IndeksIndeks  SzukajSzukaj  Latest imagesLatest images  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  

Share
 

 Niespodziewana zmiana Marcusa Gloma.

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
AutorWiadomość
Sophie G. Greengrass
Sophie G. Greengrass

Niespodziewana zmiana Marcusa Gloma. Empty
PisanieTemat: Niespodziewana zmiana Marcusa Gloma.   Niespodziewana zmiana Marcusa Gloma. EmptyNie 05 Sie 2018, 22:10

Opis Wspomnienia
Sophie i Marcus znają się już od kilku lat, jednak krukonka wcale nie spodziewała się zmian, które zaszły w ślizgonie podczas tych wakacji. Nic nie zapowiadało intensywnego popołudnia.
Osoby:
Marcus Glom & Sophie Greengrass
Czas:
Początek roku szkolnego, wrzesień 1977 rok.
Miejsce:
Szkolne Błonia




Spokojne, wrześniowe popołudnie. Dni wciąż były długie, a błonia nosiły za sobą ślady minionego już lata. Zachęcało to do spacerów, korzystania z ostatnich promieni coraz częściej kryjącego się za chmurami słońca. Wciąż pokryte intensywną zielenią korony drzew Zakazanego Lasu kołysały się leniwie pod wpływem orzeźwiającego, północnego wiatru. Wprawiał on w ruch także taflę ogromnego jeziora, zamieszkiwanego przez kałamarnicę. Rok szkolny dopiero się zaczął, więc nie mieli jeszcze rozległych prac domowych i sprawdzianów, przez co większość zamieszkujących zamek uczniów pozwalała sobie na ostatnie powiewy szaleństwa i wolności. Nawet Sophie nie mogła usiedzieć w bibliotece, wertując kolejne strony podręcznika od eliksirów. Leniwym krokiem zebrała swoje rzeczy, przewieszając na ramieniu skórzaną torbę i pożegnała się z bibliotekarką, zwracając część wypożyczonych wcześniej książek. Zamiast skierować się w stronę wieży i dormitorium, ruszyła w dół, pokonując kolejne stopnie i mijając nieliczne grupki rówieśników. Jej samej w żaden sposób samotność nie wadziła, a brak zawirowań i chaosu w poukładanym życiu Panny Greengrass był niewątpliwie czymś przez nią pożądanym. Odetchnęła głośniej, opuszczając wysokie i chłodne mury Hogwartu, zamykając za sobą drzwi wejściowe tak, aby woźny czasem się nie przyczepił. Zawsze była porządną i nienaganną uczennicą, nigdy nie sprawiała problemów kadrze szkoły i starała się, aby tak zostało. Odchyliła głowę do tyłu, pozwalając sobie zerknąć na pokryte białymi obłokami, wciąż błękitne niebo. Było jeszcze ciepło, a jednak natrętnie uderzający w nią wiatr wywołał dreszcz na skórze i delikatny rumieniec na policzku.
Po kilku minutowym spacerze dziewczyna siedziała już pod jednym z drzew na szkolnych łąkach. Z początku była nieco zdziwiona przez panujące dookoła pustki, jednak po chwili dotarło do jej momentami mało bystrej główni, że jest weekend i większość dzieciaków, przebywała w sąsiadującej ze szkołą wiosce. Oparła się wygodnie o drzewo, kładąc torbę przy swoich nogach i wyjmując z niego wcześniej czytaną książkę, doszukując się rozdziału, na którym skończyła. Nauka na zewnątrz była bardziej owocna, umysł zdawał się pracować lepiej w cieniu wielkiego klonu, niż wśród unoszącego się w bibliotece kurzu. Nastolatka odziana była prosto i skromnie — pominęła szkolny mundurek, pozwalając sobie na odrobinę szaleństwa i nonszalancji. Dopasowane, czarne spodnie z wyższym stanem dodawały jej nieco centymetrów, jednocześnie uwydatniając smukłe biodra i uda. Wpuściła w nie zwiewną, elegancką koszulę — białą, obsypaną czarnymi groszkami, nieco większą, która maskowała drobną, filigranową budowę ciała. Miała falbankę na piersi, a przy rękawach perłowe guziczki. Kaskady ciemnych niczym smoła włosów zaplecione były w elegancki kłos, opadając luźno na lewę ramię, uwieńczone błękitną wstążką, która trzymała fryzurę do kupy.
Receptury i tajniki ważenia mikstur były ciekawe, podobnie zresztą jak otaczający ją świat. Sophie była estetą, cieszyła się otaczającym ją pięknem i potrafiła z łatwością je dostrzec, co często było inspiracją podczas popołudniowych ćwiczeń z pianinem. I kiedy intensywnie lazurowe ślepia podniosły się znad starego tomiska, zatrzymały spojrzenie na przechadzającej się nieopodal postaci. Wszędzie poznałaby burze płynących żywym srebrem włosów, tak charakterystyczną i nietuzinkową, podobnie jak właściciel. Może nie byli przyjaciółmi, ale zawsze traktowali się uprzejmie, a w związku z tym, gdy tylko ich spojrzenia się spotkały, uniosła jedną z dłoni i pomachała mu, pozwalając, aby na ustach wykwitł jej delikatny uśmiech. Wypadało się przywitać, zwłaszcza że nie mieli dłuższej okazji do konwersacji i wymiany standardowych grzeczności, do których była tak przyzwyczajona, a których tak nie znosiła. Położyła książkę na kolanach, kładąc na niej dłonie, gładząc opuszkami palców twardą okładkę.

