This is a district line. The next station is Temple. Please mind the gap between train and a platform.
Autor
Wiadomość
Marcus Glom
Temat: This is a district line. The next station is Temple. Please mind the gap between train and a platform. Pią 27 Lip 2018, 16:49
Opis wspomnienia
Historia o tym jak młody Marek Kradzież wysilał się ponad miarę, byle tylko stać się religijnym, stałym bywalcem Świątyni.
Osoby: Marcus Glom, Nessy Temple
Czas: początek grudnia 1976
Miejsce: Hogsmeade
Glom od dłuższego czasu sadził się na pewną niewiastę - w końcu to ludzka rzecz. Jakże mógłby jej nie zauważać? Nessy Temple miała prawdopodobnie najlepszy tyłek w całym cholernym Hogwarcie, nic więc dziwnego że młody Ślizgon nie był w stanie nie spojrzeć raz. Czy dwa. Czy za każdym razem gdy znajdował się za nią na korytarzu czy gdziekolwiek indziej. Przygotował sobie nawet świetny plan. Najpierw uprowadził powóz szkolny (tak, doskonale wiedział że jak tylko ktoś się o tym dowie to będzie miał przesrane, ale c'mon był cholernym Ślizgonem, uciekanie Filchowi to jego chleb powszedni). Na szczęście te dziwne stworzenia które je ciągnęły wydawały się koleżeńskie i chyba lubiły jabłka. I chyba lubiły Glomy. On sam nie wiedział, dlaczego właściwie widzi testrale, zauważył tylko że wszyscy twierdzą że nie istnieją a powozy jeżdżą same. Zaskakujące, jak bardzo ich brzydota mogła sprawić że wszyscy udawali że nie istnieją. Prawda była taka, że Marcus był nieświadom że jeden z dzieciaków które sprawiły że jego zdolności magiczne się uwolniły, zmarł od obrażeń. Jego ojciec to przemilczał, zaś wszystko zostało uznane za nieszczęśliwy wypadek, przez co chłopak był niezorientowany w sytuacji. Jednakże zostawiając te cholerne testrale, zadbał o wszystko. Nie tylko ubrał się w nowy, wspaniały płaszcz (tak, był nowy tylko dlatego że rósł jak na sterydach, prawdopodobnie ktoś ładował mu testosteron chochlą do bigosu i musiał ciągle kupować nowe ciuchy). Tym razem odpuścił sobie kapelusz, żeby jego włosy budziły lepsze wrażenie. Dwa dni wcześniej zebrał się nawet na odwagę i teraz czekał przed bramą na wybrankę swego...no, nieważne, czekał na Nessy. Pomyślał że powinien wziąć jakieś kwiaty czy czekoladki, ale w sumie dał sobie z tym spokój uznając to za trochę tandetne i przereklamowane. Stał więc nonszalancko oparty o powóz i po prostu czekał. Bądź co bądź i tak prezentował się całkiem nieźle, skoro załatwił podwózkę, no nie ?
Nessy Temple
Temat: Re: This is a district line. The next station is Temple. Please mind the gap between train and a platform. Sob 28 Lip 2018, 12:34
Grudzień roku tysiąc dziewięćset siedemdziesiątego szóstego mijał okropnie leniwie, nie działo się wówczas nic ciekawego, Hogwart razem z otaczającą go przyrodą zdawał się zapadać w sen zimowy. Gdy cały otaczający ją świat był tak okropnie poprawny, tak równy i grzeczny, że Nessy która zwykle stroniła od tych najbardziej głupich pomysłów, poważnie rozważała ukrycie się gdzieś lochach i pod nosem Smoczycy wykradzenia kilku składników, z których później miałaby przygotować jakiś efektowny eliksir. Rozważała nad walentynkową amortencją, którą dolałaby do czekoladek i powysyłała przypadkowym ludziom, żeby później patrzeć jak biegają za swoimi nowymi miłościami, ach świat potrafił tak pięknie płonąć. Przed realizacją swojego może nie wydającego się tak bardzo spektakularnym powstrzymał ją (całkiem przypadkiem) pewien młodszy Ślizgon. Który zaprosił ją na randkę? W pierwszej chwili miała ogromną chęć wybuchnięcia śmiechem i zgaszenia młodszego kolegi, ale otaczająca ją nuda i fakt, że mimo młodego wieku chłopak