reszta umykała jej gdzieś, a z zamyślenia wyrwał ją głos Yumi, więc Aria automatycznie przysunęła głowę w jej stronę, by dokładnie usłyszeć słowa. Ślizgoni… Całkiem o nich zapomniała. Ciężko byłoby jej nie spoglądać w tamtą stronę, choć wcale nie szukałaby znajomej sylwetki narzeczonego, a siostry. Nie zdążyła wrócić do jej przedziału, podróż pociągiem minęła o wiele szybciej, niż mogłaby się tego spodziewać. Oby Porunn się na nią nie pogniewała, miała dosyć kłótni… Czy bliźniaczka będzie miała dla niej teraz w ogóle czas? Vincent stanowił przeszkodę, nieważne jak bardzo starała się spojrzeć na niego inaczej. Może sama powinna ich unikać…
- Nie patrzymy w ich stronę – odpowiedziała po chwili, zdecydowanym szeptem. Przypomniała sobie list, który otrzymała niedawno od Wandy i mimowolnie zaczęła wypatrywać Doriana, choć szanse na odnalezienie go były dosyć marne. Aria nie miała zamiaru wygnać zbytnio głowy, po chwili więc wlepiła brązowe oczy w stół.
Luca Chant
Luca Chant

Wielka Sala - Page 9 Empty
PisanieTemat: Re: Wielka Sala   Wielka Sala - Page 9 EmptyNie 30 Lis 2014, 22:53

Dobrze było wrócić do zamku. Chłodne wieczorne powietrze sprawiło, że zadrżały mu skryte pod szatą ramiona. Był dopiero wrzesień, a już czuło się nadchodzącą jesień. Wciągnął w płuca znajomy zapach i uśmiechnął się, szczęśliwy. Po prostu tak dobrze było to być. Lepiej niż gdziekolwiek.
Tak mało brakowało, a urodziłby jako mugol. Nie wyobrażał sobie siebie jako kogoś tak... zwyczajnego. Myśl wpadła mu do głowy nagle i znikąd, ale uczepiła się go i nie chciała opuścić, gdy szedł korytarzem do Wielkiej Sali.
Nigdy nie zobaczyć tego miejsca, nie móc latać na miotle... Uśmiechnął się pod nosem. Myśl o byciu mugolem przerażała go bardziej dlatego, że nigdy nie zobaczyłby Hogwartu, niż przez brak magii. Gdyby teraz stracił cały ten świat, tęskniłby za miejscami i stworzeniami, które dzięki jego istnieniu oglądał, nie za możliwością rzucenia zaklęcia w razie potrzeby. Właściwe, skoro jego rodzina była w połowie magiczna, gdyby nie urodził się czarodziejem, byłby mugolem czy harłakiem?
Przestąpił prób Wielkiej Sali i uśmiechnął się mimo woli. Szósty raz, a tak niedawno był pierwszy... Nie mógł pogodzić się z tym, że za rok przyjedzie tu po raz ostatni. Postanowił nie myśleć o smutnych rzeczach, na które nie miał wpływu.
Rozejrzał się po sali i przy odpowiednim stole odszukał ciemną czuprynę. Szybkim krokiem podszedł do Y. i usiadł po jej wolnej stronie, witając skinięciem głowy wszystkie znajome twarze. Byli jego rodziną od przeszło sześciu lat... Luca Hercules Chant był tamtego wieczora okropnie sentymentalny. Narrator miał nawet obawy, czy przypadkiem nie wypłacze morza samotnych kryształowych łez, ale obyło się bez tego. Odsunął swój talerz do przodu i położył się na stole, opierając głowę na rękach i zwracając twarz w stronę małej Azjatki.
- Myślisz, że jako mugol też byłbym taki super? - Mruknął smutno w jej kierunku.
Albus Dumbledore
Albus Dumbledore

Wielka Sala - Page 9 Empty
PisanieTemat: Re: Wielka Sala   Wielka Sala - Page 9 EmptyPon 01 Gru 2014, 00:54