— Trochę czasu minęło, Glom. Dobrze Cię widzieć. Mam nadzieję, że wakacje minęły Ci spokojnie. — rzuciła spokojnym i łagodnym głosem, tak idealnie odzwierciedlającym jej personę. Na próżno było szukać w jej głosie kpin czy złośliwości. Przemawiała przez nie życzliwość oraz szczerość. Zlustrowała wzrokiem jego sylwetkę, zatrzymując się na dłuższą chwilę na kosmykach włosów, kołyszących się na wietrze. Wyglądały jak zaczarowane nici elfów! Ostatecznie jednak jej wzrok utknął na twarzy ślizgona.
Marcus Glom
Marcus Glom

Niespodziewana zmiana Marcusa Gloma. Empty
PisanieTemat: Re: Niespodziewana zmiana Marcusa Gloma.   Niespodziewana zmiana Marcusa Gloma. EmptyPon 06 Sie 2018, 18:59

Marcus nie do końca rozumiał swoje życie ostatnimi dniami. Wakacje były specyficzne i dostarczyły mu wiele emocji, ale to dopiero po powrocie do szkoły miał prawdziwą dawkę emocjonalnego burdelu. Odkąd tu przybył zaliczył już dwa dziwne spotkania, zmuszające go do przewartościowania swojego zdania na czyjś temat i nie do końca już wiedział, kto właściwie jest kim i jak podchodzić do innych. Dodatkowo, za każdym razem jak postanawiał posiedzieć samotnie - tylko wtedy, pojawiali się ludzie odnośnie których miał specyficzne odczucia, by pokazać mu że absolutnie mylił się na ich temat. Nie miał zbyt wiele czasu by przemyśleć kim właściwie jest, skąd pochodzi, dokąd zmierza i inne tego typu filozoficzne dyrdymały. Tym razem nie zamierzał popełniać tego błędu i zakładać że uda mu się spędzić dzień na kontemplacji nad swoją umierającą duszą. Postanowił zrobić zupełnie na odwrót. Skoro wszyscy na upartego postanawiali zajmować mu wolny czas i przekonywać go, jak bardzo złe zdanie miał na ich temat - niech będzie. Tym razem wręcz zamierzał natknąć się na kogoś znajomego. W pewien sposób to było ciekawe - po raz kolejny miał okazję poznawać te same osoby, odkrywać rzeczy które wcześniej mu umykały. To oni się zmienili? Czy to wszystko kwestia jego własnej, niestabilnej osobowości? Zakładał że to jednak nie wina innych - to jego nowe, prawdziwe ja. Ktoś kto zasiadł w jego ciele wyzbywając się tego, co było wcześniej.
To sprawiało że inni stali się zdecydowanie bardziej interesujący.
Tego dnia zrezygnował ze swojego standardowego stroju. Nawet letnia wersja jego płaszcza była zdecydowanie zbyt zabudowana, żeby mógł znosić to odzienie. Było mu zwyczajnie zbyt ciepło. Postanowił wręcz prawie całkowicie zrezygnować z warstwy wierzchniej, zarzucając tylko na ramiona białą, rozpiętą koszulę, uszytą trochę na piracką modłę. Do tego luźne spodenki sięgające niedaleko poniżej kolan. Tyle mu zdecydowanie wystarczyło. Oczywiście zdawał sobie sprawę z tego, że pierwszy nauczyciel który go zobaczy zjedzie go z góry na dół i każe mu się ubrać, ale miał to gdzieś - i tak wyruszał na błonia, a poza chłodnymi, przyjemnymi dla ciała lochami, temperatura była zbyt wysoka dla Gloma, który lubował się raczej w chłodniejszym klimacie. Chłodnym niczym jego własny styl bycia, god damn it.
Nie musiał długo szukać - już po chwili bowiem, zauważył znajomą twarz. Jeśli tak to oczywiście można nazwać. Sophie. Krukonka. Nigdy nie miał nic przeciwko niej, jednakże wiele też nie przemawiało za nią - jego stosunek do niej uderzał raczej w pozytywny, przynajmniej do tej pory. Ciekawiło go to, jak ta znajomość wyglądała teraz, czego powinien się spodziewać, jak będzie ją odbierał. Kim właściwie będzie? Czy skończy jak Vini i stanie się tylko kolejną, bezwartościową lalką, której brzydzi się nawet podnieść? A może wręcz przeciwnie, może teraz dziewczyna zainteresuje go znacznie bardziej, sprawi że będzie łaknął więcej kontaktu? Nie wiedział, nie miał pojęcia, musiał wręcz się przekonać. Zmienił więc nieznacznie kierunek swej wędrówki, udając się w jej stronę.
- Witaj, Sophie. Spokojnie to ostatnie słowo które bym użył, w odniesieniu do moich wakacji - odparł cicho. Beznamiętnie, neutralnie, z szelmowskim, lekko cynicznym uśmieszkiem oraz łagodnym, pozbawionym jakichkolwiek gorszych emocji spojrzeniem. Mimo to, nawet ktoś kto go nie znał, mógłby wyczuć że coś jest nie tak. Nie unosił głosu, a nic w jego twarzy czy nonszalanckiej postawie nie mogło na to wskazywać. Chodziło o aurę, którą roztaczała jego postać. Zupełnie jakby w jakiś specyficzny sposób, samo jego pojawienie się mogło wywołać presje, wystarczającą by każdy obdarzony jakimkolwiek instynktem mógł wyczuć, że coś się zmieniło. Przekaz niewerbalny, jednakże na tyle mocny że wręcz namacalny.
- A Ty? Jak bawiłaś się na swoich? - zadał pytanie, nie zmieniając tonu nawet na moment. Proste, przyjacielskie pytanie, prawda? Nawet najwięksi szaleńcy nie podejrzewaliby że ktoś może zadać je by wyciągnąć jakiekolwiek inne informacje z kontekstu. Tylko Glom wiedział, co właściwie ma na celu - osądzenie, odkrycie cudzej tożsamości w ten czy inny sposób. To jak ktoś się wypowiadał, potrafiło powiedzieć mu znacznie więcej niż słowa które płynęły z ust rozmówcy. To właśnie był największy plus z umiejętności obserwacyjnych - łączenie ze sobą pozornie nieistotnych wątków, aby odpowiadać na własne, nigdy nie rzucone na głos zagadnienia.
Sophie G. Greengrass
Sophie G. Greengrass