do brzydkich i niskich nie należał, co w kanonie wartości Nessy Słodkiej Idiotki, było cechami docelowymi, zgodziła się, niech Hogwart choć raz zna jej dobre serce. Kiedy przyszedł dzień spotkania, Nessy mimo niesprzyjającej za oknem aury nałożyła na siebie swoją ulubioną zieloną sukienkę, która ładnie podkreślała jej pojawiający się powoli biust, była obcisła na górze i powoli rozszerzała się ku dołowi. Na nogi nałożyła czarne grube pończochy i skórzane botki na delikatnym obcasie, sprawiające, że jej długie nogi prezentowały się jeszcze smuklej. Na to wszystko nałożyła granatowy płaszczyk, obszyty przy kołnierzu białym lisim futrem i cieniutkie rękawiczki. Na głowę nie zakładała niczego, nie chcąc by jakaś okropna czapka przylizała jej włosy. Gotowa przesunęła po ustach delikatnie pomadką i poszczypała swoje policzki, by pojawił się na nich delikatny dziewczęcy rumieniec. Gotowa ruszyła w stronę umówionego miejsca. Kiedy dostrzegła Ślizgona opartego o sanie, prawie ją zatkało. No tak to się jeszcze nikt wcześniej dla niej nie wysilił. Pomyślała chytrze, uśmiechając się do tych słów wewnątrz swojej głowy. - Witaj Marcusie. – Uśmiecha się do niego tym swoim najpiękniejszym, najbardziej oszałamiającym uśmiechem, a w zielonych jej oczach pojawiają się delikatne iskierki. - Czy to jedna ze szkolnych powozów? – Spytała ciekawa czy chłopak uprowadził jedną z karoc, czy może kazał komuś przywieźć mu jedną z rodzinnych. Słyszała trochę o rodzinie Glomów i nie zdziwiłoby ją zbytnio, gdyby na życzenie młodego panicza, któryś ze skrzatów domowych dostarczył mu tu jedną. Zastanawiając się nad tym przez chwilę, nie była pewna, która opcja zaimponowałaby jej bardziej.
Marcus Glom
Temat: Re: This is a district line. The next station is Temple. Please mind the gap between train and a platform. Sob 28 Lip 2018, 18:15
W końcu Krukonka nadeszła i musiał to przyznać, robiła wrażenie. Zdecydowanie dobry wybór. Dyskretnie zlustrował ją wzrokiem, a przez jego głowę przetoczyło się kilkanaście myśli, jedna za drugą. Wyjątkowo niestosownych, pobudzających wyobraźnię i nietaktownych myśli, jednakże to raczej nic dziwnego, w końcu był tylko nastolatkiem. Na widok takiej dziewczyny miał święte prawo by przez jego głowę przemknął pociąg pełen sprośnych wyobrażeń, w końcu każdemu facetowi się zdarzy. - Witaj Nessy. Pięknie wyglądasz - powitał niewiastę i z właściwą dla siebie nonszalancją lekko skłonił głowę, po czym złożył pocałunek na jej dłoni. Dobre wychowanie nikomu jeszcze nie zaszkodziło, a jako osoba przyuczana do imponowania każdym swym działaniem, musiał już poznać jego wartość niejednokrotnie. Nie raz i nie dwa zdarzyło mu się dostać po łbie od rodziciela za zachowywanie się niewystarczająco godnie, co zdecydowanie ułatwiło mu zostanie dżentelmenem. A że takich wśród niedojrzałej bandy odszczepieńców, zwanych uczniami Hogwartu, to ze świecą szukać to doskonale wiedział że to pewnego rodzaju przewaga. Którą skrzętnie wykorzystywał gdy tylko mógł. - Aktualnie nie jest to szkolny powóz, a nasza prywatna karoca - odparł i uśmiechnął się w sposób który najlepiej można określić zwrotem "uśmiech angielskiej arystokracji". Mimo że arystokratą bynajmniej nie był, to doskonale znał ich manierę i nie miał żadnych problemów z przywłaszczeniem jej sobie. Jego zdaniem to sprawiało że sprawiał jeszcze lepsze wrażenie, a przecież czy nie tego go uczono? Podał jej dłoń pomagając wsiąść do środka transportu. Cóż za dżentelmen ten Glom. To wręcz wspaniałe i rozczulające, pomyśleć ile młodzi chłopcy są w stanie z siebie wykrzesać gdy tylko niewiasta uderzy w ich gusta.