Słodki rozgardiasz, który ogarnął salę wraz z zakończeniem występu chóru. Albus pozwolił im na tę chwilę beztroski, by mogli pokomentować, czasem się zaśmiać. Dyrektor tak bardzo zagłębił się w wspomnieniach i rozmyślaniach, że z początku nie zauważał, że uczniowie są lekko zniecierpliwieni tym faktem. Ciche chrząkanie profesor Lacroix uzmysłowiło mu, że powinien kontynuować. Zamrugał i uśmiechnął się do nauczycielki mugoloznastwa, która miała za zadanie przeprowadzić Ceremonię Przydziału. Wstała, poprawiając szatę. W jednej ręce trzymała stołek z Tiarą Przydziału, a w drugiej rulon z nazwiskami. Ustawiła mebel na środku podestu i poprawiła czapkę. Przez chwilę trwała cisza, aż pojawiło się rozdarcie przy rondzie i rozległ się śpiew.

Jestem Tiarą Przydziału,
uczniów widziałam niemało.
Myślicie patrzący na mnie
“rozumu jej nie stanie
Jest łachem starym tylko
to wszystko jest pomyłką”
Lecz nie ma tutaj zmyłki,
ni rozumu w Was odchyłki,
wszystko w najlepszej normie,
Tiary tradycja, to o mnie.


Siedzicie tu teraz przede mną,
czekacie na nowej nauki rok,
lecz zanim zaczniemy biesiadę,
przed wami ważny krok.
Przydzielić was trzeba do domów
określić Hogwarcką rodzinę
Najpierw jednak historii kilka gramów
I Tiary nauki krztynę:

Cztery domy są do wyboru,
każdy z innego koloru,
Z innej cnoty jest znany,
Z innymi cechami związany.


Założycieli czterech Hogwartu,
tę szkołę założyło przed laty
zupełnie nie dla żartu
Lecz aby magiczne dziatwy
mogły tutaj nauki pobierać
kształcić się w magicznej sztuce
w tajemnicach głębokich szperać
do wiedzy zdobyć klucze



Pierwszy to Grifindor Godryk,
W czerwieni i złocie skąpany,
Za odwagę swą podziwiany
bronił uciśnionych i słabych
nie stronił też od zabawy


Swe cnoty dzielił z lwem,
i taki jest domu herb.
Gryffindor w męstwie swoim,
kurażem zdobywał podboje
wojownicze serce tak silne,
że z piersi samo wyrywne.


Od zawsze w pewnym jest sporze,
z ludźmi co w węza są dworze.
W tym domu pochwała brzmi,
dla ambicji i czystej krwi.
Dla sprytu i przebiegłości,
dla pewnej nieuczciwości
mogącej w dążeniu pamagać
do tego, co chce się posiadać.


O Slytherinie tu mowa,
o domu gdzie głową wężowa,
na srebra i zieleni tle
pozdrowienia swym dzieciom śle.


Nadeszła wreszcie pora,
by pierwszą z pań przedstawić,
tę, która do nauki skora,
w mądrościach radzi się pławić.
Piękna Ravenclaw Pani
ciekawości wciąż w młodych szuka
tacy w do jej domu są brani
bezpieczni pod skrzydłami Kruka


Dumą są szkoły i ozdobą
tam płonie lampa wiedzy
jeśli jesteś właściwą osobą
nie zaznasz tam bólu czy nędzy.


Ostatnią Hufflepuff przedstawiam
przyjazną i ciepłą damę
Liczne jej cnoty omawiam
otwierając domu jej bramę.
Wśród Puchonów przyjaźni pochwała
pracowitość i dobroć niemała
Bez życzliwości się nie obędzie
a radość i optymizm są wszędzie.


Pośród Puchonów gromady
znajdziesz na pewno przyjaciół
nie skorych do knowań czy zdrady
Tylko miłych i młodych,
ludzi pełnych ogłady.


Ciepłe złota odcienie,
czerń futra borsuka
zdobią Puchonów ubiory
W takich barwach ich szukaj.