Niespodziewana zmiana Marcusa Gloma. Empty
PisanieTemat: Re: Niespodziewana zmiana Marcusa Gloma.   Niespodziewana zmiana Marcusa Gloma. EmptyWto 07 Sie 2018, 22:53

Na szczęście Sophie cieszyła się względnym spokojem — dziadek z babcią spędzali czas w letniej rezydencji we Włoszech, ojciec zajęty był sprawami Ministerstwa, a matka życiem towarzyskim. Dziewczyna mogła więc w pełni skupić się na podręcznikach, skryptach i starych recepturach, dokładając jeszcze wszelkich starań, aby poprawić swój kunszt i umiejętności grania na instrumentach klawiszowych. Przez swój indywidualizm oraz nietuzinkowość, towarzystwa wcale jej nie brakowało! W skrajnych przypadkach dołączała po prostu do wieczorków czy przyjęć organizowanych przez rodzicielkę. Wszystko jednak z rozsądkiem i umiarem. Nigdy nie miała problemów z utożsamieniem się czy podejściem do innych, których w gruncie rzeczy lubiła tylko obserwować. Nienależąca do wścibskich i pustych niewiast, których ciekawość sprawiała, że budziły się w ich wnętrzu paskudne plotkary. Kruczowłosa wychodziła z założenia, że jeśli ktoś będzie chciał, aby coś wiedziała — powie jej to osobiście, a w innym przypadku — cóż, życie innych i ich decyzje nie są jej sprawą czy zmartwieniem.
Odetchnęła głośniej, chwilę jeszcze lustrując wzrokiem sylwetkę zbliżającego się młodzieńca. W promieniach słońca przypominał bardziej leśnego elfa królewskiego pochodzenia niż zawziętego węża z lochów. Niemniej jednak nigdy nic jej nie zrobił i zawsze żyli w zgodzie i spokoju, nie angażując się jednocześnie w zagłębianie tej relacji. Nie było potrzeby albo okazji. Nie potrafiła jednoznacznie stwierdzić. Ruchem dłoni zgarnęła kosmyki włosów, które wypadły z warkocza za ucho, przywdziewając na drobną buźkę beznamiętny i jednocześnie wyjątkowo elegancki i opanowany wyraz. Pozbawiony swojego klasycznego płaszcza ślizgon nabierał nonszalancji i nieprzewidywalności. Przekręciła głowę w bok na jego słowa, wydając z siebie ciche mruknięcie zaskoczenia i jednocześnie zaintrygowania, chociaż nie zamierzała wchodzić z buciorami w jego życie, co zwyczajnie nie leżało w jej interesie.