Nessy Temple
Temat: Re: This is a district line. The next station is Temple. Please mind the gap between train and a platform. Nie 29 Lip 2018, 20:50
Nie tylko ona postanowiła dziś swoim wyglądem łamać i kruszyć serca, Marcus zawsze elegancki, dziś w roli „zauroczonego młodzieńca” przechodził samego siebie. Byłaby mu nawet skora uwierzyć, że szczerze interesował się jej osobą, a nie jedynie urodą, która w trakcie ostatnich wakacji wystrzeliła jak z bicza. Znała jednak za dobrze, wszystkich tych młodych dżentelmenów, którzy pod czułymi słówkami, kryli straszne i niegodne zamiary. Mimo wiedzy na ten temat, nie miała zamiaru odbierać sobie przyjemności spędzenia czasu, z kimś kto doceniał jej urodę, która ostatnio przeżywała prawdziwy rozkwit. Dzięki matczynym eliksirom, zniknął młodzieńczy trądzik, figura jej powykrzywiała się w miejscach do tego wskazanych, a sama Nessy zgarnęła sporą ilość nowej pewności siebie, która prezentowała się w zaczepnych błyskach, w figlarnych uśmieszkach, czy w słowach, które dopierała z tylko sobie znaną precyzją. - Och zawstydzasz mnie, ale dziękuje, ty również wyglądasz doskonale. Twoje fanki, oczy mi wydrapią, kiedy ujrzą nas razem w „naszej” karocy. – Uśmiecha się przymilnie, kiedy pozwala się wprowadzić na podwyższenie. Grzecznie, zajmuje wskazane jej miejsce, gotowa ruszyć na wspaniałą przygodę w nieznane. - Och doskonale, zawsze marzyłam o kuligu po okolicznych terenach. – Śmieje się i z nowym powstałym od gryzącego w policzki chłodu rumieńcem, z radością klaszcze w ubrane w rękawiczki dłonie. - Dokąd porwiesz mnie, mój cny rycerzu?
Marcus Glom
Temat: Re: This is a district line. The next station is Temple. Please mind the gap between train and a platform. Czw 02 Sie 2018, 03:13
Fanki? Jakie fanki? No dobra, widział swoje odbicie w lustrze, zapewne miał przynajmniej kilka jednakże, żeby od razu fanki? Może i nie narzekał na powodzenie, bycie wysokim mężczyzną jakim stał się na przestrzeni ostatniego roku połączone z jego nabytymi manierami, zdecydowanie procentowały, jednakże raczej nie widział się w roli bożyszcza nastolatek otoczonego wianuszkiem niewiast spijających...słowa z jego ust i wielbiących ziemię po której stąpa. Takie rzeczy zostawiał innym Ślizgonom którzy najwyraźniej mieli niesamowite ciągoty do obcowania ze wszystkim co ma piersi, ładną twarz i nie ucieka zbyt szybko. Mógł to też zostawić złym chłopcom, z mroczną duszą czy jakoś tak. Jedni i drudzy go nie obchodzili, ale docenił komplement sugerujący że ma fanki. Oczywiście nie mógł tego przemilczeć - głupio by wyglądało jakby zabrakło mu języka w gębie, wiedział jednak też że obcował z kobietą. A w relacjach z kobietami każde zdanie może być pułapką, musiał więc rozważnie dobierać słowa żeby przypadkiem nie podkopać swoich szans na główną nagrodę, którą była oczywiście jego towarzyszka. - Nie powinnaś się tym przejmować, nawet zazdrosne fanki