Tyle wystarczy mej mowy
gadania starego kapelusza
wkładajcie mnie zatem na głowy
czas nam w drogę wyruszać


nie bójcie się pomyłek
nie bójcie nieścisłości
ja nie popełniam błędów,
me wnętrze was wszystkich ugości
Bo może jestem ze szmaty,
może mam już stare kości.
lecz podchodźcie kamraty
Udzielę wam krztyny mądrości


Przydział będzie słuszny,
z każdej z miar sprawiedliwy,
może jeszcze myślicie,
że to są cuda dziwy,
Jednak teraz na ceremonię
Przyszedł czas ostateczny,
a po nim już zobaczycie,
w czym drzemie Hogwartu czar odwieczny.

Tiara skończyła swój występ, rozległy się owacje. Wtedy to nauczycielka rozwinęła rulon i zaczęła wzywać kolejno do siebie uczniów. Pierwszy z uczniów, chłopczyk o piaskowych włosach i zadartym nosku trafił do Ravenclawu. Dziewczyna o fiołkowych oczach i kasztanowych włosach wylądowałą w Slytherinie, ale nie wyglądała na przejętą tym faktem. Pierwszorocznych ubywało, aż ostatni – Zelstein Friderick – trafił ostatecznie do Hufflepuffu. Wtedy to Albus ponownie wstał i pojawił się przy mównicy.
-Miło jest mi powitać zarówno starych jak i nowych uczniów. Mam nadzieję, że każdy wrócił cały i zdrowy z wakacyjnych wojaży i ma każdą część ciała w odpowiednim miejscu. Jeśli nie, to pani Pomfrey chętnie zajmie się korekcją tego niedopatrzenia. –oczy dyrektora zalśniły. Rozległy się pojedyncze śmiechy.
-Jak w każdym roku, tak i tego mamy nowy skład prefektów. Oto oni. –Albus odchrząknął. –Gryffindor od dzisiaj będą reprezentować Aristos Lacroix oraz Remus Lupin. Hufflepuff Henry Lancaster oraz Clarisssa Jonson. Ravenclaw Ben Watts oraz Yumi Merberet. Dom Salazara od dzisiaj jako prefektów ma Amycusa Carrowa oraz Isabelle Cromwell. Powitajmy ich brawami. –Albus zaklaskał ochoczo. Kontynuował. – Mamy także nową parę prefektów naczelnych. Są to panna Evans z Gryffindoru, a także pan Silver z Ravenclawu. To wielki zaszczyt nosić odznakę na piersi, ale i obowiązek. Do waszych będą należały nocne patrole, których grafik ustalicie wraz z panem Filchem. Musicie dbać o bezpieczeństwo innych uczniów, doglądać porządku, ale i być drugimi oczami nauczycieli. Ich pomocną dłonią w tych ciężkich chwilach. Hasło do łazienki poda wam profesor Ua Duibhne po uczcie. –dyrektor mrugnął do uczennic, które zachichotały słysząc nazwisko nauczyciela transmutacji.
-Warto by było wspomnieć również o naszej trójcę najlepszych piątoklasistów – teraz już szósto –którzy najlepiej zdali tegoroczne SUMy. W tym roku są to trzy panie. Panna Porunn Fimmel ze Slytherinu, panna Lidia Road z Hufflepuffu i panienka Soleil Larsen z Gryffindoru. Wszystkim paniom serdecznie gratulujemy.
Dyrektor wyszedł przed mównicę i złożył ręce w znaną już wszystkim piramidkę. Uśmiechnął się promiennie.
-Nie tylko wśród prefektów nastąpiły zmiany. Mamy je także w kadrze nauczycielskiej. Chciałbym z radością powitać nowych nauczycieli, a także stażystów. Oto oni. Dorian Whisper, który jest naszym świeżo upieczonym absolwentem, który zechciał przyjrzeć się bliżej faunie i florze hogwarckich terenów jako pomocnik naszego gajowego. Następnie miło mi powitać Francisa Lacroix, nowego stażystę zaklęć i uroków. Pan Alex Hall zechciał podszkolić się nieco z eliksirów pod skrzydłami naszej Mistrzyni. To nie wszystko! Panna Alice Guardi od dzisiaj jest nową stażystką astronomii, na pewno lekcje z nią uznacie za ciekawe. I także pan William Lewis, który zechciał objąć stanowisko nauczyciela obrony przed czarną magią. Powitajmy ich gromkimi brawami. –Albus spojrzał na stół prezydialny i lekkim skinieniem głowy dał znać, że jeżeli któryś z nauczycieli chce – może wstać i poznać bliżej rzeszę studentów.

