|
| |
Autor | Wiadomość |
---|
Lord Voldemort
| Temat: Re: Cmentarz Czw 20 Wrz 2018, 20:04 | |
| Nie potrzebował sów ani kominków z siecią Fiuu, by wiedzieć o tym, co dzieje się na świecie. Tym bardziej, jeśli dotyczyło to jego wyznawców. Doskonale orientował się w tym, że dzisiaj miał się odbyć pochówek jednego z nich... ale czy go to interesowało? Młody Rosier był płodnym nasionem, które mogło dać owocny plon, lecz czyjeś aurorskie buty zdusiły go w zarodku. Wykonał wspaniałą robotę dla jego sprawy i idei, ale czy był niezastąpiony? Czy należał mu się szacunek w postaci ostatniej podróży? Był tylko mało istotnym pionkiem na planszy gry, która toczyła się o wiele wyższą stawkę. Nie było ważne, ilu polegnie dla niego. Ważne było, by osiągnąć ten cel, który miał służyć tylko i wyłącznie jemu, znanemu jako Lord Voldemort. Spodziewał się, że ten naiwny i wierzący w wiele durnych tradycji tłum pójdzie do kaplicy w Hogsmeade. Wiedział i nic z tym nie robił. Co mogło się wydarzyć? Podejrzewał obecność tego durnego starca, Dumbledore’a, może paru minstreli, których uwaga będzie bardziej skupiona na myślach o obiedzie niż pogrzebie... a jednak wydarzyło się coś, co wzburzyło spójnie poukładany ciąg dnia. Wizyta Alastora Moody’ego i jego paru znajomych, którzy przeczuwali, co czeka świat czarodziejów. Oni jedni mogli realnie zagrozić jego planom, pozbawiając go najwierniejszych zwolenników... Od dawna wiedział, że trwają walki. Nie tak wyobrażał sobie poinformowanie świata o swoim istnieniu! Nie, cholerni głupcy wszystko zniszczyli... Pojawił się w kłębach ciemnego dymu blisko kaplicy, z której nie zostało już zbyt wiele. Wszędzie słyszalne były jęki ludzi, świsty zaklęć, a dym z pożaru zapewne można było dostrzec z samego Hogwartu. Szedł krokiem pewnym, lecz powolnym, zbyt dumnym by się spieszyć. Z perfekcyjną dokładnością wznosił najpotężniejsze tarcze, które odbijały wszelakie klątwy z cichym łoskotem. Nie planował wchodzić w cały ten rumor, ujawniać swoją twarz. Stał w odpowiedniej odległości, by wszystko widzieć... potężna tarcza chroniła go nawet przed przelatującą nieopodal muchą... a czy ktoś go widział? Nikt. Wykonał parę skomplikowanych gestów. I zaczął szeptać. Szept, który wychodził z jego bladych ust przypominał raczej niezrozumiałe pomruki, ale wszyscy obecni na polu walki usłyszeli wyraźny i ostry głos we własnych głowach. Niektórzy trzymali się za uszy, by to zagłuszyć, inni – zwłaszcza kobiety – piszczały z przerażenia. Głos jednak trwał. -Szaleni głupcy... wasza walka nie ma sensu. Zgraja czarodziei myśli, że pokona moich zwolenników i zniszczy moje wieloletnie plany? Że stanę się słaby i pozbawiony mocy? Głupcy... to tylko garstka wśród legionu, który stanął u mego boku... to tylko kropla w morzu krwi, którą spłynie świat czarodziejów i mugoli... Nikt ani nic nie jest w stanie mnie powstrzymać na drodze do potęgi i chwały... głupcy... Świat zatopi się w ciemności i beznadziei... zapłonie przy dźwięku jęków i krzyków tych, którzy mi się przeciwstawili... mi, Lordowi Voldemortowi. Głos zamilkł, a wszyscy Ci, którzy posiadali Mroczne Znaki na swych przedramionach poczuli niebywałą siłę, której się poddali i to dzięki swoim zdolnościom czy kogoś doświadczonego, deportowali się. Innym pozostała ucieczka, dopóki reszta osób nie dojdzie do siebie. A sam Voldemort, nierozpoznany i niezauważony przez nikogo, rozpłynął się w powietrzu.