— Oh, czyli pełne przygód i ekscytacji? Taka ich forma również sprawia, że powstać mogą warte zapamiętania wspomnienia. — odparła z delikatnym wzruszeniem ramion, zaprzestając stukania w twardą okładkę tomiska trzymanego na kolanach. Przesunęła się nieco w lewo, udostępniając mu jednocześnie pień drzewa, gdyby zdecydował się usiąść i dołączyć do niej w cieniu starego klonu. Niebieskie ślepia dziewczyny, które uciekły zaraz po skończonej wypowiedzi gdzieś do góry, wróciły do twarzy towarzysza. Dla Sophie bardzo ważne było utrzymywanie kontaktu wzrokowego z rozmówcą, ponieważ jego brak zawsze kojarzył się jej z małym zainteresowaniem i szacunkiem. Bardziej niż jego burzliwe wakacje, zaintrygowała ją zmiana w sposobie mówienia oraz w spojrzeniu, która widoczna była na pierwszy rzut oka nawet dla obcych. Było w niej coś niepokojącego, wprawiającego w zadumę. Otaczająca go przestrzeń również nie przypominała tej owładniętej aurą godną elfa, z którą przecież tak się jej kojarzył. Zagryzła na chwilę dolną wargę, przymykając oczy i układając obydwie dłonie na swoich udach, splątując ze sobą palce. Dziwne. Zmiana ta nie mogła jednak wpłynąć na zmianę w jej zachowaniu wobec jego osoby. Zaraz więc odchyliła głowę nieco do tyłu, opierając ją o kore drzewa i zatrzymując na nim spojrzenie, szukając jego wzroku.
— Było całkiem... Zwyczajnie? Gdy nie musiałam podróżować z ojcem w ramach jego pracy, miałam okazję dorwać kilka nowych podręczników oraz książek, a także mój nauczyciel pianina dostarczył mi nowe materiały i nuty, abym nie nudziła się w nadchodzącym roku szkolnym. Jestem całkiem nudnym stworzeniem, jak widzisz. Z pewnością moja przerwa nie była tak intensywna, jak Twoja, co zdradza subtelny błysk w Twoich ślepiach. Chociaż, mogę się mylić, nie wiem. Nie wnikam i mam nadzieję, że Cię nie uraziłam swoim stwierdzeniem, Marcus.  — zakończyła swój spokojny i wciąż wypowiadany łagodnym głosem monolog, delikatnym wzruszeniem ramion i cieniem uśmiechu. Dało się jednak w nim dosłyszeć ekscytacje związaną z księgami czy muzyką, która była jej tak bliska. Zdawała sobie sprawę, że nie jest wymarzonym towarzystwem i właściwie mało kto ją znosił, a ślizgon z pewnością nazwie ją w myślach kujonem i zaraz sobie pójdzie. Była do tego przyzwyczajona, nigdy nawet nie próbowała się zmieniać pod publikę. Posłała mu jeszcze krótkie, aczkolwiek intensywne spojrzenie i sięgnęła po swoją torbę, wsuwając do niej wcześniej czytany podręcznik.
Marcus Glom
Marcus Glom

Niespodziewana zmiana Marcusa Gloma. Empty
PisanieTemat: Re: Niespodziewana zmiana Marcusa Gloma.   Niespodziewana zmiana Marcusa Gloma. EmptyCzw 09 Sie 2018, 06:08