/jeśli grono pedagogiczne wyrażą taką chęć - mogą się przedstawić
Yumi Mizuno
Yumi Mizuno

Wielka Sala - Page 9 Empty
PisanieTemat: Re: Wielka Sala   Wielka Sala - Page 9 EmptyPon 01 Gru 2014, 10:34

Obietnica nie spoglądania na stół Slytherinu pozwoliła Yui na skupienie się na wszystkim, byle nie na nich. Widząc zamyślenie Arii, posłała jej uśmiech i odwróciła się w stronę poganianego przez profesor Lacroix Dyrektora. Na podeście "Smoczyca" nie wyglądała tak strasznie jak na lekcjach eliksirów.
Zważywszy, że Yui miała po bokach obie dziewczyny, zdziwiła się, gdy Luca wszedł między nie i usiadł. Jeszcze zanim cokolwiek powiedział, Yumi mu wybaczyła, bo sama chciała go później poszukać i zamienić parę słów. Dziwnym trafem przy jego baśniach udawało się jej zapomnieć o trawiącej irytacji na narzeczonego. Syknęła w myślach na siebie nakazując sobie racjonalne myślenie.
Autorka postu bije po uchu Lucę Chanta za celową Azjatkę, gdyż Japonka wcale nie przypominała Azjatów z bardziej żółtawą, przyciemnioną skórą. Mogła pochwalić się czystą jasnością i bladością skóry odziedziczoną po mamie pochodzącej z kraju Japonii. Chant złośliwy był.
Yu nie mogła się nie uśmiechnąć do Krukona. Zadał to pytanie śmiertelnie poważnym tonem, jakby od odpowiedzi zależała reszta życia. Poprawiła mu krawat, prostując go na jego szyi, uśmiechając się przy tym zadziornie.
- Hmm... jakbyś się postarał, to byłbyś wtedy taki super. - stwierdziła żartobliwie, nie ukrywając złośliwych iskier przeskakujących w lekko skośnych oczętach. Dostrzegła, że się zasmucił z jakiegoś powodu. Passa podejrzanie dobrego nastroju musiała mu minąć. Pamiętała jak wczoraj, gdy w Obiecadle szczerzył się bez powodu.
Mugole byli fajni, znała kilka osób i czasami nie potrafiła uwierzyć, że są z niemagicznych rodzin. Przykładem był taki Dwayne', którego musiała poszukać i pochwalić za umiejętności kopania piłki do piłki nożnej w wakacje.
- Zapomniałeś w notesie złożyć swojego autografu. - szepnęła do Lucy śmiertelnie poważnie, nachylając się ku niemu nieznacznie.
- Za kilka lat będzie warty tysiąc galeonów.  - dodała i wyprostowała się, gdy Dumbledore rozpoczął przemowę. Tiara zaśpiewała. Yumi lubiła jej "pięć minut". Doszukiwała się w pieśni przestrogi na nadchodzący rok, porad czy ostrzeżeń. Nie wyłapawszy takich słów, dyskretnie odetchnęła z ulgą. Niby nikt nie wierzy w gadanie starej, prehistorycznej czapki ale mimo wszystko Yui wolała uważać.
Następnie uczniowie po kolei byli przydzielani do domów. Japonka nie była wyjątkiem, biła głośno brawo małemu chłopczykowi i wszystkim innym pierwszakom, gdy usiedli przy stole Ravenclawu. Nie tak dawno, pięć lat temu, Tiara ją tutaj przydzieliła i była tak samo zestresowana jak obecni jedenastolatkowie. Spłonęła rumieńcem, gdy padło jej nazwisko, a zaraz potem nazwisko Carrowa. Czy chociaż raz jego godność może się nie pojawić w jej głowie? Powoli traciła cierpliwość, nie mogąc pozbyć się go z myśli, skoro była na niego delikatnie mówiąc - wściekła. Otrząsnęła się i odwróciła głowę ufając, że nikt tak bardzo nie zwrócił uwagi na swoje wymienione nazwisko. Yumi bardzo nie lubiła być w centrum uwagi.
Biła brawo szczególnie przy Francisie, ciesząc się z jego prezentacji i obecności w tym roku. Podczas obozu miała okazję się przekonać, że jest bardzo miłym i wartościowym człowiekiem, a jego nazwiska nie warto się bać. Co jedna ciotka, to nie siostrzeniec/bratanek.
- To Francis trzymał jeża we Francji przez dwa tygodnie. Po tym jak go zgubiłam na obozie. - szepnęła do dziewczyn i do Lucy napominając o "pożyczeniu" Cziki i pozwolenie mu na wyjazd na wakacje do Paryża. Dziewczyan rozejrzała się przy okazji po swoim stole odnajdując znajome twarze z rumianymi policzkami i nie zamykającymi się ustami. Nareszcie w domu, tak bardzo za tym tęskniła. Pomachała ręką do Arcia dostrzegając go kilka osób dalej. Stwierdziła, że nie powinna się tak peszyć w jego towarzystwie, wszak on nie gryzie. Zaśmiała się w duchu z tych słów, bo tylko on i ona rozumieli o co w nich chodzi.
Dziewczyna splotła ręce na kolanach i mocno je związała ze sobą. Nadal były zimne i nadal Yui podświadomie się stresowała. Skupiła swą uwagę na przedstawianiu nauczycieli i jeśli wyhaczyła spojrzenie Francisa, posłała mu szeroki uśmiech od ucha do ucha.
Dwayne Morison
Dwayne Morison