z/t dla wszystkich Śmierciożerców |
| | | Filius Flitwick
| Temat: Re: Cmentarz Czw 20 Wrz 2018, 22:42 | |
| W ciągu tego całego czasu profesor Filius regularnie używał teleportacji, by w jak najszybszym czasie ewakuować jak największą liczbę osób, w tym głównie najbardziej rannych. Dosyć długo zajęło mu eskortowanie jednego z prawie umierających uczniów. Usłyszawszy głos Czarnego Pana prawie zemdlał. Nogi zaczęły mu się trząść, pot zaperlił się na skroniach i spływał strużką aż za kołnierz. Przez ten mrożący krew w żyłach dźwięk Filius został zmuszony przez swój własny strach zakończyć teleportację wcześniej niż planował. Ostatni odcinek pokonał pieszo, jednak tylko Merlin jeden wiedział jak wiele odwagi kosztował go powrót do kaplicy. Trzymał się kurczowo myśli, że tam są potrzebujący ludzie. To było ważniejsze niż wszystko innego. Poczuł niesamowitą ulgę, gdy nie napotkał żadnego Śmierciożercy. Ulga szybko zamieniła się w mroźny ból i śmierć połowy jego serca na widok spalonych ciał, morza krwi i zniszczeń. Jego wzrok szybko padł na jęczącą panienkę Anderson i obok dziewczynę, której nie potrafił skojarzyć z buzi (Sarah), tak śmiertelnie bladą, niemalże siną i drżącą jak osika. Podbiegł tam na krótkich nogach, a rozpacz grzęzła mu w gardle. - Panienko Anderson. Tereso. - mimo, że był mały, nachylił się nad uczennicą Gryffindoru i dotknął jej czoła. Rozpalona, blada, a jej talia w krwi. Biodra nierówne, zmiażdżone, strzaskane... Zachciało mu się krzyczeć z rozpaczy i płakać, jednak musiał trzymać ręce na wodzy. - Już jest dobrze, zabiorę was stąd. - jego usta zadrżały w szeptanym zaklęciu białej magii, gdy wyczarował w powietrzu patronusa - jaskrawoniebieską panterę. Dosyć dużą w porównaniu ze wzrostem właściciela. Posłał ją ku Resie. Pantera otuliła swym niematerialnym i ciepłym ciałem policzek dziewczyny, jej szyję i dekolt. Ułożyła się w swej nieważkości tuż na jej obojczyku. Nie wydawała odgłosu, nie miała sierści, nie dało się jej dotknąć, a mimo wszystko wydzielała z siebie rozgrzewające ciepło, którym dzieliła się teraz z ranną i cierpiącą dziewczyną. Patronus błyszczał najczystszym blaskiem, mienił się odcieniami jasności naładowany szczerymi emocjami Filiusa, człowieka, który byłby w stanie zabrać cały ból tej niewinnej dziewczynki, by mogła wytrwać do nadejścia pomocy. Istniało takie zaklęcie, z jeszcze większym żalem stwierdził, że nie może tego uczynić. Musi być pełen sił, by ją stąd zabrać. - Zaraz przestanie boleć. Obiecuję. - szepnął wciąż skrzekliwie. Odwrócił się do Sarah i nachylił nad nią. Dotknął jej nadgarstka, czoła, próbował ją uspokoić, choć brakowało mu słów. - Ebenezerze, zabierz natychmiast tę pannę do skrzydła. Profesor Dumbledore zdjął blokadę teleportacyjną z Hogwartu tylko dla nauczycieli. Pospiesz się. - ponaglił emerytowanego nauczyciela, który wykonał polecenie bez mrugnięcia okiem. Wziął Sarah na ręce i deportował się błyskawicznie. Filius wrócił do Resy i objął swymi małymi rękoma jej dłoń. - Teraz będzie chwilę bolało... ale tylko chwilę. Wytrzymaj, panienko. - powiedział do niej i użył wszystkiej swojej mocy, by w jak najszybszym tempie przetransportować Resę do Hogwartu.
Resa, Sarah, Filius - zt Nie rzucam kostką na deportację, bo zgadzam się na rozszczepienie ze względu na wysiłek i stan Resy |
| | | Mistrz Gry
| Temat: Re: Cmentarz Sro 26 Wrz 2018, 21:40 | |
| Kapliczka, a raczej to co z niej pozostało, opustoszała zupełnie. W chwili gdy Czarny Pan zabrał ze sobą swoich dzielnych wojowników odzianych w czerń i złowrogie maski, zaklęcia ustały. Słychać było nieliczne jęki, szlochy, ciche głosy, czasem nawoływania. Deportowano wszystkich uczniów, mieszkańców wioski odesłano do domu. Aurorzy zajęli się poskramianiem pożogi, która stawała się coraz mniej wymagającym przeciwnikiem. Na posadzce leżały stygnące powoli, spalone niemalże doszczętnie zwłoki, których nikt nie był w stanie póki co zidentyfikować. W miejscu, w którym powinna być trumna leżała teraz kupka prochu zmieszanego z popiołem, a Cygnus Rosier, który został powalony tuż obok niej, spłonął w znakomitej większości, można było rozpoznać sygnet Rosierów, błyszczący na osmolonej dłoni. Budynek stał się ruiną, zawalony dach, osmolone ściany i doszczętnie spalone wnętrze jeszcze przez długi czas będzie budzić grozę, przynosząc ze sobą okropne wspomnienia. W powietrzu unosił się mroczny znak. /z/t dla wszystkich Wycena fasolek: - Spoiler:
Marcus Glom 17 Regulus Black 7 Resa Anderson 25 Mikhail Asen 12 Aeron Steward 14 Nessy Temple 8 Gilgamesh von Grossherzog 25 Sarah V. Rize (Jon Morensen) 28 Franz Krueger 16 Daniel Blais 20 Castiel Horn 17 Connor Campbell 4 Alecto Carrow 13 Remus Lupin 4 Lorcan A. Gillis 10
|
| | | Sponsored content
| Temat: Re: Cmentarz | |
| |
| | | |
Similar topics | |
|
| Pozwolenia na tym forum: | Nie możesz odpowiadać w tematach
| |
| |
| |