- Tak, można powiedzieć że są godne zapamiętania - odparł spokojnie. Fakt faktem, te wakacje prawdopodobnie zmieniły go na dobre, kształtując resztę jego życia. Ich efektem była jego nowo odkryta osobowość, to stworzenie które kryło się w jego wnętrzu od tak dawna i dostało wreszcie okazję by wydostać się na wolność, zupełnie inne od tego do czego mogli przyzwyczaić się ci z którymi wcześniej obcował. Nie do końca jeszcze rozumiał, kim właściwie jest - nie do końca jeszcze rozumiał, czym właściwie jest, wiedział jednak jedno - nic już nie będzie takie samo. Jego spojrzenie na wszystko zmieniło się - teraz patrzył z szerszej perspektywy, nie ograniczając się do subiektywnych odczuć zwykłej osoby, widział więcej. Rzeczy które kiedyś nie miały dla niego znaczenia, zaczęły być sygnałami rozbudzającymi ciągi myślowe, które doprowadzały go do wniosków które do tej pory nigdy nie zagościłyby w jego głowie, zbyt ulotnych a zarazem jedynych słusznych. Bowiem mówi się że każdy ma swój punkt widzenia i każdy ma swoją rację - to prawda, jednakże zazwyczaj racje te są wyjątkowo niewiele warte.
Nie przerywał kontaktu wzrokowego, nie zamierzał też jednak siadać. Widok z góry zdecydowanie mu odpowiadał, odkąd odkrył w sobie tą potrzebę dominacji. Skoro psychicznie już przyglądał się każdemu z wygodnej odległości, to czemu nie miałby tego robić znacznie bardziej dosłownie?
Wtedy też jeszcze jedna rzecz rzuciła mu się w oczy, bowiem jej wypowiedź faktycznie naprowadziła go na coś, mimo że była pozornie nieistotnym zlepkiem słów, bardziej podchodząca pod zwykłą wymianę grzeczności niż faktycznie pasjonujące przekazywanie informacji wagi światowej. To jednak wystarczyło, by zauważył jedną rzecz. Była dla niego miła. W jego oczach błysnęła pojedyncza iskierka rozbawienia, mimo że wcale nie było mu z tego powodu do śmiechu. Glom bowiem zdawał sobie sprawę z tego że świat nie jest miłym miejscem. Rzeczywistość potrafiła być okrutna, a skoro tak było, to kłamstwa musiały być miłe. To w pewien sposób sprawiało, że życzliwość sama w sobie była jednym wielkim kłamstwem. Czasem ludzie byli mili dla innych, tylko po to by samemu sobie pokazać się w lepszym świetle. Czasem dlatego, że czegoś chcieli. Ktoś doświadczony raczej nie złapie się na ten trick ponownie, jednakże nie zmieniało to faktu, że uprzejmość w każdej formie była fałszem. Ten rodzaj oszukiwania nie leżał wcale daleko od manipulacji, w której sam prawdopodobnie z radością by się rozsmakował. W jego oczach sprawiało to, że osoby które były miłe wobec innych, wcale nie były mniej złe niż on sam - po prostu mniej skuteczne. Prawdopodobnie dlatego, od jakiegoś czasu zorientował się, że już zawsze będzie w pewien sposób pogardzał miłymi ludźmi. Poczynił jeszcze jedno spostrzeżenie.
- Jesteś pierwszą osobą która na głos określiła się jako ktoś "nudny" w mojej obecności - stwierdził chłodno fakt, po czym dodał: - Zdajesz sobie sprawę, jak to brzmi, prawda? Trochę jak niewiasty narzekające na swój brak urody, tylko po to by niezależnie od tego jak odpychające są, ktoś obsypał je komplementami
Skończył mrużąc lekko oczy i przybierając zdecydowanie nie pasujący do niego, nadmiernie sympatyczny uśmiech kilkulatka. Nie zarzucał jej nic. Nie był to też przytyk, raczej stwierdzenie faktu. To jak jego rozmówczyni to odbierze to inna sprawa. To też był pewnego rodzaju test - ktoś kiedyś powiedział że to kim jesteś, definiuje Twoje pierwsze skojarzenie. Miał więc świadomość że rzucanie wypowiedzi które można zrozumieć na więcej niż jeden sposób, zdecydowanie ułatwiało wydedukowanie jakim typem osoby jest rozmówca. A od zrozumienia czyjejś istoty już nie daleko było do osądu. Póki co miał już wstępny zarys, jednakże nie zamierzał niczego przyklepywać. Nie był w na tyle złym humorze, żeby ocenić zbyt pochopnie.
Sięgnął po papierosa i odpalił go. Był na powietrzu, z dala od wzroku nauczycieli i charczącego z miotłami, więc nic dziwnego że postanowił skorzystać z okazji. Szczerze mówiąc irytowało go, że musi aż tak kryć się z paleniem. Regulamin był pod tym względem irracjonalny - mniejsze kary groziły za wciąganie kokainy niż za zapalenie papierosa.
- Nie mylisz się jednak, moja przerwa była intensywna. Poznałem wspaniałych ludzi, z którymi bawiliśmy się wręcz zabójczo. Niektórzy poumierali ze śmiechu. Ot, takie towarzystwo - odparł luźno. Bądź co bądź powiedział jej prawdę. To że można go opacznie zrozumieć to inna sprawa, ale nie kłamał - naprawdę zaznał trochę zabójczej zabawy. No, może trochę podkolorował z tym "ze śmiechu", ale takie są opowieści z wakacji - czasem trzeba dodać coś od siebie, prawda?
Sophie G. Greengrass
Sophie G. Greengrass

Niespodziewana zmiana Marcusa Gloma. Empty
PisanieTemat: Re: Niespodziewana zmiana Marcusa Gloma.   Niespodziewana zmiana Marcusa Gloma. EmptyNie 12 Sie 2018, 16:20

Zmiany były w życiu potrzebne, tak samo, jak intensywne zdarzenia, które je wywoływały. Nic nie kształtowało lepiej. Sophie doskonale o tym wiedziała, nawet jeśli preferowała spokój i ułożone życie. Starała się sama rozwijać, najlepiej jak potrafiła, chociaż nadal daleka była droga do kobiety, którą zawsze chciała się stać. Człowiek obrabia swoje wnętrze prawie całe życie, tworząc z niego kamień o unikalnych kształtach i tylko od podjętych przez siebie decyzji zależało, jak bardzo szlachetny będzie.
Skryta w środku maszyna Marcusa Gloma ruszyła i nic nie było w stanie go powstrzymać. Lepiej dla niej, szersza perspektywa i inny pogląd na ludzi rozwijał nowy wachlarz możliwości, a Ci, którzy nie potrafili tego zaakceptować, cóż, nie byli mu potrzebni. Z pewnością tak kruczowłosa by to skwitowała, chociaż jej usta milczały jak zaklęte, a niebieskie ślepia co rusz powracały na twarz ślizgona. Ten nowy, nieznany jeszcze przed wakacjami błysk w ślepiach z pewnością dodawał mu dostojności godnej elfa, jednak nie potrafiła określić, czy był to blask chochliczy, czy może lunballowy.