Wielka Sala - Page 9 Empty
PisanieTemat: Re: Wielka Sala   Wielka Sala - Page 9 EmptyPon 01 Gru 2014, 11:53

- Że co niby chcecie na mnie sprawdzić, co? – Grobowy, niski głos obleczony w chrypę przedarł się przez kiełkujący spisek sióstr Dunbar i nim zdążyły odwrócić głowy, ciężkie dłonie opadły na ich ramiona, zatrzymując na siedziskach. Jak tylko jedna z nich zerknęła chociaż na twarz niszczyciela spokoju, ujrzała łobuzerki uśmiech Dwayne’a, ukazujący szereg nierównych zębów i oczy przepełnione licznymi błyskami rozbawienia. Wyczekiwał okrzyku przestrachu albo czegoś podobnego, przygotowany na zmasowany atak sióstr, w żadnej mierze nie wykazując instynktu samozachowawczego – stanowczo rozchylił ramiona dziewcząt na boki, wpychając jedną z nóg pod stół, po chwili mocząc się wygodnie na krześle. Rozpychając przy tym oczywiście łokciami, nie hamując przed szturchaniem koleżanek.
Nieudane próby pocieczenia Lidii utkwiły mu głęboko w pamięci, dlatego potrzebował towarzystwa niepoprawnego kumpla (tak, miał tutaj na myśli Joe i jej rozpływającego się kota) do rozwiania wszelkich wątpliwości, odnoszących się do stanu jego komicznych zdolności. Jednym uchem słyszał już śpiew chóru, ale o wiele zabawniejszym było wciskanie swojego tyłka pomiędzy dziewczyny i szykowanie się do nadchodzącego posiłku.
- Ej, wiesz Joe, że wcale nie dostałem Zadowalającego z eliksirów? – Szepnął małokonspiracyjnie, wyciągając z kieszeni szaty świstek papieru, którym okazał się…list Dumbledore’a z wynikami SUMów. Najwidoczniej Puchon nie zamierzał oprawiać go w ramkę, tak jak uczyniła to sąsiadka. Wzrokiem obserwował występ chóru, ale tylko jednym uchem wsłuchiwał się w tekst piosenki. Nawet kiedy zostały przerwane szmery na Sali wystąpieniem dyrektora, on pochylił się do Elisabeth i dźgnął ją palcem między żebra. – Ciebie też to czeka w tym roku. – Rzucił złośliwie, co kłóciło się niemiłosiernie z szerokim uśmiechem pana Morisona. Pióra doczepione do jego włosów bujały się wesoło na wszystkie strony, jakby żyły swoim życiem.
Thetis Morgenstern
Thetis Morgenstern