nie są zagrożeniem dla damy w moim towarzystwie - odparł, uznając że to prawdopodobnie najlepsze co może z siebie wyrzucić. Negowanie posiadania fanek wydawało mu się nieodpowiednie, z kolei zbyt mocne skupienie się na nich to byłby kardynalny błąd. Balans, musiał powiedzieć wystarczająco dużo ale nie za dużo. Oczywiście nie odpuścił okazji aby dyskretnie zlustrować niewiastę z tyłu kiedy wsiadała do powozu. Dzisiaj był tu w roli dżentelmena na miarę angielskiego arystokraty, nie zamierzał jednak oszukiwać samego siebie - doskonale wiedział, że jest dżentelmenem z wychowania, nie zamiłowania. To tylko poza, którą przyjmował aby uprzyjemnić kobiecie czas z nim spędzony i poprawić swój wizerunek w jej oczach. Kiedy pojawiała się okazja, korzystał. Naturalnie bardzo pilnował się aby Nessy przypadkiem go na tym nie przyłapało - to zepsułoby mu całe przedsięwzięcie. Chociaż nie oszukiwał się. Domyślał się że Krukonka jest świadoma że Ślizgon skorzysta z okazji. Oboje wiedzieli, nikt nie mówił tego na głos i nie dawał po sobie poznać że tak się faktycznie stało. To się nazywało dobre wychowanie, które często kłóciło się z prawdą i bezpośredniością, ale taki już mieli klimat, co mógł poradzić. Wszedł za nią i zajął miejsce naprzeciwko niej. Przygotował coś jeszcze. - Dokąd tylko Twe piękne oczy mogą sięgnąć - powiedział, nie zbywając z ust szelmowskiego uśmieszku a testrale ruszyły. Nie wiedział czy wiedzą dokąd jechać, jednakże idealnie wyczuły moment. Te stworzenia były bystrzejsze niż się spodziewał do tej pory. Zapamiętać - cokolwiek by to nie było, to co ciągnie powozy, traktować to z należytym szacunkiem bo to bystrzaki. No dalej dziwne, odstraszające wyglądem stworzonka - róbcie swoje, instynktownie znajdźcie jakieś piękne miejsce żeby wujek Marcus dostał to czego pragnie. Wyciągnął spod płaszcza dwa złote kielichy i butelkę, która gdyby nie fakt że polerował ją rano na błysk, powinna być teraz zakurzona. - Sauvignon Blanc, ponad stuletnie. Wyjątkowe wino. Nie wiem czy mogłoby być coś lepszego, niż wypić je z wyjątkową dziewczyną. Masz ochotę, moja droga? - zapytał. Nie kłamał. Wino było ponad stuletnie. Wiele osób za pewne uważałoby że się na nie wykosztował. W pewien sposób to prawda. Zapłaci słoną cenę, jak ojciec się zorientuje że mu je ukradł. Podmienił je na jakiegoś taniego winiacza i ucharakteryzował na tamto, jednakże był pewny że prędzej czy później się wyda, a wtedy będzie miał cholernie przesrane. Nie żałował sobie jednak i w wakacje dokonał podmianki kilku takich cudeniek. Prawda była taka że Ślizgon po prostu nie doceniał na tyle dobrego wina i nie było mu szkoda. Gdyby tak było, nigdy nie proponowałby go podczas przejażdżki z dziewczyną którą tak naprawdę ledwo co znał i do niczego jeszcze nie doszło. A tak to przynajmniej mógł dodać kolejną cegiełkę do obrazu Marcusa Gloma, który bardzo się stara uprzyjemnić dzień młodej damie.