— Dobrze tworzyć wspomnienia, które nie wyblakną z czasem. — odparła w końcu po chwili milczenia, wzruszając delikatnie ramionami. Widocznie towarzysz nie miał ochoty usiąść, więc oparła się o drzewo nieco wygodniej, obejmując wcześniej używaną torbę rękoma i przytulając ją do siebie. Nie przeszkadzało jej wcale, że ktoś patrzył na nią z góry — zwłaszcza tak obojętnym spojrzeniem. Ona sama była odbierana jako osoba dumna i nazbyt pewna siebie, może dlatego nie miała zbyt wielu znajomych? Chociaż ona również, podobnie jak Marcus teraz, nie mając na celu urażenia kogokolwiek.
Sophie bardzo ciężko było zamknąć w kategorii miła czy nie miła, traktowała wszystkim w taki sam sposób, dopóki faktycznie coś w relacji się nie zmieniło. Nigdy nie życzyła nikomu źle bez powodu. Kultura i wychowanie również robiły swoje. Ponownie skreślając jej szanse na bujne życie towarzyskie, co jednak krukonce wcale nie przeszkadzało. Nie potrafiła czytać w myślach, stąd też wyraz twarzy chłopaka niewiele jej zdradzał, a wścibska być nie zamierzała. Jej naprawdę było obojętne, co o niej myśleli na dłuższą metę — oczywiście jako o jednostce, bo jako o osobie z domu Greengrass musieli myśleć dobrze, bo inaczej dostałaby lekcję, która wcale nie byłaby przyjemna od dziadka czy ojca. Była po prostu sobą, niezależnie od światła, które miało na nią padać.
Na jego słowa wydała z siebie ciche mruknięcie, wzruszając delikatnie ramionami i posyłając mu subtelny, zadziorny nieco uśmiech. Wcale nie zaskoczył ją takim stwierdzeniem, chociaż one zawsze ją bawiło. Skąd w mężczyznach było przeświadczenie, że niewiasty poszukiwały komplementów? One były przecież tak często fałszywe, wyssane z palca, mające na celu otworzenie im drzwi do serca głupiej baby. O nie, nie z nią takie numery. Pod tym względem różniła się od dziewcząt współczesnych, tych, które znał. Traktowała siebie w sposób raczej aseksualny, przeciętny i faktycznie nudny, bo była święcie przekonana, że mając do czynienia sama ze sobą, jedną drugą by zabiła.

— Nie widzę nic złego w wyrażeniu swojej opinii na głos, mój Drogi. — zaczęła ze spokojem, nie uciekając spojrzeniem, nawet jeśli przez ton jego głosu przemawiał chłód i dystans. Nie jej sprawa, nie jej go oceniać. — Jednak nikt nie karze Ci wierzyć w moje słowa. Częścią drogi jest zaakceptowanie siebie, a co za tym idzie — swoich wad i zalet. Ufam, że jestem nudną dziewczyną, a właściwie jestem o tym przekonana i zaprzeczanie temu, próba zmiany mojego zdania lub fałszywe stwierdzenia mające na celu przypodobanie mi się, są całkowicie zbędne. Absurdalne. Zresztą, mówiłam Ci już kiedyś, nie zależy mi na idealnym postrzeganiu mnie przez innych.
Zakończyła swój przydługi monolog, cichym westchnięciem. Wolała stawiać sprawy jasno, tłumaczyć, unikać nieporozumień. Była człowiekiem prostym i szczerym, zawsze mówiła prawdę i potrafiła bardzo szybko się z nią pogodzić. Była pewna siebie, potrafiła postawić na swoim i zdawała sobie sprawę, że bywały chwilę, że jej aparycja zapierała dech w piersiach. To nie tak, że była przesadnie skromna. Samoświadomość jednak robiła wiele, zwłaszcza wymieszana z rozsądkiem i umiejętnością oceny i dostosowania się do sytuacji. Gdyby chciała coś zmienić, to by to zrobiła, ale widocznie Pannie Greengrass taki stan rzeczy odpowiadał.
Przyglądała się papierosowi, który pojawił się w jego dłoni, a następnie śledziła kształty, które powstawały z jasnego, mającego charakterystyczny zapach dymu. Ona sama nie sięgała po tytoń, a po alkohol bardzo rzadko i niewiele, tak dla smaku. Głównie wina, ponieważ doskonale komponowały się z większością dań, za którymi przesadzała. Na jego słowa uniosła na chwile brwi, kiwając delikatnie głową. Czy tak pozornie niewinna odpowiedź kryła w sobie coś więcej? Czemu doszukiwała się czegoś, czego wiedzieć wcale nie chciała? Z pewnością było to zboczenie wyniesione z ksiąg i opowiadań, które codziennie pochłaniała. W kryminałach czy innych powieść, autor często zwierał między wierszami dodatkowe informacje.