Wielka Sala - Page 9 Empty
PisanieTemat: Re: Wielka Sala   Wielka Sala - Page 9 EmptyPon 01 Gru 2014, 18:17

Expres Londyn - Hogwart zatrzymał się na stacji Hogsmeade. Z pociągu wylało się na peron wielu uczniów Szkoły Magii i Czarodziejstwa. Z jednego z wagonów wysiadła zapłakana dziewczyna, kierując się do powozów. Podróż do szkoły, nie była dla Thetis zbyt łaskawa, jej oczy nadal były czerwone, a makijaż całkiem rozmazany. Przez głowę blondynki przeszła myśl, by zawrócić do Londynu, jednak nie mogła pokazać iż jest tak „miękka.”
***
Wielka sala - jak zawsze - zapierała dech w piersiach. Cztery stoły, przy których siedzieli rozgadani i głodni uczniowie, uginały się pod talerzami, szklankami i sztućcami. Zaczarowany sufit odsłaniał pogodne niebo. Nad stołem nauczycielskim widniały cztery, ogromne arrasy przedstawiające domy Hogwartu: Lwa Gryffindoru, Borsuka Hufflepuffu, Orła Revenclawu i Węża Slytherinu. Tu i ówdzie pojawiały się i znikały duchy, zachęcając uczniów do kolejnego roku. Panienka Mongenstern usiadła przy stole Krukonów, obok uczniów rozmawiających o quidditchu i ich kolejnym roku w szkole. Zanim postanowiła zaszczycić to miejsce swoją osobą szybko, za pomocą czarów trochę się „ogarnęła” przy okazji zmieniając swoje wcześniejsze ubranie, po czym założyła szkolną szatę.
Po przydzieleniu pierwszorocznych do nowych domów dyrektor wygłosił krótką mowę, w której zaznaczył, że wstęp do Zakazanego Lasu jest absolutnie zabroniony, po czym wszyscy zabrali się do jedzenia. W Wielkiej Sali słychać było brzdęki sztućców, śmiechy i rozmowy uczniów, którzy opowiadali sobie o tegorocznych wakacjach.
Thet co jakiś czas rozglądała się znad swojego talerze poszukując znajomej twarzy, a jednocześnie modląc się w duchy, by nie trafić na Gilberta i Chay, jedno spotkanie z tą parą dzisiejszego dnia całkowicie jej wystarczyło.
Jolene Dunbar
Jolene Dunbar

Wielka Sala - Page 9 Empty
PisanieTemat: Re: Wielka Sala   Wielka Sala - Page 9 EmptyPon 01 Gru 2014, 18:54