Nessy Temple
Temat: Re: This is a district line. The next station is Temple. Please mind the gap between train and a platform. Nie 05 Sie 2018, 18:17
Gdyby wiedziała, jakim szokiem dla towarzyszącego jej młodzieńca, będzie informacja o zainteresowaniu płci pięknej jego osobą, pewnie nic by nie wspominała. Nie z powodu możliwej zazdrości, Nessy Temple, nie dostrzegała w swojej osobie śladów takowej. Nie pozwalała sobie przywiązywać się do innych, więc nie było powodu, by później czuć się o coś takiego zazdrosnym. Do zazdrości potrzebna była miłość, a jej panna Temple genetycznie nie była wstanie czuć. Więc dlaczego nic by o tym nie wspominała? Z bardzo prostego powodu, mężczyźni nieświadomi różnych rzeczy byli zabawniejsi. Ich brak świadomości dodawał im uroku i sprawiał, że stawali się często znośniejsi. Uśmiechem odpowiada na słowa dotyczące jej bezpieczeństwa u jego boku, po czym pozwala sobie na chwilę ścisnąć jego dużą dłoń, chcąc w ten sposób podziękować, za jego protekcję nad jej ciemną główką. Och cóż to było za piękne popołudnie. Śnieg dookoła nich skrzył się jak najcenniejsze diamenty, jezioro, pokrywała gruba warstwa lodu, chroniąc jej niewinną duszyczkę, przed możliwością utopienia, a naprzeciwko niej siedział prawdziwy dżentelmen. Czy mogło by istnieć coś przyjemniejszego, niż zimowy kulig? Za młodu, co niedzielę ojciec urządzał im takie przejażdżki na niedzielną mszę. Wydawało jej się wówczas, że cofnęli się w czasie, że wieczorem czeka ich bal na dworze królowej Wiktorii, że nałoży piękną suknię z francuską koronką i zostanie prawdziwą damą, mężczyźni będą się zabijać by móc się wpisać do jej karneciku, a co rano będzie dostawać nowe wspaniałe listy od wielbicieli. Oczami wyobraźni widziała czekającego na nią Pana Darcy’ego albo Henry’ego Tinley’a. Czasu jednak, wiele upłynęło i od tych dziecięcych marzeń, odsuwała się w stronę tej tak zwanej lepszej przyszłości. Z zamyślenia i rozkoszowania się wspaniałą, bajkową rzeczywistością wyrywa ją głos chłopaka. Roziskrzone zielone oczy, pięknie wyeksponowane odpowiednio dobranym kolorem płaszcza, spoglądają w stronę Ślizgona. Mogło mu się wydawać, że ją kupił, że serce i ciało panny Temple już należało do niego. Jaki więc byłby sens wyprowadzania go z tego błędu. - Och, musiało kosztować fortunę. Jesteś pewny, że powinniśmy. – Mówi starając się przekonać samą siebie, że nie powinni, jednak oczy zdawały się dawać kłam jej słowom. W końcu, przygryzając lekko karminową wargę odpowiada. - Kieliszek nie zaszkodzi. - Słyszałeś, że zbliża się bal bożonarodzeniowy? Tyle pięknych kreacji, tańców, na chwilę cofniemy się w czasie do wspaniałego XIX wieku. Ach nie mogę się doczekać. – Mówi głosem tak podnieconym, że aż trudno rozróżnić czy źródłem rumieńców na jej jasnym licu są emocje związane z uroczystością czy mróz szczypiący policzki.
Marcus Glom
Temat: Re: This is a district line. The next station is Temple. Please mind the gap between train and a platform. Sob 25 Sie 2018, 22:36
Cóż za piękny zimowy dzień. Śnieg skrzypiał pod kołami powozu, zaś z nieba spadały nieliczne, drobne płatki aby dopełnić składu podłoża. Słońce właśnie kończyło swoją podróż po niebie, udając się w inne miejsce kuli ziemskiej, zaś wszystko szło po jego myśli. Z jednym, może dwoma wyjątkami. Prawda była taka, że Marcus niespecjalnie wiedział jakie dokładnie ma wobec niej plany. Prawdą było, że jego chłopięcy instynkt pragnął jej ciała, to akurat oczywiste. Nikt się chyba specjalnie nie dziwił - w końcu był tylko nastolatkiem, nieświadomym że w przyszłości będzie musiał przewartościować wszystkie swe priorytety. Jednakże była rzecz której nie wiedział - jeśli już dostanie to czego pragnie, otrzyma wszystko czego wymagał jego popęd seksualny, to co potem? Nie był pewien co zamierza - czy chciałby mieć Krukonkę na dłużej, czy może dążyć do jednorazowego skonsumowania znajomości? Kiedy jednak ta myśl przez moment zaprzątnęła mu głowę, szybko zganił się w myślach. Kogo to obchodzi? To co zamierzał w przyszłości, niech zostanie w przyszłości. Wprawnie otworzył butelkę, nalewając najpierw sobie odrobinę na dno kielicha