— Brzmi, jakbyś dobrze się bawił. Widzę jednak, że owi ludzie, o których wspominasz, wiele wnieśli do Twojego życia i sposobu bycia. Czyżbyś odkrył w sobie cechy, których nie dostrzegałeś wcześniej? Może śmierć ze śmiechu była tego warta. — odparła z delikatnym uśmiechem, posyłając mu jeszcze pociągłe spojrzenie. Następnie wstała zgrabnie, przeciągając się i wyciągając ręce do góry, wydając z siebie ciche mruknięcie. Świeże powietrze dobrze jej robiło, umysł nieco odpoczywał od natłoku informacji i bibliotecznego kurzu. Oparła dłonie na biodrach, torbę opierając wcześniej o drzewo. Teraz znacznie łatwiej było jej utrzymywać ze ślizgonem kontakt wzrokowy.
— Lato zawsze mija tak szybko. Jaka jest Twoja ulubiona pora roku?
Marcus Glom
Marcus Glom

Niespodziewana zmiana Marcusa Gloma. Empty
PisanieTemat: Re: Niespodziewana zmiana Marcusa Gloma.   Niespodziewana zmiana Marcusa Gloma. EmptySob 18 Sie 2018, 02:19

- Chyba prowadzimy dwie zupełnie odmienne rozmowy - skomentował tylko jej wypowiedź na temat wyrażania swojego zdania i samoakceptacji. Nigdy nie był w stanie pojąć tego, dlaczego ludzie tak uparcie odbierali jego wypowiedzi tak odmiennie od założeń, że postanawiali odpowiadać w sposób zupełnie nie związany z celem który jego słowa mogły mieć na celu. Przecież nawet nie sugerował...meh, nieważne, nie miał powodu by się nad tym dłużej zastanawiać. Uznał że być może faktycznie powinien jej uwierzyć w to że jest nudna, skoro tak bardzo namiętnie go do tego przekonuje. Jeśli faktycznie przyjąłby jej punkt widzenia, wówczas mógłby stwierdzić tylko że jedyne co odróżnia ją od innych, nudnych jednostek, jest fakt że dziewczyna przynajmniej jest tego świadoma. Większość osób które spotykał każdego dnia była wystarczająco mało interesująca, by odcinać się od tych kiepsko skrojonych charakterów, nie pasujących dosłownie do niczego, jednakże żaden z nich nie potrafił się otwarcie przyznać do tego, jak bardzo mało wartościowe i pozbawione wrażeń są ich żywoty.
Szczerze mówiąc, czasem wręcz miał wrażenie że im dłużej obserwuje innych, tym częściej widzi łączące ich cechy. W ten sposób wiele osób już jawiło się w jego oczach na powiązane na tyle z innymi jednostkami, że praktycznie nie potrafiłby ich odróżnić gdyby nie odmienne nazewnictwo. Czasem go to męczyło. Sam już nie wiedział co tak właściwie woli - ukrywanie tej prawdy i staranie się błysnąć przy każdej możliwej okazji, czy tak jak radziła sobie z tym Sophie - otwarte przyznawanie się do tego. Z tych pierwszych można było przynajmniej się pośmiać.
- Tak, sądzę że odkryłem w sobie, jak i w otaczającym mnie świecie wystarczająco dużo, żeby można było nazwać to przełomem - odpowiedział zgodnie z prawdą. Nie widział powodu by kłamać, nie widział jednak też powodu by dawać jakieś bardziej szczegółowe informacje.
- Sądzę też że wszystko co wydarzyło się w te wakacje, było zdecydowanie warte tego czym to zapoczątkowało - dodał jeszcze cicho. Fakt faktem odkrył w sobie niesamowite cechy. Nie tylko odnalazł swoją dumę i godność, ale również na swój sposób stał się bardziej empatyczny. Od wakacji znacznie lepiej rozumiał inne jednostki, nawet jeśli to wszystko odbywało się bez pozytywnego wydźwięku słowa "empatia". Znacznie lepiej rozumiał inne jednostki i im więcej rozumiał, tym bardziej się od nich oddalał i gardził. Prawda jest taka, że zrozumienie innych wcale nie sprawiało że miał wobec nich jakiekolwiek cieplejsze uczucia, ba, wręcz przeciwnie.
- Nigdy się nad tym nie zastanawiałem, chociaż zawsze lubiłem jesień - odpowiedział, lekko zaskoczony. Skąd jej się nagle wzięło pytanie o jego ulubioną porę roku? A może nie docenił jej i w tym samym czasie to ona go osądzała, tylko na swój sposób? Czy to pytanie miało jakiś ukryty cel? To bardzo możliwe. Czyżby musiał teraz uważnie dobierać słowa? Może to jednak znacznie ciekawsza dyskusja niż do tej pory zakładał? Ewentualnie po prostu nad interpretował, licząc po cichu że trafi na kogoś przy kim będzie się musiał wysilić, żeby mieć przewagę w psychologicznych gierkach. Jedno z dwóch.
Sophie G. Greengrass
Sophie G. Greengrass