Zwinęła aktualny numer Lustra w rulonik i ukryła go pod stołem. Spojrzała na siostrę poważnym wzrokiem. Nie wolno nabijać się z tak ważnych spraw. To okrutne stawiać w obsadzie Filcha, choćby to miał być dramat. Francis bardzo się jej podobał i nie powinien psuć tych mrzonek żaden okropny charłak.
- Masz rację, nie mam ochoty zadzierać z Irytkiem. To może zaczarowana zbroja? Machnęłabyś zaklęciem nią na mnie, ale bez krwi!, gdy Francis będzie na horyzoncie. - uśmiechnęła się szeroko do siostry uradowana jak nigdy dobrymi pomysłami. Nawet rzuciła jej ręce na szyję i mocno przytuliła.
- Jak fajnie mieć młodszą siostrę. Siostry są bardziej przydatne niż taki Dwayne, bo on ciągle się buntuje i w życiu nie pomógłby mi w umówieniu się na randkę z Francisem. - stwierdziła filozoficznie. Morison nie rozumiał absolutnie poważnych słów "chcę iść z kimś na randkę". Są kumplami, a kumpli o takie rzeczy się nie prosi, tylko swoje najukochańsze rodzeństwo!
Spoważniała momentalnie jak powrócił temat kota. Jej biednego kota Emanuela.
- Wiesz, nie wiem. Ja byłam pewna, że to żart jakichś żartownisiów, bo żadne Finite niezbyt działało. Musimy go uważnie obserwować. - wyprostowała się słysząc chrząknięcia Dumbledore'a i zamieszanie przy stole nauczycielskim. To uczniowie byli przydzielani do domów, co Joe obserwowała z wielką radością, bo zawsze jej to przypominało jakie miała szczęście, że poznała Hogwart i magię. Bez nich byłaby szara i nudna. Jeszcze lepsza jest obecność siostry. Pierwsze wiedźmy w rodzinie, coś niesamowitego! Zanim zdążyła skoncentrować się na przemowie Tiary, przybył duch.
- Mnichu, świetnie wyglądasz! - pomachała mu, posyłając szeroki uśmiech. Tak bardzo go lubiła! Zachichotała, zakrywając usta. Śmiesznie turlał się po pustych sztućcach. Przypomniał jej jaka jest głodna. Burczenie w brzuchu musiała słyszeć Lizzie. I Dwayne.
- Ejjj, nic nie knujemy, nie rozpychaj się tak, bo mi popsujesz fryzurę. - zrobiła urażoną minę dając się odsunąć w bok. Nie tylko Joe "oburzyła się", bo i inni Puchoni siedzący obok. Cały rządek musiał posunąć się o jedno miejsce, bo Dwayne postanowił się wepchnąć między nie.
- Nie dostałeś Zadowalającego z eliksirów? - zapytała przerażona jego słowami. - Jak to? Przecież Z oznacza Zadowalający z każdej strony... a nie, może być też Nędzny. To co dostałeś? - zapytała wystraszona. Planowała już urządzić imprezę w pokoju wspólnym z okazji zdanych SUM'ów, a jeśli Dwayne dostał Nędzny, czyli odwrócony Zadowalający, co ma teraz zrobić?
Irytek
Irytek

Wielka Sala - Page 9 Empty
PisanieTemat: Re: Wielka Sala   Wielka Sala - Page 9 EmptyPon 01 Gru 2014, 19:36