i sprawdzając czy nie smakuje przypadkiem korkiem (bowiem nawet nie pijając zbyt często wina, powinno się wiedzieć jak należy się zachować spożywając je z kobietą), dopiero wówczas, kiedy upewnił się że wszystko jest w porządku, napełnił kielich który podarował dziewczynie. Następnie nalał i sobie. Nawet taki ignorant jak on, już po wcześniejszej próbie był w stanie ocenić że wino było wyśmienite - dokładnie czegoś takiego mógłby spodziewać się po butelce, za którą prawdopodobnie groziło mu porządne obicie pyska. - Owszem, słyszałem. Chociaż fakt faktem, bycie kobietą daje znacznie większe pole do manewru. Szaty wyjściowe są raczej robione na jedno kopyto - odparł spokojnie, po czym upił trochę trunku z kielicha. On sam nie podchodził aż tak entuzjastycznie do balu - niespecjalnie go to interesowało, mimo że było to...em...najważniejsze szkolne spotkanie śmietanki towarzyskiej? Cokolwiek. Nie żeby nie potrafił tańczyć, bo i tego go uczono, jednakże dla niego wszystkie tego typu imprezy były identyczne. Pośród napuszonych, wystrojonych czarodziejów i czarownic, będzie rozbrzmiewać przynudzająca, zdecydowanie opóźniona w rozwoju muzyka. Jedzenie będzie takie jak zawsze, tylko podane bardziej dostojnie. Większość uczniów zajmie się kombinowaniem, jak ukryć przed nauczycielami spożywanie whisky po kryjomu. Nauczyciele - analogicznie, również będą starać się to ukryć przed podopiecznymi. Kilku kretynów skoczy sobie do gardeł, a rano wszystko wróci do normy. Bal jak to bal - tym szkolnym zawsze brak polotu. Fajerwerków nie oczekiwał. No, może akurat fajerwerki będą w znaczeniu dosłownym, ale...nieważne. Przez moment zastanowił się nad jednym - czy wspomniała o tym tak o? A może oczekiwała że ją na ten cholerny bal zaprosi? Traktować to jak aluzję? Upił jeszcze trochę wina, zaś kielich zaświecił pustką. No tak, nalewanie według zasad dobrego wychowania sprawiało, że niewiele można się napić. Ponownie napełnił oba naczynia winem. - W każdym razie, uczyniłabyś mi wielką przyje... - zaczął kiedy nagle coś mu przerwało. Konkretniej, nagłe szarpnięcie, głuchy odgłos i coś pomiędzy końskim parsknięciem a okrzykiem bólu. Powóz zatrzymał się. No, nie taki był plan, halo powóz, halo halo, łełołeło, czemu nie jedziemy? Uniósł lekko brew. - Panienka wybaczy na moment - powiedział cicho i spokojnie i uchylił drzwi, aby zobaczyć co tam się najlepszego zadziało. Ten nieszczęsny kielich dalej tkwił w jego dłoni. Na szczęście nic się nie ulało - to był akurat plus nalewania niewiele. Przyjrzał się uważnie powozowi od zewnątrz. Kant ich "karocy" był ozdobiony nie tylko białym puchem, ale również szkarłatem dobrze znanej mu cieczy. Chociaż po cichu modlił się, aby nie było to to, o czym pomyślał. Wszelkie jego nadzieje zniknęły chwilę później, gdy zauważył co znajdowało się pomiędzy przednimi a tylnymi kołami ich powozu. Centaur, prawdopodobnie nieprzytomny - wolał nie myśleć nawet o tym, że mógłby być martwy. Szybko zanalizował sytuacje, starając się odtworzyć co się właściwie stało. Najbardziej prawdopodobne wydawało się że przebiegał przez drogę, nie patrząc przed siebie - być może uciekając przed czymś - i uderzył o powóz, po czym upadł, zaś pojazd przejechał po nim. To mogło skutkować połamanymi, bądź wręcz pokruszonymi, żebrami. Opróżnił swój kielich. - No to kurwa pięknie - mruknął pod nosem, na tyle cicho że miał stuprocentową pewność że dziewczyna go nie usłyszała. No i cały jego genialny plan na dziś poszedł w diabły. Centaurze, Ty wredny skurwielu. Gdzie Twój instynkt samozachowawczy? Żeby w taki sposób zmniejszać jego szanse na zdobycie panienki Temple, to już albo trzeba być pozbawionym rozumu, albo zwyczajnie cholernie złośliwym. Mimo że powinien współczuć stworzeniu, to odczuł jedynie pogardę - nie jechali na tyle szybko, żeby nie dało się uniknąć tej sytuacji. Ba, wręcz przeciwnie. Prawdopodobnie to właśnie ten konioczłek pędził na tyle, że nie zdążył wyhamować, więc sam był sobie winny. Miał ochotę wręcz pogonić testrale żeby przejechały po nim i drugim kołem, żeby zapluł się cały karmazynem, zaś jego płuca rozerwały się na krwawe strzępy.