Niespodziewana zmiana Marcusa Gloma. Empty
PisanieTemat: Re: Niespodziewana zmiana Marcusa Gloma.   Niespodziewana zmiana Marcusa Gloma. EmptySob 25 Sie 2018, 18:14

Przemilczała jego wypowiedź, wlepiając jedynie w niego ślepia. Intensywnie błękitne tęczówki zdawały się zaintrygowane zmianą leśnego elfa, a także jego postawą. Musiał stworzyć naprawdę intensywne wspomnienia, bo całkiem inaczej zapamiętała konwersacje z nim, które miały miejsce przed tegorocznymi wakacjami. Albo może to była kwestia wieku i poglądu na pewne sprawy? Wiadomo, im umysł starszy, tym więcej perspektyw był w stanie dojrzeć. A w życiu chodziło o coś więcej, zobaczenie większego obrazu.
Była młodą kobietą o specyficznym sposobie bycia, stąd też niezbyt przejmowała się opinią na swój temat krążącą wśród innych. Jej samej często przemykały przez głowę myśli związane z jej niezbyt interesującą osobowością i przeciętną aparycją, chociaż ciężko było je nazwać kompleksami. Była aż nazbyt samoświadoma, może przez to nieco smutna i samotna, chociaż w jej naturze nie leżało marudzenie. Ciche westchnięcie uciekło spomiędzy warg, a ona sama zatopiła spojrzenie w przestrzeni przed sobą, obserwując teraz kołyszące się na wietrze liście. Wciąż jeszcze zielone, intensywne, chociaż z wolna dostrzec można było pojawiającą się szatę jesieni.

— Więc nic, tylko się cieszyć z tego. Widzisz teraz więcej, prawda? Życzę Ci, abyś dobrze tym przełomem pokierował. — odparła cicho, jednak wciąż na tyle donośnie, aby słowa dobiegły jego uszu. Wyprostowała się, wstała, przeciągnęła. Włosy odrzuciła ruchem dłoni na plecy i znów skupiła na nim uwagę swoich wyraźnych oczu, które były chyba najciekawszym w niej całej elementem wyglądu. Nie kontynuowała więcej tego tematu, bo nie była pewna, czy chłopak by sobie tego życzył. Bądź co bądź, to była jego sprawa. Wiele osób jednak — tak młodych, jak oni — zmianami kierowały w zły sposób, ograniczając się, a nie rozwijając. Miała nadzieję jednak, że blondyna coś przed tym uchroni.
Nie mając pojęcia, jakie myśli kłębią się w jego głowie, opierała dłonie na biodrach i zadała pytanie dotyczące pór roku, które sprawiło, że przez twarz chłopaka przebiegł cień zaskoczenia, który nie umknął uwadze Sophie. Była bystra, częściej obserwowała, niż się odzywała, stąd też była w stanie zauważyć najmniejsze zmiany w mimice twarzy. Nawet minimalnie uniesiony do góry kącik ust czy inne ułożenie kosmyków włosów, okalających twarz. Spomiędzy bladych warg uciekło ciche mruknięcie, a krukonka kiwnęła delikatnie głową.

— Tak przypuszczałam. Wiesz, że jesień to pora zmian i dostrzegania innej perspektywy? Od samego jej początku zmiany są malutkie, nikt z pewnością ich nie widzi. Dopiero gdy wszystko jest złoto-pomarańczowe, otwarcie używają jej nazwy. A przecież już teraz widać oznaki jesieni. — odparła naturalnie spokojnym i łagodnym głosem, krzyżując ręce pod biustem i robiąc krok do tyłu tak, aby przypadkiem za mocno nie naruszyła przestrzeni osobistej ślizgona. Pytanie o porę roku było przypadkowe, zadane całkiem spontanicznie, chociaż odpowiedź całkiem dużo ciemnowłosej zdradzała o człowieku. Jesień była chłodem, która skrywała w sobie resztki promieni słonecznych lata.
— Niby się nie zastanawiałeś, a jednak miałeś odpowiedź od razu. Zaskakujące, prawda? Często wiemy rzeczy, o które nigdy byśmy nie podejrzewali samych siebie. Co lubisz w jesieni najbardziej, jeśli mogę zapytać?
Dodała jeszcze z nutą ciekawości w głosie, posyłając mu jeszcze krótkie spojrzenie. Zaraz jednak omiotła spojrzeniem okolicę, poprawiając palcami materiał bluzki. Na błoniach było dzisiejszego popołudnia naprawdę przyjemnie.
Sponsored content

Niespodziewana zmiana Marcusa Gloma. Empty
PisanieTemat: Re: Niespodziewana zmiana Marcusa Gloma.   Niespodziewana zmiana Marcusa Gloma. Empty

 

Niespodziewana zmiana Marcusa Gloma.

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 1 z 1

 Similar topics

-
» Prorok Codzienny - zmiana organizacji

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Marudersi :: 
Strefa Gracza
 :: 
Dodatki do postaci
 :: Myślodsiewnia
-