Czekał na ten moment tak długo. Nie mógł się doczekać! No bo ileż można? Dumbledore gadał, gadał i gadał, a potem Tiara się rozśpiewała, a jeszcze potem dzieciarnia wlokła się z podejściem do swoich stołów. Iryt spoglądał na wszystkich z ukrycia. Siedział wciśnięty w zbroję rycerza stojącą przy wejściu do wielkiej sali i czekał. Bardzo dużo go kosztowało siedzenie cicho i nie wiercenie się. Przez dwa miesiące umierał z nudów. Nawet gonienie Jęczącej Marty po kanalizacjach zrobiło się nudne, a ona tak fajnie wrzeszczała, piszczała i jęczała na jego widok.
Amunicja czekała schowana za zbroją. Z dziecinną łatwością ukrył to wszystko przed głupim Filchem. Ślepy jest, głupi jest, śmierdzący jest i nawet nie zdziwił się, że w ciągu ostatnich dni Irytek siedział cicho. Haha, nie bez powodu. Cisza przed burzą. Poltergeist pracował solidnie nad uprzykrzaniem życia nowicjuszom i staruchom. Artylerii miał przygotowanej na najbliższy miesiąc i nikt się nie zorientował, że ubyło sporo zapasów.
Miał dosyć czekania. Zbroja się zatrzęsła i wydobył się z niej obłąkańczy chichot. No nie da się, nie da się uciszyć Iryta w stu procentach. Brakowało mu hałasu i pisków wszędobylskich głupich uczniów. Wysyłał niektórym sowy, zmuszając je do lotu. Przygotowywał z żalu wiele wrednych prezencików wybranym. A to robaki w pudełku, a to tentkatula jadowita w proszku, a to zaczarowany tłuczek, bulgocząca ślina ślimaka dwuskorupowego i tak dalej.
Zbroja jeszcze raz się zatrzęsła i stało się. Iryt wystrzelił jak z procy i zrobił ogromny piruet na środku wielkiej sali.
- Hahaha-hahaha! - złowieszczy śmiech rozległ się po całym pomieszczeniu. - Dzieeeń dooobryy. Iryyyytek wiiiiitaaa! - przeciągał samogłoski tak dotkliwie, że bez problemu mógł dorównwywac tym Jęczącej Marcie. Przeleciał wszystkich. Wszystkie stoły! Najpierw Slytherin.
- Jupiiiiiii! - nakrycia poderwały się na boki, wzbiły w powietrze i bardzo głośno, ale to bardzo głośno odbijając się o siebie nawzajem i spadając na siedzących Ślizgonów. Próbował wyjrzeć Rosiera, żeby posłać mu na łeb talerz za odbicie dziewczyny, ale miał szczęście, że tak wtopił się w tłum i uciekł przed gniewnym i zazdrosnym wzrokiem Iryta.
Zakręcił potężne koło i ... Ravenclaw.
- Się macieee, krukoniii... - zapiszczał i zanurkował przelatując przez całą długość stołu. Śmignął tak, aż się za nim kurzyło. Wszystkie sztućce, kubki, widelce, noże, puste talerze poprzewracały się z hukiem. Kolejny zakręt i na celowniku Puchoni.
- Haha, szczerzyzębiska puchońskie! - to samo stało się i tutaj. Jeszcze zanim nakrycie przy stole ślizgonów się zdążyło uspokoić i pospadać, przy Puchonach wszystko poleciało w górę, gdy duszek przeleciał po linii środkowej, składając ręce jak do pływania "strzałką". Zakręcił się w powietrzu i nadszedł Gryffindor.
- Łiiii! - teraz na plecach popłynął rozwalając nakrycie na boki, nie robiąc sobie nic z tego, że metalowe naczynia mogły kogoś uszkodzić. A co tam, najważniejszy jest hałas. Bo był i to potężny. Jeden wielki huk, gwar i krzyk niczego niespodziewających się uczniów.
Amunicja zza rycerza poderwała się na pstrykniecie palca poltergeista. Były to balony z zimną, lodowatą wodą. Wiadomo co się z tym stało. Jeden za drugim poleciały we wszystkie strony świata. Irytek wisiał w powietrzu i naśladował dźwięki strzelającego karabinu. Duże łubudubu. A to wycelował pięc balonów w ślizgonów, pięć następne w Krukonów, cztery w puchonów, sześć w gryfonów, siedem w Filcha, a reszta w uczniów stojących w drzwiach Wielkiej Sali, wahających się czy wejść do środka. Tak ich zapraszał. Uprzejmie Iryt ominął stół nauczycielski.
Podleciał jednak do nauczycieli i zabrał Chantal Lacroix tiarę, zakładając sobie ją na głowę.
- Jestem Smoczyca, jestem smoczyca i ziooonę ognieeem! Puuuuuf! - kręcił tyłkiem na boki, wyginał się na wszystkie strony i złożył usta w ciup, dalej naśladując odgłosy wystrzeliwanego karabinu.
Sponsored content

Wielka Sala - Page 9 Empty
PisanieTemat: Re: Wielka Sala   Wielka Sala - Page 9 Empty

 

Wielka Sala

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 9 z 14Idź do strony : Previous  1 ... 6 ... 8, 9, 10 ... 14  Next

 Similar topics

-
» Wielka Sala [Kurs Magicznej Samoobrony]
» Wielka gra!
» Wielka Kraksa
» Wielka Kalendarzowa
» Ravenscar [Wielka Brytania]

Pozwolenia na tym forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Marudersi :: 
Hogwart
 :: 
Parter i lochy
-