Nessy Temple
Temat: Re: This is a district line. The next station is Temple. Please mind the gap between train and a platform. Nie 26 Sie 2018, 22:38
W sposobie jakim traktuje ją Ślizgon jest coś przyjemnego, czuje się starsza, dumna i pewna siebie jak prawdziwa kobieta, a kieliszek białego wina dodaje jej klasy i powabu. Ślizgon mimo wieku, nie jest kolejnym chłystkiem ciągnącym za włosy i wlepiającym czekoladowe żaby we włosy, ma w sobie coś z wyuczonego arystokraty, grzeczny i kulturalny, a wręcz za grzeczny. Czerwona lampka zapala się w głowie Krukonki, szybko jednak zostaje zignorowana. Delikatnie moczy usta w otrzymanym alkoholu, w tak dostojny i godny sposób, że zanim matka sprawiłaby jej manto, za spożywanie wina, ta pochwaliłaby ją za odpowiednie zachowanie. Co prawda później, nie mogłaby usiąść przez tydzień, ale cierpiałaby ze świadomością, że schlała się jak dobrze urodzona panienka, a nie chłopka z gminu, która bez opamiętania wlewa sobie alkohol do gardła. - Szaty czarodziejów również potrafią być piękne. Odpowiedni materiał, dodatki, piękna kobieta u boku i już mężczyzna prezentuje się w sposób odpowiedni. – Odpowiada ze spokojem, a usta jej wykrzywiają się w delikatnym, enigmatycznym uśmiechu, nie zdradzającym nic, co mogłoby siedzieć w tej chwili w jej głowie. Czy była to delikatna żaluzja? Prawdopodobnie nie, chociaż panna Temple, nie miała by nic przeciwko, przyglądaniu się sztuce pod imieniem panicz Glom stara się zaprosić ją na bal. Ciekawa była w jaki sposób by to zrobił, czy poczułby się zawstydzony, a może z dumą i pewnością siebie w głosie, nie dałby jej wyboru, stawiając przed faktem dokonanym? Reakcje ludzi, na stawianie ich w niejednoznacznych życiowo decyzjach było interesujące, pokazywali w tedy ciekawe typy zachowani. Znowu przykłada kieliszek do ust, kiedy nagle z dziwnym dźwiękiem ich powóz się zatrzymuje. Z cichym och, które wymaga od niej ta sytuacja zaczyna rozglądać się dookoła. Wychylając się za brzeg powozu. Nie widząc źródła kolejnych cichych pojękiwań, próbuje ruszyć za Ślizgonem na zewnątrz. Kiedy jednak zostaje powstrzymana, przez chwilę spogląda za nim z obrażoną miną, po czym korzystając z chwili nieuwagi chłopaka, wymyka się na zewnątrz. Widok krwawiącego człekopodobnego stworzenia, w pierwszej chwili robi jej się ciemno przed oczami, a tętno zaczyna przyspieszać. Obrzydliwe, ohydne, okropne… kiedy kończą się jej przymiotniki na literę „O” mogące opisać jej wrażenia estetyczne, odczuwane w tym momencie, stara się zebrać do kupy. Cholera jasna potracili centaura, a może on tam wcześniej leżał i zaatakowało go coś innego, coś większego, no bo co mogło skrzywdzić taką kupę mięcha. Uświadamiając sobie ile zwierzęcopochodnych niebezpieczeństw czyha na nią dookoła, lekko gubiąc nogi wdrapuje się z powrotem do pojazdu. Oddychając lekko spazmatycznie, przesuwa się na stronę, na którą wyszedł Ślizgon i z lekko bledszą twarzą niż zwykle, oczekuje jakiś odpowiedzi, informacji, co tu się wydarzyło.
Sponsored content
Temat: Re: This is a district line. The next station is Temple. Please mind the gap between train and a platform.
This is a district line. The next station is Temple. Please mind the gap between train and a platform.